To, że nie było mnie 5
miesięcy na blogu, skwituje pięknym cytatem z rozmowy:
„ Noooo, zawaliłaś… „
Odcinek dedykowany
Ginny!
W Akumie czas mijał
powoli. Dzień za dniem nastolatkowie coraz bardziej wdrażali się w szkolny
system edukacji. Z początku po wakacjach każdy (prawie każdy… wyjątkiem tutaj
jest na przykład Hao) był rozleniwiony. Z trudem udawało się uczniom usiąść do
książek, już nie mówiąc o jakiejkolwiek sensownej nauce. Jednak już pierwsze
sprawdziany zmobilizowały nastolatków do pilnego słuchania na lekcjach i
przyswajania zdobywanej wiedzy.
Tiffany
przyzwyczaiła się do nowego środowiska. Okazała się być bardziej pokręcona niż się
na początku wydawało. O ile w pobliżu nie było żadnego chłopaka zachowywała się
bardzo przyzwoicie. Śmiała się i żartowała. Rozmawiała z lokatorkami bardzo
swobodnie opowiadając o Anglii i swoich zainteresowaniach. Okazało się, że
najbardziej z wszystkich zajęć uwielbia języki obce. Obecnie posługuje się
biegle pięcioma, a nadal uczy się nowych. Przychodzi jej to z niesamowitą
łatwością. Za to najmniej interesowały ją nauki przyrodnicze. W ogóle nie
rozumiała zafascynowania biologią i chemią. Ku niezadowoleniu Ayi, starszy
Asakura życzliwie zaproponował Nowej korepetycje z obu tych przedmiotów. A w
obecności chłopaków Tiff naprawdę się zmieniała. Jej kokieterska natura
wychodziła na wierzch. Nie podrywała ich otwarcie, lecz prowadziła zimny,
wyrafinowany flirt. I właśnie to zachowanie nie przysparzało jej zbyt wielu
przyjaciółek. Za to adoratorów miała wielu.
Aya
miała nieodparte wrażenie, iż mimo wcześniejszych zapewnień Red, Tiffany byłaby
w stanie odbić komuś chłopaka. Pech chciał, że to właśnie na Hao przypadła
zaszczytna rola bycia oczkiem w głowie Nowej. Morri trafiał szlak, kiedy
patrzyła jak ta wdzięczy się do długowłosego. Subtelnie zwracała jej uwagę, ale
do Red ciche sugestie nie docierały.
Na
domiar złego błękitnooka zauważyła coraz to gorszy stan zdrowia Kenami. Nie
umknęło jej uwadze, że Kitsune bierze coraz to większą dawkę leków. Mimo to
wcale nie wyglądała lepiej. Zagadką było też, dlaczego Bason nie opuszcza
zielonookiej na krok. W postaci formy ducha cały czas był w zasięgu wzroku.
Morri próbowała delikatnie wypytać Ren’a o co w tym chodzi, ale ten nie był
skłonny do zwierzeń. Skwitował całą sytuację jednym prostym zdaniem „to nie
twoja sprawa”.
Aya
natomiast miała wrażenie, że wszystko powoli się rozpada. Jej w miarę
poukładany świat, kruszeje, a ona nie ma na to żadnego wpływu.
-
Naprawdę poprawiła się twoja kondycja. – Aya poklepała Kenami po ramieniu.
- Dzięki! – Kitsune wyszczerzyła
swoje ząbki. – To dzięki Ren’owi. Jego trening jest naprawdę skuteczny.
- Moich ćwiczeń nie chciałaś
wykonywać. – Obruszyła się brunetka.
- Wybacz, Aya~chan! Jesteś najlepszym
sportowcem jakiego znam i pewnie dlatego twoje treningi są dla mnie za
ciężkie! - Kenami spojrzała
przepraszająco na przyjaciółkę.
- Oj tak, Yoh też tak mówił o moich
treningach, a jakoś dawał sobie radę. – Zaśmiała się Anna.
Dziewczyny
właśnie wyszły z szatni po WF i kierowały się w stronę jadalni w akademiku.
Mają długą przerwę, więc wykorzystają ją na zjedzenie jakiegoś pysznego,
drugiego śniadanka.
- Ale on ma lepszą wytrzymałość! I
miał lepszą motywację. W końcu Korony Króla Szamanów nie daje się byle komu. –
Zarechotała Kitsune.
- W sumie i tak
jej nie dostał… - Westchnęła ciężko Kyoyama .
- Ale jego
królową jesteś nadal! – Szatynka złapała za dłoń przyjaciółki i wskazała na
pierścionek zaręczynowy. Czarnooka poczerwieniała na twarzy.
- Napiszę do Hao,
czy już są w jadalni. – Aya miała dzisiaj dobry humor. Po południu jest trening
koszykówki i była pewna, że wtedy będzie mogła swobodnie porozmawiać z Hao o
dziwnym zachowaniu Tiffany.
Morri poklepała się po
kieszeni żakietu, jednak nie wyczuła tam telefonu. Przeszukała całą torbę, ale
tam również go nie było.
- Kurczę! Zapomniałam
komórki z szatni… Idźcie, zaraz do was dojdę! – Brunetka szybko pobiegła do
wcześniej wymienionego pomieszczenia. Już miała otworzyć drzwi, kiedy usłyszała
głosy ze środka. Odruchowo stanęła, wytężając słuch.
- Ja nie rozumiem, jak
taki chłopak jak Hao może być z tą chłopczycą!
- Ej, Aya jest po
porostu wysportowana…
- Mówisz tak tylko
dlatego, że pomaga wam w meczach siatkówki. Która normalna dziewczyna chodzi na
WF z chłopakami?
- Ja tam ją lubię…
- Ja myślę, że jest
zbyt zuchwała. Myśli, że może wszystko bo chodzi z jednym z chłopaków z top 10.
Tak w ogóle, dlaczego ona przyjaźni się z najlepszymi facetami?!
- A co chciałabyś być
na jej miejscu?
- Pewnie, że tak! Być z
jednym z Asakurów? To moje marzenie!
- To może zacznij się
umawiać z Yoh?
- Ale Yoh ma
narzeczoną…
- Yoh jest równie
przystojny i fajny, ale w sumie do Anny nic nie mam. To Ayi jest wszędzie pełno
i do każdego się podlizuje!
- Po za tym Jiraya
traktuje ją jakby pobłażliwie… Myślicie, że oni mają ze sobą coś wspólnego?
- Masz na myśli, że są
rodziną czy coś?
- Może jest jego
kochanką!
- Ostatnio widziałam
jak Aya gada z powietrzem, rozumiecie to?
- Nie gadaj!
- Jest aż taka dziwna?
- Zmyślacie, na
treningach jest fajna…
- Jasne, zabiera wam
najlepsze akcje!
- O coś znalazłam pod
ławką.
- To moje. – Aya nie
mogła tego dłużej słuchać. Wtargnęła do szatni, zamaszyście otwierając drzwi. W
środku znajdowało się kilka dziewczyn z różnych klas. Niektóre Morri znała, inne
kojarzyła z widzenia, lub były dla niej w ogóle obce. Nie rozumiała, jak mogą
mówić o niej takie rzeczy. Przecież tak naprawdę nic o niej nie wiedzą!
Aya postanowiła dłużej
nie zakrzątać sobie nimi głowy. Podeszła do jednej z uczennic i zabrała z jej
ręki swoją komórkę. Obróciła się napięcie i ruszyła ku drzwiom szatni. Widziała
zdrętwienie na twarzach koleżanek. Były przerażone tym, iż nastolatka wszystko
słyszała. Morri uśmiechnęła się chytrze.
- Następnym razem jak
będziecie miały uwagi co do mojej osoby, to przyjdźcie i powiedzcie mi to
prosto w twarz. – Powiedziała twardym, nieustępliwym głosem. Nikt nie będzie z
nią tak pogrywał! W końcu nie jest zwykłym człowiekiem.
Znów poczuła dziwne
uczucie w sercu, ale to zignorowała.
– A, i nie będzie mnie
na piątkowym meczu siatkówki. Coś mi wypadło…
Po tych słowach
opuściła szatnię z triumfalnym wyrazem twarzy. Idąc korytarzem słyszała jedynie
słowa koleżanki z drużyny „Dzięki, Izori! Przez ciebie na pewno przegramy!
Naprawdę, wspaniale to rozegrałaś!”. To jednak nie obchodziło już Morri. Skoro
są takie świetne, poradzą sobie bez niej. W końcu jak to ujęła jedna z
dziewczyn? „Zabiera im najlepsze akcje”. Nie będzie się pchać tam, gdzie jej
nie chcą. Nie wszyscy muszą ją lubić.
W podłym humorze Morri
w końcu doszła do jadalni. Nawet nie spojrzała na menu wystawione przy barze.
Od razu zauważyła przyjaciół siedzących przy stole. Myślała, że zaraz wyjmie
jeden z mieczy i odetnie głowę Tiffany, kiedy tylko zobaczyła, że ta znowu klei
się do Hao. Szybko ruszyła w ich stronę.
- Znalazłaś telefon? –
Kenami uśmiechnęła się uroczo.
- Tak. – Burknęła Aya.
Usiadła naprzeciwko starszego Asakury. Obok niego z jednej strony siedział
bliźniak, a z drugiej Red. Oboje byli nachyleni nad Hao, który tłumaczył im
jakieś zadanie z biologii. Mieli mieć dzisiaj ten przedmiot.
- Zła jesteś? –
Długowłosy spojrzał na ukochaną. Błękitnooka nic nie odpowiedziała, jedynie
zlustrowała chłopaka wzrokiem.
- Coś się stało? – Anna
zmarszczyła brwi. Wiedziała, że takie zachowanie u przyjaciółki jest
nienormalne.
- Nic. – Warknęła
Morri.
- Mogę ci jakoś
poprawić humor? – Zapytała niepewnie Kenami. Nie wiedziała, czy w takim stanie
Ayę pocieszy cokolwiek. Postanowiła jednak spróbować. – W Internecie znalazłam
to… Chcę nas zgłosić, ale nie wiem czy się zgodzicie…
Morri niechętnie wzięła
od przyjaciółki komórkę. Dokładnie przeczytała treść wiadomości. Uśmiechnęła
się nieśmiało.
- Ja się zgadzam. – Wypaliła
Anna. Miała pewne „ale”, jednak widząc jak to rozweseliło Ayę, postanowiła nie
zgłaszać sprzeciwów.
- Wiedziałaś o tym?
- Kenami pokazała mi
to, jak poszłaś po komórkę.
- „Muzyczny przegląd
zespołów nieznanych”. Brzmi świetnie! – Aya rozchmurzyła się. Już nawet widok
pochylonej nad Hao Tiff jej tak nie drażnił. Co ją obchodzą jakieś wredne dziewczyny,
kiedy ma przy sobie takie wspaniałe przyjaciółki! – Tylko nie mamy perkusistki…
- Jeśli nikogo nie
znajdziemy, to możemy nagrać perkusję na moim symulatorze w laptopie. Anna
wtedy puściłaby to na swoim keyboardzie. – Kenami wyszczerzyła ząbki.
- Ale perkusja jest
najważniejsza!
- Może wam pomóc? –
Zapytała uśmiechnięta od ucha do ucha Red.
- Nie dzięki. – Morri
spojrzała na Rudą spod ukosa. – Treningi nam trochę zajmą, a widzę że nie masz
czasu na nic innego. Tylko biologia ci w głowie…
- Popołudnia mam wolne.
- Nie potrzebujemy cię.
– Powiedziała twardo brunetka.
- Przecież sama mi
proponowałaś…
- Trochę się zmieniło,
Tiff. – Morri spojrzała groźnie na Rudą. Miała ochotę wystawić przed siebie
prawą dłoń, w której schowany był Hichie i spalić twarz tej wrednej małpie.
Twarz Red wykrzywiła
się przebiegle.
- Rozumiem. I tak teraz
nie mam czasu na takie pogaduszki z tobą, Aya. Jestem umówiona z dziewczynami.
Do później. – Wstała z krzesła i kokieteryjnie poprawiła sobie spódnicę.
Zabrała tacę z resztkami wegetariańskiej sałatki i odeszła, kręcąc biodrami.
- Ej, nie bądź niemiła.
– Hao spojrzał na ukochaną ze zdziwieniem. Takie zachowanie nie było w stylu
Ayi.
- Jestem szczera. –
Warknęła brunetka. – A ty jak tak jej żałujesz, to leć za nią. Droga wolna.
Nikt cię na smyczy trzymać nie będzie.
- Co to ma niby
znaczyć? – Asakura zmarszczył brwi.
- To co słyszysz.
- Aya, bez nerwów. –
Yoh uśmiechnął się uspokajająco do Morri i brata. Dziewczyna nic nie
powiedziała. Obdarzyła Hao lodowatym spojrzeniem i zajęła się obgadywaniem
szczegółów z pozostałymi lokatorkami.
- Najlepiej jakbyście
znalazły kogoś, kto już umie grać. – Uśmiechnął się młodszy Asakura.
- Ale kto w Akumine
umie grać na perkusji? – Zamyśliła się Aya.
- O czym mówicie? – Do
przyjaciół podszedł Itachi. Miał tacę pełną jedzenia. – Ale jestem głodny… Nie
zdążyłem zjeść śniadania.
- Jak ci poszedł próbny
egzamin? – Zagadnął go Hao.
- Całkiem, całkiem, ale
wszystko opowiem po wynikach. Ale o czym gadałyście, bo wyczułem zażartą
dyskusję. – Brunet usiadł przy stole obok Ayi i zaczął pałaszować tosta.
- Wiesz może kto umie
grać na perkusji u nas w Akumine? – Zapytała Kenami z nadzieją w głosie.
- Hm… A Deidara? –
Zapytał Przewodniczący.
- Dei? – Zdziwiły się
nastolatki.
- Tylko nie Dei… -
Jęknął żałośnie Ren.
- Pokłóciliście się? –
Yoh nie rozumiał niechęci przyjaciela do blondyna.
- Nie… Po prostu od
pamiętnego wypadu na piwo, patrząc na Deidarę mam… Syndrom dnia wczorajszego. –
Mruknął Tao, na co wszyscy razem się zaśmiali.
- Ale Dei umie grać? –
Anna nie chciała przyznać się do tego, ale strasznie wkręciła się w pomysł tego
festiwalu muzycznego.
- Wiem, że Vitsumi go
uczyła. Ale czy umie… - Uchiha wzruszył ramionami.
- Dobra, pogadam z nim.
Nawet podstawy by się przydały, wymyślimy mu jakiś prosty bit! – Humor Morri
już wrócił do porannego stanu. – Tak właściwie wpadłam na pewien pomysł! Yoh,
nie chciałbyś grać z nami?
- Ja? – Yoh nie mógł
ukryć zdziwienia.
- Ty! Jesteś takim
melomanem, że ci najbliżej do muzyka! – Błękitnooka wyszczerzyła swoje białe
ząbki.
- Po za tym to chyba było
twoje marzenie, nie? – Zapytała Kenami. Wszyscy spojrzeli na nią ze
zdziwieniem. Zielonooka od razu poczerwieniała na policzkach. – No… Mówiliście
coś takiego, kiedy wspominaliście czasy Turnieju…
- Ale ja nie umiem na
niczym grać… - Yoh podrapał się z zakłopotaniem po głowie.
- Mogę dać ci lekcje
gry na gitarze. – Itachi uśmiechnął się do przyjaciela. – Może świetny nie
będziesz, ale jakieś proste chwyty załapiesz.
- No, skoro już mnie
tak namawiacie… - Młodszy Asakura machnął lekceważąco ręką, chociaż tak
naprawdę skakał z radości. I każdy o tym wiedział.
- Wcale nie namawiamy,
to była propozycja. – Zaznaczyła Aya.
- No to przyjmuję
propozycję. – Yoh wyszczerzył swoje białe ząbki w szczerym uśmiechu.
- Została tylko jedna
sprawa. Nazwa… - Kitsune spojrzała na formularz zgłoszeniowy, który miała
wgrany w komórkę.
-
O matko, jak już baby wymyślają coś takiego jak nazwa zespołu, to będzie
awantury… Co nie miara! – Itachi przewrócił z politowaniem oczami.
-
Ej! – Anna, Aya i Kenami spojrzały wrogo na Uchihę.
- Nie mów tak!
- Właśnie jesteśmy zgodne!
- Szczególnie, że ja już wymyśliłam
nazwę!
- CO?! – Kyoyama i Morri obruszyły
się, na tę wiadomość. W końcu miały wymyśleć to razem!
- Właśnie o tym mówiłem… - Jęknął
Uchiha.
- Znaczy, jeśli się nie zgodzicie,
nie będę zła. – Kenami zarumieniła się na policzkach. – Myślałam o „Eve”…
- Co? – Aya była naprawdę zdziwiona.
- No… „Eve”. – Kitsune uśmiechnęła
się uroczo. – Wiem, że Eve chciałaby grać razem z nami, ale z wiadomych powodów
nie może… To co? Ta nazwa może być?
- Pewnie, że tak! – Aya wstała.
Podeszła do Kenami i przytuliła ją mocno. – Mi się strasznie podoba.
- Mi też. – Kyoyama skinęła głową ze
spokojnym wyrazem twarzy. Pod stołem złapała za dłoń Yoh. Czuła się w tej
chwili szczęśliwa i chciała to szczęście dzielić z ukochanym.
- Jak powiem o tym Eve, to pęknie z
dumy! – Morri wyszczerzyła swoje ząbki. Złapała za swoją torbę, po czym
odbiegła od stolika. - Lecę poszukać Deidary, ciekawe czy się zgodzi!
- Tylko nie spóźnij się na zajęcia! –
Krzyknął za nią Hao, ale dziewczyna ostentacyjnie zignorowała to. Nie miała
ochoty na pogadanki z ukochanym. Skoro sam wybiera Tiff, to niech sobie ją
poucza.
Deidara
z radością zgodził się na pomoc dziewczynom. Polubił tą radosną gromadkę, ale
po wyjeździe Vitsumi brakowało mu argumentów, żeby spędzać z nimi czas.
Szczególnie, że z Itachi’m niespecjalnie się lubili.
Aya uścisnęła mocno
przyjaciela. Zaproponowała, żeby przyszedł jutro na próbę do klubu muzycznego.
Z instrumentem nie będzie problemu – w sali stoi sprzęt Vitsumi. Jedyne czego
im tak naprawdę brakuje to piosenka, ale z tym też sobie powinni szybko
poradzić.
Morri, cała w
skowronkach, ruszyła na zajęcia. Lekcje minęły jej szybko, bo cały czas myślała
o przeglądzie muzycznym. Główną nagrodą w tym konkursie było nagranie własnej
płyty! Przecież to była niesamowita
okazja, żeby zacząć coś robić ze swoją przyszłością! Bo, nie oszukujmy się.
Naukowcem to ona nie zostanie. Sportowiec? Bez problemu mogłaby jeździć na
olimpiady międzynarodowe, ale to nie było spełnieniem jej marzeń. Za to muzyka…
Oh, muzyka! Zostanie piosenkarką byłoby idealnym rozwiązaniem na przyszłość!
Czasem zazdrościła dla
Hao, że on ma już obrany cel w życiu. Chciał zostać lekarzem, do czego
sukcesywnie dążył. A ona? Cały czas zagubiona. Nie umiała się uczuć, ani skupić
na jednej rzeczy. Chciała robić wszystko w jednej chwili! Szkoda było życia na ślęczenie przed
książkami! Chociaż w sumie… Przecież ona jest nieśmiertelna! Co z tego, że
straci trochę czasu na nauce? Mogłaby się poświęcać dla Hao i spędzić jego
życie w taki sposób, jaki Asakura chciał. W końcu, po jego śmierci będzie mogła
robić, co tylko zechce.
Aya zadrżała. Znowu
zakuło ją serce, tylko tym razem o wiele mocniej. Złapała się za koszulę,
myślała że ją rozerwie. I biustonosz ją tak mocno uciskał! Skąd ten ból?
Dlaczego jest taki mocny?!
- Wszystko w porządku?
– Kenami szturchnęła przyjaciółkę w ramię. Siedzieli właśnie na religii, kiedy
Kitsune zauważyła, że Morri siedzi dziwnie zgięta. Zaniepokoiło ją to.
- Tak. – Mruknęła Aya.
Nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Po jej czole spłynęła kropla potu.
Naprawdę, te napady bólu były straszne. Na szczęście nikt oprócz szatynki tego
nie zauważył. Chociaż „na szczęście” to złe słowo.
Błękitnooka spojrzała z
wyrzutem na plecy Asakury. On nawet się nie odwrócił...
Morri była szczęśliwa
jak nigdy, kiedy usłyszała dzwonek oznaczający koniec zajęć. Wstała i
przeciągnęła się leniwie. Ból zupełnie minął.
- Aya, może przejdziemy
się na spacer? – Hao odwrócił się do brunetki i uśmiechnął zawadiacko.
- O, przypomniałeś
sobie o mnie? – Morri udała zdziwienie.
- Ej, przestań. Chcę z
tobą porozmawiać… - Asakura złapał dziewczynę za rękę. – Proszę.
- Jeśli tak bardzo
chcesz. – Błękitnookiej trochę serce zmiękło. W końcu czarnooki nic złego nie
zrobił. Zawsze pomagał w nauce wszystkim uczniom, a że akurat Tiff była jednym
ze słabszych ogniw, nie mogła mieć o to pretensji do Asakury.
Wyszli na dziedziniec,
żegnając się po drodze ze swoimi lokatorami. Usiedli na jednej z ławek, którą
ogrzewało jesienne słoneczko. Asakura odruchowo rozluźnił sobie krawat. Podczas
długiej przerwy porozmawiał sobie z bliźniakiem i chyba rozumiał, o co Aya była
zła. W sumie ostatnio nie zachowywał się wobec niej fear.
- O co byłaś rano taka
zła? – Zapytał po krótkiej chwili ciszy. Wiedział, że wchodzi na niepewny
grunt, ale cóż… Musi spróbować.
- Obchodzi cię to w
ogóle? – Mruknęła niepewnie Aya. Nie była zazdrośnicą, ale wszystko ma swoje
granice!
- Kochanie, pewnie, że
mnie to obchodzi! Obchodzi mnie wszystko co jest z tobą związane! – Długowłosy
uchwycił w ręce dłonie Ayi. Uśmiechnął się do niej uroczo.
- Ostatnio w ogóle się
tym nie interesowałeś…
- Wiem, przepraszam.
Jestem idiotą. Wiesz jak nauka jest dla mnie ważna! Po prostu trochę się
zagalopowałem…
- Nie chodzi mi wcale o
to, że się uczysz, tylko z KIM się uczysz. Przecież ostatnio Tiffany spędza z
tobą więcej czasu niż ja! Cały czas jej w czymś pomagasz! Czy ona jest jakaś
niedorozwinięta? – Morri nie mogła powstrzymać emocji. Wyrwała dłonie z uścisku
Asakury i intensywnie nimi gestykulowała.
- Nie zwracałem na to
uwagi, kiedy tylko mnie o coś pytała, to jej tłumaczyłem… W Anglii jest trochę
inny system edukacji…
- Dostosowany do
debili. – Mruknęła z przekąsem błękitnooka. – Hao, naprawdę jesteś tak ślepy,
żeby nie zauważyć, że ona się po prostu do ciebie klei? Dlaczego nie poprosi
Anny o pomoc? Albo Itachi’ego? On jest wolny, nie ma dziewczyny, nikt by się o
niego nie czepiał! Może też skorzystać z pomocy nauczycieli. Nie, to akurat
musisz być ty!
-
Obiecuję, że już nie będę spędzać z nią tyle czasu, a jak mnie poprosi o pomoc,
to odeśle ją z kwitkiem. – Długowłosy uśmiechnął się słodko do ukochanej.
Wyciągnął rękę i pogłaskał ją delikatnie po policzku. – Wybaczysz mi?
-
Chyba nie mam czego… Przecież wiem, że to nie twoja wina. Jestem zła na nią.
Nie powinna się do ciebie kleić… W ogóle, odkąd zamieszkała z nami ta rodzinna
atmosfera zniknęła. Z początku jeszcze mnie tak nie drażniła, ale teraz…
Patrzeć na nią nie mogę! – Warknęła Aya. – Zresztą, to same zdanie ma Anna i
Kenami… Yoh i Ren też są na jej celowniku, ale z jakichś niewyjaśnionych
względów do ciebie przyczepiła się najbardziej.
- Bo
mam najlepszą dziewczynę i ma z kim rywalizować! – Długowłosy pocałował
delikatnie ukochaną w usta. – Nie to, żebym ubliżał jakoś Ani albo Kenami…
-
Uważaj bo im naskarżę! – Zaśmiała się błękitnooka.
-
Cieszę się, że już się na mnie nie złościsz. – Asakura pogłaskał ją delikatnie
po głowie. – To powiesz mi co się stało?
-
Kiedy?
- Nie
udawaj, że nie wiesz! O co byłaś rano taka zła?
- A
tam, już nieważne. Takie babskie sprawy. – Dziewczyna uśmiechnęła się
nieśmiało.
-
Jesteś piękna, wiesz? – Hao złapał kosmyk czarnych włosów nastolatki i wsadził
go za jej ucho. – I strasznie cię kocham.
- Ja
ciebie też Hao. – Aya rzuciła się Asakurze na szyję. Jak ona mogła być taka
głupia, żeby pomyśleć, że długowłosy ją w jakikolwiek sposób zdradza?! Przecież
to największa głupota na ziemi! Zaśmiała się sama z siebie.
-
Jakbym nie był twoim chłopakiem, pomyślałabym, że jesteś w ciąży… Masz takie
wahania nastroju! – Czarnooki odwzajemnił uścisk.
-
Chciałbyś! – Błękitnooka stuknęła go przyjacielsko w ramię. – Chodź! Musimy się
zbierać na trening.
- A
no tak. Dzisiaj kosz.
Para
wstała z ławki i nadal trzymając się za ręce poszli w stronę akademika. Tam
rozdzielili się. Każde poszło do swojego pokoju, aby spakować do torby
potrzebne na trening rzeczy. Razem z nimi na koszykówkę chodzili Yoh i Ren.
Chłopaki stwierdzili, że to miłe od stresowanie od codzienności, a każda forma
aktywności fizycznej ich cieszyła. Nie grali w głównym składzie, aczkolwiek z
uwielbieniem robili za drużynę przeciwną. Niedługo zacznie się najważniejszy w
całym roku Turniej Koszykarki. Drużyna Akumine nigdy nawet nie przeszła do
etapu międzymiastowego.
W tym
roku mają jednak nadzieję na wyjście z zawodów międzyszkolnych. Ich skład
drużyny zapowiada się obiecująco. Piątka najlepszych sportowców, jakich można
byłoby sobie wyobrazić. Taiga Kagami – mistrz wsadów, Tetsuya Kuroko - wierny
cień Kagami’ego - król podań, Junpei Hyuuga, który umie trafić do kosza z
każdej odległości i Shun Izuki najlepszy
w zagraniach taktycznych. No, nie można zapomnieć o królowej wszystkich sporków
– Morri. Każdy wiedział, że Aya w drużynie zwiększa prawdopodobieństwo wygranej
o 94%.
Gracze
grzejący ławkę również nie byli przeciętniakami. O sprawności bliźniaków i Tao
nie trzeba nikogo przekonywać, ale cała reszta była nieznacznie wolniejsza i
słabsza od nich. Oczywiście wśród zapasowych graczy był również Benekichiro~kun
– syn ich trenera. Nie przodował w tym sporcie - jego domeną była
lekkoatletyka. Mimo to ojciec wepchnął go do każdej drużyny sportowej, jakiej
tylko można było. W końcu bycie nauczycielem wychowania fizycznego do czegoś
zobowiązuje!
Wszyscy
uczestnicy klubu koszykarskiego wraz z trenerem stali na boisku. Po sprawdzeniu
listy obecności zaczęli rozmawiać o zbliżającym się Turnieju Koszykówki. Była
to wielka impreza i szansa dla mistrzów tego sportu.
- Z
tym składem zwycięstwo jest nasze! – Hao wyszczerzył swoje ząbki, obejmując
ukochaną ramieniem. Morri miała wrażenie, że w tej chwili urosła od dumy, która
ją wypełniała.
-
Tak, macie rację. Kagami~kun, jesteś niesamowity! – Yoh klepnął kolegę po
ramieniu.
-
Dzięki. Dużo robi za mnie wzrost… - Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie. –
Chociaż dla Napoleona to chyba zaleta, nieźle robi zwody.
- Kogo
nazywasz Napoleonem?! – Róg na głowie Ren’a widocznie się zwiększył. Asakurowie
prychnęli, starając się pohamować śmiech, za to Aya otwarcie zarechotała na te
słowa.
Od
pewnego czasu młody Tao otrzymał zacny pseudonim „Napoleon”. Chyba nikomu nie
trzeba tłumaczyć, skąd takie przezwisko…
- Oj,
no nie udawaj… - Zaśmiał się wesoło jeden z chłopaków z drużyny.
- Ja
cię zaraz…! – Złotooki ruszył do ataku. Bliźniacy jednak w porę zareagowali. –
Puszczajcie mnie! Rozniosę ich!
- W
sumie nie rozumiem, dlaczego się tak denerwujesz na tego Napoleona… - Yoh
bardzo bawiła cała sytuacja.
-
Właśnie. Był inteligentny, ambitny. Wybitny z niego przywódca i militarny
geniusz…
-
Myślisz, że mnie to przekonuje?! – Złotooki spojrzał wściekle na długowłosego.
- A
nie?
- Nie!
- Ale
Napoleon do ciebie idealnie pasuje, Ren! Był jeszcze władczy, nie znosił
sprzeciwu… Idealny ty!
-
Nie, Ren, nie zabijaj mi brata! – Yoh musiał szybko interweniować, bo inaczej z
Hao zostałaby tylko mokra plama na ścianie.
- Nie
rozumiem cię. – Kagami wzruszył ramionami. – Kuroko też jest niski, a nie robi
z tego żadnych problemów.
- Bo
i tak Kuroko~kun jest wyższy od Ren’a o 6 centymetrów… - Zarechotała radośnie
Morri. – Ale spokojnie, Kenami nie lubi wysokich chłopaków.
- Ja
was dzisiaj pozabijam! – Ren warknął wściekły, po czym oddalił się od śmiejącej
się do rozpuku drużyny.
-
Martwię się trochę, że wygrana w zawodach nie będzie taka łatwa… - Hyuga nagle
spoważniał.
-
Będzie dobrze! – Morri poklepała kolegę po ramieniu. – Wygramy! Na pewno! Rozniesiemy
ich na pył!
-
Jaka bojowa atmosfera. – Zarechotał Hao.
- A
pewnie, że bojowa! W tym roku musimy zdobyć ten puchar! – Od Ayi aż bił płomień
ambicji. – Trzeba będzie wymyśleć jakąś strategię. Napoleon…!
-
Spier…!
Benekichiro
w tym momencie zagwizdał, aby oznajmić koniec sporu. Podzielił koszykarzy na
dwie drużyny i dał im piłkę. Aya w tej chwili była naprawdę zadowolona. Sport
dawał jej wiele radości i pozwalał na uspokojenie burzliwych emocji.
-
Znowu dałaś nam w kość, Morri… - Westchnął ciężko Hyuga, kiedy już zakończyli
trening i szli w kierunku szatni.
- Co
z tobą dziewczyno nie tak? – Zapytał Kagami. Zawsze myślał, że ma wspaniałą
kondycję, ale teraz wiedział, że do ideału brakuje mu jeszcze wiele.
-
Może nam zdradzisz swoją tajemnicę? – Izuki objął nastolatkę przyjaźnie
ramieniem.
- Mam
podpisany tajemniczy pakt z demonami, który daje mi nadludzką siłę. – Rzuciła
radośnie Morri. Szamani spojrzeli po sobie ze zdziwieniem. Z zaciśniętym
gardłem czekali na reakcję kolegów z drużyny.
Ci
zaśmiali się wesoło. Załapali „żart” i zgodnie stwierdzili, że za taką cenę to
i oni sprzedadzą duszę diabłu. Asakurom i Tao kamień spadł z serca. Atmosfera
była niezwykle przyjazna. Niestety Aya musiała odłączyć się od wesołej grupy. W
końcu mimo wszystko nadal musiała korzystać z damskiej szatni…
Chłopcy
wzięli prysznic i powoli zaczęli ubierać się w codzienne stroje. Rozmawiali
przy tym o jutrzejszych zajęciach, przyszłym turnieju koszykówki i wszystkim, o
czym mogą rozmawiać nastolatkowie.
- O
sms. – Ren spojrzał na swój telefon. Nieznacznie uśmiechnął się czytając jego
treść.
-
Czyżby to Kenami? – Yoh spojrzał znacząco na przyjaciela.
-
Niby skąd takie pomysły? – Tao momentalnie spoważniał. Zamknął klapkę telefonu.
-
Nawet nie udawaj, przecież my wszystko widzimy. Nie jesteśmy ślepi. – Zaśmiał się
Hao.
- Nic
nie widzicie. – Obruszył się złotooki.
Bliźniacy
spojrzeli na siebie znacząco. Lokatorzy pożegnali się z przyjaciółmi z drużyny.
Poczekali na Ayę i razem poszli do akademika.
- Ej,
pouczymy się dzisiaj razem? – Zaproponowała Morri.
- Ty
proponujesz naukę? Łał… - Zarechotał Starszy.
- Nie
śmiej się z tego! – Błękitnooka udała obrażoną.
- Ale
to naprawdę dziwne… - Yoh puścił szwagierce oczko. – W każdym razie ja jestem
za. Anna się ucieszy.
-
Więc postanowione idziecie do nas! - Wyszczerzyła ząbki Aya.
Całą
grupą udali się do pokoju dziewczyn. Byli w wyśmienitym nastoju. I nawet
obecność Tiff im nie przeszkadzała.
Niedługo
potem doszedł do nich Itachi. Wieczorem wpadł Deidara z Sasoirm, żeby dogadać
się co do prób zespołu. Tak więc, kiedy tylko przyjaciele odrobili podstawowe
lekcje, ich „nauka” zamieniła się w kameralną posiadówkę. Każdy dobrze się
bawił, jedynie Red kręciła nosem. Nikt jej nie słuchał i żaden z chłopaków nie
zwracał na nią uwagi. Jaką Aya miała z tego satysfakcję!
- W
weekend może od rana będziemy trenować? Czy macie inne plany? – Zapytał Deidara
patrząc na przyjaciół z wesołym uśmiechem.
-
Przepraszam, ja odpadam… - Odezwała się Kenami.
-
Masz jakieś plany? – Anna spojrzała na nią zdziwiona.
-
Tak. Odezwali się do mnie starzy znajomi. – Kitsune uśmiechnęła się od ucha do
ucha.
Przyjaciele
spojrzeli na nią przerażeni. Zielonooka nie rozumiała o co im chodzi. W końcu
jednak domyśliła się, o jakich „znajomych” im chodzi.
-
Nie, to nie to o czym myślicie! – Szybko wyjaśniła szatynka. – Skontaktowała
się ze mną stara koleżanka! Chodziła razem ze mną i Vitsumi do jednej
podstawówki. Spotkała się z nią przypadkowo i poprosiła o mój numer. Pisałyśmy
ze sobą i postanowiłyśmy się spotkać, jako że w weekend będzie w Tokio.
-
Może przyprowadzisz ją tutaj? – Zaproponowała Aya.
-
Cóż, nie wiem czy się was nie przerazi. – Zaśmiała się Kitsune.
- No
wiesz co! – Oburzyła się Morri.
Temat
szybko zszedł na inną drogę. Pewnie zarwaliby całą noc wspólnie gadając i
wygłupiając się, gdyby nie to że Tiff zaczęła marudzić, że chce spać, a Itachi
upomniał, że rano muszą wcześnie wstać. Wszyscy więc postanowili już się
pożegnać. Chłopcy poszli do siebie, a dziewczyny przebrały się i wskoczyły do
łóżek. Nie każdy mógł jednak spokojnie zasnąć.
Kenami
nie musiała sprawdzać kto do niej napisał. Westchnęła ciężko. Naprawdę chciało
jej się już spać…
„Coś
ty znowu wymyśliła?”
Kitsune
zaśmiała się pod nosem.
„Nic.
Nie ufasz mi?”
„Nie,
kiedy wiem, że na 100% kłamiesz. Co to za znajoma? Spotykasz się z kimś?”
„A
co? Jesteś zazdrosny?”
Kenami
patrzyła na ekran telefonu z wypiekami na twarzy. Uwielbiała te nocne rozmowy z
młodym Tao. Od czasu spotkania na balkonie robili to cały czas. Często ze sobą
pisali. Może wydaje się to dziwne, jako że Ren mieszka za ścianą, ale takie są
uroki akademików – zero prywatności. A Tao jak to Tao. Na oczach innych na
pewno nie zachowywałby się tak, jak wtedy kiedy są sami. Sms to nie najlepsze
rozwiązanie, ale na razie najbardziej odpowiednie. Oboje mogli przyzwyczaić się
do rozmów z „tą drugą osobą”.
Kitsune
postanowiła nie stawiać go aż w tak trudnej sytuacji. Wiedziała, że Ren na
pewno zastanawia się teraz na najbardziej poprawnie polityczną odpowiedź.
„Nie
musisz się martwić. Tobie wszystko wyjaśnię. Ale wolałabym osobiście. Wolę
twoje oczy niż ekran.”
„ Bardzo
śmieszne. Jutro po lekcjach cię porywam. WSZYSTKO mi wytłumaczysz.”
„Jaki
groźny ten twój CAPS LOCK ^^ Wytłumaczę, wytłumaczę… Ale mam to „porwanie”
potraktować jako randkę?”
Ren
spiął wszystkie mięśnie w swoim ciele. Długo rozmyślał nad odpowiedzią. W końcu
jednak znalazł właściwe słowa.
„Nie.”
Kenami
posmutniała. Miała nadzieję, że Tao napisze coś w stylu „może”, albo „jeśli
chcesz”. Ale na pewno nie „nie”.
Jej
komórka znowu zawibrowała.
„Na
randkę zaproszę cię osobiście. A teraz już śpij, bo znowu przyśniesz na
zajęciach. Dobranoc, Keni.”
Kitsune
aż poczuła przyjemne ciarki na karku. Nie wiedziała dlaczego, ale nagle żołądek
zaczął jej świrować. I zrobiło jej się nagle tak gorąco…
„Dobranoc
Ren ;* ”
I tyle po spaniu tej nocy…
Kenami: Ja się nawet
nie będę tłumaczyć. Od razu przejdę do rozmów XD I z góry przepraszam za
wszelkie błędy ;_;
Aya: Oczywiście
chcielibyśmy tu zaznaczyć, że powrót był zaplanowany na najpiękniejszą datę pod
słońcem, 12 maja! ^^
Yoh: Urodziny mojego brata!
Hao: Mojego też!
Ren: No cóż za zaskoczenia >_< To może dlatego, że jesteście bliźniakami?
Asakurowie: Wow!
Możliwe ^^ !
Kenami: Eh… Dziękuję
wszystkim za komentarze! I przepraszam, że odpowiadam na nie dopiero teraz. No
ale… No cóż. TAK. Zacznijmy lepiej skupiać się na komentarzach ^^”
Anna: Dobry pomysł… Inaczej nieponaprzepraszasz się do końca życia…
Kenami: Spoko Nevada~chan! Ja mam trzymiesięczny poślizg! Więc tygodniowy to
pikuś! XD
Aya: No i ja też mówię, że Itachi powinien znaleźć sobie laskę! No ale on nie
chce :< A może wolisz chłopaków?
Itachi: Wolę spokój… Jak patrzę na moje lokatorki za ścianą to zostanę starym
kawalerem… Po co mi ta bieda w postaci kobiety?!
Hao: Podobno kobieta jest jak papieros… Szybko się uzależniasz, mimo że szkodzi
twojemu zdrowiu ^^
Yoh: Skąd ty znasz takie mądrości?
Anna: Nawet nie próbuj się dowiadywać!!
Kenami: Kiedyś Nevada~chan napiszę ci tego hentaia ;p Tylko daj mi się przemóc
psychicznie ;_;
Ren: Zboczeńcy wszędzie!!
Yoh: Jakbyś ty hentaiów nie czytał…
Ren: Nie czytam!! O_O
Hao: No tak… Nie czytasz XD Robisz z nimi co innego ^^
Anna *zły błysk w oku i tłuczek do mięsa w ręce*: Który pierwszy na masaż?!
Kenami: Ao Mori! ^^
Specjalnie dla ciebie na koniec rozmów wstawiamy zdjęcie Tiff ;p I chyba nie ma
za dużo wspólnego z żadną postacią z HSDxD ^^ Bo słowo „rudy” to w ogóle jest
dziwne stwierdzenie… Bo dla mnie rudy to taki… Marchewkowo-miedziany? A dla
większości osób „rudy” to czerwono włosy ;_; Help…
Ren: Dlatego najlepiej
mieć fioletowe włosy!
Anna: Albo blond… Bo z
„szatyn” i „brunet” też są problemy… O czym my gadamy?! >-<
Kenami: Raion to
nazwisko było wybierane na jednych z wykładów, bodajże na „Promocji zdrowia” z
portalu „zapytaj.pl”. Temat brzmiał „Jakie polecacie nazwiska dla simsów” XD
Więc nie mów że nazwisko „Red” dziwnie brzmi XD
Yoh: Spokojnie, Spokoyoh… Nikt tak nie umie zagubić się w czasoprzestrzeni jak
Kenami XD To nasz mistrz!
Kenami: Nie wypominaj mi tego ;___;
Aya: Spokoyoh, nie tylko ciebie zastanawia skąd Jiraya~sensei wie tyle o
duchowym świecie… Trochę mnie to przeraża!
Hao: I to już nie chodzi tylko o dumę Ren’a! Aya na siłowni robi lipę wszystkim
facetom! Czujemy się przez nią słabą płacią…
Aya: Teraz to ja mam doła… ;_; Czuję się jak jakiś paker…
Anna: Aya…. Ty jesteś
pakerem. Tylko takim…. Incognito!
Kenami: I teraz dwie
ostatnie osoby z komentarzy ^^ Pozwolisz Ginny, że najpierw porozmawiam z
Pauliną? XD Kochana Paulino. Tak jestem człowiekiem trollem XD Ale nie
wyrobiłam się z ogarnięciem rozdziału na czas… Więc musiałam wstawić ładowanie
odcinka XD #KtoWieTenWie
Hao: Będziemy wszyscy
jutro trzymać za ciebie kciuki! ^^ Ale wiesz… Że ty tą maturę masz w piątek 13?
XD Trochę…. No cóż XD
Yoh: Pechowo ;p
Kenami: Wybacz, że nie
odpisałam ci na GG ale wchodzę tam sporadycznie ;_; Więc jak coś to najtrafniej
do mnie na komórkę ewentualnie FB się kłania ^^” Dziękuję że tak chwalisz moje
opowiadanie ^.^ Tak mi miło na serduszku! Mam nadzieję, że nie zawiodłam
czytelników tym rozdziałem ;)
Ren: Robię jak uważam.
Nikt mi nie będzie ustawiał życie! >_<
Aya: Nikt ci nie chce życia ustawiać. Oprócz twojego wujka… Ale on to wiesz…
Już w sumie trochę jakby zostałeś wydziedziczony, nie?
Hao: Twoja dyskretność…
Ren: Sama jesteś wydziedziczona! >_<
Kenami: Oczywiście
zajrzę na twojego bloga ;) No a teraz powracam do Ginny, praktycznie dzięki
której jest dzisiaj rozdział, więc brawa! ^^
Aya: Sama jesteś za
leniwa…
Kenami: CICHO!
Aya: To do mnie
kolejna osoba się czepia, że jestem za silna ;_;
Kenami: Tak… Chyba
powoli będę kończyć rozmowy. Bo już późno. Bardzo późno ;_; A spać trzeba.
Aya: Sen jest dla słabych!
Anna: Sen jest dla
ludzi! >_<
Kenami: Jeszcze raz
dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze J I serdecznie dziękuję dla Ginny że
się odezwała ^^ To tak miłe, jak ktoś o tobie pamięta ^.^ I specjalne
podziękowania dla Pauliny. Już przestaje trollować i wstawiam odcinek. Ja Ne!
Tiffany Red