czwartek, 20 grudnia 2012

Liebster Awards 2

Ohayo mina! ♥
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzieli na moją nominację :)
Dziś postanowiłam odpisać tym, którzy dodali mnie do tej "akcji" po opublikowaniu "Liebster Awards"

Pytania od Angie (Tak przy okazji wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, dużo czasu na oglądanie anime i żeby ci mangi z nieba spadały niczym Death Noty! ^^ Przepraszam że spóźnione ;) ):
1. Czy masz taką książkę, po którą sięgasz wielokrotnie, a mimo to wiesz że nigdy Ci się nie znudzi? Jeśli tak, podaj proszę tytuł.
Mam kilka takich książek. Jest to między innymi książka "Nasza klasa" Małgorzaty Piekarskiej, bądź książka z serii "Nie dla mamy, nie dla taty lecz dla każdej małolaty" pod tytułem "Na kogo wypadnie" ^^
2. Twój ulubiony artysta?(Piosenkarz, malarz, mangaka, pisarz, aktor...)
Z piosenkarzy to jak już wcześniej wspominałam lubię Lię, a oprócz niej do moich ulubionych artystów mogę chyba podać Hiromu Arakawe, za stworzenie "Fullmetal Alchemist" ^^
3. Dzień urodzin?
9 sierpnia
4. Co chcesz dostać na gwiazdkę?:)
Książkę "Baśnie japońskie" i nowy tom Fullmetala ^^" 
5. Czy jest coś, czego zawsze chciałaś się nauczyć, ale nie miałaś czasu/chęci/możliwości?
Milion jest takich rzeczy... Na przykład robienie fikołka XD Po za tym nauka języków obcych w tym japońskiego, granie na czymkolwiek ^^"
6. W czym (powiedzmy że oprócz pisania) jesteś dobra?
Etto... Właśnie złapałam doła ._.
Nie no powiedzmy, że jestem dobra w ukrywaniu swoich talentów XD W wielu dziedzinach próbuję się odnaleźć, ale nie za bardzo mi to wychodzi nie ukrywając pisanie wychodzi najlepiej ^^ Jestem też dobrym słuchaczem. Może nie umiem za bardzo pocieszać, ale jak ktoś ma problem najczęściej mi o tym mówi.  
7. Czysto teoretycznie załóżmy że 21 grudnia naprawdę będzie koniec świata. Wiedząc o tym, jak wykorzystałabyś pozostały Ci czas?
Została mi jakieś... 10 minut? Poświęce je na pisanie 8 odcinka ;D
9. Masz możliwość odrodzenia się na nowo po swojej śmierci. Kim, bądź czym chciałabyś być?
To pytanie jest cholernie trudne o.O Ale jak patrze na swojego kiciusia to chciałabym być kotem >_< Po za tym ja wieżę, że człowiek po śmierci idzie do tego miejsca, w które wierzy, a ja wierzę, że odradzamy się w swoich ulubionych anime ^^
10. Ulubiony kolor?
Czarny, czerwony, fiolet.
11. Ulubiony szkolny przedmiot? Wychowanie do życia ^^ A tak serio to jakoś nie specjalnie mam coś ulubionego... Może język polski? Albo matma ^^ Z reguły nie umiem podejmować decyzji -_-

Pytania od kini-san:
1. Twoje imię w realu?
Katarzyna ale nie miałabym nic przeciwko jakby moja rodzina i reszta świata mówili mi Kenami... Nie wiem dlaczego nie lubię swojego imienia...
2. Ulubiona "zła" postać z Anime lub Mangi?
Numer 9 z "Mirai Nikki" ^^ Envy, Lust i Greed z "Fullmetal Alchemist", no Hao ale on nie jest "zły" :P 
3. Jak wpłynęło na Ciebie pisanie opowiadań?
Bardzo mnie to odpręża i czuję się w pewien sposób spełniona kiedy piszę ;)
4. Ile już Anime obejrzałaś i ile Mang przeczytałaś(jak nie pamiętasz to tak około ile)?
Z animie to około 60, a mangi tak z... 7?
5. Ile lat interesujesz się Anime i Mangą?
Praktycznie od zawsze :p Pokemony!! ^^ Ale tak świadomie to tak od 10 roku życia ;)
6. Jakiej postaci z Anime/Mangi nienawidzisz?
Sakury z "Naruto" >_<
7. Chcesz wyjechać do Japonii?
Już z Vitsumi ustaliłyśmy, że jedziemy tam na nasze wieczory panieńskie (zapewne wtedy powstanie Kac Tokyo)...
8. Ulubiony gatunek muzyczny?
Nie posiadam... Ogólnie najczęściej słucham japońskiej albo koreańskiej muzyki ale nie umiem określić danego gatunku. Wszystkiego po trochę.
9. Zainteresowania poza Anime i Mangą?
Teatr, biorę czynny udział w kółku teatralnym :)
10. Chciałabyś się spotkać ze mną w realu?
Oczywiście :D
11. Ulubiony napój?
Kakao!

Pytania od Spokoyoh ;)
1. Lubisz bliźniaków Asakura? Jeśli nie, to jaką śmiercią chciałbyś/chciałabyś zginąć?
Ja ich nie lubię. Ja ich kocham :)
2. Lubisz koty? Jeśli nie, to dziwny z Ciebie człowiek…
Odpowiedź taka sama jak w pytaniu numer 1. Mam czarnego kotka Dolarka ^^ Mam jakąś dziwną potrzebe przytulenia go w tej chwili o.O
3. Jak wyglądało Twoje pierwsze spotkanie z Shaman Kingiem?
Miałam wtedy... 9, 10 lat? Shaman King leciał na Polsacie o godzinie 6 rano. Wstawałam i oglądałam @_@
4. Czytałaś/czytałeś mangę SK?
Czytałam, aczkolwiek nie do końca się doczytałam ^^"
5. Ulubiony bohater z SK?
Bliźniaki i Ren są na równym miejscu ^^
6. Gdyby nakręcili film SK, o czym mógłby być?
Oczywiście o pogodzeniu się bliźniaków! O czym innym? ^^
7. Ulubione seiyuu z SK? Ewentualnie z polskiej wersji, jeśli nie widziałaś/widziałeś oryginału.
Seiyuu w japońskiej wersji mnie rozbrajają wszyscy XD Jakoś mi nie pasują te ich głosy... Nie ukrywając... Bohaterowie piszczą... Yoh piszczy jak dziewczyna... Może dlatego że seiyuu Yoh jest dziewczyna... Hao piszczy jak dziewczyna... Może dlatego że seiyuu Hao jest dziewczyna... I Ren'a też... :| A w polskiej? Lubię głoś Ren'a XD A Hao popada ze skrajności w skrajność bo tak jak w japoni ma głos dziewczyny, tak w polskiej wersji dorosłego mężczyzny -_-
8. Ulubiony odcinek SK?
Wszystkie XD Oglądałam SK z... 30 razy całe. Ale najbardziej zapamiętałam 30 - Dzwonek Wyroczni, 31 - Miasto Duchów, 37 - Puenta, 5- - Serca ciemności i 51 - Jak to z ryżem było
9. Gdybyś mogła/mógł brać udział w Turnieju, z kim chciałabyś/chciałbyś być w drużynie i dlaczego?
Te pytania są niesprawiedliwe D: Wszyscy są fajni ^^ Ale jak już bym miała wybierać to chyba z bliźniakami ^^ Wygrałabym od razu Turniej XD
10. Ulubiona żartówka Chocolove?XD
Kocham jego żarty XD Najlepszy był ten, w którym przebrał Ren'a za księżniczkę ^^"
I jeszcze zapamiętałam ten z marchewką i karotenami w pierścionku XD
11. Czy uważasz, że moje pytania są monotematyczne? Dobrze przemyśl swoją odpowiedź>)
Nie no co ty! Ja tam ten temat mogę ciągle drążyć ^^

To już chyba wszystkie pytania skierowane do mnie ;) Jeśli kogoś przeoczyłam bardzo przepraszam, proszę o sobie przypomnieć ^^"
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;*



środa, 5 grudnia 2012

Odcinek 7: Hanami!

          Itachi Uchiha. Wysoki brunet, o przepięknych czarnych oczach, które w blasku Słońca błyszczały lekkim oliwkowym odcieniem, szedł właśnie szkolnym korytarzem. Uporządkowany przewodniczący samorządu. Idealny człowiek do prowadzenia tego stanowiska. Zawsze gotowy do wygłoszenia jakiejś "ciekawej" mowy, skory do pomocy innym, nigdy nie odmawiał szczerej rozmowy. Jak tylko mógł odciążał zapracowanego Jirayę. Pupil nauczycieli, gwiazda wśród dziewcząt. Ten bóg na ziemi właśnie kroczył korytarzem swojej ukochanej szkoły, z którą był bardzo związany emocjonalnie. Spędził tu jak do tej pory najlepsze dwa lata swojego życia. Był dumny ze stanowiska i roli czynionej w Akumine.
- Ohayo Uchiha~kun - lekko skłoniła się idąca w przeciwnym kierunku dziewczyna.
- Ohayo - odpowiedział uśmiechając się uroczo.
Przez ogromne okna na korytarz wpadały wesoło tańczące promyki Słońca, dokładnie oświetlające każdy zakamarek uczelni. Brunet spojrzał za szybę. I tak już piękne widoki wzbogacały kwitnące wiśnie. Ich różowe pąki pięknie wyróżniały się wśród zieleni traw i błękitu nieba oraz jeziora. Chłopak zachwycony takim widokiem przystanął.
- Życie jest piękne - szepnął sam do siebie Itachi. Uśmiech wpłynął na jego usta.
- Oddawaj mi to kretynie! - chłopak obrócił głowę w kierunku, z którego dochodził krzyk.
Zdenerwowany do granic możliwości Hao gonił swojego bliźniaka, jaki wyszczerzał swoje białe ząbki od ucha do ucha. W ręku dzierżył zeszyt, najprawdopodobniej właścicielem owego przedmiotu był długowłosy.
- Nie jestem kretynem! Chce tylko poczytać! - bronił się Yoh.
- Ale ja nie chcę, żebyś tego czytał! - krzyknął starszy Asakura. W końcu dogonił bliźniaka, złapał go za kołnierz. Ten jednak pchnął braciszka łokciem, razem przetoczyli się przez ścianę.
- Ohayo Uchiha~kun! - powiedzieli razem. Po czym znów zaczęli biec.
- Ja nie wiedziałem, że piszesz poezję! - zarechotał młodszy z bliźniaków.
- Jak już nie oddajesz, to chociaż stul jadaczkę! - zrospaczony Hao, próbował za wszelką cenę przejąć zeszyt od rozchichotanego bliźniaka.
Itachi przewrócił z politowaniem oczyma. Nagle odskoczył przestraszony od okna. Szyby groźnie zadrżały, podobnie jak bębenki w uszach bruneta. Na podwórku zobaczył kłąb dymu, który wskazywał tylko na jedno. Deidara gdzieś tu jest... Aczkolwiek ku zaskoczeniu Uchihy na trawniku zauważył Vitsumi, a za nią biegła Kenami z dziwnym pilotem w ręku. Uradowane nastolatki klasnęły sobie w dłonie. Brunet pokręcił z politowaniem głową. Nie miał jednak zbyt dużo czasu na rozmyślenie. Coś nagle na niego wpadło. Siła zetknięcia była tak mocna, że Itachi upadł plackiem na ziemię. Kiedy otworzył oczy miał przed sobą uśmiechnięty pyszczek Ayi.
- Gomenasai, Uchiha~kun! - krzyknęła z przepraszającą minką. Następnie zerwała się na równe nogi, pokazując przy okazji brunetowi swoją bieliznę i udała się w dalszą ucieczkę. Nie minęło 10 sekund, a Itachi dostał główką czosnku w czoło.
- Ja ci dam dewastować Pismo Święte!!! Szatanie!!! - wrzeszczał Sakumire, który był czerwony ze wściekłości na twarzy. W ręku dzierżył koszyk z czosnkiem i rzucał nim co pare metrów w błękitnooką.
- Ale ja tylko wyrwałam stronę z ukrzyżowaniem! - krzyknęła młoda Morri z uśmiechem - To zbyt brutalne!
Itachi podniósł na chwilę głowę, ale sekundę potem znów położył ją na podłodze z widocznym zmęczeniem.
- Życie to piekło... - westchnął płaczliwie brunet.


                                                              ~*~OPENING~*~


          - Ha-na-mi, hanami, ha-na-mi! ♥ - Kenami śpiewała sobie wesoło to słowo w rytm melodyjki z reklamy Oreo.
- Chyba lubisz to święto... - powiedziała zrezygnowana Anna.
- Skąd wiesz? - szatynka nie ukrywała zdziwienia.
- Bo nucisz to od czterdziestu minut... - westchnęła blondynka. 
- Przepraszam. Nie panuje nad tym - zielonooka uśmiechnęła się niewinnie. Wstała z łóżka, na którym leżała. Wyszła na balkon głęboko wdychając wiosenne powietrze.
- Eh... A gdzie wcięło Yumenai i Ayę? - zapytała blondynka. Kenami oparła się plecami o barierkę balkonu i obserwowała poczynania Kyoyamy. Nastolatka wyjęła na stół, na którym zazwyczaj odrabiały lekcje różne produkty z lodówki. Zaczęła je kroić i układać w pudełku. Wykorzystywała również mini butle gazową na gotowanie ryżu.
- Z tego co wiem, Morri~chan dostaje właśnie burę ot Itachi'ego. Znowu musi siedzieć z nią w celi... Aż mi go trochę szkoda - Kitsune zarechotała wesoło.
- Mi bardziej szkoda Ayi... Toż ją niedługo stąd wywalą... - westchnęła ciężko Kyoyama. Po chwili jednak na jej twarz wstąpił uśmiech. Widziała jak brunetka świetnie się bawi i że życie w końcu zaczęło sprawiać jej przyjemność. Była z tego niezwykle zadowolona. Również starała się cieszyć każdą chwilą, aby napawać się błogim spokojem - A Yumenai?
Szatynka przez chwile milczała. Obróciła głowę w stronę, z której właśnie usłyszała znajomy głos. Vitsumi przechadzała się wraz z Deidarą wesoło o czymś rozmawiając i gestykulując.
- Szlaja się z Barbie - prychnęła Kenami - Tak jak ciągle ostatnio...
- Co masz do Deidary, jest w porządku. A skoro Yumenai pasuje, jako jej przyjaciółka powinnaś być zadowolona i ją wspierać -  przedstawiła swój pogląd Anna. Obróciła się, bo głupio było mówić jej do sztynki plecami. Łyżka którą właśnie trzymała wypadła jej z rąk. Kenami stała jakieś 40 centymetrów od przerażonej blondynki. Uśmiechała się lekko z lodowatym spojrzeniem.
- Błagam, nigdy więcej tak nie rób... - jęknęła Kyoyama. Trzymając się za klatkę piersiową, schyliła i podniosła łyżkę.
- Przepraszam. Chciałam tylko zobaczyć co robisz... - uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nic - policzki blondynki stały się lekko różowe. Szybko wstała i odwróciła się plecami do towarzyszki.
- Jasneee... - jakoś zielonooka nie uwierzyła w wersję przyjaciółki - Robisz nic od dobrej godziny. To obento dla Asakury?
- Możliwe - Anna uśmiechnęła się sama do siebie.
- Hanami to piękne święto dla par - Kitsune patrzyła na starania czarnookiej z lekkim rozmarzeniem na twarzy.
- Tak, masz rację - Kyoyama z miłością w oczach przyrządzała jedzenie dla ukochanego. Chociaż jej charakter nie pozwalał pokazywać tego aż tak otwarcie, to niezwykle cieszyła się z dnia, który miała spędzić tylko z Yoh. - A ty? Jakie masz plany?
- Hanami jest wyjątkowe, dlatego spędzę je z wyjątkową osobą - zielonooka zamyśliła się na chwilę - Dobra, nie będę ci przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz. Tylko już nigdy więcej tak za mną nie stawaj - zaśmiała się Anna.
- Spoko, przecież cię nie zabiję! Nie mam powodów... - powiedziała spokojnie Kenami kierując się w stronę drzwi. Będąc już na korytarzu spojrzała jeszcze w kierunku blondynki - Jeszcze...
Po chwili Kitsune zniknęła.
Kyoyama przełknęła niepewnie ślinę. Z transu wybił ją odgłos telefonu. Czarnooką wstrząsną dreszcz. Nienawidziła tych wszystkich diabelskich urządzeń. Przyjaciele kupując sobie komórki kupili też i jej. Po co? Wszyscy mieszkają w jednym pokoju. No... Chłopaki za ścianą, ale wystarczy zapukać, a konkakt zostanie nawiązany. 
Otworzyła klapę telefonu i spojrzała na wyświetlacz.
- Kotek, ja mam nadzieje, że to ważne bo jak nie to cię... - zaczęła swój wywód Anna, ale nie dane jej było dokończyć.
 - Kochanie, chciałem powiedzieć, że cie kocham, bo mnie mój brat zaraz zabije, a przed śmeir... - zaczął Yoh, ale blondynka była szybsza i nacisnęła czerwoną słuchawkę.
- Idiota - powiedziała poważnie, ale po chwili uśmiechnęła się błogo sama do siebie.
          Młodemu Asakurze w tym czasie nie było tak wesoło. Właśnie uciekał przed lecącym w jego stronę widelcem.
- Masz zakaz dotykania czegokolwiek, kiedy gotuję! - krzyknął wściekle Hao.
Osoby znajdujące się w sali kuchennej spojrzały na bliźniaków, po czym przyzwyczajeni do takich akcji, zajęli się swoimi sprawami.
- Ale ja chciałem tylko spróbować! - bronił się młodszy. Na wszelki wypadek nie wkładał jeszcze komórki do kieszeni.
- Zjadłeś cały ryż idioto... - żyły na czole długowłosego pulsowały nerwowo.
- A ile go tam było? - wzruszył ramionami młodszy.
- Jakieś... Dwa kilo?! - czarookiemu puściły trochę nerwy.
- Aż tyle? - zdziwił się Yoh. Uśmiechnął się przepraszająco - Oj tam, ryż się szybko gotuje!
- Tak... - westchnął starszy Asakura. Chcąc nie chcąc nastawił wodę w garnku.
- Miło ze strony kółka kulinarnego, że pozwolili ci użyć tego pomieszczenia - uśmiechnął się młodszy rozglądając dookoła. Znajdowali się w sali gdzie przewodniczyła wyżej wymieniona grupa. Było tu dużo sprzętu takiego jak mikrofale, opiekacze, sokowirówki i piekarniki oraz blaty porozstawiane po całej sali niczym ławki w klasach.
- Tak - przyznał Hao - Ale wiesz, trzeba do końca kwietnia złożyć podania do kółek. Ja na pewno zgłoszę się do kulinarnego. No i jeszcze poszedłbym na biologię... A tak to nie wiem. No zapewne zaangażuje się jeszcze w jakiś sport. A ty? Na co się wybierasz?
- W tej chwili? Na drzemkę - zarechotał Yoh.
- Brat, ja się tak na serio pytam... - westchnął długowłosy teatralnie przewracając oczami.
- A ja ci na serio odpowiadam - wzruszył ramionami młodszy bliźniak. Uważnie patrzył na czynności wykonywane przez braciszka. - Ej, czy mi się wydaje, ale czy to nie dziewczyna powinna robić chłopakowi obento?
- A co za różnica?! - zbulwersował się Hao - Po za tym, czy ty mnie naprawdę tak nienawidzisz? Chcesz, żeby gotowała mi Aya? Moja Aya?
- Nie, no co ty braciszku, przecież ja cie kocham nad życie... - zapewnił Yoh, po czym złapał ręką za kawałek pieczonego mięsa, za co dostał metalową łopatką po palcach.
- Zostaw - syknął długowłosy.
- No dobra... A mogę chociaż tu posiedzieć? Nudzę się... - westchnął krócej ścięty.
- Możesz - zgodził się starszy Asakura. Przez kilka minut Yoh dokładnie obserwował poczynania bliźniaka.
- Będę cię mógł zatrudnić jako katering na wesele? - zapytał w końcu.
- Brat... Nie pamiętasz, że ustaliliśmy, że żenimy się w ten sam dzień? - długowłosy przewrócił oczami.
- To w czymś przeszkadza? - zaśmiał się drugi z braci - A tak a pro po naszych przyszłych żon, niedoszłych to gdzie Aya?
- Siedzi w kozie, więc nastaw się dziś na narzekanie Uchihy~kun - zachichotał Hao.
- A co ona znowu zrobiła?
- Nie wiem dokładnie, ale podobno Sakumire~sensei zasłabł...
- Oj Aya... A wiesz co z Ren'em?
- A czy ja na informację wyglądam? - zapytał długowłosy - Szlaja się gdzieś. Martwię się trochę o niego.
- No to fakt... Ostatnio chodzi jakiś poddenerwowany. Zluzowałby sobie z tą manią na temat Kitsune i Yumenai... - westchnął ciężko Yoh. Bliźniacy spojrzeli na siebie znacząco i głośno westchnęli.
          Tymczasem Aya siedziała w celi i z uporem patrzyła na zaczytanego Itachi'ego.
- Wiesz, że jak mnie puścisz, to i ja i ty będziemy szczęśliwi? - zapytała brunetka.
- Nie - Uchiha powiedział to słowo po raz setny w tym dniu.
- Jaki z ciebie służbista... Z takim nastawieniem to ty żony nie znajdziesz. Już to widzę.. Kochanie, proszę zróbmy sobie dziecko, chcę zostać w końcu matką... Nie, nie, nie obroty firmy właśnie spadły mam dużo na głowie, a przez ciągłe siedzenie za biurkiem libido mi spadło do zera... - młoda Morri zaczęła przedrzeźniać głos damski i męski. Za to dostała właśnie czytaną przez czarnookiego książką w głowę.
- Jeszcze raz coś takiego usłyszę, a urwę ci łeb! - krzyknął rozwścieczony.
- Robisz bracie postępy, w końcu pokazujesz emocje! - uśmiechnęła się Aya.
- Jak ja ci zaraz emocje pokażę! - Itachi miał ochotę teraz do niej podbiec i ją udusić. Po chwili jednak odchrząknął. Spokojnie już usiadł na krześle - Naprawdę myślisz, że z taką kryminalną przeszłością będziesz wybrana na przewodniczącą?
- Tak, niby dlaczego mieliby mnie nie wybrać? Przynajmniej nie jestem chodzącym lodowcem - Morri odrzuciła książkę, którą dostała w głowę. Tyle że siła jej rzutu była jakieś 10 razy większa. Uchiha upadł z krzesła trzymając się za czoło.
- Ał - jęknął.
- Ze mną się nie zaczyna - błękitnooka powiedziała to z niesamowitą wyższością.
- Nie lubię cię - przyznał chłopak, który czuł się pokonany na każdej płaszczyźnie.
- Wiem. Boli cię to, że będę lepszą przewodniczącą - zaśmiała się.
- W twoich snach! Nie dopuszczę do upadku tej szkoły! - zapowiedział chłopak.
- Traktuje to jak wyzwanie - błękitnooka uśmiechnęła się wrednie. Po chwili ze swojej teczki wyjęła kartkę i ołówek. Trzeba powoli zastanawiać się na jakie kółka chce uczęszczać. Zapisała na razie biegi, siatkówkę, koszykówkę, lekkoatletykę, samorząd szkolny, kulinarne, artystyczne... Oj Hao nie będzie zadowolony... Ale co tam! Pewnie da się go jakoś udobruchać. Nagle zadzwonił budzik w telefonie czarnookiego.
- Tak! - krzyknął uradowany. Wstał i zaczął pakować swoje rzeczy.
- Ja również się cieszę - przyznała błękitnooka. Wzięła kartę z ołówkiem. Oboje wyszli z celi. Zadowoleni, że kara już się skończyła udali się w stronę akademika. Aya musiała jeszcze zrobić dzisiaj kilka rzeczy. Na przykład chciałaby przygotować dla Hao obento, ale... To ona jest w tym związku nieśmiertelna i może lepiej przygotuje jedzenie dla siebie...
- A ty co robisz jutro? - młoda Morri spojrzała pytająco na chłopaka.
- Będę nadzorował przebieg hanami, aby nic nie zakłóciło spokoju świętujących - powiedział uroczyście Itachi.
- Nudziarz, nudziarz... - zaczęła nucić pod nosem, niby to nie w stronę chłopaka.
- Ej! Ja się umiem bawić! - zapewnił.
- Ta... W bierki. Kurde... Nigdy nie grałam w bierki... Musze namówić Hao...
- Znając ciebie to zaczniesz go tymi bierkami dźgać - prychnął.
- Rozgryzłeś mnie... - zaśmiała się błękitnooka i wesoło podskakując ruszyła w stronę akademika. Nie mogła się już doczekać jutrzejszego dnia! Idąc krętymi korytarzami (już sama gdyż Itachi poszedł odwiesić klucz od celi) przechodziła obok sali do ćwiczeń, na której stały wszelkiego rodzaju sprzęty sportowe. Przez szklane szyby zobaczyła Ren'a. Westchnęła głośno. Chłopak ostatnio trenował niczym przed walkami szamańskimi. Młoda Morri nie mogła na to nic poradzić. Złotookiemu nie dało się przemówić do rozsądku. Brunetka jednak nie chciała psuć sobie w tej chwili humoru.
          Nazajutrz. Dziewczyny nastawiły zegarki na dziewiątą. Szczęśliwe, że będą mogły spędzić ten dzień z wyjątkowymi mężczyznami. A przynajmniej.. Większość z nich...
- A gdzie Kenami? - czerwonowłosa, która właśnie słała pościel, rozejrzała się dookoła.
- Wyszła gdzieś z samego rana - powiedziała Anna.
- A ty skąd wiesz? - do rozmowy wtrąciła się Vitsumi.
- Wstawałam akurat do łazienki jak się obudziła - wyjaśniła blondynka. Rano miała zbyt zaspaną głowę, żeby pytać lokatorkę gdzie się wybiera.
- Nawet mi nie powiedziała gdzie idzie - Yumenai warknęła jakby z oburzeniem. Skończyła słać łóżko.
- A może pojechała porannym autobusem do miasta? - zastanowiła się Kyoyama. Otworzyła szafę.
- Niby po co? - Vitsumi stanęła obok przyjaciółki.
- Nie ma jakiegoś chłopaka? Albo innych przyjaciół? - blondynka zaczęła grzebać w szafie. Wyciągnęła z niej zieloną sukienkę z krótkim falbankowym rękawem. Z dolnej szafki wyciągnęła białe zakolanówki i tego samego kolorku balerinki. Jako biżuterię wzięła błękitny sznur korali - Myślisz, że będzie pasować?
- Będzie, ładna sukienka. - kiwnęła głową zielonooka - A co do Kenami, to nie... Musi być gdzieś na terenie szkoły. Nie wyjechałaby z Akumine bez powiadomienia mnie o tym, wiedziałaby że się martwię. Wiesz ona wygląda na taką beztroską, ale naprawdę potrafi myśleć. Czasami...
Ostatnie słowa dodała po chwili z lekkim niepokojem. Rozejrzała się po swoich ubraniach, ale nic ciekawego nie znalazła. Na dzisiejszą randkę z Deidarą chciała nałożyć coś niezwykłego, ale nic nie przykuło jej uwagi na tyle, żeby się w to ubrać.
- Będę musiała iść niebawem na zakupy - westchnęła Vitsumi.
- Nie żartuj, mogłabyś założyć sklep z ciuchami... - zaśmiała się Anna.
- Ale to nie zmienia faktu, że nie mam co teraz nałożyć... - pożaliła się Yumenai.
- Z miłą chęcią wybrałabym się z tobą. Aya jest super pod wieloma względami, ale jeśli mam iść z nią na zakupy... Wolę iść sama... - Kyoyama pokazała palcem na śpiącą jeszcze błękitnooką.
- Chyba nie kupowałaś ciuchów z Kenami! To jest gorsze niż cokolwiek złego co jest na tym świecie. Nie dość, że nudzi się po pierwszym sklepie, to jak coś mierzę to tylko mi docina! - pożaliła się czerwonowłosa. Po chwili skinęła na brunetkę - A tak w ogóle, to ona nie powinna już wstać? 
- A ja wiem... Wyłączyła budzik, to chyba się nie wyspała jeszcze... - zachichotała blondynka.
- Może ją obudzimy? - zaproponowała Vitsumi.
- Niech się uczy odpowiedzialności - zadecydowała czarnooka, po czym weszła do łazienki.
- Morri~chan... - czerwonowłosą ruszyło sumienie. Podeszła do brunetki i szturchnęła ją mocno.
- Zostaw mnie Hao.. Daj pospać... Jest sobota... - wyjęczała przez półsen błękitnooka.
Yumenai nic nie mówiąc wzruszyła tylko ramionami i powróciła do grzebania się w szafie. Po dłuższym zastanowieniu wyciągnęła krótkie, dżinsowe, ciemno-granatowe spodenki, czarną bokserkę i luźną, szarą w ciemne paski bluzkę na ramiączkach. Poczekała chwilę, aż Anna wyjdzie z łazienki, po czym sama weszła do pożądanego pomieszczenia. Dziewczyny poczęły upiększać się, aby wyglądać jak najlepiej, co zajęło im trochę czasu. Nagle Aya usiadła na łóżku. Rozejrzała się dookoła zaspana. Jej wzrok utkwił w budziku. Z początku nie reagowała jakoś nazbyt aktywnie. Po chwili jednak źrenice dziewczyny rozszerzyły się niemiłosiernie.
- O ku... - zaczęła.
- Bez przekleństw! - ostrzegła Anna. Młoda Morri już nie słuchała. Jak oszalała zaczęła miotać się z kołdrą. Wygramoliła się z pościeli. Podbiegła do szafy i złapała pierwsze lepsze ubranie. Ledwie nie przewracając w drzwiach łazienki Vitsumi, wbiegła do pomieszczenia. Wyskoczyła stamtąd jak oparzona, mając na sobie krótkie dżinsowe spodenki i wiśniową luźną bokserkę. Przewracając się na podłogę nałożyła skarpetki. Co prawda nie do pary, różnej długości i koloru, ale przynajmniej nie była boso.
- To nie jest moja bluzka? - zapytała Anna.
- Umyje i oddam! - zapewniła Aya.
- Nie pościeliłaś łóżka... - słusznie zauważyła Yumenai. Miała na sobie biały puchaty szlafrok przed kolano.
- Gomenasai, potem pościele! - Morri niedbale nakryła łóżko kocem, nałożyła trampki nawet nie zawracając sobie głowy sznurówkami - Na razie!
- Ale gdzie...! A nieważne... - blondynka machnęła ręką kiedy tylko przyjaciółka zniknęła za drzwiami.
- Narwaniec... - westchnęła czerwonowłosa - A gdzie ona...?
- Lepiej nie pytaj...
Vitsumi wzruszyła tylko ramionami. Otworzyła lodówkę i wyjęła z niej jogurt.
- Ale, że nic nie zjadła... - zdziwiła się zielonooka. Obie dziewczyny zaśmiały się głośno.
- A ty nie wychodzisz już? - zapytała Anna patrząc na przyjaciółkę.
- Nie... Jestem umówiona z Deidarą na po południe - wyjaśniła Vitsumi.
- To po co tak wcześnie wstałaś?
- No wiesz, zrobię paznokcie, fryzurę... Zdążę jeszcze w coś zagrać! - uśmiechnęła się i włączyła telewizor oraz Play Station.
- Tak... Dobra, ja lecę, nie chcę się spóźnić na spotkanie z Yoh - czarnooka wzięła wczoraj zrobione bento, wsadziła je do brązowej torby na ramie, w której miała również koc. Machając lokatorce wyszła - Ja ne...
- No cześć... - powiedziała zapatrzona już w obraz Yumenai.          
          Anna w tym czasie zeszła po schodach. Wyszła z budynku. Przed głównymi drzwiami zobaczyła uśmiechniętego Yoh. Chłopak pomachał jej ręką. Ubrany w morski podkoszulek i atramentowe dżinsy. Do tego czarne trampki, a na szyi zarzucone swoje stare, poczciwe, pomarańczowe słuchawki. 
- Cześć Aniu - podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił - Pięknie wyglądasz.
- Cześć - uśmiechnęła się - Dziękuję.
Asakura złapał blondynkę za rękę. Pociągnął ją tylko w sobie znanym kierunku.
- Wspaniała pogoda, prawda? - zapytał wesoło szatyn. Rzeczywiście, przyroda wykazała się wyjątkowym wyrozumieniem dla świętujących uczniów. Słońce wesoło oświetlało Ziemię rozświetlając promieniami każdy różowy płatek kwiatów wiśni. Było ich pełno, gdyż cały dziedziniec usłany był tymi drzewami. W powietrzu unosił się słodki zapach kwiatowego pyłu.
- Masz rację. Bałam się, że może padać... - powiedziała zaciskając swoje palce na jego dłoni.
- Usiądziemy tutaj? - zapytał chłopak pokazując miejsce pod jedną z rozłożystych wiśni. Gdzieniegdzie chodzili uczniowie ze szkoły, parami lub grupami znajomych. Anna kiwnęła głową potakująco. Wyciągnęła z torebki koc i z pomocą szatyna rozłożyła go na soczystej trawie blisko pnia. Oboje usiedli.
- Zrobiłam ci coś... - zaczęła cicho Kyoyama - ...mam nadzieję, że ci posmakuje...
Nastolatka wyjęła z torebki wczoraj przygotowane obento. Yoh uśmiechnął się do niej czarująco. Objął ją ramieniem, mocno przytulając. Pocałował ją w czoło.
- Dziękuję kochanie - powiedział uszczęśliwiony prezentem. Dziewczyna wyjęła również drugi pakunek, tym razem dla siebie.
- Jeszcze nie jadłam śniadania - uśmiechnęła się lekko czarnooka.
- Ja też nie... Wolałem się wyspać...
- Śpioch - Anna wzięła do rąk pałeczki i dźgnęła chłopaka lekko w żebra. Ten jedynie wybuchnął szczerym śmiechem.
- Wiesz przecież, że żadną okazją do drzemki nie pogardzę! - bronił się patrząc na nią przymilnie.
- Wiem... I to mnie martwi... - westchnęła ciężko - Ale i tak cie kocham.
- Ja ciebie też - chłopak uśmiechnął się czule do nastolatki. Otworzy swoje pudełko z drugim śniadaniem - Itadakimasu!
- Itadakimasu - powiedziała dziewczyna. Oboje zaczęli jeść. W międzyczasie wesoło rozmawiał o wszystkim i o niczym, o szkole, nauczycielach, kartkówce z matematyki jaka miała odbyć się we wtorek. W końcu temat zszedł na nowe lokatorki.
- Myślisz, że to co mówi Ren jest prawdą? - zapytał Yoh - W końcu jesteś z dziewczynami bliżej niż ja.
- Trudno mi stwierdzić. Na co dzień wydają się normalne, ale chwilami... Sama nie wiem. Ostatnio próbowałam czytać w myślach Yumenai...
- I co? - Asakura nie ukrywał swojego zaciekawienia tematem.
- I nic. Nie byłam w stanie wejść do środka - wzruszyła ramionami.
- A Kitsune? - dopytywał szatyn.
- Boję się spróbować... - westchnęła ciężko. Yoh wybuchnął śmiechem. Przysunął blondynkę bliżej siebie. Ona nie protestowała, wręcz przeciwnie oparła głowę na ramieniu narzeczonego. Czarnooki zaczął bawić się jej koralami.
- Znowu je nosisz...
- Tak. Wiesz, jak byliśmy na tych otrzęsinach... Wtedy w lesie, nie mieliście duchów. Kiedy będę miała korale, zawsze mogę je przywołać - wytłumaczyła.
Anna to medium, osoba która nie tylko widzi duchy, ale może je przyzwać do siebie z zaświatów oraz dowolnego miejsca na Ziemi. Oprócz tego ma dodatkowe zdolności takie jak czytanie w myślach.
- To dobrze. Widzisz, bez ciebie ani rusz - zaśmiał się szatyn. Pocałował ją w usta, na początku delikatnie, aby po chwili pogłębić ruchy ust. Asakura nie ukrywał, że takie spędzanie czasu wyjątkowo mu pasowało. Chłopak przy blondynce czuł się nieziemsko. Kochał ją całym sobą mimo, że czasami dziewczyna pokazywała pazurki w postaci fochów. Yoh nagle nacisną mocno na ukochaną i nakrył ją swoim ciałem.
- Przepraszam! - usłyszeli przestraszony, aż za dobrze im znany głos. Aya waśnie przeskakiwała im nad głowami. Nie minęło parę sekund, a tę samą czynność powtórzył Itachi.
- Morri! Umrzesz dzisiaj! - krzyknął rozzłoszczony brunet.
- Ale tym  razem, to ja naprawdę nie chciałam! - zrozpaczona błękitnooka wyminęła kilka drzew, po czym jak najszybciej starała się zgubić goniącego ją chłopaka.
- Co to było? - zapytała zszokowana Anna.
- Demon... - zarechotał Yoh.
- A ona nie miała się spotkać z Hao?
- Miała... Ale z tego co wiem umówiła się z nim na trochę później. Ciekawe za co się znowu z Uchihą pożarła... - zmarszczył brwi szatyn.
- Zapewne o jakąś głupotę, albo o to, że zaspała... Może miała coś ważnego zrobić? Znowu zaczyna świrować, chyba brakuje jej atrakcji w życiu. Widziałam wczoraj listę jej zajęć dodatkowych na które chce chodzić.
- I co?
- Mówisz jakbyś jej nie znał. Chce uczęszczać na prawie wszystko! - powiedziała z lekkim wyrzutem. Yoh zarechotał tylko. Spojrzał z uśmiechem w błękitne niebo, z jego perspektywy opierzone w różowe patki wiśni.
- Ohayo - usłyszeli znajomy im głos. Oboje spojrzeli w bok.
- Cześć - powiedzieli równocześnie nieco zdziwieni. Stała przed nimi Kenami. Ich nieufność co do autentyczności Kitsune było spowodowane jej ubiorem. Dziewczyna na głowie miała zawiniętą czarną długą chustę, okręcającą się również wokół jej szyi niczym kaptur i czarną sukienkę na ramiączkach sięgającą jej przed kolano, o bardzo zwiewnym dole. Do tego ciemne baletki. W ręku dzierżyła wiklinowy koszyk z klapką z góry, tak że nie można było zajrzeć do środka. Szatynka nie chcąc psuć im nastroju zaczęła iść dalej.
- Yumenai się o ciebie martwiła - powiedziała Anna. Zielonooka znów na chwilkę stanęła.
- Naprawdę? To miło. że o mnie pamięta - uśmiechnęła się uroczo, po czym ruszyła dalej.
Przez chwilę nastolatkowie milczeli.
- Czarny kapturek. Niech uważa na wilki. Wawr! - szatyn wydał charakterystyczny dźwięk szerego zwierzęcia. Czarnooka chichocząc dała mu pstryczka w czoło.
- Idiota... - westchnęła ciężko nie widząc innego wyjścia z tej sytuacji. Wtuliła się mocniej w klatkę piersiową Yoh, gdzie czuła się miło i bezpiecznie. 
            Hao stal przy drzewie, koło którego ostatnio często jedli drugie śniadanie. Wczoraj umówił się z Ayą, że tutaj będzie czekał. Spojrzał na zegarek i głośno westchnął. Nie wiedział co go podkusiło, aby przyjść trochę za wcześnie. A no tak... Nuda. Mimo wszystko zastanawiał się co robi Aya. Powinna chyba z niecierpliwością czekać na spotkanie z nim, a nie latać grom wie gdzie.
Nagle usłyszał za sobą sapanie. Nawet nie musiał się odwracać, żeby wiedzieć co wydaje taki dźwięk. Pod jego nogi upadła młoda Morri. Asakura już nawet nie reagował nerwowo. Pokręcił z politowaniem głową i ukucnął.
- Witaj Kocurku - uśmiechnął się i przekręcając na bok głowę spojrzał na nią.
- O.. Ohayo! - wyszczerzyła swoje ząbki siadając na trawie. Jej lekko czerwona twarz nabrała normalnego koloru - Wiesz jak Uchiha~kun szybko biega?
- Jeszcze nie miałem okazji, żeby mnie gonił... - zaśmiał się głośno. Wyciągnął rękę. Sam się podniósł i pomógł w tej czynności błękitnookiej.
- Dzięki...
- Za co się tak na ciebie zezłościł?
- Hao... Lepiej nie pytaj... Proszę, po prostu nie pytaj... - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- Dobrze obiecuję, że nie będę. Pięknie wyglądasz - powiedział przyglądając się jej dokładnie - A to taka nowa moda, czy po prostu się spieszyłaś?
Zapytał wrednie pokazując na dwa inne nakrycia stóp. Na prawej nodze miała czarną podkolanówkę, na lewej zakolanówkę w czarno-czerwone paski.
- Taka moda! - zapewniła prychając gniewnie.
- Rozumiem - Hao zachichotał pod nosem. Złapał dziewczynę za rękę i przyciągną do siebie. Pocałował delikatnie w usta. Nastolatka natychmiast się uśmiechnęła. Nie puszczając szatyna zaczęła iść tylko w sobie znanym kierunku.
- Wiesz znam świetne miejsce! Jak ostatnio chodziłam na spacer, to trafiłam na brzeg jeziora i tam jest cudownie! - brunetka była naprawdę entuzjastycznie nastawiona. Czarnooki patrzył na nią zachwycony. Lubił kiedy była taka szczęśliwa.
- Zauważyłaś, że prawie na każdej randce na końcu lądujemy nad jeziorem? - zapytał. Puścił rękę nastolatki na rzecz objęcia jej w pasie.
- Ale to nie koniec tylko początek! - zapewniła. Zaciekawiona spojrzała na chłopaka. Miał na sobie podkoszulek kolorem zbliżonym do jej bokserki, jasne dżinsy i czarne trampki. Na jego ramieniu zawieszona była torba. Bardziej niż sam bagaż, Ayę ciekawiła jego zawartość. O nic jednak nie pytała.
Doszli nad brzeg jeziora. Za nimi rozpościerał się gęsty las. Usiedli na trawie. Z zachwytem patrzyli na błyszczącą taflę.
- Proszę, to dla ciebie - Asakura wyjął z torebki opakowanie na drugie śniadanie. Młoda Morri wzięła podarunek i aż oczy ze szczęścia jej się zaświeciły. Odstawiła pakunek na bok. Mocno przytulia szatyna.
- Dziękuję Hao! Jesteś najlepszy - zapewniła i pocałowała go w policzek - Kocham cię!
- Dlatego, że robię ci obento? - zapytał ze śmiechem.
- A myślałeś, że ca co? - zrobiła zdziwioną minę.
- No wiesz... - lekko posmutniał. Sam też wyjął sobie opakowanie z jedzeniem.
Aya spojrzała na swoje obento. Uśmiechnęła się ciepło kiedy widziała ułożonego z ryżu rozkosznego kotka, obłożonego kawałkami mięsa i warzywami. Może nie brzmiało to romantycznie, ale nastolatka wiedziała ile pracy Hao włożył w zrobienie czegoś takiego. Z rozmyślania obudził ją długowłosy, który dźgną błękitnooką pałeczkami.
- Itadakimasu - powiedział spokojnie.
- Itadakimasu. Aż szkoda mi to jeść... - zaśmiała się. Mimo tego już kilka chwil później wcinała swoje jedzonko z widocznym zadowoleniem na twarzy. Obróciła się na chwile, mając wrażenie, że słyszy kroki. Faktycznie, ktoś szedł, ale ta postać była oddalona od nich o dobre kilkadziesiąt metrów. Wytężając wzrok Morri rozpoznała osobnika.
- Patrz... Kitsune... - dziewczyna szturchnęła Asakurę w ramie.
- Śledzi nas? - zapytał zdziwiony.
- Nie. Myślę, że nawet nas nie widzi. Idzie gdzieś - wytłumaczyła. Nie minęło nawet kilka minut, kiedy po przejściu Kenami, Aya dostrzegła drugą osobę. Zmarszczyła brwi.
Miała dobry wzrok i na pewno się nie mogla mylić. Ren bezkarnie szedł za szatynką, a mówiąc konkretnie śledził ją.
- Chyba trochę przesadza, nie uważasz? - zapytał Hao.
- Przesadza i to grubo. Ale co ja mu mogę na to poradzić? Wiesz jaki jest, po za tym mam wrażenie, że choruje na brak rozrywek. Może jak trochę za nią pogania i nic nie znajdzie to się z nudzi - Morri wzruszyła ramionami.
- Jesteś pewna, że nic nie znajdzie? - Asakura patrzył niepewnie przed siebie.
- Pewna jestem tego, że cię kocham. Cała reszta jest dla mnie zagadką - powiedziała spokojnie, również przypatrując się szumiącej, błękitnej tafli jeziora.
          Tymczasem Kenami z lekkim uśmiechem szła przez las. Musiała przemieścić się dość spory kawałek od Akumine, aby dojść do wcześniej obranego sobie celu. Na szczęście informacje z internetu były prawdziwe. Przed nią znajdowała się stara, zniszczona, drewniana kaplica. Stała na niewielkim pagórku i kierowały do niej kilkunastostopniowe schody. Cały budynek wyglądał posępnie. Czarna, wyblaknięta dachówka do połowy odpadła już z góry budynku. Drewno z jakiego wykonana była świątynia w niektórych miejscach było podrapane i zniszczone. Kolumny podtrzymujące dach lekko przechylały się pod wpływem destrukcyjnych sił przyrody. Ten widok jednak nie przeszkadzał dziewczynie cieszyć się ze znaleziska. Mając na twarzy wesoły uśmiech podeszła do drzwi. Otworzyła je silnym pchnięciem do środka. Wrota głośno zaskrzypiały. Do środka kaplicy wpadła jasna smuga światła. Oświetlała niewielką część drewnianej podłogi. Ciemność jednak nie przeraziła zielonookiej. Pewnie stawiała kolejne kroki, a przy każdym kolejnym stąpnięciu podłoga trzeszczała głośno, dając znak o swojej wieloletniej używalności. Nastolatka ściągnęła ze swojej głowy chustę i zrzuciła ją na plecy. Podeszła do środkowej przedniej ściany. Była tam czerwona, pięknie upięta kotara, jaka miała być ozdobą dla wiszącego tam wcześniej obrazu. Tak przynajmniej wywnioskowała Kenami, gdyż na środku ściany widniało puste miejsce nieco mniej zniszczone niż reszta drewna. Na dole stała duża drewniana skrzynia, a na niej kilka zwojów z modlitwami i świecznik. Kitsune uśmiechnęła się szerzej. Klasnęła w dłonie i kucnęła. Usiadła na swoich nogach. Odstawiła trzymany w ręku koszyk na bok. Otworzyła go. Wyjęła ze środka świeczki oraz zapałki. Wstawiła zapaliła wosk. Nie dało to dużo światła, aczkolwiek atmosfera zrobiła się nieco inna.
- Przepraszam, że tak dawno z tobą nie rozmawiałam.... - zaczęła mówić niepewnie. Z kosza wyciągnęła również pudełko z obento, które wczoraj przygotowała i kwiaty. Postawiła je obok świecznika - Dzisiaj jest hanami, wiesz? Bardzo lubiłeś to święto. Aż żałuję, że nigdy nie mogliśmy go spędzić razem. No a przynajmniej nie wśród wiśni... Ostatnio miałam strasznie dużo na głowie. Razem z Vitsumi zaczęłyśmy się uczyć w nowej szkole. Akumine jest naprawdę super! Strasznie mi się tutaj podoba! Szkoła jest niesamowita, duża i ma wspaniałe wyposażenie! Już nic nie mówię o pięknych widokach. Jest niesamowicie, jeziora, lasy, góry, łąki, a ile tu wiśni! Hanami w takim miejscu ma prawdziwy sens! Tutaj po prostu czuję się tę magię! Po za tym poznałam tu mnóstwo nowych znajomych. Razem z Vitsmi mieszkamy w pokoju z dwiema innymi dziewczynami. Znam je krótko, ale już je lubię. Są bardzo miłe. Morri~chan jest strasznie narwana, chce robić wszystko na raz. Mam wrażenie, że ona się nie męczy! Do tego je tyle co ja i już aż tak mocno się nie wyróżniam! ♥ - uśmiechnęła się uroczo - A Anna jest spokojna, bardzo pilnie się uczy. Czasami wydaje się oschła, ale tak naprawdę jest miła. No i oczywiście Vitsumi... Ale o niej nie będę już opowiadać. W końcu o niej wiedziałeś jeszcze za nim odszedłeś... A nie uwierzysz! Za ścianą mamy akademik chłopaków! Dzielimy nawet z nimi balkon. Są bliźniacy Asakura, naprawdę są fajni. Są identyczni! No... Jeden z nich ma dłuższe włosy. Ale jak je zepnie to można się pomylić. Co najśmieszniejsze są w związku z Morri i Kyoyamą! Fajnie musi być tak mieszkać za ścianą z chłopakiem. Naprawdę fajnie im się trafiło. Chociaż... My też byliśmy obok siebie, pamiętasz?
Tu na chwilę zamilkła. Spojrzała ku górze tak jakby spodziewała się odpowiedzi. Nic jednak nie usłyszała. Ani ona, ani Ren który śledził dziewczynę. Stał teraz za drzwiami i przysłuchiwał się "modlitwie" Kenami. Niepewnie zajrzał do środka świątyni. Zmarszczył brwi. Nie zauważył, ani nie wyczuł w środku żadnego ducha. Więc Kitsune mówi do powietrza? Tak po prostu? Jeśli tak, to musiałaby nie wiedzieć o świcie pozagrobowym, a wtedy jego teoria o szamańskich zdolnościach szatynki upadłyby na ziemię z wielkim hukiem.
- Wszyscy jesteśmy w jednej klasie. Za ścianą mieszka jeszcze Uchiha~kun i Tao~kun. Uchiha jest przewodniczącym Samorządu Szkolnego i chodzi już do trzeciej klasy. W tym roku kończy Akumine. Ma mało czasu na rozrywki, dużo siedzi nad książkami i zajmuje się swoimi obowiązkami. Jest niesamowicie poważny i często się denerwuje na nas, bo praktycznie codziennie ktoś z mojej klasy zostaje w kozie pod opieką Uchihy... Dogadałbyś się z nim. Z Tao myślę, że też... Ale on jest dziwny. Zawsze się patrzy na mnie tak dziwne jakbym mu coś złego zrobiła. Trochę mnie tym drażni, ale w sumie na upartego da się z nim żyć. Jest od nas o rok starszy. Często drażni się z nauczycielem z matematyki i potem chodzi i fuczy na wszystkich... A co do nauczycieli! Akumine to zgraja samych dziwolągów! Znaczy.. takich w pozytywnym sensie... Niekiedy... Bo na przykład, Ji... - szatynka zaczęła długi monolog, w który wkładała wiele emocji. Energicznie machała rękoma, akcentowała odpowiednio każde pytanie i podnosiła głos w oburzeniu czy też ekscytacji. W końcu jednak ucichła. Chwilę siedziała nic nie mówiąc. Zaplotła swoje palce, tak jak do modlitwy. Zamknęła oczy - Proszę... Daj mi trochę więcej normalności, aby ich nie spłoszyć i trochę więcej siły, aby ich obronić...
Ren uśmiechnął się niemrawo. Był dobrze wychowany, czuł się głupio, że podsłuchiwał nastolatkę. Być może słuchając jej dłużej dowiedziałby się czegoś, ale miał wrażenie że ten monolog jest bardzo osobistą sprawą. Jak najciszej, aby go nie usłyszała zaczął odchodzić do kaplicy. Teraz nowa rzecz zakłócała jego spokój. Kim była osoba, z którą rozmawiała Kenami?
Nie miał nic ciekawego do roboty. Bliźniaki byli zajęci randkami, a Uchiha zajmował się organizowaniem hanami. Tak więc jedyną rozrywką Tao było plątanie się po lesie bez bliższego celu.
          Bawiący się w najlepsze nastolatkowie nie zwracali uwagi na to, iż nastał wczesny wieczór. Jasne Słońce powoli oddawało niebo pod władzę księżyca, który dziś wydawał się wyjątkowo piękny w swojej pełnej formie. Wydawał się taki tajemniczy i majestatyczny.
Deidara uśmiechnął się do Vitsumi. Siedzieli właśnie pod jednym z drzew.
- Piękny, prawda? - szepnął blondyn. Od dłuższego czasu przyglądał się zielonookiej. Ta z zamyśleniem oglądała cały nieboskłon, dokładnie skanując go lśniącymi oczyma.
- Tak, piękny - przyznała. Przeniosła wzrok na Douhito. Zaczęli powoli się do siebie zbliżać. Chłopak położył rękę na głowie Yumenai. Wplótł palce w jej gęste, czerwone włosy. Oboje otworzyli usta, aby połączyć się w pocałunku, gdy nagle w powietrzu rozległ się głośny dźwięk komórki dziewczyny.
- I'm a barbie girl in a barbie world...! - sprzęt zaczął grać na cały regulator.
- Kecu! Jeszcze raz będziesz się bawić moim telefonem, a zginiesz marnie w maszynie do mielenia mięs! Jak właśnie nie zżera cię dwu metrowe monstrum, masz w tej chwili zerwać połączenie!!! - krzyknęła do słuchawki czerwona ze zdenerwowana Vitsumi. Po chwili jednak uspokoiła się. Jej twarz spoważniała. Spojrzała przepraszająco na Deidarę - Przepraszam na chwilę...
Wstała i odeszła kilkanaście metrów.
- W coś ty się znowu wplątała? ... Ręce opadają ... Aha ... No wszystko świetnie Kecuszku, ale co ja mam z Deidarą zrobić? ... Nie, uśpienie go gazem musztardowym odpada ... Co mam go tu tak zostawić? ... Jak to ty już się tym zajęłaś? ... Kenami, coś ty znowu wymyśliła?!
Yumenai nie musiała czekać długo na swoją odpowiedź. Wytężyła wzrok. Z naprzeciwka naciera na nią Sasori. Był lekko zgarbiony i kiwał się na boki niczym goryl. Podszedł do nastolatki. Oparł się na jej ramieniu.
- Cześć siostrzyczko! - krzyknął, lekko bołbocząc.
- Co ty robisz? - zapytała krzywiąc się od zapachu alkoholu.
- Gram na zwłokę, odciągnę Deidarę ty leć pomóż Kenami - szepnął dziewczynie na ucho. Odbił się od niej i podszedł do Douhito. Błękitnooki już stał, czując iż czerwonowłosy zmierza do niego. Akasuna uczepił się szyi przyjaciela - Dei! Ty mordo moja!
- Sasori! Co ty wyprawiasz? - zapytał zrozpaczony blondyn. Starał się z początku odepchnąć przyjaciela, ale kiedy poczuł, że brązowooki stał dość niestabilnie podtrzymał go.
- Przypominasz mi ją... - chłopak zaczął tulić się do zdezorientowanego Douhito. Wplótł mu ręce lekko we włosy - Ona... Ona też była taka... Taka miękka... Miękka w dotyku... I...
- Stary co ty gadasz?! - Deidara starał się odepchnąć lokatora, ale nie wychodziło mu to za dobrze.
- Dlaczego odeszła?! - zawył żałośnie czerwonowłosy.
- Zastanów się, z którym z rodzeństwa chcesz być, jak już się przekonasz to zadzwoń - krzyknęła Vitsumi i zaczęła biec tylko w sobie znanym kierunku.
- Zacze...! - chciał zatrzymać Yumenai, ale wiszący mu na ramieniu Sasori skutecznie w tym przeszkadzał. Blondyn głośno westchnął. Podtrzymując przyjaciela zaczął kierować się powoli w stronę akademika. Był zły, że tak się wszystko potoczyło.


                                                              ~*~ENDING~*~


          Ren powoli poruszał się po pokoju. Mocno wytężał wzrok, aby cokolwiek zobaczyć w ciemności. Ciekawość w starciu z dobrymi manierami wzięła górę. Chociaż zawsze ganił takie zachowania, dziś pod osłoną nocy, gdy nikogo nie było w pokoju dziewczyn zakradł się tam i szukał jakichkolwiek informacji o nowych znajomych. Jego serce stanęło kiedy usłyszał jak drzwi zostają otwierane. Ukucnął i na czworaka zaczął iść w kierunku uchylonego balkonu.
- Dzięki Kenami, przez ciebie to coś zeżarło mi mojego ulubionego buta! - pożaliła się Vitsumi. Skakała na jednej nodze opierając się o Kitsune. Ta patrzyła na przyjaciółkę z lekkim uśmiechem.
- Po pierwsze, to twoje wszystkie buty są ulubione. A po drugie, gdyby mnie tam nie było i nie rozwiązałabym ci sznurówki, to coś zeżarłoby ci buta wraz z nogą... - uświadamiając lokatorkę, szatynka posadziła ją na łóżku.
- No fakt... Ale gdyby nie ty, to w ogóle nie... - zaczęła nawijać z nieukrywaną pretensją. Wyciągnęła rękę i włączyła niewielką lampkę nocną stojącą przy każdym posłaniu. Spojrzała wrogo na fioletowowłosego, który stał, a raczej klęczał w drzwiach. Ren wiedząc, że został przyłapany wstał, próbując zachować resztki godności.
- Co wy tu robicie? - zapytał z oburzeniem. Zlustrował je krytycznym wzrokiem. Obie były potargane i ubrudzone ziemią.
Dziewczyny zmarszczyły brwi. W pokoju zrobiło się nieprzyjemnie chłodno, dzięki zimnej atmosferze między nastolatkami. Kenami stanęła dumnie z poważną minął.
- Chyba raczej, co ty tutaj robisz, Tao?


Kenami: I tak oto pojawił się już 8 odcinek! ^ ^ w ciągu 4 miesięcy! Jestem z siebie dumna *_*
Vitsumi: Gdyby nie ja i to, że ciągle ci po...
Kenami: Abwrugru! Już cicho siedź! Nie dasz mi się życiem pocieszyć!
Ren: I tak w ogóle, to odcinek 7, nie 8...
Kenami: Jak ja was nienawidzę Q_Q Niszczycie mi życie...
Vitsumi: Już bardziej ci się go zniszczyć nie da, wystarczy, że jesteś sobą...
Kenami: Co to jakiś dzień hejta na Kenami?! D:
Vitsumi: Nie no co ty :3 To szczera prawda!
Kenami: Ale foch >_<
Aya: Foszek pieszczoszek? :3
Kenami: Nie foszek ogólny Q_Q *siada w kącie*
Itachi: Jak dzieci...
Hao: No Kini-san, myśmy też się nie spodziewali, że Vitsumi jest siostrą Sasori'ego. Chociaż w sumie.. są podobni... Wszyscy w twojej rodzinie mają czerwone włosy?
Vitsumi: Tak mam wielką rodzinę i każdy kto ma czerwone włosy to mój brat albo siostra...
Yoh: Ej... Ale ja nie znam poza wami osób z czerwonymi włosami...
Kenami: A Święty Mikołaj? @_@
Wszsycy: . . . ?
Kenami: A myślicie, że jaki on miał kolor włosów? Teraz jest siwy bo jest stary! A kiedyś musiał mieć czerwone włosy! Myślicie, że skąd wziął czerwone ubranie? Jakby od zawsze był siwy miałby biały kubraczek! No, w sumie to byłoby nie głupie... Mógłby się ukryć w śniegu...
Anna: Kitsune, błagam... Przestań żreć tyle koksu....
Kenami: Dooobry węgielek @_@
Vitsumi: ...
Aya: Kochana Maju, niby dlaczego szkoła miałaby nie przetrwać? *słychać w oddali wybuch* No tak... Jest kilka argumentów...
Itachi: Ja znalazłam całe sześć...
Hao: Czemu sześć?! Wypraszam sobie!
Itachi: To wypraszaj... Z tobą i bratem najczęściej siedzę... A nie wybacz z wybranką twojego serca.. Weź ty tą swoją żonę ustaw do pionu, bo ci kiedyś na głowę wejdzie!
Hao: Już weszła Q_Q
Yoh: Spokoyoh! Sezon na mandarynki jest w rozkwicie! *pokazuje skrzynkę mandarynek*
Aya: To na wieczór?
Yoh: Myślałem, że na tydzień...
Aya: . . . Buhahahaha! XD
Anna: Naprawdę myślisz, że to będzie u nas więcej niż 3 godziny?
Aya: Daj mi 10 minut...
Anna: Nie wątpię...
Hao: Ja nie lubię WDŻ-u Spokoyoh D: Ta pani mnie przeraża i obraża...
Yoh: Mnie też się nie podoba! D: Ale.. Co wyście oglądali na tym WDŻ u siebie? o.O Że za co ona go ciągnęła...? *dostaje w łeb od Anny* Ała! Za co to?!
Anna: Żeby ci głupoty z głowy powylatywały!!
Yoh: Ale ja naprawdę nie wiem... Q_Q
Hao *szepcze coś na ucho dla brata*
Yoh: Aha. To o to chodzi... *poker face*
Aya: Ale skąd Hao to wie?
Kenami: To chyba ciebie się trzeba spytać... Ale o swoich prywatnych sprawach gadajcie gdzieś na osobności, okey...?
Ren: No pewnie, że mój matematyk to debil! Największy idiota...! I też znam taką, co chodzi przez ściany...
Kenami: To było tylko raz! Po za tym po prostu na nią wpadłam! Byłam zaspana!
Ren: Wychodziłaś z lekcji...
Kenami: Z biologi. Po biologii można wpadać na ściany. Tak jest w prawach ucznia!
Itachi: Zlitujcie się nade mną, o bogowie! Nie Kasumi, nie umiem myśleć pozytywnie przy nich!
Vitsumi: A co do rozrywki to ja bardzo lubię kaboom! :3
Itachi: Wiem... Wysadziłaś razem z Deidarą połowę placu szkolnego...
Deidara: Oj tam, oj tam...
Kenami: Maybe you! Jak mi milutko w serduszku , że czytanie tego sprawia ci przyjemność ^^ I oczywiście cieszę się, że znalazłam kogoś kto mnie rozumie i się ze mną utożsamia *_*
Vitsumi: Ona cię jeszcze nie zna...
Kenami: Bo ci zrobię bana na dynamit!
Vitsumi: Gomenasai Q_Q
Kenami: No :) Dzięki Angie za powiadomienie i za nominację ^^ No i jeszcze raz dziękuję za nominację dla Mii, Kasumi, Raion'a i Midori ^^ Do napisania!

sobota, 24 listopada 2012

Liebster Awards

Ohayo mina! ♥
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mianowali mnie do "Liebster Awards". Co prawda nie do końca wiem skąd to się wzięło, ani o co dokładnie chodzi, aczkolwiek jestem niezmiernie milo zaskoczona, że otrzymałam tyle nominacji za "dobrze wykonaną robotę" ^^ Nawet nie wiecie jak mi się ciepło w serduszku zrobiło ♥ Całe przedsięwzięcie polega na tym, iż Autor nominowanego bloga odpowiada na 11 pytań, później wymyśla własne i zadaje je kolejnym 11 osobom. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. Nominację dostałam od:

Mii - " [...] Ale jedno jest przeznaczenie. Jednak droga. "
Raion'a - " W świecie między światami... "
Midori - " Miłość po prostu jest. Bez definicji. "
Kasumi - " Gdy wszystko wydaje się stracone, wystarczy iskierka nadziei, by rozpalić ogień braterstwa. "

Pytania od Mii:
1. Kogo podziwiasz?Podziwiam tych, który robią to co lubią i mają do tego odwagę oraz tych którzy pomagają innym. Personalnie jest to na przykład Elżbieta Jaworowicz, która już od tylu lat prowadzi swój problem i jak tylko może stara się pozytywnie wpłynąć na życie ludzi.  
2. Którego bloggera chciałbyś/chciałabyś spotkać w realu?
Wszystkich. Mam nadzieję, że kiedyś, w przyszłości spotkam się chociaż z niewielkim procentem ze znanych mi blogerów. Na pewno kiedyś odwiedzę w Warszawie Minikeiti ^^ Ogólnie jestem otwarta na poznawanie nowych ludzi, chociaż może po mnie tego na co dzień nie widać ^^"
3. Jaki gatunek filmowy lubisz?
Horrory, thrillery, psychologiczne, animowane.
4. Ulubiony cytat?"Trudno jest żyć z ludźmi bo takie trudne jest milczenie"
5. Kiedy zacząłeś/zaczęłaś pisać opowiadania?
Pisać opowiadania zaczęłam mając około 11-12 lat. Do dziś pamiętam jak pierwsze publikowane opowiadanie niechcący usunęłam nie umiejąc się jeszcze posługiwać przyciskiem "usuń" na blogonet. Było trochę szkoda, szczególnie że nie zapisałam tych moich pierwszych wypocin. Miałabym się teraz z czego pośmiać. Chociaż uważam, że wcale tematyka ie była taka głupia. Oczywiście o "Shaman King" ;)
6. Jesteś raczej spokojny/a czy wybuchowy/a?
Zależy kiedy, ale najczęściej jestem spokojna. Wybucham tylko w sytuacjach ekstremalnych, jak ktoś mi mocno naciśnie na odcisk. Ale złość mi zawsze szybko przechodzi.
7. Jak spędzasz wolny czas?Najczęściej przy komputerze. Piszę opowiadania, czytam blogi, oglądam anime  lub też skaczę na DDR.
8. Jakie msza plany na przyszłość?Jak na razie nie mam ogromnych planów. Po liceum jakieś studia, praca, a potem mąż i zajmowanie się domem. Nie mam wygórowanych ambicji.
9. Jakie jest Twoje największe marzenie?Moim największym marzeniem jest zostanie pisarką. Siedzenie przy laptopie i wypływanie po za ramy rzeczywistości, to coś w czym bym się odnajdywała ;)
10. Co najbardziej sobie cenisz u innych ludzi?
Dosyć trudne pytanie. Myślę że otwartość i szczere intencje. Nie lubię dwulicowych osób.
11. Ulubiony aktor?Eddie Murphy, kocham komedię z tym aktorem ^^

Pytania od Raion'a:

1. Kiedy zaczęłaś pisać?Tak jak już wcześniej pisałam w wieku 11-12 lat. Nie pamiętam dokładnie.
2. Czemu piszesz?Kocham to robić. Pisanie nadaje mojemu życiu sens, kiedy wstawiam na bloga nowy rozdział czuje się spełniona. Chciałabym swoją przyszłość powiązać z pisarstwem.
3. Jaką tematykę blogów lubisz najbardziej?Trudno mi to stwierdzić. Moim ideałem byłaby mieszanka akcji, romansu i zwykłego życia. Ale nie pogardzę niczym. Lubię rozbudowane fabuły z kilkoma wątkami. 
4. Lubisz zwierzęta?Kocham ^^ Nawet uznaje pająki i inne tego typu stworzenia, ale nie aż tak bardzo, żeby je hodować...
5. Jakiej muzyki słuchasz?Najczęściej japońskiej i koreańskiej. Ale szczególnie lubię openingi ;)
6. Jaki jest twój ulubiony pisarz/ka?Moją ulubioną piosenkarką jest Lia, twórczyni takich utworów jak "Tori no Uta" czy "Toki Wo Kizamu Uta"
7. Jaki jest twój ulubiony aktor/ka?Eddie Murphy
8. Ostatnią książką jaką przeczytałaś jest?
"Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej ^^"
9. Lubisz szkołę?
Szkoła jest spoko, lubię do niej chodzić i spotykać się z ludźmi. Gorzej jest z nauką...
10. Jakie jest twoje hobby?No oczywiście pisanie ;)
11. Lubisz czekoladę?Bardzo, szczególnie Milkę.

Pytania od Midori:
1. Jakiej muzyki słuchasz?Japońskiej i koreańskiej. Ale szczególnie lubię openingi ;)
2. Masz jakieś zwierzę? Jeśli tak, to jakie?Mam koteczka Dolarka, który właśnie kładzie mi się na klawiaturę >_< Jest strasznie zazdrosny, jak siedzi na biurku, a ja piszę ^^" 
3. Jaki jest Twój ulubiony film?Oj dużo tego, ale taki ulubiony, ulubiony to chyba wszystkie części "Cube"
4. Jak spędzasz wolny czas?Najczęściej przy komputerze. Piszę opowiadania, czytam blogi, oglądam anime  lub też skaczę na DDR.
5. Uprawiasz jakiś sport?Ze sportu to ja jestem noga jakich mało. Jedyne co mi wychodzi to biegi na dystans, trudno mnie zmęczyć. Ale to robimy rzadko i na wf najczęściej nie wychylam się za bardzo.
6. Jak widzisz siebie za dziesięć lat?Trudno mi powiedzieć. Pracuję, bądź  zajmuję się domem. Wieczorem siedzę przy laptopie i piszę rozdziały do nowej książki ^^
7. Ulubiony przedmiot w szkole to…?Wychowanie do życia w rodzinie xD A tak na serio to nie wiem. Lubie matematykę i polski :3
8. Wolisz polską muzykę, czy zagraniczną?Zalezy jeszcze jaki to ma być typ muzyki, ale raczej zagraniczną.
9. Lubisz oglądać horrory?Kocham ^^ Ale mam już znieczulicę D: Ostatnio jak oglądałyśmy gore z Vitsumi, rzucałyśmy się popcornem i śmiałyśmy się z flaków... Co nie zmienia faktów, że w nocy bałam się iść do łazienki... Ale to wszystko dlatego, że ja mam dziwny układ drzwi w domu, bo za moją ścianą są drzwi wejściowe z takim dużym okienkiem i jak tamtędy przechodzę to zawsze mam wrażenie, że ktoś tam stoi i zaraz naciśnie na dzwonek Q_Q dobra trochę dobiegłam od tematu ^^"
10. Wolisz ciemne, czy jasne kolory?Ciemne, szczególnie czarny.
11. Masz ulubione anime, bądź ulubioną mangę?Ooo... Na to pytanie to mogę pisać i pisać! Po pierwsze to nie mogę dać jednego ulubionego anime. Każde jest super na swój sposób! Jak już to może jedno najlepsze moim zdaniem z danego gatunku. Na przykład z dramatu, to nie ma nic lepszego niż "Clannad After Story". To bije wszystko.. Jest naprawdę przecudne. Z romansu to "Kaichou wa Maid-sama!", a komedia "Ouran High School Host Club". Horror "Another" i "Mirai Nikki". Kurde za dużo tego XD Z mang bardzo spodobał mi się Fullmetal Alchemist. Historia Ed'a i Al'a jest po prostu prawie na równi z Asakurami ;)

Pytania od Kasumi:
1. Czym dla Ciebie jest pisanie opowiadań?Sensem życia ^^ Naprawdę lubię to robić i myślę, że w pewnym sensie jest to inwestycja w moją przyszłość, może kiedyś uda mi się z napisaniem książki ^^"
2. Kto lub co jest Twoim autorytetem?Może to dość smutne, ale nie mam chyba autorytetu...
3. Ulubiony gatunek literacki?Może i jestem niezdecydowana, ale nie mam ulubionego gatunku. To co czytam w dużej mierze zależy od mojego nastroju.
4. Które zwierzę najbardziej opisuję Twoją osobowość?Niech będzie, że lis ^^
5. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka.Lia ;)
6. Co chciałbyś/chciałabyś zmienić w swoim zachowaniu?Przestać się spóźniać i być bardziej zdecydowana.
7. Czego najbardziej nie lubisz w ludziach.Jak nie mają mi dać czegoś do jedzenia D: A tak bardziej serio to nie lubię dwulicowców. Ale ogólnie nie jestem nastawiona na hejting i próbuję zaakceptować każdego ;)
8. Co skłoniło Cię do założenia bloga z opowiadaniem?W tamtych czasach czytałam bardzo dużo opowiadań i w końcu pomyślałam "Hej! Też chcę pisać!". No i tak to się zaczęło ^^" Po za tym byłam nieusatysfakcjonowana z końca Shaman King'a. Postanowiłam, ze stworzę alternatywne zakończenie.
9. Co pomaga Ci poprawić nastrój?Dużo rzeczy. Pisanie opowiadania, kakao, mój kot Dolar, Vitsumi, DDR, oglądanie anime, czytanie mang.
10. Którą postacią z bajki/książki chciałbyś/chciałabyś spotkać w prawdziwym świecie?Naprawdę mam wymieniać wszystkie postacie jakie chciałabym spotkać? XD Co prawda nie wiem dlaczego w tym pytaniu nie ma anime, no ale okey ^^ Ale tego jest tak dużo nawet ze zwykłych bajek, że musiałabym poświęcić na tą listę z rok. Na pewno chciałabym poznać Zębatka z "Jak wytresować smoka". Był słodziutki *_* I Czkawkę. I tą dziewczynę jego, której imienia nie pamiętam XD I pingwiny z Madagaskaru, i Shreka z Osłem i Strzygę z Kim Kolwiek i Fineasza i Ferba, i Fredkę, i Jeremiasza, i... Dobra za dużo tego, nie wypisałam 1/100 a to tylko bajki... Za książki, anime czy mangi to się nawet nie tykam...
11. Jaki rodzaj muzyki sprawia, że się relaksujesz?
Ogólnie muzyka mnie relaksuje, a słucham najczęściej openingów z anime. Nie wiem dlaczego ostatnio często w moich słuchawkach brzmi "Kuusou Mesorogiwi"

Dobra miałam dzisiaj pisać notkę, ale pisałam odpowiedzi na pytania... Rozdział pewnie będzie za około 2 tygodnie. Jeszcze raz dziękuję ludziom, którzy mnie mianowali "za zasługi" ^^ Przykro mi, ze ja nie mogę mianować was, ale chcę żebyście wiedzieli, że również uważam, że zasługujecie na takie wyróżnienie :) Ja mianuję:
Spokoyoh ( http://asakura-twins.blog.onet.pl/ ; www.asakura-no-futago.blog.onet.pl ; http://asakura-twins-forever.blog.onet.pl/ ) - za to że piszesz, mimo tego, iż na studiach nie masz za dużo czasu. Naprawdę szczerze kocham twoje wszystkie trzy blogi i gdybym mogła dałabym ci jakąś nagrodę. Może kiedyś do ciebie przyjadę (gdziekolwiek mieszkasz) i coś ci wręczę ;) Twoje opowiadania są jedne z tych, które czytam i od razu się śmieję. Napiszę ci droga Spokoyoh powiadomienie o tej akcji na jednym blogu, ale musiałam zacytować trzy bo wszystkie tak samo wielbię ^^
lioness ( http://shaman-travel.blogspot.com/ ) - za to że piszesz piękne opowiadanie, które naprawdę lubię czytać, chociaż długo nie było notki *zły look na lioness*
Angie ( http://hito-wa-mikake-ni-yoranu-mono.blogspot.com/ ) - napisałaś naprawdę ciekawy "I rozdział" nowej historii w dość nietypowej formie ^^
Li Anahi ( http://swiat-li-anahi.blog.onet.pl/ ) - mam nadzieję, że to tylko przerwa w pisaniu, bo bardzo mnie ciekawią dalsze lody bohaterów na twoim blogu :)
Minikeiti ( http://blogi-o-shaman-king.blog.onet.pl/ ) - uważam, że twoja koncepcja spisania wszystkich blogów o Shaman King na jeden spis jest naprawdę dobra. Myślę, że powinnaś wrócić do recenzowania  innych opowiadań.
Vitsumi ( http://akumu-dentesu.blogspot.com/ ) - to leniwe stworzenie pewnie nie odpowie na pytania, bo jej się nie będzie chciało, ale zareklamuje jej chociaż bloga >_< Onee~chan pisze naprawdę ciekawie, ale ostrzegam, że jest to blog o tematyce yaoi ;)
kini-san ( http://www.calkiem-inna-historia.blog4u.pl/ ) - za wspaniały crossover ^^

No i jak dodacie sobie 4 osoby z początku to będziecie mili 11 osób ^^" Was nie mogę nominować, ale uważam że piszecie świetnie. I jak będziecie mieli ochotę możecie też na te pytania odpowiedzieć, bo jestem dość ciekawa odpowiedzi XD Po za tym nie za bardzo już mam kogo nominować. Trochę się przeraziłam tym, że tak mało czytam blogów o.O Trzeba to będzie nadrobić ^^
A pytania to:
1) Czy utożsamiasz się w jakiś sposób z bohaterami swojego bloga, lub przelewasz na nich swoje zachowanie?
2) Czy oglądasz anime?
3) Jeśli na pytanie numer 2) odpowiedziałeś/aś TAK to jaki gatunek? 
4) Czy jeździsz lub zamierzasz jeździć na konwenty?
5) Chciał(a)byś się spotkać ze mną w realu?
6) Oglądasz "Trudne sprawy" lub "Dlaczego ja?"? Jeśli tak to dlaczego?
7) Ulubiony bohater z anime?
8) Czytasz mangi?
9) Zbierasz mangi? Jak tak to jakie?
10) Ulubiona potrawa, jedzenie, przekąska (nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o jedzenie XD) ?
11) Twoja data urodzenia?

Mam nadzieję, że odpowiedzi są dość spójne i logiczne, ale nie chce mi się ich już sprawdzać...
Do napisania :)

wtorek, 20 listopada 2012

Odcinek 6: Miotacz kamieni!

           Deidara uśmiechnął się uszczęśliwiony. Spojrzał znacząco na Vitsumi, która tylko skinęła głową. Oboje schylili się i zaczęli ciągnąć po ziemi ogromną skrzynię wypełnioną po brzegi dynamitem. Blondyn zatrzymał się. Wyjrzał zza rogu.
- Droga wolna... - szepnął
- A Kaszalot siedzi? - zapytała dziewczyna.
- Tak, ale czyta – wyjaśnił chcąc już podnieść skrzynię.
- Co czyta?
- Encyklopedię medyczną... Głupio pytasz... - pokręcił głową z politowaniem – Co za różnica ważne, że czysto...
- A co ma brudno być, przecież sprzątają... - Vitsumi zaczęła już podnosić skrzynię.
- Co ty dzisiaj taka otumaniona? - zapytał zmartwiony. Dziewczyna zazwyczaj była poważna i rozsądna, a teraz patrzyła na świat jakby wypiła popkruszony Ibuprom nosem.
- Co? Wybacz Dei... Chciałam sprawdzić czy będąc w łazience dynamit nie zmókł i podpaliłam laskę... I nie zdążyłam go wyrzucić za okno...- wyjaśniła nieco ogłuszona. Błękitnooki tylko westchnął. Dał znać dziewczynie, żeby zaczęła iść. Powoli ruszyli. Pudełko było dość ciężkie, a wróg gotów do ataku. Znaczy... Kakashi przejawiał średnie zainteresowanie tym co się wokół dzieje. Aczkolwiek kiedy jedna laska dynaitu zaczęła spadać się z całej sterty niewypałów, po plecach nastolatków przeszły dziwne ciarki. Pałka powoli osunęła się i głucho odbiła o podłogę. Vitsumi przygryzła sobie wargę, po czym dała znać Deidarze o dalszym marszu. Wyszli po cichutku z budynku. Postawili pudełko na ziemi. Yumenai odważnie weszła na korytarz gdzie siedział Kakashi. Namierzyła dynamit tuż pod jego nogami. Podeszła na czworaka, złapała laskę i wycofała się najciszej jak potrafiła. No koniec nieostrożnie zamknęła za sobą drzwi, a po całym akademiku rozniósł się przeraźliwy huk. Kakashi podniósł głowę. Rozejrzał się dookoła.
- Ah, te przeciągi... Muszę iść na przerwę... Jeszcze się tu przeziębię.. - westchnął szarowłosy. Wstał z krzesła i dalej czytając swoją książkę ruszył w stronę jadalni, a Deidara i Vitsumi zadowoleni, że nie zostali przyłapani, pomknęli w stronę pobliskiego lasu chcąc się trochę „pobawić”.
                                                         
                                                     ~*~OPENING
~*~


           Był pogodny wiosenny dzień. Błękitne niebo napawało wszystkich optymizmem. W Akademii Akumine właśnie trwała 45 minutowa przerwa. Grupka przyjaciół postanowiła dzisiaj zjeść na dworze, ze względu na sprzyjające warunki atmosferyczne. Wzięli tace z jedzeniem i poszli na szkolny dziedziniec. Znaleźli bardzo przyjemne miejsce w cieniu ogromnej, rozłożystej wiśni. Kenami wcześniej zorganizowała koc. Zadowoleni usiedli i zaczęli jeść.
- Aya nie możesz przychodzić na nasz wf... - Hao zaczął cierpliwie tłumaczyć młodej Morri pewne zasady.
- Zrozum, że ja się nudzę! Dziewczyny są takie powolne... - błękitnooka spojrzała niepewnie na Kenami – Nie to, że mam coś przeciwko temu! To ja jestem za szybko po prostu i.. Mniejsza. Po prostu wy macie cięższe ćwiczenia, wole ćwiczyć z wami!
- A wiesz dlaczego mamy cięższe ćwiczenia? - zapytał Yoh, ale nie czekając na odpowiedź brunetki sam jej udzielił – Bo wnerwiasz Sayuki~sensei...
- Nie powinien mnie wyrzucać z waszej połowy boiska! - przedstawiła swoją teorię błękitnooka.
- Aya, oni pchali kule... - zauważyła Anna.
- No i co z tego? - prychnęła Aya.
- Łapałaś je! - przypomniała jej blondynka.
- To chyba był mój błąd – przyznała rację przyjaciółce błękitnooka - A ty Ren co taki nie swój jesteś?
- Matmę miałem - prychnął gniewnie chłopak, kręcąc pałeczkami w misce ryżu.
- Chyba nie idzie ci najlepiej... - zauważył Yoh.
- Idzie, idzie! Nie jestem debilem! Debilem jest ten nauczyciel! - zaczął narzekać młody Tao.
- Może przestań do niego tak ostro pyskować, to z ciebie zejdzie – zaproponował Hao.
- Nie będę mówił, że coś jest czarne jak jest białe, tylko z tego powodu, że ktoś mi karze! - krzyknął fioletowowłosy.
- To nauczyciel... Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś, że im trzeba po prostu potakiwać? - zapytała Aya.
- I kto to mówi? - Hao spojrzał na dziewczynę z politowaniem.
- O co ci znowu chodzi? - brunetka nie ukrywała poddenerwowania.
- Jedno słowo. Religia – skwitował starszy Asakura, na co cała reszta wybuchnęła śmiechem.
- Foch. Seksu nie będzie - zagroziła.
- Jakby kiedykolwiek był... - spojrzał na nią znacząco.
- Kurde ja cie nawet nie mam czym szantażować! - pożaliła się.
- W tym tygodniu hanami – powiedziała nagle Kenami. Dziewczyna miała wysoko podniesioną głowę i patrzyła na rozkwitające pączki wiśni. Uśmiechała się wesoło, ale zarazem zdawała się dziwnie nieobecna.
- Hanami...? - powtórzył cicho Hao. A jego wzrok również powędrował ku niebu.
- Chyba najpiękniejsze święto w całym roku – Anna pogrążyła się w marzeniach.
- Spędzimy go tylko we dwoje... - obiecał młodszy Asakura. Objął ją ramieniem.
- A ja? - zapytała młoda Morri.
- Ty masz swojego bliźniaka! - Kyoyama pokazała przyjaciółce język.
- Dobra, żarty żartami, ale zaraz koniec przerwy. A gdzie tak w ogóle jest Yumenai~san? - Hao rozejrzał się dookoła.
Nagle usłyszeli głośny wybuch, a ziemia się nieco zatrzęsła. Z lasu wyłonił się kłąb dymu. Przyjaciele od razu stanęli na równe nogi patrząc po sobie przerażeni.
- Masz odpowiedź na swoje pytanie, Asakura~kun – powiedziała z uśmiechem Kenami.
- Co masz na myśli? - Ren spojrzał na nią podejrzliwie.
- Vitsumi od zawsze kochała wybuchy... Dziewczyny nie zdziwiła was skrzynia dynamitu w łazience? - zaśmiała się szatynka. Sama również wstała. Zabrała swoją ta, na której kiedyś było jedzenie, po czym otrzepała spódnicę – Chodźcie, trzeba to jeszcze odstawić, a zaraz lekcje.
Wspólnie ruszyli na biologię, zahaczając po drodze o stołówkę. Wchodząc do szkoły zauważyli Vitsumi i Deidarę. Oboje poczochrani, poszarpani i trochę przypaleni.
- Na wszystkie duchy, a wam co? - zapytała przerażona ich wyglądem Anna.
- KABOOM! - krzyknęła Yumenai. Douhito też chciał coś powiedzieć, ale kiedy tylko otworzyła usta, wyleciał z nich ciemny, czarny dym.
- A ty co? Ten dynamit połknąłeś? - Hao spojrzał na blondyna uważnie.
           Rozmawialiby dłużej, gdyby nie ogłuszający dzwonek. Dziarsko ruszyli na lekcję. Weszli do sali, która była dość specyficzna. Przepełniły ją kwiaty wszelkiego rodzaju. Z tylu klasy stały szafki wyposażone w różne modele części ciała człowieka. Największym zainteresowaniem cieszył się jednak Kostek – kościotrup. To była jedna z sal biologicznych, tak zwana teoretyczna z numerem 7. Praktyczna – 8 – była jeszcze dla przyjaciół zagadką, ale z tego co słyszeli nie prędko chcieli tam wejść.
- Dzień dobry dzieci – do klasy weszła niewysoka kobieta z krótkimi brązowymi włosami i ciemnymi oczami. Miała na sobie długą za kolano spódnicę, a do tego elegancką czarną bluzkę.
- Dzień dobry Raifuru~sensei – krzyknęli uczniowie po czym grzecznie usiedli w swoich ławkach.
Lekcja jak zwykle ciągnęła się niemiłosiernie. Niewielki procent uczniów cokolwiek notowało. Większa część klasy wydawała się być miernie zainteresowana wirusami.
Kolejną lekcją miał być WDŻ. Nikt nie ukrywał podekscytowania nowym przedmiotem. W poprzednim tygodniu nie było tego zajęcia z powodu choroby nauczycielki.
- Będę wychowana do życia w rodzinie! - uśmiechnęła się Aya.
- Ciebie nic już nie wychowa. No chyba, że ja... - dumnie wypiął pierś starszy Asakura.
- Tsa... - westchnęła w nutką rezygnacji. Cała reszta zaśmiała się.
- Dobrze się czujesz? - zapytała Kitsune patrząc na Yumenai, która miała niezwykle (nawet jak na nią) zjarany wyraz twarzy.
- Tak – odpowiedziała nad wyraz trzeźwo.
Przerwa trwała krótko, a cała klasa musiała przejść do sali numer 26. Swoją drogą Jiraya musiał rozmieszczać „nazwy” gabinetów bo mocno procentowym trunku po ta klasa była tylko kilka drzwi dalej od biologicznej.
Po dzwonku do sali weszła nauczycielka - kobieta o ciemnych oczach z mocno nasadzonymi na nos okularami w grubych oprawach. Jej granatowe włosy z widzialnym zapoczątkowaniem siwizny, były upięte w kok. Ubrana w granatowy sweter i bardzo eleganckie spodnie. Wyglądała na około 40-50 lat. Położyła na biurku dziennik, po czym stanęła dumnie na środku sali.
- Witajcie drodzy uczniowie. Jestem Bitoku~sensei. Wybaczcie mi moją nieobecność w poprzednim tygodniu, ale niestety zaniemogłam. Ale od teraz jestem już do waszej dyspozycji. Nie wiem czy wiecie, ale oprócz uczenia WDŻ-u w Akumine zajmuję również miejsce pedagoga szkolnego. Mam nadzieję, że szybko się zaprzyjaźnimy – kobieta uśmiechnęła się przymilnie.
- Zapewne... - szepnęła Aya, która jak zwykle nie mając co robić nakręcała sobie na palec kosmyk włosów Hao. Asakura już nawet przestał się za to gniewać. Wręcz przeciwnie, szczepił niewielkie pasmo czarną gumką. Był to pukiel przeznaczony konkretnie do celów zapewnienia błękitnookiej zabawy.
- Pewnie lekcje organizacyjne wymęczyły was w tamtym tygodniu, więc już zaczniemy pierwszy temat. Wymagam od was aktywnego uczestniczenia w lekcji, gdyż właśnie to bardzo cenię. Dziś porozmawiamy sobie o człowieku i jego godności oraz tajemnicach jakie skrywa... - tutaj zaczął się kilkuminutowy wykład na temat „czym jest istota ludzka” - …decyzje i czyny człowieka rodzą się w spotkaniu z wartościami, są poprzedzone refleksją, mądrością. „Szukajcie dobra a nie zła, abyście żyli” można wyczytać z Księgi Życia, zwaną potocznie Biblią. Ten przekaz utożsamia Dobro z Życiem. Kto więc nie znajduje dobra, kto dobra nie czyni, nie ma w sobie życia. Nie żyje życiem autentycznym, Z powyższym stwierdzeniem współbrzmi klasyczna mądrość chińska „zadowolenie z czynienia dobrze to jedyne, co nie zna przesytu”...
- O widzisz, cytat w sam raz na twoją życiową mądrość Hao~chan – zaśmiała się Aya.
- Niby dlaczego? - Asakura aż się obrócił z ciekawości.
- Ty lubisz czynić dobrze i zadowalać – wyszczerzyła ząbki brunetka.
Szatyn automatycznie pokrył się szkarłatem mimo, iż próbował zrobić poker face.
- Zamilcz... - jęknął żałośnie, kiedy niektóre osoby w klasie zaczęły chichotać.
Bitoku spojrzała na chłopaka lodowato.
- Morri~chan... Takie rzeczy mówi się po cichu... - zagadnęła Kenami.
- Ale tak jest śmieszniej! Patrz jak on się słodko rumieni! - błękitnooka wyszczerzyła uroczo ząbki.
- Mogę powrócić do prowadzenia lekcji? - chrząknęła nauczycielka. - Jak już mówiłam... Myślenie i życie zgodnie z wartościami wymaga trudu. Jest to jednak...
- No z tym to się zgadzam, niektórym myślenie sprawia naprawdę dużo trudu – Hao obrócił się. Spojrzał oskarżycielsko na błękitnooką.
- …trud ma miarę człowieczeństwa i na miarę... - Bitoku niezłomnie kontynuowała wypowiedź – Po stronie dobra jest życia, po stronie zła – śmierć. Kiedy jednak powiążemy ze sobą dobro i życie powstaje nam bardzo ważne uczucie, a mianowicie miłość. Porównując różnorodne tradycje religijne, naukowe i zdroworozsądkowe myślenie na temat miłości, można pokusić się o sformułowanie cech miłości osobowej. Są to: cierpliwość, życzliwość, zaufanie, empatia, poznanie, troska, odpowiedzialność, szacunek, usposobienie radosne, bezinteresowność w czynieniu dobra i syntonia, łagodność, delikatna mowa, nie unoszenie się gniewem, niezazdroszczenie i nieszukanie swego. Kto jest zdolny do takiej miłości? Po pierwsze ten kto wyznaje w życiu normę personalistyczną, szanując godność każdego człowieka. Każdą bowiem osobę trzeba afirmować ze względu na nią samą, to znaczy, że osoba nie może być nigdy dla drugiej osoby tylko środkiem do celu...
- No jak to nie?! - krzyknęła Vitsumi prostując się gwałtownie.
- Wiem Onee~chan, że dla ciebie to jest nowość – Kenami spojrzała na czerwonowłosą z politowaniem.
- No ale skoro mogę kogoś wykorzystać, a sama się na tym wzbogacić to czemu mam tego nie robić? Skoro tamta druga osoba jest aż takim frajerem, że daje się wykorzystywać, to jego wina, nie moja – przedstawiła swoją filozofię Yumenai.
- W sumie masz trochę racji... - przyznała Kitsune – Ale to trochę smutne, bo takie stwierdzenie oznacza że jestem totalnym frajerem...
- Kontynuując - nauczycielka postanowiła się nie poddawać – po drugie do takiej miłości jest zdolny ten, kto posiada siebie, co znaczy, że nie jest niczym zniewolony, że potrafi kierować swoim życiem. To znaczy, że na przykład człowiek ulegający nałogowi nie posiada siebie. Po trzecie ten, kto potrafi przekreślić swój egoizm i służyć Innym, obdarować Innego, jakby powiedział Emanuel Levinas. Człowiek bowiem nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie.
- Widzisz Onee~chan! Nie jesteś zdolna do miłości! - zaśmiała się Kenami pokazując przyjaciółce język.
- Nikt z was nie jest tutaj zdolny do prawdziwej miłości – powiedziała nagle nauczycielka. Każdy spojrzał na nią pytająco – Jesteście za młodzi na to uczucie. Miłość musi dojrzeć, a wy jesteście za młodzi.
- Chce pani powiedzieć, że nawet jeśli chodzę z Anną, tak naprawdę jej nie kocham? - zapytał Yoh zdziwiony taką filozofią.
- Masz za mało lat, żeby wiedzieć czego chcesz i czy ją kochasz. Mało jeszcze wiecie o świecie, a tym bardziej sami o sobie. Zapewne nie spełniacie żadnych z wyżej wymienionych przeze mnie zasad – powiedziała Bitoku – to co teraz czujecie, to tylko zakochanie, które niedługo pryśnie, dlatego też nie powinniście brać swoich teraźniejszych miłostek na poważnie.
- Niech zgadnę... Jest pani starą panną? Żaden nie wytrzymał? - zapytała Aya.
- Proszę nie być bezczelną! - oburzyła się kobieta.
- No ale, najpierw pani nam mówi o miłości, a po chwili każe nie brać naszych związków na poważnie? To trochę śmieszne nie uważa pani? Co Bitoku~sensei możesz wiedzieć o naszych uczuciach i o nas? Widzi nas pani pierwszy raz w życiu! - dla Hao strasznie nie spodobał się tok myślenie kobiety. On znał Ayę, był pewien swojej miłości i nie pozwoli, żeby ktokolwiek mu wmawiał, ze jest inaczej!
           Nauczycielka chciała coś odpowiedzieć, aczkolwiek przerwał jej dzwonek.
Każdy odetchnął niejako z ulgą. Pospiesznie zacli wychodzić z sali. Bitoku nie przekonywała ich zbytnio, a w szczególności wyjątkowo nie polubił jej Hao.
- Co mamy teraz? – zapytał Yoh patrząc z uśmiechem przed siebie. Ostatnia lekcja była zawsze bardzo podniecająca. Niby już koniec męki w szkole, a jednak trzeba jeszcze przebrnąć przez czterdzieści pięć minut. Tylko tyle oddzielało ich od wolności.
- Sztukę! - krzyknęła uradowana Kenami.
- W trzydziestce, to na piętrze – wyjaśniła Anna kierując się w stronę schodów.
- Lekcja z panną Beauty~san – uśmiechnął się marzycielsko Hao.
- No wiesz… - Kyoyama spojrzała na przyjaciela karcąco.
- E tam, ja się nie gniewam. W sumie jakbym była facetem też bym o niej myślała. Chociaż nie… Ja będąc kobietą o niej myślę… - podsumowała Aya.
- Chodziło mi o to, że ciągle powtarza beautifully… - wyjaśnił speszony długowłosy.
- A ja myślałem, że o jej… - Yoh wykonał charakterystyczny gest rękoma tworzący dwa półkola na klatce piersiowej.
Od razu dostał za to łokciem
Anny w żebra.
- Ał! Żartowałem! – bronił się trzymając za piekący bok.
Wszyscy zaśmiali się głośno po czym udali do wyżej wymienionej sali. Był to bardzo przestronny pokój z wieloma wielkimi oknami, o jasnych ścianach w odcieniu piasku. Zamiast zwykłych pojedynczych ławek były tu długie drewniane stoły postawione w poprzek sali. Cała była ozdobiona rzeźbami. Za biurkiem nauczycielskim stała kobieta o nieprzeciętnej urodzie. Blondynka ze skrzącymi się błękitnymi oczami. Jej delikatne rysy twarzy i anielski uśmiech sprawiały, iż miało się ochotę nieprzerwanie na nią patrzeć. Kobieta była średniego wzrostu, szczupła z wyśmienicie wydatną talią. Co jej delikatnego wyglądu kontrastem były duże piersi, o którym chłopcy często rozprawiali na przerwach. Ubrana w białą bluzkę z długimi, bufiastymi rękawami, kremową spódnicę i czarne baletki. Całość dopełniały długie, perłowe korale. Uśmiechała się życzliwie do uczniów powtarzając każdemu „dzień dobry”.
- Witam was. Miło mi was znowu widzieć. Na poprzedniej lekcji dowiedzieliście się co nieco o zasadach używania wszystkich pracowni, a dziś w końcu możemy przejść do praktyki. Znajdujemy się w tak zwanej Sali Rzeźb, gdzie będziecie tworzyć wasze dzieła. Co prawda powinniście się teraz uczyć teorii wszystkich stylów, ale ja stawiam na twórczość. Może odkryją wśród was przyszłego artystę? - zapytała z wyraźnym uśmiechem. Była niezwykle miła i chyba nie było ucznia, który jej nie lubił – Na swoich ławkach macie pudełka z gliną. Waszym tematem są starożytne narzędzia. Musicie wykonać coś, czym posługiwali się nasi praprzodkowie. Możecie wykonywać pracę w parach lub samodzielnie.
Uczniowie najpierw nałożyli fartuchy, po czym każdy zajął się sobą. Aya zaczęła zastanawiać się co ona może z tej gliny ulepić, podobnie jak Anna. Bliźniacy spojrzeli na siebie. Ani jeden, ani drugi nie miał zielonego pojęcia o lepieniu… Kenami i Vitsumi natomiast bez słowa zaczęły tworzyć własne dzieła.
           Po najbardziej twórczych czterdziestu minutach w życiu przyjaciół, nauczycielka zaczęła oglądać rzeźby.
- No pokażcie kochani co zrobiliście – zaświergotała kobieta podchodząc do Hao i Yoh. Bliźniacy pokazali jej krzywy kij na miarę sprzętu bejsbolowego. Nauczycielka uśmiechnęła się przyjaźnie – Bardzo ładnie.
- Dziękuję sensei! - Asakurowie wyszczerzyli ząbki rozbrajająco.
- Wspaniale Kyoyama~san! Bardzo piękny kamień – blondynka spojrzała na brązową bryłę, po czym jej wzrok przeszedł na dzieło Ayi – Mo... Morri~san? Co to... Jest?
Kobieta niepewnie pokazała palcami na rozpłaszczoną po całym blacie glinę.
- Można moje dzieło interpretować na różne sposoby – zaczęła dyplomatycznie wyjaśniać Aya – Aczkolwiek ja preferuję patrzenie na to jako na bagna. To błoto...
- To glina – wtrąciła przerażona nauczycielka.
- To nic – potrząsnęła głową błękitnooka. Nie chciała, żeby ktoś jej przerywał – Bo kiedyś, jak nie mieli jeszcze jako takiej broni, to musieli robić podstępy. Mocno nawadniali pola ziemi, tak że robiły się niestabilne i jak ktoś w nie wszedł... Chlup! I umierał z niedotlenienia!
- Bardzo ciekawa... Twórcza inwencja – zaszokowana blondynka wyminęła dziewczynę. Nagle przed swoimi oczami zobaczyła lufę pistoletu. Przerażona podniosła ręce do góry.
- Piękny prawda? - zapytała wesolutkim głosem Kenami. W rękach dzierżyła gliniany pistolet starej generacji – To odzwierciedlanie prawdziwego pistoletu skałkowego! Używany był we Francji na przełomie XVII i XVIII wieku! To krótka broń palna z zamkiem skałkowym. Ma zasięg 50 metrów! W przyszłości zastąpiły je rewolwery, ale uważam, że były wspaniałym początkiem całej technologii zbrojeniowej!
Nauczycielka stała z otwartą buzią z niedowierzaniem obserwując nastolatkę. Uśmiechając się nerwowo wyminęła szatynkę i spojrzała na Vitsumi.
- A to co za ustrojstwo? - zapytała z rezygnacją.
Dość ciężko opisać twórczą przesłankę czerwonowłosej. Na blacie stało... Coś. Dla porównania przypominało wielką łyżkę, podłożoną na podstawce przypominającej skałę.
- To miotacz kamieni! - krzyknęła z entuzjazmem młoda Yumenai – No wie pani, kiedyś jak nie było jeszcze armat używali właśnie miotaczy kamieni!
- O czymś takim jeszcze nie słyszałam... - Kitsune nachyliła się nad glinianym sprzętem.
- Bo się nie nasz! - fuknęła Vitsumi.
- A właśnie że znam! - tupnęła gniewnie nogą zielonooka. - Miotacz kamieni nie istnieje!
- Dobra zmieniam nazwę, to nowej generacji miotacz Kenami! I ja to jeszcze opatentuję! Zobaczycie! - powiedziała Yumenai urażona tym, że nikt nie docenia jej dzieła. Wzięła na ręce swoje „urządzenie”, po czym wyszła z sali.
- Prawdziwa dusza artysty! - zachwyciła się nauczycielka, po czym przeszła na tył klasy. Nagle krzyknęła zachwycona – Beautifully!
- Prawda? - zapytała autorka rzeźby. Była nią Mikan, a arcydzieło dziewczyny przedstawiało dwóch jaskiniowców odzianych w skóry, który się przytulali. Co najciekawsze, osobniki byli uderzająco podobni do bliźniaków – starożytna braterska miłość!
- Wow! - zachwyciła się Aya – Masz talent!
- A nie powinnaś być zazdrosna? - zaczepił brunetkę Hao.
- Nie. Przecież nasza miłość nawet nie jest miłością i tak mnie zostawisz i zdradzisz – wzruszyła ramionami.
- Masz bezwzględny zakaz uczęszczania na WDŻ! - ostrzęgł długowłosy
- Nie smuć się braciszku, ona naprawdę tak nie myśli – Yoh objął bliźniaka ramieniem.
- Kyaaaa....! - krzyknęła Mikan. Wyjęła spod biurka aparat fotograficzny. Zaczęła robić zdjęcia dla zdziwionych (a raczej przerażonych taką popularnością) Asakurów.
Nagle rozbrzmiał dzwonek na przerwę.
- Podpiszcie prace, odstawcie je na półkę przy drzwiach! Do widzenia! - krzyknęła błękitnooka.
           Uczniowie posłusznie zaczęli wychodzić z klasy. Na korytarzu przyjaciele zaleźli Vitsumi. Dziewczyna siedziała na ławce z wysoko podniesioną głową. Widząc jednak lokatorów uśmiechnęła się lekko. Dzierżąc w rękach miotacz dołączyła do nich.
- Tak właściwie nie pamiętam jak sensei od sztuki ma na nazwisko... - powiedziała Aya.
- Ja też nie – przyznał się Hao.
Schodzili właśnie po schodach, na których końcu stali najwidoczniej poddenerwowany Sasori i głupkawo szczerzący się Deidara. Przyjaciele przywitali się i chcięli ich już wyminąć, ale czerwonowłosy miał wobec nich inne plany.
- A ty gdzie moja panno? - zapytał Sasori łapiąc Yumenai za kołnierz.
- Odczep się, Oni~san! - prychnęła gniewnie dziewczyna próbując się wyrwać. Nie wychodziło jej to jednak zbytnio.
- Oni~san!? - krzyknęła chórem cała reszta. Oczywiście oprócz Kenami, która uśmiechała się wesoło.
- Jesteście rodziną? - zapytała zaskoczona Anna.
- Niestety... - westchnęła Vitsumi.
- Ej! To ja się z tobą mam! Nie możesz się powstrzymać od wygłupów? - Sasori uderzył ją lekko otwartą ręką w tył głowy. Yumenai chciała mu oddać, ale musiała się powstrzymać bo w rękach dzierżyła miotacz.
- To może pójdziemy do pokoju i wszystko wyjaśnimy? - zaproponowała Kenami. Wszyscy się zgodzili. Dziarsko ruszyli w stronę akademika. Poszli do pokoju dziewczyn. Usiedli przy stole na środku pomieszczenia, a Kitsune zrobiła herbatę i podała ciastka.
- A tu co się wyrabia? - do pokoju weszli przez otwarty balkon Itachi, a za nim przydreptał Ren. Chłopaki przez podanie ręki Sasori'emu i Deidarze przywitali się z nimi i dosiedli do reszty.
- To jak to jest z waszą rodziną? - zapytała zaciekawiona Kyaoyama.
- Wszyscy jesteście rodzeństwem? - Yoh pokazał palcem na całą trójkę, dobierając do wzoru również Kenami.
- Nie – powiedzieli razem Vitsumi i Sasori.
- Jestem jej przyrodnim bratem. Mamy innych ojców – wyjaśnił spokojnie czerwonowołsy.
- Stary! Masz taką piękną siostrę, a ja się dopiero o tym dowiaduję?! - zapytał z wyrzutem Deidara.
- Dzięki – Vitsumi uśmiechnęła się do blondyna.
- A Kitsune~chan? - zapytał Hao.
- Właśnie myślałam, że jesteście bliźniaczkami... Dwujajowymi na przykład... - przedstawiła swoją teorię Aya.
- Tak. Matka miała długi i ciężki poród. Całe osiem miesięcy – sarkazm wylewał się z ust Yumenai niczym woda z kranu.
- Teoretycznie mogła zajść drugi raz w ciążę, tylko musiałabym być wcześniakiem – zagłębiła się w swoje myśli szatynka.
- Teoretycznie to i tak masz wcześniaczy mózg – zaśmiała się zielonooka.
- Ej... - Kenami uszczypnęła dziewczynę w żebra, a ta podskoczyła do góry na pół metra.
- Nie rób mi tak! - krzyknęła Vitsumi, po czym usiadła ostrożnie.
- To jak to między wami jest? - kontynuował temat Ren. Zainteresował się tą rozmową. W końcu dziewczyny zaczęły mówić coś o sobie!
- Z nami to jest tak, że znamy się od dziecka – zaczęła temat Kenami.
- Można powiedzieć, że jesteśmy na siebie skazane – Vitsumi niby powiedziała to z niechęcią, ale na jej twarz wpłynął ciepły, przyjazny uśmiech.
- Onee~chan! ♥ - zaśmiała się Kitsune, przytulając do czerwonowłosej.
- Tsa... - Yumenai wzięła ze stolika ciastko i wcisnęła cały herbatnik do ust szatynki – Masz, żebyś nie mówiła że jestem zła...
- Tak właściwie nie wiem dlaczego Kenami wybrała na swoją przyjaciółkę taką egoistkę jak ty... - Sasori spojrzał z niedowierzaniem na siostrę.
- Ma pecha. W naszym team'ie to ja jestem ta od szczęścia! - powiedziała dumnie Yumenai.
- Po za tym mamy wspólnych przodów – mówi szatynka.
- Widząc, ze naprawdę dobrze się znacie – Aya uśmiechnęła się. Wróciły wspomnienia z lat dzieciństwa, kiedy bawiła się razem z Eve, swoją siostra bliźniaczką.
- Wybaczcie, że przerywam taką sielankę, ale co to jest? - zapytał Ren pokazując na gliniany sprzęd wykonany przez czerwonowłosą na sztuce.
- O to jest bardzo proste urządzenie! Miotacz Kenami! - wyjaśnia zielonooka.
- Jak to działa? - Tao zainteresował się przedmiotem.
- No patrz, wkładasz do tej jakby łyżki Kenami i miotasz! Kenami leci w kosmos! Proste działanie! Tylko no wiesz to prototyp... - tłumaczy dziewczyna.
- Za ile mi to sprzedasz? Oczywiście prawa autorskie możesz zatrzymać. Cena nie gra roli – wyjaśnił złotooki.
- Nie wiem dlaczego, ale czuję jakiś ból w serduszku... - szatynka zrobiła smutną minkę.
- A ja mam teraz kilka słów do Deidary – zaczął Sasori, po czym uderzył blondyna otwartą dłonią w tył głowy, po czym wrzasnął mu prosto do ucha – Co ci odbiło, żeby bawić się dynamitem z moją siostrą!!!!
- Ał! - krzyknął błękinoki po czym oddał przyjacielowi uderzenie – Moja sprawa co robie z Vitsumi!
- No nie bardzo, jeśli od tego co robicie trzęsie się cały świat – wyjaśnił Itachi, któremu te wybuchy też się nie podobały – potem ja muszę świecić oczami przed Jirayą...
- Oj nie przesadzaj! Nikomu nic się nie stało, a mała fala uderzeniowa jeszcze nikogo nie zabiła... - wzruszyła ramionami Vitsumi.
           Cała gromada siedziała jeszcze jakiś czas w pokoju, wesoło rozmawiając i żartując. Nawet dla Ren'a wkręcił się klimat, chociaż dalej uważał na każde wypowiedziane przez nowo poznane dziewczyny słowo. Teraz musiał również uważać na Sasori'ego, bo skoro Vitsumi jest jakaś „dziwna” to on jako jej brat - mimo że przyrodni - pewnie też. Jednak mimo podejrzeń spędził z nimi miło czas. Podobnie jak reszta jego przyjaciół. Aya rozejrzała się dookoła z uśmiechem. Przypomniał jej się czas turnieju szamanów, ich cała gromadka wraz z ludźmi, których tutaj nie było. Brunetka uśmiechnęła się do swoich myśli i spojrzała za okno. Właśnie teraz uświadomiła sobie, ze przyjazd do Akumine to był jeden z najlepszych pomysłów w jej życiu.
                                                     
                                                      ~*~ENDING~*~


Kenami: Ohayo mina! Przepraszam, że tak długo nie było wstawionej notki, ale miałam trochę zajęć... A teraz mam trochę wolnego (znaczy jestem chora i leżę w domu) więc coś wyskrobałam :3
Ren: A mnie dalej intryguje ten miotacz Kenami...
Kenami: KAMIENI!!
Ren: Mniejsza! Ale co to jest?! Do czego to tak właściwie miało służyć...?
Vitsumi: Oj, matko no... Bo co jest cała historia z naszego dzieciństwa... Nieważne!
Aya: Ważne! Ja też się chcę dowiedzieć ^^
Vitsumi: Uh... Bo jak byłyśmy małe, to na plastyce dali nam za zadanie narysować coś z czasów pradawnych. Każdy rysował jaskinie, dinozaury, maczugi, jaskiniowców, a ja narysowałam miotacz kamieni! Ot i cała historia!
Hao: No ale.. Miotacz kamieni?
Kenami: Dokładnie to narysowała coś takiego... * KLIK * To jest miotacz kamieni według Vitsumi Yumenai!
Yoh: Ale... Co to jest?
Kenami: No miotacz kamieni! Vitsu narysowała go jak miała jakieś 10 lat.
Vitsumi: Co ja miałam w głowie? Co ciekawe nie istnieje takie narzędzie. Co prawda jest coś na zasadzie działa strzelającego kamieniami zamiast kul jak jeszcze nie było prochu, ale co ja narysowałam?
Kenami: Widzisz, mówiłam, że coś takiego nie istnieje! Mi przypomina łyżkę do zupy...
Aya: Ci wszystko przypomina jedzenie...
Hao: Przyganił kocioł garnkowi...
Anna: Ej a właściwie jak się miota?
Vitsumi: Jak szatan!
Kenami: Szatan to z ciebie niezły...
Itachi: Dzięki Kasumi za pocieszenie, naprawdę jestem rad, że został mi tylko rok nauki.
Hao: Stary... Studia masz 100 metrów w przeciwną stronę niż liceum od akademika...
Itachi: Ku*wa :|
Deidara: Jak ty brzydko mówisz, przewodniczący!
Itachi: Zamknij się, właśnie wpadam w depresję!
Ren: Cieszę się Kasumi, że mnie lubisz, ale dziewczyny mnie nie interesują.
Vitsumi: Gej... Sparuj się z Itachi'm on tyle na nas narzeka że żadna go nie zechce. W sumie taka męska miłość w akademiku... Uuu... To ciekawe *_*
Ren: NIE JESTEM GEJEM!!!
Kenami: Idę zainstalować kamerki.
Itachi: Jakie kamerki?
Kenami: No te w waszym pokoju...
Itachi: Ja ci zaraz zainstaluje! Ból na twarzy!
Hao: A myśmy naprawdę nie chcieli przestraszyć pani ze sklepu Q_Q
Yoh: Właśnie... Bardzo przepraszamy jeśli to teraz ogląda Q_Q
Aya: Maju, niech cię to zakończenie nie przeraża! Ren zawsze tylko mówi tak groźnie, a naprawdę jest łagodny jak baranek...
Kenami: Baranki są słodkie! Tyle waty cukrowej w jednym miejscu *_*
Anna: Kitsune... Sierść barana to nie jest wata cukrowa...
Kenami: Nie? o.O
Anna: Nie.
Kenami: Zniszczyłaś mi dzieciństwo Q_Q Może jednorożców też nie ma?!
Anna: ... Nie no jednorożce są... *klepie Kenami z politowaniem po głowie*

Yoh: Cieszymy się, że podoba ci się odcinek Mari ^^
Hao:
Natisha akurat rozważanie na temat prowadzeniu motoru przez Ayę nie jest śmieszne. Przynajmniej nie dla mnie....
Aya: Bo ty zawsze przesadzasz...
Kenami: Co do pomysłu, żeby po wsadzeniu duszy Sutka do ciała Ren'a wsadzić duszę Marianny do ciała jakiejś dziewczyny jest wspaniały! Która dziewczyna chętna? *O*
Ren: Nawet się nie wasz Kitsune...
Kenami: Ale ja tylko pytam dziewczyny... I chłopców... Jakby się jakiś chętny na ciebie znalazł...
Ren: Trzymajcie mnie bo ją zabiję >_<
Hao: Oj Spokoyoh jaki tam chaos wokół nas... Może taki lekki nieporządek :3 * rozgląda się uważnie dookoła i patrzy na przyjaciół * A nie.. Jednak chaos...
Itachi: Z moim losem naprawdę musi być źle, że nawet Spokoyoh odczuwa do mnie jakąś empatię T_T
Kenami Na wszystko co święte... Jaki ty masz wspaniały nick *q* More cookies... Jadłabym *_*
Vitsumi: Nie jedz czytelniczek!! O_O
Kenami: Wiem... Pomarzyć nie dasz... Chciałam bardzo przeprosić Kini~san, ale ja o 5 odcinku to chyba mało kogo poinformowałam, bo się zagubiłam w akcji ^^” I właśnie tak przy okazji! Proszę o podanie adresów wszystkich blogów, które chcą się znaleźć w linkach i na których mam informować o nowych notkach! Bo przestałam ogarniać @_@
Vitsumi: Jakbyś ty kiedykolwiek ogarniała...
Yoh: Aneczka... Ładnie :3
Kenami: Dobra koniec, bo się za bardzo rozgadaliśmy... Do następnego! Aha i jeszcze jedno. W dzisiejszym odcinku zostały użyte fragmenty książki Centrum Metodycznego Pomocy Psychologiczno-pedagogicznej Ministerstwa Edukacji Narodowej pod tytułem "Wychowanie do życia w rodzinie". Jak ja was podstępnie edukuję ^^
Pa ;*