sobota, 24 listopada 2012

Liebster Awards

Ohayo mina! ♥
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mianowali mnie do "Liebster Awards". Co prawda nie do końca wiem skąd to się wzięło, ani o co dokładnie chodzi, aczkolwiek jestem niezmiernie milo zaskoczona, że otrzymałam tyle nominacji za "dobrze wykonaną robotę" ^^ Nawet nie wiecie jak mi się ciepło w serduszku zrobiło ♥ Całe przedsięwzięcie polega na tym, iż Autor nominowanego bloga odpowiada na 11 pytań, później wymyśla własne i zadaje je kolejnym 11 osobom. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. Nominację dostałam od:

Mii - " [...] Ale jedno jest przeznaczenie. Jednak droga. "
Raion'a - " W świecie między światami... "
Midori - " Miłość po prostu jest. Bez definicji. "
Kasumi - " Gdy wszystko wydaje się stracone, wystarczy iskierka nadziei, by rozpalić ogień braterstwa. "

Pytania od Mii:
1. Kogo podziwiasz?Podziwiam tych, który robią to co lubią i mają do tego odwagę oraz tych którzy pomagają innym. Personalnie jest to na przykład Elżbieta Jaworowicz, która już od tylu lat prowadzi swój problem i jak tylko może stara się pozytywnie wpłynąć na życie ludzi.  
2. Którego bloggera chciałbyś/chciałabyś spotkać w realu?
Wszystkich. Mam nadzieję, że kiedyś, w przyszłości spotkam się chociaż z niewielkim procentem ze znanych mi blogerów. Na pewno kiedyś odwiedzę w Warszawie Minikeiti ^^ Ogólnie jestem otwarta na poznawanie nowych ludzi, chociaż może po mnie tego na co dzień nie widać ^^"
3. Jaki gatunek filmowy lubisz?
Horrory, thrillery, psychologiczne, animowane.
4. Ulubiony cytat?"Trudno jest żyć z ludźmi bo takie trudne jest milczenie"
5. Kiedy zacząłeś/zaczęłaś pisać opowiadania?
Pisać opowiadania zaczęłam mając około 11-12 lat. Do dziś pamiętam jak pierwsze publikowane opowiadanie niechcący usunęłam nie umiejąc się jeszcze posługiwać przyciskiem "usuń" na blogonet. Było trochę szkoda, szczególnie że nie zapisałam tych moich pierwszych wypocin. Miałabym się teraz z czego pośmiać. Chociaż uważam, że wcale tematyka ie była taka głupia. Oczywiście o "Shaman King" ;)
6. Jesteś raczej spokojny/a czy wybuchowy/a?
Zależy kiedy, ale najczęściej jestem spokojna. Wybucham tylko w sytuacjach ekstremalnych, jak ktoś mi mocno naciśnie na odcisk. Ale złość mi zawsze szybko przechodzi.
7. Jak spędzasz wolny czas?Najczęściej przy komputerze. Piszę opowiadania, czytam blogi, oglądam anime  lub też skaczę na DDR.
8. Jakie msza plany na przyszłość?Jak na razie nie mam ogromnych planów. Po liceum jakieś studia, praca, a potem mąż i zajmowanie się domem. Nie mam wygórowanych ambicji.
9. Jakie jest Twoje największe marzenie?Moim największym marzeniem jest zostanie pisarką. Siedzenie przy laptopie i wypływanie po za ramy rzeczywistości, to coś w czym bym się odnajdywała ;)
10. Co najbardziej sobie cenisz u innych ludzi?
Dosyć trudne pytanie. Myślę że otwartość i szczere intencje. Nie lubię dwulicowych osób.
11. Ulubiony aktor?Eddie Murphy, kocham komedię z tym aktorem ^^

Pytania od Raion'a:

1. Kiedy zaczęłaś pisać?Tak jak już wcześniej pisałam w wieku 11-12 lat. Nie pamiętam dokładnie.
2. Czemu piszesz?Kocham to robić. Pisanie nadaje mojemu życiu sens, kiedy wstawiam na bloga nowy rozdział czuje się spełniona. Chciałabym swoją przyszłość powiązać z pisarstwem.
3. Jaką tematykę blogów lubisz najbardziej?Trudno mi to stwierdzić. Moim ideałem byłaby mieszanka akcji, romansu i zwykłego życia. Ale nie pogardzę niczym. Lubię rozbudowane fabuły z kilkoma wątkami. 
4. Lubisz zwierzęta?Kocham ^^ Nawet uznaje pająki i inne tego typu stworzenia, ale nie aż tak bardzo, żeby je hodować...
5. Jakiej muzyki słuchasz?Najczęściej japońskiej i koreańskiej. Ale szczególnie lubię openingi ;)
6. Jaki jest twój ulubiony pisarz/ka?Moją ulubioną piosenkarką jest Lia, twórczyni takich utworów jak "Tori no Uta" czy "Toki Wo Kizamu Uta"
7. Jaki jest twój ulubiony aktor/ka?Eddie Murphy
8. Ostatnią książką jaką przeczytałaś jest?
"Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej ^^"
9. Lubisz szkołę?
Szkoła jest spoko, lubię do niej chodzić i spotykać się z ludźmi. Gorzej jest z nauką...
10. Jakie jest twoje hobby?No oczywiście pisanie ;)
11. Lubisz czekoladę?Bardzo, szczególnie Milkę.

Pytania od Midori:
1. Jakiej muzyki słuchasz?Japońskiej i koreańskiej. Ale szczególnie lubię openingi ;)
2. Masz jakieś zwierzę? Jeśli tak, to jakie?Mam koteczka Dolarka, który właśnie kładzie mi się na klawiaturę >_< Jest strasznie zazdrosny, jak siedzi na biurku, a ja piszę ^^" 
3. Jaki jest Twój ulubiony film?Oj dużo tego, ale taki ulubiony, ulubiony to chyba wszystkie części "Cube"
4. Jak spędzasz wolny czas?Najczęściej przy komputerze. Piszę opowiadania, czytam blogi, oglądam anime  lub też skaczę na DDR.
5. Uprawiasz jakiś sport?Ze sportu to ja jestem noga jakich mało. Jedyne co mi wychodzi to biegi na dystans, trudno mnie zmęczyć. Ale to robimy rzadko i na wf najczęściej nie wychylam się za bardzo.
6. Jak widzisz siebie za dziesięć lat?Trudno mi powiedzieć. Pracuję, bądź  zajmuję się domem. Wieczorem siedzę przy laptopie i piszę rozdziały do nowej książki ^^
7. Ulubiony przedmiot w szkole to…?Wychowanie do życia w rodzinie xD A tak na serio to nie wiem. Lubie matematykę i polski :3
8. Wolisz polską muzykę, czy zagraniczną?Zalezy jeszcze jaki to ma być typ muzyki, ale raczej zagraniczną.
9. Lubisz oglądać horrory?Kocham ^^ Ale mam już znieczulicę D: Ostatnio jak oglądałyśmy gore z Vitsumi, rzucałyśmy się popcornem i śmiałyśmy się z flaków... Co nie zmienia faktów, że w nocy bałam się iść do łazienki... Ale to wszystko dlatego, że ja mam dziwny układ drzwi w domu, bo za moją ścianą są drzwi wejściowe z takim dużym okienkiem i jak tamtędy przechodzę to zawsze mam wrażenie, że ktoś tam stoi i zaraz naciśnie na dzwonek Q_Q dobra trochę dobiegłam od tematu ^^"
10. Wolisz ciemne, czy jasne kolory?Ciemne, szczególnie czarny.
11. Masz ulubione anime, bądź ulubioną mangę?Ooo... Na to pytanie to mogę pisać i pisać! Po pierwsze to nie mogę dać jednego ulubionego anime. Każde jest super na swój sposób! Jak już to może jedno najlepsze moim zdaniem z danego gatunku. Na przykład z dramatu, to nie ma nic lepszego niż "Clannad After Story". To bije wszystko.. Jest naprawdę przecudne. Z romansu to "Kaichou wa Maid-sama!", a komedia "Ouran High School Host Club". Horror "Another" i "Mirai Nikki". Kurde za dużo tego XD Z mang bardzo spodobał mi się Fullmetal Alchemist. Historia Ed'a i Al'a jest po prostu prawie na równi z Asakurami ;)

Pytania od Kasumi:
1. Czym dla Ciebie jest pisanie opowiadań?Sensem życia ^^ Naprawdę lubię to robić i myślę, że w pewnym sensie jest to inwestycja w moją przyszłość, może kiedyś uda mi się z napisaniem książki ^^"
2. Kto lub co jest Twoim autorytetem?Może to dość smutne, ale nie mam chyba autorytetu...
3. Ulubiony gatunek literacki?Może i jestem niezdecydowana, ale nie mam ulubionego gatunku. To co czytam w dużej mierze zależy od mojego nastroju.
4. Które zwierzę najbardziej opisuję Twoją osobowość?Niech będzie, że lis ^^
5. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka.Lia ;)
6. Co chciałbyś/chciałabyś zmienić w swoim zachowaniu?Przestać się spóźniać i być bardziej zdecydowana.
7. Czego najbardziej nie lubisz w ludziach.Jak nie mają mi dać czegoś do jedzenia D: A tak bardziej serio to nie lubię dwulicowców. Ale ogólnie nie jestem nastawiona na hejting i próbuję zaakceptować każdego ;)
8. Co skłoniło Cię do założenia bloga z opowiadaniem?W tamtych czasach czytałam bardzo dużo opowiadań i w końcu pomyślałam "Hej! Też chcę pisać!". No i tak to się zaczęło ^^" Po za tym byłam nieusatysfakcjonowana z końca Shaman King'a. Postanowiłam, ze stworzę alternatywne zakończenie.
9. Co pomaga Ci poprawić nastrój?Dużo rzeczy. Pisanie opowiadania, kakao, mój kot Dolar, Vitsumi, DDR, oglądanie anime, czytanie mang.
10. Którą postacią z bajki/książki chciałbyś/chciałabyś spotkać w prawdziwym świecie?Naprawdę mam wymieniać wszystkie postacie jakie chciałabym spotkać? XD Co prawda nie wiem dlaczego w tym pytaniu nie ma anime, no ale okey ^^ Ale tego jest tak dużo nawet ze zwykłych bajek, że musiałabym poświęcić na tą listę z rok. Na pewno chciałabym poznać Zębatka z "Jak wytresować smoka". Był słodziutki *_* I Czkawkę. I tą dziewczynę jego, której imienia nie pamiętam XD I pingwiny z Madagaskaru, i Shreka z Osłem i Strzygę z Kim Kolwiek i Fineasza i Ferba, i Fredkę, i Jeremiasza, i... Dobra za dużo tego, nie wypisałam 1/100 a to tylko bajki... Za książki, anime czy mangi to się nawet nie tykam...
11. Jaki rodzaj muzyki sprawia, że się relaksujesz?
Ogólnie muzyka mnie relaksuje, a słucham najczęściej openingów z anime. Nie wiem dlaczego ostatnio często w moich słuchawkach brzmi "Kuusou Mesorogiwi"

Dobra miałam dzisiaj pisać notkę, ale pisałam odpowiedzi na pytania... Rozdział pewnie będzie za około 2 tygodnie. Jeszcze raz dziękuję ludziom, którzy mnie mianowali "za zasługi" ^^ Przykro mi, ze ja nie mogę mianować was, ale chcę żebyście wiedzieli, że również uważam, że zasługujecie na takie wyróżnienie :) Ja mianuję:
Spokoyoh ( http://asakura-twins.blog.onet.pl/ ; www.asakura-no-futago.blog.onet.pl ; http://asakura-twins-forever.blog.onet.pl/ ) - za to że piszesz, mimo tego, iż na studiach nie masz za dużo czasu. Naprawdę szczerze kocham twoje wszystkie trzy blogi i gdybym mogła dałabym ci jakąś nagrodę. Może kiedyś do ciebie przyjadę (gdziekolwiek mieszkasz) i coś ci wręczę ;) Twoje opowiadania są jedne z tych, które czytam i od razu się śmieję. Napiszę ci droga Spokoyoh powiadomienie o tej akcji na jednym blogu, ale musiałam zacytować trzy bo wszystkie tak samo wielbię ^^
lioness ( http://shaman-travel.blogspot.com/ ) - za to że piszesz piękne opowiadanie, które naprawdę lubię czytać, chociaż długo nie było notki *zły look na lioness*
Angie ( http://hito-wa-mikake-ni-yoranu-mono.blogspot.com/ ) - napisałaś naprawdę ciekawy "I rozdział" nowej historii w dość nietypowej formie ^^
Li Anahi ( http://swiat-li-anahi.blog.onet.pl/ ) - mam nadzieję, że to tylko przerwa w pisaniu, bo bardzo mnie ciekawią dalsze lody bohaterów na twoim blogu :)
Minikeiti ( http://blogi-o-shaman-king.blog.onet.pl/ ) - uważam, że twoja koncepcja spisania wszystkich blogów o Shaman King na jeden spis jest naprawdę dobra. Myślę, że powinnaś wrócić do recenzowania  innych opowiadań.
Vitsumi ( http://akumu-dentesu.blogspot.com/ ) - to leniwe stworzenie pewnie nie odpowie na pytania, bo jej się nie będzie chciało, ale zareklamuje jej chociaż bloga >_< Onee~chan pisze naprawdę ciekawie, ale ostrzegam, że jest to blog o tematyce yaoi ;)
kini-san ( http://www.calkiem-inna-historia.blog4u.pl/ ) - za wspaniały crossover ^^

No i jak dodacie sobie 4 osoby z początku to będziecie mili 11 osób ^^" Was nie mogę nominować, ale uważam że piszecie świetnie. I jak będziecie mieli ochotę możecie też na te pytania odpowiedzieć, bo jestem dość ciekawa odpowiedzi XD Po za tym nie za bardzo już mam kogo nominować. Trochę się przeraziłam tym, że tak mało czytam blogów o.O Trzeba to będzie nadrobić ^^
A pytania to:
1) Czy utożsamiasz się w jakiś sposób z bohaterami swojego bloga, lub przelewasz na nich swoje zachowanie?
2) Czy oglądasz anime?
3) Jeśli na pytanie numer 2) odpowiedziałeś/aś TAK to jaki gatunek? 
4) Czy jeździsz lub zamierzasz jeździć na konwenty?
5) Chciał(a)byś się spotkać ze mną w realu?
6) Oglądasz "Trudne sprawy" lub "Dlaczego ja?"? Jeśli tak to dlaczego?
7) Ulubiony bohater z anime?
8) Czytasz mangi?
9) Zbierasz mangi? Jak tak to jakie?
10) Ulubiona potrawa, jedzenie, przekąska (nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o jedzenie XD) ?
11) Twoja data urodzenia?

Mam nadzieję, że odpowiedzi są dość spójne i logiczne, ale nie chce mi się ich już sprawdzać...
Do napisania :)

wtorek, 20 listopada 2012

Odcinek 6: Miotacz kamieni!

           Deidara uśmiechnął się uszczęśliwiony. Spojrzał znacząco na Vitsumi, która tylko skinęła głową. Oboje schylili się i zaczęli ciągnąć po ziemi ogromną skrzynię wypełnioną po brzegi dynamitem. Blondyn zatrzymał się. Wyjrzał zza rogu.
- Droga wolna... - szepnął
- A Kaszalot siedzi? - zapytała dziewczyna.
- Tak, ale czyta – wyjaśnił chcąc już podnieść skrzynię.
- Co czyta?
- Encyklopedię medyczną... Głupio pytasz... - pokręcił głową z politowaniem – Co za różnica ważne, że czysto...
- A co ma brudno być, przecież sprzątają... - Vitsumi zaczęła już podnosić skrzynię.
- Co ty dzisiaj taka otumaniona? - zapytał zmartwiony. Dziewczyna zazwyczaj była poważna i rozsądna, a teraz patrzyła na świat jakby wypiła popkruszony Ibuprom nosem.
- Co? Wybacz Dei... Chciałam sprawdzić czy będąc w łazience dynamit nie zmókł i podpaliłam laskę... I nie zdążyłam go wyrzucić za okno...- wyjaśniła nieco ogłuszona. Błękitnooki tylko westchnął. Dał znać dziewczynie, żeby zaczęła iść. Powoli ruszyli. Pudełko było dość ciężkie, a wróg gotów do ataku. Znaczy... Kakashi przejawiał średnie zainteresowanie tym co się wokół dzieje. Aczkolwiek kiedy jedna laska dynaitu zaczęła spadać się z całej sterty niewypałów, po plecach nastolatków przeszły dziwne ciarki. Pałka powoli osunęła się i głucho odbiła o podłogę. Vitsumi przygryzła sobie wargę, po czym dała znać Deidarze o dalszym marszu. Wyszli po cichutku z budynku. Postawili pudełko na ziemi. Yumenai odważnie weszła na korytarz gdzie siedział Kakashi. Namierzyła dynamit tuż pod jego nogami. Podeszła na czworaka, złapała laskę i wycofała się najciszej jak potrafiła. No koniec nieostrożnie zamknęła za sobą drzwi, a po całym akademiku rozniósł się przeraźliwy huk. Kakashi podniósł głowę. Rozejrzał się dookoła.
- Ah, te przeciągi... Muszę iść na przerwę... Jeszcze się tu przeziębię.. - westchnął szarowłosy. Wstał z krzesła i dalej czytając swoją książkę ruszył w stronę jadalni, a Deidara i Vitsumi zadowoleni, że nie zostali przyłapani, pomknęli w stronę pobliskiego lasu chcąc się trochę „pobawić”.
                                                         
                                                     ~*~OPENING
~*~


           Był pogodny wiosenny dzień. Błękitne niebo napawało wszystkich optymizmem. W Akademii Akumine właśnie trwała 45 minutowa przerwa. Grupka przyjaciół postanowiła dzisiaj zjeść na dworze, ze względu na sprzyjające warunki atmosferyczne. Wzięli tace z jedzeniem i poszli na szkolny dziedziniec. Znaleźli bardzo przyjemne miejsce w cieniu ogromnej, rozłożystej wiśni. Kenami wcześniej zorganizowała koc. Zadowoleni usiedli i zaczęli jeść.
- Aya nie możesz przychodzić na nasz wf... - Hao zaczął cierpliwie tłumaczyć młodej Morri pewne zasady.
- Zrozum, że ja się nudzę! Dziewczyny są takie powolne... - błękitnooka spojrzała niepewnie na Kenami – Nie to, że mam coś przeciwko temu! To ja jestem za szybko po prostu i.. Mniejsza. Po prostu wy macie cięższe ćwiczenia, wole ćwiczyć z wami!
- A wiesz dlaczego mamy cięższe ćwiczenia? - zapytał Yoh, ale nie czekając na odpowiedź brunetki sam jej udzielił – Bo wnerwiasz Sayuki~sensei...
- Nie powinien mnie wyrzucać z waszej połowy boiska! - przedstawiła swoją teorię błękitnooka.
- Aya, oni pchali kule... - zauważyła Anna.
- No i co z tego? - prychnęła Aya.
- Łapałaś je! - przypomniała jej blondynka.
- To chyba był mój błąd – przyznała rację przyjaciółce błękitnooka - A ty Ren co taki nie swój jesteś?
- Matmę miałem - prychnął gniewnie chłopak, kręcąc pałeczkami w misce ryżu.
- Chyba nie idzie ci najlepiej... - zauważył Yoh.
- Idzie, idzie! Nie jestem debilem! Debilem jest ten nauczyciel! - zaczął narzekać młody Tao.
- Może przestań do niego tak ostro pyskować, to z ciebie zejdzie – zaproponował Hao.
- Nie będę mówił, że coś jest czarne jak jest białe, tylko z tego powodu, że ktoś mi karze! - krzyknął fioletowowłosy.
- To nauczyciel... Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś, że im trzeba po prostu potakiwać? - zapytała Aya.
- I kto to mówi? - Hao spojrzał na dziewczynę z politowaniem.
- O co ci znowu chodzi? - brunetka nie ukrywała poddenerwowania.
- Jedno słowo. Religia – skwitował starszy Asakura, na co cała reszta wybuchnęła śmiechem.
- Foch. Seksu nie będzie - zagroziła.
- Jakby kiedykolwiek był... - spojrzał na nią znacząco.
- Kurde ja cie nawet nie mam czym szantażować! - pożaliła się.
- W tym tygodniu hanami – powiedziała nagle Kenami. Dziewczyna miała wysoko podniesioną głowę i patrzyła na rozkwitające pączki wiśni. Uśmiechała się wesoło, ale zarazem zdawała się dziwnie nieobecna.
- Hanami...? - powtórzył cicho Hao. A jego wzrok również powędrował ku niebu.
- Chyba najpiękniejsze święto w całym roku – Anna pogrążyła się w marzeniach.
- Spędzimy go tylko we dwoje... - obiecał młodszy Asakura. Objął ją ramieniem.
- A ja? - zapytała młoda Morri.
- Ty masz swojego bliźniaka! - Kyoyama pokazała przyjaciółce język.
- Dobra, żarty żartami, ale zaraz koniec przerwy. A gdzie tak w ogóle jest Yumenai~san? - Hao rozejrzał się dookoła.
Nagle usłyszeli głośny wybuch, a ziemia się nieco zatrzęsła. Z lasu wyłonił się kłąb dymu. Przyjaciele od razu stanęli na równe nogi patrząc po sobie przerażeni.
- Masz odpowiedź na swoje pytanie, Asakura~kun – powiedziała z uśmiechem Kenami.
- Co masz na myśli? - Ren spojrzał na nią podejrzliwie.
- Vitsumi od zawsze kochała wybuchy... Dziewczyny nie zdziwiła was skrzynia dynamitu w łazience? - zaśmiała się szatynka. Sama również wstała. Zabrała swoją ta, na której kiedyś było jedzenie, po czym otrzepała spódnicę – Chodźcie, trzeba to jeszcze odstawić, a zaraz lekcje.
Wspólnie ruszyli na biologię, zahaczając po drodze o stołówkę. Wchodząc do szkoły zauważyli Vitsumi i Deidarę. Oboje poczochrani, poszarpani i trochę przypaleni.
- Na wszystkie duchy, a wam co? - zapytała przerażona ich wyglądem Anna.
- KABOOM! - krzyknęła Yumenai. Douhito też chciał coś powiedzieć, ale kiedy tylko otworzyła usta, wyleciał z nich ciemny, czarny dym.
- A ty co? Ten dynamit połknąłeś? - Hao spojrzał na blondyna uważnie.
           Rozmawialiby dłużej, gdyby nie ogłuszający dzwonek. Dziarsko ruszyli na lekcję. Weszli do sali, która była dość specyficzna. Przepełniły ją kwiaty wszelkiego rodzaju. Z tylu klasy stały szafki wyposażone w różne modele części ciała człowieka. Największym zainteresowaniem cieszył się jednak Kostek – kościotrup. To była jedna z sal biologicznych, tak zwana teoretyczna z numerem 7. Praktyczna – 8 – była jeszcze dla przyjaciół zagadką, ale z tego co słyszeli nie prędko chcieli tam wejść.
- Dzień dobry dzieci – do klasy weszła niewysoka kobieta z krótkimi brązowymi włosami i ciemnymi oczami. Miała na sobie długą za kolano spódnicę, a do tego elegancką czarną bluzkę.
- Dzień dobry Raifuru~sensei – krzyknęli uczniowie po czym grzecznie usiedli w swoich ławkach.
Lekcja jak zwykle ciągnęła się niemiłosiernie. Niewielki procent uczniów cokolwiek notowało. Większa część klasy wydawała się być miernie zainteresowana wirusami.
Kolejną lekcją miał być WDŻ. Nikt nie ukrywał podekscytowania nowym przedmiotem. W poprzednim tygodniu nie było tego zajęcia z powodu choroby nauczycielki.
- Będę wychowana do życia w rodzinie! - uśmiechnęła się Aya.
- Ciebie nic już nie wychowa. No chyba, że ja... - dumnie wypiął pierś starszy Asakura.
- Tsa... - westchnęła w nutką rezygnacji. Cała reszta zaśmiała się.
- Dobrze się czujesz? - zapytała Kitsune patrząc na Yumenai, która miała niezwykle (nawet jak na nią) zjarany wyraz twarzy.
- Tak – odpowiedziała nad wyraz trzeźwo.
Przerwa trwała krótko, a cała klasa musiała przejść do sali numer 26. Swoją drogą Jiraya musiał rozmieszczać „nazwy” gabinetów bo mocno procentowym trunku po ta klasa była tylko kilka drzwi dalej od biologicznej.
Po dzwonku do sali weszła nauczycielka - kobieta o ciemnych oczach z mocno nasadzonymi na nos okularami w grubych oprawach. Jej granatowe włosy z widzialnym zapoczątkowaniem siwizny, były upięte w kok. Ubrana w granatowy sweter i bardzo eleganckie spodnie. Wyglądała na około 40-50 lat. Położyła na biurku dziennik, po czym stanęła dumnie na środku sali.
- Witajcie drodzy uczniowie. Jestem Bitoku~sensei. Wybaczcie mi moją nieobecność w poprzednim tygodniu, ale niestety zaniemogłam. Ale od teraz jestem już do waszej dyspozycji. Nie wiem czy wiecie, ale oprócz uczenia WDŻ-u w Akumine zajmuję również miejsce pedagoga szkolnego. Mam nadzieję, że szybko się zaprzyjaźnimy – kobieta uśmiechnęła się przymilnie.
- Zapewne... - szepnęła Aya, która jak zwykle nie mając co robić nakręcała sobie na palec kosmyk włosów Hao. Asakura już nawet przestał się za to gniewać. Wręcz przeciwnie, szczepił niewielkie pasmo czarną gumką. Był to pukiel przeznaczony konkretnie do celów zapewnienia błękitnookiej zabawy.
- Pewnie lekcje organizacyjne wymęczyły was w tamtym tygodniu, więc już zaczniemy pierwszy temat. Wymagam od was aktywnego uczestniczenia w lekcji, gdyż właśnie to bardzo cenię. Dziś porozmawiamy sobie o człowieku i jego godności oraz tajemnicach jakie skrywa... - tutaj zaczął się kilkuminutowy wykład na temat „czym jest istota ludzka” - …decyzje i czyny człowieka rodzą się w spotkaniu z wartościami, są poprzedzone refleksją, mądrością. „Szukajcie dobra a nie zła, abyście żyli” można wyczytać z Księgi Życia, zwaną potocznie Biblią. Ten przekaz utożsamia Dobro z Życiem. Kto więc nie znajduje dobra, kto dobra nie czyni, nie ma w sobie życia. Nie żyje życiem autentycznym, Z powyższym stwierdzeniem współbrzmi klasyczna mądrość chińska „zadowolenie z czynienia dobrze to jedyne, co nie zna przesytu”...
- O widzisz, cytat w sam raz na twoją życiową mądrość Hao~chan – zaśmiała się Aya.
- Niby dlaczego? - Asakura aż się obrócił z ciekawości.
- Ty lubisz czynić dobrze i zadowalać – wyszczerzyła ząbki brunetka.
Szatyn automatycznie pokrył się szkarłatem mimo, iż próbował zrobić poker face.
- Zamilcz... - jęknął żałośnie, kiedy niektóre osoby w klasie zaczęły chichotać.
Bitoku spojrzała na chłopaka lodowato.
- Morri~chan... Takie rzeczy mówi się po cichu... - zagadnęła Kenami.
- Ale tak jest śmieszniej! Patrz jak on się słodko rumieni! - błękitnooka wyszczerzyła uroczo ząbki.
- Mogę powrócić do prowadzenia lekcji? - chrząknęła nauczycielka. - Jak już mówiłam... Myślenie i życie zgodnie z wartościami wymaga trudu. Jest to jednak...
- No z tym to się zgadzam, niektórym myślenie sprawia naprawdę dużo trudu – Hao obrócił się. Spojrzał oskarżycielsko na błękitnooką.
- …trud ma miarę człowieczeństwa i na miarę... - Bitoku niezłomnie kontynuowała wypowiedź – Po stronie dobra jest życia, po stronie zła – śmierć. Kiedy jednak powiążemy ze sobą dobro i życie powstaje nam bardzo ważne uczucie, a mianowicie miłość. Porównując różnorodne tradycje religijne, naukowe i zdroworozsądkowe myślenie na temat miłości, można pokusić się o sformułowanie cech miłości osobowej. Są to: cierpliwość, życzliwość, zaufanie, empatia, poznanie, troska, odpowiedzialność, szacunek, usposobienie radosne, bezinteresowność w czynieniu dobra i syntonia, łagodność, delikatna mowa, nie unoszenie się gniewem, niezazdroszczenie i nieszukanie swego. Kto jest zdolny do takiej miłości? Po pierwsze ten kto wyznaje w życiu normę personalistyczną, szanując godność każdego człowieka. Każdą bowiem osobę trzeba afirmować ze względu na nią samą, to znaczy, że osoba nie może być nigdy dla drugiej osoby tylko środkiem do celu...
- No jak to nie?! - krzyknęła Vitsumi prostując się gwałtownie.
- Wiem Onee~chan, że dla ciebie to jest nowość – Kenami spojrzała na czerwonowłosą z politowaniem.
- No ale skoro mogę kogoś wykorzystać, a sama się na tym wzbogacić to czemu mam tego nie robić? Skoro tamta druga osoba jest aż takim frajerem, że daje się wykorzystywać, to jego wina, nie moja – przedstawiła swoją filozofię Yumenai.
- W sumie masz trochę racji... - przyznała Kitsune – Ale to trochę smutne, bo takie stwierdzenie oznacza że jestem totalnym frajerem...
- Kontynuując - nauczycielka postanowiła się nie poddawać – po drugie do takiej miłości jest zdolny ten, kto posiada siebie, co znaczy, że nie jest niczym zniewolony, że potrafi kierować swoim życiem. To znaczy, że na przykład człowiek ulegający nałogowi nie posiada siebie. Po trzecie ten, kto potrafi przekreślić swój egoizm i służyć Innym, obdarować Innego, jakby powiedział Emanuel Levinas. Człowiek bowiem nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie.
- Widzisz Onee~chan! Nie jesteś zdolna do miłości! - zaśmiała się Kenami pokazując przyjaciółce język.
- Nikt z was nie jest tutaj zdolny do prawdziwej miłości – powiedziała nagle nauczycielka. Każdy spojrzał na nią pytająco – Jesteście za młodzi na to uczucie. Miłość musi dojrzeć, a wy jesteście za młodzi.
- Chce pani powiedzieć, że nawet jeśli chodzę z Anną, tak naprawdę jej nie kocham? - zapytał Yoh zdziwiony taką filozofią.
- Masz za mało lat, żeby wiedzieć czego chcesz i czy ją kochasz. Mało jeszcze wiecie o świecie, a tym bardziej sami o sobie. Zapewne nie spełniacie żadnych z wyżej wymienionych przeze mnie zasad – powiedziała Bitoku – to co teraz czujecie, to tylko zakochanie, które niedługo pryśnie, dlatego też nie powinniście brać swoich teraźniejszych miłostek na poważnie.
- Niech zgadnę... Jest pani starą panną? Żaden nie wytrzymał? - zapytała Aya.
- Proszę nie być bezczelną! - oburzyła się kobieta.
- No ale, najpierw pani nam mówi o miłości, a po chwili każe nie brać naszych związków na poważnie? To trochę śmieszne nie uważa pani? Co Bitoku~sensei możesz wiedzieć o naszych uczuciach i o nas? Widzi nas pani pierwszy raz w życiu! - dla Hao strasznie nie spodobał się tok myślenie kobiety. On znał Ayę, był pewien swojej miłości i nie pozwoli, żeby ktokolwiek mu wmawiał, ze jest inaczej!
           Nauczycielka chciała coś odpowiedzieć, aczkolwiek przerwał jej dzwonek.
Każdy odetchnął niejako z ulgą. Pospiesznie zacli wychodzić z sali. Bitoku nie przekonywała ich zbytnio, a w szczególności wyjątkowo nie polubił jej Hao.
- Co mamy teraz? – zapytał Yoh patrząc z uśmiechem przed siebie. Ostatnia lekcja była zawsze bardzo podniecająca. Niby już koniec męki w szkole, a jednak trzeba jeszcze przebrnąć przez czterdzieści pięć minut. Tylko tyle oddzielało ich od wolności.
- Sztukę! - krzyknęła uradowana Kenami.
- W trzydziestce, to na piętrze – wyjaśniła Anna kierując się w stronę schodów.
- Lekcja z panną Beauty~san – uśmiechnął się marzycielsko Hao.
- No wiesz… - Kyoyama spojrzała na przyjaciela karcąco.
- E tam, ja się nie gniewam. W sumie jakbym była facetem też bym o niej myślała. Chociaż nie… Ja będąc kobietą o niej myślę… - podsumowała Aya.
- Chodziło mi o to, że ciągle powtarza beautifully… - wyjaśnił speszony długowłosy.
- A ja myślałem, że o jej… - Yoh wykonał charakterystyczny gest rękoma tworzący dwa półkola na klatce piersiowej.
Od razu dostał za to łokciem
Anny w żebra.
- Ał! Żartowałem! – bronił się trzymając za piekący bok.
Wszyscy zaśmiali się głośno po czym udali do wyżej wymienionej sali. Był to bardzo przestronny pokój z wieloma wielkimi oknami, o jasnych ścianach w odcieniu piasku. Zamiast zwykłych pojedynczych ławek były tu długie drewniane stoły postawione w poprzek sali. Cała była ozdobiona rzeźbami. Za biurkiem nauczycielskim stała kobieta o nieprzeciętnej urodzie. Blondynka ze skrzącymi się błękitnymi oczami. Jej delikatne rysy twarzy i anielski uśmiech sprawiały, iż miało się ochotę nieprzerwanie na nią patrzeć. Kobieta była średniego wzrostu, szczupła z wyśmienicie wydatną talią. Co jej delikatnego wyglądu kontrastem były duże piersi, o którym chłopcy często rozprawiali na przerwach. Ubrana w białą bluzkę z długimi, bufiastymi rękawami, kremową spódnicę i czarne baletki. Całość dopełniały długie, perłowe korale. Uśmiechała się życzliwie do uczniów powtarzając każdemu „dzień dobry”.
- Witam was. Miło mi was znowu widzieć. Na poprzedniej lekcji dowiedzieliście się co nieco o zasadach używania wszystkich pracowni, a dziś w końcu możemy przejść do praktyki. Znajdujemy się w tak zwanej Sali Rzeźb, gdzie będziecie tworzyć wasze dzieła. Co prawda powinniście się teraz uczyć teorii wszystkich stylów, ale ja stawiam na twórczość. Może odkryją wśród was przyszłego artystę? - zapytała z wyraźnym uśmiechem. Była niezwykle miła i chyba nie było ucznia, który jej nie lubił – Na swoich ławkach macie pudełka z gliną. Waszym tematem są starożytne narzędzia. Musicie wykonać coś, czym posługiwali się nasi praprzodkowie. Możecie wykonywać pracę w parach lub samodzielnie.
Uczniowie najpierw nałożyli fartuchy, po czym każdy zajął się sobą. Aya zaczęła zastanawiać się co ona może z tej gliny ulepić, podobnie jak Anna. Bliźniacy spojrzeli na siebie. Ani jeden, ani drugi nie miał zielonego pojęcia o lepieniu… Kenami i Vitsumi natomiast bez słowa zaczęły tworzyć własne dzieła.
           Po najbardziej twórczych czterdziestu minutach w życiu przyjaciół, nauczycielka zaczęła oglądać rzeźby.
- No pokażcie kochani co zrobiliście – zaświergotała kobieta podchodząc do Hao i Yoh. Bliźniacy pokazali jej krzywy kij na miarę sprzętu bejsbolowego. Nauczycielka uśmiechnęła się przyjaźnie – Bardzo ładnie.
- Dziękuję sensei! - Asakurowie wyszczerzyli ząbki rozbrajająco.
- Wspaniale Kyoyama~san! Bardzo piękny kamień – blondynka spojrzała na brązową bryłę, po czym jej wzrok przeszedł na dzieło Ayi – Mo... Morri~san? Co to... Jest?
Kobieta niepewnie pokazała palcami na rozpłaszczoną po całym blacie glinę.
- Można moje dzieło interpretować na różne sposoby – zaczęła dyplomatycznie wyjaśniać Aya – Aczkolwiek ja preferuję patrzenie na to jako na bagna. To błoto...
- To glina – wtrąciła przerażona nauczycielka.
- To nic – potrząsnęła głową błękitnooka. Nie chciała, żeby ktoś jej przerywał – Bo kiedyś, jak nie mieli jeszcze jako takiej broni, to musieli robić podstępy. Mocno nawadniali pola ziemi, tak że robiły się niestabilne i jak ktoś w nie wszedł... Chlup! I umierał z niedotlenienia!
- Bardzo ciekawa... Twórcza inwencja – zaszokowana blondynka wyminęła dziewczynę. Nagle przed swoimi oczami zobaczyła lufę pistoletu. Przerażona podniosła ręce do góry.
- Piękny prawda? - zapytała wesolutkim głosem Kenami. W rękach dzierżyła gliniany pistolet starej generacji – To odzwierciedlanie prawdziwego pistoletu skałkowego! Używany był we Francji na przełomie XVII i XVIII wieku! To krótka broń palna z zamkiem skałkowym. Ma zasięg 50 metrów! W przyszłości zastąpiły je rewolwery, ale uważam, że były wspaniałym początkiem całej technologii zbrojeniowej!
Nauczycielka stała z otwartą buzią z niedowierzaniem obserwując nastolatkę. Uśmiechając się nerwowo wyminęła szatynkę i spojrzała na Vitsumi.
- A to co za ustrojstwo? - zapytała z rezygnacją.
Dość ciężko opisać twórczą przesłankę czerwonowłosej. Na blacie stało... Coś. Dla porównania przypominało wielką łyżkę, podłożoną na podstawce przypominającej skałę.
- To miotacz kamieni! - krzyknęła z entuzjazmem młoda Yumenai – No wie pani, kiedyś jak nie było jeszcze armat używali właśnie miotaczy kamieni!
- O czymś takim jeszcze nie słyszałam... - Kitsune nachyliła się nad glinianym sprzętem.
- Bo się nie nasz! - fuknęła Vitsumi.
- A właśnie że znam! - tupnęła gniewnie nogą zielonooka. - Miotacz kamieni nie istnieje!
- Dobra zmieniam nazwę, to nowej generacji miotacz Kenami! I ja to jeszcze opatentuję! Zobaczycie! - powiedziała Yumenai urażona tym, że nikt nie docenia jej dzieła. Wzięła na ręce swoje „urządzenie”, po czym wyszła z sali.
- Prawdziwa dusza artysty! - zachwyciła się nauczycielka, po czym przeszła na tył klasy. Nagle krzyknęła zachwycona – Beautifully!
- Prawda? - zapytała autorka rzeźby. Była nią Mikan, a arcydzieło dziewczyny przedstawiało dwóch jaskiniowców odzianych w skóry, który się przytulali. Co najciekawsze, osobniki byli uderzająco podobni do bliźniaków – starożytna braterska miłość!
- Wow! - zachwyciła się Aya – Masz talent!
- A nie powinnaś być zazdrosna? - zaczepił brunetkę Hao.
- Nie. Przecież nasza miłość nawet nie jest miłością i tak mnie zostawisz i zdradzisz – wzruszyła ramionami.
- Masz bezwzględny zakaz uczęszczania na WDŻ! - ostrzęgł długowłosy
- Nie smuć się braciszku, ona naprawdę tak nie myśli – Yoh objął bliźniaka ramieniem.
- Kyaaaa....! - krzyknęła Mikan. Wyjęła spod biurka aparat fotograficzny. Zaczęła robić zdjęcia dla zdziwionych (a raczej przerażonych taką popularnością) Asakurów.
Nagle rozbrzmiał dzwonek na przerwę.
- Podpiszcie prace, odstawcie je na półkę przy drzwiach! Do widzenia! - krzyknęła błękitnooka.
           Uczniowie posłusznie zaczęli wychodzić z klasy. Na korytarzu przyjaciele zaleźli Vitsumi. Dziewczyna siedziała na ławce z wysoko podniesioną głową. Widząc jednak lokatorów uśmiechnęła się lekko. Dzierżąc w rękach miotacz dołączyła do nich.
- Tak właściwie nie pamiętam jak sensei od sztuki ma na nazwisko... - powiedziała Aya.
- Ja też nie – przyznał się Hao.
Schodzili właśnie po schodach, na których końcu stali najwidoczniej poddenerwowany Sasori i głupkawo szczerzący się Deidara. Przyjaciele przywitali się i chcięli ich już wyminąć, ale czerwonowłosy miał wobec nich inne plany.
- A ty gdzie moja panno? - zapytał Sasori łapiąc Yumenai za kołnierz.
- Odczep się, Oni~san! - prychnęła gniewnie dziewczyna próbując się wyrwać. Nie wychodziło jej to jednak zbytnio.
- Oni~san!? - krzyknęła chórem cała reszta. Oczywiście oprócz Kenami, która uśmiechała się wesoło.
- Jesteście rodziną? - zapytała zaskoczona Anna.
- Niestety... - westchnęła Vitsumi.
- Ej! To ja się z tobą mam! Nie możesz się powstrzymać od wygłupów? - Sasori uderzył ją lekko otwartą ręką w tył głowy. Yumenai chciała mu oddać, ale musiała się powstrzymać bo w rękach dzierżyła miotacz.
- To może pójdziemy do pokoju i wszystko wyjaśnimy? - zaproponowała Kenami. Wszyscy się zgodzili. Dziarsko ruszyli w stronę akademika. Poszli do pokoju dziewczyn. Usiedli przy stole na środku pomieszczenia, a Kitsune zrobiła herbatę i podała ciastka.
- A tu co się wyrabia? - do pokoju weszli przez otwarty balkon Itachi, a za nim przydreptał Ren. Chłopaki przez podanie ręki Sasori'emu i Deidarze przywitali się z nimi i dosiedli do reszty.
- To jak to jest z waszą rodziną? - zapytała zaciekawiona Kyaoyama.
- Wszyscy jesteście rodzeństwem? - Yoh pokazał palcem na całą trójkę, dobierając do wzoru również Kenami.
- Nie – powiedzieli razem Vitsumi i Sasori.
- Jestem jej przyrodnim bratem. Mamy innych ojców – wyjaśnił spokojnie czerwonowołsy.
- Stary! Masz taką piękną siostrę, a ja się dopiero o tym dowiaduję?! - zapytał z wyrzutem Deidara.
- Dzięki – Vitsumi uśmiechnęła się do blondyna.
- A Kitsune~chan? - zapytał Hao.
- Właśnie myślałam, że jesteście bliźniaczkami... Dwujajowymi na przykład... - przedstawiła swoją teorię Aya.
- Tak. Matka miała długi i ciężki poród. Całe osiem miesięcy – sarkazm wylewał się z ust Yumenai niczym woda z kranu.
- Teoretycznie mogła zajść drugi raz w ciążę, tylko musiałabym być wcześniakiem – zagłębiła się w swoje myśli szatynka.
- Teoretycznie to i tak masz wcześniaczy mózg – zaśmiała się zielonooka.
- Ej... - Kenami uszczypnęła dziewczynę w żebra, a ta podskoczyła do góry na pół metra.
- Nie rób mi tak! - krzyknęła Vitsumi, po czym usiadła ostrożnie.
- To jak to między wami jest? - kontynuował temat Ren. Zainteresował się tą rozmową. W końcu dziewczyny zaczęły mówić coś o sobie!
- Z nami to jest tak, że znamy się od dziecka – zaczęła temat Kenami.
- Można powiedzieć, że jesteśmy na siebie skazane – Vitsumi niby powiedziała to z niechęcią, ale na jej twarz wpłynął ciepły, przyjazny uśmiech.
- Onee~chan! ♥ - zaśmiała się Kitsune, przytulając do czerwonowłosej.
- Tsa... - Yumenai wzięła ze stolika ciastko i wcisnęła cały herbatnik do ust szatynki – Masz, żebyś nie mówiła że jestem zła...
- Tak właściwie nie wiem dlaczego Kenami wybrała na swoją przyjaciółkę taką egoistkę jak ty... - Sasori spojrzał z niedowierzaniem na siostrę.
- Ma pecha. W naszym team'ie to ja jestem ta od szczęścia! - powiedziała dumnie Yumenai.
- Po za tym mamy wspólnych przodów – mówi szatynka.
- Widząc, ze naprawdę dobrze się znacie – Aya uśmiechnęła się. Wróciły wspomnienia z lat dzieciństwa, kiedy bawiła się razem z Eve, swoją siostra bliźniaczką.
- Wybaczcie, że przerywam taką sielankę, ale co to jest? - zapytał Ren pokazując na gliniany sprzęd wykonany przez czerwonowłosą na sztuce.
- O to jest bardzo proste urządzenie! Miotacz Kenami! - wyjaśnia zielonooka.
- Jak to działa? - Tao zainteresował się przedmiotem.
- No patrz, wkładasz do tej jakby łyżki Kenami i miotasz! Kenami leci w kosmos! Proste działanie! Tylko no wiesz to prototyp... - tłumaczy dziewczyna.
- Za ile mi to sprzedasz? Oczywiście prawa autorskie możesz zatrzymać. Cena nie gra roli – wyjaśnił złotooki.
- Nie wiem dlaczego, ale czuję jakiś ból w serduszku... - szatynka zrobiła smutną minkę.
- A ja mam teraz kilka słów do Deidary – zaczął Sasori, po czym uderzył blondyna otwartą dłonią w tył głowy, po czym wrzasnął mu prosto do ucha – Co ci odbiło, żeby bawić się dynamitem z moją siostrą!!!!
- Ał! - krzyknął błękinoki po czym oddał przyjacielowi uderzenie – Moja sprawa co robie z Vitsumi!
- No nie bardzo, jeśli od tego co robicie trzęsie się cały świat – wyjaśnił Itachi, któremu te wybuchy też się nie podobały – potem ja muszę świecić oczami przed Jirayą...
- Oj nie przesadzaj! Nikomu nic się nie stało, a mała fala uderzeniowa jeszcze nikogo nie zabiła... - wzruszyła ramionami Vitsumi.
           Cała gromada siedziała jeszcze jakiś czas w pokoju, wesoło rozmawiając i żartując. Nawet dla Ren'a wkręcił się klimat, chociaż dalej uważał na każde wypowiedziane przez nowo poznane dziewczyny słowo. Teraz musiał również uważać na Sasori'ego, bo skoro Vitsumi jest jakaś „dziwna” to on jako jej brat - mimo że przyrodni - pewnie też. Jednak mimo podejrzeń spędził z nimi miło czas. Podobnie jak reszta jego przyjaciół. Aya rozejrzała się dookoła z uśmiechem. Przypomniał jej się czas turnieju szamanów, ich cała gromadka wraz z ludźmi, których tutaj nie było. Brunetka uśmiechnęła się do swoich myśli i spojrzała za okno. Właśnie teraz uświadomiła sobie, ze przyjazd do Akumine to był jeden z najlepszych pomysłów w jej życiu.
                                                     
                                                      ~*~ENDING~*~


Kenami: Ohayo mina! Przepraszam, że tak długo nie było wstawionej notki, ale miałam trochę zajęć... A teraz mam trochę wolnego (znaczy jestem chora i leżę w domu) więc coś wyskrobałam :3
Ren: A mnie dalej intryguje ten miotacz Kenami...
Kenami: KAMIENI!!
Ren: Mniejsza! Ale co to jest?! Do czego to tak właściwie miało służyć...?
Vitsumi: Oj, matko no... Bo co jest cała historia z naszego dzieciństwa... Nieważne!
Aya: Ważne! Ja też się chcę dowiedzieć ^^
Vitsumi: Uh... Bo jak byłyśmy małe, to na plastyce dali nam za zadanie narysować coś z czasów pradawnych. Każdy rysował jaskinie, dinozaury, maczugi, jaskiniowców, a ja narysowałam miotacz kamieni! Ot i cała historia!
Hao: No ale.. Miotacz kamieni?
Kenami: Dokładnie to narysowała coś takiego... * KLIK * To jest miotacz kamieni według Vitsumi Yumenai!
Yoh: Ale... Co to jest?
Kenami: No miotacz kamieni! Vitsu narysowała go jak miała jakieś 10 lat.
Vitsumi: Co ja miałam w głowie? Co ciekawe nie istnieje takie narzędzie. Co prawda jest coś na zasadzie działa strzelającego kamieniami zamiast kul jak jeszcze nie było prochu, ale co ja narysowałam?
Kenami: Widzisz, mówiłam, że coś takiego nie istnieje! Mi przypomina łyżkę do zupy...
Aya: Ci wszystko przypomina jedzenie...
Hao: Przyganił kocioł garnkowi...
Anna: Ej a właściwie jak się miota?
Vitsumi: Jak szatan!
Kenami: Szatan to z ciebie niezły...
Itachi: Dzięki Kasumi za pocieszenie, naprawdę jestem rad, że został mi tylko rok nauki.
Hao: Stary... Studia masz 100 metrów w przeciwną stronę niż liceum od akademika...
Itachi: Ku*wa :|
Deidara: Jak ty brzydko mówisz, przewodniczący!
Itachi: Zamknij się, właśnie wpadam w depresję!
Ren: Cieszę się Kasumi, że mnie lubisz, ale dziewczyny mnie nie interesują.
Vitsumi: Gej... Sparuj się z Itachi'm on tyle na nas narzeka że żadna go nie zechce. W sumie taka męska miłość w akademiku... Uuu... To ciekawe *_*
Ren: NIE JESTEM GEJEM!!!
Kenami: Idę zainstalować kamerki.
Itachi: Jakie kamerki?
Kenami: No te w waszym pokoju...
Itachi: Ja ci zaraz zainstaluje! Ból na twarzy!
Hao: A myśmy naprawdę nie chcieli przestraszyć pani ze sklepu Q_Q
Yoh: Właśnie... Bardzo przepraszamy jeśli to teraz ogląda Q_Q
Aya: Maju, niech cię to zakończenie nie przeraża! Ren zawsze tylko mówi tak groźnie, a naprawdę jest łagodny jak baranek...
Kenami: Baranki są słodkie! Tyle waty cukrowej w jednym miejscu *_*
Anna: Kitsune... Sierść barana to nie jest wata cukrowa...
Kenami: Nie? o.O
Anna: Nie.
Kenami: Zniszczyłaś mi dzieciństwo Q_Q Może jednorożców też nie ma?!
Anna: ... Nie no jednorożce są... *klepie Kenami z politowaniem po głowie*

Yoh: Cieszymy się, że podoba ci się odcinek Mari ^^
Hao:
Natisha akurat rozważanie na temat prowadzeniu motoru przez Ayę nie jest śmieszne. Przynajmniej nie dla mnie....
Aya: Bo ty zawsze przesadzasz...
Kenami: Co do pomysłu, żeby po wsadzeniu duszy Sutka do ciała Ren'a wsadzić duszę Marianny do ciała jakiejś dziewczyny jest wspaniały! Która dziewczyna chętna? *O*
Ren: Nawet się nie wasz Kitsune...
Kenami: Ale ja tylko pytam dziewczyny... I chłopców... Jakby się jakiś chętny na ciebie znalazł...
Ren: Trzymajcie mnie bo ją zabiję >_<
Hao: Oj Spokoyoh jaki tam chaos wokół nas... Może taki lekki nieporządek :3 * rozgląda się uważnie dookoła i patrzy na przyjaciół * A nie.. Jednak chaos...
Itachi: Z moim losem naprawdę musi być źle, że nawet Spokoyoh odczuwa do mnie jakąś empatię T_T
Kenami Na wszystko co święte... Jaki ty masz wspaniały nick *q* More cookies... Jadłabym *_*
Vitsumi: Nie jedz czytelniczek!! O_O
Kenami: Wiem... Pomarzyć nie dasz... Chciałam bardzo przeprosić Kini~san, ale ja o 5 odcinku to chyba mało kogo poinformowałam, bo się zagubiłam w akcji ^^” I właśnie tak przy okazji! Proszę o podanie adresów wszystkich blogów, które chcą się znaleźć w linkach i na których mam informować o nowych notkach! Bo przestałam ogarniać @_@
Vitsumi: Jakbyś ty kiedykolwiek ogarniała...
Yoh: Aneczka... Ładnie :3
Kenami: Dobra koniec, bo się za bardzo rozgadaliśmy... Do następnego! Aha i jeszcze jedno. W dzisiejszym odcinku zostały użyte fragmenty książki Centrum Metodycznego Pomocy Psychologiczno-pedagogicznej Ministerstwa Edukacji Narodowej pod tytułem "Wychowanie do życia w rodzinie". Jak ja was podstępnie edukuję ^^
Pa ;*

czwartek, 1 listopada 2012

Odcinek 5: Na zakupy!


~*~OPENING~*~

Niedziela. Wczesny poranek. Wczoraj po południu wszyscy pierwszoklasiści wrócili do akademika. Byli zmęczeni, a szczególnie dziesiątka nastolatków buszująca nocą po lesie. Nie dane było im jednak odpocząć. Postanowili że muszą wyposażyć swój pokój w nowy sprzęt i pojechać na zakupy. Żeby nie było, odrobili lekcje, trochę się pouczyli i poszli spać, aby rano pójść na autobus. Kenami sprawdziła w internecie jak z Akumine dojechać do Tokio. Okazało się, że niedaleko od szkoły było niewielkie miasteczko. Tam dojdą pieszo, a potem już autobusem prosto do stolicy.
- Na pewno można jej ufać? - zapytał Ren pokazując palcem na Kenami.
- Ej co to ma znaczyć?! - oburzyła się szatynka
- Właśnie...? - Aya spojrzała znacząco na młodego Tao.
- A ja wiem czy ona dobrze drogę sprawdziła? - fioletowowłosy prychnął lekceważąco.
- Ja tu jestem i to słyszę! - Kitsune uderzyła chłopaka pięścią w ramię. Na złotookim nie zrobiło to większego wrażenia.
W takich nastrojach wychodzili właśnie z akademika. Na co dzień nie mogli wychodzić poza jego teren, ale w piątek od 15 do 21, a w weekendy od 6 do 22 można było przebywać poza jego murami. No chyba, że ktoś wracał do domu w soboty i niedziele. Wtedy musiał to zgłaszać u Kakashi'ego, a ten miał prawo zadzwonić do rodziców, sprawdzić stan rzeczy. Opiekun akademika miał jednak w.. Głębokim poważaniu losy wychowanków. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie...
- Daleko jeszcze? - zapytał znudzony marszem Deidara.
- Jeszcze jakieś 4 kilometry – powiedziała niczym niewzruszona Aya. Szła dziarsko przed siebie z uśmiechniętym ryjkiem. Nie wiadomo czy tak działała na nią piękna pogoda czy ciepły uścisk ręki Hao.
- Pięknie tutaj – zauważyła Kenami. Bacznie obserwowała otaczającą ich naturę. Po obu stronach asfaltowej drogi rozciągały się zarośnięte soczystą, zieloną trawą łąki. Trochę dalej ciągną się pas gęsto rosnącego lasu. Na horyzoncie było widać zarysy gór. Dookoła rosło wiele polnych kwiatów, a gdzieniegdzie można wypatrzeć zająca lub inne leśne zwierzę.
- Daleko jeszcze? - powtórzył pytanie blondyn. Tym razem każdy zignorował jego słowa.
- Tak trzeba przyznać, że Akumine jest położone w bardzo malowniczym miejscu – potwierdził słowa szatynki Itachi. Co prawda nie chciało mu się dziś wychodzić z pokoju. Wolał się dobrze przygotować na jutrzejszą kartkówkę z fizyki, jednak bał się co też jego ukochani lokatorzy mogą kupić...
- Mogliby jeszcze wymyślić jakieś weekendowe busy do tego miasteczka – zaśmiała się lekko Anna.
- Ej, jak się zmęczysz to mów poniosę cię – Yoh pocałował blondynkę w policzek i objął ją ramieniem. Ta się zarumieniła, ale nie chciała aby ktokolwiek to zauważył.
- Nie jestem taka słaba. Przecież po pustyni, chodziliśmy całymi dniami – nieświadomie wymsknęło się blondynce.
- Po pustyni...? - zaczęła pytać Vitsumi, ale coś jej przerwało.
- Daleko jeszcze? - Deidara nie dawał za wygraną.
- Nie głupi pomysł Anno! Jak już będę przewodniczącą akademii, to zacznę być przydatnym przywódcą dla tej szkoły – zapewniła Morri.
- Chcesz może powiedzieć, że obecny jest nieprzydatny? - Itachi spojrzał na brunetkę podejrzliwie.
- Nawet przemówienia nie umiesz wygłosić... - przypomniało się błękitnookiej.
- Ta jasne... Kto niby będzie na ciebie głosował? - prychnął brunet.
- Oj Uchiha~kun, dlaczego ty tak bardzo jesteś przeciw temu, abym to ja kierowała Akumine? - zapytała patrząc podejrzliwie na Itachi'ego.
- Bo lubię tą szkołę, a jak ty się... - zaczął bulwersować się czarnooki, ale przerwał mu Douhito.
- Daleko jeszcze? - westchnął blondyn.
- DEIDARA! - wrzasnęła cała ósemka.
- Przestań jęczeć jak baba! - zarzucił chłopakowi Ren.
- Wypraszam sobie! - krzyknęły chórem dziewczyny.
- Znasz mnie trochę, czy słyszałeś, żebym choć raz tak jęczała? - rozgniewała się błękitnooka.
- No ty to się akurat do normalnych dziewczyn nie zaliczasz... - Tao spojrzał na nią z wrednym błyskiem w oku.
- A co to ma niby znaczyć?! - brunetka puściła dłoń Hao i rzuciła się na złotookiego. Wskoczyła na jego plecy i zaczęła podduszać.
- Aya~chan? - długowłosy chciał odciągnąć ukochaną, ale w sumie stwierdził że i tak nic złego złotookiemu nie zrobi, a szkoda by było gdyby to Asakura przez przypadek dostał.
- No to daleko jeszcze? - niepewnie ponowił pytanie Deidara.
W taki oto sposób goniąc blondyna, aby wykonać na nim karę śmierci, dobiegli do miasteczka w niesamowicie szybkim tempie.
- Kitsune, źle się czujesz? - zapytał lekko zaniepokojony Yoh widząc zdyszaną przyjaciółkę.
- Nie... Po prostu.. Jestem słaba w biegach... - dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie - Dawno nie trenowałam... Na wakacjach sobie odpuściłam i straciłam formę...
- Ta miejscowość jest naprawdę mała... - zmieniła temat Aya. Rozglądała się dookoła.
Mieścina była naprawdę niewielka. Znajdowały się w niej sklep spożywczy, odzieżowy, papierniczy, 1000 i jeszcze więcej drobiazgów, club imprezowy, apteka, biblioteka oraz przychodnia. Do tego domy osobowe i dwa bloki. Można by rzec, że była to miejscowość typowo zrobiona pod potrzeby Akademi Akumine. Uwagę nastolatków przykuł jednak skromny przystanek autobusowy, składający się jedynie ze znaku i przyklejonej do niego kartki.
- Głodna jestem... - stwierdziła młoda Morri.
- To nie nowość - burknął Ren.
- To mamy jeszcze kilka minut, możemy skoczyć do sklepu - zaproponował Hao patrząc uważnie na rozkład jazdy.
- Tak wszyscy tam wparujemy? - zapytał Ren niepewnie obserwując swoich przyjaciół.
- To chodź Yoh ze mną, a reszta niech tu posiedzi - starszy Asakura złapał brata za ramię.
- Dobra. Ma ktoś jakieś specjalne życzenia? - zapytał młodszy bliźniak.
- Wody... - odpowiedzieli chórem Deidara i Kenami.
- Ja chcę tymbarka jabłko-arbuz – orzekła Vitsumi – i jakąś bułkę…
- Ja nie chcę nic – zapewnił Itachi.
- Aniu...? – Yoh spojrzał znacząco na blondynkę.
- Wybierz coś dla mnie do jedzenia – poprosiła Kyoyama.
Hao nawet Ayi nie pytał. Dla niej mógł kupić cokolwiek aby nadawało się do jedzenia, a brunetka będzie szczęśliwa
Bracia spisali w swoich tęgich łebkach listę zakupów, po czym ruszyli do spożywczego znajdującego się po drugiej stronie ulicy. Weszli do sklepu i od razu wzięli duży koszyk. Wrzucili do niego dwie duże wody, dwadzieścia bułek wszelkiego rodzaju. Yoh ruszył do kasy, a Hao został jeszcze i szukał odpowiedniego dla Vitsumi napoju.
- Dzień dobry – grzecznie przywitał się młodszy z ekspedientką siedzącą za kasą. Była to młoda, ładna jasnowłosa kobieta w wieku około dwudziestu kilku lat, o pięknych brązowych oczach.
- Dzień dobry. Przepraszam bardzo, zaraz pana obsłużę – odpowiedziała blondynka. Spojrzała z uśmiechem na klienta, po czym wróciła do swojej pracy. Akurat zajęta była wymienianiem papieru w sprzęcie pieniężnym. Niechcący upuściła starą rolkę, która potoczyła się pod ladę. Kobieta schyliła się. W tym czasie do kasy przyszedł Hao, wrzucił do koszyka tymbarka.
- Ej, może wezmę coś słodkiego? - zapytał Yoh. Brat tylko kiwną do niego głową. Młodszy obrócił się i ruszył w jedną z alej wśród regałów. Blondynka podniosła głowę.
- Przepraszam.. - powiedziała zdziwiona kobieta – Czy pan przed chwilą nie był ubrany nieco inaczej?
Ekspedientka dała by sobie rękę uciąć, że chłopak przed chwilą miał na sobie biały bezrękawnik z kapturem, niebieską bluzę i czerwone spodnie. Teraz natomiast teraz stał w odwrotnych barwach – czerwona bluza i niebieskie spodnie.
- Nie – spokojnie odparł młodzieniec. Blondynka pokręciła głową, po czym zaczęła wykonywać swoją pracę. Niestety z jej rąk upadła jedna butelka wody. Brązowooka przepraszając schyliła się po napój.
- Ej ty masz kasę, bo ja zapomniałem portfela... - Yoh wrzucił do koszyka kilka batonów. Podrapał się z zakłopotaniem po włosach.
- Myślałem, że ty go masz... - Hao przewrócił oczami – Dobra, to poczekaj chwilkę. Ja idę po pieniądze.
Starszy wyszedł.
Kobieta podniosła się. Spojrzała na chłopaka podejrzliwie.
- Coś się stało? - zapytał z uśmiechem na twarzyczce Yoh.
- Nie tylko.. Ja... Chyba muszę przestać zarywać noce... - powiedziała bardziej sama do siebie niż do szatyna. Policzyła wszystkie rzeczy w koszyku.
- To wszystko? - zapytała.
- Tak. Tylko proszę chwilę pocze... - zaczął młodszy Asakura, ale coś mu przerwało. Do sklepu wszedł Hao.
- Przepraszam braciszku... Już mam – podał bliźniakowi portfel.
- Bliźniaki... - westchnęła jakby z ulgą blondynka. Patrzyła to na jednego, to na drugiego Asakurę – A ja już myślałam, że  zwariowałam...
Bliźniacy zaśmiali się głośno.
- Przepraszamy, nie chcieliśmy pani zaniepokoić – wyjaśnił Yoh, po czym zapłacił odpowiednią ilość pieniędzy.
- Nie, to nic... Zapraszam ponownie – uśmiechnęła się blondynka.
- Do widzenia! - krzyknęli bracia, po czym wyszli ze sklepu.
Zadowoleni, targający reklamówki z zakupami podeszli do przyjaciół. Od razu podbiegła do nich Aya.
- Co tak długo?! - jęknęła żałośnie Aya. Podeszła do Hao i rzuciła mu się na szyję – Stęskniłam się!
- Widziałaś mnie jakieś... Dwie minuty temu...? - Asakura przewrócił z politowaniem oczyma.
- Ale to tak na krótko... A właśnie co masz dla mnie? - zapytała puszczając chłopaka.
- Dużo miłości – zapewnił szatyn.
- Łeee... - mruknęła z niezadowoleniem – Miłością się nie najem... Chodziło mi o coś bardziej... Materialnego...
Hao westchnął, po czym wyjął z reklamówki rogala z czekoladą. Wcisnął go Ayi w łapki.
- Arigato Hao~chan! - dziewczyna pocałowała go w policzek, po czym zaczęła pałaszować smakołyk.
- Po co wam dwie torby żarcia? - zapytał Itachi, który nie mógł wyjść z podziwu dla rozmiaru pakunków.
- Sam sobie odpowiedz... - Yoh pokazał palcem na młodą Morri, która już prawie pochłonęła swoje jedzenie.
Hao rzucił Deidarze i Kenami butelkę wody.
- Ale tak na serio daleko jeszcze do Tokio? - zapytał błękitnooki kiedy tylko ugasił pragnienie.
- Nawet nie zaczynaj... - ostrzegł go Itachi.
- Ale... Ja tylko pytam... - Deidara wstał i oparł się o znak.
- To przestań... - poradziła Vitsumi.
- I do tego musimy tłuc się jakimś zakichanym busem, zamiast jechać sobie klimatyzowanym wozem... - ciągnął swój wywód błękitnooki.
- Trzeba było zdać to prawko za szesnastym razem... - skomentował krótko Itachi, po czym wszyscy przyjaciele zaczęli się śmiać.
- No wiecie co... - obrażona męska duma Deidary nie pozwoliła mu na dalsze rozmowy z zebranymi.
Po kilku minutach ich czekania, podjechał autobus. Całą paczką weszli, kupili bilety i usiedli na wolnych miejscach. Kenami ruszyła pewnie, chcąc usiąść jak zwykle koło Vitsumi, ale na jej miejsce wcisnął się Deidara, który uśmiechnął się szarmancko do czerwonowłosej. Kitsune tylko przewróciła z uśmiechem oczami. Można uznać tą podróż za istny sukces edukacyjny naszej paczki. Mimo, iż byli w środku autobus dojechał cały, a kierowca nie wyrzucił ich ze środka przed czasem. Od razu ruszyli do stacji metra. Stamtąd przemieścili się do jednego z największych tokijskich centrum handlowych.
- Tak w ogóle.. To dlaczego to się nazywa galeria? - zastanowiła się Kenami patrząc leniwie w sufit.
- O nie, nie, nie... Ja już się z wami w „rozkminy nad światem” nie bawię – powiedziała stanowczo Aya.
- Dlaczego? - zapytał zaciekawiony Daidara.
- Od kiedy dostałam gumką w czoło za „a co za różnica, w jaki sposób patrzy się na sztukę, przecież wszystko sprowadza się do...” - zaczęła przytaczać swój wywód młoda Morri, ale Anna zakryła jej usta ręką.
- Nie kuś losu po raz drugi... - upomniała przyjaciółkę. Błękitnooka zaśmiała się głośno.
W końcu dojechali na miejsce. Weszli do przeogromnego budynku. Od razu poczuli się jak w innym wymiarze.
Wielka przestrzeń, która wypełniona była sektami ludzi, przerozmaitymi sklepami i stoiskami. Można tu było kupić wszystko. Od spożywki przez ubrania po sprzęt domowy. A właśnie tego ostatniego szukali przyjaciele.
Vitsumi od razu ruszyła dziarsko przed siebie. Przeszkodził jej jedynie uścisk na nadgarstku. Spojrzała niezadowolona na Kitsune.
- Nie, nie idziemy po ubrania – wyjaśniła szatynka i pogłaskała młodą Yumenai pocieszająco po włosach.
- Przeraża mnie ta wielkość.. - przyznała Aya. Rozejrzała się dookoła. Jak dla niej za dużo tu wszystkiego.
- Spoko kupimy co trzeba i zmywamy się – uśmiechną się do dziewczyny Hao.
- A co wy tak właściwie chcecie kupić? - zapytał niepewnie Itachi.
- Lodówkę! - chórem wyjaśniły Aya i Kenami.
- Telewizor... - wytłumaczyła Anna.
- Słuchawki – powiedział Yoh.
- PlayStation! - oczy Vitsumi zaświeciły się radośnie.
- Dynamit! - krzyknął blondyn. Przyjaciele, oraz spora grupa ludzi znajdująca się wokół nich spojrzała dziwnie na Deidarę. - No co?
- Nie nic... A będę mogła z tobą się pobawić? - Yumenai spojrzała na błękitnookiego błagalnie.
- No pewnie! - wyszczerzył ząbki blondyn.
- To chodźmy do jakiegoś sklepu z AGD i RTV – zaproponował Itachi. Zaczął iść w stronę wcześniej obranego miejsca. Był tutaj już kilka razy i całkiem nieźle poruszał się po tej ogromnej powierzchni.
Całą gromadą wtargnęli do sklepu. Zaczęli się rozglądać za pożądanymi rzeczami. Młoda Morri od razu przyczepiła się do ogromnej lodówki, której nie była w stanie nawet objąć rękoma.
- Weźmiemy ją, nie? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Nie Kocurku – Hao tym jednym zdaniem zniszczył wszystkie nadzieje nastolatki.
- Ale... Ale... Ale... Wiesz ile w tym się rzeczy zmieści? - brunetka spojrzała z łzami w oczach na sprzęt.
- Na przykład twoje truchło... - prychnął Ren, przypatrujący się całej scenie.
- Grozisz mi? - Aya spojrzała przerażona na młodego Tao.
- Tak – złotooki wzruszył ramionami i odszedł kilka kroków dalej.
- Hao~chan, bierz go, on mi grozi... - rozkazała Asakurze, pokazując palcem na plecy fioletowowłosego.
- A co ja pies jestem? - czarnooki pokręcił z politowaniem głową. - Chodź Kotuś. Ja wiem, że ty byś najchętniej kupiła cały sklep spożywczy, ale nam musi wystarczyć coś mniejszego.
- Nande? - zapytała ze smutną minką.
- Bo nie mamy tyle miejsca w pokoju – wyjaśniła Anna. - Nam wystarczy taka maleńka chłodziarka... Przecież mamy niezłe wyżywienie w akademii...
- Ale to są tylko cztery posiłki dziennie... - pożaliła się Aya.
- Właśnie! I trzeba gdzieś przechowywać mleko... Kakao... - rozmarzyła się Kenami.
- Lubisz mleko? - zapytała Morri.
- No pewnie! Ren pewnie nie lubi i dlatego nie urósł... - rzuciła kąśliwie Kitsune patrząc zadziornie na idącego trochę z boku młodego Tao.
- ŻE NIBY KTO NIE URÓSŁ!? - krzyknął wściekle fioletowowłosy.
- No weź nie udawaj, z chłopaków jesteś najniższy i do tego równy ze mną... - szatynka przewróciła z politowaniem oczyma.
- Ale akurat Ren lubi mleko – broniła przyjaciela Aya.
- No właśnie! To tylko potwierdza jego przerośnięte ego... Ma nadzieje że jak będzie pił dużo mleka to urośnie – przedstawiła swoją teorię zielonooka.
Chłopaki zaczęli chichotać na te słowa. Nie chcieli, żeby Ren się na nich obraził, ale w tym co mówiła Kenami tkwiło ziarenko prawdy.
- Nie no ja cię ukatrupię... - złotooki już miał się rzucać na nastolatkę, ale Itachi go w porę złapał.
- Uspokój się, jesteś w miejscu publicznym... - przywołał go do porządku brunet. - Po za tym pomyśl trochę i upozoruj wypadek, wtedy pójdziesz do pierdla co najwyżej za nieumyślne spowodowanie śmierci, a tak będziesz gnił w więzieniu do końca życia.
- I podawał mydło kolegom z celi... - niby od niechcenia powiedziała Kenami. Tym razem wszyscy prychnęli śmichem.
- Nawet wy? - Ren spojrzał z niedowierzaniem na bliźniaków.
- Wybacz.. - Yoh uśmiechnął się przepraszająco. - Ale to było dobre...
Młody Tao przeklną pod nosem i obrażony demonstracyjnie obrócił głowę w drugą stronę.
- Ej podzielimy się miejscem, nie? No bo bez sensu jest kupować dwie lodówki... Postawimy jedną u... - zaczęła Vitsumi, ale nie dane jej było dokończyć.
- U nas! - krzyknęły równocześnie Aya i Kenami.
- I kumy jeszcze kuchenkę! Taką małą na dwa palniki! I Hao, będzie nam gotował! - powiedziała zadowolona Morri.
- Dlaczego chcesz mnie wrobić w bycie kurą domową? - zapytał całkiem poważnie Asakura.
- Ktoś musi wykarmić nasze dzieci – wzruszyła lekceważąco ramionami.
- Ale dlaczego to muszę być ja? - Asakura spojrzał na nią całkiem poważenie.
- Braciszku... - Yoh objął bliźniaka ramieniem - …naprawdę chcesz, żeby twoje potomstwo karmiła Aya?
- W sumie... Masz racje – Hao przytaknął bliźniakowi.
Po godzinie wspólnego łażenia po sklepie przyjaciele postanowili się rozdzielić, gdyż większość miała różne interesy. Deidara z Vitsumi szukali dynamitu, Kenami poszła w tylko sobie znanym kierunku, a Itachi postanowił już wrócić do akademika nie widząc zagrożenia. Pozostała piątka, nie mając co uczynić z życiem, zaczęła pałętać się to tu to tam.
- Nie uważacie… - zaczął Ren, ale po chwili zamilknął.
- Co nie uważamy? – ponaglił go do odpowiedzi Hao.
- Że one są jakieś dziwne? – dokończył myśl Tao.
- Co masz na myśli? – zapytała Anna.
- To, że nie ufam Kitsune i Yumenai. Znamy je krótko, ale mam wrażenie, że one nie są zwykłymi ludźmi, mam wrażenie, że…
- Ren, ja błagam… Nie zaczynaj – niespodziewanie wtrąciła się w wypowiedź złotookiego Aya. – Naprawdę nie trzeba nam takich głębokich rozpatrywań.
- Jak to? – chłopak nie udawał zdziwienia.
- Posłuchaj.. Ja nie po to zapisywałam nas do liceum i w ogóle, żeby tutaj doszukiwać się szamanów. Wydarzenia podczas turnieju były naprawdę ciężkie. Nie tylko dla mnie ale dla was przecież też. Nie wiem, być może one są czymś więcej niż ludźmi, ale nie doszukuj się teraz niczego.. Jeśli jest coś nie tak, to zapewne się o tym wkrótce dowiemy, ale pozwól nacieszyć się nam szczęściem, chociaż przez ten krótki czas!
- Też tak myślicie? – zapytał Tao patrząc na twarz pozostałej trójki.
- Tak – odpowiedział Yoh. – Wiesz, przecież co się działo, nie mieliśmy chwili wypoczynku, a takie życie nam odpowiada.
- Tracicie czujność! A co jeśli one coś przeciwko nam planują? – drążył temat Tao.
- Ej, przestań, nie dramatyzuj – westchnęła Anna.
- Właśnie, przecież nawet jeśli nie są ludźmi to nie chcą nam źle. Inaczej byśmy już nie żyły – przypomniała Aya.
- Jak chcecie – żachnął się Tao. Obrócił się napięcie i zaczął iść w sobie tylko znanym kierunku.
- Ren, czekaj! – Hao chciał już iść za przyjacielem, ale Yoh złapała go za rękę.
- Niech idzie. Trzeba mu czasu. Przecież wiesz jaki on jest, nie może siedzieć bezczynnie w miejscu. Chyba zaczyna mu się już trochę nudzić, albo coś. Ale Ren to Ren, musi ochłonąć, potem z nim o tym pogadamy. Zapewne jakby zaczęło się coś dziać to pierwszy poszedłby ratować dziewczyny.
- Może masz racje braciszku. Może masz racje… - westchnął ciężko starszy Asakura, wodząc wzrokiem za odchodzącym złotookim.
Tymczasem Deidara i Vitsumi szwendali się razem po Tokio. Dziewczyna szła dziarsko z podniesioną głową uśmiechając się szeroko, natomiast chłopak miał nie do końca pewną minę.
- Naprawdę myślisz, że sprzedadzą nam od tak dynamit? Ja muszę zawsze kombinować, a jestem pełnoletni. Tobie już w ogóle nikt nie da broni wybuchowej! - przedstawił swoje obiekcje blondyn.
- Nie marudź Deidara. Wiem co mówię, zobaczysz sprzedadzą – uśmiechnęła się do niego - Możemy się założyć.
- Tak? A o co? - błękitnooki zainteresował się tematem.
- A o co byś chciał? - zapytała Yumenai.
- Powiedzmy, że jeśli wygram zaproszę cię w piątek na randkę, a ty się zgodzisz – zaproponował.
- A jak ja wygram?
- To wtedy ty zaprosisz na randkę mnie i ja się zgodzę. Pasuje? - zapytał blondyn.
Niespodziewanie przed nosem czerwonowłosej wyrosła przepiękna czerwona róża. Dziewczyna ujęła kwiat w dłonie. Spojrzała zaskoczona na błękitnookiego.
- Dziękuję, jest piękna – powiedziała, wąchając kwiat – I oczywiście zgadzam się na nasz zakład.
- To cudownie – uśmiechnął się Deidara i zadowolony z takiego obrotu sprawy zaczął już dumnie maszerować przed siebie. Dziewczyna jednak złapała go za bluzkę.
- To tutaj - pociągnęła go w stronę rozsuwanych drzwi. Weszli do środka budynku. Douhito aż otworzył buzię ze zdziwienia.
Pod sufitem wisiał piękny kryształowy żyrandol, oświetlający cale pomieszczenie. Wiśniowe ściany pięknie współgrały z marmurową podłogą. Za szybami na ciemno-drewnianych półkach leżała różnego rodzaju broń. Poczynając od białej do palnej. Pistolety, strzelby, szable, sztylety. Wszystko pięknie wyeksponowane i dokładnie opisane na tabliczkach leżących z boku.
- Łał... - wyrwało się Deidarze.
- Robi wrażenie nie? - zaśmiała się czerwonowłosa. Sama czuła się w tym miejscu jak ryba w wodzie.
- Przepraszam, ale czy państwo nie pomylili drzwi? - zapytał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna stojący za ladą. Był ubrany bardzo elegancko w marynarkę, pod krawatem.
- Dzień dobry. To może ja się przedstawię... Yumenai Vitsu... - ekspedient przerwał czerwonowłosej.
- Ach, panienka Yumenai, wybaczy panienka, nie poznałem... – głos mężczyzny złagodniał, wręcz zrobił się przeraźliwie milutki. - Co też panienkę sprowadza w nasze progi?
Deidarze opadła szczęka. I to dosłownie. Stał z rozdziawioną buzią patrząc tempo przed siebie.
- Macie na składzie dynamit? - zapytała rozglądając się dookoła.
- Oczywiście. Ile lasek? - mężczyzna zaczął sprawdzać coś w komputerze.
- Cztery skrzynie. Teraz ich nie weźmiemy więc proszę dostarczyć dziś po południu – powiedziała zadowolona Vitsumi.
- Dobrze, na jaki adres? - sprzedawca zaczął pisać szybko na klawiaturze.
- Do Akademii Akumine proszę – uśmiechnęła się słodko, kiedy mężczyzna spojrzał na nią podejrzanie. Po chwili naporu jego wzroku musiała sprostować. - Nie spokojnie, nie chcemy wysadzić szkoły...
- Wie panienka, mnie to rybka co panienka z tym uczyni – handlarz wzruszył ramionami, po czym zaczął drukować kilka papierków, które zielonooka musiała podpisać. Deidara tymczasem zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Z zachwytem oglądał znajdującą się tam broń.
- To co idziemy? - zapytała Vitsumi.
- Już..? - błękitnooki zdawał się być zawiedziony tym, iż muszą opuścić sklep. - Zapewne jak przyjdę sam to mnie tak miło nie obsłużą, panienko Yumenai...
- A żebyś wiedział. Masz ten zaszczyt iść w piątek na randkę z VIP-em – uśmiechnęła się z wyższością.
- No to muszę wymyślić na taką okazję coś specjalnego... - blondyn zaczął już planować ich piątkowy wypad.
Kiedy tak między Vitsumi i Deidarą poczęli planować wspólny wypad, wściekły Ren szedł ulicą nie zwracając na nic uwagi. W sumie rozumiał Ayę. Wiedział ile przeszła. Całkowicie usprawiedliwiał jej wybór. Mimo to sam chciał bardzo dowiedzieć się co takiego skrywają ich nowo poznane sąsiadki. Może jego przyjaciele nie chcą się w to wtrącać, ale on musi! A co jeśli one planują coś strasznego? Co jeśli wiedzą o przeszłości Hao i knują jak go wykończyć w męczarniach? A może to coś z Ren'em jest nie tak? Przecież powinien się cieszyć, że ma nowych przyjaciół. On czuł jednak niedosyt i dziwną pustkę w środku... Zdenerwowany całą tą sytuacją uderzył pięścią w budynek, który się przy nim znajdował.
- Weź się zapisz na jakiś kurs anty-agresji czy coś... - usłyszał dość zdziwiony głoś Kenami.
Chłopak odwrócił się napięcie.
- Co ty tu robisz? - zapytał podejrzliwie.
- Idę na stacje, mieliśmy się tam spotkać o piętnastej, nie? A jest za dwadzieścia. Póki dojdę... - zaczęła swój wywód, ale fioletowowłosy jej przerwał.
- Co to? - pokazał palcem na ogromną, wypchaną po brzegi, papierową torbę trzymaną w rękach dziewczyny.
- Moje zakupy, a na co wygląda? - zaśmiała się po czym ruszyła dziarsko przed siebie. Chłopak nie chcąc tracić takiej okazji ruszył za nią. Szli w milczeniu, dość nieprzyjemnym i dławiącym. Przynajmniej tak się zdawało złotookiemu, bo nastolatka zaczęła wesoło nucić jakąś melodię. Zdawało się, że jej wcale nic nie mówienie nie przeszkadza.
W odmiennych nastrojach doszli na stację. Tan siedział już Yoh z Anną. Kitsune od razu podbiegła do nich. Zaczęła z nimi rozmawiać i żartować. Młody Tao opadł ciężko na ławkę, na której czekali Asakura z narzeczoną.
- Na kogo tak właściwie czekamy? - zapytał w końcu fioletowowłosy.
- Na Yumenai i Douhito. Hao z Ayą pojadą motorem. Biedny braciszek... - westchnął z uśmiechem Yoh.
- Przestań Aya aż tak źle nie prowadzi – zaczęła bronić przyjaciółki blondynka.
- Aniu bez obrazy ale z tobą jeździ ostrożniej. Jak mnie raz podwoziła to całe życie przeleciało mi przed oczami... A jak zaczęliśmy uciekać przed policją... - wspomniał szatyn.
- Nigdy mi o tym nie mówiłeś – wokół Kyoyamy pojawiła się przerażająca czarna aura.
- Jakoś nie było okazji – bronił się czarnooki – Po za tym obiecałem Ayi, że to będzie nasza tajemnica... Wiesz co by jej zrobił Hao?
- Czterogodzinny wykład. A my byśmy musieli tego słuchać... - zastanowiła się Anna z niewyraźną miną – Wiesz, w sumie dobrze że nic nie powiedziałeś Hao...
- Wiem – oboje zaśmiali się zgodnie.
- Ej.. Tak właściwie to Aya ma prawko na ten motor? - zapytał nagle Ren.
- Tak... Tak samo jak na posiadanie broni – przekręciła oczami Anna.
- Morri~chan ma broń? - zaciekawiła się Kenami.
- Nie! - krzyknęli razem Kyoyama i Asakura.
- Ma do samoobrony. Więc jej lepiej w nocy nie atakuj – ostrzegł złotooki.
- Spoko. Pierwszego zaatakuje ciebie – uśmiechnęła się przyjacielsko Kitsune przechylając lekko głowę w prawą stronę. Po plecach przyjaciół przeszły lekkie ciarki, nie wiedząc czemu. Szatynka nic sobie z tego nie zrobiła. Wyjęła jedynie telefon z kieszeni, który niespodziewanie zaczął dzwonić. Odebrała.
- No Onee~chan gdzie jesteście? Aha... Aha... Aha... No... Aha... No... No... Dobra. To na razie. Możemy wracać. Vitsumi z Deidarą jeszcze gdzieś tam idą, prosili żeby nie czekać - wyjaśniła.
Cała paczka nie musiała długo czekać na autobus. Wsiedli.
Przez cały czas Ren obserwował Kenami z niezwykłym zaciekawieniem. Właśnie w tej chwili coś sobie postanowił. Nieważne jak, ale dowie się o niej, tak samo jak o tej całej Yumenai, wszystkiego. A wtedy przyjaciele przekonają się, że to cały czas on - Ren Tao - miał rację!
~*~ENDING~*~

Kenami: I tak oto piąty odcinek za nami :3 Kto się cieszy?
Vitsumi: Jeee... *krzyk bez przekonania*
Kenami: Ranisz... Właśnie się ogarnęłam, że ostatnio nie ma mnie w życiu... Ani na gg, ani na facebook'u...
Ren *podbiega, uderza Kenami książką w twarz*: Masz facebook'a....
Kenami: Jak ja cię zaraz CENZURA
Hao: No nie wiem droga Maju czy chciałabyś mieć Ren'a w szkole.. On jest ostatnio jakiś... Nerwowy...
Ren: KTO JEST NERWOWY?!
Hao: Nikt Q_Q
Yoh: A mnie nikt nie chce Q_Q
Aya: Ciekawe czemu?
Anna: Bo ja Yoh trzymam krótko! Jeszcze mi z kimś ucieknie...
Aya: Hm.. Może ja tak zacznę trzymać Hao?
Hao: To raczej ja ciebie... >_<
Itachi: Kochana Spokoyoh! Ja nigdy nie upodobnię się do tych osobników!
Kenami: Mam wrażenie, że to już mówiłam, ale nigdy nie mów nigdy...
Vitsumi: No to zostaje ci psychiatryk...
Itachi: To już mam w pokoju...
Deidara: No pewnie Mia~chan, że ci wybaczam :3
Kenami: JA CHCĘ POKIŹMAĆ VLADIMIRA! *biegnie do kota*
Vitsumi: Stój! *łapie dziewczynę za rękę*
Itachi: Jak miło mam koło solidarności *_*
Anna: No nie wiem czy powinieneś się cieszyć, że każdy się żałuję...
Itachi: Przypominam, że to przez was...
Ren: A różowej koszulki i tak nie założę...
Kenami: ANGIE! *_* Jak ja cię dawno nie widziałam! Oczywiście, że wpadnę do ciebie na bloga :) Tak dawno nie dawałaś znaku życia Q_Q
Vitsumi: Kenami...
Kenami: Co?
Vitsumi: Jak chcesz zeswatać Mariannę z Sutkiem jak Sutek nie żyje?
Kenami: E to proste... Nekromancja i te sprawy...
Vitsumi: Ale potrzebujesz naczynia na duszę Sutka...
Kenami *myśli*: Reeeeeeeeeeeen! Chodź tu C:
Ren: Na co?
Kenami: Na Sutka!
Ren: Że co?!
Kenami: o bo przecież muszę w coś wsadzić duszę Sutka!
Ren: Ale czemu we mnie?
Kenami: Bo jesteś jedyną osobą, której mi nie będzie szkoda...
Aya: Dziewczyny ale ja myślę, że wasz plan może nie wypalić...
Vitsumi & Kenami: Dlaczego? D:
Aya: No jak chcecie, żeby Marianna i Sutek byli razem, a Sutka chcecie przenieść do ciała Ren'a... To jak wy chcecie, żeby oni byli razem? Przecież Ren jest taki duży a Marianna... Jak wy to sobie wyobrażacie?
Kenami: Hm.. Trzeba będzie kupić dużo taśmy...
Itachi: Będę tego żałował.. Ale po co?
Kenami: A nie wiesz po co się owija chomiki taśmą?
Itachi: Nie...
Kenami: Tyś niewinny jak nieobesrana łąka *_*
Vitsumi: Ale... Marianna jest wiewiórką...
Kenami: Ale można ją zataśmować tak jak chomika...
Anna: Dobra stop, bo ta rozmowa to czegoś złego zmierza...
Hao: Cieszymy się, że blog ci się podoba :3
Yoh: I dziękujemy za komentarz :3
Aya: Nie tylko Mari, ale i wszystkim ^^
Everybody: Do napisania :3