niedziela, 21 kwietnia 2013

Odcinek 14: Początek nowej...! Przygody?

             Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Jak to na czerwcowe przed południe przystało, słonko świeciło wysoko na niebie, a temperatura pozwalała strudzonym uczniom na całkowite zajęcie ich umysłów pogodą.
- Yoh, nie śpij... - szepnął starszy Asakura. Szturchnął brata gumką od ołówka. Ten tylko mruknął coś niewyraźnie i ułożył nieco wygodniej. To nie zadowoliło długowłosego. Obrócił narzędzie tortur ostrzem do przodu. Wbił grafit w ramie bliźniaka. Yoh podniósł się. Spojrzał z wyrzutem na brata i usiadł w miarę normalnie.
Trwała właśnie matematyka. Mushanokoji~sensei narysował na tablicy kilkanaście wzorów, zadał kilka ćwiczeń z podręcznika, po czym zadowolony usiadł za biurkiem.
- Przepraszam... - powiedziała niepewnie Kenami. Nauczyciel podniósł wzrok i spojrzał na nią - Mogę wyjść?
- Co? - zapytał mężczyzna. Lekko się zaśmiał - Telefon możesz odebrać później...
- Czy mogę wyjść? - powtórzyła nastolatka. Tym razem głośniej, dobitniej. Miała schyloną głowę i zawzięcie patrzyła w blat.
- Kitsune~san to nie przedszkole, wysiedzisz do końca lekcji - prychnął lekko mężczyzna. Uśmiechnął się zawistnie - Chyba, że wyrecytujesz mi liczbę pi...
Zielonooka zamaszyście wstała. Uderzyła dłońmi w ławkę.
- Trzy, jeden cztery jeden pięć dziewięć dwa sześć pięć trzy pięć osiem dziewięć siedem dziewięć trzy dwa... - Kenami zaczęła mówić kolejne liczy. Mushanokoji patrzył na nią z politowaniem, ale w końcu wyciągnął w biurka niewielką książeczkę. Otworzył na ostatniej stronie. Zaczął śledzić coś bacznie wzrokiem. Nieco zbladł - ...zero sześć sześć cztery sie...
- Starczy... Możesz wyjść - nauczyciel patrzył zszokowany na nastolatkę, podobnie jak cała reszta klasy.
Kitsune wyszła z ławki. Zaczęła iść w stronę drzwi.
Bliźniaki spojrzeli na sobie niepewnie, po czym przenieśli wzrok na swoje dziewczyny.
Cała klasa lekko mówiąc była zdziwiona. Tylko Yumenai jak najspokojniej obliczała nowe zadanie z matematyki.


~*~OPENING~*~ 


              Hao leżał wyciągnięty na swoim łóżku. Jedną rękę miał założoną pod głowę, a drugą trzymał nad sobą książkę. Tytuł "Biologia Zakres Rozszerzony" odrzucał od siebie większość nastolatków, ale akurat długowłosego podręcznik niezmiernie intrygował. Kciukiem przewrócił kolejną stronę. Powietrze w pokoju było niezwykle ciężkie, mimo iż okno było otwarte na oścież. Asakura wylegiwał się w samych czerwonych spodniach, zrezygnowawszy z bluzki. Coś go nagle zaniepokoiło. Wyczuł czyjąś obecność. Spod okularów spojrzał w stronę balkonu. Uśmiechnął się.
- Już się nie skradaj - poprosił - Widzę cię.
Zamknął podręcznik. Odłożył książkę na nocną półkę, stojącą obok łóżka. Na etażerce leżała również paczka ciastek i kubek, w którym wcześniej była herbata. Chłopak spokojnie poczekał, aż intruz do niego podejdzie.
- Lipa. Nie da się ciebie przestraszyć... A myślałam, że się zaczytałeś - westchnęła ciężko Aya. Podeszła do Asakury. Nie zastanawiając się długo usiadła okrakiem na jego brzuchu. Miała na sobie czarne spodenki i swoją białą bluzkę z napisem "I♥NEKO". Włosy upięła w kucyk, a grzywkę spięła spinką do góry, aby nie opadała na jej czoło.
- Straszyć mnie chcesz? - zaśmiał się. Chciał zdjąć okulary, ale nastolatka przytrzymała jego rękę.
- Zostaw - poprosiła. Hao tylko się uśmiechnął. Położył dłonie na talii błękitnookiej - Akurat myślałem o tobie...
- Naprawdę? - zapytała z uśmiechem. Wyciągnęła rękę i wzięła sobie ciastko z opakowania stojącego na półce.
- Tak. Czytałem o pasożytach - zaśmiał się.
- No wiesz!! - krzyknęła oburzona. Ciastko obrało inny kurs niż jej usta. Zaczęła wpychać jedzonko miedzy wargi Asakury. Po chwili drugie... I trzecie...
- N-nie chc... - zaczął mówić Hao, bezradnie machając głową na boki, ale nie wygrał z brunetką. Był zmuszony zjeść wypieki.
- I tak jestem górą! - krzyknęła wesoło.
- Ak ak safsze - wyseplenił chłopak przeżuwając "prezent".
Błękitnooka zaśmiała się złośliwie, po czym nieco uspokoiła. Spoważniała. Przechyliła lekko głowę patrząc na Hao.
- Co? - zapytał. Mimo, iż był z nią bardzo blisko, czuł się zakłopotany. Brunetka gapiła się na niego jakby był jakimś smacznym kąskiem.
- Gorąco mi... - szepnęła brunetka. Miała czerwone policzki i trochę szklane oczy. Asakura zmarszczył brwi. Podniósł jedną rękę i przejechał nią po twarzy ukochanej.
- Źle się czujesz? - zapytał zmartwiony.
- Nie. Znaczy... Nie wiem... Mam dziwne przeczucia, ale po za tym nic mi nie będzie, przecież wiesz... Jeszcze to gorąco...
- Dlatego przyszłaś się chłodzić leżąc na mnie? - zapytam z lekkim nie dowierzaniem Hao.
- Źle ci? - Aya oparła ręce o jego tors.
- No jasne że nie! Ale jak nie patrzeć to całe plus trzydzieści sześć i sześć.
- Jaki ty mądry w tych okularach - pokazała mu język - Mogę sobie pójść...
- Nie no, zostań jak już jesteś - chłopak zaczął głaskać ją delikatnie po udach - Ale jak nie patrzeć, pogoda dzisiaj straszna. Jest tak parno, jakby wieczorem miała być burza. Do tego jakieś dwadzieścia...
- ...dziewięć stopni w cieniu dokładnie - uzupełniła Morri. Uśmiechnęła się lekko.
- Aaa... Co to za przeczucia? - Hao spoważniał. Spojrzał w błękitne ślepia nastolatki.
- Nie wiem... To może dlatego, że się martwię... Kitsune jeszcze nie wróciła - powiedziała nieco smutno nastolatka.
- Jak to? A Yumenai? Mówiła coś? - zapytał Asakura.
- Powiedziała, ze Kitsune jest u pielęgniarki i czuje się dobrze - wytłumaczyła posłusznie - Ale coś mi się nie wydaje żeby tak było... A może jestem przewrażliwiona...
- W sumie, jaki interes miałaby Yumenai w tym, żeby nas okłamywać? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- Nie mam pojęcia... Jak to mówi twój kochany braciszek, nie należy martwić się tym na co nie mamy wpływu, nie?
Asakura zaśmiał się głośno, na co brunetka zawtórowała mu. Zaczęła kręcić się na jego biodrach, aby usiąść w jak najwygodniejszej pozycji.
- Nie rób tak!- krzyknął Asakura, czerwieniąc się. Złapał mocno dziewczynę za uda.
- Bo co zboczeńcu? - zapytała, szczerząc swoje ząbki.
- Bo się czuje molestowany, a to moja rola - mruknął cicho.
- No nie wątpię... Leżysz tu taki... Półnagi - powiedziała z przekąsem błękitnooka.
- Może dlatego, że tak jakby tu mieszkam i mogę sobie chodzić w czym chcę, a ciebie tu nie powinno być? - zaśmiał się. Rękoma zrzucił dziewczynę z siebie, a ta upadła na pościel, na plecy. Hao położył się na boku obok Ayi. Podtrzymał głowę na jednej ręce, a drugą dłonią zaczął głaskąc nastolatkę po brzuchu - Ale cieszę się, że tu jesteś...
- Ja cieszę się, że my tu jesteśmy. Jestem strasznie szczęśliwa, wiesz? - zapytała cicho. Również obróciła się na bok przodem do chłopaka. Spojrzała w jego oczy i wtuliła w tors. Uśmiechnęła się promiennie. Ten przytulił ją do siebie. Podłożył rękę pod jej głowę i  zaczął pieszczotliwie głaskać po plecach.
- Kocham cię - powiedział Hao. Te słowa znaczyły tak wiele, jednak chłopak mówił je wyjątkowo lekko, bez żadnego obciążenia.
- Ja ciebie też - Aya uśmiechnęła się, pocałowała go delikatnie w usta - Wiesz, że jesteśmy tu prawie od trzech miesięcy?
- Wiem. Ten pomysł ze szkołą był wspaniały - pochwalił nastolatkę chłopak.
- Niby tak... Ale trochę brakuje mi adrenaliny - mruknęła niepewnie.
- Tobie?! Ty codziennie latasz po szkole, uciekając przed kimś!
- Niby przed kim?! - oburzyła się. Wyrwała z objęć ukochanego i usiadła obok na łóżku - JA, nigdy nie uciekam!
- Sakumire~sensei, Sayuki~sensei, Jiraya~sensei... Uchiha~kun... - zaczął wyliczać na palcach.
- Zrozumiałam aluzję - fuknęła cicho. Usiadła po turecku plecami do chłopaka. Ten uśmiechnął się wrednie. Podniósł się. Klęknął za brunetką, nachylił i zaczął całować ją po szyi.
- Haooo... - jęknęła. Odchyliła głowę do tyłu.
- Tak? - zapytał cicho. Rękoma objął ją w pasie, przytulił mocno do siebie. Ustami nadal jeździł po jej szyi, ciągnąc w górę. Przejechał nosem za uchem brunetki. Dziewczyna automatycznie wygięła się w łuk.
- To niesprawiedliwe... - jęknęła - Ty nie masz takich miejsc!
Długowłosy wyszczerzył ząbki.
              Nagle drzwi do pokoju otworzyły się. Wszedł przez nie Ren. Uśmiechnął się lekko.
- Sorry, nie będę przeszkadzał - powiedział i chciał już wyjść.
- Nie spoko, wejdź. Przecież to też twój pokój - Hao odsunął się od brunetki. Usiadł, opierając się plecami o oparcie łóżka. Aya uśmiechnęła się do przyjaciela.
- To jest jedna z wad akademików - zaśmiała się pokazując język złotookiemu.
- Kiedyś ci go utnę - zapewnił Ren. Wszedł do środka.
- Byłeś na siłowni? - zapytała Morri.
- Skąd wiesz? - zrzucił z ramienia swoją sportową torbę pod łóżko, uśmiechnął się lekko - A no tak... Torba.
- Wydajesz się być jakiś.. zadowolony? - zaśmiała się Aya.
- Właśnie rozmawiałem z Jun - wyjaśnił złotooki.
- Jest tutaj?! - krzyknęła dwójka.
- Idioci... - westchnął szaman. Podszedł do wiatraka stojącego w rogu pokoju. Włączył go na najwyższe obroty - Matko jak gorąco... Rozmawiałem z nią przez telefon.
- I co mówiła? Dawno się z nią nie widzieliśmy... Wszystko u niej w porządku? - zapytał Asakura uśmiechając się do przyjaciela.
- Tak. Może niedługo przyjedzie do Japonii, to się z nią spotkamy. Zresztą, niedługo wakacje... A tak właściwie planujecie coś?
- Hm... - Aya spojrzała pytająco na szatyna - Tak właściwie.. To się jeszcze nad ty nie zastanawajałm. Możemy gdzieś pojechać!
- Na jakąś wyspę... - rozmarzył się Hao.
- Mieszkasz w Japonii... Mało ci wody dookoła? - Morri spojrzała na niego znacząco.
- No ale na co dzień nie leżę na plaży, nie? - Asakura uszczypnął nastolatkę w bok.
- Ty chcesz jechać na plażę tylko dla lasek w bikini - błękitnooka pokazała chłopakowi język.
- Nie rób ze mnie takiego zboczeńca! Wcale nie chcę widzieć jakichś tam lasek w bikini! - zapowiedział urażony - Tylko ciebie...
- Fuj - Tao znacząco zmarszczył nos. Aya spojrzała na niego wrednie. Złapała poduszkę leżącą obok i cisnęła nią w złotookiego. Chłopak złapał przedmiot i zaśmiał się głośno.
- O, wszyscy tu jesteście - uśmiechnął się Yoh, który właśnie wszedł do pokoju. Trzymał za rękę Annę, która rozejrzała się uważnie dookoła.W drugiej dłoni dzierżyła torbę Kenami.
- O czym gadacie?
- O wakacjach! - wyszczerzyła swoje ząbki Aya.
- Tak! W końcu będę mógł dłużej spać! - młodszy Asakura zerwał uścisk ze swoją dziewczyną i wyciągnął się leniwie.
- Leniuch - Kyoyama dźgnęła czarnookiego palcami w żebra - I tak przesypiasz co najminej dwie na sześć lekcji...
- To i tak o cztery za mało - zaśmiał się, po czym spoważniał - Tak w ogóle, to dobrze, że jesteśmy tylko w piątkę.
Yoh podszedł razem z blondynką do stolika na środku pokoju. Odsunął krzesło czarnookiej, po czym usiadł obok nastolatki.
- Dobra, żarty na bok - powiedziała poważnie Anna.
- Właśnie - szatyn zmarszczył brwi. Reszta spojrzała na nich pytająco.
- Eh... - Aya ciężko westchnęła. Wstała z posłania Hao i przyłączyła się do obrad kwadratowego stołu - Więc jednak moje przeczucia nie są po prostu zbytnim martwieniem się?
- Niestety nie - Kyoyama kiwnęła głową - Ren od początku miał całkowitą rację... Z dziewczynami jest coś nie tak.
- Ja mam zawsze rację! - prychnął Tao, który usiadł na czwartym krześle.
- Coś nie tak? - powtórzył zaciekawiony Hao. Wstał z łóżka, poprawił kołdrę i stanął za plecami Ayi. Oparł się rękoma o jej ramiona - A tak dokładniej?
- No na przykład to - Anna wrzuciła na stół przyniesioną wcześniej torbę. Pakunek głośno uderzył w blat, a jego pokrywa otworzyła się. Na powierzchnię płaską wyleciało kilka książek, pudełko tabletek oraz rewolwer - Byliśmy u pielęgniarki, żeby zobaczyć co z Kitsune. Jej już nie było, wyszła gdzieś z Yumenai, ale zapomniały zabrać torebkę. Nie chciałam się grzebać, ale jakoś tak...
- Eh... Nie ukrywam, że nie za bardzo mnie to dziwi - westchnęła ciężko Aya. Oparła się łokciami o blat.
- Ale ty wyluzowana - Tao spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
- No co? Ja zawsze przyciągałam do siebie samych dziwaków! - powiedziała z nutką irytacji w głosie.
- Ej! - krzyknęła oskarżycielsko cała reszta.
- Ania już wcześniej próbowała czytać w myślach dziewczynom... - zaczął Yoh, ale Kyoyama przejęła jego wywód.
- I się nie da.
- W sumie nie wiem czego się można po nich spodziewać... - mruknął Tao - Trochę pogrzebałem. W przeciwieństwie do was zainteresowałem się z kim mieszkamy...
- Dobra już się nie przechwalaj - mruknął Hao.
- Dowiedziałeś się czegoś, Szerloku? - zaśmiał się Yoh.
- Dużo rzeczy. Na przykład to, że Kitsune leczy się psychiatrycznie - Ren mówił to monotonnie, niczym nie wzruszony. Sięgną po tabletki lerzące na stole. Otworzył walcowate opakowanie i wysypał sobie na dłoń kilka pigułek. Spojrzał na resztę - Macie miny jakbyście się dopiero dowiedzieli, że duchy istnieją...
- Szczerze? Ja to w szoku - wyjaśniła brunetka. Opadła ciężko na oparcie krzesła, przy okazji kładąc głowę na torsie Hao.
- Ale jak to? Od trzech miesięcy mieszkamy z psychopatką w pokoju? - zapytała Anna.
- No, chyba tak - wzruszył ramionami Ren.
- Ona miała tyle okazji do zabicia nas - przeraziła się Kyoyama
- Ej no bez przesady, przecież nie wiesz na co dokładnie się leczy, nie? - Yoh starał się znaleźć pozytywne strony tej sytuacji.
- No właśnie Faust mi mówił, że jeszcze nie miał doczynienia z osobą, która by połykała tabletki na tyle przypadłości - wyjaśnił Tao.
- Nie pocieszasz - westchnął Asakura - No, ale choroba to jeszcze nic takiego, nie?
- Hao, myśl trzeźwo. To nie jest przypadek. Leki, broń... Do tego czytałem trochę o rodzinie Kitsune... - zaczął wywód złotooki, ale ktoś mu brutalnie przerwał.
- Coś ty się jej tak uczepił, zakochałeś się czy co? - zaśmiała się radośnie Aya.
- Bez takich mi tu!! - krzynął oburzony Ren, lekko się czerwieniąc - Wole nie być zasztyletowany podczas snu przez niespełna rozumu wielbicielkę kucyków pony!
- Faktycznie... - mruknął Yoh. Każdy spojrzał na niego. Chłopak siedział zamyślony - Yumenai coś wspominała...
- Ale o czym? - starszy z braci spojrzał pytająco na bliźniaka.
- O klanie Kitsune. Przy badaniach okresowych... Mówiła, że ci wszyscy lekarze podlegają klanowi Kitsune! - przypomniał sobie szatyn.
- Brawo - Hao zaczął klaskać w dłonie, za co został uszczypnięty w żebra przez rodzeństwo.
- Nie wiem jak to jest dokładnie, strasznie tego niewiele, ale dowiedziałem się kilku rzeczy. Między innymi to, iż klan Kitsune jest posiadaczem największej na świecie linii wytwórni broni. A nie tak dawno temu połączyli swoje siły z rodziną Kuroi, żeniąc ze sobą swoich przedstawicieli. Obrzydliwie bogaci i wpływowi ludzie - wyjaśnił Tao.
- A Yumenai? - dopytał się Hao.
- O niej jakoś nic nie znalazłem...
- Bo pewnie nie szukałeś... Hihihi... - zaczęła znacząco chichotać Morri.
- Zamknij się - Ren cisnął w nastolatkę trzymanym w dłoni pudełkiem. Opakowanie uderzyło brunetkę prosto w czoło, a że było niedomknięte dookoła rozsypały się białe pastylki oraz kilka naboi do broni leżącej na stole.
Wszyscy spojrzeli na podłogę, gdzie leżały wymieszane "kapsułki".
- Phi... W sumie ta akcja mnie nie dziwi. Od początku było z nimi coś nie tak... Po za tym jestem na sto procent przekonany, że to szamanki. Tylko jeszcze nie wiem co kombinują - wyjaśnił zaborczo złotooki.
- Ej! Dobra, uspokójmy się. Nie zapominajcie o kim mówicie! Nawet jeśli są szamankami, to na pewno nie chcą zrobić nic złego! Na pewno nie one! Zresztą... Jeśli nawet Kitsune jest chora i bierze leki... Przecież nie zrobiła nam żadnej krzywdy. Jest normalna. Uczy się z nami i chodzi na kółka... Nie możemy o tym zapomnieć, że to nasze przyjaciółki - Aya zrobiła skonsternowaną minę. Nagle przypomniały jej się te wszystkie upadki Kenami podczas biegania, jej nie umiejętność zrobienia fikołka, albo lęk wysokości - Nie no, to po prostu niemożliwe, aby Kitsune była szamanką! To nie możliwe aby szaman bał się tylu rzeczy!
- Nie przesadzaj - zaśmiał się złotooki - Leki przeciwlękowe też bierze...
Aya nagle wstała, przy okazji popychając do tyłu nic nie winnego Hao. Chłopak upadł na podłogę z cichym jękiem.
- Może zamiast je obgadywać za plecami, znajdźmy je i szczerze z nimi porozmawiajmy? W końcu my też nie jesteśmy wobec nich fair! One też mogą mieć do nas pretensje! A skoro mają jakieś problemy... Chociażby chorobę i leki... Powinniśmy im pomóc, nie? - brunetka nic więcej nie mówiąc odwróciła się. Wyciągnęła rękę w stronę Hao. Pomogła mu się podnieść - A ty byś się w końcu ubrał, zboczeńcu!
Krzyknęła, patrząc na jego nagi tors. Odwróciła się napięcie i wyszła z pokoju.
Reszta ciężko westchnęła, tylko starszy Asakura się lekko zburaczył.
- Chodźcie... Lepiej jej dopilnować - uśmiechnął się. Zdjął okulary i położył je na półkę obok łóżka. Założył na siebie leżący na posłaniu brata biały podkoszulek. Wszyscy wyszli z pokoju z zamiarem przeszukania Akumine.
              Pogoda zaczęła się zmieniać. Temperatura wzrosła jeszcze bardziej, ale na niebo zaczęły nasuwać się czarne, ciężkie chmury. Powietrze było tak ciężkie, iż można byłoby ciąć je kataną. Morri zaczęła szukać lokatorek po całym akademiku, a potem po szkole. Zaglądała do wszystkich sal, w których mogły być dziewczyny w sobotnie popołudnie. Ruszyła do sali ich klubu muzycznego. Westchnęła głośno, kiedy nikogo nie znalazła w środku. Podeszłą do jednego z okien. Spojrzała na rozlegający się w oddali las. Spostrzegła, iż coś niesamowicie mocno błysnęło. Zmarszczyła brwi. Po jej ciele przeszedł znajomy dreszcz. Szybko ruszyła w drogę powrotną. Na dziedzińcu znalazła resztę przyjaciół.
- Kontrola ducha! - krzyknął Tao.
- Musiała być wykonana gdzieś tu, niedaleko - zauważył Yoh.
- W lesie w tamtym kierunku  - Aya pokazała palcem jedną z czterech stron świata. Uśmiechnęła się szeroko - Chłopaki wiecie co to znaczy? Będziemy mogli rozprostować kości! Idziemy!
Krzyknęła wesoło. Złapała Kyoyamę za rękę.
- Ała, gdzie mnie ciągniesz?! - jęknęła blondynka.
- Do akademika! Weźmiemy miecze i korale.. Musisz przywołać Ducha Ognia, Amidamaru i Basona! No i Eve oczywiście! - brunetka wyszczerzyła swoje ząbki - Chłopaki ruszcie dupy!
- Yareyare! - jęknął Hao i położył rękę na twarzy - Znowu się zaczyna...
- Co? - zapytał Ren.
- Nie ważne... I tak tego nie zrozumiesz... Chodźcie - długowłosy zmarszczył brwi. Znał tą minę Morri. Taki wesoły ryjek pełen chęci do walki oznaczał tylko jedno - nowe kłopoty. Mimo wszystko szatyn uśmiechnął się pod nosem. Zdawał sobie sprawę, że trochę za tym tęsknił i wcale mu nie przeszkodzi trochę adrenaliny.
Całą piątką dobiegli do akademika w krótkim czasie. W końcu tępa nadawała błękitnooka. Chłopaki wzięli swoją broń, a Anna korale. Nie czekając dłużej zaczęli biec we wcześniej pokazanym przez Morri kierunku. Kiedy tylko weszli do lasu, blondynka postanowiła przywołać duchy. Stanęła z koralami w ręku, wyciągnęła je przed siebie. Błękitne kulki zaczęły jasno świecić, a powietrze zrobiło się jeszcze gęstrze wokół szamanów. Anna poczęła przywoływać duchy. Po chwili rozbłysło światło. Szamani przymknęli oczy. Kiedy zpowrotem podnieśli powieki, ich oczom ukazał się widok czterech zdezorientowanych duchów. Stali ze zdziwionymi minami rozglądając się wokół.
- Aya~chan! - krzyknęła jedna z dusz. Była to dziewczyna wyglądająca identycznie jak młoda Morri, różniąca się jednak kolorem włosów i oczu. Blondynka wierciła dziurę w nastolatce swoimi złotymi ślepiami. Zmarszczyła brwi - Coś ty znowu wykombinowała?! Dlaczego psujesz nam wakacje?!
- No też cię miło widzieć Onee~chan! - brunetka oparła ręce na biodrach.
- Co... Co tu się dzieje..? - zapytał Amidamaru rozglądając się dookoła.
- Mistrzu Ren! - krzyknął Bason. Ogromny, chiński wojownik zamienił się w czerwoną kulkę i wtulił w policzek swojego szamana - Tak za mistrzem tęskniłem!
Młody Tao zarumienił się mocno.
- Bason! Uspokuj się! Trochę ogłady! - krzyknął speszony. Po chwili jednak uśmiechnął się. Bason był u jego boku w każdej chwili jego życia, kiedy Ren upadał i podnosił się. Złotooki nie traktował kiedyś swojego ducha stróża fair, przez co było mu naprawdę głupio. Bason jednak już dawno wybaczył swojemu "panu" stare winy.
- Ohayo, Hao~san - uśmiechnął się Duch Ognia. Stając przy swoim panie. Chociaż jego prawdziwą postacią było kilkuset metrowe monstrum, na polecenie Asakury duch chodził w bardziej przyzwoitej postaci. Obecnie wyglądał jak czerwonowłosy mężczyzna o zielonych oczach, wysoki, dobrze zbudowany, niebywale przystojny. Można by powiedzieć że upodobnił się do swojego pana.
- Cześć! Dobrze cię znowu widzieć - czarnooki przybił "żółwika" swojemu stróżowi, który od trzech miesięcy wałęsał się po świecie.
Wszystkie zjawy cieszyły się na widok szamanów, jedynie Amidamaru stał wyprostowany patrząc w dal. Samuraj złapał za rękojeść swojego miecza.
- Kontrola ducha... Jest blisko... - powiedział niewyraźnie.
- A ty Amidamaru jak zwykle, czujny i gotowy do akcji! - uśmiechnął się dumnie młodszy Asakura.
- O... Gomenasai, Yoh~dono... - samuraj ukłonił się do swojego szamana.
- Nie ma na to czasu, później pogadamy! Chodźcie! - rozkazała Aya, po czym ruszyła we wskazanym przez samuraja kierunku. Całą reszta ruszyła za nią. Nagle stanęli. Dotarli do celu.
              Przyjaciele wbiegli na niewielką polanę. Kawałek trawy otoczony z każdej strony drzewami, jak to w lasach często bywa. Przed ich oczyma stała Vitsumi, aczkolwiek nie wyglądała "normalnie". Miała na sobie bluzkę opinająca jedynie biust, na to kurtkę odsłaniającą cały brzuch. Na dłoniach czerwonowłosej widniały rękawice. Na nogach miała opinające spodnie oraz buty przypominające glany. Wszystko w kolorze czarnym, najprawdopodobniej ze skóry. Wokół bioder miała pas, do którego przytwierdzone były niewielkie torebki. Z jej głowy wystawały niewielkie białe uszka. Zwierzęcy dodatek świecił jasno-niebieskim foryoku. W rękach zielonooka dzierżyła dwa noże z pofalowanymi ostrzami. Spojrzała na szamanów. Zrobiła niezadowoloną minę.
- Przez was wiszę Kecuszkowi duży zestaw w KFC... - mruknęła z niezadowoleniem. Chociaż z początku stała w pozycji bojowej teraz wyprostowała się - Zakładałam, że tak wybitni szamani jak wy zorientują się wcześniej, że coś jest nie tak...
- To wy wiedzia...! - zaczęli krzyczeć grupowo, ale coś im przerwało. Nagle usłyszeli dwa strzały. Coś spadło z drzew. Z hukiem runęło na ziemię. Byli to dwaj żołnierze, którzy upadli bo obu stronach Vitsumi. Ta spojrzała z początku nieco zdziwiona na całą akacje, ale po chwili się uśmiechnęła.
- Nie możesz tracić czujności, Onee~chan - zszokowani przyjaciele usłyszeli znajomy głos Kenami. Tym razem jednak był twardszy i pewniejszy niż zazwyczaj. Szatynka wyłoniła się spomiędzy drzew. Miała włosy spięte w wysoki kucyk. Spod czarnego, skórzanego, długiego, prawie że do kostek płaszcza, można było zauważyć jedynie golf na szyi. Na plecach nastolatka miała niewielki plecak, z którego w tej chwili wyjęła mini laptopa. Znajdując się przy czarwonowłosej kucnęła. Postawiła komputer na ziemi, wyjęła z kieszeni kabel i coś na kształt jakiegoś dysku. Podłączyła wszystko. Zaczęła coś energicznie klikać na klawiaturze.
Aya otrząsnęła się z szoku. Szybko podbiegła do dwóch trupów. Jakież było jej zdziwinie, kiedy w środku zauważyła jedynie błyszczące iskry przewodów elektrycznych.
- To roboty - powiedziała nieco zdziwiona.
- Łał... Nigdy czegoś takiego nie widziałam - nad brunetką zawisnęła Eve. Z istną konsternacją w oczach przypatrywała się wypełnieniu kasku.
- Dokładnie testowa wersja androidów. Nie są zbyt inteligentne, łatwe w pokonaniu - wyrecytowała regułkę Kenami, nieprzerwanie klikając coś na klawiaturze. Nagle zamknęła laptop. Wstała i schowała sprzęt do plecaka - Są kilometr na południowy wschód.
- Jak to?! - oburzyła się Yumenai - Przecież dokładnie wszystko sprawdziłyśmy! W promieniu dziesięciu kilometrów nie ma nic!
- To pewnie tylko obóz, albo jakiś czołg, z którego są wysyłane rozkazy androidom. Szybko rozkłądany... A jeszcze szybciej go złożymy - zapewniła Kitsune, patrząc na przyjaciółkę z uśmiechem.
- Gdzie wy się wybieracie? - zapytała Aya, która spoglądała to na jedną to na drugą dziewczynę.
- Później wam wyjaśnimy - obiecała Vitsumi - Na razie musimy lecieć, bo nam jeszcze uciekną...
- Kto? Chcemy iść z wami! - powiedział pewnie Yoh.
- Na razie nie możecie. Poczekajcie w akademiku - poprosiła Yumenai.
- Nie ma mowy, idziemy z wami! - krzyknął Hao, dumnie wypinając pierś.
- Nie idziecie - rzuciła sucho Kenami. Wyjęła z kieszeni płaszcza dwa granaty, odbezpieczyła je błyskawicznie zębami. Jeden rzuciła w stronę stojących przyjaciół, drugi w Ayę. Kiedy tylko przedmioty upadły na ziemię, wydzielił się z nich szary, gęsty dym.
- Granat dymny? - zapytał kpiąco Ren. Chwycił mocniej Guan-dao. Jego zamiarem było wykonanie kontroli ducha, jednak coś mu nie pozwoliło. Nagle poczuł się dziwnie ospały. Upadł na kolana.
- Mistrzu Ren! - krzyknął Bason.
- Gaz usypiający - wyszeptał Hao, który też nie był w stanie utrzymać się na nogach. Obraz przesyłany do mózgu przez jego oczy był rozmazany, ale zdołał dojrzeć dwie znikające z pola widzenia sylwetki.
Cała piątka zapadła w mocny sen.
              Tymczasem Kenami i Vitsumi jak najszybciej oddalały się od miejsca całego zdarzenia. Yumenai w zależności od rozłożenia konarów, biegła trochę po ziemi, bądź skakała po gałęziach drzew. Kitsune natomiast wisiała około dziesięć centymetrów nad ziemią i ze stałą prędkością, dopasowaną do ruchów przyjaciółki, lewitowała naprzód.
- Ona za... - zaczęła szatynka.
- Wiem - ucięła druga z dziewczyn. Kiedy oddaliły się wystarczająco jej zdaniem daleko, stanęła na jednej z mocniejszych gałęzi. Kenami również zaprzestała podróży. Miękko stanęła na ziemi swoimi wojskowymi butami.
- Nie mamy wiele czasu. Co prawda w normalnych warunkach gaz działa na trzy godziny, ale na Morri będzie to tylko kilka minut, o ile już nie wstała. Mu... - Kitsune spojrzała z dołu na przyjaciółkę.
- Wiem co chcesz powiedzieć! Chcesz, żebym tu została i się nią zajęła, nie? - warknęła wściekle Yumenai. Ich spojrzenia spotkały się. Stały tak sekundę w milczeniu. Po chwili czerwonowłosa wyjęła z kabury zawieszonej na pasku nóż. Cisnęła nim w szatynkę - Nienawidzę, jak mnie wykorzystujesz jak mięso armatnie!!
Kenami spokojnie stała i czekała, aż broń do niej doleci. Wyciągnęła przed siebie rękę, a sztylet zwolnił. Grzecznie wylądował na jej dłoni.
- Oszczędzaj noże na walkę, metal na drzewie nie rośnie - zaśmiała się zielonooka, po czym odrzuciła sztylet. Kiwnęła głową porozumiewawczo. Vitsumi głośno westchnęła.
- Idź już, muszę przygotować jakąś pułapkę, przeszkadzasz mi - czerwonowłosa podniosła dumnie głowę.
- Też cię kocham - zaśmiała się wesoło szatynka, po czym odbiła się od ziemi i ruszyła w dalszą drogę.
- Yareyare... - westchnęła ciężko Yumenai - Po co ja się w to wszystko wplątałam?
Po tych słowach dziewczyna skupiła się na robieniu zasadzki. Musiała wywiązać się z powierzonego jej zadania, chociaż nie ukrywając wolałaby nie musieć walczyć z Morri, sam na sam.


~*~ENDING~*~


              Aya otworzyła oczy. Leniwie podniosła głowę i rozejrzała się dookoła. Zobaczyła leżących na przeciwko przyjaciół oraz duchy zawieszone nad nimi. Automatycznie wstała. Podbiegła do reszty.
- Hao! Hao! - krzynęła klęcząc nad chłopakiem - Yoh! Wszyscy...
- To przez tę dziewczynę. Rozpuściła tu jakiś gaz - wyjaśniła Eve, która stanęła koło brunetki.
- Yh... Dlaczego, Kitsune~chan... - błękitnooka przetarła wierzchem dłoni czoło - Pewnie nie chciała zrobić nam nic złego...
- Rzuciła w was granatem! - krzyknął Duch Ognia, zszokowany podejściem do sprawy brunetki.
- Wiem... I to mnie martwi. Na co dzień nie jest typem złego charakteru - zaśmiała się lekko Aya.
- Poszły w tę stronę! - Amidamaru wskazał palcem kierunek. Spojrzał znacząco na brunetkę - Mamy iść z tobą?
- Nie - błękitnooka powiedziała stanowczo - Nie wiem ile potrwa ich śpiączka. Poczekajcie, aż się obudzą, a potem idźcie do akademika. Przyprowadzę je.
- Naprawdę myślisz, że oni nie pobiegną za tobą? - prychnął Duch Ognia.
- Ale żeś się wyszczekany zrobił - Aya pokręciła lekko głową - Jak twój szaman. Niech zrobią jak uważają, tylko dopatrzcie, żeby nic im się nie stało. A teraz idę... Muszę wyjaśnić tę sprawę.
Morri zaczęła biec we wcześniej wskazanym kierunku.
- Czekaj, idę z tobą! - powiedziała Eve. Ruszyła za swoją siostrą. Leciała swobodnie przy jej boku - To Kitsune i Yumenai, o których mi opowiadałaś?
- Tak
- Mówiłaś mi o nich trochę inaczej - zaśmiała się lekko blondynka.
- Bo dla mnie to też zaskoczenie - wyjaśniła krótko Aya.
Razem z siostrą często rozmawiały. Dusze dziewczyn były ze sobą bardzo mocno połączone, dlatego też mogły swobodnie porozumiewać się we snach. Korzystały z tego bez oporów, prowadząc długie nocne pogawędki.
- Tak w ogóle, to nie mogliście przyzwać nas trochę później? Właśnie zwiedzaliśmy chiński mur! Od... Czterech dni... - Eve zrobiła niepewną minę.
- No rzeczywiście! Wybacz! Od trzech miesięcy planuję datę kiedy to moje lokatorki staną się moimi wrogami! - ironia z ust Ayi wylewała się i tworzyła niewielką rzeczkę.
- Naprawdę? - blondynka wyszczerzyła swoje ząbki.
- Tak! - Aya pomachała z politowaniem głową - Musimy się pośpieszyć, chce jak naj...
Morri nie dokończyła. Niespodziewanie usłyszała cichy świst powietrza. Wokół Ayi pojawiły się noże. Do ich trzonków były przywiązane nicie. Cienkie włókna owinęły Morri i mocno zacisnęły. Jej ubranie postrzępiło się, a sznury wbijały w skórę. Klatkę piersiową brunetki przebił jeden ze sztyletów. Wszystko odbywało się w kilka sekund.
Przerażona Eve patrzyła na opadającą na ziemię siostrę.


Kenami: Ohayo! Matko, jak ja dawno nie pisałam czegoś z "akcją" Q_Q Mam wrażenie, że notka jest nieogarnięta jak obora w której jest o cztery świnie za dużo!
Vitsumi: W oborze żyją krowy. Ba-ka!
Kenami: Znawca wsi i wiochy Yumenai Vitsumi >_<
Vitsumi: Jakaś ty niemiła D:
Kenami: Bo ja się nie znam na tych rzeczach D: W ogóle... Przepraszam że tak późno piszę, ale miałam dużo sprawdzianów i w ogóle kwiecień mi tak szybko zleciał >_< A w tym tygodniu mam matury próbne :D Jak śmiesznie... Zdaję próbnie biologię ~~ Już widzę jak wychodzę z sali po zakodowaniu karty...
Hao: Żeś się machnęła...
Kenami: Wiem ^^
Aya: Jak z motyką na księżyc.
Anna: A nie przypadkiem z motyką na słońce?
Aya: Oj cicho D: Moja motyka i mogę z nią iść gdzie chce!
Itachi: Najlepiejdo diabła...
Aya: No weź, Uchiha~kun... No nie dąsaj się na mnie... *szturcha go łokciem w żebra*
Itachi: Ahaś, zawsze mam przez ciebie kłopoty Q_Q
Aya: I dzięki temu twoje życie staje się ciekawsze! :D
Itachi: Bardzo...
Hao: Maju w przedszkolu wcale nie było źle! Dzieci są wspaniałe!
Kenami: Pedofil...
Hao: Po prostu dobry ojciec! >_<
Kenami: Zobacz, jak zostaniesz księdzem możesz zostać i ojcem i pedofilem! :D
Ren: Badum tss...
Aya: Buhahaha! Hao księdzem XD
Yoh: W sumie... Pasowałby ^^
Hao: Co masz na myśli? o.O
Yoh: Taki samotny pustelnik, nagi, w buszu żyjący tylko wśród natury i modlitwy...
Hao: Masz dożywotni zakaz hodowania paprotek...
Yoh: Ale paprotki są dobre D:
Hao: Ale dla ciebie szkodzą >_<
Kenami: Kumiko tak mi milutko, że pamiętasz o mnie i się o mnie martwisz ^^ Ciesze się że myślisz, że jestem wyjątkowa! :D
Eve: I że za nami tęskniłaś!
Amidamaru: Właśnie, my też tęskniliśmy za uczestniczeniem w historii. Już się nie mogę doczekać pierwszej kontroli ducha z Yoh~dono!
Bason: Mistrz Ren, jest wyjątkowy! Każdego dnia i każdej nocy o niem myś...
Ren: Zamilcz! Bo cię zamknę w nagrobku!
Bason: Gomenasai Q_Q
Kenami: Kasumi, znalazłam twoją wiadomość na gg, pytałaś się czy usunęłam swój blog na onecie... Nic takiego nie robiłam i zdziwiła mnie ta wiadomość... Teraz weszłam i wszystko z nimi w porządku... Mam względem ich plany, między innymi przeniesienie na blogspota. Ale to na wakacjach, bo teraz nie mam możliwości... A Ren się tak kolorowo ubiera bo to bardzo miły i kolorowy człowiek! :D Jeszcze się dziwię, że nie jest wysmarowany dżemem i nie biegnie po tęczy przez kosmos!
Ren: Czy ty mnie porównujesz do nyancata? >_<
Kenami: Tak :3
Itachi: Kasumi! Oczywiście że mi to nie przeszkadza! Jiraya~sensei to naprawdę niesamowity człowiek i bardzo dużo daje mi jego uznanie! Niech mnie nazywa jak chce! Przecież i tak jestem najlepszy! Sam Jiraya tak powiedział!
Anna: I mega skromny ~ Właśnie Kasumi, dziećmi się lepiej opiekować niż bliźniakami. Dzieci są lepiej wychowane...
Asakurowie: No wiesz co Q_Q
Yoh: To przez ciebie!
Hao: Nie ciebie! *rzuca się na brata, razem się biją i szamocą na podłodze*
Anna: SPOKÓJ MI TU! *rozdziela chłopaków i rozstawia po kątach*
Hao: Uważasz Kasumi, ze źle wyglądam w długich włosach? Q_Q
Yoh: Jak moja siostra...
Hao: Zabije cię! *mimo zakazów Anny bliźniacy znów zaczynają się tłuc, co kończy się karą 100 pompek*
Kenami: Kini~san! *_* Też lubię Yuno~chan ^o^ Uważam, że to najlepsza bohaterka anime wszechczasów!
Vitsumi: Zawsze lubiłaś dziwne rzeczy... A Yukki i Yuno to najlepsza para? -_-
Kenami: Tak *o* Bożenko, Raion jak mi miło, iż uważasz mojego bloga za najlepszego ze wszystkich o shaman King ^^ Tak mi ciepło na serduszku i w ogóle, że nie umiem tego opisać! Mam nadzieję, iż mimo nowego wprowadzonego wątku moje opowiadanie nie straci u ciebie w oczach ^^ I co do spisu to zajmę się tym teraz, gomenasai, całkowicie o tym zapomniałam!
Vitsumi: Squtte! Znam twój ból usuniętego komentarza, którego się ciupałao przez dziesięć minut! Niech moc komórki będzie z nami! Ciesze się, że cię ta cała sytuacja w przedszkolu cieszyła, bo ja mam traumę ;_;
Kenami: Ja znam Slendermena! Spoko gość :D
Itachi: Lioness, Jiraya~sensei powiedział, że jesteśmy ochotnikami, żeby nie niszczyć naszej reputacji!
Ren: Chyba swojej... Jakby zareagowała ta dyrektorka, jakby się dowiedziała, że Jiraya przywiózł jej przestępców? >_<
Itachi: Niszczysz mi życie, tak jak ten demon Q_Q
Aya: Który? :3
Itachi: Spójrz w lustro, to zobaczysz...
Amidamaru&cała reszta duchów: Tadam, jesteśmy :D
Kenami: Mnie się nie trzeba, bać tylko dokarmiać :D Głodny człowiek, to zły człowiek Q_Q A mnie właśnie mama woła na obiad, więc pora kończyć :D Następny rozdział będzie jeszcze w kwietniu a na początek maja planuję opublikowanie nowego openingu i endingu, które są już w trakcie tworzenia. Tak więc, mam nadzieję, że rozdział nie najgorszy i jest zdatny do czytania. Ja ne! ^^




10 komentarzy:

  1. Ohayo!
    Rozdział jak zwykle genialny. Mam pytane. Robiłaś kiedyś "pępki"? Niestety bliźniaki muszą. A oto dowód: "Hao: Zabije cię! *mimo zakazów Anny bliźniacy znów zaczynają się tłuc, co kończy się karą 100 pępek*"
    Rozdział w kwietniu? Jak miło. Co do przenoszenia blogów. To chyba możesz skorzystać z opcji importowania, o ile ona na onecie istnieje. *.* Na blogspocie na pewno. ^^
    Trochę akcji nie zaszkodzi. I coś mi się wydaje, że te nici nie zatrzymają zbyt długo Ayi. Ogólnie to ja bardzo liczyłem, że coś się zacznie dziać. Bardzo podobał mi się strój bojowy Vitsumi, ten Kenami też jest pewnie fajny no, ale...
    Będzie mi miło gdy zainteresujesz się Spisem, no i konkurs organizujemy.
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Już doczekać się nie mogłam aż duchy się pojawią ^^. Ten dzień w którym wrogowie stają się przyjaciółmi - w tym przypadku było na odwrót. No ale może jednak te dwie nie są tak złe i mają jakiś powód że tak, a nie inaczej uczyniły ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny. Wiesz, brakowało mi trochę tej akcji, duchów i w ogóle.^^
    No i wyszło szydło z worka... Czyli dziewczyny wiedziały, że nasi są szamanami... Tak, Ren, miałeś rację, zadowolony? :D

    Nie podobają mi się te androidy. Mam Bardzo złe przeczucia... Poza tym kojarzą mi się z serią "Piekielne Maszyny" no i... T.T ech, znowu mi się na płacz zbiera T.T...Wybacz, wczoraj skończyłam czytam ostatni tom ten serii i jeszcze emocje nie opadły... a poza tym wszyscy zdrowi.^^

    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.:D A co do bloga na onecie, to nie wiem. Może miałam zły link u siebie (choć kiedyś bez problemu wchodziłam), bo jak weszłam na niego, to pisało mi, iż został usunięty... Cieszę się, że jednak nie.^^
    Yoh, masz dziwne wyobrażenie księży O.o
    Nie, Haoś, oczywiście, że nie. Nie miałam tego na myśli, wyglądasz świetnie. Chodziło mi badziej o to, że do Yoh nie pasują takie włosy (mimo, że jesteście bliźniakami^^).

    Powodzenia na maturach.^^ Też mam przeczucie, że wyjdę z matury z biologii po zakodowaniu. Chociaż nie. To już prawdziwa, trzeba przynajmniej poudawać, że coś się wie. XD Dobra, żartuję, jakoś będzie.^^ Chyba, że znowu dostanę radioaktywne biedronki, to kogoś zamorduję -.-

    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu jakaś akcja ^^. Lubie jak coś się dzieje. Chyba przez pięć minut jarałam się tym, że przybyły duchy xd.

    Vitsumi i Kenami walczyły z androidami? Jeszcze nigdy się nie spotkałam, by bohaterowie bloga o sk walczyli z robotami O_O. Za to należy się duuuuuży plus ^^.

    Oczywiście nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3. Oj, będzie się działo! ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Duchy! *zaciesz* I zamiast miłej pogawędki od razu zmuszeni do działania. To mi się podoba~ Szkoda tylko, że szamaani nie powalczyli, ale przynajmniej sobie pospali (też bym chciała - byle do majówki).
    Ren, miałeś rację. Ale i tak nic ci to nie dało, niestety.

    Powodzenia na maturach!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. tak mi się coś właśnie nie zgadzało, czytając ten rozdział... a przecież miałam jeden w plecy!O.o kiedy? jak? gdzie? chyba naprawdę miałąm za dużo nauki na głowie...
    ale już wszystko nadrobione^^ gomen, że tym razem będzie krótszy komentarz, ale dosyć późna już pora, a wypadałoby mi kiedyś odespać... (dzisiaj np. spałam 2,5 godziny^^'' a jak podliczyłam sobie średnią w tym tygodniu, to wyszło mi po 3,5 godziny dziennie^^'''') zatem krótko i zwięźle;)
    rozdział w przedszkolu rozkoszny:) najbardziej podobały mi się fragmenty z Yoh i Anną^o^ heh, od razu widać, kto tu już jest przygotowany do poszerzania rodzinyXD czyżby Hana już się pchał na świat?XD
    no i miłe zaskoczenie na linii Ren-Kitsune;) zawieszenie broni będzie dobre dla wszystkich;)
    ech... jak Faust zaczął wymieniać leki, to zaczęłam myśleć nad najbliższym kolokwium z farmakologii... taa...==

    jeśli zaś o najnowszy rozdział chodzi...
    no cóż, nie było to aż tak dużym zaskoczeniem, że dziewczyny nie są zwykłymi ludziami;P tajemnicą natomiast pozostają te roboty, dziwne treningi i w ogóle... i dlaczego chcą trzymać naszych szamanów z dala od tego?

    rozdział się podobał, oba zresztą:) jeszcze raz przepraszam za zwłokę...
    buziaczki i czekam na next:)
    i powodzenia na maturach:)

    OdpowiedzUsuń
  8. New na http://calkiem-inna-historia.blog4u.pl ale jeszcze krótszy. Ale następny będzię dłuższy pewnie ^^'

    OdpowiedzUsuń
  9. Jutro(29.04.2013) o 14:00 pojawi się opis twojego bloga. Jest on ustawiony "z zaplanowaniem" Jutro nie będę miał czasu, a chciałbym go dodać tak jak wcześniej Ci napisałem.
    Pozdrawiam ^^

    sk-spis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. No ależ oczywiście Kenami, że jesteś wyjątkowa i się bardzo martwiłam! Nie dawałaś znaku życia od trzech tygodni! Jak ja mogłam nie być zaniepokojona?!

    Czytałam już wiele blogów z Shaman KIng, ale jeszcze nigdy nie spotkałam się w żadnym z robotami, czy androidami. Bardzo ciekawy i oryginalny pomysł. Wiedziałam, że wymyślisz coś fajnego. Wspaniale, że pojawiły się duchy i zaczęła się jakaś "wojownicza" akcja - lubię takie ^^.

    Jestem bardzo ciekawa, jak dalej będą wyglądały relację na linii Ren - Kenami. Z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej przekonana, że oni powinni ze sobą być. Takie dwa kochane uparciuchy moje *.* Zresztą uważam, że gdyby oni byli razem, to by było ciekawie. Znając ich wybuchowe charaktery, to by się cały czas kłócili xD

    Podobają mi się nowe zakładki jakie zamieściłaś na blogu. Czekam na więcej blogów w zakładce "Przyjaciele" - przydało by się przeczytać jakiś fajny blog o Shaman King, bo wiem, że czytasz tylko takie, a może ja któregoś jeszcze nie widziałam na oczy.

    Czekam z niecierpliwością także na nowy ending i opening - jestem zaintrygowana, co Ty mogłaś tam znowu wymodzić ^^ Widać, że wkładasz w to całe swoje serducho. Obecny ending i opening są rewelacyjne, oglądam je za każdym razem, przy każdym rozdziale i wtedy mam wrażenie, że zaraz zacznie się odcinek mojego ulubionego serialu xD! Wprost cudownie!

    Czy zamierzacie we wszystko wtajemniczyć Itachigo? Bądź co bądź on też jest jednym z bohaterów i nie było by fajnie, gdyby go tak nagle zabrakło w tej całej akcji. Pomyśl nad tym Kenami.

    OdpowiedzUsuń