Zupełnie zgubiłam się w czasoprzestrzeni i dopiero dzisiaj ogarnęłam się, że jest Sylwester, a co za tym idzie - koniec miesiąca. Odcinek mam przygotowany, ale jeszcze nie sprawdzony, a że moje błędy mogą zabić, wstawię go jutro.
Albo co tam, wstawię go dziś, jutro najwyżej edytuję :D
Reszta
wakacji minęła błyskawicznie. Vitsumi dwa dni po urodzinach Ayi i Eve spakowała
się, i wyjechała do Ameryki. Przyjaciele odprowadzili ją na samolot i godnie
pożegnali, machając do samolotu, aż ten nie zniknął im z oczu.
Każdy
przeżył ten wyjazd na swój sposób, jednak to reakcja Kenami najbardziej ich
zaskoczyła.
- Dobrze się trzymasz. – Zagadnęła
przyjaciółkę Aya. Siedziała na łóżku i czytała nowo zakupiony magazyn
motoryzacyjny. – Myślałam, że bardziej przeżyjesz jej wyjazd…
- Przeżywam to, ale to chyba nie
miałoby sensu siedzieć i płakać, nie? Od zawsze byłyśmy razem. Zawsze we dwie.
Jedynie czas w laboratorium spędziłam bez niej, ale nawet wtedy to właśnie myśl
o Vitsumi trzymała mnie przy życiu. Może… Może rozłąka dobrze nam zrobi? Musimy
nauczyć się żyć osobno. – Kenami uśmiechnęła się smutno. Oderwała się na chwilę
od laptopa. – Poza tym… Zawsze ją podziwiałam. Była silniejsza, szybsza,
lepsza… Chciałam być taka jak ona. To straszne żyć w czyimś cieniu… Nawet będąc
w laboratorium zastanawiałam się, czy moje umiejętności chociaż trochę zbliżyły
się do tych szamańskich Vitsumi. A ten wyjazd to jest dobra okazja, żeby zacząć
żyć własnym życiem.
- Doskonale cię
rozumiem. – Aya uśmiechnęła się gorzko. Pamięta to uczucie, które prześladowało
ją przez całe wczesne dzieciństwo. Nigdy nie była tak dobra ja Eve, przez co
czuła się gorsza. Wszystko co robiła wydawało jej się beznadziejne. To było tak
dawno, lecz te wspomnienia nadal bolały. Szczególnie teraz, kiedy już wiedziała
„tajemnicę” swoich narodzin. Ojciec nigdy nie myślał o niej jak o córce. Od
zawsze była tylko reinkarnacją Shi. Ale ona ma duszę. Od zawsze ją miała. Od
zawsze była Ayą Morri.
- Aya, coś się stało? –
Brunetka dopiero słysząc to pytanie, otrząsnęła się z własnych myśli. Podniosła
wzrok. Stała nad nią Anna, patrząc na przyjaciółkę z zaniepokojeniem. –
Zawiesiłaś się na dłuższą chwilę…
- Nie, wszystko dobrze. Po prostu…
Zamyśliłam się. – Szepnęła błękitnooka. Nie, nie może poddać się tym czarnym
myślom! – Dobra, dosyć tych smutków! Co wy na to żeby zjeść lody i obejrzeć
jakiś film?
- Taak! – Krzyknęły rozweselone
dziewczyny.
~*~OPENING~*~
Rozpoczął
się nowy semestr. Cała klasa I B czekała w sali. Pierwszy dzień nowego semestru
zapowiadał się obiecująco. Słońce ogrzewało wesołe buźki uczniów, którzy
cieszyli się ze spotkania z przyjaciółmi. Opowiadali swoje wakacyjne przygody,
mając nadzieję, że sami usłyszą ciekawą historię.
Wszyscy
uspokoili się dopiero, kiedy do sali wszedł Jiraya. Stanął na środku i zaczął
początkową, nowosemestrową przemowę.
- Nie wiem, czy wszyscy jesteście
tego świadomi, ale niestety naszą klasę opuściła Yumenai~san. Podczas wakacji
przeprowadziła się do Ameryki i tam będzie kontynuować naukę.
Po sali rozległ się
pomruk smutku i zdziwienia. Vitsumi była lubiana i nikt nie rozumiał jej tak
nagłego zniknięcia.
- Mam też dobrą
wiadomość.
- Zwiększyła nam się liczba godzin
WF?! – Aya aż podskoczyła z zachwytu.
- Nie, to nie to! I raczej bym na to
nie liczył, Morri… - Jiraya pomasował się po skroni. Może to niebyły głupi
pomysł? W końcu Aya też się musi kiedyś męczyć. – Od dzisiaj do naszej klasy
będzie uczęszczać nowa uczennica. Red~san!
Każdy
wstrzymał dech, kiedy do sali weszła nowa uczennica. Wysoka wśród japońskich
nastolatek, szczupła z krągłościami tam gdzie trzeba. Jej sylwetkę okalały
długie, rude włosy, a na zaciekawionych uczniów patrzyła dużymi, błyszczącymi
oczami o niespotykanym, morskim kolorze. Delikatny makijaż dodawał jej uroku, a
mundurek leżał idealnie na jej kobiecej figurze.
Chłopcy
westchnęli z zachwytu, natomiast dziewczyny były podzielone – jedne nie
ukrywały zazdrości, inne zaciekawienia.
- Proszę, przedstaw się. – Jiraya
oddał głos nowej uczennicy. Ta uśmiechnęła się uroczo i ukłoniła nieśmiało.
-
Ohayo gozaimas! Nazywam się Tiffany Red, ale możecie mi mówić Tiff. –
Dziewczyna mówiła po japońsku, ale ze słyszalnym angielskim akcentem. –
Wybaczcie, jeśli zachowam się nieprawidłowo z waszą kulturą, ale pochodzę z
Europy i w Japonii jestem dopiero od niedawna. Mam nadzieję, że pomożecie mi
nauczyć się waszych obyczajów.
Nastolatka uśmiechnęła się przyjaźnie i ukłoniła na koniec swojej wypowiedzi. Klasa odpowiedziała jej tym samym.
Nastolatka uśmiechnęła się przyjaźnie i ukłoniła na koniec swojej wypowiedzi. Klasa odpowiedziała jej tym samym.
- Myślę, że szybko się dopasujesz. –
Jiraya skinął głową na Tiffany. – Proszę, usiądź za Kitsune~san, ostatnia ławka
pod oknem. Morri, jako że domagasz się więcej WF, dziś możesz zrobić sobie
dodatkowy trening, oprowadzając Red~san po Akumine.
- Tak! Nie będzie mnie na zajęciach!
– Ucieszyła się Aya, klaszcząc z zachwytem w dłonie.
- Po lekcjach. – Dodał Jiraya z
wypisaną na twarzy satysfakcją.
Klasa
zaśmiała się radośnie. Dzisiaj jednak największą uwagę przyciągała „Nowa”. Już
na pierwszej przerwie obskoczyło ją całe stadko uczniów z klasy I B.
„ Dlaczego przyjechałaś do Japonii?”
„ Masz rodzeństwo?”
„Dopiszesz się do jakiegoś klubu?”
„ Lubisz psy?”
„ Lubisz psy?”
„ Jakiej muzyki słuchasz?”
Pytaniom
nie było końca, a Tiffany dzielnie sobie z nimi radziła. Odpowiadała na
wszystko z przyjaznym uśmiechem, będąc szczerą i otwartą.
Nasi
przyjaciele nie chcieli obskakiwać dziewczyny tak od razu. Widząc jak Nowa zostaje
przytłaczana ogromem pytań, postanowili pozostawić bliższe poznanie Red na
później. W końcu to dopiero pierwszy dzień, kiedy ją widzą!
- Miła z niej dziewczyna. – Zagadnął
Hao, kiedy skończyli lekcję i całą grupą wyszli z sali.
- Tylko mi się w niej nie zakochaj! – Zastrzegła Aya, dając kuksańca chłopakowi.
- Tylko mi się w niej nie zakochaj! – Zastrzegła Aya, dając kuksańca chłopakowi.
- Już jestem zakochany, tylko że nie
w niej, a w jednym takim Łobuzie. – Asakura pocałował błękitnooką w czoło.
- Dobra, ja tu zostanę. Poczekam aż
Red~chan wyjdzie z sali. – Brunetka stanęła, puszczając przyjaciół przodem. –
Do zobaczenia potem!
- Pa! Ej, Hao, idziesz z nami na siłownię?
– Zapytał Yoh. – Umówiłem się z Ren’em.
- Nie. Wybacz braciszku, ale mamy
dziś pierwsze spotkanie klubu naukowego…
- O tak, od początku? Dopiero
pierwszy dzień drugiego semestru! – Zaśmiał się Młodszy.
- On w przeciwieństwie do ciebie, nie
jest leniwcem… - Mruknęła idąca obok Anny.
- Hm… Mogę do was dołączyć po
zajęciach.
- O której?
- Około osiemnastej.
- Co tak późno?!
- Wybacz, kontynuujemy projekt.
Musimy wszystko przejrzeć. – Długowłosy podrapał się po głowie z zakłopotaniem.
– W tym semestrze jest olimpiada…
- Wiem, wiem. – Yoh szturchnął
przyjacielsko brata. – Pogadam z Ren’em. Poczekamy na ciebie, dobra?
- Okey. To do zobaczenia!
- Cześć!
W
tym czasie Aya czekała na Tiffany. Ruda wyszła z sali po krótkiej rozmowie z
nauczycielem. Oczywiście każdy z wykładowców chciał poznać nową uczennicę.
- Ohayo! – Morri podeszła do
rudowłosej.
- Cześć. – Nastolatka uśmiechnęła się
uroczo.
- Mam nadzieję, że cię za bardzo nie
wymęczyli dzisiaj. Musisz mieć jeszcze siłę na mnie! – Brunetka wyszczerzyła wszystkie
swoje ząbki.
- Spokojnie, jeszcze trochę
wytrzymam. – Obie dziewczyny zaczęły przemierzać korytarze szkoły.
- To dobrze. Podczas lekcji nie było
za bardzo jak porozmawiać… Pochodzisz z Anglii, tak?
- Tak. Rodzice dostali tu pracę, więc
musieliśmy się przeprowadzić. W sumie mi to nie przeszkadza. Japonia to fajny kraj.
- Miło to słyszeć. – Błękitnooka
uśmiechnęła się miło. – Anglia szczerze mówiąc, źle mi się kojarzy…
- Dlaczego?
- Mam przyjaciela z Anglii. Strasznie
go nie lubię…
Obie
zaśmiały się radośnie. Morri pokazywała nowej przyjaciółce każdy zakamarek szkoły.
Odwiedzały wszystkie korytarze, sale i kluby.
- Wiesz już do jakiego klubu się
zapiszesz?
- Hm… Ciężko gdzieś się podpiąć w
drugim semestrze. Po za tym nie czuję się jeszcze na siłach, żeby gdzieś się
dołączyć…
- Możesz zapisać się do klubu
muzycznego!
- Muzycznego?
- Tak! Założyłyśmy go z dziewczynami,
ale Vitsumi się wyprowadziła… I teraz musimy znaleźć nowego członka. - Aya
zaśmiała się nerwowo. Po chwili jednak wyszczerzyła ząbki w demonicznym
uśmiechu. Podbiegła do jednych z drzwi. – O, a tu urzęduje klub naukowy!
Dziewczyna
bezprecedensowo otworzyła drzwi. Wtargnęła do środka.
- Ohayo! – Krzyknęła radośnie.
- Aya~chan! – Uczestnicy koła
uśmiechnęli się wesoło. Byli widocznie zadowoleni z odwiedzin nastolatki.
Wszyscy tutaj dobrze znali brunetkę. Czasem wpadała popatrzeć co robią, ale
szybko się nudziła i szła na halę sportową poćwiczyć siatkówkę czy kosza.
- Tęskniliśmy za tobą na wakacjach. –
Zaśmiała się jedna z uczennic, ubrana w fartuch ochronny (tak jak reszta
uczniów z klubu).
- Miło mi to słyszeć! – Błękitnooka
wyszczerzyła ząbki w radosnym uśmiechu. – Co tam robicie?
- Pracujemy nad swoimi projektami.
Niedługo trzeba będzie oddać sprawozdania do komisji… - Wyjaśnił jeden z
chłopaków.
- E, do tego czasu spokojnie się
wyrobimy. – Zaśmiał się Hao. Spojrzał na stojącą nieco z tyłu Rudą. Pokazał jej
ręką, żeby podeszła. – Poznaliście już Tiffany?
- Kto to? – Zapytała jedna z
uczennic, stając za Asakurą.
- Nasza nowa koleżanka. Dołączyła w
tym semestrze do naszej klasy. – Wyjaśnił uczynnie długowłosy.
- Pewnie weszła na miejsce
Vitsumi~chan. – Uczestniczka klubu uśmiechnęła się smutno. – Szkoda, że
odeszła… Lubiłam ją.
- Spokojnie, na pewno będzie nas
odwiedzać. A to jest Red Tiffany!
- Ohayo. – Ruda pomachała nieznajomym
z przyjaznym uśmiechem.
- Chyba nie pochodzisz z Japonii, co?
– Wysoki, ciemnowłosy chłopak podszedł do Nowej.
- Nie, przyjechałam z Anglii… - Na te
słowa po sali przeszedł głośny pomruk zdziwienia i zainteresowania.
- Jeśli chcesz, z rozkoszą mogę
pokazać ci Tokio.
- Bardzo dziękuję za propozycję, ale
mam już plany na weekend. – Ruda uśmiechnęła się uroczo, a na twarzy chłopaka
pojawiły się różowe wypieki.
- Znowu ci podryw nie wyszedł. –
Zaśmiała się jedna z jego koleżanek.
- Cicho! – Mina nastolatka widocznie
zrzedła. Wszyscy zaśmiali się wesoło.
- O której dziś skończycie? –
Zagadnęła Aya, niby to przypadkiem.
- Coś przed osiemnastą. – Hao
spojrzał na swoją dziewczynę ze skruchą.
- Co tak późno?
- A potem idziemy z chłopakami na
siłownię…
- A mogę pójść z wami?
- Jeśli tylko masz ochotę. –
Uśmiechnął się Asakura. – Tylko nie drażnij znowu Ren’a, dobra?
- No czym ja go niby drażnię?! –
Morri założyła ręce na piersi.
- Nie podnoś jedną ręką sztang,
których on nie da rady udźwignąć dwiema… - Długowłosy szepnął to na ucho
ukochanej. Uśmiechnął się prosząco. – Dobrze?
- No dobrze już, dobrze…
Dziewczyny
jeszcze chwilę poprzeszkadzały uczniom, po czym opuściły sale z własnej woli –
w końcu jest jeszcze wiele miejsc do pokazania dla Nowej.
- Widzę, że jesteś tu znana. –
Tiffany uśmiechnęła się przyjaźnie, idąc dzielnie za rozweseloną do granic
możliwości Ayą.
- Myślę, że sporo osób mnie kojarzy.
Może to nieskromne, ale dużo udzielam się w tej szkole… - Morri podrapała się z
zakłopotaniem.
- Jesteś Przewodniczącą?
- Jeszcze nie, ale już niedługo będę! – Zarechotała złowieszczo brunetka. – Ale jestem w Samorządzie Uczniowskim. Należę do klubu muzycznego i różnych klubów sportowych… No i często jestem w kozie, za uwagi na lekcji…
- Do tego jeszcze twój chłopak. – Rudowłosa patrzyła na błękitnooką z zachwytem. – Naprawdę, piękna z was para! Długo ze sobą jesteście?
- Ponad rok.
- To już sporo! Ale i tak dziwię się, że jesteś taka spokojna…
- Spokojna? – Aya podniosła do góry jedną brew. Nie za bardzo rozumiała, o co chodzi młodej Red.
- Jeszcze nie, ale już niedługo będę! – Zarechotała złowieszczo brunetka. – Ale jestem w Samorządzie Uczniowskim. Należę do klubu muzycznego i różnych klubów sportowych… No i często jestem w kozie, za uwagi na lekcji…
- Do tego jeszcze twój chłopak. – Rudowłosa patrzyła na błękitnooką z zachwytem. – Naprawdę, piękna z was para! Długo ze sobą jesteście?
- Ponad rok.
- To już sporo! Ale i tak dziwię się, że jesteś taka spokojna…
- Spokojna? – Aya podniosła do góry jedną brew. Nie za bardzo rozumiała, o co chodzi młodej Red.
- Otacza go tyle dziewczyn, które
patrzą na niego z zachwytem. Zjadłyby go gdyby tylko mogły! – Tiffany
szturchnęła przyjacielsko błękitnooką.
- Przesadzasz… - Morri machnęła
lekceważąco ręką. To jednak tylko pozory. Tak naprawdę mocno ruszyły ją słowa
Nowej i z zaciekawieniem przysłuchiwała się dalszej wypowiedzi.
- Nawet w tym klubie naukowym!
Przecież te dziewczyny normalnie się do niego kleiły… Podziwiam cię za to, że
nie jesteś zazdrosna. Ja bym wariowała na twoim miejscu! – Angielka zaśmiała
się cichutko.
- To nie tak. Po prostu mu ufam. Wiem, że mnie nie zostawi. Miał już do tego kilka okazji, ale nigdy z żadnej nie skorzystał. To chyba coś znaczy. – Aya założyła ręce na kark. Wyszczerzyła szeroko ząbki, chcąc rozluźnić jakoś atmosferę. Zrobiło się dość nieprzyjemnie. – Chyba mi nie chcesz powiedzieć, że się nim zauroczyłaś?
- Ah, która z uczennic nie jest nim zauroczona? Nim i tym drugim bliźniakiem? – Zaśmiała się Tiff.
- To nie tak. Po prostu mu ufam. Wiem, że mnie nie zostawi. Miał już do tego kilka okazji, ale nigdy z żadnej nie skorzystał. To chyba coś znaczy. – Aya założyła ręce na kark. Wyszczerzyła szeroko ząbki, chcąc rozluźnić jakoś atmosferę. Zrobiło się dość nieprzyjemnie. – Chyba mi nie chcesz powiedzieć, że się nim zauroczyłaś?
- Ah, która z uczennic nie jest nim zauroczona? Nim i tym drugim bliźniakiem? – Zaśmiała się Tiff.
- Yoh TEŻ ma dziewczynę.
- Wiem. Annę. – Red zrobiła uroczą minę. – I spokojnie, nawet jeśli chłopcom się spodobam, nie jestem z tych dziewczyn co interesują się cudzymi facetami.
- Wiem. Annę. – Red zrobiła uroczą minę. – I spokojnie, nawet jeśli chłopcom się spodobam, nie jestem z tych dziewczyn co interesują się cudzymi facetami.
- U nas w Akumine jest wiele
przystojnych WOLNYCH chłopaków, na pewno kogoś znajdziesz.
- Pewnie ci najlepsi są już zajęci. –
Ruda puściła „oczko” nowej znajomej.
- Nie, dlaczego? Nasz dobry
przyjaciel jest nadal wolny. A jest i przystojny, i bogaty, ma dobry status…
Mądry, z dobrymi perspektywami na przyszłość…
- Brzmi ciekawie! Ale nie wiem czy jestem gotowa na jakikolwiek związek. - Red poczerwieniała na twarzy w jednym momencie.
- Brzmi ciekawie! Ale nie wiem czy jestem gotowa na jakikolwiek związek. - Red poczerwieniała na twarzy w jednym momencie.
Aya
nie do końca wiedziała jak odebrać tę rozmowę. Z początku myślała, że Tiff jest
zwykłą, miłą uczennicą z którą łatwo będzie nawiązać dobry kontakt. Teraz
jednak w umyśle Morri zapaliła się czerwona lampka. Bo która normalna dziewczyna
mówi nieznanej koleżance, że podoba się jej zajęty chłopak?
Morri pokazywała Nowej każdy zakamarek akademii i okolic. Właśnie odprowadzała koleżankę z klasy po dziedzińcu. Brunetka zapewniła, że w razie problemów z dojściem w jakiekolwiek miejsce, Red może zapytać się Ayi, bądź kogokolwiek z uczniów o drogę. Każdy chętnie jej pomoże.
Morri pokazywała Nowej każdy zakamarek akademii i okolic. Właśnie odprowadzała koleżankę z klasy po dziedzińcu. Brunetka zapewniła, że w razie problemów z dojściem w jakiekolwiek miejsce, Red może zapytać się Ayi, bądź kogokolwiek z uczniów o drogę. Każdy chętnie jej pomoże.
- Akumine to bardzo przyjazne
miejsce… - Zamyśliła się Tiffany.
- Faktycznie. Można powiedzieć, że wszyscy jesteśmy jedną, wielką rodziną. – Zaśmiała się Aya. – A pro po rodziny, będziesz dojeżdżać do Akumiene z rodzinnego domu?
- Nie, zamieszkam w akademiku. – Wyjaśniła Red. – Rodzice są często poza domem, dużo pracują. W akademiku będę miała przynajmniej pełną opiekę i wyżywienie. A właśnie! O piętnastej mam się spotkać z zarządcą akademika.
- Nie wiem co masz na myśli, mówiąc „pełną opiekę”, ale powiem ci, że jesteś trochę spóźniona…
- Co? Jak to?
- Jest czterdzieści pięć po… - Błękitnooka pokazała Nowej zegarek w swojej komórce.
- O nie! Muszę już biec! Myślisz, że dostanę karę?! – Tiff wydawała się być naprawdę przejęta. Nie chciała narobić sobie problemów pierwszego dnia zajęć. Od razu ruszyła w stronę akademika. Jej zapał powstrzymała Morri, łapiąc Red za nadgarstek.
- Faktycznie. Można powiedzieć, że wszyscy jesteśmy jedną, wielką rodziną. – Zaśmiała się Aya. – A pro po rodziny, będziesz dojeżdżać do Akumiene z rodzinnego domu?
- Nie, zamieszkam w akademiku. – Wyjaśniła Red. – Rodzice są często poza domem, dużo pracują. W akademiku będę miała przynajmniej pełną opiekę i wyżywienie. A właśnie! O piętnastej mam się spotkać z zarządcą akademika.
- Nie wiem co masz na myśli, mówiąc „pełną opiekę”, ale powiem ci, że jesteś trochę spóźniona…
- Co? Jak to?
- Jest czterdzieści pięć po… - Błękitnooka pokazała Nowej zegarek w swojej komórce.
- O nie! Muszę już biec! Myślisz, że dostanę karę?! – Tiff wydawała się być naprawdę przejęta. Nie chciała narobić sobie problemów pierwszego dnia zajęć. Od razu ruszyła w stronę akademika. Jej zapał powstrzymała Morri, łapiąc Red za nadgarstek.
- Wyluzuj… - Zaśmiała się wesoło. –
Mamy jeszcze jakąś godzinę, w porywach do dwóch.
- Aya, nie znasz się na zegarku?
Jestem spóźniona ponad czterdzieści minut!
- Nie u Kakashi’ego… Chodź, wszystko
ci wytłumaczę. – Brunetka powoli poprowadziła Tiffany do akademika.
Oczywiście,
kiedy weszły na korytarz akademika, Kakashi’ego jeszcze nie było. I nikogo
chyba nie zdziwi fakt, że musiały na niego czekać kolejną godzinę. Przez ten
czas Aya oprowadziła Nową po akademiku. Jakoś niespecjalnie martwiła się tym,
że mogą się spóźnić. W końcu to Kakashi nigdy nie zwraca uwagi na zegarek!
Morri jednak nie mogła
opiekować się Rudą w nieskończoność. Musiała pożegnać się z zielonooką i pójść
do pokoju, spakować się na siłownię. W pomieszczeniu zastała Annę. Nastolatka
siedziała sama przy stole i korzystając z chwili spokoju, rozłożyła swoją
maszynę do szycia. Wir pracy tak ją wciągnął, że nawet nie zauważyła, jak Aya
wchodzi do pokoju.
- Co szyjesz? – Błękitnooka zawisła nad
ramieniem przyjaciółki.
- A! – Czarnooka podskoczyła i wbiła
sobie igłę w palec. – Nie strasz mnie!
- Przepraszam! Już, czekaj… Znajdę
plaster. – Morri podeszła do łóżka Kenami, po czym wyjęła spod niego dużą
walizkę, po brzegi wypełnioną lekami. – Tu na pewno coś znajdę…
- Wiesz co, zawsze się zastanawiałam,
skąd ona te leki bierze? – Kyoyama zaczęła ssać palec, z którego dość szybko
kapała krew.
- Myślę, że w tym wypadku lepiej nie
pytać. – Zarechotała błękitnooka. Wzięła plastry i wodę utlenioną. – Pokaż tego
palucha.
- Czeeeść… - Do pokoju weszła Kenami.
- O, na lekkie wspomnienie! –
Zaśmiała się wesoło Aya. – Co ty taka zdyszana.
- Byłam w bibliotece… Wiecie, ile
waży moja torba?! – Kitsune upuściła „bagaż”, a ziemia pod jej stopami
zatrzęsła się.
- Co ty wypożyczyłaś? Encyklopedię? –
Kyoyama aż podniosła brwi ze zdziwienia.
- Można tak powiedzieć. – Zaśmiała
się tajemniczo szatynka. Omiotła wzrokiem cały pokój, zatrzymując się na
otwartej walizce na łóżku. Spojrzała pytająco na lokatorki.
- Wybacz, Kenami~chan! Wzięłam tylko
opatrunek. Już odkładam wszystko na miejsce. – Aya szybo podeszła do walizki,
aby nie zostawić oznak po swoim wtargnięciu na teren Kitsune. Wiedziała, że
dziewczyna tego nie lubi.
- Nie, spokojnie, możecie korzystać z
mojej apteczki, tylko nie pomieszajcie leków. Byłoby nie za ciekawie, jakbym
nagle dostała jakiejś psychozy. – Zaśmiała się wesoło zielonooka.
- Zapomniałam, że mieszkamy pod
jednym dachem z tykającą bombą. – Anna niewzruszona raną kontynuowała szycie.
- Ej, to Aya jest Boginią Demonów! Ja
jestem tylko trochę nazbyt pobudzoną dziewczynką…
- Oszukuj się dalej. – Morri pokazała
przyjaciółce język.
Wszystkie
trzy zaśmiały się wesoło. Były w dobrych nastrojach. Aya nastawiła czajnik i
zrobiła wszystkim trzem herbatę.
- Jeszcze zdążę ją wypić, zanim Hao
wróci z klubu.
- Idziecie gdzieś dzisiaj? – Kenami
spojrzała z zaciekawieniem na przyjaciółkę.
- Z chłopakami na siłownię. –
Wyjaśniła szybko Morri. Wyjęła z szafki ciastka, po czym poczęstowała nimi
lokatorki.
- A no tak, zapomniałam! Gadaliście o
tym przed salą… Hm… A może przeszłabym się z wami?
- TY?! – Obie koleżanki spojrzały
zszokowane na zielonooką.
- Dziękuję za wiarę we mnie! –
Kitsune „nadęła” policzki.
- Co cię tak nagle wzięło na sport? –
Anna spojrzała na przyjaciółkę z zaciekawieniem.
- Czyżbyś chciała dla kogoś schudnąć?
– Aya podniosła brew, bacznie obserwując reakcję Kitsune.
- Zwariowałyście?! – Kenami
poczerwieniała na twarzy. Odruchowo jednak odłożyła trzymane w ręku ciastko. –
Po prostu chcę stać się trochę silniejsza!
- Jasne, jasne… My już swoje wiemy. –
Kyoyama zaśmiała się radośnie.
- Z twoim mózgiem masa mięśniowa nie
jest ci potrzebna! – Błękitnooka stanęła za plecami Kenami. Złapała ją za
ramiona i zaczęła masować. – To jak tam sytuacja z Ren’em, co?
- Jaka sytuacja?
- No przestań! Przecież wiemy, że
jesteś w nim zakochana! – Morri usiadła obok przyjaciółki. – Powiedz nam coś
więcej! Jak byliśmy nad morzem, to strasznie się darliście… Pokłóciliście się
wtedy, czy o coś?
-Trochę się posprzeczaliśmy, ale już
jest okey.
- Wtedy, jak oboje zniknęliście na
festynie, doszło do czegoś między wami? – Anna rzuciła to pytanie „niby od
niechcenia”. Tak naprawdę kochała wszelkie romanse w telewizji, a realne
opowieści, to spełnienie jej marzeń!
Kenami
natomiast, po usłyszeniu tego pytania, zachłysnęła się herbatą.
- Czyli tak! – Kyoyama i Aya przybiły
sobie piątkę.
- No wiecie co… - Szatynka
przewróciła teatralnie oczami.
- Wyznał ci miłość?
- Ren? Zwariowałaś? – Kitsune prychnęła.
– To nie jest Asakura. On nie wyznaje miłości.
- Zasada „mam serce z kamienia, a w
moich żyłach płynie lód”?
- Powiedzmy. Zresztą… Ja sama do
końca nie wiem co do niego czuję. Znaczy wiem, podoba mi się i w ogóle, ale… To
nie jest takie proste jak u was. My nie będziemy żyć długo i szczęśliwie… Po za
tym, dlaczego ja się wam zwierzam?!
- Bo jesteśmy przyjaciółkami! –
Zarechotała Aya.
- Eh… W sumie się cieszę, że jestem z
wami tak blisko i nie muszę ukrywać ani leków pod łóżkiem, ani broni…
Nagle
ktoś zapukał do drzwi. Po krótkim „proszę”, w pokoju pojawił się Kakashi. Tuż
obok niego stała Tiffany z kilkoma walizkami przy nodze.
- Yoł! – Szarowłosy wtargnął do
pomieszczenia.
- O Tiff! Doczekałaś się w końcu! –
Zaśmiała się Aya. W głębi serca coś tak przeczuwała, że Nowa może zamieszkać z
nimi w pokoju. Odrzucała jednak od siebie tę myśl, od momentu, gdy Tiffany
wypaliła z tą dziwną pogadanką o Hao.
- Tu… Tu będę mieszkać? – Rudowłosa
zdawała się być nieobecna.
- Tak. To twoje nowe współlokatorki!
Z tego co wiem uczycie się w jednej klasie, prawda? – Kakashi wydawał się jak
zwykle niczym niewzruszony.
- To będzie prostsze niż myślałam… -
Szepnęła Ruda.
- Co będzie prostsze? – Anna
spojrzała pytająco na Nową.
- Za… Zaaklimatyzowanie się tutaj! –
Tiff uśmiechnęła się szybko. – To świetnie, że trafiłam na was, jako lokatorki!
Bałam się, że będę mieszkać z jakimiś wrednymi szma… Znaczy się z kimś
nieodpowiednim.
Ruda zrobiła uroczą
minkę.
- To… Fajnie, że nas polubiłaś. –
Brunetka uśmiechnęła się niepewnie. Z początku naprawdę podobała jej się nowa
koleżanka, ale teraz… Po tym co powiedziała o Hao… Miała do niej mieszane
uczucia. Ale nikogo nie można skreślać, prawda? Może Tiff nie wie jak się
zachować w nowym środowisku i dlatego jest chwilami taka… Dziwna?
- Hej, my już się zbieramy, idziesz?
– W pokoju nagle pojawił się Hao. Chłopak wszedł przez balkon, dlatego też był
niezwykle zdziwiony takim „komitetem powitalnym”. – O… O-ohayo?
- Może wy sobie zróbcie jakieś
potajemne przejście przez łazienkę czy coś? Zaoszczędzilibyśmy na
ubezpieczeniu, w razie jakby ktoś z was skręcił sobie kark przechodząc przez
barierkę balkonu. – Zaproponował Kakashi.
- W sumie… Nie głupi pomysł… -
Asakura uśmiechnął się szczerze.
- Tylko nie rozwalcie ściany nośnej!
- W tej właśnie chwili szarowłosy wyobraził sobie swoich ulubionych uczniów
niszczących cały budynek akademika, co w sumie mogłoby mieć miejsce…
- Spokojnie, jak będziemy robić
remont, poinformujemy o tym! – Zapewnił sumiennie długowłosy. – To wasza nowa
współlokatorka?
- Mieszkasz za ścianą? – Red zdawała
się być bardzo zainteresowana tym tematem.
- Tak. Mamy pokój sąsiadujący z męską
połową akademika. – Kenami patrzyła na nową nieufnie. Zmarszczyła mocno brwi. –
Jako, że Hao ma tu DZIEWCZYNĘ, czasem wpada bez zapowiedzi. Niestety, jako że
przychodzisz do nas dopiero w drugim semestrze, będziesz musiała się DOSTOTOWAĆ
do panujących tu reguł.
- Oh, Kitsune~chan… - Tiffany
przeniosła wzrok na szatynkę.
- Dobra, to ty się Red~san rozpakuj i
rozgość, a ja idę na dół. Nic tu po mnie. – Kakashi wyczuł dziwne iskry w
powietrzu. Postanowił nie wtrącać się w „babskie sprawy”, bo z doświadczenia
wiedział, że to się źle kończy.
- My też się będziemy zbierać. Hao,
Kenami idzie z nami. – Aya wyjęła z szafy sportową torbę i wrzuciła do niej
potrzebne rzeczy.
- Kenami? – Długowłosy nie ukrywał
zdziwienia.
- Dlaczego jesteście tacy zdziwieni
tą informacją?! – Szatynka mruknęła z niezadowoleniem.
- Heh, po prostu widzieliśmy cię na
WF-ie… - Czarnooki zaśmiał się wesoło. Niestety to skończyło się dla niego
bardzo źle – ze szkolną torbą Kitsune na twarzy.
Dla
bezpieczeństwa Asakury, dziewczyny umówiły się z nim i chłopakami na dole za
piętnaście minut.
- Kenami idzie z nami? – Ren spojrzał
zaskoczony na przyjaciela.
- Też się zdziwiłem… - Długowłosy
rozmasowywał sobie bolący policzek.
- Co ta idiotka wyprawia… - Złotooki
pokręcił z politowaniem głową.
- Nowa zamieszka z dziewczynami? –
Yoh nieświadomie zadał to pytanie na głos.
- No… Trochę przypał. Już nie będzie
można tak otwarcie gadać z duchami i wchodzić do dziewczyn o każdej porze dnia
i nocy… - Westchnął ciężko czarnooki.
- No tego drugiego to akurat nigdy
nie było można. – Młodszy wyszczerzył swoje ząbki.
- Wiesz o co mi chodzi! – Hao udał
obrażonego.
- Jeszcze nie widziałem tej Nowej.
Jaka ona jest? – Zapytał od niechcenia Ren.
- Ruda.
Chłopaki
odwrócili się. Na korytarzu stały przygotowane już do ćwiczeń Aya i Kenami.
Kitsune miała bardzo niewyraźną minę.
- Chyba jej nie polubiłaś… - Yoh
uśmiechnął się krzywo. Nie chciał robić żadnych problemów. Uwielbiał poznawać
nowych ludzi i zdobywać wśród nich przyjaciół. Nowa nie wydawała się być wcale
zła. Była miła i często się uśmiechała. A to działało na jej korzyść.
- Ona jest Ruda! – Przedstawiała
swoje argumenty szatynka. - Ja tam wierzę, że rudzi z jakiegoś powodu są rudzi.
To Bóg nam daje znaki, kto jest spoko, a kto nie!*
Przyjaciele
mimowolnie się zaśmiali. Bez zbędnych słów ruszyli na siłownię. Każdy przebrał
się w odpowiedniej szatni, po czym znów spotkali się razem. Zaczęli ćwiczyć.
Kenami wykonywała polecenia Ayi, która postanowiła zająć się treningiem
przyjaciółki. Chłopaki natomiast jak zawsze robili sobie mini-zawody, kto
podniesie większy ciężar. Oczywiście w tych zawodach wygrała Morri…
- Aya… Co ja ci mówiłem? – Hao objął
dziewczynę od tyłu w pasie. Ta odchyliła głowę i położyła ją na ramieniu
długowłosego.
- Oj przestań! Ren pogniewa się i
przestanie, a ja mam kupę zabawy! – Błękitnooka wyszczerzyła swoje białe ząbki
w przepięknym, szczerym uśmiechu.
- Jesteś okrutna!
- I to we mnie kochasz!
- No może akurat nie to, ale ciebie
kocham. I to bardzo. – Długowłosy pocałował dziewczynę czule w czoło.
- Jak słodko… – Yoh wpatrzył się w
zakochanych.
- Idiota. – Starszy szturchnął brata
w żebra.
- Ciekawe co robi Ania…
- Pewnie myśli o tobie. – Zarechotała
Aya. – I poznaje nową koleżankę.
- A no tak, została z nią sama. – Hao
puścił brunetkę i zajął jeden ze specjalistycznych sprzętów. - Jak myślisz,
dogadacie się?
- Myślę, że się dotrzemy. – Morri
przyjrzała się dokładnie swojemu ukochanemu. Naprawdę był przystojny…
- Kenami chyba nie złapała z nią zbyt
dobrego kontaktu. – Starszy zmarszczył brwi z niepokoju. Spojrzał w stronę
Kitsune, która właśnie robiła brzuszki, pod dokładną pieczą Ren’a.
- Trzeba ją zrozumieć. Tiff zajmuje
miejsce Vitsumi. – Yoh uśmiechnął się spokojnie. – Po za tym wiecie jaka ona
jest. Nie zaufa tak szybko jak my.
- A kto powiedział, że my szybko
zaufamy? – Wyrwało się dla Morri. Na jej policzki wpłynął nieśmiały rumieniec.
– Znaczy… Ona jest… Eh. Trudno mi ją ocenić po jednym dniu znajomości. Ale jest
z Anglii.
- I co z tego? – Yoh widocznie nie
zrozumiał tego argumentu.
- Jak to co? Lyserg jest z Anglii!!
Bliźniacy
mimowolnie zaśmiali się głośno na te słowa. Faktycznie, ten argument był nie do
przebicia.
Tymczasem
Ren nie mógł się nadziwić zaciętości Kenami. Dziewczyna naprawdę wykonywała
wszelkie dawane jej zadania, chociaż już ledwie oddychała z zadyszki.
- Co ty tu tak właściwie robisz? –
Tao w końcu wyrzucił z siebie to pytanie. Cieszył się, że stoją dalej od reszty
przyjaciół. Nie potrzebne im osoby trzecie.
- Ćwiczę, nie widać? – Szatynka
prychnęła gniewnie. Była wściekła przez to, że wszystko ją bolało. Jej mięśnie
były zastygłe i w tej chwili wołały o pomstę do nieba. Wiedziała jednak, że
musi się postarać, aby nabrać formy. Po za tym nie podobała jej się nowa
koleżanka, która miała zamieszkać w ich pokoju. Ma kogoś obcego wpuszczać do
swojego życia? Teraz, kiedy powoli musi żegnać się z obecnymi przyjaciółmi?
- Wiesz, że nie o to chodzi! W twoim
stanie…
- Jakim moim stanie?! Co ja, w ciąży
jestem?!
- Wiesz doskonale o co mi chodzi! –
Warknął złotooki.
- Właśnie nie wiem! – Dziewczyna
usiadła i dziarsko patrzyła na spiętą twarz Tao. – Jestem chora, ale na mózg! A
skoro nie mogę go używać, muszę poprawić swoją sprawność fizyczną. Inaczej
podczas walki nie będę w stanie wygrać! A chyba wiesz, co w Kuroi Kitsune
znaczy przegrana.
- Ty jeszcze chcesz walczyć?! Ty
chyba naprawdę nie możesz używać mózgu! – Ren patrzył na dziewczynę z góry.
-
A co mam wszystko tak zostawić? – Kenami warknęła wściekle. Z emocji aż
wstała. – Dużo ostatnio myślałam i postanowiłam przed śmiercią dokończyć
wszystkie swoje sprawy. Muszę pokonać Kuroi Kitsune bez względu na wszystko!
- Kenami, czy ty siebie słyszysz?! –
Ren zmarszczył brwi. – Brzmisz jak jakiś ogarnięty rządzą zemsty psychol! Nie
możesz używać swoich mocy, zabraniam ci!
- Zabraniasz? A co mi zrobisz?! –
Kitsune wyzywająco spojrzała na złotookiego. Wyciągnęła w bok rękę, a ręcznik
leżący nieopodal przyleciał do niej. W tej chwili dla szatynki nie liczyło się
nic, oprócz udowodnieniu Ren’owi, że nie pozwoli mu się tak traktować.
Tao
miał ochotę rozwalić w drobny mak całe Akumine. Żyły pod jego skórą nerwowo
drżały, a tętnice pulsowały od płynącej w nich krwi. Złapał nastolatkę za
nadgarstek i uniósł go tak, aby szatynka miała swoją pięść z ręcznikiem przed
oczyma.
- Właśnie skróciłaś sobie życie o
kilka minut. Gratuluję. – Warknął wściekle. Zamaszyście puścił rękę nastolatki.
Dopiero teraz zauważył, że każdy na sali ukradkiem przypatruje się im. Ren
jednak nie przejął się tym. Odwrócił się napięcie i wyszedł w pośpiechu z
siłowni.
Kenami
stała zszokowana. Czuła się podle. Bolało bardziej, niż podczas wakacji, gdy
Ren przeczytał jej list, a potem zranił ją w czoło.
- Co on ci zrobił? – Do Kitsune
podeszła Aya. Objęła ramieniem dziewczynę. – Zabiję go…
- Wyjdźmy stąd… Proszę… - Szatynka
wyrwała się z uścisku błękitnookiej. Dziarsko ruszyła do szatni, nie patrząc na
stojących na sali ludzi. Co oni teraz muszą o nich myśleć? I ciekawe czy ktoś
słyszał ich rozmowę?
Kenami
od razu usiadła na ławce pod ścianą. Ukryła twarz w dłoniach. W uszach cały
czas miała słowa Tao.
- Mam iść i od razu mu wklepać, czy
poczekać, aż mi powiesz za co? – Morri zmarszczyła złowrogo brwi.
Mimo podłego humoru, zielonooka
zaśmiała się na te słowa.
- Nie, nie rób mu krzywdy. Wystarczy,
że ja to robię. – Kitsune uśmiechnęła się smutno.
- O czym ty mówisz? – Błękitnooka
uklękła obok przyjaciółki.
- Aya, ja jestem taka głupia…
- Co się dzieje? – Morri położyła
dłonie na kolana szatynki. – Przecież jesteśmy przyjaciółkami… Możesz mi
powiedzieć wszystko!
- Nie chcę was martwić.
- A myślisz, że teraz się nie
martwię? – Aya pokręciła głową z dezaprobatą. Miała ochotę zaśmiać się na głos.
Jaka z niej hipokrytka! Przecież sama zawsze wszystko ukrywa w obawie o
zmartwienie przyjaciół. Ile razy Hao prosił ją, żeby zwierzała mu się ze
wszystkiego? A ona co? Nigdy mu nic nie mówi!
Morri
zakuło w sercu.
- Martwisz się. Obiecuję, że wszystko
ci powiem. Że wszystko wam powiem. Ale nie teraz dobrze? Muszę… Muszę wziąć
prysznic. – Zielonooka uśmiechnęła się serdecznie. Wstała i od razu ruszyła pod
natrysk. Nie mogła znieść cierpiącej miny Ayi.
- Nie powielaj moich błędów. –
Szepnęła Morri, załamana takim zakończeniem tego dnia. Pięknie zaczął się nowy
semestr! Pięknie!
Teraz
zostało jej tylko wierzyć w to, iż nowa koleżanka nie okaże się być najgorsza i
jakoś się dogadają. W końcu bardzo przydałby się im nowy sojusznik.
~*~ENDING~*~
Ren nie mógł zmrużyć
oka. Już nawet nie chodzi o chrapanie Yoh, do którego zdążył się przyzwyczaić,
czy odgłosy nocnej imprezki sąsiadów z góry. Po prostu mimo zmęczenia
fizycznego, jego mózg pracował jak oszalały.
Wystawiając głowę spod
kołdry zauważył jak jego komórka leżąca na stole rusza się. Z lekkim
ociągnięciem się wyciągnął po nią rękę.
„Śpisz?”
Z początku zignorował
tą wiadomość. Co? Kitsune nagle sumienie ruszyło? Od tamtego wieczora, Kenami
udaje, że nic się nie stało, że nic między nimi nie zaszło. Może wtedy kłamała?
Może żałuje tamtego pocałunku i teraz nie chce zmieniać relacji między nimi?
„Nie.”
Chłopak zganił się, że
nie wytrzymał w swoim postanowieniu nieodzywania się do nastolatki.
„Wyjdziesz na balkon?
Proszę.”
Ren czuł, że nie ma
wyboru. Wyskoczył spod kołdry. Złapał po drodze bluzę wiszącą na oparciu krzesła
i założył ją sobie na ramiona. Wyszedł na balkon.
- Co chcesz? – Mruknął
z ignorancją.
- Chcę cię przeprosić.
– Kenami stała z nisko zwieszoną głową. Widać było, że naprawdę jest jej
przykro. – Niepotrzebnie tak zareagowałam. Nie chciałam sprawić ci przykrości.
- To dlaczego taka
jesteś? Dlaczego tak reagujesz? Chcesz mi zrobić na złość?
- Nie. Po prostu
strasznie mnie drażni ten temat. Wiem, że muszę im wszystko powiedzieć. Chcę to
zrobić! Ale kiedy widzę jak dziewczyny się do mnie uśmiechają… Jak wiążą ze mną
przyszłość… Ja nie mogę im tego zrobić! – Kitsune wytarła łzy rękawem
szlafroka. Te swobodnie płynęły po jej policzkach. – Jeszcze ta Nowa… Nie chcę
teraz nikogo poznawać. Ciężko mi jest zostawiać was, a już na pewno nie chcę
nawiązywać nowych relacji!
- Jesteś idiotką… - Ren
pokręcił z politowaniem głową. Żałował, że nie jest lepszy w relacjach
międzyludzkich. Że nie może być dla niej dobrym chłopakiem. Chciałby pomóc
dziewczynie, porozmawiać z nią, ale nie potrafił. Po prostu brakowało mu słów i
argumentów.
- Wiem… Przepraszam.
Naprawdę, postaram się zmienić. Przysięgam, że nie będę używać już… Tego czegoś
co mam. I dlatego chcę stać się silniejsza. Ren, ja muszę to zakończyć. Nie ma
opcji, żebym umarła zostawiając to tak jak jest…
- Wiem. Pomogę ci. Od
jutra zaczniemy trenować. Tylko powiedz o tym reszcie.
- Okey… A co do
treningu… Zacznijmy od… Co najmniej czwartku.
- Dlaczego?
- Przeholowałam… Przez
te zakwasy spać nie mogę! – Kenami cała poczerwieniała na twarzy. Chłopak
zaśmiał się szczerze. – Przynajmniej mam czas, żeby sprawdzić tą całą Red.
- Tą Nową? – Ren
podniósł jedną brew do góry.
- Tak.
- Nie minęła ci ta
mania prześladowcza? Daj spokój, Kenami. Założę się o nerkę, że to zwyczajna
nastolatka z wymiany.
- A co jeśli nie? Co jeśli
jest powiązana z Kuroi Kitsune?
- Przestań. Równie
dobrze Kakashi i Jiraya też mogliby być szpiegami. I każdy z tej szkoły. Nie
popadaj w paranoję. Niech to będzie twój test. Po prostu zaufaj jej!
- A co jak mi poderżnie
w nocy gardło? Będziesz miał mnie na sumieniu!
- To weź Bason’a. Niech
będzie twoim duchem stróżem.
- Oddajesz mnie Mistrzu
Ren? – Między nastolatkami zmaterializował się wyżej wspomniany wojownik.
- Ile razy mam ci
powtarzać, żebyś mnie nie szpiegował?! – Ren nie wytrzymał i nakrzyczał na
swojego ducha. Jak on śmie podsłuchiwać jego prywatne rozmowy!? – Tak oddaję
cię! Masz od dzisiaj cały czas być przy Kenami! Już cię nie chcę! I… I idźmy
już spać, bo jutro od rana mamy zajęcia!
Duma Tao nie wytrzymała
takiego czynu. Przecież on nie jest jakimś ckliwym mięczakiem! Musi teraz iść
pod kołdrę i tam pozbierać do kupy swoją godność!
Dziewczyna zarechotała
wesoło. Tak, takie zachowanie było jak najbardziej w stylu Ren’a!
- Przepraszam. Przeze
mnie ten idiota potraktował cię jak przedmiot. Wiesz, przecież, że on tak nie
myśli.
- Wiem. I wcale nie
poczułem się jak przedmiot. – Bason spojrzał ze wzruszeniem na drwi, za którymi
przed chwilą zniknął młody Tao. – Może nie powinienem się wtrącać, ale…
Kitsune~san, wiesz że to było jego wyznanie uczuć?
- Wiem Bason, wiem… I
dlatego jest mi jeszcze ciężej. Jak pomyślę, co ja dzisiaj zrobiłam…
- Nie martw się tym.
Ren rozumie. On się po prostu martwi o ciebie. Tylko jeszcze nie wie jak to
pokazać, więc krzyczy.
- To tak jak ja. –
Dziewczyna szeroko ziewnęła. – Dobra, idę się położyć.
- Pozwolisz, że pójdę z
tobą, Kitsune~san?
- Jasne. Tylko nie waż
mi się wchodzić do łazienki!
- Nawet mi to do głowy
nie przyszło, Kitsune~san...
Bason właśnie zdał
sobie z czegoś sprawę. Może zamieszkanie z Kenami, w damskiej części akademika,
to nie będzie taki głupi pomysł?