czwartek, 12 maja 2016

Odcinek 33: Nowy wróg?!


           
To, że nie było mnie 5 miesięcy na blogu, skwituje pięknym cytatem z rozmowy:
„ Noooo, zawaliłaś… „
Odcinek dedykowany Ginny!


W Akumie czas mijał powoli. Dzień za dniem nastolatkowie coraz bardziej wdrażali się w szkolny system edukacji. Z początku po wakacjach każdy (prawie każdy… wyjątkiem tutaj jest na przykład Hao) był rozleniwiony. Z trudem udawało się uczniom usiąść do książek, już nie mówiąc o jakiejkolwiek sensownej nauce. Jednak już pierwsze sprawdziany zmobilizowały nastolatków do pilnego słuchania na lekcjach i przyswajania zdobywanej wiedzy.
            Tiffany przyzwyczaiła się do nowego środowiska. Okazała się być bardziej pokręcona niż się na początku wydawało. O ile w pobliżu nie było żadnego chłopaka zachowywała się bardzo przyzwoicie. Śmiała się i żartowała. Rozmawiała z lokatorkami bardzo swobodnie opowiadając o Anglii i swoich zainteresowaniach. Okazało się, że najbardziej z wszystkich zajęć uwielbia języki obce. Obecnie posługuje się biegle pięcioma, a nadal uczy się nowych. Przychodzi jej to z niesamowitą łatwością. Za to najmniej interesowały ją nauki przyrodnicze. W ogóle nie rozumiała zafascynowania biologią i chemią. Ku niezadowoleniu Ayi, starszy Asakura życzliwie zaproponował Nowej korepetycje z obu tych przedmiotów. A w obecności chłopaków Tiff naprawdę się zmieniała. Jej kokieterska natura wychodziła na wierzch. Nie podrywała ich otwarcie, lecz prowadziła zimny, wyrafinowany flirt. I właśnie to zachowanie nie przysparzało jej zbyt wielu przyjaciółek. Za to adoratorów miała wielu.
            Aya miała nieodparte wrażenie, iż mimo wcześniejszych zapewnień Red, Tiffany byłaby w stanie odbić komuś chłopaka. Pech chciał, że to właśnie na Hao przypadła zaszczytna rola bycia oczkiem w głowie Nowej. Morri trafiał szlak, kiedy patrzyła jak ta wdzięczy się do długowłosego. Subtelnie zwracała jej uwagę, ale do Red ciche sugestie nie docierały.
            Na domiar złego błękitnooka zauważyła coraz to gorszy stan zdrowia Kenami. Nie umknęło jej uwadze, że Kitsune bierze coraz to większą dawkę leków. Mimo to wcale nie wyglądała lepiej. Zagadką było też, dlaczego Bason nie opuszcza zielonookiej na krok. W postaci formy ducha cały czas był w zasięgu wzroku. Morri próbowała delikatnie wypytać Ren’a o co w tym chodzi, ale ten nie był skłonny do zwierzeń. Skwitował całą sytuację jednym prostym zdaniem „to nie twoja sprawa”.
            Aya natomiast miała wrażenie, że wszystko powoli się rozpada. Jej w miarę poukładany świat, kruszeje, a ona nie ma na to żadnego wpływu.

~*~OPENING~*~

            - Naprawdę poprawiła się twoja kondycja. – Aya poklepała Kenami po ramieniu.
- Dzięki! – Kitsune wyszczerzyła swoje ząbki. – To dzięki Ren’owi. Jego trening jest naprawdę skuteczny.
- Moich ćwiczeń nie chciałaś wykonywać. – Obruszyła się brunetka.
- Wybacz, Aya~chan! Jesteś najlepszym sportowcem jakiego znam i pewnie dlatego twoje treningi są dla mnie za ciężkie!  - Kenami spojrzała przepraszająco na przyjaciółkę.
- Oj tak, Yoh też tak mówił o moich treningach, a jakoś dawał sobie radę. – Zaśmiała się Anna.
            Dziewczyny właśnie wyszły z szatni po WF i kierowały się w stronę jadalni w akademiku. Mają długą przerwę, więc wykorzystają ją na zjedzenie jakiegoś pysznego, drugiego śniadanka.
- Ale on ma lepszą wytrzymałość! I miał lepszą motywację. W końcu Korony Króla Szamanów nie daje się byle komu. – Zarechotała Kitsune.
- W sumie i tak jej nie dostał… - Westchnęła ciężko Kyoyama                                                    .
- Ale jego królową jesteś nadal! – Szatynka złapała za dłoń przyjaciółki i wskazała na pierścionek zaręczynowy. Czarnooka poczerwieniała na twarzy.
- Napiszę do Hao, czy już są w jadalni. – Aya miała dzisiaj dobry humor. Po południu jest trening koszykówki i była pewna, że wtedy będzie mogła swobodnie porozmawiać z Hao o dziwnym zachowaniu Tiffany.
Morri poklepała się po kieszeni żakietu, jednak nie wyczuła tam telefonu. Przeszukała całą torbę, ale tam również go nie było.
- Kurczę! Zapomniałam komórki z szatni… Idźcie, zaraz do was dojdę! – Brunetka szybko pobiegła do wcześniej wymienionego pomieszczenia. Już miała otworzyć drzwi, kiedy usłyszała głosy ze środka. Odruchowo stanęła, wytężając słuch.
- Ja nie rozumiem, jak taki chłopak jak Hao może być z tą chłopczycą!
- Ej, Aya jest po porostu wysportowana…
- Mówisz tak tylko dlatego, że pomaga wam w meczach siatkówki. Która normalna dziewczyna chodzi na WF z chłopakami?
- Ja tam ją lubię…
- Ja myślę, że jest zbyt zuchwała. Myśli, że może wszystko bo chodzi z jednym z chłopaków z top 10. Tak w ogóle, dlaczego ona przyjaźni się z najlepszymi facetami?!
- A co chciałabyś być na jej miejscu?
- Pewnie, że tak! Być z jednym z Asakurów? To moje marzenie!
- To może zacznij się umawiać z Yoh?
- Ale Yoh ma narzeczoną…
- Yoh jest równie przystojny i fajny, ale w sumie do Anny nic nie mam. To Ayi jest wszędzie pełno i do każdego się podlizuje!
- Po za tym Jiraya traktuje ją jakby pobłażliwie… Myślicie, że oni mają ze sobą coś wspólnego?
- Masz na myśli, że są rodziną czy coś?
- Może jest jego kochanką!
- Ostatnio widziałam jak Aya gada z powietrzem, rozumiecie to?
- Nie gadaj!
- Jest aż taka dziwna?
- Zmyślacie, na treningach jest fajna…
- Jasne, zabiera wam najlepsze akcje!
- O coś znalazłam pod ławką.
- To moje. – Aya nie mogła tego dłużej słuchać. Wtargnęła do szatni, zamaszyście otwierając drzwi. W środku znajdowało się kilka dziewczyn z różnych klas. Niektóre Morri znała, inne kojarzyła z widzenia, lub były dla niej w ogóle obce. Nie rozumiała, jak mogą mówić o niej takie rzeczy. Przecież tak naprawdę nic o niej nie wiedzą!
Aya postanowiła dłużej nie zakrzątać sobie nimi głowy. Podeszła do jednej z uczennic i zabrała z jej ręki swoją komórkę. Obróciła się napięcie i ruszyła ku drzwiom szatni. Widziała zdrętwienie na twarzach koleżanek. Były przerażone tym, iż nastolatka wszystko słyszała. Morri uśmiechnęła się chytrze.
- Następnym razem jak będziecie miały uwagi co do mojej osoby, to przyjdźcie i powiedzcie mi to prosto w twarz. – Powiedziała twardym, nieustępliwym głosem. Nikt nie będzie z nią tak pogrywał! W końcu nie jest zwykłym człowiekiem.
Znów poczuła dziwne uczucie w sercu, ale to zignorowała.
– A, i nie będzie mnie na piątkowym meczu siatkówki. Coś mi wypadło…
Po tych słowach opuściła szatnię z triumfalnym wyrazem twarzy. Idąc korytarzem słyszała jedynie słowa koleżanki z drużyny „Dzięki, Izori! Przez ciebie na pewno przegramy! Naprawdę, wspaniale to rozegrałaś!”. To jednak nie obchodziło już Morri. Skoro są takie świetne, poradzą sobie bez niej. W końcu jak to ujęła jedna z dziewczyn? „Zabiera im najlepsze akcje”. Nie będzie się pchać tam, gdzie jej nie chcą. Nie wszyscy muszą ją lubić.
W podłym humorze Morri w końcu doszła do jadalni. Nawet nie spojrzała na menu wystawione przy barze. Od razu zauważyła przyjaciół siedzących przy stole. Myślała, że zaraz wyjmie jeden z mieczy i odetnie głowę Tiffany, kiedy tylko zobaczyła, że ta znowu klei się do Hao. Szybko ruszyła w ich stronę.
- Znalazłaś telefon? – Kenami uśmiechnęła się uroczo.
- Tak. – Burknęła Aya. Usiadła naprzeciwko starszego Asakury. Obok niego z jednej strony siedział bliźniak, a z drugiej Red. Oboje byli nachyleni nad Hao, który tłumaczył im jakieś zadanie z biologii. Mieli mieć dzisiaj ten przedmiot.
- Zła jesteś? – Długowłosy spojrzał na ukochaną. Błękitnooka nic nie odpowiedziała, jedynie zlustrowała chłopaka wzrokiem.
- Coś się stało? – Anna zmarszczyła brwi. Wiedziała, że takie zachowanie u przyjaciółki jest nienormalne.
- Nic. – Warknęła Morri.
- Mogę ci jakoś poprawić humor? – Zapytała niepewnie Kenami. Nie wiedziała, czy w takim stanie Ayę pocieszy cokolwiek. Postanowiła jednak spróbować. – W Internecie znalazłam to… Chcę nas zgłosić, ale nie wiem czy się zgodzicie…
Morri niechętnie wzięła od przyjaciółki komórkę. Dokładnie przeczytała treść wiadomości. Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Ja się zgadzam. – Wypaliła Anna. Miała pewne „ale”, jednak widząc jak to rozweseliło Ayę, postanowiła nie zgłaszać sprzeciwów.
- Wiedziałaś o tym?
- Kenami pokazała mi to, jak poszłaś po komórkę.
- „Muzyczny przegląd zespołów nieznanych”. Brzmi świetnie! – Aya rozchmurzyła się. Już nawet widok pochylonej nad Hao Tiff jej tak nie drażnił. Co ją obchodzą jakieś wredne dziewczyny, kiedy ma przy sobie takie wspaniałe przyjaciółki! – Tylko nie mamy perkusistki…
- Jeśli nikogo nie znajdziemy, to możemy nagrać perkusję na moim symulatorze w laptopie. Anna wtedy puściłaby to na swoim keyboardzie. – Kenami wyszczerzyła ząbki.
- Ale perkusja jest najważniejsza!
- Może wam pomóc? – Zapytała uśmiechnięta od ucha do ucha Red.
- Nie dzięki. – Morri spojrzała na Rudą spod ukosa. – Treningi nam trochę zajmą, a widzę że nie masz czasu na nic innego. Tylko biologia ci w głowie…
- Popołudnia mam wolne.
- Nie potrzebujemy cię. – Powiedziała twardo brunetka.
- Przecież sama mi proponowałaś…
- Trochę się zmieniło, Tiff. – Morri spojrzała groźnie na Rudą. Miała ochotę wystawić przed siebie prawą dłoń, w której schowany był Hichie i spalić twarz tej wrednej małpie.
Twarz Red wykrzywiła się przebiegle.
- Rozumiem. I tak teraz nie mam czasu na takie pogaduszki z tobą, Aya. Jestem umówiona z dziewczynami. Do później. – Wstała z krzesła i kokieteryjnie poprawiła sobie spódnicę. Zabrała tacę z resztkami wegetariańskiej sałatki i odeszła, kręcąc biodrami.
- Ej, nie bądź niemiła. – Hao spojrzał na ukochaną ze zdziwieniem. Takie zachowanie nie było w stylu Ayi.
- Jestem szczera. – Warknęła brunetka. – A ty jak tak jej żałujesz, to leć za nią. Droga wolna. Nikt cię na smyczy trzymać nie będzie.
- Co to ma niby znaczyć? – Asakura zmarszczył brwi.
- To co słyszysz.
- Aya, bez nerwów. – Yoh uśmiechnął się uspokajająco do Morri i brata. Dziewczyna nic nie powiedziała. Obdarzyła Hao lodowatym spojrzeniem i zajęła się obgadywaniem szczegółów z pozostałymi lokatorkami.
- Najlepiej jakbyście znalazły kogoś, kto już umie grać. – Uśmiechnął się młodszy Asakura.
- Ale kto w Akumine umie grać na perkusji? – Zamyśliła się Aya.
- O czym mówicie? – Do przyjaciół podszedł Itachi. Miał tacę pełną jedzenia. – Ale jestem głodny… Nie zdążyłem zjeść śniadania.
- Jak ci poszedł próbny egzamin? – Zagadnął go Hao.
- Całkiem, całkiem, ale wszystko opowiem po wynikach. Ale o czym gadałyście, bo wyczułem zażartą dyskusję. – Brunet usiadł przy stole obok Ayi i zaczął pałaszować tosta.
- Wiesz może kto umie grać na perkusji u nas w Akumine? – Zapytała Kenami z nadzieją w głosie.
- Hm… A Deidara? – Zapytał Przewodniczący.
- Dei? – Zdziwiły się nastolatki.
- Tylko nie Dei… - Jęknął żałośnie Ren.
- Pokłóciliście się? – Yoh nie rozumiał niechęci przyjaciela do blondyna.
- Nie… Po prostu od pamiętnego wypadu na piwo, patrząc na Deidarę mam… Syndrom dnia wczorajszego. – Mruknął Tao, na co wszyscy razem się zaśmiali.
- Ale Dei umie grać? – Anna nie chciała przyznać się do tego, ale strasznie wkręciła się w pomysł tego festiwalu muzycznego.
- Wiem, że Vitsumi go uczyła. Ale czy umie… - Uchiha wzruszył ramionami.
- Dobra, pogadam z nim. Nawet podstawy by się przydały, wymyślimy mu jakiś prosty bit! – Humor Morri już wrócił do porannego stanu. – Tak właściwie wpadłam na pewien pomysł! Yoh, nie chciałbyś grać z nami?
- Ja? – Yoh nie mógł ukryć zdziwienia.
- Ty! Jesteś takim melomanem, że ci najbliżej do muzyka! – Błękitnooka wyszczerzyła swoje białe ząbki.
- Po za tym to chyba było twoje marzenie, nie? – Zapytała Kenami. Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Zielonooka od razu poczerwieniała na policzkach. – No… Mówiliście coś takiego, kiedy wspominaliście czasy Turnieju…
- Ale ja nie umiem na niczym grać… - Yoh podrapał się z zakłopotaniem po głowie.
- Mogę dać ci lekcje gry na gitarze. – Itachi uśmiechnął się do przyjaciela. – Może świetny nie będziesz, ale jakieś proste chwyty załapiesz.
- No, skoro już mnie tak namawiacie… - Młodszy Asakura machnął lekceważąco ręką, chociaż tak naprawdę skakał z radości. I każdy o tym wiedział.
- Wcale nie namawiamy, to była propozycja. – Zaznaczyła Aya.
- No to przyjmuję propozycję. – Yoh wyszczerzył swoje białe ząbki w szczerym uśmiechu.
- Została tylko jedna sprawa. Nazwa… - Kitsune spojrzała na formularz zgłoszeniowy, który miała wgrany w komórkę.
            - O matko, jak już baby wymyślają coś takiego jak nazwa zespołu, to będzie awantury… Co nie miara! – Itachi przewrócił z politowaniem oczami.
            - Ej! – Anna, Aya i Kenami spojrzały wrogo na Uchihę.
- Nie mów tak!
- Właśnie jesteśmy zgodne!
- Szczególnie, że ja już wymyśliłam nazwę!
- CO?! – Kyoyama i Morri obruszyły się, na tę wiadomość. W końcu miały wymyśleć to razem!
- Właśnie o tym mówiłem… - Jęknął Uchiha.
- Znaczy, jeśli się nie zgodzicie, nie będę zła. – Kenami zarumieniła się na policzkach. – Myślałam o „Eve”…
- Co? – Aya była naprawdę zdziwiona.
- No… „Eve”. – Kitsune uśmiechnęła się uroczo. – Wiem, że Eve chciałaby grać razem z nami, ale z wiadomych powodów nie może… To co? Ta nazwa może być?
- Pewnie, że tak! – Aya wstała. Podeszła do Kenami i przytuliła ją mocno. – Mi się strasznie podoba.
- Mi też. – Kyoyama skinęła głową ze spokojnym wyrazem twarzy. Pod stołem złapała za dłoń Yoh. Czuła się w tej chwili szczęśliwa i chciała to szczęście dzielić z ukochanym.
- Jak powiem o tym Eve, to pęknie z dumy! – Morri wyszczerzyła swoje ząbki. Złapała za swoją torbę, po czym odbiegła od stolika. - Lecę poszukać Deidary, ciekawe czy się zgodzi!
- Tylko nie spóźnij się na zajęcia! – Krzyknął za nią Hao, ale dziewczyna ostentacyjnie zignorowała to. Nie miała ochoty na pogadanki z ukochanym. Skoro sam wybiera Tiff, to niech sobie ją poucza.
            Deidara z radością zgodził się na pomoc dziewczynom. Polubił tą radosną gromadkę, ale po wyjeździe Vitsumi brakowało mu argumentów, żeby spędzać z nimi czas. Szczególnie, że z Itachi’m niespecjalnie się lubili.
Aya uścisnęła mocno przyjaciela. Zaproponowała, żeby przyszedł jutro na próbę do klubu muzycznego. Z instrumentem nie będzie problemu – w sali stoi sprzęt Vitsumi. Jedyne czego im tak naprawdę brakuje to piosenka, ale z tym też sobie powinni szybko poradzić.
Morri, cała w skowronkach, ruszyła na zajęcia. Lekcje minęły jej szybko, bo cały czas myślała o przeglądzie muzycznym. Główną nagrodą w tym konkursie było nagranie własnej płyty!  Przecież to była niesamowita okazja, żeby zacząć coś robić ze swoją przyszłością! Bo, nie oszukujmy się. Naukowcem to ona nie zostanie. Sportowiec? Bez problemu mogłaby jeździć na olimpiady międzynarodowe, ale to nie było spełnieniem jej marzeń. Za to muzyka… Oh, muzyka! Zostanie piosenkarką byłoby idealnym rozwiązaniem na przyszłość!
Czasem zazdrościła dla Hao, że on ma już obrany cel w życiu. Chciał zostać lekarzem, do czego sukcesywnie dążył. A ona? Cały czas zagubiona. Nie umiała się uczuć, ani skupić na jednej rzeczy. Chciała robić wszystko w jednej chwili!  Szkoda było życia na ślęczenie przed książkami! Chociaż w sumie… Przecież ona jest nieśmiertelna! Co z tego, że straci trochę czasu na nauce? Mogłaby się poświęcać dla Hao i spędzić jego życie w taki sposób, jaki Asakura chciał. W końcu, po jego śmierci będzie mogła robić, co tylko zechce.
Aya zadrżała. Znowu zakuło ją serce, tylko tym razem o wiele mocniej. Złapała się za koszulę, myślała że ją rozerwie. I biustonosz ją tak mocno uciskał! Skąd ten ból? Dlaczego jest taki mocny?!
- Wszystko w porządku? – Kenami szturchnęła przyjaciółkę w ramię. Siedzieli właśnie na religii, kiedy Kitsune zauważyła, że Morri siedzi dziwnie zgięta. Zaniepokoiło ją to.
- Tak. – Mruknęła Aya. Nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Po jej czole spłynęła kropla potu. Naprawdę, te napady bólu były straszne. Na szczęście nikt oprócz szatynki tego nie zauważył. Chociaż „na szczęście” to złe słowo.
Błękitnooka spojrzała z wyrzutem na plecy Asakury. On nawet się nie odwrócił...
Morri była szczęśliwa jak nigdy, kiedy usłyszała dzwonek oznaczający koniec zajęć. Wstała i przeciągnęła się leniwie. Ból zupełnie minął.
- Aya, może przejdziemy się na spacer? – Hao odwrócił się do brunetki i uśmiechnął zawadiacko.
- O, przypomniałeś sobie o mnie? – Morri udała zdziwienie.
- Ej, przestań. Chcę z tobą porozmawiać… - Asakura złapał dziewczynę za rękę. – Proszę.
- Jeśli tak bardzo chcesz. – Błękitnookiej trochę serce zmiękło. W końcu czarnooki nic złego nie zrobił. Zawsze pomagał w nauce wszystkim uczniom, a że akurat Tiff była jednym ze słabszych ogniw, nie mogła mieć o to pretensji do Asakury.
Wyszli na dziedziniec, żegnając się po drodze ze swoimi lokatorami. Usiedli na jednej z ławek, którą ogrzewało jesienne słoneczko. Asakura odruchowo rozluźnił sobie krawat. Podczas długiej przerwy porozmawiał sobie z bliźniakiem i chyba rozumiał, o co Aya była zła. W sumie ostatnio nie zachowywał się wobec niej fear.
- O co byłaś rano taka zła? – Zapytał po krótkiej chwili ciszy. Wiedział, że wchodzi na niepewny grunt, ale cóż… Musi spróbować.
- Obchodzi cię to w ogóle? – Mruknęła niepewnie Aya. Nie była zazdrośnicą, ale wszystko ma swoje granice!
- Kochanie, pewnie, że mnie to obchodzi! Obchodzi mnie wszystko co jest z tobą związane! – Długowłosy uchwycił w ręce dłonie Ayi. Uśmiechnął się do niej uroczo.
- Ostatnio w ogóle się tym nie interesowałeś…
- Wiem, przepraszam. Jestem idiotą. Wiesz jak nauka jest dla mnie ważna! Po prostu trochę się zagalopowałem…
- Nie chodzi mi wcale o to, że się uczysz, tylko z KIM się uczysz. Przecież ostatnio Tiffany spędza z tobą więcej czasu niż ja! Cały czas jej w czymś pomagasz! Czy ona jest jakaś niedorozwinięta? – Morri nie mogła powstrzymać emocji. Wyrwała dłonie z uścisku Asakury i intensywnie nimi gestykulowała.
- Nie zwracałem na to uwagi, kiedy tylko mnie o coś pytała, to jej tłumaczyłem… W Anglii jest trochę inny system edukacji…
- Dostosowany do debili. – Mruknęła z przekąsem błękitnooka. – Hao, naprawdę jesteś tak ślepy, żeby nie zauważyć, że ona się po prostu do ciebie klei? Dlaczego nie poprosi Anny o pomoc? Albo Itachi’ego? On jest wolny, nie ma dziewczyny, nikt by się o niego nie czepiał! Może też skorzystać z pomocy nauczycieli. Nie, to akurat musisz być ty!
- Obiecuję, że już nie będę spędzać z nią tyle czasu, a jak mnie poprosi o pomoc, to odeśle ją z kwitkiem. – Długowłosy uśmiechnął się słodko do ukochanej. Wyciągnął rękę i pogłaskał ją delikatnie po policzku. – Wybaczysz mi?
- Chyba nie mam czego… Przecież wiem, że to nie twoja wina. Jestem zła na nią. Nie powinna się do ciebie kleić… W ogóle, odkąd zamieszkała z nami ta rodzinna atmosfera zniknęła. Z początku jeszcze mnie tak nie drażniła, ale teraz… Patrzeć na nią nie mogę! – Warknęła Aya. – Zresztą, to same zdanie ma Anna i Kenami… Yoh i Ren też są na jej celowniku, ale z jakichś niewyjaśnionych względów do ciebie przyczepiła się najbardziej.
- Bo mam najlepszą dziewczynę i ma z kim rywalizować! – Długowłosy pocałował delikatnie ukochaną w usta. – Nie to, żebym ubliżał jakoś Ani albo Kenami…
- Uważaj bo im naskarżę! – Zaśmiała się błękitnooka.
- Cieszę się, że już się na mnie nie złościsz. – Asakura pogłaskał ją delikatnie po głowie. – To powiesz mi co się stało?
- Kiedy?
- Nie udawaj, że nie wiesz! O co byłaś rano taka zła?
- A tam, już nieważne. Takie babskie sprawy. – Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
- Jesteś piękna, wiesz? – Hao złapał kosmyk czarnych włosów nastolatki i wsadził go za jej ucho. – I strasznie cię kocham. 
- Ja ciebie też Hao. – Aya rzuciła się Asakurze na szyję. Jak ona mogła być taka głupia, żeby pomyśleć, że długowłosy ją w jakikolwiek sposób zdradza?! Przecież to największa głupota na ziemi! Zaśmiała się sama z siebie.
- Jakbym nie był twoim chłopakiem, pomyślałabym, że jesteś w ciąży… Masz takie wahania nastroju! – Czarnooki odwzajemnił uścisk.
- Chciałbyś! – Błękitnooka stuknęła go przyjacielsko w ramię. – Chodź! Musimy się zbierać na trening.
- A no tak. Dzisiaj kosz.
Para wstała z ławki i nadal trzymając się za ręce poszli w stronę akademika. Tam rozdzielili się. Każde poszło do swojego pokoju, aby spakować do torby potrzebne na trening rzeczy. Razem z nimi na koszykówkę chodzili Yoh i Ren. Chłopaki stwierdzili, że to miłe od stresowanie od codzienności, a każda forma aktywności fizycznej ich cieszyła. Nie grali w głównym składzie, aczkolwiek z uwielbieniem robili za drużynę przeciwną. Niedługo zacznie się najważniejszy w całym roku Turniej Koszykarki. Drużyna Akumine nigdy nawet nie przeszła do etapu międzymiastowego.
W tym roku mają jednak nadzieję na wyjście z zawodów międzyszkolnych. Ich skład drużyny zapowiada się obiecująco. Piątka najlepszych sportowców, jakich można byłoby sobie wyobrazić. Taiga Kagami – mistrz wsadów, Tetsuya Kuroko - wierny cień Kagami’ego - król podań, Junpei Hyuuga, który umie trafić do kosza z każdej odległości i  Shun Izuki najlepszy w zagraniach taktycznych. No, nie można zapomnieć o królowej wszystkich sporków – Morri. Każdy wiedział, że Aya w drużynie zwiększa prawdopodobieństwo wygranej o 94%.
Gracze grzejący ławkę również nie byli przeciętniakami. O sprawności bliźniaków i Tao nie trzeba nikogo przekonywać, ale cała reszta była nieznacznie wolniejsza i słabsza od nich. Oczywiście wśród zapasowych graczy był również Benekichiro~kun – syn ich trenera. Nie przodował w tym sporcie - jego domeną była lekkoatletyka. Mimo to ojciec wepchnął go do każdej drużyny sportowej, jakiej tylko można było. W końcu bycie nauczycielem wychowania fizycznego do czegoś zobowiązuje!
Wszyscy uczestnicy klubu koszykarskiego wraz z trenerem stali na boisku. Po sprawdzeniu listy obecności zaczęli rozmawiać o zbliżającym się Turnieju Koszykówki. Była to wielka impreza i szansa dla mistrzów tego sportu.
- Z tym składem zwycięstwo jest nasze! – Hao wyszczerzył swoje ząbki, obejmując ukochaną ramieniem. Morri miała wrażenie, że w tej chwili urosła od dumy, która ją wypełniała.
- Tak, macie rację. Kagami~kun, jesteś niesamowity! – Yoh klepnął kolegę po ramieniu.
- Dzięki. Dużo robi za mnie wzrost… - Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie. – Chociaż dla Napoleona to chyba zaleta, nieźle robi zwody.
- Kogo nazywasz Napoleonem?! – Róg na głowie Ren’a widocznie się zwiększył. Asakurowie prychnęli, starając się pohamować śmiech, za to Aya otwarcie zarechotała na te słowa.
Od pewnego czasu młody Tao otrzymał zacny pseudonim „Napoleon”. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, skąd takie przezwisko…
- Oj, no nie udawaj… - Zaśmiał się wesoło jeden z chłopaków z drużyny.
- Ja cię zaraz…! – Złotooki ruszył do ataku. Bliźniacy jednak w porę zareagowali. – Puszczajcie mnie! Rozniosę ich!
- W sumie nie rozumiem, dlaczego się tak denerwujesz na tego Napoleona… - Yoh bardzo bawiła cała sytuacja.
- Właśnie. Był inteligentny, ambitny. Wybitny z niego przywódca i militarny geniusz…
- Myślisz, że mnie to przekonuje?! – Złotooki spojrzał wściekle na długowłosego.
- A nie?
- Nie!
- Ale Napoleon do ciebie idealnie pasuje, Ren! Był jeszcze władczy, nie znosił sprzeciwu… Idealny ty!
- Nie, Ren, nie zabijaj mi brata! – Yoh musiał szybko interweniować, bo inaczej z Hao zostałaby tylko mokra plama na ścianie.
- Nie rozumiem cię. – Kagami wzruszył ramionami. – Kuroko też jest niski, a nie robi z tego żadnych problemów.
- Bo i tak Kuroko~kun jest wyższy od Ren’a o 6 centymetrów… - Zarechotała radośnie Morri. – Ale spokojnie, Kenami nie lubi wysokich chłopaków.
- Ja was dzisiaj pozabijam! – Ren warknął wściekły, po czym oddalił się od śmiejącej się do rozpuku drużyny.
- Martwię się trochę, że wygrana w zawodach nie będzie taka łatwa… - Hyuga nagle spoważniał.
- Będzie dobrze! – Morri poklepała kolegę po ramieniu. – Wygramy! Na pewno! Rozniesiemy ich na pył!
- Jaka bojowa atmosfera. – Zarechotał Hao.
- A pewnie, że bojowa! W tym roku musimy zdobyć ten puchar! – Od Ayi aż bił płomień ambicji. – Trzeba będzie wymyśleć jakąś strategię. Napoleon…!
- Spier…!
Benekichiro w tym momencie zagwizdał, aby oznajmić koniec sporu. Podzielił koszykarzy na dwie drużyny i dał im piłkę. Aya w tej chwili była naprawdę zadowolona. Sport dawał jej wiele radości i pozwalał na uspokojenie burzliwych emocji.
- Znowu dałaś nam w kość, Morri… - Westchnął ciężko Hyuga, kiedy już zakończyli trening i szli w kierunku szatni.
- Co z tobą dziewczyno nie tak? – Zapytał Kagami. Zawsze myślał, że ma wspaniałą kondycję, ale teraz wiedział, że do ideału brakuje mu jeszcze wiele.
- Może nam zdradzisz swoją tajemnicę? – Izuki objął nastolatkę przyjaźnie ramieniem.
- Mam podpisany tajemniczy pakt z demonami, który daje mi nadludzką siłę. – Rzuciła radośnie Morri. Szamani spojrzeli po sobie ze zdziwieniem. Z zaciśniętym gardłem czekali na reakcję kolegów z drużyny.
Ci zaśmiali się wesoło. Załapali „żart” i zgodnie stwierdzili, że za taką cenę to i oni sprzedadzą duszę diabłu. Asakurom i Tao kamień spadł z serca. Atmosfera była niezwykle przyjazna. Niestety Aya musiała odłączyć się od wesołej grupy. W końcu mimo wszystko nadal musiała korzystać z damskiej szatni…
Chłopcy wzięli prysznic i powoli zaczęli ubierać się w codzienne stroje. Rozmawiali przy tym o jutrzejszych zajęciach, przyszłym turnieju koszykówki i wszystkim, o czym mogą rozmawiać nastolatkowie.
- O sms. – Ren spojrzał na swój telefon. Nieznacznie uśmiechnął się czytając jego treść.
- Czyżby to Kenami? – Yoh spojrzał znacząco na przyjaciela.
- Niby skąd takie pomysły? – Tao momentalnie spoważniał. Zamknął klapkę telefonu.
- Nawet nie udawaj, przecież my wszystko widzimy. Nie jesteśmy ślepi. – Zaśmiał się Hao.
- Nic nie widzicie. – Obruszył się złotooki.
Bliźniacy spojrzeli na siebie znacząco. Lokatorzy pożegnali się z przyjaciółmi z drużyny. Poczekali na Ayę i razem poszli do akademika.
- Ej, pouczymy się dzisiaj razem? – Zaproponowała Morri.
- Ty proponujesz naukę? Łał… - Zarechotał Starszy.
- Nie śmiej się z tego! – Błękitnooka udała obrażoną.
- Ale to naprawdę dziwne… - Yoh puścił szwagierce oczko. – W każdym razie ja jestem za. Anna się ucieszy.
- Więc postanowione idziecie do nas! - Wyszczerzyła ząbki Aya.
Całą grupą udali się do pokoju dziewczyn. Byli w wyśmienitym nastoju. I nawet obecność Tiff im nie przeszkadzała.
Niedługo potem doszedł do nich Itachi. Wieczorem wpadł Deidara z Sasoirm, żeby dogadać się co do prób zespołu. Tak więc, kiedy tylko przyjaciele odrobili podstawowe lekcje, ich „nauka” zamieniła się w kameralną posiadówkę. Każdy dobrze się bawił, jedynie Red kręciła nosem. Nikt jej nie słuchał i żaden z chłopaków nie zwracał na nią uwagi. Jaką Aya miała z tego satysfakcję!
- W weekend może od rana będziemy trenować? Czy macie inne plany? – Zapytał Deidara patrząc na przyjaciół z wesołym uśmiechem.
- Przepraszam, ja odpadam… - Odezwała się Kenami.
- Masz jakieś plany? – Anna spojrzała na nią zdziwiona.
- Tak. Odezwali się do mnie starzy znajomi. – Kitsune uśmiechnęła się od ucha do ucha.
Przyjaciele spojrzeli na nią przerażeni. Zielonooka nie rozumiała o co im chodzi. W końcu jednak domyśliła się, o jakich „znajomych” im chodzi.
- Nie, to nie to o czym myślicie! – Szybko wyjaśniła szatynka. – Skontaktowała się ze mną stara koleżanka! Chodziła razem ze mną i Vitsumi do jednej podstawówki. Spotkała się z nią przypadkowo i poprosiła o mój numer. Pisałyśmy ze sobą i postanowiłyśmy się spotkać, jako że w weekend będzie w Tokio.
- Może przyprowadzisz ją tutaj? – Zaproponowała Aya.
- Cóż, nie wiem czy się was nie przerazi. – Zaśmiała się Kitsune.
- No wiesz co! – Oburzyła się Morri.
Temat szybko zszedł na inną drogę. Pewnie zarwaliby całą noc wspólnie gadając i wygłupiając się, gdyby nie to że Tiff zaczęła marudzić, że chce spać, a Itachi upomniał, że rano muszą wcześnie wstać. Wszyscy więc postanowili już się pożegnać. Chłopcy poszli do siebie, a dziewczyny przebrały się i wskoczyły do łóżek. Nie każdy mógł jednak spokojnie zasnąć.

~*~ENDING~*~

Kenami nie musiała sprawdzać kto do niej napisał. Westchnęła ciężko. Naprawdę chciało jej się już spać…
„Coś ty znowu wymyśliła?”
Kitsune zaśmiała się pod nosem.
„Nic. Nie ufasz mi?”
„Nie, kiedy wiem, że na 100% kłamiesz. Co to za znajoma? Spotykasz się z kimś?”
„A co? Jesteś zazdrosny?”
Kenami patrzyła na ekran telefonu z wypiekami na twarzy. Uwielbiała te nocne rozmowy z młodym Tao. Od czasu spotkania na balkonie robili to cały czas. Często ze sobą pisali. Może wydaje się to dziwne, jako że Ren mieszka za ścianą, ale takie są uroki akademików – zero prywatności. A Tao jak to Tao. Na oczach innych na pewno nie zachowywałby się tak, jak wtedy kiedy są sami. Sms to nie najlepsze rozwiązanie, ale na razie najbardziej odpowiednie. Oboje mogli przyzwyczaić się do rozmów z „tą drugą osobą”. 
Kitsune postanowiła nie stawiać go aż w tak trudnej sytuacji. Wiedziała, że Ren na pewno zastanawia się teraz na najbardziej poprawnie polityczną odpowiedź.
„Nie musisz się martwić. Tobie wszystko wyjaśnię. Ale wolałabym osobiście. Wolę twoje oczy niż ekran.”
„ Bardzo śmieszne. Jutro po lekcjach cię porywam. WSZYSTKO mi wytłumaczysz.”
„Jaki groźny ten twój CAPS LOCK ^^ Wytłumaczę, wytłumaczę… Ale mam to „porwanie” potraktować jako randkę?”
Ren spiął wszystkie mięśnie w swoim ciele. Długo rozmyślał nad odpowiedzią. W końcu jednak znalazł właściwe słowa.
„Nie.”
Kenami posmutniała. Miała nadzieję, że Tao napisze coś w stylu „może”, albo „jeśli chcesz”. Ale na pewno nie „nie”.
Jej komórka znowu zawibrowała.
„Na randkę zaproszę cię osobiście. A teraz już śpij, bo znowu przyśniesz na zajęciach. Dobranoc, Keni.”
Kitsune aż poczuła przyjemne ciarki na karku. Nie wiedziała dlaczego, ale nagle żołądek zaczął jej świrować. I zrobiło jej się nagle tak gorąco…
„Dobranoc Ren ;* ”
 I tyle po spaniu tej nocy…


Kenami: Ja się nawet nie będę tłumaczyć. Od razu przejdę do rozmów XD I z góry przepraszam za wszelkie błędy ;_;
Aya: Oczywiście chcielibyśmy tu zaznaczyć, że powrót był zaplanowany na najpiękniejszą datę pod słońcem, 12 maja! ^^
Yoh: Urodziny mojego brata!
Hao: Mojego też!
Ren: No cóż za zaskoczenia >_< To może dlatego, że jesteście bliźniakami?
Asakurowie: Wow! Możliwe ^^ !
Kenami: Eh… Dziękuję wszystkim za komentarze! I przepraszam, że odpowiadam na nie dopiero teraz. No ale… No cóż. TAK. Zacznijmy lepiej skupiać się na komentarzach ^^”
Anna: Dobry pomysł… Inaczej nieponaprzepraszasz się do końca życia…
Kenami: Spoko Nevada~chan! Ja mam trzymiesięczny poślizg! Więc tygodniowy to pikuś! XD
Aya: No i ja też mówię, że Itachi powinien znaleźć sobie laskę! No ale on nie chce :< A może wolisz chłopaków?
Itachi: Wolę spokój… Jak patrzę na moje lokatorki za ścianą to zostanę starym kawalerem… Po co mi ta bieda w postaci kobiety?!
Hao: Podobno kobieta jest jak papieros… Szybko się uzależniasz, mimo że szkodzi twojemu zdrowiu ^^
Yoh: Skąd ty znasz takie mądrości?
Anna: Nawet nie próbuj się dowiadywać!!
Kenami: Kiedyś Nevada~chan napiszę ci tego hentaia ;p Tylko daj mi się przemóc psychicznie ;_;
Ren: Zboczeńcy wszędzie!!
Yoh: Jakbyś ty hentaiów nie czytał…
Ren: Nie czytam!! O_O
Hao: No tak… Nie czytasz XD Robisz z nimi co innego ^^
Anna *zły błysk w oku i tłuczek do mięsa w ręce*: Który pierwszy na masaż?!
Kenami: Ao Mori! ^^ Specjalnie dla ciebie na koniec rozmów wstawiamy zdjęcie Tiff ;p I chyba nie ma za dużo wspólnego z żadną postacią z HSDxD ^^ Bo słowo „rudy” to w ogóle jest dziwne stwierdzenie… Bo dla mnie rudy to taki… Marchewkowo-miedziany? A dla większości osób „rudy” to czerwono włosy ;_; Help…
Ren: Dlatego najlepiej mieć fioletowe włosy!
Anna: Albo blond… Bo z „szatyn” i „brunet” też są problemy… O czym my gadamy?! >-<
Kenami: Raion to nazwisko było wybierane na jednych z wykładów, bodajże na „Promocji zdrowia” z portalu „zapytaj.pl”. Temat brzmiał „Jakie polecacie nazwiska dla simsów” XD Więc nie mów że nazwisko „Red” dziwnie brzmi XD
Yoh: Spokojnie, Spokoyoh… Nikt tak nie umie zagubić się w czasoprzestrzeni jak Kenami XD To nasz mistrz!
Kenami: Nie wypominaj mi tego ;___;
Aya: Spokoyoh, nie tylko ciebie zastanawia skąd Jiraya~sensei wie tyle o duchowym świecie… Trochę mnie to przeraża!
Hao: I to już nie chodzi tylko o dumę Ren’a! Aya na siłowni robi lipę wszystkim facetom! Czujemy się przez nią słabą płacią…
Aya: Teraz to ja mam doła… ;_; Czuję się jak jakiś paker…
Anna: Aya…. Ty jesteś pakerem. Tylko takim…. Incognito!
Kenami: I teraz dwie ostatnie osoby z komentarzy ^^ Pozwolisz Ginny, że najpierw porozmawiam z Pauliną? XD Kochana Paulino. Tak jestem człowiekiem trollem XD Ale nie wyrobiłam się z ogarnięciem rozdziału na czas… Więc musiałam wstawić ładowanie odcinka XD #KtoWieTenWie
Hao: Będziemy wszyscy jutro trzymać za ciebie kciuki! ^^ Ale wiesz… Że ty tą maturę masz w piątek 13? XD Trochę…. No cóż XD
Yoh: Pechowo ;p
Kenami: Wybacz, że nie odpisałam ci na GG ale wchodzę tam sporadycznie ;_; Więc jak coś to najtrafniej do mnie na komórkę ewentualnie FB się kłania ^^” Dziękuję że tak chwalisz moje opowiadanie ^.^ Tak mi miło na serduszku! Mam nadzieję, że nie zawiodłam czytelników tym rozdziałem ;)
Ren: Robię jak uważam. Nikt mi nie będzie ustawiał życie! >_<
Aya: Nikt ci nie chce życia ustawiać. Oprócz twojego wujka… Ale on to wiesz… Już w sumie trochę jakby zostałeś wydziedziczony, nie?
Hao: Twoja dyskretność…
Ren: Sama jesteś wydziedziczona! >_<
Kenami: Oczywiście zajrzę na twojego bloga ;) No a teraz powracam do Ginny, praktycznie dzięki której jest dzisiaj rozdział, więc brawa! ^^
Aya: Sama jesteś za leniwa…
Kenami: CICHO!
Aya: To do mnie kolejna osoba się czepia, że jestem za silna ;_;
Kenami: Tak… Chyba powoli będę kończyć rozmowy. Bo już późno. Bardzo późno ;_; A spać trzeba.
Aya: Sen jest dla słabych!
Anna: Sen jest dla ludzi! >_<
Kenami: Jeszcze raz dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze J I serdecznie dziękuję dla Ginny że się odezwała ^^ To tak miłe, jak ktoś o tobie pamięta ^.^ I specjalne podziękowania dla Pauliny. Już przestaje trollować i wstawiam odcinek. Ja Ne!


Tiffany Red