Akademia Akumine jest specyficzną szkołą w Japonii. Leży w malowniczej okolicy oddalonej o 30 kilometrów od Tokio. Otacza ją czysta, niczym nie skażona natura. Placówka ta zapewnia swoim uczniom zajęcia najwyższej klasy, wykwalifikowaną opiekę oraz wiele kół zainteresowań. Dodatkowo umożliwia lepszy start w przyszłość, gdyż połączona jest przyjaznymi stosunkami z Wyższą Uczelnią Akumine – są to studia, które znajdują się w innym budynku niż liceum, aczkolwiek większość absolwentów szkoły średniej dostaje się bez problemów na ten jedyny, wymarzony kierunek. Między placówkami wybudowano akademik – mieszkają tu wszyscy uczniowie, aby nie musieli trudzić się dojazdami. Budynek akademicki dzieli się na dwie części – ten dla dziewcząt i chłopców.
Każdego roku, na początku kwietnia, we wszystkich budynkach zaczyna się ogromny harmider i wrzawa. Przychodzą nowicjusze – nieobeznane koty, nierozumiejące jeszcze szkolnych reguł, a tym bardziej trudu życia w akademiku. Starsze pokolenia, które poznały już tutejsze zasady: „jedz, albo zostaniesz zjedzony przez innych, tudzież swoje własne, nieumyte rzeczy z szafy”, cieszyli się ze spotkań ze znajomymi, jakich nie widzieli całe wakacje lub też marudzili z powodu powrotu do nauki i egzaminów. Tych drugich była jednak mniejszość. Zdecydowana większość nastolatków szła do murów akademii oczekując lepszej przyszłości, jak i niezapomnianych wrażeń, jakie będą mogli wspominać swoim wnukom.
Wśród wszystkich, którzy dopiero co przyjechali do Akademii Akumine znajdowała się piątka przyjaciół – trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Szli dziarsko z bagażami, przedzierając się przez tłumy. Fioletowo włosy chłopak, zaczesany w charakterystyczny czub na środku głowy, obserwował bacznie innych uczniów swoimi bystrymi, złotymi oczyma. Miał na sobie zielony rozpinany sweter, a pod spodem białą bluzkę, zwężane u dołu dżinsy zapięte paskiem oraz trampki pod kolor swetra. Obok niego kroczyli bliźniaki. Jeden z braci, ubrany w biały podkoszulek i tej samej barwy koszulę, miał długie, sięgające za pośladki włosy i czarne roześmiane oczy. Na nogi założył ciemne spodnie i szare trampki. Jego brat miał fryzurę sięgającą do ramion, a na głowie nasadzone pomarańczowe duże słuchawki. Z twarzy różniło ich tylko to, ponieważ oczy drugiego z „klonów” również migotały radośnie. Odziany w biały t-shirt z mandarynkowym napisem, a na to czerwoną bluzę, nucił w takt znanej tylko sobie melodii. Jako spodnie chłopak założył czarne obcisłe rurki i trampki barwy ognia. Bliźniacy przepychali się i co raz tarmosili swoje czupryny.
- Jak dzieci... - pokręciła głową średniego wzrostu blondynka o ciemnych oczach. Jej biała tunika, obszyta na końcach różowym materiałem oraz brązowy, długi sweterek z krótkim rękawem powiewały lekko na wietrze. Pantofelki wystukiwały rytm, kiedy dziewczyna robiła kolejne kroki. Nastolatka nie miała ochoty zwracać na siebie większej uwagi, ale w obecności swoich przyjaciół było to praktycznie niemożliwe.
- Oj, Anno.. Nie przesadzaj. W końcu czeka nas nowe, lepsze życie! - krzyknęła entuzjastycznie błękitnooka brunetka. Spojrzała swoimi roziskrzonymi oczyma w niebo, które dzisiaj było wyjątkowo bez żadnej chmurki. Przeciągnęła się, a jej fioletowa bluza z żółtym napisem „STAR” podsunęła się lekko do góry, ukazując krótkie czarne spodenki. Na nogach jak zwykle miała trampki. Nie uznawała zbytnio innych butów niż sportowe. Jak już trzeba, to trzeba, ale nie wyobrażała sobie chodzić w dzień powszedni na obcasach.
Cała piątka skierowała swoje kroki pod akademik. Przy budynku stał cały tłum pierwszaków oraz nauczyciele, którzy próbowali ogarnąć rozbawione towarzystwo. Każdy chciał się dowiedzieć, gdzie spędzą najbliższe trzy lata swojego życia. To oczywiście było minimum, bo jeśli dostaną się tu na studia to już w ogóle... Forever w Akumine. No, ale sami sobie wybrali taki los... Jednak oprócz zaciekawienia nowym miejscem, nastolatkom towarzyszyły również obawy i strach. Najczęściej tego lęku nie wzbudzały godziny ciężkiej nauki czekające na nich w akademii, ale to, z kim będą w pokoju akademickim. Pierwszoroczniaki zastanawiały się czy zostaną dobrze odebrane w nowej klasie i zaakceptowane przez nieznanych dotąd ludzi.
- Mam nadzieję, że będziemy w pokoju razem - powiedział Hao, który aktualnie dawał kuksańca bratu.
- My musimy być w pokoju razem - poprawił go bliźniak.
- Jak wy będziecie razem w pokoju, to ten akademik długo nie wytrzyma... - skomentowała Anna, patrząc podejrzliwie na Yoh. Znała go od małego. Razem się wychowywali i nawet podczas jednej z ich dziecięcych przygód młodszy Asakura obiecał jej małżeństwo. W tamtych czasach Hao nie mieszkał ze swoją rodziną, jednak to już zupełnie inna historia. W każdym bądź razie teraz bliźniacy są nierozłączni. I bardzo kłopotliwi przy okazji...
- Oj nie przesadzaj Aniu... - Chłopak ze słuchawkami na głowie objął blondynkę ramieniem. Pocałował ją czule w czoło.
- Trochę szkoda, że nie możemy mieszkać razem wszyscy... Liczyłem, że w końcu po przyjeździe do Tokio będę mógł spać z Ayą w jednym pokoju... - Drugi bliźniak odpłynął myślami w świat dozwolony od lat osiemnastu.
- Chciałbyś, co? - zapytała brunetka z wrednym uśmiechem. Wiedziała, że starszy Asakura jest łasy na jej wdzięki. Po chwili namysłu spoważniała. - W sumie ja też...
- Naprawdę? - zapytał Hao z iskrami w oczach.
- Nie zboczeńcu! - krzyknęła Aya. Chyba trochę głośniej niż chciała, bo otaczający ich ludzie spojrzeli na przyjaciół z nieukrywanym zaciekawieniem.
- Dzięki Kotuś od razu mi robisz dobrą renomę... - westchnął długowłosy. Po chwili jednak z uśmiechem poczochrał błękitnookiej włosy. Ta przyjęła to z lekkim rozbawieniem.
W końcu przyjaciele przecisnęli się przez milion milionów swoich rówieśników, aż dotarli do ściany ogłoszeń, na której były wywieszone zakwaterowanie w pokojach.
- Dobra, szukamy siebie... - Młoda Morri zaczęła uważnie przeglądać listę. Naprawdę była podniecona tą całą atmosferą. Całe życie czekała na taką właśnie chwilę! Nie, nie chodzi o to żeby stać w tłumie rozwrzeszczanych i niewyżytych nastolatków... Miała na myśli normalne życie, jakie w końcu zaczynała. Wśród osób, które ją kochają i akceptują, z piękną perspektywą spokojnej przyszłości...
- Braciszku jesteśmy razem! - krzyknął Hao obejmując brata ramieniem.
- I z Ren'em! - wyszczerzył ząbki Yoh, uderzając po przyjacielsku młodego Tao w ramie.
- Jakim cudem... Jetem w drugiej klasie... - powiedział Ren dokładnie odczytując ponownie listę. Fakt. Pokój numer 9: Asakura Hao, Asakura Yoh, Uchiha Itachi, Tao Ren.
- Nie cieszysz się? - zapytał smutnym głosem młodszy bliźniak.
- Nie. - skwitował krótko fioletowowłosy. Chociaż tak naprawdę kamień spad mu z serca. Nie był zbyt dobry w zawieraniu nowych znajomości, a do tych dwóch idiotów już się przyzwyczaił.
- No, Renuś nie udawaj, my wiemy, że się cieszysz... - Młoda Morri spojrzała wrednie na złotookiego.
- Jak ja cie zaraz...! - wzburzony młody Tao miał już krzyknąć, żeby nie mówiła na niego „Renuś” , ale w tej samej chwili brunetka znalazła na liście swoje nazwisko i nie wyglądała na zainteresowaną oburzeniem Ren'a.
- Mam! O jestem z Anną... To może dlatego, że wszyscy razem składaliśmy papiery... - zastanowiła się. - Oprócz nas w pokoju są jeszcze jakaś Yumenai Vitsumi i Kitsune Kenami. Fajnie!
- Jeszcze ich nie znasz.. - zauważył Hao, ale błękitnooka już go nie słuchała. Zaczęła przepychać się przez tłum do tyłu. Już zobaczyła wszystko co chciała. Zostaje jej tylko iść do wskazanego pokoju i zapoznać nowe współlokatorki.
Pewnie wielu czytelników zastanawia się, czemu ta debilka tak się cieszy z tego, że idzie do szkoły? No każdy rozumie podekscytowanie, i w ogóle.. No ale to w końcu szkoła! Powinna się choć trochę smucić! A ona się zachowuje jakby zamiast jednej połknęła siedem tabletek LSD. Jej szczęście łatwo uzasadnić. Młoda Morri oraz reszta jej przyjaciół nie są zwykłymi ludźmi. Są szamanami. Osobami, które mogą łączyć się z duchami, zyskując przy tym niezwykłą moc. Całe swoje życie spełnili na przygotowywaniu się do walk szamańskich w Wielkim Turnieju, który miał wyłonić najlepszego wojownika – Króla mającego zawładnąć światem ludzi. Ich losy potoczyły się jednak w inny sposób i tylko Aya została bogiem w innym świecie. No z ich paczki wyróżnia się jeszcze Anna, która nie jest szamanem, ale też jest czynnie zaangażowana w „duchowym światku”. Jednak to już mało ważne. Postanowili, że po wszystkich przygodach w ich życiu, przyjaciołom należy się odpowiedni odpoczynek. Takim też miała być szkoła.
Przyjaciele postanowili nie przedłużać. Wzięli swoje torby i stanęli tuż przed gmachem akademika.
- To co..? - westchnął Hao. Pocałował młodą Morri w policzek. - Do zobaczenia później, dziewczyny...
- Cześć. W końcu od ciebie odpocznę! - Brunetka pokazała chłopakowi język po czym wesołym krokiem odbiegła od przyjaciół ciągnąc za sobą Annę, która nawet nie zdążyła pożegnać się z Yoh.
- Tak się czasem zastanawiam czy ona nie ma nadmiaru cukru we krwi.. - Zamyślił się Ren patrząc, na oddalające się dziewczyny. Błękitnooka przejawiała objawy ADHD od kiedy tylko się poznali. Zawsze miała nadmiary energii, była wszędzie i robiła wszystko.
- A wiesz... To bardzo możliwe... - Długowłosy wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki.
- To co, idziemy? - zapytał młodszy Asakura, kierując się w stronę drzwi akademika. Przyjaciele dołączyli do niego.
Znajdowali się na holu głównym. Po lewej stronie była stołówka, a po prawej wspólny salon. Tuż przy wejściu w swojej kanciapie dyżurował nadzorca akademika, który niewiele robił sobie ze sprawowanego stanowiska i jak gdyby nigdy nic czytał sobie książkę o niewybrednym tytule „Harce na fujarce”. Chłopcy ruszyli w stronę prowadzącą do męskiej części. Kiedy tylko weszli, poczuli, że znajdują się w innym świecie. Gdzie okiem nie sięgnąć, rozwrzeszczane chłopaki, biegają skaczą, wrzeszczą. Już po pierwszym kroku w akademiku, Hao ledwie nie dostał piłką koszykową w twarz. Na szczęście szatyn ma dobry refleks i w ostatniej chwili złapał przedmiot. Ktoś rozłożył mały basen dla dzieci na korytarzu i twierdząc, że są jeszcze wakacje, moczył w nim nogi. Inni przenosili jakieś meble. Dwóch chłopaków postanowiło pobawić się w ninja. Wzięli prześcieradła. Stawali przy białych ścianach i udawali, że ich nie było. A kiedy ktoś już sprawiał wrażenie, że ich nie widzi, narzucali prześcieradło na delikwenta.
- Bojam się... - W oczach Yoh pojawił się strach. Przysunął się bliżej brata.
- Ja też. - przyznał długowłosy.
- A ja się czuję jak w dziczy.. - mruknął Ren. Już wiele rzeczy w swoim życiu widział. Przyzwyczaił się do dziwnych zachowań swoich przyjaciół (nie tylko Hao i Yoh, ale całej ich paczki składającej się z ponad dwudziestu osób), jednak niektóre zachowania nadal go dziwiły. Szczególnie, że był wychowywany dość surowo, w otoczeniu samych dorosłych, bez rówieśników. No niby miał siostrę, ale starszą. I wolał nikomu nie opowiadać o tym, że przez pierwsze sześć lat życia bawił się z nią lalkami Barbie...
- Reeeen... - Starszy Asakura pomachał złotookiemu ręką przed twarzą. - Odpłynąłeś.
- Nie twoja sprawa co ja robię z Jun! - prawie krzyknął młody Tao. Po chwili się uciszył. Czuł na sobie wzrok innych uczniów. Nie lubił być bezpośrednio w centrum uwagi.
- Okeeey.. - Bliźniacy spojrzeli na przyjaciela z szokującymi minami. Co się roiło w głowie fioletowowłosego..? I co on robił z Jun?
Temat dziwnego zachowania Ren'a zostawili na inną okazję. Doszli pod właściwy numer pokoju. Znajdował się on na drugim piętrze, na samym końcu korytarza. Hao zapukał, po czym pociągnął za klamkę. Drzwi otworzyły się i oczom młodzieńców ukazał się widok dość przestronnego pokoju. Umeblowany skromnie, aczkolwiek widać, że ktoś poświęcił mu chwilę czasu, aby nadać chociaż odrobinę gustu tym czterem ścianom. Pod ścianami stały jednoosobowe łóżka, na których leżała nienawleczona pościel. Nasza wesoła gromadka dobrą chwilę zastanawiała się, czego to jest powodem, po czym wszyscy doszli do jakże odkrywczego, a zarazem przerażającego wniosku, że będą musieli sami się nią zająć. Poza tym w pokoju znajdował się spory stół w kolorze mahoniowym, a do niego dostawione były cztery krzesła tejże samej barwy. W kącie stała duża trzydrzwiowa szafa, w którą wmontowane było sporej wielkości lustro. Na suficie wisiał gustowny żyrandol. Nad każdym łóżkiem wisiała kilkupiętrowa półka. Trzy ściany były koloru wrzosowego, na jednej z nich znajdowało się duże okno i wyjście na balkon. Ostatnia była pokryta ciemnofioletową tapetą.
- Ciemno – mruknął niezadowolony Hao.
- Pedalsko – pokręcił z niesmakiem Ren.
- Łał... - wyrwało się Yoh. Oczyma omiatał ściany. Pokój był naprawdę ładny. Ale najważniejsze, ze było łóżko, co dla młodego Asakury dawało pełnię szczęścia.
- Chyba jest w trzeciej klasie - powiedział Ren. Przyjaciele spojrzeli na niego pytająco. - No ten cały Uchiha...
Złotooki pokazał palcem na łóżko, gdzie stała duża torba, a obok niej kilka książek do trzeciej klasy. Bracia kiwnęli ze zrozumieniem głowami
Chłopak ze słuchawkami na głowie podszedł do pierwszego łóżka po prawej stronie. Pchnął swoją torbę z ubraniami w kąt, po czym rzucił się na posłanie.
- Jak wy sobie chcecie, ja się stąd nie ruszam... - powiedział. Położył się wygodnie.
- Śpiochu! - krzyknął z wyrzutem jego bliźniak. - Spałeś w autobusie, spisz tutaj... Powinieneś urodzić się leniwcem...
- Już mu mało brakuje - skomentował Ren. - Tylko gałęzi do zwisania...
- Odczep się.. - Yoh rzucił w przyjaciela poduszką. Młody Tao schylił się w odpowiednim momencie, a lecący przez pokój przedmiot zatrzymał się na twarzy osoby, która właśnie weszła do pokoju.
Był to wysoki, przystojny chłopak o pięknych, ciemnych oczach z przebłyskiem oliwkowej barwy. Jego czarne włosy sięgające łopatek spięte były w luźny kucyk. Nałożył na siebie kremową koszule i ciemną kamizelkę. Jego czarne obcisłe spodnie były spięte paskiem nabitym ćwiekami. Na nogach nastolatka widniały długie glany. Kiedy poduszka spadła na ziemię przyjaciołom ukazał się zdegustowany wyraz twarzy bruneta. Chłopak wszedł powoli do pomieszczenia. Zamknął za sobą drzwi.
Yoh usiadł na łóżku. No to ładny początek... W sumie niech ten „przybysz” się cieszy, że to tylko poduszka. Anna kiedyś rzuciła w Asakurę chlebakiem...
- Wybacz... - powiedział młodszy Asakura, wstając z posłania. - To nie było wycelowane w ciebie...
- Spoko, rozumiem... - Brunet postanowił się opanować. Tak naprawdę był wściekły. Jest w trzeciej klasie i przez ostatnie dwa lata mieszkał w pokoju sam. A teraz co?! Kochany pan dyrektor uświadomił sobie, że ma za mało pokoi i musi mu dorzucić gromadkę rozwrzeszczanych bachorów! A on tak bardzo lubił być samemu sobie panem... - Nazywam się Uchiha Itachi. Uczę się w trzeciej klasie. Jestem również przewodniczącym szkoły, więc jeśli będziecie mieli jakiś problem, możecie się do mnie zwrócić.
- Ja mam niedorozwiniętego brata, mogę zgłosić zażalenie? - zapytał Hao uderzając bliźniaka w tył głowy. Nie trzeba było długo czekać na reakcję młodszego Asakury. Rzucił się na długowłosego. Oboje upadli na ziemię. Zaczęli się szamotać i targać za włosy.
Ren w akcie niemocy przejechał sobie ręką po twarzy. Podszedł do zdezorientowanego młodego Uchihy.
- Ren Tao. - Fioletowowłosy podał nowemu współlokatorowi rękę. - Bliźniaki to Yoh i Hao Asakura.
- Miło mi. - Westchnął Itachi. Patrzył na szamotających się po podłodze braci. Uśmiechnął się lekko. On tez ma młodsze rodzeństwo i dokładnie rozumie takie zachowanie. Sam często droczy się z bratem.
- Musisz się do tego przyzwyczaić. - Niewyraźnie uśmiechnął się złotooki. On już nawet nie reagował na bijatyki przyjaciół. Po prostu przyjmował to ze stoickim spokojem. - Oni mają takie napady średnio raz na dwadzieścia minut.
- To będzie ciekawie... - westchnął głośno. Przeszedł przez pokój. Zgrabnie przeskoczył braci i podszedł do łóżka stojącego z lewej strony pod oknem. - To jest moje, wy się już dzielcie jak chcecie.
Ren nie zamierzał być wybredny. Domyślał się, że Hao będzie chciał mieć posłanie koło Yoh, więc za duży wybór mu nie został.
Bliźniacy już się trochę uspokoili. Teraz siedzieli na łóżku, które wybrał sobie młodszy Asakura. Wzajemnie doprowadzali się do jakiego takiego ładu, bo w tej chwili oboje wyglądali, jakby ich w sokowirówce wykręciło.
- Witam drogą młodzieży! - Do pomieszczenia wszedł dość potężnej budowy mężczyzn. Był siwy, aczkolwiek miał bujną czuprynę. Jego oczy świeciły łobuzersko. Uśmiechnął się przyjaźnie i jeśli mamy być szczerzy, wyglądał jak zjarany. Odziany w błękitną koszulę rozpiętą z góry na dwa guziki oraz czarne spodnie od garnituru. Wypastowane buty lśniły niczym reflektory w nocy widziane z perspektywy króliczka siedzącego na środku drogi...
- Dzień dobry panie dyrektorze! - Bliźniacy wstali jak na komendę. Wyszczerzyli swoje mordki w przepiękny uśmiech. Ren również wstał, ale nie był aż tak radosny jak bracia.
- Widzę, ze już nie będziesz taki samotny, Itachi~chan. - Mężczyzna uśmiechnął się ironicznie. - Wiem, że się przyzwyczaiłeś do bycia samemu w pokoju, ale wiesz... Jako dyrektor doskonały dbam o twoje uspołecznienie.
- Dzięki. - W tym jednym słowie był zawarty cały sarkazm tego świata.
- Bardzo proszę! - Staruszek wyszczerzył się od ucha do ucha. Jak on lubił sprawiać przyjemność swoim uczniom! - Mam nadzieję, że podoba wam się nasza szkoła, a właściwie akademik, bo szkołę poznacie dopiero jutro... Zapraszam was na kolacje o godzinie osiemnastej. Obecność obowiązkowa.
- Dziękujemy, Jiraya~san. - odpowiedzieli współlokatorzy.
- Dobra, to skoro już oficjałkę załatwiłem to idę. Nie jesteście dla mnie na tyle interesujący, abym tu został. Czeka mnie teraz akademik dziewcząt... Cześć wam!
Dyrektor aż zatarł ręce z radości. Kochał nowy rok szkolny! Każdego kwietnia** poznawał nowe, piękne dziewczęta i mógł nawet bezkarnie chodzić po ich pokojach! Jego życie jest piękne!
Jiraya wyszedł. Przez kilka chwil w pomieszczeniu panowała absolutna cisza.
- Co to znaczy, że nie jesteśmy dla niego zbyt interesujący? - prychnął Hao. Co on jest jakiś gorszy od innych?
- No ty się ciesz, że się tobą nie interesuje... - Itachi zaśmiał się. - To stary erotoman... Jak będziecie czytać jakieś mangi ecchi czy hentai w szkole to liczcie się z tym że wam zarekwiruje...
- Sprawia wrażenie fajnego kolesia... - Yoh wyszczerzył swoje białe ząbki. Lubił wyluzowanych ludzi, a Jiraya najwidoczniej do takich należał.
- Bo jest fajny. Można z nim uzgodnić wszystko, za nową mangę umie zwolnić z lekcji, jak się ma sprawdzian. Oczywiście jak się ma u niego chody... - Młody Uchiha powiedział ostatnie zdanie jakby z wyższością.
- Jiraya powinien się z tobą dogadać. - Młodszy z bliźniaków spojrzał na brata z podstępnymi iskrami w oczach.
- Niby dlaczego? - Zapytał Hao.
- Ayi się zapytaj... - Chłopak w słuchawkach dostał otwartą ręką w tył głowy.
Ren tylko przekręcił z politowaniem oczami. Kolejne lata męki z tymi dwoma dziwnymi klonami... Ale w sumie.. kogo on oszukuje? Tak naprawdę przecież sam czuł się ich bratem. I chociaż nie okazuje tego w taki sposób jak oni, też cieszy się, że są razem. Nie wyobraża sobie życia bez żadnych przyjaciół u boku. Szkoda, że nie mogą być tutaj wszyscy razem.. No, ale co on na to poradzi? Faust już dawno wyrósł z okresu szkolnego. Był znanym i szanowanym doktorem w swojej rodzinnej klinice. Ryuu razem z Koken zwiedzają Europę. Lyserg postanowił zostać w swoim rodzimym Londynie. Z tego co wiadomo złotookiemu, anglik mieszka z jakąś ciotką. Joco... O Joco... Zakała ich wielkiej przyjacielskiej rodziny... Nie, nie chodzi o to że jest murzynem, tylko że jest głupi i Ren chyba nigdy się nie przyzwyczai do jego żartów... Czarnoskóry kazał się odwieźć do Nowego Yorku. Co prawda młody Tao nie wie, co komik ze spalonego teatru chce tam robić, no ale skoro chciał... Horohoro razem z Pilicą mieszkają w rodzinnej wiosce. Całe dnie spędzają na zajmowaniu się ogrodem i uprawą lilii wodnych, czy co oni tam hodują... Naoko i Kumiko wyjechały do Chin, żeby tam żyć spokojnie w rodzinnym miasteczku. Tamao znajduje się obecnie pod opieką Yohmei i Kino Asakura. Widząc jak silna stała się Aya, różowowłosa postanowiła, że też pokaże na co ją stać. Na moc taką jak ma młoda Morri Tamao nie ma szans, ale może zdoła w szamaństwie polepszyć się choć trochę... Chociaż w sumie teraz to złotooki nie widzi sensu.. Shi i Saison, którzy po całym złu wyrządzonym Hao i Ayi stali się w końcu sprzymierzeńcami, zamieszkali razem w Tokio. Co ciekawsze zgodzili się być prawnymi opiekunami młodej Morri, aby ta miała łatwiejsze życie w papierkowych sprawach. Morty również poszedł do szkoły. Tyle że jego ojciec obowiązkowo wysłał malucha do prestiżowego liceum w Ameryce. Podsumowując wszystko skończyło się dobrze i szczęśliwie.
- Te, marzyciel o której tak myślałeś, co? - Starszy Asakura z wrednym uśmieszkiem na mordce rzucił poduszkę prosto w twarz Ren'a. Młody Tao nic nie odpowiedział tylko rzucił się na długowłosego. Minęły może cztery sekundy, a do bójki był wciągnięty Yoh.
Itachi siedział na swoim łóżku z miną What The Fuck. Coś on czuje, że jego spokojne, piękne życie zamieni się teraz w mini piekło... Jednak nie zdawał sobie sprawy jakie szatańskie nasienia znajdują się po drugiej stronie ściany. Co prawda był świadom, że jego pokój sąsiadował z akademikiem dziewczyn, ale poprzednie lokatorki były bardzo spokojne. Mało imprezowały, uczyły się pilnie. Teraz jednak skończyły szkołę i wyjechały z akademika.
On jeszcze nie wie z kim będzie sąsiadował...
W tym samym czasie, w którym chłopaki próbowali się zakwaterować, Aya i Anna robiły to samo. Kiedy weszły do akademika, zastał je duży harmider (aczkolwiek nie porównywalny do tego u chłopaków). Niektóre z panien nie mogły znaleźć swojego pokoju, nie były przypisane nigdzie... Inne ciągnęły ledwo swoje przeogromne bagaże.
-Co one mają w tych torbach?- pomyślała młoda Morri. Spojrzała na swój bagaż, jakim był podróżny plecak i niewielka turystyczna torba. Kiedy patrzyła na nastolatki tachające ogromne walizy ciuchów, miała ochotę je otworzyć i zobaczyć co jest w środku. A może to coś z nią jest nie tak? Hao też ma większy bagaż od niej... No ale u niego tylko 10% miejsca w torbach zajmują żele, maseczki i odzywki do włosów... Na swoje „loczki” wydaje więcej niż na nią... Ale co ona poradzi? W sumie bardzo lubiła jego wygląd i cieszyło ją to, że starszy Asakura o siebie dba. Lecz musi na niego trochę ponarzekać, żeby nie było czarnookiemu za dobrze!
Dziewczyny w końcu doszły do swojego pokoju. Brunetka spojrzała na przyjaciółkę z ciepłym uśmiechem.
- Witaj w naszym nowym domu. - Błękitnooka objęła Annę ramieniem, po czym otworzyła drzwi. Ich oczom ukazał się piękny widok pokoju. W gruncie rzeczy wystrojem nie różnił on się zbytnio od pomieszczenia chłopaków. Jedynym aspektem, który odbiegał od męskiej części był kolor ścian. W pokoju dziewczyn było o wiele jaśniej, gdyż dominował tu pomarańcz z odrobiną jasnego brązu w postaci tapety na lewo od wejścia do pokoju.
Na jednym z łóżek od okna leżała dziewczyna. Jej długie brązowe włosy były swobodnie rozrzucone na poduszce, a oczy zamknięte. Ubrana w biały top oraz czerwony żakiet, wystukiwała rytm słuchanej właśnie na mp3 piosenki. Na nogach miała czarne rurki oraz trampki tego samego koloru co jej odzież wierzchnia. Chyba nie zauważyła przybycia dziewczyn, gdyż nadal trwała w tej samej pozycji.
- Już! - Nagle uwagę Ayi i Anny przykuła druga postać znajdująca się w pomieszczeniu. Miała płomienno czerwone włosy, sięgające jej niewiele za ramiona oraz duże zielone oczy. Ciało nastolatki krył sweterek w czarno-białe paski oraz krótkie jeansowe spodenki. Na nadgarstkach miała mnóstwo rzemyków. Stopy dziewczyny zdobiły zakolanówki oraz mocno wysłużone Conversy. Na głowie miała czarny kapelusz. Co najbardziej zdziwiło młodą Morri, czerwonowłosa wyszła z... szafy... Szybko jednak się otrząsnęła. Odważnie weszła do pokoju.
- Ohayo! - krzyknęła uśmiechnięta brunetka. Obie dziewczyny spojrzały na nią. Szatynka wyjęła sobie słuchawki z uszu i wstała z łóżka. Wyszczerzyła swoje białe ząbki.
- Ohayo! Ja jestem Kitsune Kenami, a to Yumenai Vitsumi! Pewnie jesteście naszymi współlokatorkami? - Zielonooka wyciągnęła rękę. Brunetka odwzajemniła gest.
- Tak. Nazywam się Morri Aya, a za mną stoi Kyoyama Anna. Miło nam!
- Ej! Umiem jeszcze mówić sama za siebie! - krzyknęły równocześnie blondynka i czerwonowłosa. Spojrzały na siebie niepewnie. Obie nie lubiły jak ktoś wkracza na ich teren, a tym bardziej wchodzi w słowo. W ślepiach nastolatek można było dostrzec iskry zacięcia.
Kenami i Aya zaśmiały się nerwowo. Nie miały ochoty na jakieś sprzeczki i to pierwszego dnia ich wspólnego mieszkania... Dlatego też postanowiły od razu zmienić temat.
- Myślałam, że te pokoje będą mniejsze. - przyznała młoda Morri rozglądając się dookoła. W sumie to był przecież jej pomysł, żeby zamieszkać w akademiku. Reszta uznała, że nie jest zły i na pewno będzie śmiesznie. Tak trafili tutaj...
- Warunki są bardzo porządne. - Wyszczerzyła ząbki Kenami. - Już zajęłyśmy swoje łóżka, mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko...
- Nie, przynajmniej ja. - Aya spojrzała na blondynkę stojącą w drzwiach.
- Ja też nie mam nic przeciwko, przynajmniej mi słońce nie będzie świecić. - Młoda Kyoyama podeszła do posłania z prawej strony i usiadła na nim. Ręką pogładziła pościel leżącą na łóżku. Zaraz trzeba będzie ją nawlec..
- Witam drogie panie! - W drzwiach stanął Jiraya. Uśmiechnął się przyjaźnie do dziewcząt. Nie, nie był żadnym pedofilem. Interesowały go kobiety, przez które nie trafi do więzienia za molestowanie nieletnich. Mimo tego, można popatrzeć prawda? Młode, piękne, świeże... Będzie miał wenę na nowy rozdział w swoim kolejnym arcydziele!
- Dzień dobry panie dyrektorze! - krzyknęły razem dziewczyny.
- Chciałbym wam życzyć miłego pobytu w naszej szkole jak i akademiku. Mam zaszczyt was zaprosić na oficjalną kolację o godzinie osiemnastej w jadalni. Mam nadzieję, że lata spędzone w Akumine, będą najlepszym czasem w waszym życiu!
- No to Jiraya~san bardzo dobrą przyszłość nam wróżysz, jeśli w naszym życiu najlepszym wspomnieniem ma być liceum... - zaśmiała się zadziornie młoda Morri.
Białowłosy spojrzał na dziewczynę uważnie. Ma co do niej dziwne przeczucie.. Chyba będzie ją często widywał na dywaniku. Przynajmniej na taką wygląda z twarzy.
- Jestem tu dyrektorem, muszę wychwalać swoją placówkę. - Odwzajemnił gest białowłosy. Ukłonił się lekko nastolatkom. - Na mnie już czas. Do zobaczenia na kolacji.
- Do widzenia Jiraya~san! - Współlokatorki pożegnały się z mężczyzną. Kiedy tylko wyszedł, młoda Morri głośno się zaśmiała. Jedną z jej umiejętności była zdolność odczytywania światopoglądu i myśli innych osób. A ten wesoły staruszek, miał dość... Ciekawe wyobrażenie o życiu. I że też ktoś taki jest pedagogiem...
Aya odwróciła się. Spojrzała na otwarte drzwi balkonowe. Wyminęła zręcznie Kenami i Vitsumi, po czym wyszła na balkon. Widok zapierał dech w piersiach, mimo iż mieszkały stosunkowo nisko. Nieopodal szkoły rozpościerało się wielkie jezioro. Szum jego błękitnej tafli wody akompaniował szelestowi lasu rosnącego wokół zbiornika. Dalej można było zaobserwować zarysy gór. Młoda Morri wciągnęła świeże powietrze do płuc. Jak rześko... Aż trudno uwierzyć, że przyjechała się tu uczyć!
- Piękny widok, prawda kochanie? - Błękitnooka aż podskoczyła czując ten ciepły głos tuż przy swoim uchu. Przerażona spojrzała w bok. Szczęka jej opadła, kiedy zobaczyła Hao tuż przy swojej twarzy. Stał spokojnie po drugiej stronie bocznej barierki. Zaczął głośno rechotać widząc zszokowaną minę ukochanej.
- Co ty tu robisz?! - wrzasnęła. Współlokatorki zaintrygowane krzykiem młodej Morri, wyszły na balkon.
- Na serio Hao, co ty tu robisz? - zapytała Anna. Również była zdziwiona widokiem długowłosego.
- Mieszkam. - Wyszczerzył wszystkie ząbki czarnooki. Za jego plecami stanęli chłopaki. Itachi patrzył się na młodziaków sceptycznie. Rozwrzeszczana gromada debili... I jego życie znów nabrało barw...
- To przestań! Miałam od ciebie odpocząć! - prychnęła gniewnie. No co on sobie wyobraża?! Prześladowca.. Po chwili jednak błękitnooka uśmiechnęła się. - Naprawdę mieszkacie obok?
- Nie na niby, to tylko nasze cybernetyczne hologramy, prawdziwi my siedzimy w drugiej części akademiku. - Ironię wyciekającą z ust Rena można było łapać do kubeczka i potem dolać do herbatki.
- Ale fajny czub... - Wyrwało się Kenami, która jak zahipnotyzowana patrzyła na fryzurę młodego Tao. Złotooki spojrzał na nią wściekłym spojrzeniem. Dziewczyna jednak nic sobie z tego nie zrobiła, tylko uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- To my się bardzo cieszymy, że wszyscy się znacie, ale miło by było... - Do głosu doszła Vitsumi, niestety nie dane było jej dokończyć.
- Nie, jego nie znam. - Aya przeskoczyła zwinnie przez barierkę i podeszła do Itachi'ego. Stanęła niesamowicie blisko, tak iż ich torsy prawie się stykały. Brunetka dźwignęła się na palce. Spojrzała oskarżycielsko na bruneta. - Kim ty jesteś człowieku?
- No właśnie? - mruknęła młoda Yumenai. Patrzyła na wszystko co się działo z zaciekawieniem.
- U...Uchiha Itachi... - Chłopak chciał zrobić krok do przodu, ale poczuł opór w postaci barierki. Był w potrzasku. Nie wiedział co zrobić, napór wzroku błękitnookiej przerażał.
Hao subtelnie przysunął się do młodej Morri. Złapał ją w pasie i odsunął od bruneta. Jako, że balkon miał swoje ograniczenia przestrzenne, Asakura wsunął się w głąb pokoju chłopaków.
Nastolatkowie mogli usłyszeć niezwykle donośny śmiech brunetki.
- Dziewczyny oni mają różowy pokój! - krzyknęła ze łzami śmiechu w oczach.
- Nie różowy a wrzosowy! - Poprawił przyjaciółkę młody Tao.
- Tak... Wrzosowy, bardzo męski... - prychnęła rozbawiona dziewczyna.
- Ren, sam mówiłeś, że pedalski.. - zauważył wyszczerzony jak zwykle Yoh.
- Cicho! - zganił młodszego Asakurę fioletowowłosy. Na co dzień trudno wpoić do głowy szatyna listę zakupów składającą się z chleba, ale wyjątkowo dziś musiał walić cytatami złotookiego! Ciężkie życie... - A tak w ogóle to jestem Tao Ren.
- Yumenai Vitsumi. - Uśmiechnęła się uroczo czerwonowłosa. Nawet nie pomyślała, że mogą mieć pokój tuż obok chłopaków!
- Kitsune Kenami. - Szatynka lekko się ukłoniła.
- To Asakura Hao. - powiedział chłopak w słuchawkach, podchodząc do brata trzymającego Ayę. Złapał bliźniaka za głowę i zaczął energicznie trzeć mu czuprynę.
- A ten, co zaraz dostanie w łeb, to Yoh... - Zaśmiał się długowłosy. Puścił brunetkę. Zaczął się bronić przed napastnikiem. W rezultacie oboje wpadli do pokoju. Błękitnooka pokręciła głową z rozbawieniem.
- Morri Aya i Kyoyama Anna. - brunetka przedstawiła siebie i przyjaciółkę.
Itachi patrzył na to wszystko trochę w szoku. Co się stanie z jego spokojnym życiem? Umrze w ciężkich konwulsjach...
- Wiecie już do jakiej klasy będziecie chodzić? - zapytała Kenami.
- Nie, nie sprawdziliśmy tego. - odpowiedziała Anna. W sumie to przyjazd do tej akademii to był spontan. Tak naprawdę nikt z nich nie myślał chyba o tej szkole jako o miejscu edukacji. No.. Może Hao, który ambitnie postanowił zostać lekarzem. Ren i tak już za młodu został wyedukowany przez najlepszych nauczycieli w kraju, także chłonął wiedzę jak gąbka. Nie musiał chodzić do szkoły, żeby móc się uczyć. Dla niego przeczytanie raz książki wystarczyło, aby zapamiętał ją do końca życia. Młoda Morri... Ona i tak ma kasy jak lodu, edukacja jej jest na guzik potrzeba. Wystarczy, że musi się uczyć czarów i zaklęć demonów. Yoh tu przyjechał z racji brata i tego, że mogą się dobrze bawić. A ona...? Blondynka po prostu nie chciała opuścić narzeczonego oraz reszty swoich przyjaciół. Cała ich piątka raczej nie myślała „na poważnie” o szkole.
- My będziemy razem w B. - uśmiechnęła się młoda Kitsune, obejmując ramieniem czerwonowłosą, która przyjęła gest raczej sceptycznie. Obie dziewczyny znały się praktycznie od dziecka. Traktowały się jak siostry i naprawdę cieszył je fakt, że będą razem w pokoju, a nawet klasie.
- Barany. - Aya pokazała dziewczynom język. W sumie to ciekawe w jakiej klasie ona będzie...
*~*~*
- Barany! - zaśmiała się w niebo głosy Kenami. Na wywieszonych przed jadalnią listach były wypisane składy klasy. Okazało się, że wszyscy są w klasie „B”. No Ren oczywiście w II klasie... Jedynie Itachi się wyłamał. Był w „C”.
- Ja się naprawdę od niego nie uwolnię... - westchnęła młoda Morri, szczypiąc długowłosego w ramię. Ten cicho jęknął.
- Ej no! Aż tak bardzo ci przeszkadzam? - zapytał z uśmiechem Hao. Objął dziewczynę ramieniem i pocałował ją w policzek.
- Tak. - Wtuliła się w starszego Asakurę. Lubiła się z nim drażnić. Tak naprawdę to spodziewała się tego, że będą razem w klasie. Być może dlatego, że podpuściła jednego z demonów, żeby natchnął dyrektora na połączenie ich w klasie... Ale cicho! Bo ją jeszcze ze szkoły wyrzucą za kłamstwa...
Weszli do jadalni. Przy kwadratowych stołach siedzieli już inni uczniowie. Zaletą tych mebli było to iż można było do nich dostawić nieograniczoną liczbę krzeseł. No w miarę rozsądku oczywiście... Większość z nich ruszyła do długiej kolejki przy barze i tylko Itachi się wyłamał. Poszedł gdzieś w zupełnie inną stronę. Nikt mu za bardzo nie bronił, no bo w końcu nie przywiążą go do siebie. Zresztą, przecież on był w trzeciej klasie pewnie miał swoich starych znajomych.
Przy ladzie można było sobie wybrać jeden z pięciu zestawów kolacyjnych. No cóż, ta szkoła była dość elitarna (nie dostawał tu się byle kto, no chyba że miał dobre układy z demonami), więc nie dziwne, że zarówno pokoje jak i kuchnia były dobrze wyposażone. Każdy z przyjaciół zamówił sobie to co chciał. Przez chwilę musieli dobrze się skupić, aby znaleźć puste miejsce. Na szczęście znaleźli stolik dla siebie. Spokojnie usiedli.
- Widać, że się dobrze znacie. - powiedziała Kenami patrząc na ostrą wymianę zdań pomiędzy Ren'em i Ayą a Hao i Yoh na temat wyższości mleka nad herbatą.
- No bliźniaki to raczej od urodzenia.. - Vitsumi spojrzała na szatynkę z politowaniem. Młoda Kitsune jednak nic sobie nie robiła z uwagi przyjaciółki. Wręcz przeciwnie, pacnęła ją lekko po głowie.
Bracia spojrzeli na siebie nerwowo. Tak naprawdę poznali się dopiero rok temu. Wcześniej ich drogi życiowe były rozłączone. Naprawdę żałowali tego, iż stracili ponad czternaście lat życia bez siebie. Teraz Asakurowie byli jak papużki nierozłączki. Pewnie jakby dostali osobne pokoje i tak zamieniliby się z kimś.
- Trochę razem przeżyliśmy i to nas do siebie zbliżyło. - wyjaśnił Yoh. Spojrzał na swoich kompanów. Wszyscy głośno zaśmiali się, nawet Anna. No tak mieli wiele prób swojej przyjaźni, ale na szczęście z każdej wyszli obronną ręką. Nie zamierzali jej bynajmniej kończyć...
- To tak jak my! - wyszczerzyła ząbki Kenami, obejmując ramieniem siedzącą obok czerwonowłosą, która automatycznie dźgnęła ją między żebra.
Ich rozmowę przerwał niezwykły gwar, który powstał na skutek wejścia na salę dyrektora. Wszyscy uczniowie wstali.
- Dobra, dobra siadajcie.. - zaśmiał się Jiraya. Do młodzieży podchodził na luzie, co do tej pory dawało owocne skutki. On był fair wobec swoich studentów, a oni to odwzajemniali. - Po pierwsze dobry wieczór wam wszystkim. Widzę wiele nowych twarzy, ale starych gęb też nie brakuje... Spokojnie, ja nie gryzę, nie biję i nie gadam długich przemówień. Sam głodny jestem i nie zamierzam przedłużać waszych oczekiwań. Chciałem tylko podziękować, że wybraliście akurat naszą szkołę, jako swój nowy dom i że będziecie się czuli jak najlepiej. Nie życzę sobie żadnych problemów z nowymi uczniami, jeśli chodzi o zjawisko fali w akademiku. Zresztą nad wszystkim tutaj czuwa nasz kochany zarządca akademika pan Hakate Kakashi, który niestety z nieznanych mi powodów jest w tej chwili nieobecny... No ale trudno. Jeśli będziecie mieli jakikolwiek problem zgłoście się do niego, do mnie, bądź jeśli wolicie młodą pomoc zapraszam do pokoju numer 9 gdzie urzęduje nasz najlepszy przewodniczący rady uczniowskiej Uchiha Itachi. To z ogłoszeń parafialnych z mojej strony to chyba wszystko... Kilka słów do młodej kadry chciał jeszcze przekazać wyżej wspomniany Itachi~kun... Ja osobiście życzę smacznego i do zobaczenia. A teraz zapraszamy cię Itachi!
Jiraya zszedł ze środka jadalni i udał się do drzwi wyjściowych. Jego miejsce zajął już dobrze nam znany brunet. Odchrząknął cicho. Miał już zacząć mówić, ale cała sala zaczęła głośno gadać. Każdy wyrażał swoje emocje po spotkaniu z nowym dyrektorem. Młody Uchiha stał po środku czekając aż ktoś zwróci na niego uwagę. Gdy to się jednak nie stało, machnął tylko ręką i nieco niezadowolony zszedł z „mównicy”. Zrezygnowany dosiadł się do swoich współlokatorów.
- Bieduszku nie dali ci dokończyć... - zaśmiała się Vitsumi.
- Nie dali mi zacząć... - prychnął głośno.
- A mi się to strasznie nie podoba... - Wszyscy przy stoliku spojrzeli zdziwieni na Ayę. - No co? Dyrektor mężczyzna, zarządca mężczyzna, przewodniczący mężczyzna! O nie! Za rok to ja będę przewodniczącą!
- Kotuś ty się jeszcze nawet nie zaczęłaś tu uczyć... - westchnął głośno Hao.
- No właśnie, wcześnie zacznę swoją karierę! Itadakimasu!- uśmiechnęła się błękitnooka, po czym zaczęła jeść. Była strasznie głodna i nie zamierzała czekać na cokolwiek jeszcze.
- Itadakimasu! - odkrzyknęła cała reszta, biorąc przykład z młodej Morri złapali za pałeczki.
*~*~*
Aya stała oparta o barierkę balkonu. Z uśmiechem patrzyła na migoczące gwiazdy. Niebo było dzisiaj wyjątkowo przejrzyste. A może to magiczne miejsce tak pięknie oddziaływało na granatowy firmament? Brunetka nie była tego pewna. Wiedziała tylko tyle, że nocą cały teren akademika stawał się jeszcze piękniejszy.
- Nie śpisz kochanie? - Dziewczyna usłyszała ciepły głos Hao. Stał tuż obok niej. Wyglądał naprawdę słodko taki poczochrany i wybity ze snu. Do tego ta przekrzywiona na bok piżama... Młoda Morri pokręciła lekko głową z uśmiechem.
- Nie, jakoś tak.. Nie mogę zasnąć. Chyba za dużo emocji. - przyznała. - No wiesz... W końcu spełniło się jedno z moich marzeń, mogę być chyba podekscytowana?
- Możesz, daje ci do tego pełne prawo.. - zaśmiał się Asakura. Złapał twarz błękitnookiej w dłonie i pocałował ją czule w czoło. Nie mógł dać wiary, że naprawdę zaczyna się ich nowe życie. Ciekawe jacy będą nauczyciele? I jacy uczniowie w klasie? Ich grupa zgra się, czy każdy będzie chodził osobno? No cóż, długowłosy jeszcze nigdy nie był w szkole, więc dręczyło go o wiele więcej pytań niż całą resztę.
- Kocham cię Hao. - Brunetka wtuliła się w tors Hao. Zawsze był taki cieplutki... Tak jakby miał o kilka stopni wyższą temperaturę niż cała reszta świata.
- Ja ciebie też. - Długowłosy odwzajemnił uścisk. Stali tak chwilę, dopóki szatyn nie zaczął ziewać. No cóż wstał tylko, aby skorzystać z toalety, ale widząc, że Aya stoi na balkonie postanowił podejść. Sen był jednak dość silnym wrogiem, z którym Asakura nie umiał sobie poradzić.
- Dobra, kładźmy się. Jeszcze mi jutro nie wstaniesz... - Brunetka pogłaskała go po głowie, dała buziaka w policzek i udała się do pokoju dziewcząt. - Dobranoc Hao.
- Dobranoc Kocurku. Kolorowych snów. - Czarnooki poszedł do siebie. Widząc, że jego brat podczas snu zrzucił z siebie kołdrę, podszedł do niego i szczelnie opatulił. Pogładził bliźniaka lekko po policzku. Chwilę potem wsunął się pod swój koc. Zasnął mając przed sobą wspaniałą perspektywę przyszłości...
Każdego roku, na początku kwietnia, we wszystkich budynkach zaczyna się ogromny harmider i wrzawa. Przychodzą nowicjusze – nieobeznane koty, nierozumiejące jeszcze szkolnych reguł, a tym bardziej trudu życia w akademiku. Starsze pokolenia, które poznały już tutejsze zasady: „jedz, albo zostaniesz zjedzony przez innych, tudzież swoje własne, nieumyte rzeczy z szafy”, cieszyli się ze spotkań ze znajomymi, jakich nie widzieli całe wakacje lub też marudzili z powodu powrotu do nauki i egzaminów. Tych drugich była jednak mniejszość. Zdecydowana większość nastolatków szła do murów akademii oczekując lepszej przyszłości, jak i niezapomnianych wrażeń, jakie będą mogli wspominać swoim wnukom.
Wśród wszystkich, którzy dopiero co przyjechali do Akademii Akumine znajdowała się piątka przyjaciół – trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Szli dziarsko z bagażami, przedzierając się przez tłumy. Fioletowo włosy chłopak, zaczesany w charakterystyczny czub na środku głowy, obserwował bacznie innych uczniów swoimi bystrymi, złotymi oczyma. Miał na sobie zielony rozpinany sweter, a pod spodem białą bluzkę, zwężane u dołu dżinsy zapięte paskiem oraz trampki pod kolor swetra. Obok niego kroczyli bliźniaki. Jeden z braci, ubrany w biały podkoszulek i tej samej barwy koszulę, miał długie, sięgające za pośladki włosy i czarne roześmiane oczy. Na nogi założył ciemne spodnie i szare trampki. Jego brat miał fryzurę sięgającą do ramion, a na głowie nasadzone pomarańczowe duże słuchawki. Z twarzy różniło ich tylko to, ponieważ oczy drugiego z „klonów” również migotały radośnie. Odziany w biały t-shirt z mandarynkowym napisem, a na to czerwoną bluzę, nucił w takt znanej tylko sobie melodii. Jako spodnie chłopak założył czarne obcisłe rurki i trampki barwy ognia. Bliźniacy przepychali się i co raz tarmosili swoje czupryny.
- Jak dzieci... - pokręciła głową średniego wzrostu blondynka o ciemnych oczach. Jej biała tunika, obszyta na końcach różowym materiałem oraz brązowy, długi sweterek z krótkim rękawem powiewały lekko na wietrze. Pantofelki wystukiwały rytm, kiedy dziewczyna robiła kolejne kroki. Nastolatka nie miała ochoty zwracać na siebie większej uwagi, ale w obecności swoich przyjaciół było to praktycznie niemożliwe.
- Oj, Anno.. Nie przesadzaj. W końcu czeka nas nowe, lepsze życie! - krzyknęła entuzjastycznie błękitnooka brunetka. Spojrzała swoimi roziskrzonymi oczyma w niebo, które dzisiaj było wyjątkowo bez żadnej chmurki. Przeciągnęła się, a jej fioletowa bluza z żółtym napisem „STAR” podsunęła się lekko do góry, ukazując krótkie czarne spodenki. Na nogach jak zwykle miała trampki. Nie uznawała zbytnio innych butów niż sportowe. Jak już trzeba, to trzeba, ale nie wyobrażała sobie chodzić w dzień powszedni na obcasach.
Cała piątka skierowała swoje kroki pod akademik. Przy budynku stał cały tłum pierwszaków oraz nauczyciele, którzy próbowali ogarnąć rozbawione towarzystwo. Każdy chciał się dowiedzieć, gdzie spędzą najbliższe trzy lata swojego życia. To oczywiście było minimum, bo jeśli dostaną się tu na studia to już w ogóle... Forever w Akumine. No, ale sami sobie wybrali taki los... Jednak oprócz zaciekawienia nowym miejscem, nastolatkom towarzyszyły również obawy i strach. Najczęściej tego lęku nie wzbudzały godziny ciężkiej nauki czekające na nich w akademii, ale to, z kim będą w pokoju akademickim. Pierwszoroczniaki zastanawiały się czy zostaną dobrze odebrane w nowej klasie i zaakceptowane przez nieznanych dotąd ludzi.
- Mam nadzieję, że będziemy w pokoju razem - powiedział Hao, który aktualnie dawał kuksańca bratu.
- My musimy być w pokoju razem - poprawił go bliźniak.
- Jak wy będziecie razem w pokoju, to ten akademik długo nie wytrzyma... - skomentowała Anna, patrząc podejrzliwie na Yoh. Znała go od małego. Razem się wychowywali i nawet podczas jednej z ich dziecięcych przygód młodszy Asakura obiecał jej małżeństwo. W tamtych czasach Hao nie mieszkał ze swoją rodziną, jednak to już zupełnie inna historia. W każdym bądź razie teraz bliźniacy są nierozłączni. I bardzo kłopotliwi przy okazji...
- Oj nie przesadzaj Aniu... - Chłopak ze słuchawkami na głowie objął blondynkę ramieniem. Pocałował ją czule w czoło.
- Trochę szkoda, że nie możemy mieszkać razem wszyscy... Liczyłem, że w końcu po przyjeździe do Tokio będę mógł spać z Ayą w jednym pokoju... - Drugi bliźniak odpłynął myślami w świat dozwolony od lat osiemnastu.
- Chciałbyś, co? - zapytała brunetka z wrednym uśmiechem. Wiedziała, że starszy Asakura jest łasy na jej wdzięki. Po chwili namysłu spoważniała. - W sumie ja też...
- Naprawdę? - zapytał Hao z iskrami w oczach.
- Nie zboczeńcu! - krzyknęła Aya. Chyba trochę głośniej niż chciała, bo otaczający ich ludzie spojrzeli na przyjaciół z nieukrywanym zaciekawieniem.
- Dzięki Kotuś od razu mi robisz dobrą renomę... - westchnął długowłosy. Po chwili jednak z uśmiechem poczochrał błękitnookiej włosy. Ta przyjęła to z lekkim rozbawieniem.
W końcu przyjaciele przecisnęli się przez milion milionów swoich rówieśników, aż dotarli do ściany ogłoszeń, na której były wywieszone zakwaterowanie w pokojach.
- Dobra, szukamy siebie... - Młoda Morri zaczęła uważnie przeglądać listę. Naprawdę była podniecona tą całą atmosferą. Całe życie czekała na taką właśnie chwilę! Nie, nie chodzi o to żeby stać w tłumie rozwrzeszczanych i niewyżytych nastolatków... Miała na myśli normalne życie, jakie w końcu zaczynała. Wśród osób, które ją kochają i akceptują, z piękną perspektywą spokojnej przyszłości...
- Braciszku jesteśmy razem! - krzyknął Hao obejmując brata ramieniem.
- I z Ren'em! - wyszczerzył ząbki Yoh, uderzając po przyjacielsku młodego Tao w ramie.
- Jakim cudem... Jetem w drugiej klasie... - powiedział Ren dokładnie odczytując ponownie listę. Fakt. Pokój numer 9: Asakura Hao, Asakura Yoh, Uchiha Itachi, Tao Ren.
- Nie cieszysz się? - zapytał smutnym głosem młodszy bliźniak.
- Nie. - skwitował krótko fioletowowłosy. Chociaż tak naprawdę kamień spad mu z serca. Nie był zbyt dobry w zawieraniu nowych znajomości, a do tych dwóch idiotów już się przyzwyczaił.
- No, Renuś nie udawaj, my wiemy, że się cieszysz... - Młoda Morri spojrzała wrednie na złotookiego.
- Jak ja cie zaraz...! - wzburzony młody Tao miał już krzyknąć, żeby nie mówiła na niego „Renuś” , ale w tej samej chwili brunetka znalazła na liście swoje nazwisko i nie wyglądała na zainteresowaną oburzeniem Ren'a.
- Mam! O jestem z Anną... To może dlatego, że wszyscy razem składaliśmy papiery... - zastanowiła się. - Oprócz nas w pokoju są jeszcze jakaś Yumenai Vitsumi i Kitsune Kenami. Fajnie!
- Jeszcze ich nie znasz.. - zauważył Hao, ale błękitnooka już go nie słuchała. Zaczęła przepychać się przez tłum do tyłu. Już zobaczyła wszystko co chciała. Zostaje jej tylko iść do wskazanego pokoju i zapoznać nowe współlokatorki.
Pewnie wielu czytelników zastanawia się, czemu ta debilka tak się cieszy z tego, że idzie do szkoły? No każdy rozumie podekscytowanie, i w ogóle.. No ale to w końcu szkoła! Powinna się choć trochę smucić! A ona się zachowuje jakby zamiast jednej połknęła siedem tabletek LSD. Jej szczęście łatwo uzasadnić. Młoda Morri oraz reszta jej przyjaciół nie są zwykłymi ludźmi. Są szamanami. Osobami, które mogą łączyć się z duchami, zyskując przy tym niezwykłą moc. Całe swoje życie spełnili na przygotowywaniu się do walk szamańskich w Wielkim Turnieju, który miał wyłonić najlepszego wojownika – Króla mającego zawładnąć światem ludzi. Ich losy potoczyły się jednak w inny sposób i tylko Aya została bogiem w innym świecie. No z ich paczki wyróżnia się jeszcze Anna, która nie jest szamanem, ale też jest czynnie zaangażowana w „duchowym światku”. Jednak to już mało ważne. Postanowili, że po wszystkich przygodach w ich życiu, przyjaciołom należy się odpowiedni odpoczynek. Takim też miała być szkoła.
Przyjaciele postanowili nie przedłużać. Wzięli swoje torby i stanęli tuż przed gmachem akademika.
- To co..? - westchnął Hao. Pocałował młodą Morri w policzek. - Do zobaczenia później, dziewczyny...
- Cześć. W końcu od ciebie odpocznę! - Brunetka pokazała chłopakowi język po czym wesołym krokiem odbiegła od przyjaciół ciągnąc za sobą Annę, która nawet nie zdążyła pożegnać się z Yoh.
- Tak się czasem zastanawiam czy ona nie ma nadmiaru cukru we krwi.. - Zamyślił się Ren patrząc, na oddalające się dziewczyny. Błękitnooka przejawiała objawy ADHD od kiedy tylko się poznali. Zawsze miała nadmiary energii, była wszędzie i robiła wszystko.
- A wiesz... To bardzo możliwe... - Długowłosy wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki.
- To co, idziemy? - zapytał młodszy Asakura, kierując się w stronę drzwi akademika. Przyjaciele dołączyli do niego.
Znajdowali się na holu głównym. Po lewej stronie była stołówka, a po prawej wspólny salon. Tuż przy wejściu w swojej kanciapie dyżurował nadzorca akademika, który niewiele robił sobie ze sprawowanego stanowiska i jak gdyby nigdy nic czytał sobie książkę o niewybrednym tytule „Harce na fujarce”. Chłopcy ruszyli w stronę prowadzącą do męskiej części. Kiedy tylko weszli, poczuli, że znajdują się w innym świecie. Gdzie okiem nie sięgnąć, rozwrzeszczane chłopaki, biegają skaczą, wrzeszczą. Już po pierwszym kroku w akademiku, Hao ledwie nie dostał piłką koszykową w twarz. Na szczęście szatyn ma dobry refleks i w ostatniej chwili złapał przedmiot. Ktoś rozłożył mały basen dla dzieci na korytarzu i twierdząc, że są jeszcze wakacje, moczył w nim nogi. Inni przenosili jakieś meble. Dwóch chłopaków postanowiło pobawić się w ninja. Wzięli prześcieradła. Stawali przy białych ścianach i udawali, że ich nie było. A kiedy ktoś już sprawiał wrażenie, że ich nie widzi, narzucali prześcieradło na delikwenta.
- Bojam się... - W oczach Yoh pojawił się strach. Przysunął się bliżej brata.
- Ja też. - przyznał długowłosy.
- A ja się czuję jak w dziczy.. - mruknął Ren. Już wiele rzeczy w swoim życiu widział. Przyzwyczaił się do dziwnych zachowań swoich przyjaciół (nie tylko Hao i Yoh, ale całej ich paczki składającej się z ponad dwudziestu osób), jednak niektóre zachowania nadal go dziwiły. Szczególnie, że był wychowywany dość surowo, w otoczeniu samych dorosłych, bez rówieśników. No niby miał siostrę, ale starszą. I wolał nikomu nie opowiadać o tym, że przez pierwsze sześć lat życia bawił się z nią lalkami Barbie...
- Reeeen... - Starszy Asakura pomachał złotookiemu ręką przed twarzą. - Odpłynąłeś.
- Nie twoja sprawa co ja robię z Jun! - prawie krzyknął młody Tao. Po chwili się uciszył. Czuł na sobie wzrok innych uczniów. Nie lubił być bezpośrednio w centrum uwagi.
- Okeeey.. - Bliźniacy spojrzeli na przyjaciela z szokującymi minami. Co się roiło w głowie fioletowowłosego..? I co on robił z Jun?
Temat dziwnego zachowania Ren'a zostawili na inną okazję. Doszli pod właściwy numer pokoju. Znajdował się on na drugim piętrze, na samym końcu korytarza. Hao zapukał, po czym pociągnął za klamkę. Drzwi otworzyły się i oczom młodzieńców ukazał się widok dość przestronnego pokoju. Umeblowany skromnie, aczkolwiek widać, że ktoś poświęcił mu chwilę czasu, aby nadać chociaż odrobinę gustu tym czterem ścianom. Pod ścianami stały jednoosobowe łóżka, na których leżała nienawleczona pościel. Nasza wesoła gromadka dobrą chwilę zastanawiała się, czego to jest powodem, po czym wszyscy doszli do jakże odkrywczego, a zarazem przerażającego wniosku, że będą musieli sami się nią zająć. Poza tym w pokoju znajdował się spory stół w kolorze mahoniowym, a do niego dostawione były cztery krzesła tejże samej barwy. W kącie stała duża trzydrzwiowa szafa, w którą wmontowane było sporej wielkości lustro. Na suficie wisiał gustowny żyrandol. Nad każdym łóżkiem wisiała kilkupiętrowa półka. Trzy ściany były koloru wrzosowego, na jednej z nich znajdowało się duże okno i wyjście na balkon. Ostatnia była pokryta ciemnofioletową tapetą.
- Ciemno – mruknął niezadowolony Hao.
- Pedalsko – pokręcił z niesmakiem Ren.
- Łał... - wyrwało się Yoh. Oczyma omiatał ściany. Pokój był naprawdę ładny. Ale najważniejsze, ze było łóżko, co dla młodego Asakury dawało pełnię szczęścia.
- Chyba jest w trzeciej klasie - powiedział Ren. Przyjaciele spojrzeli na niego pytająco. - No ten cały Uchiha...
Złotooki pokazał palcem na łóżko, gdzie stała duża torba, a obok niej kilka książek do trzeciej klasy. Bracia kiwnęli ze zrozumieniem głowami
Chłopak ze słuchawkami na głowie podszedł do pierwszego łóżka po prawej stronie. Pchnął swoją torbę z ubraniami w kąt, po czym rzucił się na posłanie.
- Jak wy sobie chcecie, ja się stąd nie ruszam... - powiedział. Położył się wygodnie.
- Śpiochu! - krzyknął z wyrzutem jego bliźniak. - Spałeś w autobusie, spisz tutaj... Powinieneś urodzić się leniwcem...
- Już mu mało brakuje - skomentował Ren. - Tylko gałęzi do zwisania...
- Odczep się.. - Yoh rzucił w przyjaciela poduszką. Młody Tao schylił się w odpowiednim momencie, a lecący przez pokój przedmiot zatrzymał się na twarzy osoby, która właśnie weszła do pokoju.
Był to wysoki, przystojny chłopak o pięknych, ciemnych oczach z przebłyskiem oliwkowej barwy. Jego czarne włosy sięgające łopatek spięte były w luźny kucyk. Nałożył na siebie kremową koszule i ciemną kamizelkę. Jego czarne obcisłe spodnie były spięte paskiem nabitym ćwiekami. Na nogach nastolatka widniały długie glany. Kiedy poduszka spadła na ziemię przyjaciołom ukazał się zdegustowany wyraz twarzy bruneta. Chłopak wszedł powoli do pomieszczenia. Zamknął za sobą drzwi.
Yoh usiadł na łóżku. No to ładny początek... W sumie niech ten „przybysz” się cieszy, że to tylko poduszka. Anna kiedyś rzuciła w Asakurę chlebakiem...
- Wybacz... - powiedział młodszy Asakura, wstając z posłania. - To nie było wycelowane w ciebie...
- Spoko, rozumiem... - Brunet postanowił się opanować. Tak naprawdę był wściekły. Jest w trzeciej klasie i przez ostatnie dwa lata mieszkał w pokoju sam. A teraz co?! Kochany pan dyrektor uświadomił sobie, że ma za mało pokoi i musi mu dorzucić gromadkę rozwrzeszczanych bachorów! A on tak bardzo lubił być samemu sobie panem... - Nazywam się Uchiha Itachi. Uczę się w trzeciej klasie. Jestem również przewodniczącym szkoły, więc jeśli będziecie mieli jakiś problem, możecie się do mnie zwrócić.
- Ja mam niedorozwiniętego brata, mogę zgłosić zażalenie? - zapytał Hao uderzając bliźniaka w tył głowy. Nie trzeba było długo czekać na reakcję młodszego Asakury. Rzucił się na długowłosego. Oboje upadli na ziemię. Zaczęli się szamotać i targać za włosy.
Ren w akcie niemocy przejechał sobie ręką po twarzy. Podszedł do zdezorientowanego młodego Uchihy.
- Ren Tao. - Fioletowowłosy podał nowemu współlokatorowi rękę. - Bliźniaki to Yoh i Hao Asakura.
- Miło mi. - Westchnął Itachi. Patrzył na szamotających się po podłodze braci. Uśmiechnął się lekko. On tez ma młodsze rodzeństwo i dokładnie rozumie takie zachowanie. Sam często droczy się z bratem.
- Musisz się do tego przyzwyczaić. - Niewyraźnie uśmiechnął się złotooki. On już nawet nie reagował na bijatyki przyjaciół. Po prostu przyjmował to ze stoickim spokojem. - Oni mają takie napady średnio raz na dwadzieścia minut.
- To będzie ciekawie... - westchnął głośno. Przeszedł przez pokój. Zgrabnie przeskoczył braci i podszedł do łóżka stojącego z lewej strony pod oknem. - To jest moje, wy się już dzielcie jak chcecie.
Ren nie zamierzał być wybredny. Domyślał się, że Hao będzie chciał mieć posłanie koło Yoh, więc za duży wybór mu nie został.
Bliźniacy już się trochę uspokoili. Teraz siedzieli na łóżku, które wybrał sobie młodszy Asakura. Wzajemnie doprowadzali się do jakiego takiego ładu, bo w tej chwili oboje wyglądali, jakby ich w sokowirówce wykręciło.
- Witam drogą młodzieży! - Do pomieszczenia wszedł dość potężnej budowy mężczyzn. Był siwy, aczkolwiek miał bujną czuprynę. Jego oczy świeciły łobuzersko. Uśmiechnął się przyjaźnie i jeśli mamy być szczerzy, wyglądał jak zjarany. Odziany w błękitną koszulę rozpiętą z góry na dwa guziki oraz czarne spodnie od garnituru. Wypastowane buty lśniły niczym reflektory w nocy widziane z perspektywy króliczka siedzącego na środku drogi...
- Dzień dobry panie dyrektorze! - Bliźniacy wstali jak na komendę. Wyszczerzyli swoje mordki w przepiękny uśmiech. Ren również wstał, ale nie był aż tak radosny jak bracia.
- Widzę, ze już nie będziesz taki samotny, Itachi~chan. - Mężczyzna uśmiechnął się ironicznie. - Wiem, że się przyzwyczaiłeś do bycia samemu w pokoju, ale wiesz... Jako dyrektor doskonały dbam o twoje uspołecznienie.
- Dzięki. - W tym jednym słowie był zawarty cały sarkazm tego świata.
- Bardzo proszę! - Staruszek wyszczerzył się od ucha do ucha. Jak on lubił sprawiać przyjemność swoim uczniom! - Mam nadzieję, że podoba wam się nasza szkoła, a właściwie akademik, bo szkołę poznacie dopiero jutro... Zapraszam was na kolacje o godzinie osiemnastej. Obecność obowiązkowa.
- Dziękujemy, Jiraya~san. - odpowiedzieli współlokatorzy.
- Dobra, to skoro już oficjałkę załatwiłem to idę. Nie jesteście dla mnie na tyle interesujący, abym tu został. Czeka mnie teraz akademik dziewcząt... Cześć wam!
Dyrektor aż zatarł ręce z radości. Kochał nowy rok szkolny! Każdego kwietnia** poznawał nowe, piękne dziewczęta i mógł nawet bezkarnie chodzić po ich pokojach! Jego życie jest piękne!
Jiraya wyszedł. Przez kilka chwil w pomieszczeniu panowała absolutna cisza.
- Co to znaczy, że nie jesteśmy dla niego zbyt interesujący? - prychnął Hao. Co on jest jakiś gorszy od innych?
- No ty się ciesz, że się tobą nie interesuje... - Itachi zaśmiał się. - To stary erotoman... Jak będziecie czytać jakieś mangi ecchi czy hentai w szkole to liczcie się z tym że wam zarekwiruje...
- Sprawia wrażenie fajnego kolesia... - Yoh wyszczerzył swoje białe ząbki. Lubił wyluzowanych ludzi, a Jiraya najwidoczniej do takich należał.
- Bo jest fajny. Można z nim uzgodnić wszystko, za nową mangę umie zwolnić z lekcji, jak się ma sprawdzian. Oczywiście jak się ma u niego chody... - Młody Uchiha powiedział ostatnie zdanie jakby z wyższością.
- Jiraya powinien się z tobą dogadać. - Młodszy z bliźniaków spojrzał na brata z podstępnymi iskrami w oczach.
- Niby dlaczego? - Zapytał Hao.
- Ayi się zapytaj... - Chłopak w słuchawkach dostał otwartą ręką w tył głowy.
Ren tylko przekręcił z politowaniem oczami. Kolejne lata męki z tymi dwoma dziwnymi klonami... Ale w sumie.. kogo on oszukuje? Tak naprawdę przecież sam czuł się ich bratem. I chociaż nie okazuje tego w taki sposób jak oni, też cieszy się, że są razem. Nie wyobraża sobie życia bez żadnych przyjaciół u boku. Szkoda, że nie mogą być tutaj wszyscy razem.. No, ale co on na to poradzi? Faust już dawno wyrósł z okresu szkolnego. Był znanym i szanowanym doktorem w swojej rodzinnej klinice. Ryuu razem z Koken zwiedzają Europę. Lyserg postanowił zostać w swoim rodzimym Londynie. Z tego co wiadomo złotookiemu, anglik mieszka z jakąś ciotką. Joco... O Joco... Zakała ich wielkiej przyjacielskiej rodziny... Nie, nie chodzi o to że jest murzynem, tylko że jest głupi i Ren chyba nigdy się nie przyzwyczai do jego żartów... Czarnoskóry kazał się odwieźć do Nowego Yorku. Co prawda młody Tao nie wie, co komik ze spalonego teatru chce tam robić, no ale skoro chciał... Horohoro razem z Pilicą mieszkają w rodzinnej wiosce. Całe dnie spędzają na zajmowaniu się ogrodem i uprawą lilii wodnych, czy co oni tam hodują... Naoko i Kumiko wyjechały do Chin, żeby tam żyć spokojnie w rodzinnym miasteczku. Tamao znajduje się obecnie pod opieką Yohmei i Kino Asakura. Widząc jak silna stała się Aya, różowowłosa postanowiła, że też pokaże na co ją stać. Na moc taką jak ma młoda Morri Tamao nie ma szans, ale może zdoła w szamaństwie polepszyć się choć trochę... Chociaż w sumie teraz to złotooki nie widzi sensu.. Shi i Saison, którzy po całym złu wyrządzonym Hao i Ayi stali się w końcu sprzymierzeńcami, zamieszkali razem w Tokio. Co ciekawsze zgodzili się być prawnymi opiekunami młodej Morri, aby ta miała łatwiejsze życie w papierkowych sprawach. Morty również poszedł do szkoły. Tyle że jego ojciec obowiązkowo wysłał malucha do prestiżowego liceum w Ameryce. Podsumowując wszystko skończyło się dobrze i szczęśliwie.
- Te, marzyciel o której tak myślałeś, co? - Starszy Asakura z wrednym uśmieszkiem na mordce rzucił poduszkę prosto w twarz Ren'a. Młody Tao nic nie odpowiedział tylko rzucił się na długowłosego. Minęły może cztery sekundy, a do bójki był wciągnięty Yoh.
Itachi siedział na swoim łóżku z miną What The Fuck. Coś on czuje, że jego spokojne, piękne życie zamieni się teraz w mini piekło... Jednak nie zdawał sobie sprawy jakie szatańskie nasienia znajdują się po drugiej stronie ściany. Co prawda był świadom, że jego pokój sąsiadował z akademikiem dziewczyn, ale poprzednie lokatorki były bardzo spokojne. Mało imprezowały, uczyły się pilnie. Teraz jednak skończyły szkołę i wyjechały z akademika.
On jeszcze nie wie z kim będzie sąsiadował...
W tym samym czasie, w którym chłopaki próbowali się zakwaterować, Aya i Anna robiły to samo. Kiedy weszły do akademika, zastał je duży harmider (aczkolwiek nie porównywalny do tego u chłopaków). Niektóre z panien nie mogły znaleźć swojego pokoju, nie były przypisane nigdzie... Inne ciągnęły ledwo swoje przeogromne bagaże.
-Co one mają w tych torbach?- pomyślała młoda Morri. Spojrzała na swój bagaż, jakim był podróżny plecak i niewielka turystyczna torba. Kiedy patrzyła na nastolatki tachające ogromne walizy ciuchów, miała ochotę je otworzyć i zobaczyć co jest w środku. A może to coś z nią jest nie tak? Hao też ma większy bagaż od niej... No ale u niego tylko 10% miejsca w torbach zajmują żele, maseczki i odzywki do włosów... Na swoje „loczki” wydaje więcej niż na nią... Ale co ona poradzi? W sumie bardzo lubiła jego wygląd i cieszyło ją to, że starszy Asakura o siebie dba. Lecz musi na niego trochę ponarzekać, żeby nie było czarnookiemu za dobrze!
Dziewczyny w końcu doszły do swojego pokoju. Brunetka spojrzała na przyjaciółkę z ciepłym uśmiechem.
- Witaj w naszym nowym domu. - Błękitnooka objęła Annę ramieniem, po czym otworzyła drzwi. Ich oczom ukazał się piękny widok pokoju. W gruncie rzeczy wystrojem nie różnił on się zbytnio od pomieszczenia chłopaków. Jedynym aspektem, który odbiegał od męskiej części był kolor ścian. W pokoju dziewczyn było o wiele jaśniej, gdyż dominował tu pomarańcz z odrobiną jasnego brązu w postaci tapety na lewo od wejścia do pokoju.
Na jednym z łóżek od okna leżała dziewczyna. Jej długie brązowe włosy były swobodnie rozrzucone na poduszce, a oczy zamknięte. Ubrana w biały top oraz czerwony żakiet, wystukiwała rytm słuchanej właśnie na mp3 piosenki. Na nogach miała czarne rurki oraz trampki tego samego koloru co jej odzież wierzchnia. Chyba nie zauważyła przybycia dziewczyn, gdyż nadal trwała w tej samej pozycji.
- Już! - Nagle uwagę Ayi i Anny przykuła druga postać znajdująca się w pomieszczeniu. Miała płomienno czerwone włosy, sięgające jej niewiele za ramiona oraz duże zielone oczy. Ciało nastolatki krył sweterek w czarno-białe paski oraz krótkie jeansowe spodenki. Na nadgarstkach miała mnóstwo rzemyków. Stopy dziewczyny zdobiły zakolanówki oraz mocno wysłużone Conversy. Na głowie miała czarny kapelusz. Co najbardziej zdziwiło młodą Morri, czerwonowłosa wyszła z... szafy... Szybko jednak się otrząsnęła. Odważnie weszła do pokoju.
- Ohayo! - krzyknęła uśmiechnięta brunetka. Obie dziewczyny spojrzały na nią. Szatynka wyjęła sobie słuchawki z uszu i wstała z łóżka. Wyszczerzyła swoje białe ząbki.
- Ohayo! Ja jestem Kitsune Kenami, a to Yumenai Vitsumi! Pewnie jesteście naszymi współlokatorkami? - Zielonooka wyciągnęła rękę. Brunetka odwzajemniła gest.
- Tak. Nazywam się Morri Aya, a za mną stoi Kyoyama Anna. Miło nam!
- Ej! Umiem jeszcze mówić sama za siebie! - krzyknęły równocześnie blondynka i czerwonowłosa. Spojrzały na siebie niepewnie. Obie nie lubiły jak ktoś wkracza na ich teren, a tym bardziej wchodzi w słowo. W ślepiach nastolatek można było dostrzec iskry zacięcia.
Kenami i Aya zaśmiały się nerwowo. Nie miały ochoty na jakieś sprzeczki i to pierwszego dnia ich wspólnego mieszkania... Dlatego też postanowiły od razu zmienić temat.
- Myślałam, że te pokoje będą mniejsze. - przyznała młoda Morri rozglądając się dookoła. W sumie to był przecież jej pomysł, żeby zamieszkać w akademiku. Reszta uznała, że nie jest zły i na pewno będzie śmiesznie. Tak trafili tutaj...
- Warunki są bardzo porządne. - Wyszczerzyła ząbki Kenami. - Już zajęłyśmy swoje łóżka, mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko...
- Nie, przynajmniej ja. - Aya spojrzała na blondynkę stojącą w drzwiach.
- Ja też nie mam nic przeciwko, przynajmniej mi słońce nie będzie świecić. - Młoda Kyoyama podeszła do posłania z prawej strony i usiadła na nim. Ręką pogładziła pościel leżącą na łóżku. Zaraz trzeba będzie ją nawlec..
- Witam drogie panie! - W drzwiach stanął Jiraya. Uśmiechnął się przyjaźnie do dziewcząt. Nie, nie był żadnym pedofilem. Interesowały go kobiety, przez które nie trafi do więzienia za molestowanie nieletnich. Mimo tego, można popatrzeć prawda? Młode, piękne, świeże... Będzie miał wenę na nowy rozdział w swoim kolejnym arcydziele!
- Dzień dobry panie dyrektorze! - krzyknęły razem dziewczyny.
- Chciałbym wam życzyć miłego pobytu w naszej szkole jak i akademiku. Mam zaszczyt was zaprosić na oficjalną kolację o godzinie osiemnastej w jadalni. Mam nadzieję, że lata spędzone w Akumine, będą najlepszym czasem w waszym życiu!
- No to Jiraya~san bardzo dobrą przyszłość nam wróżysz, jeśli w naszym życiu najlepszym wspomnieniem ma być liceum... - zaśmiała się zadziornie młoda Morri.
Białowłosy spojrzał na dziewczynę uważnie. Ma co do niej dziwne przeczucie.. Chyba będzie ją często widywał na dywaniku. Przynajmniej na taką wygląda z twarzy.
- Jestem tu dyrektorem, muszę wychwalać swoją placówkę. - Odwzajemnił gest białowłosy. Ukłonił się lekko nastolatkom. - Na mnie już czas. Do zobaczenia na kolacji.
- Do widzenia Jiraya~san! - Współlokatorki pożegnały się z mężczyzną. Kiedy tylko wyszedł, młoda Morri głośno się zaśmiała. Jedną z jej umiejętności była zdolność odczytywania światopoglądu i myśli innych osób. A ten wesoły staruszek, miał dość... Ciekawe wyobrażenie o życiu. I że też ktoś taki jest pedagogiem...
Aya odwróciła się. Spojrzała na otwarte drzwi balkonowe. Wyminęła zręcznie Kenami i Vitsumi, po czym wyszła na balkon. Widok zapierał dech w piersiach, mimo iż mieszkały stosunkowo nisko. Nieopodal szkoły rozpościerało się wielkie jezioro. Szum jego błękitnej tafli wody akompaniował szelestowi lasu rosnącego wokół zbiornika. Dalej można było zaobserwować zarysy gór. Młoda Morri wciągnęła świeże powietrze do płuc. Jak rześko... Aż trudno uwierzyć, że przyjechała się tu uczyć!
- Piękny widok, prawda kochanie? - Błękitnooka aż podskoczyła czując ten ciepły głos tuż przy swoim uchu. Przerażona spojrzała w bok. Szczęka jej opadła, kiedy zobaczyła Hao tuż przy swojej twarzy. Stał spokojnie po drugiej stronie bocznej barierki. Zaczął głośno rechotać widząc zszokowaną minę ukochanej.
- Co ty tu robisz?! - wrzasnęła. Współlokatorki zaintrygowane krzykiem młodej Morri, wyszły na balkon.
- Na serio Hao, co ty tu robisz? - zapytała Anna. Również była zdziwiona widokiem długowłosego.
- Mieszkam. - Wyszczerzył wszystkie ząbki czarnooki. Za jego plecami stanęli chłopaki. Itachi patrzył się na młodziaków sceptycznie. Rozwrzeszczana gromada debili... I jego życie znów nabrało barw...
- To przestań! Miałam od ciebie odpocząć! - prychnęła gniewnie. No co on sobie wyobraża?! Prześladowca.. Po chwili jednak błękitnooka uśmiechnęła się. - Naprawdę mieszkacie obok?
- Nie na niby, to tylko nasze cybernetyczne hologramy, prawdziwi my siedzimy w drugiej części akademiku. - Ironię wyciekającą z ust Rena można było łapać do kubeczka i potem dolać do herbatki.
- Ale fajny czub... - Wyrwało się Kenami, która jak zahipnotyzowana patrzyła na fryzurę młodego Tao. Złotooki spojrzał na nią wściekłym spojrzeniem. Dziewczyna jednak nic sobie z tego nie zrobiła, tylko uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- To my się bardzo cieszymy, że wszyscy się znacie, ale miło by było... - Do głosu doszła Vitsumi, niestety nie dane było jej dokończyć.
- Nie, jego nie znam. - Aya przeskoczyła zwinnie przez barierkę i podeszła do Itachi'ego. Stanęła niesamowicie blisko, tak iż ich torsy prawie się stykały. Brunetka dźwignęła się na palce. Spojrzała oskarżycielsko na bruneta. - Kim ty jesteś człowieku?
- No właśnie? - mruknęła młoda Yumenai. Patrzyła na wszystko co się działo z zaciekawieniem.
- U...Uchiha Itachi... - Chłopak chciał zrobić krok do przodu, ale poczuł opór w postaci barierki. Był w potrzasku. Nie wiedział co zrobić, napór wzroku błękitnookiej przerażał.
Hao subtelnie przysunął się do młodej Morri. Złapał ją w pasie i odsunął od bruneta. Jako, że balkon miał swoje ograniczenia przestrzenne, Asakura wsunął się w głąb pokoju chłopaków.
Nastolatkowie mogli usłyszeć niezwykle donośny śmiech brunetki.
- Dziewczyny oni mają różowy pokój! - krzyknęła ze łzami śmiechu w oczach.
- Nie różowy a wrzosowy! - Poprawił przyjaciółkę młody Tao.
- Tak... Wrzosowy, bardzo męski... - prychnęła rozbawiona dziewczyna.
- Ren, sam mówiłeś, że pedalski.. - zauważył wyszczerzony jak zwykle Yoh.
- Cicho! - zganił młodszego Asakurę fioletowowłosy. Na co dzień trudno wpoić do głowy szatyna listę zakupów składającą się z chleba, ale wyjątkowo dziś musiał walić cytatami złotookiego! Ciężkie życie... - A tak w ogóle to jestem Tao Ren.
- Yumenai Vitsumi. - Uśmiechnęła się uroczo czerwonowłosa. Nawet nie pomyślała, że mogą mieć pokój tuż obok chłopaków!
- Kitsune Kenami. - Szatynka lekko się ukłoniła.
- To Asakura Hao. - powiedział chłopak w słuchawkach, podchodząc do brata trzymającego Ayę. Złapał bliźniaka za głowę i zaczął energicznie trzeć mu czuprynę.
- A ten, co zaraz dostanie w łeb, to Yoh... - Zaśmiał się długowłosy. Puścił brunetkę. Zaczął się bronić przed napastnikiem. W rezultacie oboje wpadli do pokoju. Błękitnooka pokręciła głową z rozbawieniem.
- Morri Aya i Kyoyama Anna. - brunetka przedstawiła siebie i przyjaciółkę.
Itachi patrzył na to wszystko trochę w szoku. Co się stanie z jego spokojnym życiem? Umrze w ciężkich konwulsjach...
- Wiecie już do jakiej klasy będziecie chodzić? - zapytała Kenami.
- Nie, nie sprawdziliśmy tego. - odpowiedziała Anna. W sumie to przyjazd do tej akademii to był spontan. Tak naprawdę nikt z nich nie myślał chyba o tej szkole jako o miejscu edukacji. No.. Może Hao, który ambitnie postanowił zostać lekarzem. Ren i tak już za młodu został wyedukowany przez najlepszych nauczycieli w kraju, także chłonął wiedzę jak gąbka. Nie musiał chodzić do szkoły, żeby móc się uczyć. Dla niego przeczytanie raz książki wystarczyło, aby zapamiętał ją do końca życia. Młoda Morri... Ona i tak ma kasy jak lodu, edukacja jej jest na guzik potrzeba. Wystarczy, że musi się uczyć czarów i zaklęć demonów. Yoh tu przyjechał z racji brata i tego, że mogą się dobrze bawić. A ona...? Blondynka po prostu nie chciała opuścić narzeczonego oraz reszty swoich przyjaciół. Cała ich piątka raczej nie myślała „na poważnie” o szkole.
- My będziemy razem w B. - uśmiechnęła się młoda Kitsune, obejmując ramieniem czerwonowłosą, która przyjęła gest raczej sceptycznie. Obie dziewczyny znały się praktycznie od dziecka. Traktowały się jak siostry i naprawdę cieszył je fakt, że będą razem w pokoju, a nawet klasie.
- Barany. - Aya pokazała dziewczynom język. W sumie to ciekawe w jakiej klasie ona będzie...
*~*~*
- Barany! - zaśmiała się w niebo głosy Kenami. Na wywieszonych przed jadalnią listach były wypisane składy klasy. Okazało się, że wszyscy są w klasie „B”. No Ren oczywiście w II klasie... Jedynie Itachi się wyłamał. Był w „C”.
- Ja się naprawdę od niego nie uwolnię... - westchnęła młoda Morri, szczypiąc długowłosego w ramię. Ten cicho jęknął.
- Ej no! Aż tak bardzo ci przeszkadzam? - zapytał z uśmiechem Hao. Objął dziewczynę ramieniem i pocałował ją w policzek.
- Tak. - Wtuliła się w starszego Asakurę. Lubiła się z nim drażnić. Tak naprawdę to spodziewała się tego, że będą razem w klasie. Być może dlatego, że podpuściła jednego z demonów, żeby natchnął dyrektora na połączenie ich w klasie... Ale cicho! Bo ją jeszcze ze szkoły wyrzucą za kłamstwa...
Weszli do jadalni. Przy kwadratowych stołach siedzieli już inni uczniowie. Zaletą tych mebli było to iż można było do nich dostawić nieograniczoną liczbę krzeseł. No w miarę rozsądku oczywiście... Większość z nich ruszyła do długiej kolejki przy barze i tylko Itachi się wyłamał. Poszedł gdzieś w zupełnie inną stronę. Nikt mu za bardzo nie bronił, no bo w końcu nie przywiążą go do siebie. Zresztą, przecież on był w trzeciej klasie pewnie miał swoich starych znajomych.
Przy ladzie można było sobie wybrać jeden z pięciu zestawów kolacyjnych. No cóż, ta szkoła była dość elitarna (nie dostawał tu się byle kto, no chyba że miał dobre układy z demonami), więc nie dziwne, że zarówno pokoje jak i kuchnia były dobrze wyposażone. Każdy z przyjaciół zamówił sobie to co chciał. Przez chwilę musieli dobrze się skupić, aby znaleźć puste miejsce. Na szczęście znaleźli stolik dla siebie. Spokojnie usiedli.
- Widać, że się dobrze znacie. - powiedziała Kenami patrząc na ostrą wymianę zdań pomiędzy Ren'em i Ayą a Hao i Yoh na temat wyższości mleka nad herbatą.
- No bliźniaki to raczej od urodzenia.. - Vitsumi spojrzała na szatynkę z politowaniem. Młoda Kitsune jednak nic sobie nie robiła z uwagi przyjaciółki. Wręcz przeciwnie, pacnęła ją lekko po głowie.
Bracia spojrzeli na siebie nerwowo. Tak naprawdę poznali się dopiero rok temu. Wcześniej ich drogi życiowe były rozłączone. Naprawdę żałowali tego, iż stracili ponad czternaście lat życia bez siebie. Teraz Asakurowie byli jak papużki nierozłączki. Pewnie jakby dostali osobne pokoje i tak zamieniliby się z kimś.
- Trochę razem przeżyliśmy i to nas do siebie zbliżyło. - wyjaśnił Yoh. Spojrzał na swoich kompanów. Wszyscy głośno zaśmiali się, nawet Anna. No tak mieli wiele prób swojej przyjaźni, ale na szczęście z każdej wyszli obronną ręką. Nie zamierzali jej bynajmniej kończyć...
- To tak jak my! - wyszczerzyła ząbki Kenami, obejmując ramieniem siedzącą obok czerwonowłosą, która automatycznie dźgnęła ją między żebra.
Ich rozmowę przerwał niezwykły gwar, który powstał na skutek wejścia na salę dyrektora. Wszyscy uczniowie wstali.
- Dobra, dobra siadajcie.. - zaśmiał się Jiraya. Do młodzieży podchodził na luzie, co do tej pory dawało owocne skutki. On był fair wobec swoich studentów, a oni to odwzajemniali. - Po pierwsze dobry wieczór wam wszystkim. Widzę wiele nowych twarzy, ale starych gęb też nie brakuje... Spokojnie, ja nie gryzę, nie biję i nie gadam długich przemówień. Sam głodny jestem i nie zamierzam przedłużać waszych oczekiwań. Chciałem tylko podziękować, że wybraliście akurat naszą szkołę, jako swój nowy dom i że będziecie się czuli jak najlepiej. Nie życzę sobie żadnych problemów z nowymi uczniami, jeśli chodzi o zjawisko fali w akademiku. Zresztą nad wszystkim tutaj czuwa nasz kochany zarządca akademika pan Hakate Kakashi, który niestety z nieznanych mi powodów jest w tej chwili nieobecny... No ale trudno. Jeśli będziecie mieli jakikolwiek problem zgłoście się do niego, do mnie, bądź jeśli wolicie młodą pomoc zapraszam do pokoju numer 9 gdzie urzęduje nasz najlepszy przewodniczący rady uczniowskiej Uchiha Itachi. To z ogłoszeń parafialnych z mojej strony to chyba wszystko... Kilka słów do młodej kadry chciał jeszcze przekazać wyżej wspomniany Itachi~kun... Ja osobiście życzę smacznego i do zobaczenia. A teraz zapraszamy cię Itachi!
Jiraya zszedł ze środka jadalni i udał się do drzwi wyjściowych. Jego miejsce zajął już dobrze nam znany brunet. Odchrząknął cicho. Miał już zacząć mówić, ale cała sala zaczęła głośno gadać. Każdy wyrażał swoje emocje po spotkaniu z nowym dyrektorem. Młody Uchiha stał po środku czekając aż ktoś zwróci na niego uwagę. Gdy to się jednak nie stało, machnął tylko ręką i nieco niezadowolony zszedł z „mównicy”. Zrezygnowany dosiadł się do swoich współlokatorów.
- Bieduszku nie dali ci dokończyć... - zaśmiała się Vitsumi.
- Nie dali mi zacząć... - prychnął głośno.
- A mi się to strasznie nie podoba... - Wszyscy przy stoliku spojrzeli zdziwieni na Ayę. - No co? Dyrektor mężczyzna, zarządca mężczyzna, przewodniczący mężczyzna! O nie! Za rok to ja będę przewodniczącą!
- Kotuś ty się jeszcze nawet nie zaczęłaś tu uczyć... - westchnął głośno Hao.
- No właśnie, wcześnie zacznę swoją karierę! Itadakimasu!- uśmiechnęła się błękitnooka, po czym zaczęła jeść. Była strasznie głodna i nie zamierzała czekać na cokolwiek jeszcze.
- Itadakimasu! - odkrzyknęła cała reszta, biorąc przykład z młodej Morri złapali za pałeczki.
*~*~*
Aya stała oparta o barierkę balkonu. Z uśmiechem patrzyła na migoczące gwiazdy. Niebo było dzisiaj wyjątkowo przejrzyste. A może to magiczne miejsce tak pięknie oddziaływało na granatowy firmament? Brunetka nie była tego pewna. Wiedziała tylko tyle, że nocą cały teren akademika stawał się jeszcze piękniejszy.
- Nie śpisz kochanie? - Dziewczyna usłyszała ciepły głos Hao. Stał tuż obok niej. Wyglądał naprawdę słodko taki poczochrany i wybity ze snu. Do tego ta przekrzywiona na bok piżama... Młoda Morri pokręciła lekko głową z uśmiechem.
- Nie, jakoś tak.. Nie mogę zasnąć. Chyba za dużo emocji. - przyznała. - No wiesz... W końcu spełniło się jedno z moich marzeń, mogę być chyba podekscytowana?
- Możesz, daje ci do tego pełne prawo.. - zaśmiał się Asakura. Złapał twarz błękitnookiej w dłonie i pocałował ją czule w czoło. Nie mógł dać wiary, że naprawdę zaczyna się ich nowe życie. Ciekawe jacy będą nauczyciele? I jacy uczniowie w klasie? Ich grupa zgra się, czy każdy będzie chodził osobno? No cóż, długowłosy jeszcze nigdy nie był w szkole, więc dręczyło go o wiele więcej pytań niż całą resztę.
- Kocham cię Hao. - Brunetka wtuliła się w tors Hao. Zawsze był taki cieplutki... Tak jakby miał o kilka stopni wyższą temperaturę niż cała reszta świata.
- Ja ciebie też. - Długowłosy odwzajemnił uścisk. Stali tak chwilę, dopóki szatyn nie zaczął ziewać. No cóż wstał tylko, aby skorzystać z toalety, ale widząc, że Aya stoi na balkonie postanowił podejść. Sen był jednak dość silnym wrogiem, z którym Asakura nie umiał sobie poradzić.
- Dobra, kładźmy się. Jeszcze mi jutro nie wstaniesz... - Brunetka pogłaskała go po głowie, dała buziaka w policzek i udała się do pokoju dziewcząt. - Dobranoc Hao.
- Dobranoc Kocurku. Kolorowych snów. - Czarnooki poszedł do siebie. Widząc, że jego brat podczas snu zrzucił z siebie kołdrę, podszedł do niego i szczelnie opatulił. Pogładził bliźniaka lekko po policzku. Chwilę potem wsunął się pod swój koc. Zasnął mając przed sobą wspaniałą perspektywę przyszłości...
~*~ ENDING ~*~
Vitsumi: Dlaczego robisz ze mnie człowieka sk*rwiela? Q_Q
Kenami: Nie muszę robić.. Ty nim jesteś...
Vitsumi: Foszek... * kuca w kącie*
Kenami: Okey...
Aya: Czy my tu nie miałyśmy wyjaśnić kilku istotnych rzeczy?
Hao: Chyba mieliśmy... Nie zapominajcie, że my też tu jesteśmy...
Aya: Ja wiem, że ty zawsze za mną łazisz, prześladowco!
Kenami: Dobra spokój już! O Ren... Czuuub @_@
Ren: Nie lubię cię... *zły wzrok na Kenami*
Kenami: Ale ty jesteś nie miły... No nic. Co to ja chciałam... A! Przypomniało mi się. Dla wszystkich, którzy są zdziwieni podanym tu miesiącem. W Japonii rok szkolny zaczyna się w kwietniu, taki też czas jest użyty w opowiadaniu. Cała zagadka.
Yoh: Skoro już wyjasniłaś to co chciałaś, to czy mogę się już położyć?
Anna: Ty nic tylko śpisz i spisz!
Yoh: Ale Aniu zobacz, która jest godzina... A jutro do szkoły...
Itachi: Jak tak was słucham to mam ochotę popełnić seppuku..
Vitsumi: *stoi przy brunecie z nożem w ręku*
Itachi: Dzięki...
Kenami: I ty uważasz, że nie jesteś człowiekiem skurwielem? Coś czuję, że zaraz mi się za ten tekst dostanie... * klęka i kładzie ręce na głowę w geście samoobrony *
Aya: Etto... No nic... Mamy wszyscy nadzieję, że pierwszy odcinek wam się podobał! Zapraszamy serdecznie na kolejny, który ukarze się już niedługo!
Hao: Bylibyśmy wdzięczni, aby każdy kto chce być informowany o nowych postach napisał to w komentarzu. Możecie podać adres własnej strony albo gg...
Kenami: Jeśli chcecie dostać się do linków, również prosimy uprzejmie o poinformowanie... Jak widzicie na razie blog jest w trakcie powstawania i pewnie trochę minie, aż stanie na równe nogi. Postaram się to zrobić w miarę możliwości jak najszybciej.. Jak na razie do następnego!
Bardzo mi się podobał pierwszy odcinek.;)
OdpowiedzUsuńWiesz, jak się cieszę, że bliźniacy tak dobrze się dogadują? Uwielbiam ich :D
Współlokatorki dziewczyn wydają się bardzo fajne :)
Dobra, ja muszę uciekać, bo tylko na chwilę weszłam na kompa.
Będę bardzo wdzięczna za informowanie mnie o nowych notkach, na blogu: szamanska-opowiesc.blogspot.com bądź na gg:42498347. Jak wolisz ;)
Rozdział jak zwykle fajny i długi.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię opowiadań, w których rozdział szybciej się kończy niż zaczyna.
Wybacz za nie komentowanie na onecie....
Ja i Onet jakoś się nie dogadujemy....
Możesz mnie powiadamiać ... Moje gg masz.
To do następnej...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem. XD Waa... *.* Ale tu fajnie. I odcinek mi się podobał. Itachi jest boski <3 Ale koniec o moich zboczeniach, bo Hao i Ren się obrażą.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że mnie powiadamiaj. GG masz, a co do nowych rozdziałów u mnie to jeśli dalej chcesz być na bieżąco to na Rachel i New Story są nowe notki.
Pozdrawiam.
Heheheheszki Vitsumi przybywa. Wpierdol za robienie ze mnie człowieka skurwiela C: Obiecałam, że skomentuję, więc znaj me dobre serce. Dobrze wiesz, że nie umiem się wypowiadać na temat fabuły, a że recenzowałam ten rozdział i czytałam go milion temu, to me gusta i życiowy nieogarn. Cieciererecie.
OdpowiedzUsuńja też chcę do takiej szkooołyyy!! i chcę mieć bliźniaków na balkonie obok*-* całe życie spędziłabym wtedy na tym balkonie^o^ i włamywała się do bliźniaków>) muahahaXD nie mogę się doczekać mojego udziału w tej akademiiXD bliźniacy będą mieli cięęężkie życieXD (tylko niech się Anna z Ayą na mnie nie rzucą, ja mam pokojowe zamiary^^ ja tylko na moich nii-chanów będę polować^^)
OdpowiedzUsuńwspółlokatorzy im się ciekawi trafili;) Itachi... z początku nazwiska z "Naruto" trochę mnie odrzuciły, ale póki są to tylko nazwiska, to może być. Poza tym Itachi ma u mnie taryfę ulgową;) (historia z poświęcaniem się dla brata i tak dalej^^ nie, nie oglądałam anime i nie czytałam mangi, ale wywiad przeprowadziłamXD i po poznaniu losów braci Uchiha zyskałam jeszcze większą pewność, że od "Naruto" mam się trzymać z daleka== żebym się miała katować rozdzielaniem braci, jeszcze czego...==) nom, ale wracając do tego Twojego Itachiego... haha, chłopak ma przerąbaneXD z jego spokojnego życia nawet gruzy nie pozostaną, już nasza gromadka o to zadbaXD chciałabym widzieć tę jego minę "WTF"...XD ("WTF" = "Where's The Food", jak się ostatnio dowiedziałamXD XD)
no ba, jasne, że rozdział się podobał:) zanosi się na kolejną ciepłą, pełną humoru opowieść i dlatego nie mogę się doczekać na następny rozdział:) i będe wdzięczna za informowanie mnie:)
buziaczki:):)
Nieźle! Genialnie! Uch, wybacz, zbyt się w to wciągnełam ^^. Itaś tu jest, jak fajnie ! Jarya też ^^. Eh ta seria Naruto ciągle kręci mi się w głowie.
OdpowiedzUsuńAle mi się podobało ^^ Lubię czytać twoje rozdziały, bo od razu ma się lepszy nastrój :)
OdpowiedzUsuńMoment z zamyśleniem Rena i późniejszymi słowami przypomniał mi coś, co kiedyś sama powiedziałam, coś w stulu "nie twoja sprawa, że nie śpię sama" - a chodziło oto, że jakiś misiek siedzi na łóżku...
Skoro Itachi już teraz ma ciężko, ciekawa jestem, jak to będzie, gdy reszta towarzystwa wpadłaby z odwiedzinami. Pewnie bez leków uspokajających by się nie dało :D
Połączenie postaci z Naruto i Shaman King'a jest genialnym pomysłem^^ Postacie są przezabawne. Tekst Rena o tym co robi Jun mnie kompletnie rozwalił xd Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Zabieram się do czytania reszty rozdziałów^^
OdpowiedzUsuńNiedawno zainteresowałem się tymi klimatami, jakimś cudem trafiłem na Twój blog i jest super! Nie wiem czy odpowiadasz na takie stare komentarze. Dopiero zacząłem czytać ale szybko wszystko nadrobię. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń