wtorek, 16 czerwca 2015

Odcinek 27: Ohayo, mina!

         - C… Co wy tu robicie?! – Zapytała zszokowana Aya, która została wysłana do otworzenia drzwi.
- Niespodzianka! - Krzyknęli chórem przyjaciele stojący w drzwiach.
- Zamknij usta, Aya! – Do korytarza wpadł młody Usui. Mocno uścisnął przyjaciółkę. Ta po sekundzie spędzonej w całkowitej konsternacji przebudziła się. Uchwyciła w pasie chłopaka i oderwała go od ziemi.
- Horo! – Wrzasnęła zaskoczona tym, że jej przyjaciele naprawdę tu są. Zaczęła kręcić się wokół własnej osi, nadal trzymając błękitnookiego.
- Odstaw mnie! – Pisnął niezadowolony szaman. Brunetka posłusznie dała mu wolność. Sama rzuciła się w tłum stojący za drzwiami. Stali tam wszyscy. No prawie… Widziała uśmiechnięte minki przyjaciół Jun, Pilici, Horo, Kumiko, Naoko, Ryu, Koken, Manty, Joco oraz ich stróżów Pai Longa, Chikę, Manę, Tokagero, Corey, Mosuke i Mik’a.  
- Aż tak osłabłeś, że dziewczyny cię muszą nosić na rękach? – Na korytarzu pojawił się Ren. Spojrzał znacząco na przybysza z północy.
- Też się stęskniłem, Bufonie jeden! – Usui nie czekał długo. Podszedł do złotookiego i uścisnął go po bratersku.
         Nagle obaj poczuli na sobie ciężar czyjegoś ciała. Między ich głowami pojawiła się czarna burza włosów i czekoladowa twarz pewnego dobrze nam znanego jegomościa.
- Tak! Drużyna Ren’a znowu w akcji! – Wrzasnął Joco, obejmując swoich przyjaciół.
- Mam dość tej nazwy! Nigdy mi się nie podobała! – Oznajmił oburzony Horo.
- Hm? – Złotooki spojrzał zdziwiony na przyjaciela. – Wolałbyś Drużyna Tao?
- Wiesz, że nie o to mi chodziło! – Krzyknął Usui, a na jego czole pojawiła się charakterystyczna żyła.
Po chwili jednak we trójkę głośno się zaśmiali.
- Kumiko! Naoko! – Morri witała się powoli z wszystkimi nowoprzybyłymi. – Jak tu trafiliście?
- Nie tylko Renny jest tu Tao – Jun jak zwykle uśmiechnęła się uroczo.
- No tak… - Aya podrapała się po głowie z zakłopotaniem.
- Moglibyśmy tu przybyć za pomocą GPS, ale tu nigdzie NIE MA ZASIĘGU! Cały mój sprzęt jest tu bezużyteczny! – Oburzył się Manta. Jego nieśmiertelny laptop na tą chwilę mógł się przydać tylko do grania w pasjansa.
- Dogadasz się z Kenami… - Zaśmiała się nerwowo brunetka. - Urosłeś!
- Ta, Anna nie będzie mogła mną już rzucać! – Szczerze ucieszył się blondyn. Mierzy już całe metr wzrostu! I dalej rośnie!
- Nie znasz moich możliwości… - Zaśmiała się Kyoyama, wchodząc na korytarz. Obok niej kroczył Yoh, Hao, Tamao i snująca się na końcu Kenami.
- Jesteście już! - Wyszczerzył ząbki młodszy Asakura.
- YOH! – Wszyscy krzyknęli jednocześnie, tworząc swego rodzaju falę uderzeniową.
         Szatyn uśmiechnął się życzliwie, jak to miał w zwyczaju. Ten wyraz twarzy był przeznaczony dla wszystkich jego przyjaciół i sojuszników. Otaczał ciepłem i opieką innych ludzi, aż w sercu gościło bezpieczeństwo.
- Ohayo, mina!

~*~OPENING~*~

         Po wstępnym wejściu zrobiło się naprawdę gwarno. Nawet duchy przekrzykiwały się jeden przez drugiego. Tokagero ukrywał łzy wzruszenia, pod maską zimnego drania na widok swoich nieżywych przyjaciół. Amidamaru i Bason byli niezwykle szczęśliwi. Samuraj był szczególnie zachwycony, kiedy zauważył pośród znajomych swojego druha z czasów dzieciństwa – Mosuke. Okazało się, że duch został z Mantą i teraz jest jego oficjalnym stróżem.
         - Wiedziałeś o tym? – Zapytała Aya długowłosego Asakurę, wskazując dłonią na nowo przybyłych.
- Pewnie, że tak. – Ten pocałował ją w policzek. – Chyba się cieszysz, co nie?
- Jasne, że tak! – Krzyknęła uradowana błękitnooka. Rzuciła się ukochanemu na szyję.
- Nasze panie są jeszcze piękniejsze niż ostatnio. – Między przyjaciółmi wyłoniła się wysoka i postawna sylwetka bardzo charakterystycznie uczesanego bruneta. Dostał kuksańca w żebra od stojącej obok niego wiśniowowłosej, krótko obciętej dziewczyny. Była ubrana w krótkie dżinsowe shorty i bordowy podkoszulek z trupią czaszką na piersiach.
         Aya chwilę się zastanowiła kim jest ta nieznana jej dziewczyna. W końcu jej źrenice rozszerzyły się maksymalnie.
- K-Koken?! – Wrzasnęła Morri, patrząc z niedowierzaniem na swoją niegdyś przeciwniczkę, teraz przyjaciółkę.
- Nie poznałaś mnie, Aya~chan? – Zdziwiła się czerwono włosa.
- Nie! Jesteś taka… Taka… Inna…! – Błękitnookiej aż zawirowało w głowie.
         Kiedy ostatnio widziała Koken, była to cicha, nieśmiała dziewczyna, która bała się telewizora i wszelkiej technologii. Wynikało to z jej pochodzenia – dawno temu, w innej epoce pewien demon zamienił ją w bezcielesną formę zwaną Bezimienną. Aya na chwilę zamieniła z nią się na ciała, a potem wyzwoliła ją z bezosobowej postaci. Teraz stała przed nimi młoda, odważna kobieta, która wie czego chce.
- Ryu pokazał mi wiele rzeczy. Dużo się przy nim uczę! – Wiśniowowłosa uśmiechnęła się uroczo. Objęła rękoma przedramię bruneta.
- W końcu znalazłem królową mojego życia. – Powiedział Ryu rumieniąc się na policzkach. Spojrzał czule na Koken kładąc swoją dużą dłoń na uścisku jej rąk.  – I przy okazji dowiedziałem się, gdzie jest moje uświęcone miejsce…
         Przyjaciele wymienili między sobą znaczące spojrzenia i uśmiechy. Pogratulowali Ryu, wiedząc ile energii poświęcił, żeby znaleźć dziewczynę.
         Wtem Horo spostrzegł nową postać wśród znajomych sobie osób. Podszedł do nieznanej sobie dziewczyny.
- Nie widziałem cię jeszcze wśród naszych. – Uśmiechnął się lekko, uważnie patrząc na Kenami.
         Ta stała wyprostowana z nieśmiałą miną. Patrzyła na nieznajomych lśniącymi, soczyście zielonymi oczyma. Kiedy tylko Horo zwrócił na nią uwagę, wszyscy przyjaciele skupili się na szatynce. Nie przeszkadzało jej to. Ukłoniła się lekko, chcąc okazać swój szacunek.
- Ohayo gozaimasu! Nazywam się Kitsune Kenami. Chodzę do jednej klasy z Yoh, Hao, Anną i Ayą. Miło mi was poznać!
         Wszyscy zaczęli się przekrzykiwać, chcąc poznać nową towarzyszkę. Ten harmider przeszkodził Annie. Zarządziła, że nie mogą tak stać z walizkami na korytarzu.
         Każdy dostał rozkaz zakwaterowania się w budynku. To Ren jako właściciel posiadłości miał pomóc przyjaciołom w ogarnięciu tego problemu. Zajęło im to dłuższą chwilę, ale w końcu każdy dostał swój pokój. Horo i Joco spali w jednym pokoju ze złotookim. Pilica dokwaterowała się do Tamao, a Jun do Kenami. Osobne sypialnie uzyskali Manta, Ryu i Koken oraz Kumiko i Naoko.
Następnie wszyscy mieli się rozpakować. Tego przywileju nie otrzymał jedynie Ryu, który dostał za zadanie ugotowanie śniadanio-lunchu dla wszystkich. Jako, że to nie łatwe zadanie, do pomocy zgłosili się bliźniacy i Manta. Potem dołączyli do nich Joco i Horo, a na końcu do pomieszczenia wpadł młody Tao. Tyle czasu razem nie rozmawiali! Teraz muszą się ze sobą nagadać!
- Ej, Ren… - Usui podszedł blisko przyjaciela. Ściszył głos nie chcąc, aby inni za bardzo słyszeli ich rozmowę. – Kenami to ta dziewczyn, o której tyle do mnie pisałeś?
- Tak, a co? – Złotooki spojrzał uważnie na przyjaciela. Obaj wycierali talerze i szklanki, które mocno się zakurzyły stojąc w kredensach i regałach.
- Wyobrażałem ją sobie trochę… Inaczej… Zaskoczyła mnie. – Zimnolubny nastolatek lekko poczerwieniał na policzkach. – Pokazywałeś ją w trochę innym świetle…
- Po prostu dobrze jej nie znasz. – Prychnął Tao. – To przebiegła lisica.
- Coś was łączy? – Błękitnowłosy uważnie przyjrzał się przyjacielowi.
- NIE! – Wrzasnął zaczerwieniony po same czubki uszu złotooki.
Machnął energicznie ręką i zrzucił na podłogę stojącą obok metalową miskę. Reszta spojrzała na to uważnie.
- Uważaj trochę… - Hao zmarszczył brwi. – I tak mamy mało naczyń, jak na tyle osób…
- Przecież to metal, nic się nie pobiło… - Prychnął Ren. Podniósł naczynie z ziemi, po czym odstawił na miejsce.
- Rozumiem. – Usta Usui’ego wygięły się we wrednym uśmiechu. – Czyli chcesz z nią być?
         Ren przesunął drugą dłoń do tyłu, a stojące na blacie szklanki runęły na ziemię z głośnym hukiem. Starszy Asakura spojrzał na przyjaciela nienawistnym wzrokiem. Złotooki rzucił pod nosem kilka przekleństw.
- Dlaczego mnie o to pytasz?! – Żachnął się Tao. Jego wzrok skupił się na oczach przyjaciela z północy.
- Bo tyle mi o niej mówiłeś i… - Horo spojrzał chytrze na Ren’a.
- Jeśli chcesz, możesz nawet z nią być! Nic mnie to nie interesuje!
         Ren obrócił się napięcie i omijając pokruszone szkło, wyszedł z kuchni.
- Co mu się stało? – Zapytał zdziwiony zachowaniem fioletowowłosego Usui. – Chciałem go podrażnić, ale nie myślałem, że aż tak go to ruszy…
- Wiesz, myślę że… - Powiedział niepewnie Manta. Podszedł do szafki i wyjął z niej zmiotkę i szufelkę.
- Eh, nieważne! – Błękitnooki machnął lekceważąco ręką. – Ren, to Ren, nic się nie zmienił… W czym mam pomóc?
         Bliźniacy wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Obaj, mieszkając z Tao znali jego zachowania najlepiej. Wiedzieli, jak bardzo się zdenerwował tą rozmową. I było dość oczywiste dlaczego. Ren był osobą bardzo zamkniętą, ale na kilometr było widać jego zainteresowanie osobą szatynki. Tym bardziej nie chciał, aby Horo zbliżał się do Kenami – krzyknął tak tylko w nerwach. Oyamada też był bystry i momentalnie to zrozumiał. Niestety, niektórzy nie byli tak dobrzy w odgadywaniu emocji innych…
- Zmieć po swoim wybuchowym druhu z drużyny, jeśli możesz… - Zaproponował Ryu. Nie lubił bałaganu w kuchni, kiedy gotuje.
- I spróbuj znaleźć jakieś naczynia do picia, zastępujące szklanki. – Dodał Hao patrząc z łzami w oczach na szkło leżące na podłodze.
- Manta, jak ci idzie w szkole? – Zapytał Yoh, chcąc rozluźnić sytuację.
- Świetnie, po za tym, że bez was jest mi strasznie nudno… - Blondyn westchnął ciężko.
- To przenieś się do nas. – Młodszy Asakura wyszczerzył wszystkie swoje ząbki. – My na brak nudy nie narzekamy.
- No tak, macie siebie. Z wami nigdy nie można się nudzić. Założę się, że podbijacie całe Akumine. – Karzeł zaczął kroić marchewkę na drobne kawałki.
- Ale na pewno brakuje wam szamańskich walk i tej adrenaliny, prawda Mistrzu Yoh, Mistrzu Hao? – Zapytał Ryu zajmujący się rybą.
         Asakurowie wymienili się znaczącymi spojrzeniami. No tak, ich przyjaciele nie wiedzą…
- Bardziej brakuje nam waszego towarzystwa. – Uśmiechnął się chłopak w słuchawkach.
- Właśnie! Nikt was nie może zastąpić! – Długowłosy szybko przytaknął bratu.
- Jesteśmy szalenie wzruszeni waszymi słowami! – Ryu wytarł rękawem łzy z kącika oczu.
- Horo, a jak wam się kręci biznes? – Yoh spojrzał na chłopaka z północy. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco, oczekując wyjaśnień. – No.. Ren nam opowiadał, że otworzyłeś wraz z Pilicą i rodzicami ośrodek wypoczynkowy, to prawda?
- Tak. – Usui uśmiechnął się. – Postanowiliśmy, że zamiast zmieniać miasta w pola lilii, musimy zmienić mentalność ludzi. Zdziwiło nas to, że interes naprawdę się kręci. Przyjeżdżają do nas zarówno przeciętni robotnicy jak i bogaci biznesmeni, którzy tęsknią za powrotem do natury. Pomagają nam dbać o pola i sadzić lilie i lasy. Niektórzy zaczynają nawet widzieć drobiażdżki!
- Widzę, że naprawdę się staracie. – Yoh spojrzał na Horo  z zachwytem i odrobiną zazdrości. On nic nie zrobił, aby lepiej żyło się i duchom i ludziom!
- Gdyby nie Aya nic by z tego nie wyszło. – Błękitnowłosy podrapał się z zakłopotaniem po włosach. Był dumny ze swojego osiągnięcia, ale nie chciał, żeby przyjaciele go tak wychwalali. Tak naprawdę on zajmował się polami, wszystko starała się ogarnąć Pilica, chociaż interes był zapisany na rodziców. Pokręcona sprawa. – A ty Joco? Co porabiasz?
- Właśnie? Nasz niezabawny przyjacielu? – Ryu podchwycił temat. – Ja jeżdżę po świecie, bliźniaki z Bufonem i Manta edukują się, Horo zajmuje się gospodarką, a ty?
- Gram w teatrze. – Joco dumnie wypiął pierś.
         Chłopaki spojrzeli po sobie. Przez chwilę panowała totalna cisza. Nie było słuchać nic oprócz świszczących na ogniu garnków.
         Po tych paru sekundach wszyscy oprócz biednego Joco wybuchli gromkim śmiechem.
- W końcu udało ci się nas rozbawić, mój żartobliwy przyjacielu! – Skomentował trafnie Ryu.
- Mówię prawdę! – Oburzył się Joco. Tupiąc nogą o podłogę wyraził swój sprzeciw.
- Nie zgrywaj się Joco! – Horo klepnął murzyna w plecy.
- Nie zgrywam się! - McDaniel zdenerwował się już nie na żarty. – Zastałem zatrudniony jako aktor w teatrze…
- Ale serio? – Yoh już się trochę uspokoił, chociaż dalej stał zgięty w pół.
- Tak! – Joco prychnął gniewnie. – Na razie nie pozwalają mi pisać własnych scen i gram role drugoplanowe, ale może niedługo to się zmieni.
- A co to za teatr? „Krzywej ironii”? – Manta otarł łzę spływającą po policzku.
- Na pewno go nie znacie, to niewielki teatr w Los Angeles… Możecie mi teraz nie wierzyć, ale w końcu zostanę sławnym satyrykiem! – Brunet zapewnił przyjaciół, robiąc zadziorną minę.
- Wierzymy, wierzymy… - Hao machnął lekceważąco ręką.
         Chłopcy zaczęli się ponownie śmiać i rozmawiać jak za starych dobrych czasów Turnieju. Gotowali razem, a potem rozstawiali naczynia do stołu. Nawet Ren pomógł, gdy tylko uspokoił się po ostatnim wybuchu gniewu.
         W tym samym czasie dziewczyny zgromadziły się w jednym pokoju i przekrzykiwały jedna przez drugą. Po prostu nie mogły się nagadać.
         - Naprawdę! Zaręczyłaś się z Yoh?! – Krzyknęła zaskoczona Naoko.
- Tak. Co w tym dziwnego? – Anna podniosła dumnie głowę. – Przecież było pewne, że zostanę jego żoną.
- No tak… Ale nie myślałyśmy, że Yoh stać na taki gest… - Kumiko zaśmiała się przyjaźnie.
- Ale miał gest! I to ogromny! – Aya wyszczerzyła wszystkie ząbki. – Były kwiaty i kolacja i ten piękny pierścionek!
- Pierwszy raz widziałam tak podekscytowaną i szczęśliwą Annę! – Zaśmiała się Kenami.
- Wcale nie byłam podekscytowana! – Krzyknęła Kyoyama. Nikt nie będzie obnażał jej uczuć!
- Tak bym chciała, żeby mój chłopak mi się tak oświadczył! – Pilica odleciała w świat własnych marzeń.
- A ty w ogóle masz chłopaka? – Zarechotała Naoko.
- Jeszcze nie, ale kiedyś na pewno go zdobędę! – Młoda Usui nakręciła się na znalezienie wybranka życia.
- Jak to jest, że żadna z nas nie ma szczęścia do chłopaków? – Westchnęła ciężko Kumiko.
- Mów za siebie! – Wyszczerzyła ząbki Morri, przybijając sobie piątkę z Anną.
- W tym przypadku to bliźniaki nie mają szczęścia do dziewczyn. Żartowałam! – Automatycznie krzyknęła Kitsune, którą przeraził wściekły wzrok lokatorek. Reszta zaśmiała się niepewnie.
- Zazdroszczę wam. – Westchnęła cicho Tamao.
- Hm? – Morri spojrzała na różowowłosą pytająco.
- Nie, nic nie mówiłam. – Tamamura zaczerwieniła się po same czubki uszu.
- Panno Jun…
         W drzwiach stanął Pai Long – duch stróż-zombie panny Tao. W obu rękach dźwigał ogromne walizki. Jako, że mu raczej upał nie przeszkadza, to on dostał za zadanie poprzynosić wszystkie bagaże.
- Panno Jun, to już ostatnie. – Uśmiechnął się mężczyzna.
- Postaw je w pokoju obok, tam będę spać. – Dziewczyna spojrzała na niego z czułym uśmiechem.
- Czym… Kim ty tak właściwie jesteś? – Kenami spojrzała zszokowana na przybysza. Stała z szeroko otwartymi oczyma. Nigdy nie widziała kogoś podobnego do niego.
- Hm…? – Mężczyzna spojrzał na nią, zastanawiając się kim jest nieznajoma.
- To mój duch stróż, Pai Long. – Wytłumaczyła przyjacielsko Jun.
- Dlaczego ma ciało? – Kitsune podeszła do wojownika. Dotknęła jego zimnej, sztywnej skóry na przedramieniu. – Jak to jest zrobione?
- Jestem żywą… Znaczy nieżywą, ale żyjącą osobą, więc proszę, nie mów o mnie jak o przedmiocie. – Poprosił kulturalnie mistrz stuk walk.
- Oh… Przepraszam. Wcześniej cię nie zauważyłam. Wyglądasz jak z daleka wyglądasz jak normalny, nieco blady człowiek. Jestem Kitsune Kenami. – Szatynka ukłoniła się w pas.
- Pai Long… - Powiedział niepewnie mężczyzna.
- Co cię tak fascynuje? – Zapytała ze zdziwieniem Aya. – Nigdy wcześniej nie widziałaś ducha stróża Doshi?
- Wiesz, oprócz Vitsumi i was, nie znam żadnych szamanów, więc nie… A to jest naprawdę niesamowite! – Szatynka zaczęła obchodzić go dookoła. – To jak życie po życiu! Jak nieśmiertelność!
- To nie ma nic wspólnego z nieśmiertelnością. – Zaśmiał się lekko Pai Long. – Po prostu moja dusza jest przypisana do tego ciała dzięki pannie Jun.
- Nie gnijesz? – Zdziwiła się Kitsune.
- Skąd u ciebie takie zainteresowanie? – Anna dokładnie zlustrowała wzrokiem przyjaciółkę.
- To pierwszy ZOMBIE, które widzę! Jak ja mam nie być zainteresowana? Szkoda, że tu nie ma Vitsumi, ona uwielbia takie klimaty. – Szatynka zaśmiała się przyjacielsko. – Przepraszam, już przestaję. To pewnie niezbyt miłe, jak tak cię wypytuje.
- W sumie, nie przeszkadza mi to… - Wojownik wzruszył ramionami.
- Dziewczyny! O cześć Pai Long. – Yoh przybił z zombie „żółwika” – Zapraszamy na śniadanie.
- Jak dobrze! Już umierałam z głodu! – Morri wyrwała do przodu, jakby nie jadła od tygodnia.
- Cała Aya… - Skomentowała Naoko, kręcąc z politowaniem głową.
         Wszyscy zebrali się w jadalni. Było niezmiernie ciasno, a na dwie osoby przypadała jedna szklanka. To jednak nie popsuło humorów zebranych. Dziewczyny również nie chciały uwierzyć, że w Joco obudziła się artystyczna dusza, ale w końcu musiały przyznać mu racę. Inaczej chłopak by wybuchł z wściekłości…
         Zgodnie razem ustalili, że muszą skorzystać z pięknej pogody i od razu po jedzeniu pójdą na plażę. Oczywiście w międzyczasie płeć piękna zaoferowała, że posprząta po posiłku. W końcu chłopaki tyle się napracowali!
- Ej, czy mi się wydaje, czy w końcu w naszej ekipie przeważają kobiety? – Zapytała Aya patrząc na wszystkich przyjaciół z zadziornym uśmiechem. – Oczywiście w tej żywej części…
- Tak! – Zarechotały wszystkie kobiety.
- O nie… Już teraz to nas w ogóle zdominują… - Joco zrobił zmartwioną minę.
- Mów za siebie, mnie nikt nie zdominuje. – Ren podniósł wysoko głowę.
- Braciszku, możesz mi nalać soku? – Jun uśmiechnęła się do złotookiego miło.
- Jas… - Tao wstał już z miejsca, aby wykonać prośbę siostry, ale widząc pełną szklankę zielonookiej, zdał sobie z czegoś sprawę. – Zrobiłaś to specjalnie, prawda?
         Wszyscy wybuchli gromkim śmiechem. Jedynie Ren był śmiertelnie obrażony i siedział z poważną miną.
- Nie martw się stary… - Horo klepnął przyjaciela w ramie. – Jedziemy na tym samym wózku…
- Tak jak my wszyscy. - Przyznał Yoh z głośnym westchnieniem.
- Coś ci nie odpowiada, Koteczku? – Anna spojrzała na niego znaczące.
- Nie, no skąd. – Młodszy Asakura uśmiechnął się tak, jak to tylko on potrafi.
         Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Spojrzeli po sobie. Kyoyama skupiła wzrok na Mancie.
- Jak za starych czasów, co? – Westchnął blondyn.
- Ja otworze! – Zaoferowała się Aya. Ekstremalnie szybko znalazła się przed drzwiami. Otworzyła , po czym jej uśmiech zniknął z twarzy.
         Przed wejściem stał dobrze znany przez Morri zielonowłosy Anglik.
- Cześć Aya. – Powiedział niepewnie.
- Rozumiem, że też zostałeś zaproszony. Właź. – Mruknęła. Między nimi od zawsze istniały napięte stosunki. Lyserg sprawił brunetce dużo bólu i kłopotów. I mimo, iż cała reszta mu wybaczyła, Aya nie potrafiła tego zrobić. W jej sercu już na zawsze pozostanie uraz, przez który nie da rady do końca zaakceptować Anglika. Dlatego też nie czekając na niego weszła do jadalni. – Ktoś do was.
         Zdziwiony Yoh wyszedł do przedpokoju. On w przeciwieństwie do brunetki ucieszył się na widok przyjaciela. Wprowadził go w towarzystwo i zrobił miejsce przy stole. Zaczęły się standardowe pytania „co u ciebie”, „dlaczego się spóźniłeś”, „jak sam tu trafiłeś”. Lyser na wszystkie pytania odpowiadał z uśmiechem. Obecnie uczęszcza do specjalnej detektywistycznej szkoły. Nie miał problemu z dotarciem tutaj, ponieważ użył swoich szamańskich umiejętności – chłopak ma niesamowity dar odnajdywania „zagubionych” osób.
         Po zjedzeniu posiłku do końca i odpowiednim przywitaniu Lyserga, dziewczyny zaczęły sprzątać naczynia, a chłopaki poszli  przygotować się do wyjścia. Oczywiście skończyło się to ganianiem po pokojach i zabawą w ciąganie za ubranie i przepychanki. Sielanka skończyła się, kiedy dziewczyny skończyły zmywać. Weszły na górę, po czym same zaczęły ubierać się, jak to na plażę przystało, w stroje kąpielowe.
         Na szczęście posiadłość rodziny Tao była na tyle duża, że wszyscy pomieścili się bez problemu i nikt nikomu nie wchodził w drogę. Zamierzali resztę dnia spędzić na wylegiwaniu się na plaży w blasku własnego towarzystwa. I nic im nie przeszkodzi w wyśmienitej zabawie!
- Yoh… - Kenami przyszła do salonu, gdzie siedziała męska część grupy. – Mogę na chwilę cię prosić?
- Jasne! – Szatyn uśmiechnął się od ucha do ucha. Wstał z miejsca, przy okazji szturchając zaczepnie brata. Kitsune zaprowadziła go w mnie udzielaną część domu.
– Coś się stało? - Szatyn uśmiechnął się życzliwie. Widział, że coś trapi jego niesforną przyjaciółkę.
- Skoro Lyserg dojechał to… Faust~san też się pojawi? – Zapytała, nerwowo bawiąc się palcami.
- Na śmierć zapomniałem! – Asakura odruchowo uderzył się w czoło. Zrobił to jednak zbyt energicznie. Syknął z bólu masując czerwone miejsce na ciele.
- Nic ci nie jest? – Nie wypadało się śmiać, ale zielonooka nie dawała rady powstrzymać lekkiego rechotu.
- Nie… Faust niestety nie może przyjechać. Nagisa przechodzi teraz terapię, przez którą nie może wstawać z łóżka, a on nie chce jej opuszczać. No cóż, wraz z Elizą traktują ją jak córkę. Chyba przez przypadek znalazłaś Nagisie dom.
- Całe szczęście. – Szatynka uśmiechnęła się z ulgą. Zapomniała nawet, po co tutaj przyprowadziła chłopaka.
- Kazał cię przeprosić… - Ciągnął wywód Yoh. - … i wysłał mi jakąś kopertę do ciebie. Nie masz się o co martwić, nie zaglądałem do niej, jest oryginalnie zaklejona. Chodź ze mną to ci ją dam.
- Hai. – Dziewczyna lekko skinęła głową. Serce jej biło jak szalone. Jakie wieści dostanie w kopercie? Sama nie wie czy chce wiedzieć.
         Jednak musi ją otworzyć. To jest nieuniknione…

~*~ENDING~*~

         - Ja w nich po prostu nie wierzę… - Westchnęła ciężko Naoko. Poprawiła górną część stroju, która lekko się przekrzywiła.
- Aż się dziwię, że mieli jeszcze siłę to przyjść. – Zarechotała radośnie Kumiko.
- Biedacy, mogli się wykrwawić! – Jun zrobiła naprawdę zmartwioną minę.
- Spokojnie, mały ubytek krwi jeszcze nikomu nie zaszkodził. – Aya machnęła lekceważąco ręką.
- Mały?! Myślałam, że się utopią. – Anzai zarechotała radośnie, po czym spojrzała na blondynkę. – Ale naprawdę, nie musiałaś tak nokautować Yoh… On nic złego nie zrobił.
- No… Na serio. Chyba trochę przesadziłaś. – Przytaknęła Morri.
- Przecież nie masz się o co martwić. Przecież żadna z nas ci Yoh nie zabierze. – Zarechotała Pilica.
- Wiem! Ale niech wie, że nie może bezkarnie patrzeć na inne dziewczyny! – Kyoyama wysoko uniosła głowę, chcąc udowodnić, że ma rację.
- Zgadzam się z Anną. – Przytaknęła szybko Koken.
         No cóż, należy teraz opisać sytuację, w jakiej znaleźli się mężczyźni w letniej rezydencji rodziny Tao.
         Chłopcy siedzieli sobie spokojnie, grając na zmianę w karty. Byli już gotowi na wyjście na plażę – ubrani w krótkie spodenki i przewiewne bluzki, z wypakowanymi po brzegi koszykami. No przecież musieli się zaopatrzyć w jedzenie i picie!
         I w tym momencie, kiedy już Joco miał wykładać swoje najlepsze w życiu karty, dzięki którym na pewno by wygrał, do salonu weszły one. Dziewczyny.
         Piękne, uśmiechnięte i promienne. A co najważniejsze – wszystkie stały w bikini! Chłopaków aż wmurowało. Patrzyli się na swoje boginie. W tej chwili bardzo się cieszyli, że płeć piękna zaczęła przewyższać w ich szeregach – mogli ogrzewać się w ich blasku.
         Każdy jak jeden zaczął krwawić z nosa – nie wytrzymali tego napięcia. Nie co dzień się widzi tyle półnagich piękności!
- Zachowuj się! – Krzyknęła rozjuszona Anna, która złapała Yoh na patrzeniu się na inne dziewczyny niż jej skromna osoba. Złapała za pierwsze co miała pod ręką, czyli „Anatomia w pigułce” leżąca na stoliku. Cisnęła książką w ukochanego z całą siłą, jaką miała w swoich mięśniach.
         Kiedy już przyjaciele od reanimowali poległego w boju Asakurę, całą grupą poszli na plażę. Rozłożyli koce i parasole, aby mieć chociaż trochę cienia.
         - W sumie, przynajmniej ta książka Hao na coś się przydała… - Zarechotała Aya. Przeciągnęła się, po czym wstała z posłania. – Nie wiem jak wy, ale ja idę popływać. Chodź!
         Brunetka podbiegła do długowłosego Asakury. Złapała go za rękę, po czym pociągnęła w stronę morza. Chłopak nie za bardzo się opierał. Z szerokim uśmiechem złapał w pasie błękitnooką. Podniósł ją do góry i zarzucił sobie na ramię niczym worek ziemniaków.
- To za tą anatomię i nazywanie mnie zboczeńcem! – Krzyknął czarnooki wbiegając w błękitną toń.
- Bo nim jesteś! – Zarechotała nastolatka. Oczywiście po akcji z „bikini” nie mogła przestać śmiać się z ukochanego.
- Ta pogoda jest idealna, żeby pływać! – Ryu również wstał ze swojego koca.
- Kto pierwszy w wodzie, idzie pierwszy do łazienki! – Krzyknął Joco, rzucając się przed siebie jak prawdziwy jaguar.
- To niesprawiedliwe! Ej! – Krzyknął Horo.
         Wszyscy faceci plus Naoko i Pilica ruszyli pędem do wody. Potem oczywiście zaczęli się kłócić kto był pierwszy, razem się chlapać i podtapiać. Do zabawy dotarła potem reszta dziewczyn oprócz Anny i Koken, które stwierdziły, że woda to nie dla nich. Obie zaczęły opalać się w jasnych promieniach słońca.
         Inni bawili się – jedni bardziej, drudzy mniej zaangażowani w wodne przepychanki i gry.
- JAK TO NIE UMIESZ PŁYWAĆ?! – Wrzasnęła zszokowana Aya.
- I kto to mówi? – Zarechotała Naoko. – Przecież sama nie umiałaś, zanim nie nauczyliśmy cię w Dobie!
- Oj tam! Ale teraz jest inaczej! Dlaczego nie pływasz?! – Morri spojrzała ze zdziwieniem na szatynkę.
- To prostu, nie chcę. - Kenami wzruszyła ramionami. Patrzyła tępym wzrokiem w swoje zniekształcone odbicie w tafli wody. Była zła, że nie zdążyła otworzyć koperty. Reszta wygoniła ją na dwór, zanim to zrobiła. Teraz stała w wodzie po kolana, aby nie zamoczyć się bardziej niż pas. – Woda mnie przeraża. Jest taka, nieokiełznana. Nie lubię jej… Ewolucja wysłała nas na ląd i tam powinniśmy zostać.
- Tak samo gadała Aya, zanim nie połączyła się z mieczami… - Zaśmiała się pod nosem Naoko.
- Może ktoś tu jest po prostu za leniwy, żeby nauczyć się machać nogami? – Ren spojrzał na przyjaciółkę zaczepnie.
- Co jak co, ale akurat nogi mam mocne. – Żachnęła się Kitsune.
- W przeciwieństwie do reszty ciała. – Złotooki miał teraz pretekst, żeby bezkarnie poobserwować niewidoczne mięśnie szatynki.
- Ja cię zaraz zabiję… - Kenami ruszyła do przodu, ale zrezygnowała, kiedy woda zaczęła dotykać jej pach. Cofnęła się.
- Jeśli chcesz, mogę nauczyć cię pływać. – Zaproponował Horo. Ta spojrzała na niego zdziwiona. – Co prawda o wiele bardziej lubię śnieg i lód, ale z wodą też sobie radzę.
- Uwielbiam śnieg! – Kitsune uśmiechnęła się miło. – Jeśli tylko masz tyle cierpliwości, żeby mnie uczyć, to proszę bardzo.
- Chodź, odejdziemy trochę od nich, bo ci wariaci nas oboje zatopią. – Młody Usui wyszczerzył swoje ząbki.
- Masz rację. W końcu moje wątłe mięśnie nie utrzymałyby mnie długo na wodzie. – Szatynka odwróciła się i pokazała język dla Tao.
         Ren myślał, że na ten widok krew go zaleje. Chciał w coś kopnąć, ale że był w wodzie, wywołał jedynie niewielki plusk.
Bliźniacy spojrzeli na siebie znacząco. Ten tydzień zapowiada się niezwykle ciekawie.


Kenami: Ohayo! W piątek mam egzamin z FIZJOLOGII. Ale ODCINEK :D W sumie na tym powinnam zakończyć rozmowy bo to tłumaczy wszystko XD
Aya: To nie tłumaczy nic… ^^”
Kenami: Ciii >_<
Horo: Ohay :D Mnie tu jeszcze nie było!
Ren: Tylko ciebie tu brakowało.
Joco: Opowiedzieć wam kawał?
Wszyscy: NOPE!
Joco: To ja opowiem! Przychodzi facet do sklepu i mówi, poproszę kilogram twarogu. Kasjer waży, podaje, facet bierze, płaci i wychodzi. Po pewnym czasie facet wraca i tym razem prosi o dwa kilo twarogu. Kasjer waży, podaje, facet bierze płaci i wychodzi. Po pół godziny znów wraca do sklepu, prosi o torbę twarogu. Kasjer się dziwi, ale że facet płaci to nie narzeka. Mija kilkanaście minut, a facet wraca z taczką. Kasjer waży twaróg, nawet go to już nie dziwi po prostu myśli, że klient jest nienormalny. W końcu gość wchodzi do sklepu i mówi, poproszę cały twaróg ze sklepu. Kasjer tłumaczy, że to będzie dwie furgonetki. Facet zgadza się, płaci. W pierwszy samochód wsiada klient, a w drugi sprzedawca. Stają przed ogromnym kanionem. Gość wrzuca cały twaróg do dziury. Z przepaści słychać głośne OMNOMNOMNOMNOM! Kasjer przerażony krzyczy: Panie?! Co to jest do jasnej cholery?! Gość na to: Nie wiem. Ale zajebiście lubi twaróg :D
Kenami: :D
Ren: To nie jest…
Kenami: TO JEST ŚMIESZNE!! MNIE TO BARDZO ŚMIESZY!
Koken: Ja nawet nie pytam.
Aya: Ty też tu?
Ryu: Pewnie że tak!
Manta: Znowu wszyscy w komplecie J
Yoh: Właśnie! Tak mi tego brakowało!
Anna: Te wrzaski, ten tłok…
Jun: Anna jak zawsze opanowana.  
Tamao: Aż dziwne, że dajesz radę opanować tutaj emocję, Anno.
Anna: Jeśli bym wybuchła musiałabym wszystkich związać i wrzucić do piwnicy.
Kenami: Macie tu piwnicę? O.o
Ren: Tak trzymam tam siedem małych puszystych koteczków.
Kenami: Gdzie? *-*
Hao: To nie wróży nic dobrego… ^^” Każdy kto oglądał mega stary film „Bezpieczeństwo dziecka” zrozumie o co chodzi…
Aya: To powinien być twój chwyt, Hao~chan…
Hao: Przestań już mi dokuczać! >_<
Kenami: Ginny, jasne że możesz mówić do mnie Kecu :D Jeśli tylko masz na to ochotę ^^
Ren: Ja ci dam CHIŃSKIE ZADUPIE! >-<”
Horo: Ren… To JEST chińskie zadupie.
Ren: Wiem, ale nie mogę so tego przyznać! Nie na forum…
Joco: Właśnie to zrobiłeś! :D
Ren: Chcesz zginąć? *wyjmuje zza paska Miecz Błyskawicy*
Joco: Nie ;_;
Aya: Jak miło, że jestem wraz z Hao jesteśmy Kawaii! *-*
Hao: Tak bardzo milutko :3
Kenami: Tak właściwie, to chciałam wyjaśnić coś. Wiem, że nieco odeszłam od głównej, wręcz tytułowej pary, ale to po prostu na potrzeby historii. Jeszcze trochę się pomęczycie z nieco innym… Romansem…
Yoh: Właśnie Spokoyoh! Gdzie nowa notka u ciebie?! Hę?
Hao: Czyżbyś już nas nie kochała? ;_;
Ren: Ten płaszcz był bardzo przydatny! Przynajmniej się nie spaliłem!
Kenami: Nawet nie chcę wiedzieć, jak pachniałeś  po tygodniu nie mycia się, w płaszczu, na pustyni…
Ren: Pchasz się w gips…
Wszyscy: Niespodzianka :D

Anna: Tak masz całkowitą rację Spokoyoh. Już nie odpocznę…
Kenami: Oj tam, nie narzekaj ^^ Będzie ciekawie! Na koniec rozmów mały bonus :D Prawda, że jesteśmy śliczne? :D 


Kenami: A teraz wracam do fizjologii :D Ja ne! ^^

4 komentarze:

  1. Ohayo, mina~! *macha do wszystkich "dodatkowych" gości*
    Horo... Horo... Horoooo~! Jesteś moim mistrzem w tym odcinku xD Normalnie cię kocham! Strasznie się cieszę, iż nasza śnieżynka się pojawiła! *.* Horaś nie obrażaj się ;) Tak, nazwę drużyny to mieliście wystrzałową... *sarkazm* Lepsza by była "Drużyna HoroHoro"... No, ale Ren prędzej by popełnił samobójstwo, niż pozwolił Horo nazwać drużynę xD On jest na to zbyt dumny, bufon jeden =.= Ooo, Chocolove pracuje w teatrze? O.o Jaki teatr? "Teatr Krzywej Ironii"? - jak to określił Manta xD Zresztą, nieważne! Choco masz mi załatwić wejściówkę na swoje przedstawienie! Ale błagam, masz tam opowiadać krótkie dowcipy, bo ten o twarogu zrozumiałam dopiero po ponownym przeczytaniu (za pierwszym razem w ogóle nie rozumiałam o co chodzi xDD) Kroi nam się tutaj RenxKenami~ Szkoda tylko, że Ren prędzej zsiwieje, a potem wyłysieje, nim przyzna się, iż jednak coś czuję do Kenami =3=
    Rin: Jesteś strasznie złośliwa...
    No wybacz, ale nie mogę się powstrzymać xD Poza tym lubię drażnić Rencia ^.^ Jednak tak dobra jak Horo i Choco w tym nie będę :( Jak ja bym zobaczyła Pyrona to... właściwie sama nie wiem xD Ale na pewno jak Kenami bym się nie zachwycała ^.^ O tak! Kobiety górą! Akurat Ren! Ty już jesteś zdominowany przez własną siostrę, co udowodniłeś =3= Aczkolwiek ja też bym chciała spełnić prośbę siostry o nalanie jej soku. Co z tego, że później okazało by się, że jej szklanka jest pełna? No co z tego? xD Sam z siebie zrobiłeś idiotę, więc nie powinieneś się boczyć na przyjaciół ;'D A Lyserg na co tam? Nie, żebym go nie lubiła, po prostu... Jakoś mi tam nie pasuje =3= No, ale jak już jest, to niech będzie... HahahahaXD Padłam przy fragmencie z dziewczynami w bikini xDDD Mam takie małe niewinne pytanko: Czy Renowi też poleciała krew z noska? *patrzy się znacząco na Tao* Liczę, że Horo, bliźniacy albo Choco mi na nie odpowiedzą, bo na Ren na bank mi nie odpowie xDD
    Rin: Ty i niewinność... Akurat...
    Milcz >.< A co to za koperta? Kurczaki, robi się coraz ciekawiej... Wracając do akcji z dziewczynami... Anna lekko przegięła ^.^''' Chociaż kto wie, może ja też bym rzuciła książką w swojego chłopaka, jakby gapił się na inne laski? No, ale najpierw muszę znaleźć jakiegoś, żeby to sprawdzić xDDD
    Ren, odwal się od Kenami! Bo ci zrobię kuku! Mówię serio! A, ty,Kenami, nie przejmuj się, ja też jestem wątła z wyglądu, ale jak mnie kto wkurzy, to nie jest wesoło... Poza tym czemu nie kopnęłaś Rena tam gdzie słońce nie dochodzi ( i nie, nie mówię tutaj o tyłku xD)? Wtedy na pewno by się zamknął ^.^ xD Albo by cię zabił, znając jego zapędy... ^.^''' O Horo w roli instruktora? Też poproszę ^.^ Co z tego, że jako tako umiem pływać?
    Rin: Sama pływasz w jeziorze i w basenie, do morza nie wchodzisz bez kółka...
    Morze jest nieprzewidywalne i zdradzieckie =3= Dlatego wchodzę do niego z kółkiem xD O nasz Ren jest zazdroooooooosnyyy~ Bo na pewno by się tak nie wkurzył o to, że Kenami pokazała mu język xD Chociaż to Ren, z nim to nigdy nic nie wiadomo xDDD No nie fochaj się na mnie, bufonku ;D Przecież powiedziałam prawdę ^.^ I jeszcze Horaś mi przytaknął *całuje Horasia w policzek* Poza tym ty też przyznałeś mi poniekąd rację xDDD Więc się nie fochaj... No dobra, słowo "zadupie" zamienię na "odludzie" ^.^''' Lepiej ci teraz? "Bezpieczeństwo dziecka"? Hmmm, pierwsze słyszę... No, ale na pewno obejrzę, skoro chcę zrozumieć, o co chodzi z piwnicą i siedmioma kociątkami *.* xD Kociaki *.* Ren, a od kiedy zimowy płaszcz jest przydatny na PUSTYNI?! O.o W główkę się uderzyłeś, czy co? Eh, no dobra, nic już nie mówię, bo pewnie znowu się na mnie wydrzesz... *foch* Jesteście śliczne, potwierdzam :) A pod następnym rozdziałem zobaczymy panów w wakacyjnym wydaniu? *.* Trzymam w kciuki ;) Na bank sobie poradzisz ^.^ Pod następną noteczką masz się pochwalić wynikiem ;D Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo. Jak ja tu długo nie zaglądałam o.O
    Naprawdę niesamowite rozdziały. Naprawdę zaskoczenie że Joco pracuje w teatrze. Reakcja chłopaków na dziewczyny była bezcenna, ale jednak współczuję Yoh gdy oberwał od Anny "Anatomią w pigułce". Nie ma to jak cała paczka w komplecie, szkoda tylko że Faust i Eliza nie mogli przyjechać. Teraz tylko tylko aż Ren w końcu wykona jakiś znaczący ruch ku lepszemu poznaniu Kenami, no chyba że Horo sprzątnie mu ją sprzed nosa xd. Trzymam kciuki za to by następne rozdziały były jeszcze lepsze.
    Mata ne ^-^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejjj! Cała gromadka znowu razem! Horo ty lepiej Rena nie drażnij. xD Joco na scenie? O.o Z chęcią bym poszła na taki pokaz! :D To zainteresowanie Pai Longiem. xD Ehhh... Biedny Yoh. :D No to Kenami czeka lekcja pływania, będzie ciekawie. Pozdrawiam i czekam na next! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, znowu tak późno komentuję:( Ech, no nic, do roboty...
    TAK!!!! :D:D:D Właśnie tego mi brakowało do pełni szczęścia!:D Tej niezastąpionej, jedynej w swoim rodzaju, rąbniętej gromadki:D Jej... Nie mogę przestać się uśmiechać:) Oni zawsze tak na mnie działają^-^ Hah, "Drużyna Rena" xD No to będzie się działo. I żartówki Chocolove! Nie mogę się ich doczekać!:D No i Manta urósł:D Brawo, metr do już całkiem sporo;D Zresztą wszyscy wiedzą, że Manta jest wielki duchem;) I Ryu znalazł swoją królową! Strasznie się cieszę^^ To naprawdę facet marzeń - jest dżentelmenem, nieziemsko gotuje, ma dobre serce... Zawsze się dziwiłam, czemu mu tak źle idzie szukanie dziewczyny. Normalnie płeć piękna coraz głupsza;p
    No tak... Ren i jego mistrzostwo w dyscyplinie okazywania swoich uczuć xD Rzeczywiście zapowiada się to ciekawie. Aczkolwiek myślę, że Horo też nie będzie miał problemów z przejrzeniem uczuć Rena na wylot i na pewno nie stanie mu na drodze. Są przecież wspaniałymi przyjaciółmi, nie?;)
    Fajny ten pomysł na rodzinny biznes Horohoro. Nie dziwię się, że odnosi sukcesy;) No i ja wierzę Chocolove! Jest moim miszczem i zawsze rozśmiesza mnie do łez, na pewno zostanie królem komików!;D
    Lol, Pai Long stał się gwiazdą xDDDDD I zachował przy tym epicki spokój xDDD Chociaż... Właściwie to on już był gwiazdą za życia, pewnie już przyzwyczajony;P
    Szkoda mi trochę Lyserga i tych jego napiętych stosunków z Ayą. Wiem, że dużo narozrabiał i sam jest sobie winien, ale on też się w życiu sporo nacierpiał. Może jednak Aya dałaby mu drugą szansę...?
    No i szkoda, że nie będzie Fausta i Elizy. Wtedy w ogóle byłaby już gromadka w komplecie. Ale rozumiem, siła wyższa. I cieszę się, że stworzyli Nagisie rodzinę:)
    Biedny Yoh...^^'' Ma przechlapane, w końcu połowa ludzi na Ziemi to kobiety, ciężko będzie się nie patrzeć^^''' Wiedziałam, że tachanie tu tego ogromnego tomiszcza z anatomii źle się skończy...^^'
    Choć chyba o napięcia wokół Rena, Horohoro i Kenami powinnam martwić się bardziej...^^'''
    ŻARTÓWKA CHOCOLOVE!!! Mój miszczu:33333
    Lol, serio? xDDD Jak mogłeś wyciągnąć tu te koteczki, Ren? xDD Mało to już internety zniszczyły mi musk? xD
    Yyy... rozdział u mnie?^^' Mam jakąś połowę napisaną, ale teraz mam miesiąc praktyk, więc wracam zmęczona wieczorem i od razu kładę się spać. Przepraszam...Q-Q
    A obrazek śliczny:D
    Nom, to biorę się za drugi zaległy rozdział:3

    OdpowiedzUsuń