poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Odcinek 30: Powrót z wakacji!

         - Wstawać śpiochy! – Aya wybiegła ze swojej sypialni z szerokim uśmiechem na twarzy. Biegała po domu pukając we wszystkie drzwi po kolei. – Nie mamy całego dnia na spanie! Przed nami jeszcze kupa roboty!
- Jakiej roboty?! – Wrzasnął Yoh przez zamknięte drzwi.
- Nie spaliśmy nawet podstawowych ośmiu godzin! – Zauważył Horo, stając w drzwiach sypialni.
- Właśnie, przez ciebie Manta nie urośnie! – Obok przyjaciela pojawił się Joco.
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele! – Karzełek pojawił się na korytarzu w błyskawicznym tempie. Cisnął w żartownisia grubą książką.
- Hao, pozabierałbyś te swoje encyklopedie! – Jęknął McDaniel rozcierając sobie bolący policzek.
- Co znowu ja…? – Długowłosy wyszedł z łóżka przecierając leniwie oczy. Spojrzał z zaciekawieniem na swoją ukochaną, która właśnie zbiegała na dół.
         Wzruszył z rozbawieniem ramionami. Skinieniem dłoni pokazał przyjaciołom, że mają iść na Morri. Sam był ciekaw, co też ona takiego wymyśliła z tą pracą.
         Na parterze zebrali się wszyscy. Tylko Ren miał spektakularne wejście przez główne drzwi.
- Kto dał ci prawo tak się wydzierać?! – Warknął wyjmując liście z włosów. Miał kilka zadrapał na twarzy i ciele.
- Co ty? Spałeś na podwórku? – Prychnął Horo.
- Tak, w krzakach… - Złotooki zacisną mocno brwi. Upadek z okna trochę go zabolał, szczególnie, że wpadł w krzaki róż…
- To co to za genialny pomysł, przez który budzisz nas o PIĄTEJ rano? – Anna spojrzała zniesmaczona na przyjaciółkę. Są wakacje, blondynka chce się wyspać! Po za tym… To oni mieli mieć niespodziankę dla niej!
- Dzisiaj stąd wyjeżdżamy, nie? – Błękitnooka uśmiechnęła się szeroko. – Chyba warto byłoby odwdzięczyć się paniczowi Tao, za jego gościnność. Posprzątamy całą posiadłość!
         Podekscytowana brunetka aż podskoczyła. Przyjaciele spojrzeli po sobie z pytającymi minami.
- I PO TO BUDZISZ NAS O PIĄTEJ RANO!? – Wrzasnęli przyjaciele.
- Tak! Przecież po południu mamy już bilety powrotne, nie? To najlepszy czas, żeby coś wspólnie porobić! – Błękitnooka wyszczerzyła wszystkie swoje ząbki.
- Jesteś prawdziwym demonem… - Jęknął Horo, przecierając zapuchnięte, zaspane oczy.

~*~OPENING~*~

         Mimo wcześniejszych narzekań, wszyscy z chęcią ubrali się i złapali za szmaty, wiadra, szczotki i mopy. Podzielili się na odpowiednie sektory. Z zapałem wzięli się za szorowanie całego domu.
- Tak właściwie, tobie co się stało? – Tamao spojrzała podejrzliwie na opatrunek na czole Kenami. Ta podrapała się z zakłopotaniem po głowie. Obie wycierały kuchenne szafki.
- Przewróciłam się wczoraj, jak wracałam przez las. Mogłam wziąć latarkę, czy coś… - Kitsune zaśmiała się wesoło.
- Powinnaś bardziej uważać. Kiedyś się zabijesz! – Tamamura bez problemu łyknęła całą tę historyjkę. W końcu Kitsune była znana z nieuwagi, więc nikt nie wtajemniczał się za bardzo w jej opowieść. Szczególnie, że każdy był zajęty sprzątaniem.
         Przyjaciele na prawdę chcieli się odwdzięczyć za tak miło spędzony tydzień. W końcu, gdyby nie rodzina Tao, musieliby się cisnąć w jakimś hotelu na plaży gdzie nawet nie ma miejsca, aby rozłożyć ręcznik. A tak? Cały dom ich. Cała plaża ich. Żyć nie umierać!
         Bliźniacy razem z Mantą i Ryu sprzątali łazienkę. Jakoś nie byli z tego bardzo uradowani, ale płakać też nie zamierzali.
- Jak za dobrych, starych czasów, co? – Zaśmiał się blondyn.
- Tak. Aż się łezka w oku kręci, prawda Mistrzu Yoh? – Brunet spojrzał z uwagą na Asakurę.
- Tak… Na wspomnienie o tamtych czasach to mi się co prawda kręci łezka w oku, ale nie ze wzruszenia… - Posiadacz pomarańczowych słuchawek westchnął ciężko. – To był okres w którym zrobiłem więcej brzuszków, pompek i przysiadów, niż przez całe życie!
- Ale się opłaciło, nie? Na Turnieju wymiatałeś! – Manta na samo wspomnienie o tamtych walkach miał ciarki na plecach.
- Tak! Miałeś poważną szansę na zostanie Królem Szamanów! – Ryu podniósł do góry mopa, na znak zwycięstwa.
- E tam. Mi moje życie odpowiada. – Zaśmiał się wesoło Yoh.
- Tak, bawicie się razem w Akumine… Nie dziwię się… - Westchnął ciężko Manta.
- Ta… Ubaw po pachy… - Hao mruknął znacząco.
- Coś się dzieje? – Blondyn zdziwił się. Ta mina przyjaciela, nieco go zaniepokoiła. – Przecież wiecie, że możecie się z nami podzielić wszystkim!
- Tak, ale to trochę prywatna sprawa Kenami. – Yoh wyszczerzył swoje białe ząbki.
- Coś nie tak z naszą małą koleżanką? – Ryu podniósł jedną brew do góry. Od początku coś wyczuwał!
- Kojarzycie markę Kuroi Kitsune? – Starszy Asakura przestał myć podłogę. Oparł się o kij, chcąc chwilę odpocząć i przy okazji pogawędzić z chłopakami.
- Mi to nic nie mówi… - Mruknął z zakłopotaniem brunet.
- A mi mówi bardzo dużo! – Manta zacisnął mocno brwi. Bliźniacy spojrzeli na niego uważnie. – Ostatnio mój ojciec dostał apopleksji, po spotkaniu z nimi! Naprawdę miano „czarnych lisów” do nich pasuje. A Kitsune Hidoi, to już w ogóle…
- Kitsune Hidoi? – Zdziwił się Yoh.
- No tak, głowa rodziny i przy okazji szef wszystkich szefów w Kuroi Kitsune. Ostatnio byłem z ojcem na spotkaniu u nich…
- BYŁEŚ Z NIM NA SPOTKANIU?! – Bliźniacy nachylili się nad karzełkiem. Ten przerażony patrzył na przyjaciół z niedowierzaniem.
- T-tak? A coś w tym złego? – Zdziwił się blondyn.
         Asakurowie wymienili między sobą znaczące spojrzenia. Nie mogli już dłużej tego ukrywać! Szybko zwołali całą ekipę do salonu. Spojrzeli znacząco na Kenami.
- Możesz mieć inne zdanie, ale my uważamy, że trzeba wszystkich wtajemniczyć w twoją sytuację. – Yoh położył dłoń na ramieniu Kitsune.
- Nie chcę, żeby i oni mieli przeze mnie problemy! – Szatynka tupnęła stanowczo nogą.
- Możemy się w końcu dowiedzieć o co chodzi? – Horo skrzyżował ręce na piersi. Wyczuwał tutaj głębszą, bardzo śmierdzącą sprawę.
- Właśnie! To irytujące jak ciągle mówicie o czymś, o czym my nie mamy zielonego pojęcia… - Westchnął ciężko Joco.
- Kenami, problemy to oni już mają i to bez twojego udziału. – Hao przeniósł wzrok na Oyamadę. – Manta ostatnio widział się z Hidoi’m…
         Oczy nastolatki stały się w jednej chwili ogromne i puste. Po chwili jednak zalśniły od blasku nienawiści. Jej włosy nieco się nastroszyły, a kilka przedmiotów w pomieszczeniu zadrżało nerwowo.
- WIESZ GDZIE JEST DZIADEK?! – Wrzasnęła, podchodząc do nieświadomego blondyna.
- To twój dziadek?! Jesteś spadkobierczynią Kuroi Kitsune?! – Karzeł był nie mniej zdziwiony jak i Kenami.
- Spadkobierczynią, dobre sobie… Można by powiedzieć, że mnie wydziedziczyli. - Prychnęła gniewnie. Na jej usta wtargnął niemiły, demoniczny uśmiech. – Zamierzam za to bardzo ładnie podziękować dla dziadka…
- Uspokój się. – Ten krótki komunikat wysłany przez Ren’a trafił do szatynki. Jej twarz przybrała naturalny wyraz. Zrobiła krok w tył, aby dać oddychać dla Manty.
- Im można zaufać. – Tym razem głos zabrała Aya. Podeszła do Kenami i położyła jej dłoń na ramieniu.
- Mówcie i róbcie co chcecie. – Mruknęła zielonooka, odwracając głowę od przyjaciółki. – Ja chcę tylko wiedzieć, gdzie widziałeś Hidoi’ego…
- Zaprosił na spotkanie głowy wszystkich najważniejszych firm produkcyjnych w Tokio. Mój ojciec się do tego zalicza, a że chce, żebym kiedyś przejął firmę, wziął na spotkanie też i mnie.
- Co planuje? – Zapytała krótko.
- Chciał, żebyśmy przyłączyli się do Kuroi Kitsune. – Blondyn wzruszył ramionami. – Mój ojciec prychnął mu w twarz. Nie po to się dorabialiśmy pokoleniami, żeby teraz to sprzedać za marne ochłapy… Hidoi~san chciał nas przekonać jakimś swoim nowym wynalazkiem. Że niby stworzył „nadludzi” i ci co się do niego przyłączą i mu pomogą, są pierwsi w kolejce. W sumie nawet nie wiem do czego... Ojciec się wkurzył nie na żarty i wyszliśmy, trzaskając drzwiami. Aż mi było głupio za niego…
         Przyjaciele z Akumine spojrzeli po sobie ze znaczącymi wyrazami twarzy.
- To bardzo dobrze, że się nie zgodziliście. – Tym razem to Aya zabrała głos. – Powiedz ojcu, żeby się trzymał od tego jak najdalej.
- Czy możecie nam to w końcu wyjaśnić?! – Krzyknął oburzony Horo. Miał dosyć tych zagadek.
- Właśnie, nie damy się zrobić w konia! – Joco zmarszczyła groźnie brwi.
- Kuroi Kitsune kiedyś składało się z dwóch klanów i dwóch firm. Jedna prowadziła szpitale i usługi medyczne, druga zajmowała się produkcją broni. Po połączeniu się przez ślub moich rodziców, rozkręciły się na dobre i zaczęły tworzyć nielegalne laboratoria, a w nich między innymi broń biologiczną.
- Jak to? – Zapytała Tamao, nieco przerażona tą historią.
- Mutują geny. Niestety wyszło im aż za dobrze i zamiast broni, stworzyli nowy typ człowieka, o ile tak to można nazwać… Ot i cała historia. – Kenami wzruszyła ramionami, tak jakby jej to nie dotyczyło.
- Chyba nie cała. – Uśmiechnął się smutno Yoh.
- Właśnie. To Kenami jest tym „nowym typem człowieka”. – Wtrąciła Anna.
         Przyjaciele spojrzeli na szatynkę z pytajnikami nad głowami. Z początku chyba nie dotarła do nich ta informacja.
- Kenami chce zniszczyć Kuroi Kitsune, żeby zaprzestała badań nad ludźmi, a my jej w tym chcemy pomóc. – Uśmiechnęła się szczerze Aya.
- Już nawet raz braliśmy udział w takiej walce i… No cóż… Musimy przyznać, że to dość bezwzględni przeciwnicy. – Zasmucił się Hao.
- Na pewno nie tak bezwzględni jak Zeke. – Wzruszył ramionami Joco, za co dostał kuksańca od siedzącego obok Ren’a. – No co?
- Jajco… - Warknął złotooki.
- Daj spokój Ren, historii nie zmienię. – Hao machnął lekceważąco ręką.
- Właśnie. A Zeke był wyjątkowo bezwzględ… - Zaczął kontynuować swój wywód murzyn, ale został uciszony przez Mantę i Horo, którzy skutecznie znokautowali go prawym sierpowym.
         Hao zaśmiał się nerwowo, drapiąc z zakłopotaniem po głowie.
- Zwabili podstępem w jedno miejsce zdrowych i silnych uczniów z wielu szkół. Chcieli zabrać nas do laboratorium. Nie wiadomo jakby się to skończyło, gdyby nie Aya i ekipa ratunkowa składająca się z Ren’a, Kenami i Vitsumi. – Długowłosy chciał jak najszybciej wrócić do głównego tematu.
- Podczas tej walki zginął niewinny chłopak. – Zasmuciła się Aya.
- Codziennie przez moją rodzinę giną niewinni ludzie. Chcą się bawić w bogów, a tak naprawdę coraz bardziej zbliżają się do diabła. – Mruknęła Kenami.
- Trzymajcie się od nich jak najdalej. – Poprosił Yoh, patrząc na przyjaciół ojcowskim spojrzeniem.
- Postaramy się. – Uśmiechnął się Ryu. – Ale jakby trzeba było walczyć to wiecie… Jeden telefon i jesteśmy u was!
- Właśnie! Nie tylko wy macie tu niezwykłe umiejętności! Pamiętajcie, że my też jesteśmy super szamanami! – Horo wypiął dumnie pierś.
- Że niby ty super? – Prychnął Joco, za co dostał w tył głowy.
- Nie chcę was w to wciągać… - Jęknęła z niedowierzaniem Kenami. No super! Właśnie w całą intrygę wciągnęła kolejną masę ludzi!
- Ej, nie wciągasz nas. Po prostu chcemy pomóc swojej koleżance! – Zaśmiał się Manta.
- Nie wiecie w co się pakujecie…
- Ty też nie. Sama sobie nie poradzisz, prawda? A w grupie siła! Razem załatwimy to szybko i skutecznie! – Yoh wyszczerzył swoje ząbki.
- Tak… Najlepiej bardzo szybko. Na przykład w przeciągu roku… - Ren spojrzał znacząco na Kenami. Ta zmarszczyła brwi.
- Hm? – Przyjaciele zwrócili na niego uwagę.
- Jak już się tak otworzyliśmy, to Kenami ma wam chyba coś jeszcze do powiedzenia. – Tao uśmiechnął się delikatnie, aby pokrzepić dziewczynę. Ta jednak nie wydawała się być zainteresowana spowiedzią.
- Tak. Muszę wam powiedzieć, że to TAJEMNICA i że jeśli ktokolwiek z was piśnie chociaż SŁÓWKO, to będę musiała mu zaszyć TWARZ, czy to jasne?! – Kitsune niby mówiła do wszystkich, ale było wiadomo, że tak naprawdę kieruje swoje słowa do złotookiego.
- Ty chyba sobie żartujesz! – Tao wstał energicznie.
- Chyba ty!
- A rób co chcesz! – Złotooki wepchnął ręce do kieszeni spodenek, po czym odwrócił się napięcie i wyszedł z pokoju.
         Przyjaciele patrzyli na Kenami pytającymi spojrzeniami. Ta wzruszyła jedynie ramionami.
- Znowu mu coś odbija. Myśli, że jest pępkiem świata. – Zielonooka nie przejęła się zbytnio reakcją młodego Tao. – W każdym bądź razie dziękuję wam. Mając po swojej stronie tak silnych szamanów jak wy, na pewno wszystko będzie dobrze!
- Tak właściwie co to znaczy, że jesteś nowym typem człowieka? – Zapytała nieśmiało Pilica.
- A to… Hm… Cóż, mam pewne specjalne umiejętności, bez połączenia się z duchami… - Kitsune podrapała się z zakłopotaniem po głowie.
- Jakie?
- Telekineza.
- Telekineza? – Powtórzyła zdziwiona Tamao.
- Umiem podnosić przedmioty siłą umysłu. – Szatynka wyciągnęła przed siebie rękę, a kanapa na której siedziały dziewczyny poleciała w górę. Te krzyknęły nieco przerażone.
- Efektowne… - Przyznał Horo.
- Wiem. – Dziewczyna odstawiła mebel na miejsce.
- To jest super! – Podekscytowała się Pilica.
- W tym nie ma nic super. – Westchnęła smutno Kenami. – To nienaturalny stan. Moje ciało odrzuca tę przemianę…
- Co to znaczy? – Morri zaniepokoiła się tym stwierdzeniem.
Doskonale wiedziała czym grozi „odrzucenie przemiany przez ciało”. Kiedyś miała podobny problem. Jej ciało mogło odrzucić połączenie z zapieczętowanymi w nim mieczami.
- Przecież wiesz doskonale ile biorę leków. Chyba zdajesz sobie sprawę, że to nie jest normalny stan. – Zielonooka odpowiedziała zgodnie z prawdą, jednak nie ujawniając swojej „tajemnicy”. Przygryzła dolną wargę. Tak, w końcu musi coś postanowić. – To jednak nie może mi przeszkodzić w moim celu. Muszę zniszczyć Kuroi Kitsune za wszelką cenę.
- Będziesz szukać Hidoi’ego? – Zapytał Ren. Wszyscy spojrzeli na niego. Stał oparty plecami o framugę drzwi.
- A mam czekać, aż stanie się coś gorszego? Jak widać on już zbiera armię. – Kenami jako jedyna nie przeniosła wzroku na złotookiego.
- Warto byłoby bliżej zapoznać się z tym co się dzieje. – Manta zamyślił się. - Z tego co zrozumiałem, on planuje coś dużego. Należy rozszyfrować jego ruchy i być pierwszym, zanim on kogoś skrzywdzi.  
- Od początku tak robię. – Kitsune prychnęła lekko. – Ale możliwe, że ingerowałam polując na płotki, a nie na grubą rybę… Może dlatego, że byłyśmy z Vitsumi, tylko we dwie. Teraz mając was, będę mogła wykonać pewniejsze kroki. Tak! Tym razem to się skończy inaczej!
- Pewnie, że będzie inaczej! Za kilka lat, jeszcze będziemy się z tego śmiać! – Aya objęła przyjaciółkę ramieniem.
- Na pewno! – Kenami wyszczerzyła swoje białe ząbki. – Dziękuję wam wszystkim, że jesteście gotowi, aby walczyć w mojej sprawie.
- To nie jest tylko twoja sprawa. – Uśmiechnął się Yoh. – Kuroi Kitsune zagraża zarówno wszystkim ludziom, jak i szamanom oraz całej naturze. Niewiadomo co jeszcze wymyślą. Być może zechcą stworzyć „lepszą rasę”, a innych obrócić w proch. Już my znamy takich maniaków… Musimy się w to wtrącić. To nasz obowiązek. Inaczej co z nas byliby za ludzie?
         Wszyscy przyznali rację swojemu przywódcy, któremu zawsze ufali i zgadzali się z nim co do każdego słowa. Tak więc kiedy młodszy Asakura stwierdził, że muszą dokończyć sprzątanie, a potem zjeść śniadanko, jedynie mu przytaknęli i wrócili do pracy.
         Już godzinę później wszyscy dojadali rozmaite różności, które pozostały w lodówce. W końcu trzeba ją opróżnić! Nie ostawią takich pyszności na zmarnowanie!
- Tak właściwie, chyba dzisiaj mieliśmy załatwić coś jeszcze, nie? – Niespodziewanie odezwała się Koken, która jak do tej pory nie zabierała głosu.
         Każdy uśmiechnął się znacząco. Mieli już o wiele lepsze humory, niż podczas wcześniejszej rozmowy.
- Właśnie! – Kumiko skinęła znacząco głową.
- Aya~chan, wiemy że urodziny masz dopiero jutro… - Zaczęła Tamao.
- Ale, że już dzisiaj się rozjeżdżamy, mamy ci małą niespodziankę! – Horo puścił przyjaciółce oczko.
- Huh? – Morri podniosła jedną brew do góry. Z początku w ogóle nie zrozumiała o co im wszystkim chodzi. Dopiero po chwili dotarły do niej słowa zebranych. – Urodziny? Moje?
- Nasze! – Koło brunetki zmaterializowała się Eve. – Nie pamiętasz?
- P-pamiętam… - Zaśmiała się nerwowo Aya. – Po prostu nie obchodziłam ich od czasu pożaru… Ale dziękuję bardzo, że pamiętaliście!
- Jeszcze nie masz za co dziękować. – Jun uśmiechnęła się uroczo.
- Teraz masz. – Anna postawiła przed nosem przyjaciółki niewielkie czerwone pudełeczko z czarną wstążką.
- Dz-Dziękuję… - Zajęknęła się błękitnooka. – Naprawdę, nie trzeba było…
         Szczerze mówiąc, nie wiedziała jak zareagować. Przecież nawet ona zapomniała, że jutro ma urodziny! A tu..!? Pierwszy raz od ładnych paru lat dostaje prezent i masę życzeń od najbliższych!
- Reszta prezentu stoi w Tokio. – Zapowiedział Ryu. – Uwierz mi, spodoba ci się!
- Tak… On się na tym zna… - Zarechotał Horo.
- Chcieliśmy dać ci cały prezent tutaj, ale Hao nam zakazał. – Zarechotała Naoko.
- Bał się, że cie nie upilnuje! – Wyjaśniła Kumiko.
- Bo ja wiem, jakby się to skończyło… - Westchnął ciężko Hao.
         On już zna bardzo dobrze, swojego demona! Aya by chwili nie usiedziała na miejscu tylko pognała w siną dal!
- O czym wy mówicie? – Młoda Morri w ogóle nie zrozumiała całej wypowiedzi. Postanowiła więc otworzyć prezent. W środku pudełeczka znalazła kluczyki z pięknymi breloczkami w kształcie czarnego kota o niebieskich oczach zrobionych z diamencików i białego psa o złotych ślepiach. – Ten kotek wygląda jak Nekomata! O i Houkou!
- Wiedziałam, że klucz jej nie zainteresuje… – Zarechotała Pilica.
- A do czego on jest? – Ciekawość Ayi wygrała. Zostawiła breloczki i zajęła się „główną” częścią podarunku. Dokładnie go obejrzała.
         Ewidentnie był to klucz od czegoś zmotoryzowanego. Gruba, metalowa część i plastikowa obudowa z wbudowanym alarmem. Samochód albo motor. Coś w tym stylu.
- Zobaczysz jak zajedziecie do Tokio! – Wyszczerzył zęby Horo.
- Mamy nadzieję, że ci się spodoba. – Tamao uśmiechnęła się miło.
- To niesprawiedliwe! – Krzyknęła Aya. – Nie będę mogła wam wtedy podziękować!
- Nie musisz! Tylko baw się dobrze! – Jun puściła oczko przyjaciółce.
- Naprawdę wam dziękuję… Jesteście wspaniali! – Aya uśmiechnęła się przyjaźnie.
         Po tym jakże miło spędzonym śniadanku, przyszedł czas na opuszczenie posiadłości rodziny Tao i udanie się na dworzec. Początkowo wszyscy weszli do jednego pociągu, ale powoli wykruszali się na kolejnych stacjach. Ostatecznie do Tokio dotarli mieszkańcy Akumine oraz Manta, Joco, Lyserg i Tamao. Dziewczyna miała stąd bezpośredni pociąg do Izumo, a chłopcy samoloty – młody Diethel wracał do Londynu, a pozostała dwójka do Ameryki.
         Przyjaciele wspólnie pożegnali wszystkich, po czym sami zainteresowali się jak mają wrócić do Akumine. Ku ich niezadowoleniu było już grubo po dwudziestej trzeciej i nie mieli co liczyć na jakikolwiek środek transportu.
- I co teraz robimy? – Zapytała zmordowana Kenami. Przez cały dzień rozmyślała nad przyszłością. Jak wykończyć Kuroi Kitsune, jak powiedzieć przyjaciołom o swojej chorobie, co teraz z nią i z Ren’em... Głowa jej już pękała, nie tylko ze zmęczenia i czarnych myśli. Po prostu bolała ją wczorajsza rana.
- Myślę, że nie ma większego problemu. Zrobimy Wielką Kontrolę Ducha i szubko znajdziemy się w akademiku. – Uśmiechnął się szeroko Yoh. Był szczęśliwy, że mógł spotkać swoich przyjaciół!
- O niczym innym nie marzę, niż o moim łóżku! – Rozmarzyła się Anna. Jej cieplutka kołderka leży sobie spokojnie w Akumine i pewnie tęskni za swoją właścicielką.
- Wiecie… - Zaczęła niepewnie Aya. – My z Hao zostaniemy dzisiaj w nocy w Tokio.
- Do Akumine przylecimy jutro. – Wyjaśnił długowłosy, obejmując swoją dziewczynę ramieniem.
- Pewnie nie możesz doczekać się, aż zobaczysz swój prezent? – Młody Asakura spojrzał znacząco na błękitnooką.
- Może trochę… - Brunetka zarumieniła się lekko. Stali właśnie na jednej ze stacji metro. Wspólnie czekali aż przyjedzie upragniony pojazd i zabierze ich trochę dalej od centrum. Przecież tutaj nie wykonają wielkiej kontroli ducha! Możliwe że ktoś tu jest szamanem i mógłby narobić jakiegoś szumu.
- Masz klucze? – Yoh spojrzał na bliźniaka.
- Mam. Dzięki brat. – Starszy Asakura skinął porozumiewawczo głową. – Napiszcie sms, jak już będziecie w Akumine, dobra?
- Jasne!
         Niedługo po tym przyjechało metro. Przyjaciele pożegnali się gorącymi uściskami, po czym rozdzielili się na dwie grupy. Hao i Aya zostali na peronie machając przyjaciołom.
- No i zostaliśmy sami. – Zaśmiał się chłopak. Wziął na ramię sportową torbę ukochanej, a w rękę swoją walizkę.
- Mi to tam jakoś bardzo nie przeszkadza. – Zaśmiała się błękitnooka. Spojrzała podejrzanie na czarnookiego. – Czy ty to, że zostaniemy na dzisiaj w Tokio, planowałeś od początku?
- Nie, skądże… – Asakura zrobił minkę niewiniątka.
- Jasne… To co idziemy? – Zaproponowała Aya.
- Pewnie, że tak.
         Szatyn złapał dziewczynę wolną ręką za dłoń. Wyszli z podziemi, aby dziarskim krokiem przemierzać ulice Tokio.
- Włącz Ducha Ognia… - Jęknęła w końcu Aya.
- Co? – Zaśmiał się Asakura.
- No… Polećmy na nim do domu! Chcę już tam być… Pieszo to zajmie nam z dwie godziny…
- Aż tak słaba jesteś? – Zarechotał Hao, patrząc na dziewczynę wyzywająco.
- Nie, szkoda mi twoich nóżek. – Nastolatka pokazała chłopakowi język.
- No wiesz…
- Żartuję!
- Jasne… - Oboje skręcili w ciemniejszy zaułek. Długowłosy przywołał swojego ducha stróża, a chwilę potem szybowali po niebie na tym ogromnym stworze.
         Dzięki temu zamiast dwóch godzin podróż zajęła im dwadzieścia minut. Stanęli przed bramą, która była nadgryziona przez ząb czasu. Bez problemu weszli przez nią na podwórko, po czym obejrzeli posiadłość. Nie byli tu od dawna, lecz dom nie wiele się zmienił. Zarówno od zewnątrz jak i od wewnątrz. Cóż, Anna zostawiła tu kilka duchów, które miały odstraszać potencjalnych włamywaczy. Tak więc nic się tu nie zmieniło oprócz kilku dodatkowych pajęczyn.
- Światło nie działa. – Stwierdził Hao, kilkukrotnie bawiąc się włącznikiem.
- Yoh wyłączył prąd jak się wyprowadzaliśmy, żeby nie płacić niepotrzebnych rachunków do elektrowni. – Przypomniała młoda Morri.
- A no tak, zapomniałem… - Asakura wystawił przed siebie dłoń. Automatycznie pojawił się w niej płonący ognik, dający zarówno ciepło jak i światło. Długowłosy ruszył do kuchni. Odkręcił kran po czym z rozkoszą zanurzył palce w cieknącym strumieniu. – Na szczęście jest woda… Jak dobrze.
- No… Też mam ochotę na prysznic. – Za chłopakiem pojawiła się błękitnooka. – A potem od razu do łóżka…
- Wyglądasz na wykończoną.
- Wydaje ci się. – Uśmiechnęła się brunetka. Pocałowała ukochanego delikatnie w usta. – Idę się umyć.
         Hao skinął potakująco głową. Sam zostawił bagaże w pokoju na piętrze i ruszył do drugiej łazienki. Cały czas oświetlał sobie drogę ogniem. Nie przeszkadzało mu to zbytnio. Wręcz przeciwnie. Ten półmrok przypadł mu do gustu.
- Mam zniknąć? – Zapytał duch stróż długowłosego.
- Hm…? Co masz na myśli? – Czarnooki spojrzał pytająco na przyjaciela. Co prawda w wannie nie było wody, ale z natrysku też się miło korzystało.
- No wiesz, ty i Aya… Sami w domu… Nie ma prądu… - Duch puścił oczko dla szamana.
- Baka. – Mruknął szatyn. – Dlaczego sądzisz, że myślę o czymś… Z nią… 
- Ty ciągle o tym myślisz… -  Zielonooki pokręcił z politowaniem głową.
- Nieprawda! Dlaczego każdy tak mówi!?
- Bo wyglądasz na zboczeńca.
- JA?! Nigdy nawet nie spojrzałem na inną dziewczynę niż Aya! I że niby to ja jestem zboczony?!
- Tak. Bo na Ayę patrzysz jak…
- Nie kończ. – Skwitował rozmowę długowłosy. Cieszył się, że w pomieszczeniu panował półmrok, bo jego twarz spowijał kolor szkarłatu.
         Owinął się ręcznikiem, po czym zaczął rozczesywać mokre włosy. Po tej rozmowie z duchem poczuł się dziwnie. Tak jakby Ognisty powiedział to, o czym Asakura podświadomie myślał.
- Jakby co, jestem na dachu. – Wyjaśnił „podwładny” Hao, po czym rozpłynął się w powietrzu.
Czarnooki nic nie odpowiedział. Westchnął ciężko, odkładając szczotkę na miejsce. Na dobrze wytarte ciało nałożył wcześniej przygotowaną białą podkoszulkę i bokserki. Ruszył do pokoju.
- Nie wierzę, że w tym domu nadal nie ma łóżek. – Zaśmiała się Aya. Leżała właśnie na tatami, wtulając głowę w poduszkę.
- To chyba wina Anny. Wiesz, że straszna z niej tradycjonalistka. – Hao odłożył mokry ręcznik, po czym położył się pod kocem obok dziewczyny.
- Wiem. Nawet za dobrze. Ja jakoś nie łapię tej całej technologii i Internetu, ale Anna to już w ogóle… Dobrze, że smsa umie napisać! – Zarechotała. Wyciągnęła rękę, po czym pogłaskała pieszczotliwie czarnookiego po policzku. Oboje leżeli do siebie twarzą w twarz.
         Asakura nic nie powiedział. Złapał dłoń błękitnookiej i przyłożył do swoich ust. Złożył na niej delikatny pocałunek. Po chwili obrócił się na plecy, pozwalając Ayi przytulić się do swojego torsu. Ta chętnie skorzystała z „zaproszenia”.
- Dobranoc Hao. Kocham cię. – Brunetka wtuliła się w ramię czarnookiego.
- Dobranoc. – Długowłosy odgarnął włosy z czoła błękitnookiej. Cmoknął ją czule w czoło. – Też cię kocham. Śpij słodko.
- Przy tobie na pewno będę. – Zaśmiała się.
         Oboje już się nie odzywali. Byli zmęczeni. W końcu spali tylko kilka godzin. I o ile dla Ayi nie był to aż tak duży problem, Asakura po prostu padł. Zaśnięcie zajęło mu kilka sekund. Zabawy z przyjaciółmi, burze emocji i niewygodna podróż pociągiem zrobiły swoje. Morri natomiast nie była aż tak zmęczona. Przez miecze zapieczętowani w jej ciele, musiała jeść dwa razy więcej niż inni, za to miała dwa razy więcej energii. Tak więc nie zasnęła od razu.
         Wsłuchiwała się w spokojnie bijące serce ukochanego. Mimowolnie uśmiechnęła się. Dla niego zrobiłaby wszystko. Wiedziała, że ich związek był trochę pokręcony. Zważając na ich przeszłość, większość ludzi pomyślałaby, że nie mają przyszłości. Ale oni przezwyciężali wszystko. Każdy kłopot w końcu przeradzał się w bardziej zaciśnięte więzi. Nie znali się bardzo długo, ale Morri wiedziała, że chce spędzić z nim resztę życia. Jednak aby to zrobić, muszą uregulować kilka spraw.
         To jednak nie powinno stanąć im na drodze do wspaniałej przyszłości. Poradzą sobie ze wszystkim. Muszą! Przecież Aya wierzyła w szczęśliwe zakończenie tej całej historii. Pokonają Kuroi Kitsune, skończą szkołę, Hao pójdzie na studia, a ona znajdzie sobie jakąś pracę. I… I co dalej?
         Morri nie miała pojęcia, skąd u niej nagle takie przemyślenia. Przez nie jednak, nie mogła zasnąć. Zła na samą siebie wstała z posłania, uważając aby nie obudzić Hao. Stanęła w oknie. Księżyc wyglądał, jakby był nadgryziony przez kogoś. Mimo to dalej był piękny. Srebrny król nieba. A w ogół niego tańczyły podwładne mu gwiazdy.
         Dom, w którym się znajdowali leżał daleko od centrum, dzięki czemu widać tu było piękne niebo. W Tokio mało było takich miejsc – światła neonów i dymy z fabryk skutecznie odstraszały piękno natury.
         Aya długo jeszcze nie spała. Chodziła po całej posiadłości z kąta w kąt. Porozmawiała z kilkoma duchami, zamieszkującymi to miejsce oraz z Eve. Ucięły sobie bardzo miłą, siostrzaną pogawędkę. W dzień spędzały ze sobą niewiele czasu, lecz nocami rozmawiały godzinami. W świece realnym, bądź w snach. Dogadywały się doskonale i niekiedy blondynka bardzo pomagała siostrze w podejmowaniu decyzji. I tym razem nie było inaczej. Uspokoiła dziwnie skołatane nerwy Ayi, po czym odesłała do łóżka. Morri nie sprzeciwiała się. Słońce już powoli wstawało, a ona dopiero teraz się kładła. To jej jednak nie przeszkadzało. W końcu mogła zasnąć ze spokojem wypisanym na twarzy, tuląc się do swojego ukochanego.


~*~ENDING~*~

Kenami: Ohayo! Wybaczcie, że rozmowy dopiero teraz. Miałam trochę trudny okres w życiu i jakoś nie w głowie mi było zajmować się blogiem. Wybaczcie. Dobra wiadomość jest taka, że Odcinek 31 jest ukończony w 73%
Aya: Loading 73% …

Kenami: Nie naśmiewaj się! ;_;
Aya: Ja się nie naśmiewam!
Bliźniacy: No wcale ._.

Kenami: Cisza! >_< Nie mam ochoty się dzisiaj z wami użerać >_< Mam jeszcze od cholery pisania!
Aya&Bliźniacy: Gomenasai ;_;
Kenami: Aoi Kori, masz rację, tak jak każdy w komentarzach. Papierosy to zło!
Ren: <cichy i spokojny udaje, że nie słyszy >
Kenami: A co do Harrego Pottera… Ja sobiście obejrzałam 2 filmy i przeczytałam 3 książki. Potem jakoś tak… Zrezygnowałam… 
Vitsumi: A ja wszystko obejrzałam i wszystko przeczytałam.

Aya: Ja tylko obejrzałam!
Yoh: Ja też!
Hao: Leniwce ._. 
Anna: Do mnie też się będziesz czepiać, Hao~kun? Też tylko obejrzałam…

Hao: Nie, Anno, nic w tym złego Q_Q
Itachi: A przeczytałem, wszystkie części.
Hao: A ja nie mam pojęcia o czym to jest…
Everyone: …
Hao: No co?

Aya: Nie nic… Po prostu mam chłopaka-dziwaka…
Hao: No ej!
Aya: Nie moja wina XD Dzisiaj ci pokażę, o co chodzi z Harrym Potter.
Hao: Ale, ale… Anatomia ;_;
Aya: Co tam anatomia! Potter ważniejszy! :D
Kenami: Tsa… Jeszcze raz dziękuję Kirze96 za nominację do LA! J I tak jako nagrodę (słaba to nagroda, ale zawsze XD) postanowiłam dodać odpowiedzi na pytania zadane przeze mnie, tak, żeby było miło ;p Zrobię to w oddzielnym rozdziale, żeby tutaj nie zajęło to kolejnych 3 stron ;)

Hao: Ginny! ;_; Dlaczego, bez skojarzeń to do mnie?!
Anna: Bo jesteś zboczeńcem.
Hao: Nie jestem!
Yoh: Jesteś, jesteś… <ogląda ecchi mangi spod łóżka brata>
Anna: Kotku… Czy mogę wiedzieć co masz w ręku? #_#
Yoh: Eee… < odkłada mangi i ucieka w popłochu >
Anna: < bierze katanę ukochanego i powolnym krokiem idzie w jego stronę, wiedząc, że i tak go znajdzie >
Aya: KOLOROWANKI! <3 
Itachi: Z kim ja mieszkam? ;_;
Kenami: Raion! Jak ja z tobą dawno nie gadałam! :D Z… Rok ._. Gomene~~ I wiem co mówiłam, ale wyszło inaczej XD Zresztą… Zobaczycie ;) A co do osobowości pewnego osobnika, nie martwcie się. U niego nic się nie zmieni za mocno XD

Aya: Kochana kumiko, niestety Horo odszedł L Ale nie tak na zawsze XD Kiedyś wróci, więc się nie martw :D
Itachi: I właśnie, czy jest planowana jakaś akcja ze mną? 
Aya: Tak. Zrzucę cię ze stołka przewodniczącego! 
Itachi: Po moim trupie…
Hao: Chłopie, lepiej się o śmierć nie proś…
Aya: <wysuwa z ręki Hichie> Nie ma problemu, przyjacielu! :D Siekanie? Mielenie? 
Itachi: Przerażasz mnie… 
Ren: Spokoyoh, ja potrafię być bardzo wesoły! 
Hao: Nope ._. 
Ren: Już wole zachować swoją radość w środku, niż rzucać kiepskimi kawałami na lewo i prawo jak Joco!
Anna: I chwała ci za to… 
Hao: O wróciłaś, a gdzie mój brat? 
Anna: Chcesz dołączyć do niego? 
Hao: Nie… <składa ręce do modlitwy> Miło cię było poznać, Yoh…
Yoh: Ale ja żyję! :D 
Hao: Braciszku! ;_; Czemu masz na głowie papierową torbę? O.o

Yoh: Nie chcesz widzieć mojej twarzy…
Hao: OK. O_O
Kenami: I bardzo dziękuję Spokoyoh za dobre słowa o romantycznych atmosferach stworzonych przeze mnie! Miło mi się zrobiło ^^
Ren: Ona tak pisze z grzeczności…
Kenami: Shut up! 
Bliźniacy: …and dance with me! <patrzą znacząco na Ren’a>


Ren: Nie, nie zaśpiewam „this woman is my destany”. Nawet o tym nie marzcie >_< 
Kenami: Ja jestem ciekawa, co takiego planujesz, Kini-san! :D Z chęcią posłucham ^^ Przepraszam, że rozmowy dopiero teraz. Gomene! I do napisania ^^” Ja Ne! No i oczywiście wstawiam obiecane LA ;) A i zapomniałabym! Mój Pawełek kazał mi polecić kebabornie w Bielsku XD Tak jakbyście byli kiedyś głodni i byli przypadkiem w Bielsku Podlaskim, to zapraszamy do Abrakebabra, gdzie są naprawdę wyśmienite kebaby! Polecam szczególnie z sosem 1000 wysp. Kenami Kitsune.

6 komentarzy:

  1. Ohayo!
    Hao chyba nigdy nie pozbędziesz się łatki zboczeńca xD
    Rozdział był spoko, mam nadzieję że w następnych rozdziałach będzie więcej akcji :D
    Mata Ne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to jak wrócić z wakacji i ta poranna pobudka Ayi, ja tam wstaje po 3 najpóźniej jakbym miała musiała wstawać bo jak na pierwszą zmiane to oczywiste. Coś się kroii, czuje to...co czeka bohaterów. W sumie przeczytałam fajne mangi :3, znaczy czytam, ale są spoko, chociaż w sumie nie spodziewałam się że takie jeszcze istnieją. Ups, zboczyłam z tematu ^^. Wybacz, czyli co Kenami nie powie im tak szybko o "tym", nie ładnie, ale wiadomo, każdy ma swoje sekrety. Czekam na cd. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział już na: http://sekai-no-ma.blogspot.com trututu^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Gomeeen! Znowu późno komentuję:( Jakoś nie mogłam się zebrać do porządnego komentarza... Dobra, to do roboty^^
    Taaaak... Pobudka o piątej rano, żeby posprzątać dom, to wspaniała niespodzianka xD Ja raz sprzątałam mieszkanie do piątej rano. Miałam je ogarnąć przed powrotem do domu na wakacje, ale tak mi jakoś z tym zeszło, skoro zabrałam się za to tuż przed północą...^^''
    Ach, stare dobre czasy... Tak, zdecydowanie mają co wspominać:) I nad czym płakać^^''' Ale zaryzykowałabym stwierdzenie, że Yoh jeszcze żyje dzięki tym wszystkim treningom Anny. Poza tym ostatecznie chłopak poradził sobie z nimi śpiewająco:D
    Lol, Manta to jednak ma wtyki O.o W anime, ani nawet aż tak w mandze, o tym nie mówią, ale jego rodzina to naprawdę potęga na polu biznesowym. I jak widać ta pozycja może sprzyjać pakowaniu siię w spore kłopoty... No chyba że to po prostu wynik tego, że Manta należy do naszej szalonej gromadki, do której kłopoty lgną stadami xD Oj tak, ojciec ma mu za co dziękować xD
    No najwyższy czas. Cieszę się, że w końcu Kenami zdecydowała się podzielić swoją tajemnicą z resztą paczki. Rozumiem, że nie chciała ich narażać, ale od tego są przeciez przyjaciele, by nadstawiać za siebie karku:) A poza tym to naprawdę nie są pierwsi lepsi szamani i z wieloma niebezpieczeństwami już sobie dawali rady;D Szkoda tylko, że nie powiedziała im jeszcze prawdy o swoim stanie zdrowia, bo to dość kluczowa sprawa:/ Oby Ren i Faust nakłonili ją do tego jak najprędzej...
    Haha, typowa reakcja xD Jakbym dostała tajemniczy klucz z rozkosznym breloczkiem, też zajęłabym się breloczkiem:33 Coś zmotoryzwanego? Ryu się na tym zna? W takim razie obstawiam motor:)
    Haha, "włącz ducha ognia" xD Normalnie Hao by się odnalazł w kuchni jako kuchenka gazowa xD "Hao, podgrzej mi obiad", "Hao, zrób mi wodę na herbatę", "Hao, usmaż jajecznicę" xD Idealny współlokator studenta~~!
    O, i jeszcze darmowe światło! Hao, zamieszkaj ze mną:333 I koniecznie weź też brata~!^w^
    Mam wrażenie, że od kiedy Duch Ognia zaczął się odzywać, mówi aż za dużo xD A przynajmniej z punktu widzenia Hao, jak się domyślam xD Ostatecznie skoro nie ma przy nim brata, ktoś musi mu robić sugestywne docinki, nie?;D
    I urocze zakończenie rozdziału:>

    Jeszcze raz przepraszam za późny komentarz...
    Rozdział genialny jak zwykle:3 Choć jak dla mnie za mało asakurzastych momentów!;D
    Buziaczki i czekam na next:)
    I jak masz czas i chęci, to zapraszam do siebie na czerwonego bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde! Byłam pewna, że ten rozdział skomentowałam =.=''' Ale siara... *rozgląda się na boki* Wybacz mi, Kenami! To się nie powtórzy... Chyba xD Sto lat, Aya~! Bliźniacy i spółka to jednak mają pomysły na prezenty urodzinowe ;-) Ale mnie i tak interesuje jak rozwiniesz wątek Ren x Kenami~ Rozdział mi się jak zawsze podobał ;-) Ren, nie przejmuj się, mój tata też pali i w nosie ma opinie innych xD Ale, żeby nie było, iż popieram palenie, napiszę, że masz jak najszybciej rzucisz to palenie! xDD Ja tam jestem wielką fanką Harry'ego Pottera ;-) O rany, Anno coś ty Yoh zrobiła?! O.o *Ginny sobie wyobraża, jak teraz wygląda buzia Yoh* O ku*rwa... *wzdryga się* Tak, Hao, jesteś zboczeńcem na zboczeńcami! Przynajmniej w opowiadaniu Kenami xD A moja reakcja na momenty Ren x Kenami była taka: ślinotok i czerwona buzia xD No i jeszcze mi się oczka świeciły, bo myślałam, że do czegoś więcej dojdzie *gwizda niewinnie* No, ale nie... Banda musiała wpaść! *foch* Dobra, bo czuję, że się pogrążam xD Czekam niecierpliwie na następny rozdział i pozdrawiam ;-)
    Ps. Ja może w listopadzie ruszę ze swoim blogiem o Shaman King ^.^ Tak, nie ma to jak pisać o tym po "Ps." xD Niech żyje logika!

    OdpowiedzUsuń
  6. Trace wiarę w swój internet... Cos to nie jest chyba dobre przywitanie... A wiec! Pauza i cofamy!
    Hejka!
    Natsu: Przesłodzone...
    Ayame: Spie..rniczaj bo jak ci przy...fasole to kur...na przelecisz z domu do Lizbony w minute
    Natsu: =3=
    ~~~~
    Komentowałam u ciebie kiedyś? Nawet nie pamiętam... Ale dziękuje tej pani nademna (Ginny Kurogane), ze mnie uświadomiła ze ty jednak piszesz dalej! Bo ja taka idiotka(nie, nie jestem blondynka), myślałam ze skończyłaś pisać, bo wtedy rozdziały sie długo nie pokazywały... No ale!
    ~~~
    Żeby przerywać w takim momencie!? FOCH! Ja tu liczyłam na... na... No na coś więcej!!! NO KURDE! Myślę ze to nadrobisz...
    Natsu: Bo inaczej przyjdzie w nocy i potnie cie łyżka
    Cichaj debilu! A wiec... No, kocham Rena, no ale Aya i Hao FOREVER! Nie wiem, czemu ale zawsze jak czytam to wyglądam jak... jak... eeee... No jak idiotka, która czeka na milion złotych za konkurs szczerzenia sie do ekranu przez pól godziny....
    ~~~
    Mówcie ludzie co chcecie! Ja kocham Hao z nutka zboczeńca! Jest taki kwaa...
    Natsu: *zatyka Nevadzie usta*
    Ayame: *kreci glowa* Niestety musze poprzec tutaj Nevade bo Hao jest taki... no.. Zaje... fajny.
    *odpycha różową małpę*
    ~~~
    Takie pytanie, sfatniesz z kimś Itachiego? Bo no... Rozumiem, ze tutaj główny watek ja narazie to pomiędzy Renem a Kenami, no ale no! Itachi! Taka partia! I zeby sam na lodzie przez tyle czasu?
    ~~~
    Dlaczego te komy zawsze mi takie krótkie wychodzą =3=
    Ayame: Takie bez sensu, ładu i składu *knebluje Natsu i przywiązuje do krzesła*...
    No... Smuteczek...
    Kiedy rozdział? Bo już nie mam się do czego szczerzyc, chociaż? *wlacza funny moments z Noragami Aragoto* Dobra, szczerzenie sie mam załatwione ale brakuje mi Rena, tego twojego Rena i Kenami!
    ~~~
    Pozdrawiam~!
    Zycze weny~!
    Papasie~! :*

    OdpowiedzUsuń