wtorek, 26 maja 2015

Odcinek 26: Nad morze!

            - Nie mogę uwierzysz, że bierzesz te wszystkie książki ze sobą! – Aya sięgnęła do walizki swojego ukochanego. Właśnie dzierżyła potężną księgę pod tytułem „Anatomia w pigułce”. Młoda Morri nawet nie umiała sobie wyobrazić, jak może wyglądać do dzieło „w rozszerzeniu”. A to była jedna z wielu pozycji! – Hao, przecież sam mówiłeś, że jedziemy na wakacje!
- Ale ja nie mogę spędzić tygodnia tylko na obijaniu się! – Zaprotestował szatyn.
- To wybierz sobie skarbie jedną książkę, a nie pięćdziesiąt! – Błękitnooka rzuciła za siebie jedną z lektur. Książka wylądowała na łóżku Ren’a. – Bierz przykład z brata!
            Młodszy Asakura siedział z zamkniętymi oczami na swoim posłaniu, kiwając się lekko do przodu. Na uszach miał słuchawki i najwidoczniej smacznie sobie spał. Pod jego łóżkiem leżał jeden plecak, wypchany po brzegi ubraniami.
- Powinieneś się bardziej wyluzować, są wakacje! – Dziewczyna wyciągnęła rękę i poczochrała jego włosy. Pocałowała w policzek, po czym odwróciła się. Wyszczerzyła swoje ząbki i uderzyła lekko w ramię Yoh, chcąc go zaczepić. – Prawda śpiochu?
            Ku jej zaskoczeniu młodszy Asakura się nie obudził, lecz przechylił i spadł z łóżka z wielkim hukiem. Zszokowany otworzył oczy.
- A mogę nie wyluzowywać się aż tak? – Zapytał ze szczerym rozbawieniem Hao. Aya spojrzała na niego z rezygnacją, rechocząc przy okazji z podnoszącego się z ziemi Yoh.

~*~OPENING~*~

            Aya, bliźniacy, Anna, Ren i Kenami jechali razem w pociągowym przedziale. Nad ich głowami, na wielkich półkach leżało 70% ich bagaży. Reszta stała na podłodze między nogami lokatorów. Chyba wzięli trochę za dużo toreb…
- Nabraliśmy się, jakbyśmy jechali na pustynię! – Przyznała Aya, która zajęła zaszczytne miejsce między bliźniakami.
- Na pustyni mieliśmy mniej rzeczy. – Zauważył Tao.
- Nawet nie wyobrażam sobie, jak wy szliście przez ten piasek… - Zaśmiała się Kenami.
- Było… Ciekawie. – Yoh podrapał się z zakłopotaniem po głowie. Mimo, iż podczas pierwszej tury Turnieju Szamanów przeżył naprawdę wspaniałe chwile z przyjaciółmi – wspomnienia o jego stosunkach z bratem bolały mocniej niż cokolwiek. Dlatego też starał się wyrzucić to z pamięci, a zastąpić podróżą podczas drugiej tury – kiedy wszyscy byli już razem.
- Tak.. Te wszystkie skorpiony w torbach… - Morri wzdrygnęła się na samą myśl.
- I tak najwięcej ich miał Horo. On pobił wszystkich. Codziennie się budził z nowym żyjątkiem w śpiworze. Powinien częściej się myć… - Ren zaśmiał się wrednie.
- Tak, wszyscy byliśmy bardzo czyści, łażąc tydzień bez prysznica… - Hao spojrzał na przyjaciela ironicznie. Naprawdę na pustyni z sanitariami było ciężko.
- No.. Myślałem, że ci się już we włosach robaki zalęgnął… - Złotooki podniósł wysoko głowę.
- Ej! – Długowłosy już się nachylił, żeby ręcznie wytłumaczyć przyjacielowi co o tym myśli, ale przeszkodziła mu w tym Anna. Dziewczyna siedziała między Kenami, a Ren’em, naprzeciw reszty.
- Siedźcie spokojnie tu i tak jest mało miejsca! – Spojrzała groźnie na lokatorów.
- Przepraszamy Anno. – Powiedzieli chórem chłopaki, po czym zaśmiali się cicho.
- A mi tu brakuje Vitsumi i Itachi’ego! – Zadeklarowała Aya, mocniej wbijając się w fotel.
- Nie ich wina. Itachi pojechał spędzać wakacje razem z bratem w rodzinnym mieście. – Hao uśmiechnął się do Morri. Spojrzał na nią z zachwytem. Dziewczyna była rozpromieniona jak nigdy. Od czasu, kiedy dowiedziała się, że jadą na wakacje chodzi podekscytowana jeszcze bardziej niż na co dzień.
- Vitsumi też pojechała do rodziny. Ameryka ją wezwała. – Zaśmiała się Kitsune, patrząc przez okno. Kąciki jej ust poszły mocno w górę. – Dziękuję, że wzięliście mnie ze sobą. Chyba nie chciałabym zostać sama w akademiku…
- Przestań, jesteś teraz częścią naszej dziwnej, ogromnej rodziny. – Yoh spojrzał na przyjaciółkę z charakterystycznym dla siebie spokojem w oczach.
- Ale to dziwne, że Vitsumi nie wzięła cię ze sobą. – Ren wychylił się zza Anny.
- Ona też musi czasem ode mnie odpocząć. – Kenami wyszczerzyła swoje ząbki. – Po za tym to rodzinne sprawy. Jej ojciec prosił, żeby była sama.
- Daleko jeszcze? – Aya już od pewnego czasu niespokojnie kręciła się na fotelu. Tyle czasu siedzieć na jednym miejscu! To dla niej niemożliwe!
- Jeszcze trochę. Wytrzymaj. – Zarechotał Hao. Położył dziewczynie rękę na głowie i poczochrał jej włosy.
- Nie śmiej się! – Morri udała oburzenie. – Nie jestem przyzwyczajona do takiego podróżowania… Dlaczego nie mogliśmy polecieć na Duchu Ognia? Albo Księgą?
- Bo mieliśmy na tych wakacjach wypocząć i zapomnieć o wszelkich walkach, foryoku i tym wszystkim, pamiętasz? – Starszy Asakura westchnął ciężko.
- Właśnie! – Nad przyjaciółmi zmaterializowała się Eve. – Co ty masz taką krótką pamięć, siostrzyczko? Tak właściwie, gdzie jedziemy?
- Do posiadłości Panicza Tao, nie pamiętasz, siostrzyczko? – Aya odgryzła się blondynce z przyjemnością
- A czy ciebie przypadkiem wujek En nie wydziedziczył czy coś? – Yoh spojrzał na przyjaciela ze zmartwieniem.
- Na szczęście mam jeszcze siostrę. – Ren uniósł wysoko głowę, szczycąc się swoimi znajomościami, po czym zwrócił się do Morri.  – A co do twojej nadpobudliwości, to niedługo się wyżyjesz. Jak zajedziemy na miejsce, będziemy mieli jeszcze trochę do przejścia. Nasz prywatny kawałek plaży jest nieco oddalony od miasta.
- Już się tak nie chwal, Bufonie. – Brunetka pokazała przyjacielowi język.
            Zaczęli żartować i śmiać się tak jak zawsze to robili. Czas minął im niezwykle szybko. Zanim się obejrzeli byli już na dworcu, coraz bliżej celu swojej podróży. Jakież było zdziwienie Ayi, Ren’a i Anny, kiedy między ludźmi znajdującymi się na dworcu odnaleźli znajomą sobie postać.
- Tamao!? – Krzyknęli. Dosłownie wryło ich w ziemię.
            Przed nimi stała piękna, młoda kobieta o różowych włosach sięgających za łopatki. Uśmiechała się szeroko, machając nieśmiało przyjaciołom na powitanie. Nie przypominała dawnej Tamao. Jej kobiece kształty się wyostrzyły, a piersi nieco urosły. Miała na sobie białą bokserkę z czarnym napisem, na nogach krótkie, dżinsowe spodenki, nieco poszarpane na końcach nogawek, różowe rajstopy i czarne trampki. Za nią stała czarna walizka.
            Aya o nic nie pytała. Po prostu podbiegła do przyjaciółki, schwyciła ją w pasie i podniosła mocno do siebie tuląc.
- Aya! – Krzyknęła zaskoczona Tamao.
- Jak ja się cieszę, że cie widzę! – Morri postawiła różowowłosą na ziemi. – Skąd się tu wzięłaś?
- Chłopaki mnie zaprosili na wspólne wakacje. – Tamamura uśmiechnęła się słodko, patrząc na bliźniaków. Ci przybili sobie piątki, ciesząc się, że niespodzianka się udała.
- Tamao! – Anna też przytuliła przyjaciółkę. – W końcu ktoś, z kim mogę porozmawiać o serialach!
- Też cię miło widzieć! – Różowooka odwzajemniła uścisk.
- Cześć Tamao – Nawet Ren objął przyjacielsko dziewczynę. Naprawdę się cieszył, że ją widzi. Przypominają się stare czasy!
- Cieszymy się, że się jednak zgodziłaś! – Powiedział Hao. Bliźniacy podeszli jako ostatni ze starej ekipy.
- Baliśmy się, że zrezygnujesz! – Yoh wyszczerzył swoje ząbki. – Tego naprawdę byśmy nie chcieli…
- Nigdy nie zrezygnowałabym z takiej okazji! Tak za wami tęskniłam! – Tamatura spojrzała z istną czułością na swoich znajomych. Nagle dostrzegła stojącą nieco z tyłu dziewczynę.
            Szatynka patrzyła na nią z lekkim uśmiechem. Ubrana w turkusową bluzkę na ramiączkach, krótkie czarne spodenki i baleriny. Na włosach ciemne okulary, a na ramieniu duża, wypchana po brzegi torba.
- Ohayo. – Zielonooka ukłoniła się. – Nazywam się Kitsune Kenami. Miło mi cię poznać.
- Mi również. – Różowowłosa odwzajemniła gest. – Ja jestem T…
- Tamamura Tamao. – Kenami wyszczerzyła swoje ząbki. – Dużo o tobie opowiadali. O tobie i całej reszcie…
- O… To miło. – Szamanka spojrzała na swoich znajomych.
Ah, te wspomnienia! Do dzisiaj jej głupio jak pomyśli, że była zakochana w Asakurach. Z początku zazdrościła Annie, a potem Ayi. Oh, tyle miała okazji, kiedy Morri znikała! Ale nigdy nie odebrałaby miłości życia dla kogoś z nich. To była jej rodzina, i chciała dla nich jak najlepiej.
- Za to o tobie nie wiemy nic! – Nagle obok różowowłosej zmaterializował się duch lisa w dziwnej pieluszce, zamiast jakiegoś ubrania.
- Właśnie! Może jesteś szpiegiem i chcesz zagrozić naszej Tamao! Ja jej nie ufam, ma złe oczy! Wygląda jak… – Po drugiej stronie dziewczyny pojawił się czerwony szop, wyglądający podobnie do swojego poprzednika.
- Ponchi… Conchi… - Tamamura zmierzyła duchy chłodnym spojrzeniem – chłodniejszym niż lód. Zwierzaki w jednej chwili zdębiały. Po ich grzbietach przeszły ciarki. Usiadły na chodnik i ukłoniły się w pas.
- Gomenasai, Kitsune~san! – Krzyknęły głośno, po czym rozpłynęły się w powietrzu.
- Przepraszam, za te dwie niedojdy… Mają zero taktu. – Westchnęła ciężko Tamao.
- To nic – Zaśmiała się nerwowo Kenami. Nie wierzyła, że nawet tutaj może znaleźć jakichś wrogów…
- Ta… Tamao! Ty właśnie… - Hao spojrzał zszokowany na dziewczynę.
- Nakrzyczałaś na Ponchi’ego i Conchi’ego! – Krzyknął Yoh.
- Moja krew! – Anna rzuciła się na szyję różowowłosej.
            - To co? Idziemy? – Zaproponował Ren, który jeszcze chwila a nie wytrzymałby i wybuchnął śmiechem. A przecież to nie w jego stylu!
Założył swój plecak na ramiona, w jedną rękę wziął torbę Kenami, a w drugą walizkę Tamao. W końcu jest dżentelmenem!
- Pewnie, że tak! – Aya chwyciła swoją torbę, po czym pobiegła przodem.
- Ty nawet nie wiesz gdzie iść! – Zaśmiał się Tao.
- Nie martw się, nie zgubimy jej. – Hao przyjacielsko szturchnął złotookiego. – Wystarczy, że wyjmiemy z torby jakieś ciastka i od razu przybiegnie.
- Ej! – Oburzyła się Morri. Podniosła wysoko głowę w akcie największej w świecie obrazy.
            Reszta zaśmiała się głośno. Szli ulicami niewielkiego japońskiego miasteczka. Nie była to miejscowość turystyczna przeważały tu budynki mieszkalne i sklepy (gdzie przy okazji zrobili zakupy – nie zrobią przecież kolacji z piasku). Parę restauracji i klubów. Musieli wyjść poza granice miasta, aby przejść przez gęsty las, który powoli się przerzedzał, aż doszli do plaży.
            Widok był nieziemski. Pod stopami przyjaciół  rozpościerała się soczyście zielona trawa, dalej był dywan złotego piasku, który łączył się z lazurowym morzem. Wyrazisty kolor wody łączył się na horyzoncie z błękitnym niebem, ozdobionym białymi, puchatymi chmurkami.
- Sugoi! – Krzyknęła zauroczona widokiem Aya.
- Tu jest naprawdę przepięknie… - Tamao westchnęła głośno.
- W końcu Tao, mają wspaniały gust. – Mruknął nieskromnie Ren, unosząc w górę głowę.
- Wliczasz w to kwaterę główną, osadzoną w kanionie? – Yoh spojrzał znacząco na przyjaciela. Hao prychnął śmiechem, zaciskając mocno zęby, żeby nie wybuchnąć.
- Tak, nie podobało ci się tam? – Zapytał Ren, a jego cała twarz zapłonęła czerwienią.
- Nie no, bardzo piękne pustkowie… I te okna na skały… - Młodszy Asakura teatralnie się rozmarzył.
- Ja cię zaraz! – Tao miał już puścić walizki i rzucić się lokatorowi na szyję, ale między nimi stanęła Anna.
- Dość! – Krzyknęła. – Ren, mieliśmy spędzać tydzień w twoim apartamencie, ale jakoś go nie widzę…
- Trzeba jeszcze przejść kawałek. To prywatna plaża, z dala od wścibskich gapiów. – Złotooki odwrócił się napięcie i ruszył tylko w sobie znanym kierunku.
- Widzę, że ród Tao jest bardzo… Specyficzny. – Zaśmiała się Kenami.
- Serio, TY to mówisz? – Morri wyszczerzyła wszystkie swoje ząbki.
- No wiesz… - Zielonooka podrapała się z zakłopotaniem po głowie. – A kto tu jest jedynym przedstawicielem rodu powiązanego z demonami?
- Nie mówiąc już nic o wielkich Asakurach! – Rzucił przez ramię Ren.
- Uznajmy, że nikt tu nie ma normalnych korzeni. – Postanowiła uciąć tą rozmowę Anna.
- Właśnie! Dlatego też mamy inną, lepszą rodzinę, nie? – Yoh wyrównał kroku z Ren’em i przerzucił mu rękę przez ramie. Złotooki spojrzał na przyjaciela wrogo, ale po chwili zaśmiał się tylko pod nosem.
- Idiota. – Pokręcił głową z pożałowaniem, po czym szturchnął zaczepnie szatyna.
- Lepsza rodzina, tak? –Szepnęła pod nosem Kitsune. Spojrzała na swoje dłonie, po czym przeniosła wzrok na idących ścieżką przyjaciół. Uśmiechnęła się szczerze, po czym ruszyła za nimi.
            Razem szli piaskową drogą znajdującą się między pasem soczystej zieleni, a złotą plażą. Wesoło rozmawiali, aż na horyzoncie nie pojawił się wyczekiwany przez nich budynek – willa rodziny Tao. Było na co popatrzeć.
            Cały budynek był wykonany w chińskim stylu – tak jak wszelkie posiadłości Tao. Czarna dachówka z czerwonymi akcentami takimi jak barierki czy kolumny – do tego białe ściany. Ogromne okna, przez które wpadało dużo światła i piękny ogród – wiele zieleni i gorące źródło obłożone kamieniami. A to wszystko zaledwie 100 metrów od plaży!
- To dopiero bomba! Na serio to wszystko twoje? – Zapytała zszokowana Aya. Nigdy nie widziała domu Ren’a, tak więc nie mogła wyobrazić sobie jego „potęgi”.
- Pewnie, że tak! A co myślałaś, że blefuję? – Fioletowowłosy uśmiechnął się z wyższością.
- No nie ale… Spodziewałam się bardziej czegoś w stylu.. Mroczny smok.
- Czyli w twoim? – Złotooki rzucił na nią przelotne spojrzenie.
- Ale śmieszne, Ren. – Morri zdzieliła go po głowie trzymaną w ręce torebką.
- Ał…
- Ile tam jest pokoi? – Zapytała zdziwiona Anna.
- Dziesięć, ale jeden jest zamknięty. Plus salon, kuchnia i jadalnia. Cztery łazienki i taras… - Zaczął wyliczać Ren.
- Pierwsza zajmuję pokój! – Krzyknęła Aya, będąca już w połowie drogi do willi.
- Ej! Może najpierw ja co?! – Tao ruszył za nią w pogoń.
- Yeah! Ścigamy się! – Zarechotał Yoh, ruszając jako kolejny w pościg, łapiąc Hao za rękę.
- Eh, jak dzieci… - Anna pokręciła głową z politowaniem.
- Też bym się chętnie po ścigała… - Westchnęła Kenami.
- To co cię powstrzymuje? – Tamao spojrzała na nową znajomą z uśmiechem.
- Wiesz jak oni szybko biegają?! Spójrz! Już są prawie przy wejściu! – Zielonooka spojrzała na przyjaciół, którzy właśnie przepychali się w drzwiach.
- W sumie masz rację. Oni nie są normalnymi ludźmi… - Tamamura zaśmiała się przyjaźnie. – A ty? Jesteś szamanką? Medium? Doshi?
- Ja? Nie. Jestem… Człowiekiem. Chyba… To długa historia. – Kenami spuściła głowę rozumiejąc jak głupio to musiało zabrzmieć. Zauważyła niepewny wzrok różowowłosej. „Chyba człowiekiem”, też wymyśliła…
- Rozumiem. – Dziewczyna złapała Kitsune pod rękę. Zaczęły iść powoli w stronę domu rodziny Tao.  – Nie martw się. W naszej familii każdy ma jakąś swoją dziwną historię. Na pewno słyszałaś kilka z nich, skoro mieszkasz z Asakurami.
- No cóż… Coś tam mi się o uszy obiło. – Szatynka uśmiechnęła się niezręcznie.
- Moja nie jest tak barwna jak reszty. Jestem przeciętną szamanką, o niskich umiejętnościach. Jak byłam mała, miałam szamańskie wizje – czasami ujawniała mi się przyszłość. Dlatego też moja rodzina wysłała mnie do rodziny Asakurów. Miałam tam nauczyć się to opanowywać. Ale to mi nie wychodziło… Potem zaczęło się wszystko. Cały turniej, walki, zamieszanie z kradzieżą Króla Duchów. A jak poznaliśmy Ayę, to już w ogóle był kosmos… Cała nasza dotychczasowa wizja świata upadła, ale my przetrwaliśmy. O czym ja to mówiłam…? Hm…
- Otworzyłaś się Tamao. – Anna spojrzała z czułością na przyjaciółkę.
- Może trochę. To dlatego, że trochę się podszkoliłam w walce… - Tamamura uśmiechnęła się niewinnie. – Po za tym patrząc jak ty i Aya stajecie się silniejsze, nie mogłam zostać aż tak w tyle. W końcu my dziewczyny powinnyśmy się trzymać razem!
- Masz rację. Trzeba czasem utrzeć chłopakom nosa! – Kyoyama spojrzała z politowaniem na przyjaciół, którzy właśnie wbiegli do środka willi.
- Właśnie! Dlatego Kitsune~chan, witaj w rodzinie! U nas przewyższają faceci, kolejna kobieta to prawdziwy skarb! – Tamao uśmiechnęła się miło.
- Dziękuję. – Szatynka zaśmiała się szczerze. We trójkę, powoli doszły do budynku.
            W środku był równie zjawiskowy co na zewnątrz. Wszędzie dużo rzeźb i obrazów –przewyższały same gustowne ozdoby. Kuchnia wyposażona we wszystko co trzeba – nawet kucharz - Hao była n swoim miejscu i wpychał do lodówki wcześniej kupione produkty spożywcze. Troje pokoi na dole i siedem na górze. Ren oznajmił, że mogą się czuć tu swobodnie. Pokazał jedynie jedne drzwi, za które zakazał zaglądać. Przyjaciele nie zamierzali tam szperać – cenili jego prywatność.
Wybrali sobie pokoje. Ren, Tamao i Kenami spali osobno, natomiast pozostali dwójkami. Pary zgodnie stwierdziły, że na wakacjach mogą sobie poszaleć i chociaż ten jeden tydzień w roku spać w jednym pokoju. Akumine było wspaniałe, ale zabierało każdemu uczniowi bardzo ważną część życia – prywatność.
            Kiedy rozpakowali się i uporządkowali wszystkie sprawy związane z „zameldowaniem”, Hao poprosił brata o pomoc w przyrządzeniu kolacji. No cóż, było już dość późno. Asakurowie świetnie bawili się razem gotując. Tamao i Anna rozkładały na stole naczynia, kiedy Ren z poważną miną rozglądał się po własnym domu – rzadko kiedy tu bywał, więc nie wszystko dobrze pamiętał. Kenami natomiast łaziła po całym budynku to w jedną, to w drugą stronę.
- Ren… - Kitsune podeszła do przyjaciela z niepewną miną. – Dlaczego tu nigdzie nie ma Wi-Fi?
- Żartujesz, tak? – Zapytał złotooki podnosząc jedną brew.
- Nie…
- Kenami, jesteśmy na środku pustkowia. To jest koniec Japonii! Tu nawet nie mamy podłączonej telewizji… Nie ma tu Internetu. – Chłopak wzruszył ramionami.
- ŻARTUJESZ?! – Dziewczyna miała istną panikę w oczach. – A co jak coś się stanie? Nie mam jak podłączyć się do sieci! Skąd będę wiedzieć, co zrobiła filia Kitsune, skoro jesteśmy na końcu Japonii! Jeśli ktoś nas zaatakuje? A jeśli ktoś zaatakuje Vitsumi? Jak ona się ze mną skontaktuje! Tu nawet nie ma zasięgu!!
- Ej, uspokój się… - Tao stuknął otwartą dłonią dziewczynę w tył głowy. Ta momentalnie przestała krzyczeć, a złapała sięga potylicę, rzucając przez przypadek telefon na ziemię. – Nikt cię tu nie znajdzie. Spójrz na to tak – nie mają jak cię namierzyć.  Ty masz nas, a Vitsumi jest w Ameryce, tam na pewno jej się nic nie stanie. Przez ten tydzień naprawdę odpoczniesz, bez używania jakiejkolwiek technologii…
- Ale to część mojego życia. – Mruknęła cicho dziewczyna.
- Wiem, jesteś uzależniona, ale się nie martw. Już ci znajdziemy zajęcie. Rekwiruję to na czas naszego pobytu tutaj. – Tao wsadził jej telefon do swojej kieszeni, po czym zostawił zdruzgotaną Kenami na środku korytarza. Ruszył do kuchni, gdzie pomógł chłopakom pozanosić jedzenie na stół. Całą siódemką usiedli do stołu.
            Zaczęli jeść, śmiejąc się i żartując radośnie. Kenami trochę marudziła o tym, że jest odcięta od świata i że w dzisiejszych czasach jest to nieludzkie. Reszta ją jednak szybko uciszyła, mówiąc że oni świetnie się bawią bez technologii. To był naprawdę dobry argument. Po za tym, chcąc zająć jej ręce, to na Kitsune spadł przywilej pozmywania wszystkich naczyń – lekcja pierwsza, nie marudzić za dużo.
            Zanim jednak szatynka zaczęła niewolniczą pracę przy zlewie, wszyscy wyszli na plażę, chcąc zobaczyć zachód słońca. Widok był oszałamiający.
            Stali na brzegu morza – mieli bose stopy, które obmywała ciepła woda. W niczym nieskażonej tafli wody odbijało się na wpół schowane za horyzontem, czerwono-złote, błyszczące słońce. Przyjaciele patrzyli na siebie i uśmiechali się znacząco. Nic nie mówili, nie było im to potrzebne. Wiedzieli, że to będzie najlepszy odpoczynek od bardzo, ale to bardzo dawna.
            Hao podszedł do Ayi i objął ją w pasie. Położył głowę na jej ramieniu. Wciągnął mocno powietrze do płuc. Tak, tak pachnie wolność – prawdziwa wolność. Bez żadnych problemów czy zmartwień. W dodatku ten zapach jego ukochanej… Skóra Morri pachniała śliczniej niż jakiekolwiek perfumy na świecie. Pocałował ją czule w czubek głowy. Ta odwróciła się i uśmiechnęła promiennie. Już nie mogła się doczekać dzisiejszej nocy – dziś spędzi noc w jednym łóżku z Hao. Jak za starych, dobrych czasów. Brakuje jej ciepła jego skóry i dotyku rąk podczas zasypiania. Perspektywa spędzenia całej nocy przy boku tego jedynego popchała ją do niewyobrażalnego czynu – sama zaproponowała, żeby dzisiaj położyli się wcześniej.
            Wszystko potem potoczyło się niezwykle szybko. Nie mieli większego problemu z dojściem do łazienki – cztery pomieszczenia sanitarne były wystarczające dla siódemki przyjaciół, szczególnie że na co dzień mieli o wiele mniejszy komfort. Po za tym Kenami jeszcze godzinę była zajęta zmywaniem… W imię kobiecej solidarności pomogła jej Tamao. Obie szybko nawiązały dobry kontakt i nie mogły przestać rozmawiać. Kenami była wdzięczna różowowłosej za pomoc – inaczej spędziłaby noc w kuchni.
            Cały dom pogrążył się w ciemności, spokoju i ciszy. Każdy spędzał czas w swoim pokoju zastanawiając się nad zupełnie innymi rzeczami. Wszyscy jednak byli pewni jednego – są szczęśliwi, że znajdują się właśnie tu z tymi ludźmi.

~*~ENDING~*~

            Światło w pokoju było zgaszone. Przez otwarte na oścież okno do pomieszczenia wpadało świeże, nadmorskie powietrze. Meble były oświetlane przez jasne promienie księżyca.
Hao usiadł na łóżku. Od razu poczuł na swoich plecach ciepło jego ukochanej brunetki. Dziewczyna objęła go rękoma w pasie, a czoło oparła o jego głowę.
- Też czujesz się tak… Dziwnie? – Zapytał chłopak z lekkim uśmiechem na ustach.
- Dziwnie? – Zaśmiała się błękitnooka.
- To wszystko jest takie… Niezwykłe. Tak się cieszę, że jestem tu i teraz. Z tobą… Sam na sam… - Hao położył dłonie na rękach dziewczyny. – Mam pewność, że nigdzie za chwilkę nie uciekniesz…
- No wiesz! – Aya wyrwała się z uścisku. Podeszła do chłopaka na czworaka i usiadła na niego od przodu okrakiem. – Nie uciekam od ciebie.
- Nie? – Zapytał Hao unosząc ze zdziwieniem brwi. – Od zawsze ode mnie uciekasz. Zawsze… Zawsze jesteś kilka kroków przede mną.
            Asakura mocno przytulił do siebie dziewczynę. Jedną ręką głaskał ją pieszczotliwie po włosach, a drugą gładził plecy. Aya wtuliła twarz w jego zagłębienie między szyją, a obojczykiem. Miała szeroko otwarte oczy i uważnie słuchała tego, co mówi jej ukochany. Rękoma objęła go za szyję.
- Ayeńko kocham cię… Ale chwilami mam wrażenie, że się od siebie oddalamy. Jesteś taka energiczna i ruchliwa… Nie możesz usiedzieć na miejscu. W czasie turnieju cały czas uciekłaś w świat demonów. Teraz robisz to samo ze sportem i obowiązkami… Proszę cię, kochanie, nie przeginaj…
- Przepraszam… - Szepnęła cichutko Morri. Wyprostowała się jak struna. Patrzyła na szatyna smutnymi oczami. – Wiem, że jest ci ze mną ciężko…
- Nie, to nie tak Ayeńko. – Asakura położył rękę na jej policzku. – Po prostu mam wrażenie, że za dużo robisz i za dużo się męczysz. Nie mogę cię nigdy złapać. Może to ja za dużo się uczę…
- Ty się uczysz tyle, ile trzeba. Chcesz być lekarzem, a to wymaga poświęceń. Rozumiem to. Czuję się trochę beznadziejnie, bo zamiast ci pomóc, siedzieć z tobą nad książkami, to ja latam po całym Akumine. Ale wiesz…. To nie tak, że ja nie chcę z tobą spędzać czasu. Po prostu ja nie mogę usiedzieć w miejscu. To przez miecze… One mnie trochę zmieniły. Już wcześniej byłam ruchliwa, sam wiesz. A teraz nudzę się po porostu nad książkami.
 - Rozumiem… - Chłopak uśmiechnął się niepewnie. – To co powiesz na to, żebyśmy razem grali w coś? Trzy razy w tygodniu? Ja odpocznę od książek i spędzę trochę czasu z tobą, dobrze?
- Wspaniale! – Aya rzuciła się na szyję chłopaka, mocno na niego naciskając. Ten położył się na łóżku. – Naprawdę to dla mnie zrobisz?
- Dla nas. – Zarechotał chłopak.
            Leżeli chwile w ciszy, wsłuchując się w szum wiatru. Byli pewni, że wszyscy już śpią – inaczej nie byłoby aż tak bezgłośnie.
- Koszykówka. – Powiedziała nagle Aya.
- Hm? – Hao spojrzał na nią zaskoczony.
- Chcę grać z tobą w koszykówkę.
- Aaa… O to ci chodzi. – Zaśmiał się chłopak. Pocałował dziewczynę w czoło. – Co tylko zechcesz, najdroższa.
- To chciałabym pizze. – Morri wtuliła się w tors szatyna.
- Obżartuch! – Czarnooki zrzucił dziewczynę z siebie i nachylił się nad nią. – A jedno piękne ciacho ci nie wystarczy?
- Myślę, że do rana się nim zadowolę… - Błękitnooka złapała Asakurę za szyję i przyciągnęła go do siebie. Pocałowała namiętnie mrucząc głośno. – Kocham cię Hao, najmocniej na świecie.
- Ja ciebie też, Kocurze. A teraz chodź pod koc…
            Oboje ułożyli się pod satynowym nakryciem. Długowłosy pozwolił dziewczynie położyć się na swoim ramieniu. Razem rozmawiali do bardzo późnej godziny. Mówili bez przerwy – o wszystkim i o niczym. Mimo, iż mieszkali za ścianą, ostatnio bardzo mało czasu spędzali ze sobą sam na sam. Teraz musieli nagadać się za wszystkie stracone chwile.
            Nie zaczepiali żadnych przykrych tematów. Rozmawiali o tym wyjeździe, o szkole i planach na przyszłość. O tym ile będą mieli dzieci i że zamieszkają razem z Yoh i Anną w jakimś bliźniaku. Śmiali się i żartowali, bez żadnych skrupułów.
- Wiesz co mi się przypomniało, Ayeńko? – Zapytał Hao z zawadiackim uśmiechem na ustach.
- Co?
- Początek. Jak się tylko poznaliśmy. Czy wtedy nie było podobnie?
- Tak. Brakuje tylko ciężaru Nekomaty i Houkou* na nogach. – Zarechotała Aya. – Ciekawe co tam u Shi i Saisona? Może ich odwiedzimy, jak wrócimy do Tokio?
- O odwiedzimy Saisona. Juhu… - Szatyn wcale nie ukrywał swojego braku entuzjazmu.
- Ale wy się nienawidzicie… Aż śmieszne, że po tym wszystkim dalej nie kryjecie do siebie urazy…
- On cię POCAŁOWAŁ! – Podkreślił Asakura. – A potem ukradł twoje ciało i przemienił w Shi…
- To nie on mnie przemienił w Shi… - Przypomniała Morri.
- Ale on chciał! – Mruknął Hao z urazą, ale po chwili się uśmiechnął uroczo. Spojrzał na błękitnooką i pocałował ją w czubek nosa.  – Lecz dzięki niemu też odbyłem niezwykłą podróż. Widziałem taką maleńką Ayeńkę. I zobaczyłem twoją rodzinę byliście… Przepraszam. Nie powinienem chyba tego mówić...
            Asakura przerwał temat. Patrzył uważnie na zamyśloną twarz ukochanej. Była teraz pogrążona w zadumie i smutku. Hao poczuł się dziwnie. Tak jakby bardzo mocno ją zranił, nie mając o tym pojęcia. W końcu to pośrednio jego wina, że klan Morri nie żyje. Można by wręcz rzec, że bezpośrednio… Więc jakie on miał prawo mówić o szczęściu jej rodziny?
- Powinieneś. – Powiedziała pewnie, uśmiechając się uroczo. – Myślę, że jakby mój tato żył, zakochałby się w takim zięciu.
- Tak, na pewno. Połamałby mi rękę przy pierwszym uścisku, jak każdy ojciec… Nawet nie wyobrażam sobie czym by mi groziła głowa klanu Morri. – Jęknął żałośnie Hao.
- Musiałbyś przywdziać złotą zbroję i zabić kilku Douoni, aby udowodnić swojego męstwa. – Zarechotała brunetka.
- To by było straszne… - Wzdrygnął się teatralnie Asakura. Oboje zarechotali.
- Kiedyś… Kiedyś mama nuciła nam taką piosenkę. Kiedy nie mogłyśmy zasnąć… Tylko, że nie pamiętam jak ona brzmiała… - Błękitnooka spojrzała na księżyc przez okno. Jej mózg posiadał tyle informacji o dwóch światach – ludzkim i demonicznym, a nie mogła przypomnieć sobie jednej piosenki.
            Hao uśmiechnął się. Cicho odchrząknął, po czym zaczął nucić wcześniej wspomnianą przez Ayę piosenkę.
            Morri o nic nie pytała. Nic nie mówiła. Wtuliła się mocniej do klatki piersiowej Asakury, słuchując się w melodię oraz rytm jego serca.


Kenami: Ohayo! Odcinek wstawiony dzisiaj na życzenie Kumiko! :D Sto lat maleńka! ^^
Ren: Jest już 27… Spóźniłaś się…
Kenami: Zamknij się! >_<
Hao: Ale to jest kłamstwo…
Kenami: Nie kłamstwo, tylko cheaterstwo! Mam nastawiony wcześniejszą godzinę Ne blogu XD
Anna: To dalej kłamstwo >-<
Kenami: Czepiacie się!!
Aya: Dobra, kłóćcie się dalej, a ja wyjaśnię co oznacza „*” w odcinku :D Nekomata i Houkou to moi starzy Duchowie Stróże! Oboje to demony Douoni. Nekomata żyje teraz wraz z moimi przyszywanymi rodzisami Shi i Saisonem…
Hao: Nie toleruję twojego przyszywanego ojca >_<
Aya: …A Houkou zginął podczas walk z jednym z Onito – Soul’em.
Kenami: Ogólnie trzeba by było przeczytać stare części opowiadania, żeby to zrozumieć :D
Yoh: Więc, jeśli ktoś nie czytał, a chce zrozumieć odsyłamy do lektury: ^^
Kenami: Ginny! Dziękuję za swoje piękne komentarze ^^ Naprawdę mi miło, że poświęciłaś swój czas, żeby zrekonstruować dla mnie komentarz :D
Ren: Powtórzyłaś słowo „komentarz” to nie ładnie.
Aya: Często się powtarzasz…
Kenami: Bo mam ograniczone słownictwo, okey?! >_<” Brakuje mi języka polskiego!
Anna: Widać.
Kenami: I hate my life ;_;
Ren: GINNY! NIE MAM ŻADNYCH BABSKICH FOCHÓW!
Yoh: Masz…
Ren: NIE!
Bliźniacy: Masz.
Ren: *ostentacyjnie obraca głowę*
Bliźniacy: * patrzą na siebie znacząco * Ma.
Yoh: Nawet nie wiesz co im musiałam obiecać, żeby się na tą akcję zgodzili ;_;
Hao: Zrobiliśmy to za kebaby…
Yoh: Straciłem TRZY KEBABY ;_;
Aya: No rzeczywiście… Majątek. Co to są trzy kebaby? Przekąska?
Hao: Ja przez nią kiedyś zbankrutuje ;_; Ile ty możesz jeść?
Aya: Niewiele…
Ren: Przy Ayi stwierdzenie „je więcej niż waży” nabiera nowego znaczenia.
Aya: Dobrze, że nie ważę dużo! :D
Kenami: Ginny… Haolot wymiata XD I masz mi pod tym odcinkiem zdać relacje, jak ci poszły matury! A teraz… KUMIKO ! :D Sto lat! ^^ Żeby spełniły się wszystkie twoje marzenia! ^^
Anna: Wszystkiego najlepszego… I wiedz, że też mam swoje uczucia! :I
Hao: Kumiko zwróciła uwagę na ogromny problem. Aya! Ucz się! >_<
Aya: Ale ja się uczę! Ostatnio Vitsumi nauczyła mnie jak zdobyć trzy gwiazdki w wyścigach na Xbox’sie! :D
Yoh: A ja już śpię z otwartymi oczami!
Hao: Kami~sama… Zlituj się nad nimi…
Kenami: Spokoyoh! :D Ciebie też miło widzieć! :3
Ren: Jestem mężczyzną, to chyba normalne, że mam zarost?
Kenami: Niby tak… Ale w naszych sercach jesteś jeszcze małym słodkim Renusiem! *U*
Wszyscy: Okey O_o
Anna: Spokoyoh…
Kenami: Właśnie sobie coś uświadomiłam :D Mój chrześniak bardzo lubi słuchać piosenki:
Czy nie uważacie, że tam można idealnie zmienić refren na: „Leci Tao w Taolocie, i do Chin sobie leci. Chce odwiedzić wujka, matkę, dziadka, Jinny i jej dzieci! Tao, tao… W Taolocie… Jak w prawdziwym… Samolocie! Do chińczyków, sobie leci… A za oknem słonko świeci!”
Ren: Jesteś nienormalna…
Kenami: Wiem :D Ale to tylko jedna z moich zalet!
Yoh: Spokoyoh, chętnie urządzimy ci taką imprezkę z mandarynkami :D
Hao: Podalibyśmy lody mandarynkowe i sorbet, zupę z mandarynek i pomarańcze nadziewane mandarynkami :D
Kenami: Dobra, popisałabym jeszcze, ale właśnie koło mojego okna uderzył piorun, a to znak, że trzeba kończyć :D Uwielbiam burzę, idę oglądać ^^ Postaram się napisać teraz w czerwcu, ale zrozumcie mnie. Jedno słowo – SESJA ;_; Kami~sama, jak ja to przeżyję… Spokoyoh… I wszyscy studiujący czytelnicy… Powodzenia ;_;  Ja ne!


3 komentarze:

  1. Hahahaha! Kocham Cię, Keciu :* Mogę cię tak nazywać? Czy tylko Vitsumi ma ten przywilej? XD Wiedziałam, że dotrzymasz słowa!
    Ren zaprosił ferajnę do jednej z wilii należącej do jego familii? TEN REN?! Coś tutaj nie halo jest =3= Ale dobrze, że nie zaprosił ich na te swoje chińskie zadupie, które jest bardzo piękne *mruga porozumiewawczo do Yoh* Anna rzucają się Tamao na szyję? O.o Kurczak, coś się porobiło z tymi ludźmi?! O.o Ale Konchi i Ponchi dostali to, na co zasłużyli... Nie powinni oskarżać o nic Kenami ^.^ No właśnie, Kenami! Przybij piąteczkę! Ja też świruję, jak nie mam Internetu xD No, ale ty masz ważny powód, żeby świrować... W końcu twoja familia w ciągu tygodnia może wiele złych rzeczy zrobić! Nawet wywołać III wojnę światową xD To świetnie, że Tamcia się otworzyła i to jeszcze przed nową osobą! Szacun! ;)) O tak, Ren, Aya, bliźniaki to duże dzieci, Anno ;)) I nic na to nie poradzisz ;p Awww~ Ten moment pomiędzy Ayą, a Hao był bardzo KAWAII~ O kurczaki, trza sobie odwiedzić Twojego starego bloga, bo się pozapominało co nieco xD ;/ Biedna Aya ;< To przykre, że nie pamięta piosenki śpiewanej przez mamę ;C
    Kurczaki, niby te rozdziały są długie, a bardzo szybko się je czyta ;C Zbyt szybko ;( No, ale dobra, skomentuję sobie jeszcze rozmowy, żeby nie było ;p Ren, nie denerwuj Kenami! Dziewczyna się postarała, a że się spóźniła to... był nieprzyjemny wypadek przy pracy xD Moje komentarze piękne? xD Wiesz, ile ja się namęczyłam, żeby ten pierwszy wstawić? ( Ten drugi pisałam następnego dnia na kompie xD) Durny tablet usunął mi ten, co napisałam, będąc pod wielkim szokiem spowodowanym Twoim powrotem, i w efekcie napisałam tyle, co kot napłakał xD Nie mogłam się z tym pogodzić i postanowiłam napisać drugi ;)) Ale, że godzina była już późna ^.^ ( Dochodziła wtedy północ albo w pół do pierwszej w nocy ^.^''), to postanowiłam to pisanie przełożyć na następny dzień xD W efekcie masz dwa komcie ^.^ Ren, nie czepiaj się, bo belfrem nie jesteś =3= No, dobra, zgodzę się z Tobą... Kenami popełniła kilka błędów w rozmowie ;)) Ale cii... xD Aaa i masz babskie fochy ^.^ I zdania nie zmienię ;p Biedny Yohś, stracił trzy kebabki Q.Q Biedactwo... *głaszcze Yoh po głowie* Mam nadzieję, że mnie Anna nie zabije za zbytnie zbliżenie się do Yoh xD Chwila, to Ren je kebaby? XD Hahaha, skoro jest Taolot, to musi być Haolot, nie? ;D No, ale sama nie wiem, skąd ja "Haolot" wytrzasnęłam O.o Dobra, pal licho z tym ^.^ Mam tylko nadzieję, że nie umarłaś ze śmiechu albo, że nie spadłaś z krzesła ^.^
    Rin: Jakby umarła, to by tej notki nie wstawiła, nie? =.=
    Nie marudź =.= Co do maturek... to uste zdałam ( angielski - 25 punktów, polski - 17 punktów) ;)) Na wyniki z pisemnej jeszcze czekam, ale coś czuję, że matmę zawaliłam ;/ Wiesz co? Zaskoczyłaś mnie tym "poleceniem" zdania relacji O.o To miłe ;)) Kurczaki, dziwnie się czuję, bo prawie 1/3 rozmowy "zajmuje" moja osoba xD Kocham tą piosenkę! Mucholot~ Ale Twojego "Taolotu" i mojego "Haolotu" nic nie przebije chyba xDDD Nie mówiąc już o Twojej wersji refrenu xD Ren, shut up! Bycie nienormalnym jest spoko, póki nie szkodzi to innym ^.^
    No dobra, sama nie jestem normalna ;D Ale mi to nie przeszkadza ;)) Haha, fanka burz ;p Powiadasz, że teraz w czerwcu napiszesz? A na początku, czy pod koniec? ;))) Hmmm... coś czuję, iż przez sesję zrobisz to raczej pod koniec miesiąca ;(( No, ale ja będę czekać niecierpliwie i trzymam w kciuki za Ciebie! Na pewno zdasz tą sesję! Wierzę w Ciebie ;3 Aha, i teraz ja proszę, żebyś Ty napisała pod następnym odcinkiem napisała, jak Ci poszło ^.^ Aha, mam nadzieję, iż w następnej notce pojawią się Choco i Horo... Fajnie by było ;D Bo Renek by się więcej fochał xDD Ooo, zapomniałam napisać wcześniej, że to miło, iż Tamao zaakceptowała Kenami ;3 Mam nadzieję, że reszta tego nieokrzesanego stadka też ją zaakceptuje ;)) I Vitsumi też, rzecz jasna ;)) Dobra, kończę ten komentarz, bo pewnie przypomina rozprawkę na polski, za którym Ci tak tęskno xDDD Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Yay, rozdział tak szybko:D Kurczak, teraz muszę się wziąć za siebie, nie mogę być gorsza^^'
    Taaak... Nauka w wakacje... JasssnexD Wiem, że Hao jest lekko rąbnięty na punkcie nauki, ale z własnego doświadczenia wiem, że branie jakichkolwiek podręczników na weekend do domu kończy się zawsze obwiezieniem ich tam i z powrotem bez zaglądania do nichxD Odpoczynek to odpoczynek. I kropka. Zresztą podejrzewam, że braciszek i przyjaciele nie dadzą Hao czasu na naukę;P
    Podróż przez pustynię byłą wspaniała:D I wszystko to w kurtkach i płaszczach, prawda Ren?xD
    http://fandemonium.pl/upload/file/7992.png
    Ale w pełni sie zgadzam, o wiele lepsza była ta część przygód, kiedy bliźniacy byli już razem:> Powinni nakręcić nową wersję anime, taką bardzo asakurzastą:3
    Wow, prywatny kawałek plaży? Ren szpanuje;D
    !!!!!! TAMAO!!!! Jak się cieszę, że się pojawiła:D:D:D Co prawda wolałabym dla niej nieco inne okoliczności... *mamrocze coś pod nosem o swoim ulubionym paringu* ...ale mniejsza^^' Fajnie, że jest:D I super, że popracowała nad charakterem:D Uwielbiam tę jej przemianę, którą wymyślił Takei:333
    Szkoda, że reszta gromadki się nie pokazała... Brakuje mi tych wariatów. Oni są niezastąpieni:3 Już widzę, jak Horohoro i Chocolove cieszą się na widok Rena, i z wzajemnościąxD I Manta, Ryu, Faust, Lyserg, no i Pirika i Jun... To by się dopiero działo:D Tylko nie jestem pewna, czy można by wtedy mówić o "odpoczynku"xDD A już na pewno nie dla Anny, znowu musiałaby trzymać w ryzach to rąbnięte stadko^^' Choć teraz miałaby przynajmniej Tamao do pomocy:D
    Lol, rodzina Tao nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać^^'' Nie zdziwiłabym się, jakby mieli tam złote muszle klozetowe ze spłuczkami wysadzanymi brylantami. Serio.
    Z Kenami jest podobna sprawa jak z Hao - mam nadzieję, że i jej przyjaciele zajmą czas i nie będzie miała kiedy nawet pomyśleć o swojej obsesji;P Poza tym to naprawdę fajnie odpocząć od internetów. A jak ciężko siadać do komputera po takiej przerwie... I ten strach na myśl, ile zaległych maili/rozdziałów/powiadomień cię czeka...Q-Q
    Jestem pewna, że to będą jedne z ich najlepszych wakacji:) Wszyscy zasłużyli na ten wypoczynek, na ponadrabianie czasu razem...
    No i oczywiście liczę na dużo asakurzastości:D
    Rozdział się bardzo podobał, jak zwykle zresztą:)
    Oooo taktaktaktak! Chcę takie urodziny*w*
    Ale tą piosenką zniszczyłaś moją psychikęxDDD Bosh... Zaczęłam sobie wyobrażać Rena występującego w tej piosence... Loool xDDDDD
    Ech, sesja... Ale już niedługo i potem wakacje:D ...i półtora miesiąca obowiązkowych praktyk... Ale resztę wakacji mam dla siebie:D Nya... Muszę po raz kolejny przeczytać mangę SK:3 I może anime też uda mi się jeszcze raz obejrzeć:33
    Buziaczki i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń