piątek, 31 maja 2013

Odcinek 16: Witajcie w Hebi!

            Jiraya siedział spokojnie przy swoim biurku. Przeciągnął się leniwie i z zachwytem spojrzał na ekran laptopa. Dziś było wyjątkowo ciepło, dlatego też okno zostało otwarte na oścież, a mężczyzna już dawno pozbył się swojego krawatu. Rozpiął koszulę na dwa guziki i zdawał się jeszcze bardziej wyluzowany niż zazwyczaj. Wziął w ręce automatyczny ołówek. Zaczął się nim bawić, najwidoczniej oczekując kogoś. Nie minęło zbyt długo, jak drzwi gabinetu otworzyły się.
- Wypraszam sobie, to wcale nie ja! - krzyknęła od progu Aya. Weszła zamaszyście do pomieszczenia, oskarżycielsko lustrując dyrektora - Siedzę w czwartej ławce nie...!
- Witaj kochanieńka! - Jiraya wstał zza biurka. Zostawił ołówek. Podszedł do dziewczyny i objął ją przyjacielsko ramieniem. Ta automatycznie zamilkła. Dała się poprowadzić na wygodną sofę - Może chcesz coś do picie? Kawy? Herbaty?
- Jest pan śmiertelnie chory i żeby trafić po śmierci do nieba, chce pogodzić się ze mną za życia? - zapytała podejrzliwie.
- No nie! Niby dlaczego tak uważasz? Usiądź sobie, odpocznij.... Pewnie zmęczona jesteś, prawda? No już poczekamy tylko na chłopaków i wszystko się wyjaśni - mężczyzna uśmiechnął się życzliwie do dziewczyny. Tej odebrało mowę. W jej życiu było niewiele takich momentów, w których nie wiedziała co powiedzieć, a to był jeden z nich.
Przestraszona dziwnym zachowaniem mężczyzny usiadła spokojnie na sofie. Patrzyła na drzwi, chcąc aby ktoś wszedł i przerwał dziwnie miłą atmosferę w tym pokoju. Na szczęście Ayi po kilku minutach dało się słyszeć głośne pukanie do drzwi gabinetu.
- Zapraszam! - zawołał radośnie mężczyzna.
- Dzień dobry panie dyrektorze - przywitali się chórem Hao i Itachi. Obaj weszli do pomieszczenia. Zwrócili uwagę na pozostałą dwójkę, po czym wymienili wymowne spojrzenia między sobą. Cisza miedzy Ayą a Jirayą była niespotykanym zjawiskiem.
- O przyszliście już! Siadajcie, siadajcie! Jak miło was widzieć! Mam dla was wspaniałą wiadomość! - szarowłosy aż klasnął w dłonie z zachwytu.
Chłopaki podeszli do kanapy i usiedli po dwóch stronach Morri.
- Co tu się dzieje? - szepnął Hao na ucho Ayi.
- Nie wiem, ale się boję - brunetka lekko przysunęła się do długowłosego.
- Mam dla waszej trójki wspaniałą wiadomość! - Jiraya wyszczerzył swoje wszystkie ząbki - Oświadczam, iż spomiędzy wszystkich uczniów naszej szkoły, zostaliście honorowo wybrani na przedstawicieli akademi Akumine w delegacji do zaprzyjaźnionej szkoły!


~*~OPENING~*~


             - CO?! - wrzasnął Uchiha ze łzami w oczach - I ty się Jiraya~sama cieszysz, że wyrzucasz mnie ze szkoły?!
- Uspokój się Itachi~kun! - Jiraya pouczył swojego ulubieńca. Spojrzał na niego surowo. Pokazał palcem na Ayę - Wyobrażasz sobie Itaś? Dwa dni w Akumine bez tego szatana?!
- Ale ja będę z nią przez te dwa dni! - zawył boleśnie brunet.
- Wypraszam sobie! - krzyknęła Morri - Niby z jakiej racji mam gdzieś jechać?!
- A z takiej, że zostaje wysłana z Akumine trzyosobowa delegacja do akademii Hebi! - zaczął wyjaśniać Jiraya -  Uchiha jedzie, jako przewodniczący samorządu uczniowskiego, Asakura jako najlepszy uczeń w szkole, a ty Morri jako zastępca przewodniczącego i najlepszy sportowiec.
- Akurat teraz nas musisz gdzieś wysyłać? - jęknęła brunetka. Nie podobało jej się, że musi wyjeżdżać gdzieś w takiej chwili. Cała sprawa z Kenami i Vitsumi była świeża, chciała jak najlepiej poznać ich sytuację i co tak naprawdę robią, a teraz... Traci czas na jakieś głupoty!
- Nie marudź mi tutaj! To będzie mój wypoczynek! Nie psuj mi tego! - poprosił Jiraya. Podszedł do biurka. Usiadł na krześle i zarzucił nogi na blat - Wyjeżdżacie w piątek o piątej rano.
- W piątek... Ale to już jutro! - krzyknął Hao.
- Tak, pakujcie się i ruszajcie w świat! - zaśmiał się Jiraya.
- Nie no, bez kitu panie dyrektorze, tak się nie robi! - zbuntowała się Aya - Mógł nam to pan powiedzieć chociaż tydzień wcześniej!
- Sam się dopiero dowiedziałem - wzruszył ramionami mężczyzna.
- A jakiego to rodzaju będzie zebranie? - Itachi spojrzał na Jirayę poważnym wzrokiem.
- W akademii Hebi odbędzie się spotkanie z ciekawym człowiekiem, wygłosi przemówienie i prezentacje, a potem odbędzie się mały bankiet, dlatego też proszę was o zabranie wieczorowych stroi. Wrócicie w so... - zaczął tłumaczyć Jiraya.
- No nie no! - krzyknęła Aya - Nie dość, że wysyłasz nas niewiadomo gdzie i po co, to mam jeszcze ładnie wyglądać!?
- Dla ciebie to nie powinno być trudne, kochanie - uśmiechnął się Hao. Spojrzał na dziewczynę z zauroczeniem. Morri przewróciła oczyma. Przyjaźnie odepchnęła Asakure od siebie.
- No widzicie, wy gołąbeczki będziecie mogli spędzić trochę czasu, a ty Itachi spotkasz się z bratem - uśmiechnął się dyrektor.
- Sasuke tam będzie? - ucieszył się Uchiha.
- Tak - kiwnął głową szarowłosy.
- Więc jedziemy! - Itachi wstał.
- No właśnie! Bierzcie przykład ze starszego kolegi! Już, już, już! Idźcie się pakować, a rano przyjdzie po was Kakashi - wyjaśnił Jiraya.
- Hai! - pozostała dwójka wstała z kanapy - Do zobaczenia Jiraya~sensei!
- Miłej zabawy - uśmiechnął się szarowłosy. Uczniowie wyszli. Mężczyzna nieco spoważniał. Ponownie wziął w dłonie automatyczny ołówek i zaczął się nim bawić. Po kilku minutach całkowitego skupienia odwrócił się na obrotowym krześle w stronę okna. Spojrzał przez nie, najpierw w niebo, a następnie zjechał oczami na dziedziniec, po którym kroczyła teraz trójka, przed chwilą widzianych na dywaniku uczniów. Szarowłosy uśmiechnął się.
- Morri Aya... - szepnął sam do siebie. Zamaszyście obrócił się do komputera i szybko zaczął pisać coś na klawiaturze w laptopie.
             Brunetka weszła do pokoju. Westchnęła głośno myśląc o jutrzejszym wyjeździe. Omiotła wzrokiem siedzące w nim dziewczyny. Vitsumi grała na konsoli, głośno przeklinając podczas nieudanych akcji. Anna jak najspokojniej malowała sobie paznokcie, oglądając na laptopie Yumenai powtórkę swojego ulubionego serialu. Kenami natomiast siedziała po turecku na swoim łóżku. W dłoni trzymała rozebrany na części pistolet i czyściła magazynek. Uraczyła przelotnym spojrzeniem Ayę, po czym powróciła do swojego zajęcia.
- Co chciał Jiraya? - zapytała Anna.
- Jadę jutro na jakiś pokaz czy coś... - westchnęła ciężko Morri. Weszła do środka pokoju. Stanęła przed szafą i otworzyła ją. Zaczęła wzrokiem szukać jakiejś sukienki. Nie znajdowszy niczego ciekawego, oparła się o drzwi szafy. Po chwili uśmiechnęła się - Ominie mnie geografia!
- I WDŻ... - wtrąciła Vitsumi nie przerywając gry - Jak ja nienawidzę tej baby...
- Pokaż mi chociaż jedną osobę, która ją lubi... - zaśmiała się lekko Morri.
- A skąd ten zaszczyt, że ty akurat jedziesz? - zapytała Kenami nie przerywając swojego zajęcia.
- A co zazdrościsz? - błękitnooka podniosła jedną brew.
- Nie mam czego. Mam zajęty weekend - Kitsune zamaszyście wsunęła magazynek do pistoletu, po czym głośno westchnęła. Położyła się na łóżku i przymknęła oczy - Mamy coś jutro na angielski?
- Trzeba było napisać opowiadanie - przypomniała Anna. Blondynka wstała zza stołu, machając palcami w celu szybszego ostudzenia lakieru. Spojrzała w głąb szafy, chcąc pomóc przyjaciółce wybrać ubranie.
- Fuck! - przeklnęła szatynka - To na jutro?!
- No - kiwnęła głowami cała reszta.
- Mnie jutro nie ma w szkole, to ci mogę oddać moje jeśli chcesz - zaproponowała błękitnooka.
- Nie dziękuję - wyszczerzyła swoje ząbki zielonooka - Nie lubię ściągać, cenie sobie swoje pomysły. Nie zamierzam korzystać z twojej ciężkiej pracy.
- Ale nie oszukujmy się, z mojego dostałabyś piątkę, a sama z anglika napiszesz góra na trzy - zaśmiała się lekko błękitnooka.
- Wole swoją trójkę - zarechotała Kenami. Wyjęła z szafki zeszyt i słownik, po czym zaczęła zastanawiać się nad sensem tematu zadanego przez ich kochaną nauczycielkę z angielskiego.
- Czego tak właściwie szukasz? - zapytała Kyoyama.
- Jakiejś sukienki wieczorowej... - westchnęła ciężko brunetka.
- Hm... Może być problem... Ale zaraz coś znajdziemy - uśmiechnęła się blondynka, po czym zajęła się grzebaniem w szafie. Po kilku minutach podeszła do nich Vitsumi i zaczęła pomagać czarnookiej. Razem dobierały strój i dodatki lokatorce. Aya grzecznie podziękowała za taką rozrywkę i usiadła obok Kenami przy stoliku. Uważnie patrzyła, jak szatynka przelewa na papier kolejne słowa swojego opowiadania. Zaśmiała się lekko. Kitsune była zupełnie inna podczas sytuacji zagrożenia, a zupełnie inna na co dzień. To trochę przerażało brunetkę, ale nie wiedziała do końca co o tym myśleć. Przywiązała się do szatynki. Chciała być jej podporą i pomocą, jednak nie była pewna, czy metody Kenami do zniszczenia klanu są poprawne, a tym bardziej, czy całe to przedsięwzięcie jest dobrym pomysłem. Przecież Aya chyba jak nikt inny na świecie wie, co to znaczy wyginięcie całej rodziny. Przytrafiło jej się to i nie mogła uwierzyć, iż ktokolwiek chciałby takiej tragedii.
Morri westchnęła ciężko i położyła głowę na stole, szeroko ziewając. Chyba dzisiaj położy się wcześniej. W końcu musi wstać najpóźniej o czwartej. W sumie cieszyła się z tego wyjazdu. Spokojnie spędzi czas z Hao, czego dawno nie robili. Uśmiechnęła się do własnych myśli. Tak, jutrzejszy wieczór pewnie spędzi wspaniale. Przynajmniej ma takie postanowienie!
            Rano akcja potoczyła się szybko. Cała trójka wstała wcześnie, wzięła swoje ubrania i bagaże, po czym poszła do Kakashiego. O dziwo ten wyprowadził ich na główny plac, gdzie stał samochód. Nie był to jednak byle wóz, a elegancka limuzyna. Przyjaciele spojrzeli po sobie zdziwieni.
- O komu dobrze... - westchnął Kakashi - Ja cały dzień będę gnił w akademiku, a wy na wycieczkę taką bryką...
- Ja pozwalam ci jechać z nami - zaśmiała się brunetka.
- A myślisz co mi zrobi Jiraya, jak zobaczy że mnie nie ma?
- Najprawdopodobniej wzruszy ramionami i pójdzie dalej - Hao spojrzał znacząco na szarowłosego.
- A ha ha... Dobra, zbierajcie się już, przed wami kilka godzin jazdy - Kakashi uśmiechnął się do uczniów, po czym spoważniał - Uważajcie na siebie.
- Jasne - krzyknęli chórem.
Z samochodu wyszedł dość postawny mężczyzna o czarnych przylizanych włosach. Był w garniturze i ciemnych okularach przeciwsłonecznych. Bez słowa włożył do bagażnika torby nastolatków oraz ich wieczorowe ubrania. Otworzył młodzieży drzwi. Uczniowie skorzystali z zaproszenia. Weszli do środka.
- Tak to ja mogę podróżować - uśmiechnął się z zadowoleniem Itachi, wygodnie rozkładając się na skórzanej kanapie.
- E tam, ja bym wolała mieć wiatr we włosach... - prychnęła Aya.
- No wiesz, nie narzekaj - Hao spojrzał znacząco na Morri. Położył ręce na oparcie kanapy, na której siedział wraz z brunetką. Ku jego zdziwieniu, błękitnooka zamiast oprzeć się na jego torsie, po prostu ułożyła głowę na jego kolanach i przymknęła oczy.
- Co ty robisz? - zapytał.
- Idę spać... - wyjaśniła spokojnie.
- Dobrze wiedzieć - westchnął ciężko - Co ty w nocy robiłaś?
- Pisałam piosenkę... - ziewnęła szeroko Aya.
- Nie masz czasu kiedy indziej?- zaśmiał się. Nie usłyszał już odpowiedzi. Morri zasnęła. Asakura westchnął głośno. Zdjął z siebie sweterek i okrył Ayę. Położył dłoń na jej ramieniu. Delikatnie ją gładził.
- Długo już ze sobą jesteście? - zapytał Itachi patrząc na parę z lekkim uśmiechem.
- Niedługo będzie rok - Hao czule przejechał dziewczynie wierzchem dłoni po policzku.
- To już nieźle... Jak ty z nią wytrzymujesz? - prychnął Uchiha.
- Za bardzo na nią narzekasz - Asakura skarcił wzrokiem lokatora - Jest trochę narwana, ale mi to w niczym nie przeszkadza. Umiem ją utemperować.
- No... Ty umiesz - westchnął z rozpaczą. W gruncie rzeczy lubił Morri, ale czasem była uciążliwa, szczególnie podczas współpracy w samorządzie. Była uparta jak baran i kiedy coś sobie ubzdurała nie dało się jej tego wybić z głowy.
- Dziwię się, że ty nie masz dziewczyny - pomyślał na głos Hao. Itachi spojrzał na niego uważnie.
- Jeszcze nie spotkałem żadnej godnej mojej osoby - wyjaśnił brunet, na co Asakura wybuchnął śmiechem.
- Jak to zabrzmiało - zakrył ręką usta, aby nie obudzić Ayi.
- Nie rechocz! - prychnął dumnie Itachi - Jakbym chciał mógłbym mieć dziewczynę, ale mam za dużo obowiązków, aby się jeszcze nią zajmować.
- Wiem, masz własny funclub - długowłosy spojrzął znacząco na przyjaciela - I miłośniczek na pęczki...
- Ale śmieszne - Itachi udał urażonego, po czym usiechnął się nieco wrednie - A ona wie o twoich wszystkich listach miłosnych od cichych wielbicielek?
- No pewnie że wie! - Asakura wyszczerzył wszystkie ząbki. Był w szkole dopiero trzy miesiące, ale miał już kilka zakochanych w sobie dziewczyn. Zresztą, nie tylko on. Yoh i Ren również mieli niezłe powodzenie u płci pięknej. Chociaż oni raczej to ukrywali. Tao z czystej niechęci, a Asakura... Bał się reakcji Anny - Nawet niektóre czytała.
- Twoja dziewczyna czyta listy, które dostajesz od kochanek?
- Jakich kochanek? To nie moja wina, że się we mnie zakochują. A dopóki żadnej nie odpowiadam to chyba nic złego, prawda? Przynajmniej Aya nie ma do mnie żalu - uśmiechnął się długowłosy.
- No, to tego ci można pozazdrościć - zaśmiał się Uchiha.
Obaj nastolatkowie wesoło gawędzili podczas podróży. Potem do rozmowy wtrąciła się Aya, która po przyjemnej drzemce miała naprawdę dużo energii. Mimo, iż mieszkają tak blisko siebie, to wcześniej jakoś nigdy nie mieli czasu na "poważne" rozmowy. Podczas tej wyprawy jednak poznali się nieco lepiej. Okazało się nawet, iż Itachi widzi duchy. Zwątpił trochę widząc siostrę bliźniaczkę brunetki. Dwie Morri to za dużo jak na jeden akademik. Oczywiście zarówno Aya jak i Eve nie przyjęły takich oszczerstw pozytywnie więc dalsza częst podróży ku nieszczęsciu chopaków minęła dość hałaśliwie.
             Po ciężkiej i długiej wyprawie w końcu dotarli do akademii Hebi. Ogromny gmach wybudowany z czarnego kamienia reprezentował się dość groźnie. Był to widok zupełnie odmienny niż zawsze kolorowe i wesołe Akumine. Ciemnemu budynkowi mrocznej aury dodawały oschłe drzewa i posępne kwiaty usiane wokół drogi dojazdowej pod ogromne, marmurowe schody. Na ich szczycie stało dwóch mężczyzn.
Nastolatkowie wysiedli z limuzyny. Kierowca wyjął bagaże z samochodu i podał uczniom, po czym odjechał. Lokatorzy spojrzeli po sobie. Odważnie poczęli kroczyć w górę schodów. Nie zajęło im długo, aż stanęli na szczycie.
- Witamy w akademii Hebi - powiedział donośnym głosem wyższy mężczyzna. Miał czarne włosy do pasa i złote oczy, które zdobiły niezwykłe, wręcz wężowe źrenice. Jego cera była niebywale blada, a kości policzkowe mocno zarysowane. Ubrany elegancko w ciemny garnitur - Nazywam się Orochimaru i jestem dyrektorem tutejszej szkoły, a to Yakushi Kabuto, przewodniczący.
Mężczyzna wskazał na chłopaka stojącego obok. Był niewiele niższy od bruneta, miał szare włosy spięte w kucyk i czarne oczy wyglądające zza okrągłych okularów. Ubrany również w czarny garnitur, stał z kamienną twarzą pokerzysty tuż obok dyrektora. Ukłonił się lekko do przybyłych. Ci odwzajemnili gest.
- Jesteście z Akumine prawda? Na was najbardziej czekałem. Jak nie patrzeć, wasz dyrektor jest moim bardzo dobrym znajomym. Poczciwy Jiraya... - uśmiechnął się brunet - No, ale dosyć rozmów, pewnie chcecie się odświeżyć po podróży, prawda? Kabuto, zaprowadź proszę naszych szanownych gości do ich pokoju. Ja niestety muszę się zająć swoimi sprawami. Wybaczcie.
Polecił mężczyzna swojemu podwładnemu, po czym zaczął schodzić ze schodów. Przyjaciele spojrzała po sobie, ale nic nie powiedzieli.
- Chodźcie - uśmiechnął się lekko szarowłosy. Odwrócił się i skinął na przybyszy, aby szli za nim. Ci oczywiście ruszyli.
Wnętrze szkoły było równie ponure, co podwórko. Ciemne, ciasne korytarze były zupełnie odmienne niż dobrze znane uczniom Akumine. Przerazili się trochę tymi wszechogarniającymi cieniami. Nawet szyby w niewielkich oknach wydawały się zbyt szare jak na szkło.
- Tak właściwie co to za okazja? - zapytał dumnie Uchiha.
- Ten cały bankiet? - Kabuto spojrzał na bruneta - Kitsune~sama zgodził się wygłosić dzisiaj mowę w naszej szkole.
- Kitsune~sama? - uczniowie Akumine spojrzeli po sobie. Hao i Aya ze zdziwienia aż stanęli.
- No tak... Nigdy nie słyszeliśmy o firmie Kitsune? A tak właściwie o Kuroi Kitsune? - szarowłosy spojrzał na gości.
- Słyszeliśmy - uśmiechnęła się Aya - Ale nie wiedzieliśmy, że to z takiej okazji...To jakaś wielka tajemnica?
- Wiecie, na życie kogoś tak wielkiego jak Kitsune Masao trzeba uważać i nie należy rozprowadzać takich informacji na lewo i prawo. Dzięki swojemu geniuszowi ma wiele wrogów - Yakushi zaczął iść dalej.
- No tak... A ten Kitsune Masao... To przywódca klanu, tak? - dopytywał Asakura, chcąc się dowiedzieć czegoś więcej.
- Z tego co wiem, to nie - czarnooki zamyślił się lekko - Kitsune Hidoi nie pokazuje się publicznie, na konferencje wysyła swojego syna Masao.
- Rozumiem. A o czy... - zaczął mówić Hao, ale przerwał mu dźwięk telefonu. Wyjął komórkę z kieszeni i otworzył klapkę. Uśmiechnął się uszczęśliwiony - Cześć Yoh!
- Cześć braciszku - dla długowłosego zrobiło się lżej na sercu, kiedy usłyszał głos brata - Dojechaliście już?
- Tak jesteśmy na miejscu. Teraz pójdziemy się przebrać i będzie ta cała heca - wyjaśnił Hao - A co tam u was?
- A nic ciekawego... Dowiedziałem się dzisiaj, że jestem niedojrzały emocjonalnie - zaśmiał się wesoło Yoh.
- Ty?! No kto jak kto, ale tobie bym tego nie zarzucał...
- Ty nie, ale nasza ukochana pani z WDŻ-u tak - wyjaśnił młodszy bliźniak - Ania się trochę wkurzyła... Musi napisać referat na środę o swoich emocjach...
- Zapewne jej dzisiaj pomożesz odkryć te najlepiej ukryte. Tylko żebym stryjkiem nie został! - poprosił długowłosy. Jednym z jego ulubionych zajęć było denerwowanie brata i miał zamiar osiągnąć to swoją zaczepką.
- Okey, postaramy się nie wpaść - młodszy uwolnił z siebie cały swój stoicki spokój, przez co to Hao był zszokowany, a nie na odwrót.
- Yoh!  - wrzasnął oskarżycielsko starszy.
- No co?! To ty zacząłeś! - zarechotał krótkowłosy - Dobra braciszku już ci nie przeszkadzam, bawcie się dobrze i odezwij się jak będziesz miał chwilkę, dobrze?
- Jasne, pozdrów wszystkich - uśmiechnął się Hao - Do usłyszenia.
- Pa - bliźniak odłożył słuchawkę.
- Będziemy mieli małe Yosiątka? - zapytała z uśmiechem Aya.
- Tak... Albo małe Anie - zarechotał starszy Asakura.
- Nawet tak nie żartujcie - powiedział poważnie Itachi - To by im trochę pokrzyżowało plany.
- W zasadzie to Yoh nie ma jakichś szalonych planów na przyszłość... - zastanowił się Hao - Samo małżeństwo z Anną to jego plan.
- To tutaj - powiedział nagle Kabuto. Po dość długim łażeniu po korytarzach, stanęli pod jednymi z drzwi. Szarowłosy uśmiechnął się do nastolatków - Mam nadzieję, że pobyt w naszej szkole będzie dla was nie zapomnianym przeżyciem.
- Zapewne - mruknął Itachi.
            Kabuto otworzył drzwi. Ich oczom ukazała się dość duże pomieszczenie, przypominające ich pokoje akademickie. Tyle że rzeczy tutaj były gorszej jakości. Ciemne drewno zlewało się z granatem ścian. Po za jednym stolikiem i czterema łóżkami nie było innych mebli. Jedyne światło wpadające do pokoju pochodziło z niewielkiego okienka, znajdującego się naprzeciw drzwi wejściowych. Oprócz wyposażenia w pomieszczeniu znajdowały się również dwie osoby. Jedną był niebieskooki blondyn, wesoło gestykulujący rękoma, a drugą brunet o jasnej karnacji, który z dość znudzoną miną patrzył na towarzysza. Obaj spojrzeli na przybyłych. Ciemnowłosy rozchmurzył się w jednej chwili. Wstał z łózka i podbiegł do gości z Akumine.
- Cześć braciszku! - krzyknął wesoło Uchiha. Mocno przytulił ciemnookiego. Ten odwzajemnił gest.
- Itachi! Tak dawno cię nie widziałem!
- To twój brat? - zapytał Hao.
- Jesteście strasznie podobni! - Aya patrzyła na rodzeństwo uważnie.
- Uchiha Sasuke - ciemnooki wystawił rękę i podał ją najpierw szatynowi, a potem dziewczynie.
- Asakura Hao
- Morri Aya - przedstawili się nastolatkowie.
- Trochę o was słyszałem - uśmiechnął się Sasuke.
- Za to Uchiha~sempai o tobie nie wspominał - zaśmiała się błękitnooka.
- No wiesz! - młodszy uderzył brata przyjacielsko pięscią w ramię - A to mój przyjaciel, Uzuma...
- Uzumaki Naruto! - wrzasnął radośnie blondyn, podbiegając do paczki znajomych. Całą grupą już mieli wejść do środka, kiedy Kabuto złapał Ayę za ramię.
- Coś się stało? - zapytała zdziwiona.
- Ty przebiersz się gdzie indziej - uśmiechnął się szarowłosy.
- A... No tak... To.. Do zobaczenia chłopaki!
- Cześć! - odkrzyknęła pozostała czwórka.
- To musi być męczące, cały dzień pokazywać ludziom gdzie mają się zakwaterować, nie? - zagadnęła Morri.
- Może troszkę - szarowłosy zdawał się trochę wyluzować - Przynajmniej mogę poznać ciekawych ludzi.
- Tak właściwie, co wiesz o tym całym Masao? - zapytała otwarcie Aya.
- Niewiele, jeden z członków klanu Kitsune, ma tutaj przemawiać. To tyle. A co? Interesuje cię produkcja broni? - Kabuto poprawił okulary na swoim nosie.
- Niebardzo. Znaczy wiesz, mój chłopak jest nadopiekuńczy i zapisał mnie na strzelnicę, wiesz w razie czego żebym umiała strzelać... Ostatnio urzywałam broni wykonanej przez ten klan - brunetka wymyśliła historyjkę na poczekaniu, aby prawda nie wyszła na jaw. Nie była typem kłamcy, ale coś jej się tu nie zgadzało i wolała "dmuchac na zimne".
 - Masz dobrego chłopaka. To tutaj - Yakushi otworzył drzwi. Pokój wyglądał identycznie co poptrzedni, tyle że w nim znajdowała się dziewzcyna. Miała różowe włosy ścięte do ramion i zielone oczy. Ubrana była w wiśniową sukienkę na grubych ramiączkach sięgającą do kolan oraz czarne szpilki. Własnie zajęta była robieniem sobie makijażu w niewielkim lusterku, które najprawdopodobniej przywjozła ze sobą.
- Cześć - Aya weszła do śroska pomieszczenia. Położyła na łóżku swoją torbę oraz sukienkę, która była na wieszaku opatulona w pokrowiec. Sama podeszła do nastolatki i podała jej rękę - Morri Aya, miło mi.
- Haruno Sakura - różowowłosa odwzajemniła gest, po czym powróciła do daszego marowania.
- To ja już was zostawię, wrócę po was za godzinę - uśmiechnął się Kabuto.
- Tylko godzina? Nie wiem czy zdażę! Lubię dobrze wyglądać - uśmiechnęła się zielonooka - Może w końcu Sasuke na mnie zwróci uwagę...
- To twój chłopak? - zapytała Morri z czystej ciekawości. Nie wiedziała, że pożałuje tego w najbliższej przysżłości.
- Nie! - dziewczyna zarumeiniła się i stała podobna do odcienia swoich włosów - Sasuke jest najlepszym chłopakiem na ziemi! Ma takie kruczoczarne włosy, któ....
Aya zaczęła się przebierać wysłuchującmiędzyczasie monologu zielonookiej.
             Kabuto tak jak obiecał, po godzinie dał im dalsze wskazówki. Wszyscy mieli udać się na główną salę. Tak też zrobili. Coprawda nastolatków nie było nadwyraz dużo - około pięćdziesięciu - ale nadrabiała to liczba dorosłych. Nikt nie wiedział kim byli, ale Asakura wolał trzymać się myśli, że to po prostu nauczyciele i ważni ludzie, których warto zaprosić na takie wydarzenie. Zresztą miał teraz trochę inny problem. Jęknął niezadowolony. Od kilku minut szukał wzrokiem Morri, ale jej nigdzie nie było.
- Widzieliście gdzieś Ayę? - zapytał zmartwiony.
- No od czasu jak wyszła z pokoju to nie, cały czas jesteśmy z tobą - zauważył Sasuke.
- Masz minę, jakby jej tu groziło niebespiczeństwo - zaśmiał się lekko Naruto.
- Szczerze... To ponure zamczysko jakoś nie wzbudza we mnie zaufania - Hao rozejrzał się dookoła, upewniając się, że nikt ich nie podsłuchuje - Ci ludzie też nie są zbyt mili.
- No rzeczywiście, w naszej szkole jest o wiele przyjemniej - Uzumaki zamyślił się na chwilę.
- Właśnie, z jakiej wy własciwie szkoły jesteście? - Asakura na chwile zmienił temat.
- Z akademii Taiyou - wyjaśnił młodszy Uchiha.
- Nie chciało się uczyć, żeby zdać do Akumine? - Itachi spojrzał wymownie na brata.
- Zamknij się! Wiesz przecież, że poszedłem do Taiyou tylko ze względu na zajęcia z kendo... - prychnął Sasuke.
- I ze względu na mnie! Jakbyś mógł opuścić swojego drogiego przyjaciela - Naruto objął ramieniem bruneta i zaczął mieżwić mu włosy. Ten automatycznie się wyrwał.
- Chciałbyś - warknął czarnooki.
Hao zaśmiał się głośno. W pewien sposób Sasuke przypominał mu Ren'a, a Naruto Horo. Rozjerzał się dokładniej. Jakaż była jego ulga, kiedy wśród postaci znajdujących się na sali dostrzegł Ayę. Uśmiechnął się z zadowoleniem. Morri wyglądała na nieco zdezorientowaną. Rozglądała się dookoła jakby potrzebując pomocy. Ubrana była w czarną suknię sięgającą ziemi. Prostą, bez ramiączek, za to z rozporkiem z boku, sięgającym prawieże uda. Na szyi miala zaiweszoną srebrną kolię z diamentamii i bransoletkę do kompletu.
- Bosko wyglądasz - Hao podszedł do dziewczyny. Złapał ją za rękę i z troską przejechał wierzchem dłoni po policzku - Coś się stało? Jesteś jakaś cicha.
- Bo padam z wycięczenia... Przez godzinę cały czas słuchałam, o tym jaki to jest ten cały Sasuke... - westcnęła ciężko błękitnooka - Znam jego cały życiorys...
- To od samego słuchania tak się zmęczyłaś? - zaśmiał się chłopak.
- No... Jak spotkasz gdzieś taką różowowłosą demonicę, to mów, że mnie nie znasz! - poprosiła błagalnie.
- Możesz być spokojna, że cię nie wydam - uśmiechnął się uroczo.
Dziewczyna spojrząła na niego uważnie. Był ubrany w czarny garnitur z tego samego koloru krawatem. Brunetka uśmiechnęła się nieco zalotnie.
- Wyglądasz jak z mafii
- To źle? - zapytał długowłosy lekko poprawiając swój krawat.
- Wyśmienicie - uśmiechnęła się - Tylko szkoda, że tu tyle ludzi...
- E tam, mi to nie przeszkadza - wyszczerzył swoje ząbki.
- Hentai - zaśmiała się. Leciutko odepchnęła szatyna. Ten złapał ją za rękę. Pociągną w stronę znajomych. Zrezygnowany stwierdził, że do chłopaków doszła jeszcze jedna osoba. Jak się domyślił po różowych włosach, była to terrorystka Ayi.
- Ohayo! - przywitała się słodkim głosem - Nazywam się Haruno Sakura.
- Witaj - długowłosy złapał ją za dłoń i cmonął jej wierzch - Asaura Hao.
Dziewczyna lekko zarumieniła się. Lekko speszona nic nie powiedziała, jedynie przeniosła wzrok na uścisk ukochanych.
- Jesteście razem? - zapytała po dłuższej chwili.
- Nie, ja jej nie znam - Asakura spojrzał bardzo poważnie na resztę. Morri żgnęła go palcami w żebra - No co?! Sama mi kazałaś!
- Idiota - brunetka pokręciła z politowaniem głową.
             Nagle światło na sali zgasło. Aya od razu puściła dłoń ukochanego i stanęła w obronnej pozycji. Nie ufała tutejszym ludziom. Czuła od nich dziwną aurę, która nie dawała wyluzować się dziewczynie. Hao pogłaskał ją delikatnie po plecach.
- Spokojnie - szepnał jej do ucha.
- Witamy wszystkich tutaj zebranych - rozległ się dobrze już znany wszystkim głos dyrektora. Na sali oświetlona została wcześniej przygotowana mównica, na której stał Orochimnaru. Kiedy tylko się pojawił ludzie zaczęli klaskać. Brunet poczekał, aż tłum się uspokoi, po czym kontunuował swoją przemowę - Bardzo dziękuję za przybycie do akademii Hebi. Może wielu zadziwi powód dzisiejszego zebrania, aczkolwiek osobiście uważam, że jest to niewielki, choć znaczący krok ku przyszłóści! Jednak dzisiaj to nie ja będę przemawiał, a jedna z najważniejszych osobistości na świecie. Powitajmy go, zapraszam Kitsune~sama!
Ludzie ponownie zaczęli bić brawa. Orochimaru zszedł z mównicy i ustąpił miejsca dla swojego gościa. W stronę oświetlonego miejsca zaczął kroczyć postawnej budowy mężczyzna, szatyn o brązowych oczach, wyglądający na około czterdzieści lat. Uśmiechał się przyjaźnie, chociaż nie patrzył na nikogo szczególnego, lecz w przestrzeń. Jego oczy ozdabiały prostokątne okulary, które mężczyzna poprawiał jedną ręką. Ubrany był w kremowy garnitur z błękitną koszulą. Stanął dumnie na mównicy.
- Witam wszystkich tutaj zebranych. Jestem niezmiernie szczęśliwy, iż przybyliście w tak licznym gronie - mówił miłym spokojnym głosem, którego aż chciało się słychać. Charyzma bijąca od mężczyzny aż onieśmielała. Aya była pod wielkim wrażeniem tej aury, chociaż wyczuwała w  Kitsune również coś odmiennego od jego miłej twarzy. Przeszedł ją zimny dreszcz. Postanowiła dobrze wsłuchać się w słowa Masao - To o czym dzisiaj będę mówił, jest niezmierne ważne, ponieważ świat się zmienia, tylko my zostajemy tacy sami. Pewnie wielu z was zastanawia się co mam na myśli, a jest to bardzo proste. Ludzkość od niepamiętnych czasów stara się przezwyciężyć swoje słabości, aczkolwiek nadal jest to słaba rasa. Co prawda jesteśmy bardziej rozwinięci od innych gatunków zamieszkujących Ziemię, ale mimo to wszystko nadal nie rozwinęliśmy swoich wszystkich możliwości. Natura nadal jest od nas silniejsza. Tajfuny, pożary, powodzie... Wszystko to wyniszcza nas! Mimo całej cywilizacji, którą stworzyliśmy, nadal jesteśmy słabi. Co prawda potrafimy dużo zrobić, ale to nasze maszyny są pomocne, nie my sami. Dlatego też klan Kitsune w połączeniu z klanem Kuroi pragniemy rozwinąć ludzkość. Zakończyć istnienie słabych i poddających się nurtowi natury istotom, a rozpocząć nową erę! Czy ludzkość nie zasługuje na lepsze warunki do życia? Jeśli nasz plan wejdzie w życie, każdemu będzie lepiej. Nie będzie już słabych i niedołężnych. Każdy będzie idealną jednostką! Do tego jednak potrzeba nam ochotników, aby móc pokazać każdemu niedowiarkowi, iż idealny świat, bez chorób i zbędnych problemów jest możliwy! Dlatego też byłbym wam wdzięczny za wypełnienie formularzu, który umożliwi wam wejście do firmy Kuroi Kitsune! Dzięki wam będziemy mogli rozwijać nasze umiejętności!
- Zawiewa mi tu paranoją, nie uważacie? - zapytała Aya patrząc na grupkę znajomych.
- No... Tak jakby... - zaczął Hao, ale nie dane mu było skończyć.
Nagle zgasło światło, a zebrani usłyszeli głośny dźwięk tłukącego szkła...


~*~ENDING~*~


Kenami: Tak bardzo przepraszam! W tym miesiącu tylko jedna notka i brak nowego openingu, za co bardzo przepraszam Q_Q Czuję się z tym jeszcze gorzej, że w maju były urodziny bliźniaków D:
Hao: Nie no spoko wyluzuj o_O
Kenami: Nie :C Ale ja w ogóle nie ogarniam gdzie mój maj XD Jakiś mam nieogarn z tym miesiącem o.O Tak szybko zleciał... Bo to przez to że jest już ciepło i zaczęłam wychodzić z domu XD Moje hikikomori się cofa o.O Ale to może i dobrze. Nabieram weny i nowych sił ^^ A do 16 muszę jeszcze napisać fanfick na Spis... Dobra dam radę! :D
Vitsumi: A oceny też trzeba poprawiać Q_Q
Kenami: Nie dołuj mnie Onee~chan...
Yoh: Oj za bardzo się przejmujesz... Co tam szkoła :D
Anna: To ty powinieneś się wziąć za siebie... Bierz przykład z brata!
Yoh: Biorę! Tylko od niego ściągam, bo ty mi nie dajesz...
Hao: Jej chyba chodziło o to żebyś zaczął się uczyć...
Yoh: Ale mam ciebie mój jedyny, najkochańszy, najsłodszy braciszku!
Anna: Eh.. Ciebie już chyba się nie da zreformować.
Yoh: Ale i tak mnie kochasz Aniu!
Aya: Maju kochanie! :D Nie musisz pisać długich komentarzy, samo to, że czytasz moje opowiadanie jest dla mnie satysfakcjonujące :D
Hao: To jest niesprawiedliwe ;_; Ja chciałem twoją kuzynkę poznać, a nie mieć z nią spotkanie pierwszego stopnia! Q_Q
Yoh: Jak tam Spokoyoh wyspałaś się? :D Mam nadzieję. Bo ja nie Q_Q
Hao: Ty się nigdy nie wyśpisz braciszku ^^"
Yoh: Bo chrapiesz D:
Hao: Wcale nie chrapię! To Ren gada przez sen!
Ren: JA?!
Aya: I znowu się zaczyna >_<
Kenami: Kochana Spokoyoh miałam nadzieję, że poprzedni rozdział zaskoczy XD Takie było założenie i chyba mi wyszło ^^ Co do nieprzyjemnych sytuacji... Nie zawsze wszystko układa się dobrze i nie zawsze wszyscy są w porządku XD Nie chcę idealizować bohaterów więc czasem też trzeba napisać coś mniej przyjemnego :)
Aya: Raion cieszymy się, że rozdział ci przypadł do gustu :D
Ren: Widzę, że przewidujesz dla Kitsune~san świetlaną przyszłość... Aż KFC... Oho, żeś się porwała...
Kenami: No oczywiście, że mogę pracować w KFC, ale tylko z tobą!
Vitsumi: Kenami i robienie jedzenia D:
Ren: Wyluzuj, to fast food, tego bardziej się popsuć nie da...
Vitsumi: Jesteś pewien? ._.
Kenami: Kumiko mnie uwielbia *U* Arigato Kimiko~chan! Poprawiłaś mi samoocenę ^^ Mam nadzieję, że tym rozdziałem nie zawiodłam cię zbytnio :) Skoki narciarskie? Q_Q Zginęłabym D:
Itachi: Przez grzeczność chyba nikt nie zaprzeczy...
Aya: No, trzeba ci jakoś cofnąć ten lęk wysokości...
Ren: Po prostu zrzućmy ją z Tokio Tower! *U*
Vitsumi: Tak *U*
Kenami: Smutłam D: Kini-san gomenasai, że popsułam twoje plany :< Aczkolwiek o ile nie będzie to słowo w słowo to co u mnie to chyba nie widzę przeciwstkazań żeby u ciebie podobny motyw też się pojawił :) I jakbyś mogła... Napisz mi swoje blogi w komentarzu, które działają, bo ja już się w tym pogubiłam XD
Aya: I witamy nową ujawnioną czytelniczkę :D Ao mori! ^^
Kenami: Pewnie, że witamy :D Jest mi tak miło, że mogłam spełnić twoje marzenia *U* Dzisiaj przeczytam i skomentuję twoje notki widzę że są trzy, nowy blog nowe przeżycia :D I masz przeboski rysunek na nagłówku. Bliźniacy razem *_* Kocham to :D Tak w ogóle, to zapraszam, jeśli ktoś z moich czytelników o tym blogu nie słyszał to zapraszam:  http://hoshi-no-seichi.blogspot.com/ :) Mam nadzieję, że w tym rozdziale nie będzie za dużo błędów, oraz że nie jest on najgorszy Q_Q Muszę wziąć się za siebie i ogarnąć życie Q_Q Wiem, że mam również zaległą notkę u Spokoyoh, ale również i ją dzisiaj przeczytam i skomentuje :) Tak dawno nic nie czytałam o.O Cały miesiąc... Okey, coś złego się ze mną dzieje XD Mniejsza. Dziękuje wszystkim za komentarza i za to że jesteście. Pozdrawiam was serdecznie i życzę mniej burzliwej pogody niż u mnie Q_Q Ja ne! :*