poniedziałek, 23 czerwca 2014

Odcinek 22: Wizyta w Niemczech!

            Egzaminy tuż, tuż. Już ledwie ponad tydzień dzieli ich od pierwszych testów sprawdzających czego nauczyli się w pierwszym semestrze nauki. Większość uczniów nie odrywało wzroku od książek. Przykładem takiego postępowania byli Hao, Itachi, Anna czy Vitsumi. Yoh wolał spać, niż czytać, a Ren swój wolny czas poświęcał na trening mięśni (chociaż podczas biegów zaglądał do zeszytów). Aya postawiła na ściąganie. Już wcześniej przygotowała sobie kilka ściąg, a dodatkowym oparciem mieli być przyjaciele. Jej ukochany pewnie z chęcią jej pomoże…
            Jedynie Kenami w ogóle nie była przejęta egzaminami. Była w trochę napiętych stosunkach zarówno z przyjaciółmi jak i z nauczycielami. Musiała zapłacić za remont biblioteki. Nic nie powiedziała dla lokatorów. Nie chciała im wyjaśniać co się stało tamtej soboty. Pewnie i tak by nie zrozumieli… Po za tym miała teraz inne zmartwienie.
            - Morri.. – Jiraya uderzał rytmicznie ołówkiem w blat stołu. Cała klasa I B znajdowała się na godzinie wychowawczej. Dyrektor pozwolił im uczyć się z innych przedmiotów, aby nie tracili czasu na głupoty. – Widzę, że nie jesteś zbyt zajęta książkami…
Aya spojrzała na wychowawcę. Od kilku minut siedziała i rękoma grała na wyimaginowanej gitarze. Zapisywała w zeszycie nuty na prowizorycznej pięciolinii.
- A coś trzeba, Jiraya~sensei? – Zapytała wesoło.
- Zanieś te papiery do celi – Szarowłosy pokazał ołówkiem na stos kartek. – To stare próbne egzaminy. W celi jest niszczarka, po lekcjach je zniszczysz.
- Już biegnę… - Błękitnooka wstała. Wzięła plik i powoli wyszła z sali.
Cała reszta siedziała spokojnie. Byli przyzwyczajeni do niesubordynacji brunetki i nie wywoływało to u nich żadnych emocji.
- Przepraszam… Jiraya~sensei… - Kenami niepewnie podniosła rękę. – Mogę iść do toalety?
- Oczywiście – Nauczyciel zajął się swoimi sprawami.
Zielonooka prawie wybiegła z klasy. Ruszyła w pogoń za brunetką. Złapała ją tuż przed drzwiami do celi.
- Aya~chan! – Krzyknęła – Stój!
- Hm…? – Błękitnooka spojrzała na lokatorkę. – Coś się stało?
- Nie możesz tam iść! Proszę! – Dziewczyna ukłoniła się.
- Że co? O co ci znowu chodzi, Kitsune… - Aya przewróciła oczami z poirytowaniem. Szarpnęła za klamkę. Zamarła.
            Jak zwykle szara cela była oświetlona jasnymi lampami. Na środku były rozstawione białe, szpitalne kotary. Na nowoczesnym, zmechanizowanym łóżku. Leżała dziewczyna przykryta kolorową kołdrą. Miała jasną cerę, błękitne oczy i długie, wrzosowe włosy, związane w warkoczyk. Miała na sobie jasno niebieską piżamę. W rękach trzymała mangę. Inne książki leżały w stosikach obok łóżka podobnie jak kilka pluszowych misi, półka na jedzenie i leki oraz ogromny komputer. Dziewczynka była do niego podłączona, a na ustach miała maseczkę tlenową. Uśmiechnęła się słodko. Pomachała dziewczynom na przywitanie.
- Kenami… - Morri spojrzała na przyjaciółkę surowo.
Kitsune zaśmiała się nerwowo.


~*~OPENING~*~


            - Prosimy bardzo o wytłumaczenie… I tym razem nie przyjmujemy czegoś takiego, jak „nie powiem wam”. – Itachi starał się zachować spokój.
Całą ósemką znajdowali się w celi, nad łóżkiem dziewczyny. Nastolatka zdjęła maskę tlenową.
- Ohayo mina… Nazywam się Konoe Nagisa… - Dziewczyna zakaszlała, przyłożyła maskę tlenową do ust, aby zaczerpnąć powietrza.
- Nagisa~chan, lepiej ja im wszystko wyjaśnię – Uśmiechnęła się Kenami. Obejmując dziewczynę ramieniem. – Nagisa to siostra mojego przyjaciela z laboratorium. Obiecałam mu, że się nią zaopiekuję. Ale przez długi okres czasu nie mogłam jej znaleźć. Kuroi Kitsune dobrze ją ukrywali… Ale teraz ją znalazłam i nie mogę jej zostawić.
Szatynka starała się wszystko wyjaśnić jak najlepiej.
- Zamierzasz ją tak trzymać w celi? – Zapytał zszokowany Hao. – Jej potrzebny jest lekarz, specjalista! Przecież Konoe ledwie oddycha…
- Wiem, ale nie mogę ją wysłać do szpitala! Znowu ją zabiorą! – Zielonooka spojrzała na przyjaciół nieco wrogo.
- Ale trzymanie jej w celi to też nie rozwiązanie. – Yoh położył rękę na ramieniu przyjaciółki. – Coś wymyślimy…
- Właśnie, mogłaś nam powiedzieć – Anna stała nieco z tyłu. – Od dawna tu koczujesz?
Blondynka spojrzała na błękitnooką.
- Tydzień – Dziewczyna powiedziała to na jednym oddechu po czym ponownie założyła maskę.
- Od tygodnia nie mieliście żadnej kary, jesteście zbyt zajęci nauką… - Kenami uśmiechnęła się przepraszająco.
- Ale, że mi nie powiedziałaś… - Vitsumi się zasmuciła. Bolało ją to, że szatynka się od niej odsunęła.
- Wybacz… Wiem, że po ostatnim moim wybryku jesteś na mnie zła. Nie chciałam tego pogarszać… - Wyjaśniła nieporadnie zielonooka.
- Więc postanowiłaś zrobić jeszcze jeden.. Wybryk. Bardzo mądrze. – Yumenai przewróciła oczami. Podeszła do przyjaciółki i stuknęła ją pięścią w czubek głowy. – Baka! Masz mnie od tej chwili informować o wszystkim! Przynajmniej listownie!
- Gomenasai…
- Nie możemy jej tutaj zostawić. – Przypomniała Aya. Przyglądała się całej sytuacji, szukając rozwiązania. Nie mogła go jednak znaleźć.
- Możemy zawieść Konoe~san do Fausta – Zaproponował Ren.
Wszyscy spojrzeli na niego.
- To wspaniały pomysł – Yoh wyszczerzył swoje białe ząbki. – Faust na pewno przyjmie ją z otwartymi ramionami!
- Właśnie, a ja w klinice będę mógł praktycznie poduczyć się do egzaminu z biologii! – Hao aż klasną w dłonie.
- Widzimy, że bardzo zależy ci na zdrowiu Konoe… - Vitsumi zaśmiała się lekko, a Asakura zarumienił się mocno.
- Myślicie, że Jiraya~sensei pozwoli nam dzisiaj gdzieś lecieć? Jest środek tygodnia… - Kyoyama spojrzała po twarzach przyjaciół.
- Jak mu powiemy, że lecimy do Niemiec… Nie wiem czy będzie zadowolony. – Yoh podrapał się z zakłopotaniem po włosach.
- Nic mu nie powiemy. Wymkniemy się nocą – Zaproponowała Morri.
- Fajnie, ale jak już zajedziemy do Fausta i Elizy to dobrze by było u nich chwilkę zostać. W końcu są już normalną parą! Chciałabym w końcu normalnie porozmawiać z Elizą. – Anna przypomniała sobie czasy turnieju, w których kobieta była jeszcze duchem.
- Więc może poczekajcie do piątku? – Uchiha postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. – W nocy przeniesiemy Konoe~san do pokoju dziewczyn, gdzie jest więcej światła i w ogóle… Jiraya i Kakashi raczej tam nie zaglądają. A w piątek wsiądziecie w samolot i polecicie do tego swojego przyjaciela. Czy też użyjecie tej swojej magicznej książeczki…
- A ty nie polecisz z nami? – Zapytała Vitsumi.
- Muszę się uczyć. - Uciął krótko brunet.
- To dziwne, że w ogóle chcesz zrobić coś dla nas… - Młodszy Asakura wyszczerzył swoje ząbki.
- Szkoda mi tylko Konoe~san. W innym wypadku nie naraziłbym się na poszarpanie mojej reputacji… - Wyjaśnił brunet z wypiekami na twarzy.
- A może ty nas po porostu lubisz co? I chcesz razem z nami robić głupie i nieodpowiedzialne rzeczy, mam rację? – Morri oparła się o Uchihę. Zaczęła go tykać palcami w żebra.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo… - Brunet odsunął się szybko, a dziewczyna upadła na podłogę. Jęknęła głośno, łapiąc się za obolały noc. – Szkoda mi po porostu Konoe~san i tyle… Pewnie nie zasłużyła na takie warunki. Dzisiaj zajmę czymś Kakashiego powiedzmy o… Dziewiętnastej. Wtedy musicie przenieść to wszystko do pokoju dziewczyn.. Nie wiem jak to zrobicie.
- Dziękuję, Itachi~kun! – Kenami przytuliła bruneta.
- Nie masz jeszcze za co… Podziękujesz, jak wszystko się uda. – Uchiha westchnął głośno. Poprawił swój krawat i zczepił włosy gumką do włosów. – Teraz muszę już iść, jestem umówiony. Do zobaczenia wieczorem…
Pomachał przyjaciołom na pożegnanie, po czym wyszedł z celi. Każdy spojrzał po sobie zdziwiony. To dziwne zachowanie Itachi’ego było niezwykłe dziwne…
            W każdym bądź razie ich sprytnie wymyślony plan się sprawdził. Dzięki duchom stróżom i siłom własnych mięśni, Nagisa wieczorem leżała w łóżku Kenami. Przyjaciele byli spokojni. Byli pewni, że Kakashi do nich nie wejdzie, a już na pewno wcześniej zapuka. Po ostatnich „niespodziewanych” wizytach ma jeszcze siniaka na czole.
- Na co masz ochotę? – Zapytała Kitsune, patrząc na dziewczynę.
- Naprawdę chcesz jej gotować? – Westchnęła ciężko Vitsumi. Spojrzała ze współczuciem na Nagisę.
- Dlaczego niby nie? – Szatynka wypięła dumnie pierś.
- Bo ty nie umiesz gotować… Co powiecie, żebyśmy zjedli na kolację… - Yumenai zamyśliła się.
- Dobry pomysł. Przez tą całą akcję-konspirację, nie poszliśmy na kolację! –Itachi właśnie wszedł do pokoju dziewczyn. Spojrzał po minach przyjaciół. Hao czytał podręcznik od biologii przy stole, a Aya robiła mu warkocz. Szatyn przyzwyczaił się już do zabaw jego włosami, więc nie reagował za bardzo. Uśmiechał się jedynie, czując ciepły dotyk dłoni na swoim karku. Yoh i Ren grali na PlayStation. Tao z zadowoleniem wygrywał właśnie z przyjacielem w jakąś bijatykę. Asakura odgryzał się, że w realnym świecie złotooki nie miałby z nim szans. Do sprzeczki włączyły się duchy i po chwili doszło do przepychanki Basona i Amidamaru. Eve próbowała uspokoić przyjaciół, ale po chwili sama wdała się w dyskusję. Anna siedziała na swoim łóżku i powtarzała łacinę. Kenami patrzyła w lodówkę, zastanawiając się co można ugotować z danych produktów.   
- Tak… Po za tym… U nas jedzenia nigdy za mało, prawda? – Zaśmiała się Vitsumi. Uśmiechnęła się promiennie. – Może zrobię naleśniki?
- TAK! – Krzyknęła zachwycona tym pomysłem Aya.
- Co ty na to, Nagisa~chan? – Zapytała zielonooka.
- Dawno nie jadłam naleśników… - Konoe zdjęła ze swoich ust mastkę tlenową. Niedawno dostała leki od Kenami i czuła się o wiele lepiej.
- Więc postanowione. – Czerwonowłosa wyprostowała dumnie pierś. Zaczęła wyjmować z lodówki potrzebne składniki.
- Pomogę ci. – Zaproponował Hao. Zdjął z nosa swoje okulary, które nakładał do czytania. Odłożył podręcznik na stół.
- Ty? Odejdziesz od nauki? – Zdziwiła się Morri.
- W końcu muszę odpocząć! Po za tym dawno nie gotowałem… Mam ochotę! – Długowłosy skrzyżował ręce na piersi.
- Też wam pomogę! – Zaoferowała się błękitnooka.
- Lepiej nie… - Powiedzieli równocześnie Vitsumi i Hao.
- No wiecie co… - Aya prychnęła, udając obrażenie.
Reszta zaśmiała się.
            Nie minęło dużo czasu, jak Yumenai i Asakura wkręcili się w wir gotowania. Podrzucali naleśniki na patelni, jakby byli zawodowymi kucharzami. Anna wraz z Yoh przygotowywali składniki, które miały służyć za farsz, a Kenami i Aya ustawiały naczynia przy stole. Mimo początkowych obaw, że Nagisa nie zaaklimatyzuje się w towarzystwie, szybko odnalazła wspólny język z każdym. Wesoło rozmawiała z całą gromadką, a nawet zagrała z Itachi’m, a później Ren’em na konsoli. Wszyscy wesoło żartowali, śmiejąc się. W końcu usiedli przy stole.
- Itadakimasu! – Krzyknęli chóralnie, po czym zaczęli jeść. Nawet Konoe usiadła przy stole, czego nie robiła od lat.
- Przepyszne! – Uśmiechnęła się promiennie dziewczyna.
- Cieszymy się, że ci smakuje. – Hao wypiął dumnie pierś.
- Szkoda, że będę musiała wrócić do szpitala… - Nagisa posmutniała. Miała dosyć białych ścian i metalowych łóżek. Nie znała nic innego poza tym. Kiedyś… Kiedy była jeszcze dzieckiem spędzała taki beztroski czas z rodzicami i bratem, ale po ich śmierci widywała się jedynie z pielęgniarkami. Ostatnio Kenami zabrała ją ze szpitala. To był najlepszy okres w jej dotychczasowym życiu.
- Nie martw się. Zawieziemy cię do Fausta i Elizy! Tam będziesz się czuła jak w domu. – Zapewnił Yoh. Jego ciepły uśmiech wymazywał nawet najgorsze myśli.
- Właśnie. Ciekawe co u nic? – Kyoyama zamyśliła się. – Chciałabym ich zobaczyć.
- To zobaczysz w weekend. – Aya wyszczerzyła ząbki.
- No tak… Transportujemy się Księgą? – Hao spojrzał na ukochaną.
- Czemu nie. Jeśli Vitsumi pożyczy nam Kamaitachi… - Brunetka wzięła do ust kolejny kawałek naleśnika.
- Zgłaszam sprzeciw. – Kenami spojrzała na resztę. – Nie wiem jak Nagisa zareaguje na tą waszą Księgę… A co jak dostanie tam jakiegoś ataku czy coś?
- Więc co proponujesz? – Uchiha zapytał od niechcenia.
- Polecimy samolotem. Wylecimy w sobotę z rana. W drogę powrotną będziemy mogli się już teleportować Księgą, dobrze? – Kitsune przedstawiła swój plan.
- A może my polecimy Księgą, a ty z Nagisą samolotem? – Morri nie dawała za wygraną.
- A co ci tak zależy? – Zaśmiał się wesoło Hao.
- Chcę jak najszybciej zobaczyć Elizę! – Dziewczyna ochoczo wgryzła się w kolejnego naleśnika. – Po za tym, jeśli będziemy mogli spotkać się z nimi wcześniej, przygotujemy pokój dla Nagisy~chan.
- Niech i tak będzie. – Kenami przytaknęła brunetce.
- Wybaczcie, że z wami nie jadę. – Itachi przeczesał dłonią swoje włosy.
- O? Dlaczego? – Aya nieco posmutniała.
- Już wcześniej mówiłem. Egzaminy… Wiecie, jesteście dopiero w pierwszej klasie, a ja w trzeciej. Wynik testów  jest dla mnie kluczowy… - Brunet uśmiechnął się przepraszająco.
- Aż dziwne że Hao chce jechać. – Yoh spojrzał podejrzliwie na bliźniaka.
- Do kliniki Fausta? Żartujesz! Pewnie ma wiele ciekawych książek! Może mi jakieś pożyczy… - Długowłosemu aż oczy błyszczały z zachwytu.
- Jesteś niepoprawnym kujonem – Zaśmiała się Yumenai.
- I kto to mówi! Sama też się dużo uczysz! – Szatyn skrzyżował ręce na piersi.
- Ale bez przesady! – Czerwonowłosa zaczęła bawić się nożem. Obracała go między palcami, jakby to była wykałaczka, nie ostrze.
- Dobra, sprzątamy? – Zapytała Anna.
- Już? – Jęknęła niezadowolona błękitnooka.
- Jest środek tygodnia. Musimy się wyspać. – Blondynka wstała od stołu i zaczęła zbierać naczynia ze stołu.
Dziewczyny po chwili dołączyły do niej. Hao przeniósł zmęczoną Nagisę na łóżko. Ta momentalnie zasnęła. Dawno nie przeżywała tyle emocji na raz.
- Śpi… - Uśmiechnął się długowłosy.
- Tak właściwie ile Konoe~chan ma lat? – Zapytała Kyoyama.
- Trzynaście! – Krzyknęła Kenami z łazienki. Z braku zlewu w pokoju, musiały zmywać naczynia w umywalce.
- Wygląda na młodszą… - Przyznał Ren. Siedział przy stole i rozwiązywał zadania z matematyki.
- Wiesz, większość życia spędziła leżąc w szpitalu, nie miała kiedy rosnąć. – Zaśmiała się Kitsune. Myła naczynia wraz z Yoh. Dziś była ich kolej. Kiedyś Kenami miała dyżury z Ren’em, ale po zalaniu łazienki przyjaciele zmienili „grafik”.
- To smutne. – Westchnął ciężko Asakura.
- Teraz wszystko będzie dobrze. Faust jej pomoże prawda? – Szatynka spojrzała na chłopaka z nadzieją.
- Pewnie, że tak! W końcu wskrzesił swoją ukochaną! – Młodszy Asakura wyjaśnił dokładnie całą historię miłosną blondyna. Kitsune dużo wiedziała, ale kilka szczegółów bardzo ją zainteresowało. Reszta siedziała w pokoju odrabiając lekcje, bądź powtarzając do egzaminów.
- Chciałabym kiedyś przeżyć to samo co oni! – Kenami aż oczy się zaświeciły.
- Chciałabyś umrzeć, a potem zostać wskrzeszona? – Zaśmiał się Yoh.
- Aż tak to nie! Ale taka miłość jest niesamowita! Taka piękna… - Kenami wycierała ręce w ręcznik. Powoli kończyli. – Wiesz, ty masz Anne, Hao Ayę~chan, nawet One~chan znalazła chłopaka i całkiem nieźle jej się z Deidarą powodzi!
- Kenami… - Szatyn zdawał się przestać słuchać dziewczyny. Patrzył na nią jak zahipnotyzowany.
- Co? – Zapytała niczego nie świadoma. Yoh przetarł palcem pod swoim nosem. Dziewczyna zrobiła to samo. Spojrzała na swoją rękę. Była we krwi.
- Wybacz… - Zielonooka uśmiechnęła się słodko. Nachyliła nad umywalką i zaczęła ochlapywać sobie zimną wodą twarz.
- Zawołam Hao, on… - Młodszy Asakura już chciał wyjść z pomieszczenia, kiedy poczuł na swoim nadgarstku mocny uścisk.
- Nie… Nie trzeba. Czasem mi się to zdarza, to nic strasznego, wiem jak się zachować. Niepotrzebnie ich zdenerwujesz. – Kitsune patrzyła prosto w oczy przyjaciela. – Proszę…
- Nie możesz ukrywać przed nami takich rzeczy – Postawił się jej.
- Ale nic się nie dzieje. Patrz już po wszystkim. – Kenami wyprostowała się. Faktycznie, krwawienie ustało.
- Niech będzie – Yoh westchnął głośno. Wyszli do reszty. Spokojnie uczyli się całą grupą.
            Niespodziewanie usłyszeli pukanie do drzwi. Serce każdego z nich stanęło. Jedyne co zdołali zrobić, to przykryć Nagisę i sprzęty lekarskie kocem. Całą ósemką zrobili istny „mur” przed młodą Konoe.
- Yo! – Do pomieszczenia wszedł Kakashi. Spojrzał podejrzliwie po całym pomieszczeniu. Cisza była niezwykle przenikliwa. Przerywało ją jedynie bzykanie muchy i pikanie sprzętów podłączonych do Nagisy. – Co wy knujecie?
- Nic – Odpowiedzieli chórem.
- Nie było was na kolacji… Jesteście w pokoju… W ciszy i spokoju… Uczycie się… To podejrzane… - Szarowłosy lustrował ich wzrokiem.
- Egzaminy zaraz… - Itachi ledwie wypowiedział te słowa. Jeśli Kakashi odkryje Konoe to już po nich. Dostaną wilczy bilet z Akumine!
- Czy tam leży trup? – Mężczyzna wskazał na podejrzanie wyglądające łóżko.
- Nie – Ponowie odparła cała ósemka.
- A, to okey. Zaraz cisza nocna, więc kładźcie się już spać. Dobranoc! – Szarowłosy pomachał im przyjaźnie, po czym wyszedł z pokoju.
- Dobranoc, Kakashi~san! – Krzyknęli chórem.
Chwile milczeli. Po pokoju rozniósł się cichy chichot Ayi. Następnie dołączyła do niej Kenami. Bliźniaki i Vitsumi. Wszyscy zaczęli się głośno śmiać. Rechotali kilka minut, po czym powoli uspokajali się.
            Kitsune zdjęła koc z Nagisy. Nałożyła jej na usta maskę tlenową. Kenami z przyjemnością oddała dziewczynie swoje łóżko. Sama ustaliła, że do soboty będzie spać na jednym łóżku z Vitsumi. Nie raz spały razem na rożnych obozach i wyprawach, więc nie było to dla nich dziwne. Nie minęło długo i przyjaciele pożegnali się. Chłopcy poszli do siebie, a dziewczyny ułożyły się wygodnie w swoich łóżkach.
Czas płynął szybko. Razem gotowali (nie jedli w jadalni pod pretekstem nauki), aby Nagisa poczuła się jak w prawdziwym domu, grali i uczyli się. Dziewczyny zapoznały Konoe ze swoim klubem muzycznym. Pokazały jej projekty piosenek, a Kenami dała jej lekcję gry na gitarze. Te wyjątkowe dni szybko jednak minęły. Przyszła sobota.
            Kenami z Nagisą i Vitsumi wyruszyły samolotem, kiedy reszta za pomocą Księgi i Kamaitachi w kilka sekund przeniosła się na drugi kontynent. Musieli pokonać barierę czasową, ale to nie był dla nich problem. Po niewielu obliczeniach przybyli do Niemiec o ósmej rano. To co zastali było naprawdę niesamowite. Klinika rodzinna Fausta była duża, lecz w niczym nie przypominała normalnych szpitali. Była pomalowana na wesoły brzoskwiniowy kolor, a w każdym oknie zwisały ogromne donice z kwiatami. Było tu miło i przyjemnie. Kiedy weszli do środka, również zdawali się być zaskoczeni. Podłoga była drewniana, a ściany oliwkowe. W poczekali na żółtych kanapach siedzieli uśmiechnięci, aczkolwiek chorzy ludzie. Za brązową ladą siedziała pielęgniarka. Młoda, piękna brązowowłosa kobieta w jasno-różowym kitlu.
- Dzień dobry! – Przywitała się po Niemiecku. Zapytała ich o coś, ale nikt za bardzo nie rozumiał. Na szczęście recepcjonistka jak i nasi przyjaciele bez problemu przestawili się na język angielski. Poprosili, o spotkanie z Faustem. Niestety okazało się, że jest akurat na sali operacyjnej i będą musieli poczekać.
- Asakura~san? – Szamani usłyszeli kobiecy głos za plecami. Odwrócili się. Ich źrenice rozszerzyły się.
- Eliza~san!? – Wrzasnęli chórem.
- Cii…! – Położyła palec na ustach. Uśmiechnęła się uroczo, przekrzywiając na bok głowę.  – To szpital… Proszę, zachowajcie spokój…
- Wybacz… - Hao podrapał się po głowie z zakłopotaniem.
- Przejdźmy do gabinetu Fausta. Chodźcie tędy. – Blondynka szła przodem. Zaprowadziła ich do dużego pokoju o beżowych ścianach i jasnych meblach. Biurko, regał z książkami, stolik do kawy oraz kremowe fotele i kanapy.
- Usiądźcie, zrobię wam coś ciepłego do picia. – Zaproponowała Eliza. Zachowywała się jak prawdziwa gospodyni.
            Dla przyjaciół to była dość dziwna sytuacja. Dawniej Eliza była przecież duchem, a teraz stawiała im gorące napoje przed nosem. Niezwykle uprzejma i piękna młoda kobieta, która pewnie kradła serca nie jednego z pacjentów, aczkolwiek była wierna temu jedynemu.
- To niezwykłe, widzieć cię wśród żywych! – Nagle w gabinecie zmaterializowała się starsza Morri.
- Witaj, Eve~chan! – Obie blondynki przywitały się lekkim uściskiem.
- To niegrzecznie tak mówić! – Amidamaru zganił przyjaciółkę.
- Ale to prawda! Fajnie jest żyć? Jak to jest znowu mieć ciało? Śpisz i jesz normalnie? – Piwnooka była dość bezpośrednia. Dodatkowo kręciła się cały czas wokół biednej Elizy.
- One~chan! Uspokój się! – Aya przywróciła siostrę do porządku.
- Właśnie… Co u was? – Yoh jak zwykle uśmiechał się beztrosko.
            Zaczęli rozmawiać na bardziej normalne tematy. Dowiedzieli się, że mimo iż większość czasu spędzają w rodzinnej klinice Fausta, to mieszkają w domu niedaleko stąd. Od razu gospodyni zapowiedziała, że pojadą tam na obiad. Z okazji takich odwiedzin, Faust może nawet wcześniej skończyć pracę!
Lekarz również zjawił się niedługo. Po operacji przyszedł od razu do gabinetu. Wyglądał o wiele lepiej niż w czasie turnieju. Jego cera była bardziej żywa, niż wcześniej. Zniknęła opuchlizna spod oczu, a uśmiech nie znikał z jego ust. Na widok przyjaciół ledwie nie skakał z radości. Z rozkoszą wysłuchał co tam u nich słychać. Był zadowolony, iż odnaleźli swoje miejsce w szkole. Zachwycił się, kiedy tylko Hao opowiedział o swoich planach na przyszłość. Można powiedzieć, że czuł dumę. Przyjaciel Fausta idzie w jego ślady! Lekarz od razu zapewnił mu praktykę w swojej klinice, jeśli takowa będzie mu tylko potrzebna. Pozwolił również poczytać dla długowłosego książki z gablotki w gabinecie, tak więc Asakura odpłynął na całą resztę rozmowy.
- A co tak właściwie was do nas sprowadza? – To pytanie przywróciło ich do rzeczywistości.
            Opowiedzieli pokrótce o swoich nowych przyjaciółkach, którym chcą pomóc. Ren przekazał również informację, że Kenami to osoba przyjmująca wcześniej wysłaną listę leków. Teraz jednak ich głównym problemem była Nagisa.
- Biedna dziewczynka… - Eliza naprawdę się zasmuciła. Była pielęgniarką i widziała w życiu (i nie-życiu) wiele pokrzywdzonych przez los osób. Jednak historia osieroconej trzynastolatki, która sama nie może oddalić nie od łóżka na dalej niż kilka metrów była naprawdę przygnębiająca.
- Oczywiście, że się nią zaopiekujemy. – Faust zgodził się bez żadnych „ale”. – Wasi przyjaciele są naszymi przyjaciółmi!
- Dziewczyny będą niedługo na lotnisku. Dobrze by było je odebrać. – Anna spojrzała na zegarek. Poprawiła swoją miętową sukienkę. – Nie wyobrażam sobie, żeby Nagisa~chan jechała tu z lotniska taksówką…
- Wyślemy po nią wyspecjalizowaną karetkę. Kochanie, zajmiesz się tym? – Faust spojrzał na swoją wybrankę serca.
- Oczywiście. – Eliza przeprosiła wszystkich zebranych i wyszła z gabinetu.
- Widzę, że wam się powodzi. – Aya uśmiechnęła się szczerze. Cieszyło ją jej szczęście.
- Tak. Odkąd dostałem od ciebie te zwoje, oboje wróciliśmy do życia. – Blondyn głęboko wciągnął powietrze do płuc. Wcześniej nie mógł oddychać pełną piersią.
- Więc rozwiązanie nie było jednak takie trudne. Demony to się znają na rzeczy! – Yoh pokazał wszystkie swoje ząbki.
- Nie było tak prosto. Muszę wam się do czegoś przyznać, żeby być z wami w stu procentach fair. – Faust spojrzał po twarzach przyjaciół. – Aby wskrzesić Elizę, musiałem oddać życie innej osoby.
            W pokoju zapadła cisza. Nikt nie śmiał się odezwać. Yoh posmutniał. Nie mógł się mylić! Przecież Faust się zmienił! To niemożliwe, żeby zabił kogoś!
- Spokojnie! Nie zrobiłem nic złego… Znaczy, aż tak złego… - Blondyn uśmiechnął się do reszty. – Dawcą życia Elizy była nasza pacjentka Louise. Była poczciwą, starszą panią, chorą na nowotwór. Zostało jej tylko kilka dni życia. Widziała duchy i znała naszą historie. Oddała swoje życie dobrowolnie. Chciała uratować moją Elizę… Spokojnie, jej duch przy tym nie ucierpiał!
Blondyn tłumaczył spokojnie przyjaciołom historię przywrócenia do żywych ukochanej. Przyjaciele kiwnęli głowami ze zrozumieniem. Wiedzieli, że Faust mówił prawdę. Nie mieli mu tego za złe.
             Nagle komórka Ren’a zaczęła dzwonić. Chłopak przeprosił zebranych, po czym spojrzał na ekran. „NIE ODBIERAĆ!”
- Kto dzwoni? – Zapytała Anna.
- Kenami… - Westchnął Tao. Mimo nazwy kontaktu nacisnął zieloną słuchawkę. – Moshi Moshi?
- Ohayo, Ren~kun! ~ – Usłyszał przesłodki głos Kenami.
- Czego chcesz? – Jęknął złotooki. – I czemu dzwonisz akurat do mnie?
- Stęskniłam się za tobą, Reeeeen~chan! ~ – Kitsune przymilała się do fioletowowłosego.  
- Chyba żartujesz! – Krzyknął oburzony taką wypowiedzią. Zaczerwienił się na policzkach i musiał odwrócić się plecami do przyjaciół, aby tego nie zauważyli.
- Pewnie, że tak, a ty co myślałeś? – Szatynka była już śmiertelnie poważna. – Pewnie odezwała się w tobie nadzieja, że w końcu jakaś dziewczyna się tobą zainteresowała? A może dyskretnie się we mnie podko…
Ren od razu nacisnął czerwoną słuchawkę.
- Pomyła… - Powiedział Tao do reszty.
- Kenami jest pomyłką? – Zarechotał Yoh.
- Tak… Życiową… - Złotooki westchnął ciężko. Jego telefon ponownie zaczął dzwonić. Odebrał. – CZEGO?!
- To ja Ren. – Usłyszał głos Vitsumi. Dziewczyna była lekko podenerwowana. – Wybacz za Kenami, zachowuje się dziś wyjątkowo niedorzecznie… Śmieje się, płacze i wścieka na przemian. Do tego jest słaba, ledwie słania się na nogach. Nie mogę już z nią wytrzymać!
- Brała leki? – Złotooki zmarszczył brwi.
- Tak. Ale to niewiele dało… Może zamiast Nagisy zostawmy w klinice Kenami… – Zażartowała nerwowo Yumenai. Naprawdę była zmęczona całą tą sytuacją. – W każdym bądź razie, jesteśmy na miejscu. Mówiliście, że załatwicie podwózkę, więc…
- Ach, tak… Już się tym zajęliśmy. Czekajcie na lotnisku, dobrze? Niedługo ktoś się zjawi. – Poprosił złotooki.
- Dobrze. Idę poszukać automatu do kawy… Cześć! – Czerwonowłosa rozłączyła się.
Tao westchnął głośno.
- Coś nie tak z Nagisą? – Yoh zmarszczył brwi.
- Gorzej. – Ren odłożył telefon do kieszeni. – Z Kenami…
Przyjaciele posmutnieli.
- Wybaczcie, ale moi pacjenci czekają. Tu jest mój adres… - Faust zaczął pisać długopisem na żółtej karteczce. – Eliza się wami zajmie, dobrze?
- Jasne, nie chcemy ci przeszkadzać. – Yoh wstał. Podziękował ładnie za rozmowę, kłaniając się.
 - Wieczorem się spotkamy. Zajmę się Konoe~san i Kitsune~san. Z tego co słyszę, obie mają problemy – Faust uśmiechnął się przyjaźnie.
- Będziemy ci wdzięczni. – Hao podszedł do Ayi. Złapał ją za rękę. – Chodźcie, idziemy. Nie będziemy więcej przeszkadzać dla pana doktora.
Zaśmiał się wesoło. Wyszli całą gromadką. Na końcu wypełzł Yoh. Musiał jeszcze chwilkę porozmawiać z przyjacielem.
            Potem w piątkę poszli do domu Fausta. Był to przepiękny budynek znajdujący się nad wodą. Ogromny, biały z ciemną dachówką, z ogrodem oraz służbą. Zostali przywitani w przestronnym, jasnym salonie. Poczęstowani ciastkami i owocami. Niedługo przyszła Eliza wraz z Vitsumi. Opowiadali o starych czasach, wspominali turniej. Zmartwiona stanem zdrowia przyjaciółki, Yumenai uśmiechała się lekko. Minęło trochę czasu aż całą sobą wciągnęła się w rozmowę. W przyjemnością słuchała o ich wspólnych przygodach.
- A tak właściwie, Vitsumi~chan, dlaczego nie brałaś udziału w Turnieju? – Zapytała nagle Aya, wrzucając do ust kolejne ciastko.
Czerwonowłosa zamyśliła się na chwilę.
- Chciałam. Ale nigdy nie dostałam dzwonka wyroczni.
- Nie przeszłaś eliminacji?! –Przyjaciele nie kryli zdziwienia. Przecież Vitsumi była znakomitą szamanką!
- Nie… Po prostu… Kenami źle się czuła. Nikogo nie było w domu, a burza uniemożliwiła jakikolwiek inny sposób komunikowania się z innymi, niż spotkania osobiste. Musiałam biec po lekarza. – Vitsumi uśmiechnęła się niepewnie. – Wtedy przyszedł do mnie Członek Rady. Niby zwykłe dziesięć minut, ale dla mnie każda chwila była zbawienna. Jakby nie mógł zaczekać aż wezwę lekarza! Kenami miała wysoką gorączkę, bałam się o nią…
- To piękne, że wybrałaś przyjaciółkę. – Yoh wyszczerzył swoje ząbki. Chociaż był pewien, że on postąpiłby tak samo.
- Czy ja wiem… Teraz się muszę z nią użerać. – Yumenai westchnęła niby ciężko, ale na jej twarzy widniał lekki uśmiech.
- Ja też bym wybrał ciebie, braciszku! – Hao objął bliźniaka ramieniem i zaczął czochrać mu włosy. W tej chwili nikt nie chciał schodzić na smutne tematy. Cieszyli się szczęściem Elizy i Fausta.
            Lekarz przyjechał do domu wraz z Nagisą i Kenami późnym wieczorem. Postanowił, że jak na razie Konoe będzie mieszkać razem z nimi, tak zanim nie stanie na własne nogi. Dzisiejsza podróż naprawdę ją wyczerpała. Od razu po położeniu na łóżko zasnęła. Cała reszta usiadła za bogato nakrytym stołem. Europejskie przysmaki, naprawdę im smakowały.
- Nie jesz? – Aya spojrzała zdziwiona na Kitsune. Ta patrzyła tępym wzrokiem w talerz. Hipnotyzująco grzebała widelcem w jedzeniu.
- Gomene ~ - Uśmiechnęła się przepraszająco zielonooka. – Wszystko jest niesamowicie smaczne, ale… Nie jestem głodna. Jak chcesz możesz zjeść moją porcję…
- Ty nie jesteś głodna? – Ren wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. – A to nowość…
- Ale śmieszne! – Kenami prychnęła gniewnie. Wstała od stołu. – Wybaczcie, pójdę się położyć…
Powoli wyszła z jadalni. Faust wcześniej pokazał jej pokój, w którym będzie mogła się przespać. Kiedy tylko zeszła z oczu przyjaciołom upadła na kolana. Czuła się fatalnie. Dotknęła swojego policzka. Z jej ucha leciała stróżka krwi. Dziewczyna głośno westchnęła. Wiedziała, że dzieje się z nią coś złego. Musi z tym coś zrobić. To ogromne szczęście, że poznała Ayę i resztę. Dzięki Faustowi, ma szansę na wyleczenie się z tych strasznych dolegliwości. Musi mu tylko dostarczyć parę dokumentów…
- Muszę się wybrać na małą wycieczkę… - Zaśmiała się sama do siebie. Wstała z kolan. Głośno wciągnęła powietrze do płuc. Poszła na krótką drzemkę. Czeka ją długa noc…
            Tymczasem przyjaciele nadal siedzieli przy stole. Yumenai co chwile patrzyła niepewnie na Fausta. W końcu uśmiechnęła się niepewnie.
- Co jej jest? – Zapytała wprost.
- Dla Kitsune~san? – Blondyn odłożył widelec. – Wybacz, nie mogę wam powiedzieć. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska, a Kitsune~san nie wyraziła zgody na zapoznanie was z jej chorobą.
- Więc Kenami jest chora. – Uśmiechnął się smutno Hao.
- A myślałeś, że te wszystkie tabletki, które bierze to co? Czekoladowe dropsy? – Prychnął Ren.
- Może przenocujecie dzisiaj u nas? – Zaproponowała Eliza. Chciała rozładować ciężką atmosferę. – Jutro pojedziemy na miasto. Może wyskoczymy na małe zakupy? Co wy na to dziewczyny?
- Myślę, że możemy zostać bez problemu. – Yoh wyszczerzył swoje ząbki.
- Chętnie popatrzę co nosi się w Niemczech. – Anna zamyśliła się.
- A ja zapoznam się z twoimi książkami! – Hao rozmarzył się. Ta cała anatomia w pigułce…
- Kujon… - Błękitnooka pokazała język chłopakowi.
Asakura nie był dłużny ukochanej i zaraz się odgryzł. Zaczęli się śmiać i wygłupiać, po czym grzecznie poszli spać. Byli zadowoleni, że mogli spędzić ten czas ze starymi przyjaciółmi. Jedynie Ren położył się do łóżka w swoim normalnym ubraniu. Nie spał. Leżał i nasłuchiwał. Nie był zbyt zdziwiony, kiedy późną nocą usłyszał szmery za drzwiami. Postanowił to sprawdzić. Tym razem, szatynka mu nie ucieknie!


~*~ENDING~*~


            Ren mknął cicho przez korytarz. Znajdując się w jadalni zauważył na stole kartkę papieru, której wcześniej nie było. Podszedł do niej i zaczął czytać.
            „ Musiałam wyjechać. Bawcie się dobrze i wracajcie do Tokio. Postaram się przyjechać do Akumine w poniedziałek. Na pewno wrócę na egzaminy. Nie martwcie się, będę bezpieczna. Kenami ”
            Tao pokręcił głową z dezaprobatą. Ona niczego się nie nauczyła. Chłopak złapał za leżący obok długopis. Dopisał na dole kartki.
            „ Idę z Kenami, postaram się wydobyć z niej jakieś informacje. Do zobaczenia w Tokio, Ren.”
            Po tym wybiegł z domu, mając nadzieję, że Kenami nie oddaliła się zbyt daleko.


Kenami: Ohayo~! Tak jak obiecałam, rozdział jeszcze w czerwcu ^^
Anna: Jesteśmy w szoku, dotrzymałaś terminu…
Kenami: Anna~chan Q_Q Nie naśmiewaj się!
Itachi: Ona się nie naśmiewa, tylko mówi prawdę.
Kenami: Jesteście straszni! One~chan, powiedz im coś!
Vitsumi: Oni mają rację…
Kenami: Wszyscy przeciwko mnie! Foch! >_<
Hao: Hihihihi…
Aya: A ty z czego rżysz?
Hao: Bo foch… XD
Aya: No i co z tym fochem? O_o
Hao: No bo wiesz co znaczy foch?
Aya: No… Obrażenie się?
Hao: Nie! Fachowe obciąg… A zresztą ._. Wy i tak nie zrozumiecie…
Wszyscy: HENTAI!
Vitsumi: Zboczeńcy zboczone :< A ja muszę z wami żyć pod jednym dachem!
Hao: Dlaczego zawsze ja? ;_;
Yoh: Bo to ty masz kosmate myśli!
Hao: Gomenasai ;_;
Kenami: Eh… Przejdźmy do rozmów, bo czuję że zapowiada się na gwałty… Raion! Ciekawe czy poprawiłeś już oceny, czy czekasz do ostatniego dnia? XD
Vitsumi: Tylko ty wszystko zawsze robisz na końcu…
Kenami: Nieprawda!
Vitsumi: Nieważne…
Hao: Spokoyoh! Jak tam sesja? Jak studia? Dobrze ci się powodzi na weterynarii? *_*
Yoh: Pohamuj entuzjazm! Zapalony kroiciel trupów :<
Hao: Kroiciel? XD
Yoh: Tak! ._.
Anna: Rzuciłam w Kakashiego tylko encyklopedią, bo to był pocisk ostrzegawczy. Następna będzie szafa!
Vitsumi: Tylko nie moja szafa! ;_;
Anna: No dobra… Telewizor.
Vitsumi: Bierz szafę!
Kenami: Gomenasai, Spokoyoh~chan! Nie chciałam żebyś się rozpłakała :< Chociaż, nie powiem schlebia mi, że moje odcinki wzbudzają takie emocje *^*
Ren: YKARI~SAN! NIE SWATAJ MNIE Z TĄ IDIOTKĄ!
Kenami: Ren~kun… Naprawdę mnie nie chcesz? :<
Ren: NIE!
Kenami: Trudno, przeżyję to… ._. Kumiko… Twoje słowa, że twój komentarz nie będzie zachwycał długością i treścią, są kłamstwem XD
Aya: Właśnie! Jest mega długi i z treścią!
Hao: Żegnacie samych siebie? XD
Yoh: Własnie? XD
Kenami: Nie martw się, moja geografia tez leży i kwiczy…
Vitsumi: U ciebie wszystko leży i kwiczy…
Kenami: One~chan! Nie bądź niemiła! A tak poza tym… Wakacje zaczynają się pełną parą… Zimno, wiatr wieje, deszcz leje… Nawet nie ma kiedy wyjść na miasto :< Mam ochotę zagrać w jakąś grę społecznościową, ale samej to tak smutno… Zbieramy drużynę? XD A może ktoś w coś ciekawego gra? Ja mam ochotę na Elsword *_* Kiedyś grała, ale drużyna nam się posypała… Takie niezobowiązujące pytania XD Dobra, kończę. Idę przygotować obiad. Mam nadzieję, że nikt nie zapomniał, że dziś dzień ojca? J Jak coś to przypominam ^^ Ja ne~!  

5 komentarzy:

  1. Niejasne? Eh może i tak, ale tak to jest jak zaczynam pierwszy rozdział i myśle i jak tu zacząć, postaram się to wyjaśnić w następnym. O tak pisze się, tak jakby bo zaraz zaczne, a tytuł w gotowości. Tak wracając do tematu bo nigdy nie wróce. To Kenami jak zwykle ucieka, już któryś raz z koleii i Ren jak zawsze ugania się za nią(dziwnie to brzmi, wiem). O i nowa postać, Nagisa, jak to znajomo brzmi. Robisz z opowiadania dramat, no bo robi się tak smutno. kini-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak, sami dla siebie robimy pożegnalny apel xD To jest jakaś masakra piłą mechaniczną Hao :< Jakoś inne klasy nie chcą nas pożegnać i jesteśmy im obojętni takie to przykre. Aya - ja wiem co znaczy FOCH, chyba nawet kiedyś sama to już napisałam, ale to było raczej na GG xd Nie przejmuj się Kenami~sama, ja wszystko zawsze robię na ostatnią chwilę - odrabiam zadania, uczę się, sprzątam ^^" Yukari - lepiej już nie dotykać wrażliwego tematu, przecież to gołym okiem i tak widać :) W żyłach Tao płynie lód i kropka. Hao - ja bym w życiu nie zdecydowała się na biologię. Powiedźmy, że dział dość interesujący, ale skomplikowany i nie dla każdego ^^"

    Przechodząc do rozdziału - wreszcie. Nie mam zamiaru oceniać jego długości, bo moje obliczenia jak widać, bywają chybione (jak zawsze, matma mnie niszczy ;_;) Skąd się wzięła ta Nagisa?! Nie mówię, że mi ona przeszkadza, ale jakoś tak zaskoczona jestem. Raczej nie wspomniałaś o niej w poprzednich rozdziałach - no chyba, że coś przeoczyłam, zbyt zszokowana masakrą, jaka dotknęła Twojego przyjaciela. Do tej pory nie wiem, czy bardziej mi smutno, czy niedobrze.
    Tydzień przechowywano ją w celi i nikt się nie zorientował? Nikt tam nie chodzi? Zdawało mi się, że w tych pierwszych rozdziałach nasi bohaterowie bywali często w cel. No cóż, taki tam szczegół. W pierwszym odruchu myślałam, że Kenami trzyma tam zwłoki jakieś i znów zrobiło mi się niedobrze. Taki wrażliwiec ze mnie xD
    Tak jakoś mało mi w tej historii Itachiego. Nie przeczę, że anime i manga Naruto wraz z bohaterami są mi wyjątkowo bliskie. Mogę Ci jedynie podziękować, że nie ma tutaj Sakury, która działa mi konkretnie na układ nerwowy. Kiedyś było znacznie więcej bohaterów z Naruto, choćby Deidara i Sasori, ale gdzieś mi zniknęli.Przyjacielskie relacje Itachiego z Sasuke w w tym opowiadaniu bardzo mnie zaskoczyły i raczej nie za bardzo by mi odpowiadały (w przeciwieństwie do Spokoyoh), więc może to i lepiej, że Sasuke pojawił się tylko w szkole Hebi xD Nie wiem co to ma wspólnego z tym akurat rozdziałem, ale pojawił się Itachi, więc mnie natchnęło :D
    Mamy Fausta, jak fajnie. Zmienił się bardzo, to dobrze. Cieszę się, że układa im się z Elizą i zaopiekują się Nagisą bez problemu. Oby tylko wyzdrowiała i nie przydarzyła się jakaś tragedia. Jeszcze do szczęścia brak mi tylko Horo Horo. Przyznam się bez bicia, że nie czytałam końcówki Twojego pierwszego opowiadania. Uznajmy, że blogi na blog onet irytują mnie maksymalnie, a w momencie, gdy porzuciłam pierwszą cześć tego opowiadania byłam jeszcze w takim momencie życia, że nie bardzo miałam czas na długie rozdziały, jakie przecież pisałaś (chyba nawet dłuższe niż tutaj), więc nie wiem co się stało z Horo Horo. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że żyje ;o
    Nie mam zielonego pojęcia, na co chora jest Kenami, ale bardzo chciałaby m się tego dowiedzieć, nie mówiąc już o całej jej przeszłości, choć choroba intryguje mnie szczególnie. W niektórych momentach zachowuje się tak, jakby miała w sobie rządzę mordu niczym Yuno z Mirai Nikki ;_;
    Odnoszę wrażenie, iż samotna wyprawa Rena za Kenami, może być kluczowa dla ich relacji, choć niezupełnie. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego tak się zachowuje. Dlatego, iż coś czuje do Kitsune, czy może kieruje nim zwykła ciekawość. Ren jak to Ren - tego nie ogarniesz, ale i tak go uwielbiam ^^ Ciekawi mnie co takiego się stanie podczas tej podróży i dokąd tak właściwie zmierza. Pozostali będą ich szukać, czy może okażą Renowi 100% zaufania i poczekają na jego powrót?

    Krótko powiedziawszy - rozdział mi się podobał. Jestem dumna Kenami~sama :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, to znowu ja! :DD Rozdział jak zwykle po prostu... CUDOWNY! Ma tylko jedną, maleńką wadę... jest za krótki! :cc Jak można kończyć w takim momencie! Dopiero co zaczęłam czytać, a tu koniec... Ale przecież wiadomo, że i tak byłam zachwycona^^
    Eliza i Faust! najbardziej mroczna i najbardziej romantyczna para... EVER! xD Chyba każda dziewczyna marzy o takiej miłości, ponad śmierć... Fajnie, że wrócili, mam nadzieje, że pojawią się jeszcze kiedyś, pomogą Kenami i innym :))
    Kenami! Ren cie chce, tylko jeszcze o tym nie wie! :) Albo się wstydzi przyznać, przecież z jakiegoś powodu zawsze idzie za tobą, by cię bronić i chronić (a jak nie po to, to i tak po to xD -moja pokrętna logika). Ren! Sam jesteś idiotą! Jak możesz odrzucać Kenami, normalnie jesteś jak każdy facet, bez serca! Q_Q I tak nadal wierzę, że będziecie razem. To by było taki super! :))
    Aha, i kiedy rozwiąże się sprawa z Kenami? Biedna ;_; Tak mi jej szkoda! :c Dobra lece, następnym razem rozpiszę się trochę bardziej... Sayonara tomodachi! :) (A dla ciebie Ren rada na przyszłość! Bież się za Kenami i nie gadaj już za dużo, przecież widać, że cie do niej ciągnie! <3)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wycieczka do Niemiec na kilka dni przed egzaminami? Zawsze spoko :D W końcu czemu nie xd przecież egzaminy nie uciekną a tanie bilety jak najbardziej xd
    Ahh jak słodko... Faust i Eliza tworzą, w sumie od zawsze tworzyli, słitaśną parę :P I ten och domek... i ogródek... klinika może nie, bo nie lubię szpitali. Do pełnego obrazka brakuje tylko słodkich dzieci hasających sobie z owczarkiem niemieckim przed domkiem <3
    Wróćmy może do opowiadania.... więc Nagisa hmm? No nie spodziewałam się jej tak szybko, w dodatku że będzie taka słaba. I Kenami tez nie wydaje się być jakoś specjalnie silna. Fakt czekoladowe dropsy może i smaczne oraz podwyższają cukier ale nie sprawią że człowiek stanie się zdrowy... chodź mówi się że najlepsze lekarstwo to czekolada :P
    Ren jak zwykle okazuje zainteresowanie na swój własny sposób. Wyobrażam sobie że jakby jednak z Kenami do czegoś doszło to najpierw roznieśli był pół Akademii xd
    Więc życzę wam powodzenia na egzaminach ;P Ja mam już za sobą, ślicznie pozdawane :D
    Zapraszam do siebie, pozdrawiam cieplusio ;* papa ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam!:( Wiem, że okropnie późno komentuję... Najpierw była sesja, a potem odreagowywałam sesję lenistwem i spaniem...^^' Ale już wszystko nadrabiam!

    Nosz dopiero co odreagowałam sesję, a Ty mi o egzaminach piszeszXD WspanialeXD

    ...
    Yy... TakXD No cóż, Kenami miała różne pomysły, ale ten... Nie ukrywam, że też liczę na wyjaśnieniaXD

    Ale teraz na serio - chyba najwyższy czas, żeby Kenami i Vitsumi zaczęły ufać naszym szamanom. Wiedziały przecież o Fauście. Gdyby Kenami zwierzyła się przyjaciółmi, Nagisa już dawno byłaby pod fachową opieką, a nie koczowała w... kozie^^'' No i już dawno leżałaby w wygodnym pokoju dziewczyn, czekając na transport do Niemiec. W końcu ktoś jednak mógł dostać karę i pójść do celi, a do pokoju dziewczyn Kakashi rzeczywiście już drugi raz nie wejdzie bez pukaniaXD

    Itachi, przestałbyś się w końcu wypierać;P Przecież wszyscy wiedzą, że lubisz spędzać czas z tymi wariatami;P

    Ech, i znowu... Kenami to chyba się nigdy nie nauczy. Rozumiem, że ciężko jej po tym, co przeszła, ale chyba tacy przyjaciele zasługują na zaufanie, co? Nawet, jeśli nie chce ich niepokoić, to powinna powiedzieć o tych krwawieniach. Od tego ma się przyjaciół, żeby dzielić się zmartwieniami...

    LolXD Biedna psychika KakashiegoXD Że on jeszcze zachował wszystkie zmysły przy tej gormadce;D Szacun;D

    Faust i Eliza:)) Jak miło poczytać o ich szczęściu:) Zasłużyli na nie:) U takiego lekarza mogłabym się leczyć^^ Hah, nie dziwię się, że Hao ma taki zaciesz;D Lepszej praktyki nie znajdzie;D
    Chyba nie można mieć Faustowi za złe, że skorzystał z takiego rozwiązania. Skoro tamta starsza pani dobrowolnie oddała swoje życie... W sumie to trochę jak przeszczep narządów, nie? Tylko taki bardziej... poruszający:) To musiała być naprawdę dobra kobieta:)

    "NIE ODBIERAĆ"?XD Ciekawa nazwa kontaktuXD Chociaż moja koleżanka ma swojego starszego brata zapisanego jako "Oblech", więc mnie już raczej nic nie zdziwiXD

    Mmm... Bliźniacy:33 Rozkoszni i asakurzaści jak zwykle:3 Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że każdy w takiej sytuacji wybrałby brata i ostentacyjnie olał Silvę;P

    Ech... Dobrze, że Kenami przynajmniej Faustowi powiedziała o swojej chorobie... Mam nadzieję, że nasz super-doktor szybko ją wyleczy:)

    I co ona znowu kombinuje? Naprawdę nie może poprosić przyjaciół o pomoc? Aż się chce przeciągnąć dłonią po twarzy==

    Ren. Ja już naprawdę nie wiem, co myśleć. On się chyba naprawdę zakochałXD

    Rozdział jak zwykle cudowny:D Mam nadzieję, że skoro tak późno go czytałam, to teraz krócej będę musiała czekać na ciąg dalszy;D

    Jako że głupi ma zawsze szczęście, to tym razem udało się pozdawać wszystkie egzaminy za pierwszym podejściem:) Haoś, trzeba było powiedzieć, to bym Cię przemyciła na prosektorium;D Podalibyśmy się za Erazmusa, im wszyscy idą na rękę...

    A właśnie. Bo chyba nie odpowiedziałaś gdy kiedyś (dawno, dawno temu^^') pytałam o to, kto chce być informowany o nowych rozdziałach u mnie... Chcesz?^^

    Buziaczki i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń