-
C… Co wy tu robicie?! – Zapytała zszokowana Aya, która została wysłana do
otworzenia drzwi.
- Niespodzianka! - Krzyknęli chórem
przyjaciele stojący w drzwiach.
- Zamknij usta, Aya! – Do korytarza wpadł młody Usui. Mocno uścisnął przyjaciółkę. Ta po sekundzie spędzonej w całkowitej konsternacji przebudziła się. Uchwyciła w pasie chłopaka i oderwała go od ziemi.
- Zamknij usta, Aya! – Do korytarza wpadł młody Usui. Mocno uścisnął przyjaciółkę. Ta po sekundzie spędzonej w całkowitej konsternacji przebudziła się. Uchwyciła w pasie chłopaka i oderwała go od ziemi.
- Horo! – Wrzasnęła zaskoczona tym,
że jej przyjaciele naprawdę tu są. Zaczęła kręcić się wokół własnej osi, nadal
trzymając błękitnookiego.
- Odstaw mnie! – Pisnął niezadowolony
szaman. Brunetka posłusznie dała mu wolność. Sama rzuciła się w tłum stojący za
drzwiami. Stali tam wszyscy. No prawie… Widziała uśmiechnięte minki przyjaciół
Jun, Pilici, Horo, Kumiko, Naoko, Ryu, Koken, Manty, Joco oraz ich stróżów Pai
Longa, Chikę, Manę, Tokagero, Corey, Mosuke i Mik’a.
- Aż tak osłabłeś, że dziewczyny cię
muszą nosić na rękach? – Na korytarzu pojawił się Ren. Spojrzał znacząco na
przybysza z północy.
- Też się stęskniłem, Bufonie jeden!
– Usui nie czekał długo. Podszedł do złotookiego i uścisnął go po bratersku.
Nagle
obaj poczuli na sobie ciężar czyjegoś ciała. Między ich głowami pojawiła się
czarna burza włosów i czekoladowa twarz pewnego dobrze nam znanego jegomościa.
- Tak! Drużyna Ren’a znowu w akcji! –
Wrzasnął Joco, obejmując swoich przyjaciół.
- Mam dość tej nazwy! Nigdy mi się
nie podobała! – Oznajmił oburzony Horo.
- Hm? – Złotooki spojrzał zdziwiony
na przyjaciela. – Wolałbyś Drużyna Tao?
- Wiesz, że nie o to mi chodziło! –
Krzyknął Usui, a na jego czole pojawiła się charakterystyczna żyła.
Po chwili jednak we
trójkę głośno się zaśmiali.
- Kumiko! Naoko! – Morri witała się
powoli z wszystkimi nowoprzybyłymi. – Jak tu trafiliście?
- Nie tylko Renny jest tu Tao – Jun
jak zwykle uśmiechnęła się uroczo.
- No tak… - Aya podrapała się po
głowie z zakłopotaniem.
- Moglibyśmy tu przybyć za pomocą
GPS, ale tu nigdzie NIE MA ZASIĘGU! Cały mój sprzęt jest tu bezużyteczny! –
Oburzył się Manta. Jego nieśmiertelny laptop na tą chwilę mógł się przydać
tylko do grania w pasjansa.
- Dogadasz się z Kenami… - Zaśmiała
się nerwowo brunetka. - Urosłeś!
- Ta, Anna nie będzie mogła mną już
rzucać! – Szczerze ucieszył się blondyn. Mierzy już całe metr wzrostu! I dalej
rośnie!
- Nie znasz moich możliwości… -
Zaśmiała się Kyoyama, wchodząc na korytarz. Obok niej kroczył Yoh, Hao, Tamao i
snująca się na końcu Kenami.
- Jesteście już! - Wyszczerzył ząbki młodszy
Asakura.
- YOH! – Wszyscy krzyknęli
jednocześnie, tworząc swego rodzaju falę uderzeniową.
Szatyn
uśmiechnął się życzliwie, jak to miał w zwyczaju. Ten wyraz twarzy był
przeznaczony dla wszystkich jego przyjaciół i sojuszników. Otaczał ciepłem i
opieką innych ludzi, aż w sercu gościło bezpieczeństwo.
- Ohayo, mina!
~*~OPENING~*~
Po
wstępnym wejściu zrobiło się naprawdę gwarno. Nawet duchy przekrzykiwały się
jeden przez drugiego. Tokagero ukrywał łzy wzruszenia, pod maską zimnego drania
na widok swoich nieżywych przyjaciół. Amidamaru i Bason byli niezwykle szczęśliwi.
Samuraj był szczególnie zachwycony, kiedy zauważył pośród znajomych swojego
druha z czasów dzieciństwa – Mosuke. Okazało się, że duch został z Mantą i
teraz jest jego oficjalnym stróżem.
-
Wiedziałeś o tym? – Zapytała Aya długowłosego Asakurę, wskazując dłonią na nowo
przybyłych.
- Pewnie, że tak. – Ten pocałował ją
w policzek. – Chyba się cieszysz, co nie?
- Jasne, że tak! – Krzyknęła
uradowana błękitnooka. Rzuciła się ukochanemu na szyję.
- Nasze panie są jeszcze piękniejsze
niż ostatnio. – Między przyjaciółmi wyłoniła się wysoka i postawna sylwetka
bardzo charakterystycznie uczesanego bruneta. Dostał kuksańca w żebra od
stojącej obok niego wiśniowowłosej, krótko obciętej dziewczyny. Była ubrana w
krótkie dżinsowe shorty i bordowy podkoszulek z trupią czaszką na piersiach.
Aya
chwilę się zastanowiła kim jest ta nieznana jej dziewczyna. W końcu jej źrenice
rozszerzyły się maksymalnie.
- K-Koken?! – Wrzasnęła Morri,
patrząc z niedowierzaniem na swoją niegdyś przeciwniczkę, teraz przyjaciółkę.
- Nie poznałaś mnie, Aya~chan? –
Zdziwiła się czerwono włosa.
- Nie! Jesteś taka… Taka… Inna…! –
Błękitnookiej aż zawirowało w głowie.
Kiedy
ostatnio widziała Koken, była to cicha, nieśmiała dziewczyna, która bała się
telewizora i wszelkiej technologii. Wynikało to z jej pochodzenia – dawno temu,
w innej epoce pewien demon zamienił ją w bezcielesną formę zwaną Bezimienną.
Aya na chwilę zamieniła z nią się na ciała, a potem wyzwoliła ją z bezosobowej
postaci. Teraz stała przed nimi młoda, odważna kobieta, która wie czego chce.
- Ryu pokazał mi wiele rzeczy. Dużo
się przy nim uczę! – Wiśniowowłosa uśmiechnęła się uroczo. Objęła rękoma
przedramię bruneta.
- W końcu znalazłem królową mojego
życia. – Powiedział Ryu rumieniąc się na policzkach. Spojrzał czule na Koken
kładąc swoją dużą dłoń na uścisku jej rąk.
– I przy okazji dowiedziałem się, gdzie jest moje uświęcone miejsce…
Przyjaciele
wymienili między sobą znaczące spojrzenia i uśmiechy. Pogratulowali Ryu,
wiedząc ile energii poświęcił, żeby znaleźć dziewczynę.
Wtem
Horo spostrzegł nową postać wśród znajomych sobie osób. Podszedł do nieznanej
sobie dziewczyny.
- Nie widziałem cię jeszcze wśród
naszych. – Uśmiechnął się lekko, uważnie patrząc na Kenami.
Ta
stała wyprostowana z nieśmiałą miną. Patrzyła na nieznajomych lśniącymi,
soczyście zielonymi oczyma. Kiedy tylko Horo zwrócił na nią uwagę, wszyscy
przyjaciele skupili się na szatynce. Nie przeszkadzało jej to. Ukłoniła się
lekko, chcąc okazać swój szacunek.
- Ohayo gozaimasu! Nazywam się Kitsune
Kenami. Chodzę do jednej klasy z Yoh, Hao, Anną i Ayą. Miło mi was poznać!
Wszyscy
zaczęli się przekrzykiwać, chcąc poznać nową towarzyszkę. Ten harmider
przeszkodził Annie. Zarządziła, że nie mogą tak stać z walizkami na korytarzu.
Każdy
dostał rozkaz zakwaterowania się w budynku. To Ren jako właściciel posiadłości
miał pomóc przyjaciołom w ogarnięciu tego problemu. Zajęło im to dłuższą
chwilę, ale w końcu każdy dostał swój pokój. Horo i Joco spali w jednym pokoju
ze złotookim. Pilica dokwaterowała się do Tamao, a Jun do Kenami. Osobne
sypialnie uzyskali Manta, Ryu i Koken oraz Kumiko i Naoko.
Następnie wszyscy mieli
się rozpakować. Tego przywileju nie otrzymał jedynie Ryu, który dostał za
zadanie ugotowanie śniadanio-lunchu dla wszystkich. Jako, że to nie łatwe
zadanie, do pomocy zgłosili się bliźniacy i Manta. Potem dołączyli do nich Joco
i Horo, a na końcu do pomieszczenia wpadł młody Tao. Tyle czasu razem nie
rozmawiali! Teraz muszą się ze sobą nagadać!
- Ej, Ren… - Usui podszedł blisko
przyjaciela. Ściszył głos nie chcąc, aby inni za bardzo słyszeli ich rozmowę. –
Kenami to ta dziewczyn, o której tyle do mnie pisałeś?
- Tak, a co? – Złotooki spojrzał
uważnie na przyjaciela. Obaj wycierali talerze i szklanki, które mocno się
zakurzyły stojąc w kredensach i regałach.
- Wyobrażałem ją sobie trochę…
Inaczej… Zaskoczyła mnie. – Zimnolubny nastolatek lekko poczerwieniał na
policzkach. – Pokazywałeś ją w trochę innym świetle…
- Po prostu dobrze jej nie znasz. –
Prychnął Tao. – To przebiegła lisica.
- Coś was łączy? – Błękitnowłosy
uważnie przyjrzał się przyjacielowi.
- NIE! – Wrzasnął zaczerwieniony po
same czubki uszu złotooki.
Machnął energicznie
ręką i zrzucił na podłogę stojącą obok metalową miskę. Reszta spojrzała na to
uważnie.
- Uważaj trochę… - Hao zmarszczył
brwi. – I tak mamy mało naczyń, jak na tyle osób…
- Przecież to metal, nic się nie
pobiło… - Prychnął Ren. Podniósł naczynie z ziemi, po czym odstawił na miejsce.
- Rozumiem. – Usta Usui’ego wygięły się
we wrednym uśmiechu. – Czyli chcesz z nią być?
Ren
przesunął drugą dłoń do tyłu, a stojące na blacie szklanki runęły na ziemię z
głośnym hukiem. Starszy Asakura spojrzał na przyjaciela nienawistnym wzrokiem.
Złotooki rzucił pod nosem kilka przekleństw.
- Dlaczego mnie o to pytasz?! –
Żachnął się Tao. Jego wzrok skupił się na oczach przyjaciela z północy.
- Bo tyle mi o niej mówiłeś i… - Horo
spojrzał chytrze na Ren’a.
- Jeśli chcesz, możesz nawet z nią być!
Nic mnie to nie interesuje!
Ren
obrócił się napięcie i omijając pokruszone szkło, wyszedł z kuchni.
- Co mu się stało? – Zapytał
zdziwiony zachowaniem fioletowowłosego Usui. – Chciałem go podrażnić, ale nie
myślałem, że aż tak go to ruszy…
- Wiesz, myślę że… - Powiedział
niepewnie Manta. Podszedł do szafki i wyjął z niej zmiotkę i szufelkę.
- Eh, nieważne! – Błękitnooki machnął
lekceważąco ręką. – Ren, to Ren, nic się nie zmienił… W czym mam pomóc?
Bliźniacy
wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Obaj, mieszkając z Tao znali jego
zachowania najlepiej. Wiedzieli, jak bardzo się zdenerwował tą rozmową. I było
dość oczywiste dlaczego. Ren był osobą bardzo zamkniętą, ale na kilometr było
widać jego zainteresowanie osobą szatynki. Tym bardziej nie chciał, aby Horo
zbliżał się do Kenami – krzyknął tak tylko w nerwach. Oyamada też był bystry i
momentalnie to zrozumiał. Niestety, niektórzy nie byli tak dobrzy w odgadywaniu
emocji innych…
- Zmieć po swoim wybuchowym druhu z
drużyny, jeśli możesz… - Zaproponował Ryu. Nie lubił bałaganu w kuchni, kiedy
gotuje.
- I spróbuj znaleźć jakieś naczynia
do picia, zastępujące szklanki. – Dodał Hao patrząc z łzami w oczach na szkło
leżące na podłodze.
- Manta, jak ci idzie w szkole? –
Zapytał Yoh, chcąc rozluźnić sytuację.
- Świetnie, po za tym, że bez was
jest mi strasznie nudno… - Blondyn westchnął ciężko.
- To przenieś się do nas. – Młodszy
Asakura wyszczerzył wszystkie swoje ząbki. – My na brak nudy nie narzekamy.
- No tak, macie siebie. Z wami nigdy
nie można się nudzić. Założę się, że podbijacie całe Akumine. – Karzeł zaczął
kroić marchewkę na drobne kawałki.
- Ale na pewno brakuje wam
szamańskich walk i tej adrenaliny, prawda Mistrzu Yoh, Mistrzu Hao? – Zapytał
Ryu zajmujący się rybą.
Asakurowie
wymienili się znaczącymi spojrzeniami. No tak, ich przyjaciele nie wiedzą…
- Bardziej brakuje nam waszego
towarzystwa. – Uśmiechnął się chłopak w słuchawkach.
- Właśnie! Nikt was nie może
zastąpić! – Długowłosy szybko przytaknął bratu.
- Jesteśmy szalenie wzruszeni waszymi
słowami! – Ryu wytarł rękawem łzy z kącika oczu.
- Horo, a jak wam się
kręci biznes? – Yoh spojrzał na chłopaka z północy. Wszyscy spojrzeli na niego
pytająco, oczekując wyjaśnień. – No.. Ren nam opowiadał, że otworzyłeś wraz z
Pilicą i rodzicami ośrodek wypoczynkowy, to prawda?
- Tak. – Usui uśmiechnął się. –
Postanowiliśmy, że zamiast zmieniać miasta w pola lilii, musimy zmienić
mentalność ludzi. Zdziwiło nas to, że interes naprawdę się kręci. Przyjeżdżają
do nas zarówno przeciętni robotnicy jak i bogaci biznesmeni, którzy tęsknią za
powrotem do natury. Pomagają nam dbać o pola i sadzić lilie i lasy. Niektórzy
zaczynają nawet widzieć drobiażdżki!
- Widzę, że naprawdę się staracie. –
Yoh spojrzał na Horo z zachwytem i
odrobiną zazdrości. On nic nie zrobił, aby lepiej żyło się i duchom i ludziom!
- Gdyby nie Aya nic by z tego nie
wyszło. – Błękitnowłosy podrapał się z zakłopotaniem po włosach. Był dumny ze
swojego osiągnięcia, ale nie chciał, żeby przyjaciele go tak wychwalali. Tak
naprawdę on zajmował się polami, wszystko starała się ogarnąć Pilica, chociaż
interes był zapisany na rodziców. Pokręcona sprawa. – A ty Joco? Co porabiasz?
- Właśnie? Nasz niezabawny
przyjacielu? – Ryu podchwycił temat. – Ja jeżdżę po świecie, bliźniaki z
Bufonem i Manta edukują się, Horo zajmuje się gospodarką, a ty?
- Gram w teatrze. – Joco dumnie
wypiął pierś.
Chłopaki
spojrzeli po sobie. Przez chwilę panowała totalna cisza. Nie było słuchać nic
oprócz świszczących na ogniu garnków.
Po
tych paru sekundach wszyscy oprócz biednego Joco wybuchli gromkim śmiechem.
- W końcu udało ci się nas rozbawić,
mój żartobliwy przyjacielu! – Skomentował trafnie Ryu.
- Mówię prawdę! – Oburzył się Joco.
Tupiąc nogą o podłogę wyraził swój sprzeciw.
- Nie zgrywaj się Joco! – Horo
klepnął murzyna w plecy.
- Nie zgrywam się! - McDaniel
zdenerwował się już nie na żarty. – Zastałem zatrudniony jako aktor w teatrze…
- Ale serio? – Yoh już się trochę
uspokoił, chociaż dalej stał zgięty w pół.
- Tak! – Joco prychnął gniewnie. – Na
razie nie pozwalają mi pisać własnych scen i gram role drugoplanowe, ale może
niedługo to się zmieni.
- A co to za teatr? „Krzywej ironii”?
– Manta otarł łzę spływającą po policzku.
- Na pewno go nie znacie, to
niewielki teatr w Los Angeles… Możecie mi teraz nie wierzyć, ale w końcu
zostanę sławnym satyrykiem! – Brunet zapewnił przyjaciół, robiąc zadziorną
minę.
- Wierzymy, wierzymy… - Hao machnął
lekceważąco ręką.
Chłopcy
zaczęli się ponownie śmiać i rozmawiać jak za starych dobrych czasów Turnieju.
Gotowali razem, a potem rozstawiali naczynia do stołu. Nawet Ren pomógł, gdy
tylko uspokoił się po ostatnim wybuchu gniewu.
W
tym samym czasie dziewczyny zgromadziły się w jednym pokoju i przekrzykiwały
jedna przez drugą. Po prostu nie mogły się nagadać.
-
Naprawdę! Zaręczyłaś się z Yoh?! – Krzyknęła zaskoczona Naoko.
- Tak. Co w tym dziwnego? – Anna
podniosła dumnie głowę. – Przecież było pewne, że zostanę jego żoną.
- No tak… Ale nie myślałyśmy, że Yoh
stać na taki gest… - Kumiko zaśmiała się przyjaźnie.
- Ale miał gest! I to ogromny! – Aya
wyszczerzyła wszystkie ząbki. – Były kwiaty i kolacja i ten piękny pierścionek!
- Pierwszy raz widziałam tak
podekscytowaną i szczęśliwą Annę! – Zaśmiała się Kenami.
- Wcale nie byłam podekscytowana! –
Krzyknęła Kyoyama. Nikt nie będzie obnażał jej uczuć!
- Tak bym chciała, żeby mój chłopak
mi się tak oświadczył! – Pilica odleciała w świat własnych marzeń.
- A ty w ogóle masz chłopaka? –
Zarechotała Naoko.
- Jeszcze nie, ale kiedyś na pewno go
zdobędę! – Młoda Usui nakręciła się na znalezienie wybranka życia.
- Jak to jest, że żadna z nas nie ma
szczęścia do chłopaków? – Westchnęła ciężko Kumiko.
- Mów za siebie! – Wyszczerzyła ząbki
Morri, przybijając sobie piątkę z Anną.
- W tym przypadku to bliźniaki nie
mają szczęścia do dziewczyn. Żartowałam! – Automatycznie krzyknęła Kitsune,
którą przeraził wściekły wzrok lokatorek. Reszta zaśmiała się niepewnie.
- Zazdroszczę wam. – Westchnęła cicho
Tamao.
- Hm? – Morri spojrzała na
różowowłosą pytająco.
- Nie, nic nie mówiłam. – Tamamura
zaczerwieniła się po same czubki uszu.
- Panno Jun…
W
drzwiach stanął Pai Long – duch stróż-zombie panny Tao. W obu rękach dźwigał
ogromne walizki. Jako, że mu raczej upał nie przeszkadza, to on dostał za
zadanie poprzynosić wszystkie bagaże.
- Panno Jun, to już ostatnie. –
Uśmiechnął się mężczyzna.
- Postaw je w pokoju obok, tam będę
spać. – Dziewczyna spojrzała na niego z czułym uśmiechem.
- Czym… Kim ty tak właściwie jesteś?
– Kenami spojrzała zszokowana na przybysza. Stała z szeroko otwartymi oczyma.
Nigdy nie widziała kogoś podobnego do niego.
- Hm…? – Mężczyzna spojrzał na nią,
zastanawiając się kim jest nieznajoma.
- To mój duch stróż, Pai Long. – Wytłumaczyła
przyjacielsko Jun.
- Dlaczego ma ciało? – Kitsune
podeszła do wojownika. Dotknęła jego zimnej, sztywnej skóry na przedramieniu. –
Jak to jest zrobione?
- Jestem żywą… Znaczy nieżywą, ale
żyjącą osobą, więc proszę, nie mów o mnie jak o przedmiocie. – Poprosił
kulturalnie mistrz stuk walk.
- Oh… Przepraszam. Wcześniej cię nie
zauważyłam. Wyglądasz jak z daleka wyglądasz jak normalny, nieco blady człowiek.
Jestem Kitsune Kenami. – Szatynka ukłoniła się w pas.
- Pai Long… - Powiedział niepewnie
mężczyzna.
- Co cię tak fascynuje? – Zapytała ze
zdziwieniem Aya. – Nigdy wcześniej nie widziałaś ducha stróża Doshi?
- Wiesz, oprócz Vitsumi i was, nie
znam żadnych szamanów, więc nie… A to jest naprawdę niesamowite! – Szatynka
zaczęła obchodzić go dookoła. – To jak życie po życiu! Jak nieśmiertelność!
- To nie ma nic wspólnego z
nieśmiertelnością. – Zaśmiał się lekko Pai Long. – Po prostu moja dusza jest
przypisana do tego ciała dzięki pannie Jun.
- Nie gnijesz? – Zdziwiła się
Kitsune.
- Skąd u ciebie takie
zainteresowanie? – Anna dokładnie zlustrowała wzrokiem przyjaciółkę.
- To pierwszy ZOMBIE, które widzę!
Jak ja mam nie być zainteresowana? Szkoda, że tu nie ma Vitsumi, ona uwielbia
takie klimaty. – Szatynka zaśmiała się przyjacielsko. – Przepraszam, już
przestaję. To pewnie niezbyt miłe, jak tak cię wypytuje.
- W sumie, nie przeszkadza mi to… -
Wojownik wzruszył ramionami.
- Dziewczyny! O cześć Pai Long. – Yoh
przybił z zombie „żółwika” – Zapraszamy na śniadanie.
- Jak dobrze! Już umierałam z głodu!
– Morri wyrwała do przodu, jakby nie jadła od tygodnia.
- Cała Aya… - Skomentowała Naoko,
kręcąc z politowaniem głową.
Wszyscy
zebrali się w jadalni. Było niezmiernie ciasno, a na dwie osoby przypadała
jedna szklanka. To jednak nie popsuło humorów zebranych. Dziewczyny również nie
chciały uwierzyć, że w Joco obudziła się artystyczna dusza, ale w końcu musiały
przyznać mu racę. Inaczej chłopak by wybuchł z wściekłości…
Zgodnie
razem ustalili, że muszą skorzystać z pięknej pogody i od razu po jedzeniu
pójdą na plażę. Oczywiście w międzyczasie płeć piękna zaoferowała, że posprząta
po posiłku. W końcu chłopaki tyle się napracowali!
- Ej, czy mi się wydaje, czy w końcu
w naszej ekipie przeważają kobiety? – Zapytała Aya patrząc na wszystkich
przyjaciół z zadziornym uśmiechem. – Oczywiście w tej żywej części…
- Tak! – Zarechotały wszystkie
kobiety.
- O nie… Już teraz to nas w ogóle
zdominują… - Joco zrobił zmartwioną minę.
- Mów za siebie, mnie nikt nie zdominuje.
– Ren podniósł wysoko głowę.
- Braciszku, możesz mi nalać soku? –
Jun uśmiechnęła się do złotookiego miło.
- Jas… - Tao wstał już z miejsca, aby
wykonać prośbę siostry, ale widząc pełną szklankę zielonookiej, zdał sobie z
czegoś sprawę. – Zrobiłaś to specjalnie, prawda?
Wszyscy
wybuchli gromkim śmiechem. Jedynie Ren był śmiertelnie obrażony i siedział z
poważną miną.
- Nie martw się stary… - Horo klepnął
przyjaciela w ramie. – Jedziemy na tym samym wózku…
- Tak jak my wszyscy. - Przyznał Yoh
z głośnym westchnieniem.
- Coś ci nie odpowiada, Koteczku? –
Anna spojrzała na niego znaczące.
- Nie, no skąd. – Młodszy Asakura
uśmiechnął się tak, jak to tylko on potrafi.
Nagle
usłyszeli pukanie do drzwi. Spojrzeli po sobie. Kyoyama skupiła wzrok na
Mancie.
- Jak za starych czasów, co? –
Westchnął blondyn.
- Ja otworze! – Zaoferowała się Aya.
Ekstremalnie szybko znalazła się przed drzwiami. Otworzyła , po czym jej
uśmiech zniknął z twarzy.
Przed
wejściem stał dobrze znany przez Morri zielonowłosy Anglik.
- Cześć Aya. – Powiedział niepewnie.
- Rozumiem, że też zostałeś
zaproszony. Właź. – Mruknęła. Między nimi od zawsze istniały napięte stosunki.
Lyserg sprawił brunetce dużo bólu i kłopotów. I mimo, iż cała reszta mu
wybaczyła, Aya nie potrafiła tego zrobić. W jej sercu już na zawsze pozostanie
uraz, przez który nie da rady do końca zaakceptować Anglika. Dlatego też nie
czekając na niego weszła do jadalni. – Ktoś do was.
Zdziwiony
Yoh wyszedł do przedpokoju. On w przeciwieństwie do brunetki ucieszył się na
widok przyjaciela. Wprowadził go w towarzystwo i zrobił miejsce przy stole.
Zaczęły się standardowe pytania „co u ciebie”, „dlaczego się spóźniłeś”, „jak
sam tu trafiłeś”. Lyser na wszystkie pytania odpowiadał z uśmiechem. Obecnie
uczęszcza do specjalnej detektywistycznej szkoły. Nie miał problemu z dotarciem
tutaj, ponieważ użył swoich szamańskich umiejętności – chłopak ma niesamowity
dar odnajdywania „zagubionych” osób.
Po
zjedzeniu posiłku do końca i odpowiednim przywitaniu Lyserga, dziewczyny zaczęły
sprzątać naczynia, a chłopaki poszli przygotować się do wyjścia. Oczywiście
skończyło się to ganianiem po pokojach i zabawą w ciąganie za ubranie i
przepychanki. Sielanka skończyła się, kiedy dziewczyny skończyły zmywać. Weszły
na górę, po czym same zaczęły ubierać się, jak to na plażę przystało, w stroje
kąpielowe.
Na
szczęście posiadłość rodziny Tao była na tyle duża, że wszyscy pomieścili się
bez problemu i nikt nikomu nie wchodził w drogę. Zamierzali resztę dnia spędzić
na wylegiwaniu się na plaży w blasku własnego towarzystwa. I nic im nie
przeszkodzi w wyśmienitej zabawie!
- Yoh… - Kenami przyszła do salonu,
gdzie siedziała męska część grupy. – Mogę na chwilę cię prosić?
- Jasne! – Szatyn uśmiechnął się od
ucha do ucha. Wstał z miejsca, przy okazji szturchając zaczepnie brata. Kitsune
zaprowadziła go w mnie udzielaną część domu.
– Coś się stało? - Szatyn uśmiechnął
się życzliwie. Widział, że coś trapi jego niesforną przyjaciółkę.
- Skoro Lyserg dojechał to… Faust~san
też się pojawi? – Zapytała, nerwowo bawiąc się palcami.
- Na śmierć zapomniałem! – Asakura odruchowo
uderzył się w czoło. Zrobił to jednak zbyt energicznie. Syknął z bólu masując
czerwone miejsce na ciele.
- Nic ci nie jest? – Nie wypadało się
śmiać, ale zielonooka nie dawała rady powstrzymać lekkiego rechotu.
- Nie… Faust niestety nie może
przyjechać. Nagisa przechodzi teraz terapię, przez którą nie może wstawać z
łóżka, a on nie chce jej opuszczać. No cóż, wraz z Elizą traktują ją jak córkę.
Chyba przez przypadek znalazłaś Nagisie dom.
- Całe szczęście. – Szatynka uśmiechnęła
się z ulgą. Zapomniała nawet, po co tutaj przyprowadziła chłopaka.
- Kazał cię przeprosić… - Ciągnął
wywód Yoh. - … i wysłał mi jakąś kopertę do ciebie. Nie masz się o co martwić,
nie zaglądałem do niej, jest oryginalnie zaklejona. Chodź ze mną to ci ją dam.
- Hai. – Dziewczyna lekko skinęła
głową. Serce jej biło jak szalone. Jakie wieści dostanie w kopercie? Sama nie
wie czy chce wiedzieć.
Jednak
musi ją otworzyć. To jest nieuniknione…
~*~ENDING~*~
-
Ja w nich po prostu nie wierzę… - Westchnęła ciężko Naoko. Poprawiła górną
część stroju, która lekko się przekrzywiła.
- Aż się dziwię, że mieli jeszcze
siłę to przyjść. – Zarechotała radośnie Kumiko.
- Biedacy, mogli się wykrwawić! – Jun
zrobiła naprawdę zmartwioną minę.
- Spokojnie, mały ubytek krwi jeszcze
nikomu nie zaszkodził. – Aya machnęła lekceważąco ręką.
- Mały?! Myślałam, że się utopią. – Anzai
zarechotała radośnie, po czym spojrzała na blondynkę. – Ale naprawdę, nie
musiałaś tak nokautować Yoh… On nic złego nie zrobił.
- No… Na serio. Chyba trochę
przesadziłaś. – Przytaknęła Morri.
- Przecież nie masz się o co martwić.
Przecież żadna z nas ci Yoh nie zabierze. – Zarechotała Pilica.
- Wiem! Ale niech wie, że nie może
bezkarnie patrzeć na inne dziewczyny! – Kyoyama wysoko uniosła głowę, chcąc
udowodnić, że ma rację.
- Zgadzam się z Anną. – Przytaknęła
szybko Koken.
No
cóż, należy teraz opisać sytuację, w jakiej znaleźli się mężczyźni w letniej
rezydencji rodziny Tao.
Chłopcy
siedzieli sobie spokojnie, grając na zmianę w karty. Byli już gotowi na wyjście
na plażę – ubrani w krótkie spodenki i przewiewne bluzki, z wypakowanymi po
brzegi koszykami. No przecież musieli się zaopatrzyć w jedzenie i picie!
I
w tym momencie, kiedy już Joco miał wykładać swoje najlepsze w życiu karty,
dzięki którym na pewno by wygrał, do salonu weszły one. Dziewczyny.
Piękne,
uśmiechnięte i promienne. A co najważniejsze – wszystkie stały w bikini!
Chłopaków aż wmurowało. Patrzyli się na swoje boginie. W tej chwili bardzo się
cieszyli, że płeć piękna zaczęła przewyższać w ich szeregach – mogli ogrzewać
się w ich blasku.
Każdy
jak jeden zaczął krwawić z nosa – nie wytrzymali tego napięcia. Nie co dzień
się widzi tyle półnagich piękności!
- Zachowuj się! – Krzyknęła
rozjuszona Anna, która złapała Yoh na patrzeniu się na inne dziewczyny niż jej
skromna osoba. Złapała za pierwsze co miała pod ręką, czyli „Anatomia w
pigułce” leżąca na stoliku. Cisnęła książką w ukochanego z całą siłą, jaką
miała w swoich mięśniach.
Kiedy
już przyjaciele od reanimowali poległego w boju Asakurę, całą grupą poszli na
plażę. Rozłożyli koce i parasole, aby mieć chociaż trochę cienia.
-
W sumie, przynajmniej ta książka Hao na coś się przydała… - Zarechotała Aya.
Przeciągnęła się, po czym wstała z posłania. – Nie wiem jak wy, ale ja idę
popływać. Chodź!
Brunetka
podbiegła do długowłosego Asakury. Złapała go za rękę, po czym pociągnęła w
stronę morza. Chłopak nie za bardzo się opierał. Z szerokim uśmiechem złapał w
pasie błękitnooką. Podniósł ją do góry i zarzucił sobie na ramię niczym worek
ziemniaków.
- To za tą anatomię i nazywanie mnie
zboczeńcem! – Krzyknął czarnooki wbiegając w błękitną toń.
- Bo nim jesteś! – Zarechotała
nastolatka. Oczywiście po akcji z „bikini” nie mogła przestać śmiać się z
ukochanego.
- Ta pogoda jest idealna, żeby
pływać! – Ryu również wstał ze swojego koca.
- Kto pierwszy w wodzie, idzie
pierwszy do łazienki! – Krzyknął Joco, rzucając się przed siebie jak prawdziwy
jaguar.
- To niesprawiedliwe! Ej! – Krzyknął
Horo.
Wszyscy
faceci plus Naoko i Pilica ruszyli pędem do wody. Potem oczywiście zaczęli się
kłócić kto był pierwszy, razem się chlapać i podtapiać. Do zabawy dotarła potem
reszta dziewczyn oprócz Anny i Koken, które stwierdziły, że woda to nie dla
nich. Obie zaczęły opalać się w jasnych promieniach słońca.
Inni bawili się – jedni bardziej, drudzy mniej zaangażowani w wodne przepychanki i gry.
Inni bawili się – jedni bardziej, drudzy mniej zaangażowani w wodne przepychanki i gry.
- JAK TO NIE UMIESZ PŁYWAĆ?! –
Wrzasnęła zszokowana Aya.
- I kto to mówi? – Zarechotała Naoko.
– Przecież sama nie umiałaś, zanim nie nauczyliśmy cię w Dobie!
- Oj tam! Ale teraz jest inaczej! Dlaczego
nie pływasz?! – Morri spojrzała ze zdziwieniem na szatynkę.
- To prostu, nie chcę. - Kenami wzruszyła
ramionami. Patrzyła tępym wzrokiem w swoje zniekształcone odbicie w tafli wody.
Była zła, że nie zdążyła otworzyć koperty. Reszta wygoniła ją na dwór, zanim to
zrobiła. Teraz stała w wodzie po kolana, aby nie zamoczyć się bardziej niż pas.
– Woda mnie przeraża. Jest taka, nieokiełznana. Nie lubię jej… Ewolucja wysłała
nas na ląd i tam powinniśmy zostać.
- Tak samo gadała Aya, zanim nie
połączyła się z mieczami… - Zaśmiała się pod nosem Naoko.
- Może ktoś tu jest po prostu za
leniwy, żeby nauczyć się machać nogami? – Ren spojrzał na przyjaciółkę
zaczepnie.
- Co jak co, ale akurat nogi mam
mocne. – Żachnęła się Kitsune.
- W przeciwieństwie do reszty ciała.
– Złotooki miał teraz pretekst, żeby bezkarnie poobserwować niewidoczne mięśnie
szatynki.
- Ja cię zaraz zabiję… - Kenami
ruszyła do przodu, ale zrezygnowała, kiedy woda zaczęła dotykać jej pach.
Cofnęła się.
- Jeśli chcesz, mogę nauczyć cię
pływać. – Zaproponował Horo. Ta spojrzała na niego zdziwiona. – Co prawda o
wiele bardziej lubię śnieg i lód, ale z wodą też sobie radzę.
- Uwielbiam śnieg! – Kitsune
uśmiechnęła się miło. – Jeśli tylko masz tyle cierpliwości, żeby mnie uczyć, to
proszę bardzo.
- Chodź, odejdziemy trochę od nich,
bo ci wariaci nas oboje zatopią. – Młody Usui wyszczerzył swoje ząbki.
- Masz rację. W końcu moje wątłe
mięśnie nie utrzymałyby mnie długo na wodzie. – Szatynka odwróciła się i
pokazała język dla Tao.
Ren
myślał, że na ten widok krew go zaleje. Chciał w coś kopnąć, ale że był w
wodzie, wywołał jedynie niewielki plusk.
Bliźniacy spojrzeli na
siebie znacząco. Ten tydzień zapowiada się niezwykle ciekawie.
Kenami: Ohayo! W piątek mam egzamin z FIZJOLOGII. Ale ODCINEK :D W sumie na tym powinnam zakończyć rozmowy bo to tłumaczy wszystko XD
Kenami: Ohayo! W piątek mam egzamin z FIZJOLOGII. Ale ODCINEK :D W sumie na tym powinnam zakończyć rozmowy bo to tłumaczy wszystko XD
Aya: To nie tłumaczy nic… ^^”
Kenami: Ciii >_<
Horo: Ohay :D Mnie tu jeszcze nie
było!
Ren: Tylko ciebie tu brakowało.
Joco: Opowiedzieć wam kawał?
Joco: Opowiedzieć wam kawał?
Wszyscy: NOPE!
Joco: To ja opowiem! Przychodzi facet
do sklepu i mówi, poproszę kilogram twarogu. Kasjer waży, podaje, facet bierze,
płaci i wychodzi. Po pewnym czasie facet wraca i tym razem prosi o dwa kilo
twarogu. Kasjer waży, podaje, facet bierze płaci i wychodzi. Po pół godziny
znów wraca do sklepu, prosi o torbę twarogu. Kasjer się dziwi, ale że facet
płaci to nie narzeka. Mija kilkanaście minut, a facet wraca z taczką. Kasjer
waży twaróg, nawet go to już nie dziwi po prostu myśli, że klient jest
nienormalny. W końcu gość wchodzi do sklepu i mówi, poproszę cały twaróg ze
sklepu. Kasjer tłumaczy, że to będzie dwie furgonetki. Facet zgadza się, płaci.
W pierwszy samochód wsiada klient, a w drugi sprzedawca. Stają przed ogromnym
kanionem. Gość wrzuca cały twaróg do dziury. Z przepaści słychać głośne
OMNOMNOMNOMNOM! Kasjer przerażony krzyczy: Panie?! Co to jest do jasnej
cholery?! Gość na to: Nie wiem. Ale zajebiście lubi twaróg :D
Kenami: :D
Ren: To nie jest…
Ren: To nie jest…
Kenami: TO JEST ŚMIESZNE!! MNIE TO
BARDZO ŚMIESZY!
Koken: Ja nawet nie pytam.
Aya: Ty też tu?
Aya: Ty też tu?
Ryu: Pewnie że tak!
Manta: Znowu wszyscy w komplecie J
Yoh: Właśnie! Tak mi tego brakowało!
Anna: Te wrzaski, ten tłok…
Jun: Anna jak zawsze opanowana.
Tamao: Aż dziwne, że dajesz radę
opanować tutaj emocję, Anno.
Anna: Jeśli bym wybuchła musiałabym
wszystkich związać i wrzucić do piwnicy.
Kenami: Macie tu piwnicę? O.o
Ren: Tak trzymam tam siedem małych
puszystych koteczków.
Kenami: Gdzie? *-*
Hao: To nie wróży nic dobrego… ^^”
Każdy kto oglądał mega stary film „Bezpieczeństwo dziecka” zrozumie o co chodzi…
Aya: To powinien być twój chwyt,
Hao~chan…
Hao: Przestań już mi dokuczać!
>_<
Kenami: Ginny, jasne że możesz mówić
do mnie Kecu :D Jeśli tylko masz na to ochotę ^^
Ren: Ja ci dam CHIŃSKIE ZADUPIE!
>-<”
Horo: Ren… To JEST chińskie zadupie.
Ren: Wiem, ale nie mogę so tego
przyznać! Nie na forum…
Joco: Właśnie to zrobiłeś! :D
Ren: Chcesz zginąć? *wyjmuje zza
paska Miecz Błyskawicy*
Joco: Nie ;_;
Aya: Jak miło, że jestem wraz z Hao
jesteśmy Kawaii! *-*
Hao: Tak bardzo milutko :3
Kenami: Tak właściwie, to chciałam
wyjaśnić coś. Wiem, że nieco odeszłam od głównej, wręcz tytułowej pary, ale to
po prostu na potrzeby historii. Jeszcze trochę się pomęczycie z nieco innym…
Romansem…
Yoh: Właśnie Spokoyoh! Gdzie nowa
notka u ciebie?! Hę?
Hao: Czyżbyś już nas nie kochała? ;_;
Ren: Ten płaszcz był bardzo
przydatny! Przynajmniej się nie spaliłem!
Kenami: Nawet nie chcę wiedzieć, jak pachniałeś
po tygodniu nie mycia się, w płaszczu,
na pustyni…
Ren: Pchasz się w gips…
Wszyscy: Niespodzianka :D
Wszyscy: Niespodzianka :D
Anna: Tak masz całkowitą rację
Spokoyoh. Już nie odpocznę…
Kenami: Oj tam, nie narzekaj ^^ Będzie ciekawie! Na koniec rozmów mały bonus :D Prawda, że jesteśmy śliczne? :D
Kenami: A teraz wracam do fizjologii :D Ja ne! ^^
Ohayo, mina~! *macha do wszystkich "dodatkowych" gości*
OdpowiedzUsuńHoro... Horo... Horoooo~! Jesteś moim mistrzem w tym odcinku xD Normalnie cię kocham! Strasznie się cieszę, iż nasza śnieżynka się pojawiła! *.* Horaś nie obrażaj się ;) Tak, nazwę drużyny to mieliście wystrzałową... *sarkazm* Lepsza by była "Drużyna HoroHoro"... No, ale Ren prędzej by popełnił samobójstwo, niż pozwolił Horo nazwać drużynę xD On jest na to zbyt dumny, bufon jeden =.= Ooo, Chocolove pracuje w teatrze? O.o Jaki teatr? "Teatr Krzywej Ironii"? - jak to określił Manta xD Zresztą, nieważne! Choco masz mi załatwić wejściówkę na swoje przedstawienie! Ale błagam, masz tam opowiadać krótkie dowcipy, bo ten o twarogu zrozumiałam dopiero po ponownym przeczytaniu (za pierwszym razem w ogóle nie rozumiałam o co chodzi xDD) Kroi nam się tutaj RenxKenami~ Szkoda tylko, że Ren prędzej zsiwieje, a potem wyłysieje, nim przyzna się, iż jednak coś czuję do Kenami =3=
Rin: Jesteś strasznie złośliwa...
No wybacz, ale nie mogę się powstrzymać xD Poza tym lubię drażnić Rencia ^.^ Jednak tak dobra jak Horo i Choco w tym nie będę :( Jak ja bym zobaczyła Pyrona to... właściwie sama nie wiem xD Ale na pewno jak Kenami bym się nie zachwycała ^.^ O tak! Kobiety górą! Akurat Ren! Ty już jesteś zdominowany przez własną siostrę, co udowodniłeś =3= Aczkolwiek ja też bym chciała spełnić prośbę siostry o nalanie jej soku. Co z tego, że później okazało by się, że jej szklanka jest pełna? No co z tego? xD Sam z siebie zrobiłeś idiotę, więc nie powinieneś się boczyć na przyjaciół ;'D A Lyserg na co tam? Nie, żebym go nie lubiła, po prostu... Jakoś mi tam nie pasuje =3= No, ale jak już jest, to niech będzie... HahahahaXD Padłam przy fragmencie z dziewczynami w bikini xDDD Mam takie małe niewinne pytanko: Czy Renowi też poleciała krew z noska? *patrzy się znacząco na Tao* Liczę, że Horo, bliźniacy albo Choco mi na nie odpowiedzą, bo na Ren na bank mi nie odpowie xDD
Rin: Ty i niewinność... Akurat...
Milcz >.< A co to za koperta? Kurczaki, robi się coraz ciekawiej... Wracając do akcji z dziewczynami... Anna lekko przegięła ^.^''' Chociaż kto wie, może ja też bym rzuciła książką w swojego chłopaka, jakby gapił się na inne laski? No, ale najpierw muszę znaleźć jakiegoś, żeby to sprawdzić xDDD
Ren, odwal się od Kenami! Bo ci zrobię kuku! Mówię serio! A, ty,Kenami, nie przejmuj się, ja też jestem wątła z wyglądu, ale jak mnie kto wkurzy, to nie jest wesoło... Poza tym czemu nie kopnęłaś Rena tam gdzie słońce nie dochodzi ( i nie, nie mówię tutaj o tyłku xD)? Wtedy na pewno by się zamknął ^.^ xD Albo by cię zabił, znając jego zapędy... ^.^''' O Horo w roli instruktora? Też poproszę ^.^ Co z tego, że jako tako umiem pływać?
Rin: Sama pływasz w jeziorze i w basenie, do morza nie wchodzisz bez kółka...
Morze jest nieprzewidywalne i zdradzieckie =3= Dlatego wchodzę do niego z kółkiem xD O nasz Ren jest zazdroooooooosnyyy~ Bo na pewno by się tak nie wkurzył o to, że Kenami pokazała mu język xD Chociaż to Ren, z nim to nigdy nic nie wiadomo xDDD No nie fochaj się na mnie, bufonku ;D Przecież powiedziałam prawdę ^.^ I jeszcze Horaś mi przytaknął *całuje Horasia w policzek* Poza tym ty też przyznałeś mi poniekąd rację xDDD Więc się nie fochaj... No dobra, słowo "zadupie" zamienię na "odludzie" ^.^''' Lepiej ci teraz? "Bezpieczeństwo dziecka"? Hmmm, pierwsze słyszę... No, ale na pewno obejrzę, skoro chcę zrozumieć, o co chodzi z piwnicą i siedmioma kociątkami *.* xD Kociaki *.* Ren, a od kiedy zimowy płaszcz jest przydatny na PUSTYNI?! O.o W główkę się uderzyłeś, czy co? Eh, no dobra, nic już nie mówię, bo pewnie znowu się na mnie wydrzesz... *foch* Jesteście śliczne, potwierdzam :) A pod następnym rozdziałem zobaczymy panów w wakacyjnym wydaniu? *.* Trzymam w kciuki ;) Na bank sobie poradzisz ^.^ Pod następną noteczką masz się pochwalić wynikiem ;D Pozdrawiam serdecznie ;*
Ohayo. Jak ja tu długo nie zaglądałam o.O
OdpowiedzUsuńNaprawdę niesamowite rozdziały. Naprawdę zaskoczenie że Joco pracuje w teatrze. Reakcja chłopaków na dziewczyny była bezcenna, ale jednak współczuję Yoh gdy oberwał od Anny "Anatomią w pigułce". Nie ma to jak cała paczka w komplecie, szkoda tylko że Faust i Eliza nie mogli przyjechać. Teraz tylko tylko aż Ren w końcu wykona jakiś znaczący ruch ku lepszemu poznaniu Kenami, no chyba że Horo sprzątnie mu ją sprzed nosa xd. Trzymam kciuki za to by następne rozdziały były jeszcze lepsze.
Mata ne ^-^
Jejjj! Cała gromadka znowu razem! Horo ty lepiej Rena nie drażnij. xD Joco na scenie? O.o Z chęcią bym poszła na taki pokaz! :D To zainteresowanie Pai Longiem. xD Ehhh... Biedny Yoh. :D No to Kenami czeka lekcja pływania, będzie ciekawie. Pozdrawiam i czekam na next! ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, znowu tak późno komentuję:( Ech, no nic, do roboty...
OdpowiedzUsuńTAK!!!! :D:D:D Właśnie tego mi brakowało do pełni szczęścia!:D Tej niezastąpionej, jedynej w swoim rodzaju, rąbniętej gromadki:D Jej... Nie mogę przestać się uśmiechać:) Oni zawsze tak na mnie działają^-^ Hah, "Drużyna Rena" xD No to będzie się działo. I żartówki Chocolove! Nie mogę się ich doczekać!:D No i Manta urósł:D Brawo, metr do już całkiem sporo;D Zresztą wszyscy wiedzą, że Manta jest wielki duchem;) I Ryu znalazł swoją królową! Strasznie się cieszę^^ To naprawdę facet marzeń - jest dżentelmenem, nieziemsko gotuje, ma dobre serce... Zawsze się dziwiłam, czemu mu tak źle idzie szukanie dziewczyny. Normalnie płeć piękna coraz głupsza;p
No tak... Ren i jego mistrzostwo w dyscyplinie okazywania swoich uczuć xD Rzeczywiście zapowiada się to ciekawie. Aczkolwiek myślę, że Horo też nie będzie miał problemów z przejrzeniem uczuć Rena na wylot i na pewno nie stanie mu na drodze. Są przecież wspaniałymi przyjaciółmi, nie?;)
Fajny ten pomysł na rodzinny biznes Horohoro. Nie dziwię się, że odnosi sukcesy;) No i ja wierzę Chocolove! Jest moim miszczem i zawsze rozśmiesza mnie do łez, na pewno zostanie królem komików!;D
Lol, Pai Long stał się gwiazdą xDDDDD I zachował przy tym epicki spokój xDDD Chociaż... Właściwie to on już był gwiazdą za życia, pewnie już przyzwyczajony;P
Szkoda mi trochę Lyserga i tych jego napiętych stosunków z Ayą. Wiem, że dużo narozrabiał i sam jest sobie winien, ale on też się w życiu sporo nacierpiał. Może jednak Aya dałaby mu drugą szansę...?
No i szkoda, że nie będzie Fausta i Elizy. Wtedy w ogóle byłaby już gromadka w komplecie. Ale rozumiem, siła wyższa. I cieszę się, że stworzyli Nagisie rodzinę:)
Biedny Yoh...^^'' Ma przechlapane, w końcu połowa ludzi na Ziemi to kobiety, ciężko będzie się nie patrzeć^^''' Wiedziałam, że tachanie tu tego ogromnego tomiszcza z anatomii źle się skończy...^^'
Choć chyba o napięcia wokół Rena, Horohoro i Kenami powinnam martwić się bardziej...^^'''
ŻARTÓWKA CHOCOLOVE!!! Mój miszczu:33333
Lol, serio? xDDD Jak mogłeś wyciągnąć tu te koteczki, Ren? xDD Mało to już internety zniszczyły mi musk? xD
Yyy... rozdział u mnie?^^' Mam jakąś połowę napisaną, ale teraz mam miesiąc praktyk, więc wracam zmęczona wieczorem i od razu kładę się spać. Przepraszam...Q-Q
A obrazek śliczny:D
Nom, to biorę się za drugi zaległy rozdział:3