~*~OPENING~*~
Vitsumi wyskoczyła z łóżka jak oparzona. Podbiegła do szafy i wyjęła z niej ubrania w postaci czarnego sweterka, białej bokserki i dżinsowych szortów. Ruszyła do łazienki. Wyszła z pomieszczenia już gotowa. Podeszła do łóżka Kenami. Złapała za kołdrę szatyni. Mocno szarpnęła, a pościel zsunęła się z zielonookiej.
- Ej! - jęknęła zaspana Kitsune. Usiadła i przetarła leniwie oczy - O co chodzi Onee~chan?
- Wstawaj, musimy oddać samochód - zapowiedziała czerwonowłosa.
- Nawet nie wiemy komu... - westchnęła szatynka. Wstała i podeszła do szafy. Wyjęła z niej swoją bluzę ze ślimakiem i krótkie brązowe spodenki. Szybko się przebrała.
- My też mamy jechać? - zapytała Anna, którą obudził hałas.
- Nie, wy idźcie lepiej do Jirayi - poprosiła Vitsumi - My z Uchiha~sempai pojedziemy oddać wóz mojej mamie.
- Po co twojej mamie kradziony wóz? - zapytała Kyoyama.
- Bo to wóz mojej mamy? - zaśmiała się Yumenai.
- Twoja mama jest w Tokio?! - Kenami rzuciła się na szyję przyjaciółki - To wspaniała wiadomość!
- Tak wiem, że ty się cieszysz... - westchnęła Vitsumi. Odsunęła się od szatynki. Złapała ją za rękaw bluzy, pociągnęła w stronę balkonu.
- O nie! Ja schodzę schodami! - zielonooka wyrwała się przyjaciółce. Pewnie ruszyła w stronę drzwi.
- Jak chcesz... - Yumenai wzruszyła ramionami. Wyszła na balkon, ruszyła do pokoju chłopaków. Wślizgnęła się przez uchylone wejście.
Nastolatka rozejrzała się dokładnie i ze zdziwieniem stwierdziła, iż jedno łóżko jest puste.
- Co tu robisz, Yumenai? - zapytał Ren. W ręku miał rozłożone Guan-Dao, którego ostrzem dotykał pleców sąsiadki.
- Broń w szkole? Uchiha~semapi o tym wie? - prychnęła lekceważąco dziewczyna. Odwróciła się i z zaciekawieniem oglądała bojową postawę złotookiego - Jakiś ty buntowniczy Tao~san... Łamiesz wszystkie zasady gry...
- Więc to jednak jest gra - uśmiechnął się triumfalnie Chińczyk.
- Ale ty nie jesteś jedynym z graczy i lepiej dla ciebie i twoich przyjaciół, żebyś się nie pchał tam gdzie cię nie chcą... - czerwonowłosa minęła lokatora. Podeszła do łóżka na którym spał Itachi. Zerwała z niego kołdrę - Uchiha~semapi...!
- Co? - brunet usiadł na łóżku. Spojrzał z wyrzutem na Vitsumi.
- Nie myślałam, że akurat ty o tym zapomnisz... - westchnęła ciężko nastolatka.
Ren szybko schował broń.
- Ale o czy... O matko! Samochód! Musimy go oddać! - krzyknął brunet. Zerwał się z posłania i spojrzał na zegarek. Złapał nastolatkę za ramiona - Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłaś?! Już dziewiąta!
- Wyluzuj... Nawet wiem czyj to samochód, więc nie ma się czym przejmować! - tłumaczyła Yumenai obserwując jak Itachi zdejmuje z siebie czarną piżamę i zapina na swoim wyrzeźbionym brzuchu ciemne dżinsy. Wciska się też w granatową bluzkę z flagą Anglii z przodu. Rozczochrane włosy spiął niechlujnie gumką.
- Co tak stoisz, chodź! - rozkazała ciemnooki, po czym wybiegł przez drzwi.
- A miałam ochotę jeszcze raz skoczyć z balkonu... - westchnęła czerwonowłosa. Jej wzrok przeniósł się na fioletowowłosego. Uśmiechnęła się i wyszła za brunetem. Na ich szczęście Kakashi'ego nie było w hallu. Pewnie poszedł na śniadanie. Ruszyli w kierunku, gdzie wczoraj zaparkowali samochód. Jakież było ich zdziwienie, kiedy obok kabrioletu stała Kenami wraz z Deidarą.
- Dlaczego nie odpisywałaś na smsy? Martwiłem się! - blondyn podszedł do Vitsumi. Pocałował ją w policzek.
- Wybacz, ale nie sprawdzałam komórki. Spokojnie, przecież nic mi się nie stanie - Yumenai uśmiechnęła się do błękitnookiego.
- Niby tak - uśmiechnął się niepewnie - Ale dawaj następnym razem jakieś znaki życia!
- Słuchaj dopóki jest przy mnie Kenami nic mi się nie stanie... Naprawdę - zapewniła zielonooka, po czym przeniosła wzrok na twarz Kitsune, jaka ze skupieniem obserwowała błękitne niebo. Yumenai chciała zmienić temat - Jedziesz z nami?
- Gdzie? - zdziwił się Deidara.
- Oddać ten samochód mojej mamie. Pożyczyła nam go wczoraj - uśmiechnęła się czerwonowłosa.
- No jasne, że jadę! - zadeklarował blondyn.
- To postanowione! - Kenami uśmiechnęła się uroczo. Złapała Vitsumi za rękę - Chodź Onee~chan! Usiądziemy z tyłu...
- No... Dobra... - Yumenai spojrzała przepraszająco na Douhito.
- Tak właściwie, to i tak miałem jechać do miasta. A właśnie tak mi się przypomniało... Wszystkiego najlepszego staruchu, żebyś miał w przyszłości tak fajną dziewczynę jak ja! - Deidara obrócił się i puścił oczko do Vitsumi. Ta zaśmiała się lekko.
- Rzeczywiście, dziwię się, że ktoś taki jak Yumenai~san chodzi z tobą... Masz zamiłowanie do dziewczynek? - Itachi spojrzał w lusterko, aby nawiązać kontakt wzrokowy z czerwonowłosą.
- Wypraszam sobie! - krzyknęła dziewczyna. Walnęła nogą w tył fotelu bruneta.
- Spokojnie... - powiedział czarnooki z lekkim strachem - Musimy zaprowadzić to auto na miejsce w nienaruszonym stanie!
Upomniał Itachi.
- To poniekąd mój samochód! Mogę go niszczyć ile chcę! - zapowiedziała dumnie Vitsumi.
- Spokojnie, on po prostu jest zazdrosny - błękitnooki machnął lekceważąco ręką na przewodniczącego.
- Jak to twój?! Jaki zazdrosny?! Odbiło wam do reszty! - prychnął ciemnooki. Brunet chciał odpalić auto, ale przypomniał sobie, że nie ma kluczyków. Oparł łokieć na drzwiach maszyny i ciężko westchnął.
- Na prawdę zwinęliście ten wóz? - zaśmiał się Deidara. Spojrzał z rozbawieniem na Vitsumi - Nie wiedziałem, że taka z ciebie niegrzeczna dziewczynka... Przy okazji nie spodziewałem się, że będziesz w stanie zrobić cokolwiek wbrew swoim regułom, Uchiha...
- Zamknij się - powiedział gniewnie brunet.
- No co, tylko stwierdzam fakty! Zawsze to mnie pouczasz, a tu proszę... Jak do tej pory ja nic nie ukradłem! Może doniosę na ciebie dla Jirayi~sensei? - zapytał Douhito uśmiechając się wrednie.
- A tylko spróbuj! - wrzasnął czarnooki.
- Oho! Widzę, że trafiłem w czuły punkt! Mogę cię teraz tym szantażować... - błękitnooki wygodnie rozsiadł się na fotelu, zarzucił nogi pod szybę i bezczelnie zaczął gwizdać.
- Zamorduję cię... - Itachi już wyciągnął ręce, żeby udusić błękitnookiego, ale ten nie wyglądał na jakoś zbyt zmartwionego zachowaniem rówieśnika.
Nagle drzwi od strony blondyna otworzyły się. Został złapany za kołnierz koszuli i wyciągnięty z wozu.
- Pierdoły, nawet samochodu nie umiecie odpalić... - Kitsune przewróciła oczami.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknął oburzony taką zuchwałością Deidara.
- Lepiej nie pytaj, tylko chodź - Vitsumi spojrzała na chłopaka i pokazała ręką na miejsce obok siebie.
- A... To się jednak skuszę - blondyn poszedł na tylne siedzenie. Uśmiechnął się do czerwonowłosej - Nawet nie wiesz, o ile lepiej mieć tak piękną dziewczynę z boku niż tego gburowatego buca...
Zaczął, ale nie doczekał się odpowiedzi na zaczepkę.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknął Uchiha, kiedy zielonooka nachyliła się miedzy jego nogami.
- Uruchamiam auto, a co? - Kenami spojrzała od dołu na czarnookiego. Przejechała sobie ręką po twarzy - Uchiha~san! Masz zakaz zadawania się z bliźniakami!
Zapowiedziała, po czym znów zanurkowała pod kierownicą.
- Chciałbym mieć taki zakaz... - westchnął ciężko Itachi, kiedy samochód odpalił.
- Przestań już zrzędzić, jedź - szatynka usiadła na fotelu, patrząc w przednie lusterko - Skoczymy na chwilę do apteki.
Powiedziała patrząc w odbiciu na Vitsumi. Czerwonowłosa tylko pokiwała głową na "tak".
Cała droga minęła im całkiem spokojnie... Pomijając kłótnie między chłopakami, w których wielką przewagę miał Douhito. Uchiha ze złości ledwie nie wyrwał kierownicy, chociaż zazwyczaj jest bardzo opanowaną osobą. Jedyną z przyczyn, dla których samochód jechał jeszcze w całości, to to iż był kradziony. Ta świadomość powstrzymywała bruneta.
- Cześć mamo... Gdzie jesteś? - zapytała Yumenai, która zadzwoniła do rodzicielki. Zmarszczyła brwi. Westchnęła głośno - Na zakupach, tak? No dobra... To tam pojedziemy. Dobrze. To... Ma... Mamo... Tak...Yhy... Przepraszam, coś mi przerywa... Nie słuszę, cię nie...
Po chwili wyłączyła telefon.
- To nie ładnie tak traktować mamę... - powiedział Itachi patrząc w lusterko na zielonooką.
- Uchiha~sempai, ja wiem. Ja naprawdę to rozumiem i wszystko powiem przy spowiedzi dla Sakumire~sensei. Ale ty nie wiesz jak się rozmawia z moją mamą przez telefon... Gada bez przerwy!
- A ja bardzo lubię twoją mamę! - zapowiedziała Kenami.
- Wiem, nadajecie na tych samych falach.. Żadne siebie nie słucha, ale obie gadają - zaśmiała się Vitsumi.
W nieco lepszych nastrojach dojechali na umówione miejsce. Zaparkowali samochód, po czym całą czwórką wyszli z auta.
- Gdzie się umówiłaś ze swoją mamą? - zapytał Deidara, który obejmował ramieniem swoją dziewczynę.
- Na górnym piętrze, przy stolikach - wyjaśniła czewonowłosa.
- O nie, nie będę wchodzić po tych wszystkich schodach! - zawołała Kenami patrząc na ruchome przejazdy.
- To chodź windą - zaproponowała zielonooka.
- O nie! To tym bardziej się boję! - zadeklarowała i ruszyła w stronę pionowego przejścia.
- Matko, jak z tobą wytrzymać... - żałośnie westchnęła Yumenai, po czym ruszyła w stronę przyjaciółki.
Chłopaki tylko zaśmiali się cicho.
- Przecież takie schody to szataństwo... Powinny być zakazane! Ja wam mówię tam pod nimi siedzi szatan i nimi kręci - zaczęła marudzić szatynka.
- Przestań jęczeć, bo zaraz ja, a nie szatan cię stąd zrzuci! - zapowiedziała Vitsumi.
Te cztery piętra w górę były niczym schody do nieba, bo na końcu Kitsune w końcu przestała piszczeć.
- Cóż, że ty jeszcze żyjesz... Jak ty chodzisz po tej ziemi, jest jakaś rzecz, której się nie boisz? - zaśmiał się Douhito patrząc znacząco na szatynkę.
- Nie bałabym się wcisnąć ci siekiery między łopatki! ♥ - zaszczebiotała wesoło Kenami.
- Straszna... - powiedzieli razem nastolatkowie, po czym spojrzeli na siebie wrogo. Tylko czerwonowłosa beznamiętnie wzruszyła ramionami znając swoją przyjaciółkę.
Rozejrzeli się dookoła. Stali pod przeźroczystym dachem, przez który wpadały do środka promienie słońca, oświetlając ogromy obszar podłogi. Na środku korytarza były poustawiane stoliki i krzesła, a dookoła nich różne bary, fastfoody, stoiska z kawą. Spośród wielu osób znajdujących się na tym "placu" szczególnie wyróżniały się dwie osoby. Dwa czerwone łby były odmienne od całego szarego tłumu wokół, a dźwięczny, kobiecy śmiech roznosił się po całym piętrze.
Nagle kobieta spojrzała w ich stronę. Od razu wstała. Pośpiesznie podeszła do uczniów i przytuliła mocno do siebie Vitsumi.
- Cześć córeczko! - krzyknęła wesoło.
- Cześć mamo - dziewczyna odwzajemniła uścisk. Po chwili rodzicielka nastolatki oderwała się od niej i po kolei zaczęła tulić wszystkich wokół.
- Ohayo Mitsuki! ♥ - zaszczebiotała Kitsune.
- Kenami~chan, jak ty urosłaś... - czerwonowłosa spojrzała uważnie na dziewczynę.
- Za to Mitsuki~chan wyglądasz jeszcze młodziej niż ostatnio - odparła Kenami.
- Oh, przesadzasz... - kobieta zaczerwieniła się lekko, łapiąc za policzki dłońmi.
Rzeczywiście, mama Vitsumi wyglądała bardzo młodo. Miała karmazynowe włosy sięgające pasa, rozpuszczone, ładnie ułożone jakby przed chwilą wyszła od fryzjera. Brązowe oczy bacznie obserwowały wszystko wokół skrząc się radosnymi iskierkami. Ubrana w beżową bluzkę z lekkim dekoltem, białą spódnicę przed kolano oraz brązowe szpilki, które dodawały jej trochę wzrostu. Wyglądała na góra dwadzieścia pięć lat, chociaż logicznie rzecz biorąc musiała być starsza.
- To wasi przyjaciele? - zapytała miło kobieta.
- Uchiha Itachi - brunet ukłonił się lekko.
- Douhito Deidara - podobnie postąpił blondyn.
- Oho, Uchiha~chan? - brązowooka uważnie przyjrzała się chłopakowi - Znam się z twoją mamą, wiesz? Nazywam się Yumenai Mitsuki, miło mi was poznać! Mówcie mi Mitsuki~chan!
Chłopaki spojrzeli po sobie. Dziwnie im było tak mówić do kogoś starszego, a szczególnie do mamy swojej koleżanki.
- Cześć - do grupki osób podszedł Sasori. Podał chłopakom rękę.
- Cześć Onii~san... Idę po kawę... - wyjaśniła Vitsumi. Nie mogła się oprzeć czując rozlegający się wszędzie zapach napoju bogów.
- Ohayo Sasori! - przywitała przyjaciela Kenami.
- Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony Deidara.
- Przyjechałem zobaczyć się z mamą, a przy okazji po słuchawki bo mi stare padły. O właśnie, weź chodź ze mną, co? - zaproponował Akasuna.
- No dobrze... To do widzenia Yumenai~san - Douhito uśmiechnął się przyjaźnie do czerwonowłosej.
- Mitsuki! - poprawiła go brązowooka.
Sasori przewrócił oczami. Pożegnał się z rodzicielką, po czym ciągnąc za rękaw Deidarę, zniknął z oczu pozostałej trójki.
- To dziewczyna Sasori'ego? Nie wiedziałam, że ma kogoś... To takie słodkie, mój mały chłopczyk dorasta! - zaszczebiotała Mitsuki.
Itachi zaśmiał się głośno.
- Mitsuki~chan... Deidara to chłopak - wyjaśniła Kitsune z lekkim zakłopotaniem.
- Hmm... To w sumie lepiej! Przynajmniej w ciążę nie zajdzie - uśmiechnęła się rozweselona kobieta. Po chwili jednak złapała nastolatków za ręce i pociągnęła w stronę poprzednio zajmowanego stolika. Pokazała im gestem ręki, żeby usiedli. Niedługo potem przybyła do nich Vitsumi. Postawiła na stole trzy kubki kawy i czekoladę dla Kenami.
Razem siedzieli i żartowali. Znaczy... Najczęściej odzywały się Kitsune i Mitsuki. Obie mówiły, nie zawsze na ten sam temat, ale wydawało się, iż im to nie przeszkadzało. Młoda Yumenai również wtrącała się w rozmowę, wyglądała na zadowoloną ze spotkania z mamą, szczególnie że w łapkach trzymała kubek świeżo zaparzonej kawy.
- Przepraszam, idę do łazienki - oświadczyła Vitsumi. Złapała za bluzę Kenami - Chodź ze mną...
Szatynka chcąc, nie chcąc musiała się oddalić. Itachi natomiast został sam na sam z czerwonowłosą. Czuł się w jej towarzystwie dziwnie. Niby wiedział, że jest od niego starsza i musi zachować szacunek, ale... Do niej czuł bardziej przyjacielską sympatię niż powagę.
- Macie już jakieś plany na przyszłość? - zapytała nagle czerwonowłosa.
- Co? - brunet spojrzał zszokowany na rozmówczynię.
- No.. Chyba chodzisz, z którąś z nich? - uśmiechnęła się uroczo Mitsuki.
- Nie, nie, nie! Pani źle zrozumiała! - Itachi lekko się zarumienił. Zaczął machać energicznie rękoma chcąc jak najbardziej zaprzeczyć słowom Yumenai.
- Nie chodzisz z moimi dziewczynkami? - zmartwiła się kobieta.
- Nie...
- Szkoda, wyglądasz na dobry materiał na zięcia - westchnęła zasmucona brązowooka.
- Eee... Dziękuję... - Uchiha nie wiedział za bardzo jak się zachować. Pierwszy raz dojrzała kobieta powiedziała mu coś takiego. Postanowił jakoś zmienić temat - A po za tym... Kitsune~san chyba nie jest pani córką?
- Dlaczego nie? Bardzo ją lubię - uśmiechnęła się kobieta - Po za tym, zrobiła wiele dla mojej rodziny...
Przez chwilę Yumenai była bardzo poważna, ale nie trwało to długo. Znów wyszczerzyła swoje równe, białe ząbki i zaczęła opowiadać chłopakowi anegdotkę, jak to ktoś niespodziewanie ukradł jej wczoraj samochód, a jej córka go znalazła.
Itachi postanowił nic nie mówić. Po prostu zaczerwienił się o wiele mocniej niż wcześniej i wcisnął mocno w krzesło, potakując na wypowiedziane przez Mitsuki słowa, niepochlebnie świadczące o złodziejach.
Tymczasem w akademiku, reszta zbuntowanej młodzieży również już wstała. Ubrali się pośpiesznie i wybiegli na śniadanie. Spotkali się jak zwykle w hallu. Hao podszedł do Ayi i cmoknął ją w policzek.
- Jak tam, wyspałyście się? - zapytał z lekkim uśmiechem
- Tak. Chociaż trochę się denerwuje, mam nadzieję, że nie wylecimy. Nie chce mi się bawić w wymazywanie pamięci... - westchnęła ciężko Morri. Każdy spojrzał na nią pytająco.
- Jak to? - zdziwiła się Anna.
- No przecież nie myśleliście chyba, że dam się stąd tak łatwo wykurzyć? - zaśmiała się brunetka.
- Koteczku, mniej kombinowania, więcej myślenia. Mamy go przekonać o swojej niewinności w sposób naturalny! - zapowiedział Hao.
- Właśnie. uda nam się, nie z takich opresji wychodziliśmy - uśmiechnął się Yoh, tak jak tylko on potrafi. Objął Annę ramieniem i zaczął ją prowadzić na stołówkę. Po chwili ruszyła za nimi cała reszta. Podeszli zamówić jedzenie, po czym usiedli przy swoim ulubionym stoliku.
- A gdzie Kitsune i Yumenai? - zapytała Morri.
- Poszły razem z Uchiha~kun odprowadzić ten samochód - usłużnie odpowiedział Tao.
- A no tak.. Dobrze, że dyrektor o tym nie wie... - zaśmiał się Yoh.
- To nie jest śmieszne! Wczoraj zachowaliśmy się bardzo nieodpowiedzialnie. Nie dziwię się, że Jiraya~sensei się zdenerwował - przyznała Kyoyama.
- Oj tam, oj tam... Raz się zdarzyło... - wzruszyła ramionami Aya - Udobrucham go.
- Oho! Jak ty go zaczniesz ułagadzać, to coś czuję, że z celi nie wyjdziemy do pełnoletności... - Hao pokręcił głową z politowaniem.
- Ej! Trochę więcej wiary we mnie! - poprosiła Morri.
- A no tak.. Dobrze, że dyrektor o tym nie wie... - zaśmiał się Yoh.
- To nie jest śmieszne! Wczoraj zachowaliśmy się bardzo nieodpowiedzialnie. Nie dziwię się, że Jiraya~sensei się zdenerwował - przyznała Kyoyama.
- Oj tam, oj tam... Raz się zdarzyło... - wzruszyła ramionami Aya - Udobrucham go.
- Oho! Jak ty go zaczniesz ułagadzać, to coś czuję, że z celi nie wyjdziemy do pełnoletności... - Hao pokręcił głową z politowaniem.
- Ej! Trochę więcej wiary we mnie! - poprosiła Morri.
- Przecież ja w ciebie wierzę, jak nikt inny! - zaśmiał się długowłosy, po czym wgryzł się w jednego z tostów.
- Janse, a wczoraj to myślałeś, że cię nie pokonam w kręgle - zaśmiała się błękitnooka.
- I nie pokonałaś, był remis - powiedział dumnie długowłosy.
- Jasne, wmawiaj to sobie jeszcze - dziewczyna pokazała mu język.
- Ej, a co powiemy Jirayi~senei? - zapytał Yoh. Każdy spojrzał na niego zdziwiony - No chyba nie powiemy, że wróciliśmy kradzionym autem?
- I nie pokonałaś, był remis - powiedział dumnie długowłosy.
- Jasne, wmawiaj to sobie jeszcze - dziewczyna pokazała mu język.
- Ej, a co powiemy Jirayi~senei? - zapytał Yoh. Każdy spojrzał na niego zdziwiony - No chyba nie powiemy, że wróciliśmy kradzionym autem?
- No tak... Jakby co wersja jest taka, że przyjechaliśmy stopem - zaproponował starszy.
- Albo że moim motorem! - uśmiechnęła się błękitnooka, po czym wzięła z talerza Hao tosta, wgryzła się w niego - Będziesz to jeszcze jadł?
- Nie... Już nie... - westchnął zrezygnowany długowłosy.
- Tak W ósemkę przyjechaliśmy motorem. Genialne - Ren spojrzał znacząco na przyjaciółkę.
- To ty chyba nie znasz moich możliwości! - zarechotała brunetka.
- No, ja niestety znam - długowłosy objął dziewczynę ramieniem w pasie. Przysunął się do niej i otarł swoim czołem o jej czoło.
- Co ma znaczyć słowo "niestety"? - zapytała Aya z uśmiechem. W dalszym ciągu jadła ukradzione pieczywo.
- Od tak, palnąłem - zaśmiał się.
- Może się już zbierajmy, gołąbeczki? Bo od tych pieszczot zaraz zwrócę śniadanie... - Ren wstał od stołu i ruszył w stronę wyjścia. Reszta zaśmiała się głośno.
- Zobaczymy jak go będzie mdlić jak sam będzie miał dziewczynę - zarechotała Aya. Wzięła swoją tacę i ruszyła przed siebie. Odstawiła naczynia na odpowiednią półkę. Gestem ponagliła pozostałych. Ci westchnęli. Pośpiesznie dojedli resztki na swoich talerzach.
- A co powiemy Jirayi~sensei na temat naszego niepełnego składu? - zapytała Anna zerkając na twarz, to jednego, to drugiego bliźniaka.
- Że mają zatrucie alkoholowe? - powiedział całkiem poważnie Yoh. Pozostali spojrzeli na niego jak na idiotę - Żartowałem!
- Mam nadzieję - westchnął Hao - Powiemy, że... Nic nie powiemy, może nie zapyta!
- Tak, tak... Liczcie na to.. - Kyoyama pokiwała z politowaniem głową.
- Oj, przecież chyba nas nie zabije! - Hao objął przyjaciółkę ramieniem - Przy nas wam nic nie grozi!
- Chyba że wyrzucenie ze szkoły, ale spokojnie... Znajdziemy inną! - Yoh wyszczerzył ząbki.
Mimo nadzwyczajnie mozolnego marszu, w końcu dotarli pod drzwi dyrektora. Aya od razu chciała wejść do środka, ale Ren ją powstrzymał.
- Trochę kultury - westchnął ciężko. Zapukał do drzwi.
- Wlazł! - usłyszeli złowrogi krzyk szarowłosego.
Nastolatkowie spojrzeli po sobie nieco przestraszeni. Mieli nadzieję, iż Jirayi przeszła już ta furia, ale niesetety... W końcu Aya odważyła się wejść do środka jako pierwsza.
- Ohayo, Jiraya~sensei! Przyszliśmy cię udob... - zakaszlała lekko - ...ruchać.
Hao szturchnął ją mocno w bok, na znak swojego niezadowolenia. Ta spojrzała na chłopaka nieco urażona.
- Popełniliście straszny, niewybaczalny błąd... - zaczął mówić dyrektor. Jak dotąd siedział do nich tyłem, na obrotowym krześle. Nagle przekręcił się w stronę uczniów. Jego wzrok był naprawdę wściekły i wyrażał jedynie negatywne emocje. Niespodziewanie wstał i zaczął iść pewnie do przodu - Co, wy sobie wyobrażaliście? Jakim prawem, jak mogliście...
Dyrektor stanął bardzo blisko brunetki. Złapał Ayę za materiał bluzki i lekko podniósł do góry.
- JAK MOGLIŚCIE ZROBIĆ MI TO Z MOIM ITACHI~CHAN?! - wrzasnął prosto w twarz Morri, po czym na chwiejnych nogach upadł na ziemię, puszczając błękitnooką - Dwa lata... Wzorowy uczeń... Mój pupil... Ukochany Uchiha~kun.. Najlepszy uczeń w całej historii... Aż zjawiliście się wy, podłe szatany!!
- Spokojnie Jirayia~sensei... - Aya kucnęła i zaczęła pieszczotliwie gładzić nauczyciela po włosach - Już dobrze, nie denerwuj się...
- On był jak najpiękniejszy kwiat na łące... Bez skazy, niczym aniołek.. - szarowłosy dzięki pomocy i podparciu Morri wstał. Dziewczyna zaprowadziła go do biurka. Posadziła na fotel - To jest straszne...
- Jiraya~senei, spokojnie... To był jego jednorazowy wybryk, chłopak dorasta, musi się wyszumieć, wyszaleć... W końcu ma już dziewiętnaście lat... Za rok będzie już pełnoletni, znajdzie jakąś dziewczynę i wyfrunie z twojego gniazdka... - brunetka głaskała swojego wychowawcę uspokajająco po głowie.
- Oh nie! A jak ona będzie podobna do ciebie! - przeraził się mężczyzna.
- No wiesz co, Jiraya~sesei! - krzyknęła oburzona błękitnooka. Obrażona na cały świat obróciła się napięcie i poszła usiąść na skórzaną sofę stojącą obok drzwi.
- Nie wybaczę wam tego co zrobiliście z moim protegowanym! - szarowłosy spojrzał wściekły na nastolatków. Ci głośno przełknęli ślinę - Już mam nawet karę dla was... Ale... Gdzie reszta?
- W łazience
- Na korkach
- W sklepie
- Śpią!
Każdy krzyknął swoją propozycję. Spojrzeli po sobie. Ren przejechał dłonią po twarzy z rezygnacją.
- Ustalcie jedną wersję wydarzeń - poprosił nauczyciel, który nie zrozumiał bełkotu młodzieży.
- Kitsune~san się źle czuje i Yumenai została z nią, a Uchiha wstydził się spojrzeć panu w oczy, może być? - zapytał młody Tao.
- Mój Itachi~chan, żałuje tego co zrobił! - zachwycił się dyrektor, po sekundzie spoważniał - To nie znaczy, że ominie go kara!
- A możemy zapytać, co to za rodzaj kary? - zapytała niepewnie Anna.
- Będziecie... - zaczął nauczyciel, aby napięcie urosło - ...w następną sobotę opiekunami w przedszkolu.
- Phi... To ma być kara? - zapytał lekceważąco Tao.
- Jakim przedszkolu? - zdziwił się Hao.
- Nie... Już nie... - westchnął zrezygnowany długowłosy.
- Tak W ósemkę przyjechaliśmy motorem. Genialne - Ren spojrzał znacząco na przyjaciółkę.
- To ty chyba nie znasz moich możliwości! - zarechotała brunetka.
- No, ja niestety znam - długowłosy objął dziewczynę ramieniem w pasie. Przysunął się do niej i otarł swoim czołem o jej czoło.
- Co ma znaczyć słowo "niestety"? - zapytała Aya z uśmiechem. W dalszym ciągu jadła ukradzione pieczywo.
- Od tak, palnąłem - zaśmiał się.
- Może się już zbierajmy, gołąbeczki? Bo od tych pieszczot zaraz zwrócę śniadanie... - Ren wstał od stołu i ruszył w stronę wyjścia. Reszta zaśmiała się głośno.
- Zobaczymy jak go będzie mdlić jak sam będzie miał dziewczynę - zarechotała Aya. Wzięła swoją tacę i ruszyła przed siebie. Odstawiła naczynia na odpowiednią półkę. Gestem ponagliła pozostałych. Ci westchnęli. Pośpiesznie dojedli resztki na swoich talerzach.
- A co powiemy Jirayi~sensei na temat naszego niepełnego składu? - zapytała Anna zerkając na twarz, to jednego, to drugiego bliźniaka.
- Że mają zatrucie alkoholowe? - powiedział całkiem poważnie Yoh. Pozostali spojrzeli na niego jak na idiotę - Żartowałem!
- Mam nadzieję - westchnął Hao - Powiemy, że... Nic nie powiemy, może nie zapyta!
- Tak, tak... Liczcie na to.. - Kyoyama pokiwała z politowaniem głową.
- Oj, przecież chyba nas nie zabije! - Hao objął przyjaciółkę ramieniem - Przy nas wam nic nie grozi!
- Chyba że wyrzucenie ze szkoły, ale spokojnie... Znajdziemy inną! - Yoh wyszczerzył ząbki.
Mimo nadzwyczajnie mozolnego marszu, w końcu dotarli pod drzwi dyrektora. Aya od razu chciała wejść do środka, ale Ren ją powstrzymał.
- Trochę kultury - westchnął ciężko. Zapukał do drzwi.
- Wlazł! - usłyszeli złowrogi krzyk szarowłosego.
Nastolatkowie spojrzeli po sobie nieco przestraszeni. Mieli nadzieję, iż Jirayi przeszła już ta furia, ale niesetety... W końcu Aya odważyła się wejść do środka jako pierwsza.
- Ohayo, Jiraya~sensei! Przyszliśmy cię udob... - zakaszlała lekko - ...ruchać.
Hao szturchnął ją mocno w bok, na znak swojego niezadowolenia. Ta spojrzała na chłopaka nieco urażona.
- Popełniliście straszny, niewybaczalny błąd... - zaczął mówić dyrektor. Jak dotąd siedział do nich tyłem, na obrotowym krześle. Nagle przekręcił się w stronę uczniów. Jego wzrok był naprawdę wściekły i wyrażał jedynie negatywne emocje. Niespodziewanie wstał i zaczął iść pewnie do przodu - Co, wy sobie wyobrażaliście? Jakim prawem, jak mogliście...
Dyrektor stanął bardzo blisko brunetki. Złapał Ayę za materiał bluzki i lekko podniósł do góry.
- JAK MOGLIŚCIE ZROBIĆ MI TO Z MOIM ITACHI~CHAN?! - wrzasnął prosto w twarz Morri, po czym na chwiejnych nogach upadł na ziemię, puszczając błękitnooką - Dwa lata... Wzorowy uczeń... Mój pupil... Ukochany Uchiha~kun.. Najlepszy uczeń w całej historii... Aż zjawiliście się wy, podłe szatany!!
- Spokojnie Jirayia~sensei... - Aya kucnęła i zaczęła pieszczotliwie gładzić nauczyciela po włosach - Już dobrze, nie denerwuj się...
- On był jak najpiękniejszy kwiat na łące... Bez skazy, niczym aniołek.. - szarowłosy dzięki pomocy i podparciu Morri wstał. Dziewczyna zaprowadziła go do biurka. Posadziła na fotel - To jest straszne...
- Jiraya~senei, spokojnie... To był jego jednorazowy wybryk, chłopak dorasta, musi się wyszumieć, wyszaleć... W końcu ma już dziewiętnaście lat... Za rok będzie już pełnoletni, znajdzie jakąś dziewczynę i wyfrunie z twojego gniazdka... - brunetka głaskała swojego wychowawcę uspokajająco po głowie.
- Oh nie! A jak ona będzie podobna do ciebie! - przeraził się mężczyzna.
- No wiesz co, Jiraya~sesei! - krzyknęła oburzona błękitnooka. Obrażona na cały świat obróciła się napięcie i poszła usiąść na skórzaną sofę stojącą obok drzwi.
- Nie wybaczę wam tego co zrobiliście z moim protegowanym! - szarowłosy spojrzał wściekły na nastolatków. Ci głośno przełknęli ślinę - Już mam nawet karę dla was... Ale... Gdzie reszta?
- W łazience
- Na korkach
- W sklepie
- Śpią!
Każdy krzyknął swoją propozycję. Spojrzeli po sobie. Ren przejechał dłonią po twarzy z rezygnacją.
- Ustalcie jedną wersję wydarzeń - poprosił nauczyciel, który nie zrozumiał bełkotu młodzieży.
- Kitsune~san się źle czuje i Yumenai została z nią, a Uchiha wstydził się spojrzeć panu w oczy, może być? - zapytał młody Tao.
- Mój Itachi~chan, żałuje tego co zrobił! - zachwycił się dyrektor, po sekundzie spoważniał - To nie znaczy, że ominie go kara!
- A możemy zapytać, co to za rodzaj kary? - zapytała niepewnie Anna.
- Będziecie... - zaczął nauczyciel, aby napięcie urosło - ...w następną sobotę opiekunami w przedszkolu.
- Phi... To ma być kara? - zapytał lekceważąco Tao.
- Jakim przedszkolu? - zdziwił się Hao.
- W przedszkolu prowadzonym przez moją znajomą, jest organizowany kurs dla pedagogów, na którym muszą być obecne wszystkie nauczycielki. Te piękne młode kobiety mają problem, nie wiedzą z kim zostawić dzieci. Oczywiście zajmiecie się nimi odpowiednio jako młodzi ochotnicy - wyjaśnił Jiraya.
- Nie zamierzam opiek... - zaczął buntować się Ren, ale Yoh złapał go i zakrył mu ręką usta.
- Cicho, mogło być gorzej - szepnął na ucho przyjaciela.
- A jak się nie zgodzimy? - zapytał Hao, który nie był pewny co do tego pomysłu.
- To wywalę Morri z samorządu, bo to zapewne był jej pomysł... - zaszantażował Jiraya.
- Będziemy najlepszymi opiekunami na świecie! - zapewniła entuzjastycznie Aya wskakując ukochanemu na plecy.
- Nie wątpię! - uśmiechnął się Jiraya, po czym nachylił się nad laptopem stojącym na biurku - A teraz już idźcie, muszę coś załatwić!
-Hai! - odpowiedzieli i ruszyli w kierunku drzwi.
- Nie zamierzam opiek... - zaczął buntować się Ren, ale Yoh złapał go i zakrył mu ręką usta.
- Cicho, mogło być gorzej - szepnął na ucho przyjaciela.
- A jak się nie zgodzimy? - zapytał Hao, który nie był pewny co do tego pomysłu.
- To wywalę Morri z samorządu, bo to zapewne był jej pomysł... - zaszantażował Jiraya.
- Będziemy najlepszymi opiekunami na świecie! - zapewniła entuzjastycznie Aya wskakując ukochanemu na plecy.
- Nie wątpię! - uśmiechnął się Jiraya, po czym nachylił się nad laptopem stojącym na biurku - A teraz już idźcie, muszę coś załatwić!
-Hai! - odpowiedzieli i ruszyli w kierunku drzwi.
Kiedy wyszli zaczęli kierować się w stronę akademika. Patrzyli na siebie lekko niepewnie, niektórzy bardziej zadowoleni z obrotu sprawy inni mniej.
- Przynajmniej nie wylecieliśmy - uśmiechnął się Hao.
- Przestańcie! Jeden dzień w jakimś przedszkolu? Co to dla nas?! Śmieszna kara... - wyszczerzyła swoje ząbki Aya.
- A nie lepiej żeby cię wywalili z samorządu i dać sobie z tym spokój? - zaproponował Ren.
- O nie nie! Już byś chciał, myślisz że sobie nie poradzisz? - zapytała podchwytliwie brunetka.
- Ja sobie nie poradzę?! Chyba żartujesz! Będę najlepszym opiekunem na świecie! Podporządkuje sobie te dzieci od razu! - zapowiedział młody Tao, dumnie bijąc się w pierś. Nagle zaczął dzwonić jego telefon. Chłopak od razu wyjął go z kieszeni spodni. Z rezygnacją stwierdził, ze to nie Faust... Już od dawna czeka na jego odzew. Mimo tego odebrał - Tak?
- Cześć Tao~kun, byliście już u Jirayi? - zapytał Uchiha.
- Cześć- odpowiedział złotooki - Byliśmy, spoko przeżyjesz. Za tydzień pójdziemy do jakiegoś przedszkola opiekować się dziećmi.
- Co? - zdziwił się ciemnooki.
- To co słyszałeś. A wy oddaliście już ten samochód? Żyjesz jeszcze? Te dwie diablice cie nie pożarły? - prychnął Ren, za co dostał łokciem w żebra od bliźniaków z obu storn. Jęknął tylko żałośnie.
- Jakoś żyję... Ledwie mnie nie zagadały... - westchnął ciężko Uchiha za co dostał uszczypnięty przez idące po jego obu stronach nastolatki - W każdym razie już wracamy...
- Dobra. To miłej podróży, cześć - Ren odłożył słuchawkę.
- Cześć - Uchiha zrobił to samo. Wsadził telefon do kieszeni spodni - Dobra, to idziemy na dworzec?
- No, jasne! - uśmiechnęła się Kenami.
- Tylko będziesz musiał nam założyć na bilety, nie wzięłyśmy kasy ze sobą - powiedziała spokojnie Vitsumi.
Trójką szli ulicami Tokio. Już pożegnali się z Mitsuki, która musiała spieszyć się na samolot powrotny. Deidara i Sasori zgubili się gdzieś w tłumie, ale nastolatkowie postanowili ich nie szukać. Zajęłoby to zbyt dużo czasu w szczególności, że nie wiadomo gdzie poszli.
Itachi staną. Spojrzał pytająco na nastolatki.
- Jak to..? Nie wzięłyście kasy ze sobą? - zapytał oszołomiony patrząc to na jedną dziewczynę, to na drugą.
- No nie. Myślałam, że ty masz kasę przy sobie - wyjaśniła czerwonowłosa.
- Czy ja wyglądam na bankomat?! - zirytował się brunet - Jak my teraz wrócimy do Akumine?
- To może weźmy... - zaczęła mówić Kenami pokazując na Toyotę stojącą obok.
- NIE! - powiedział dumnie Uchiha - Dziś, ani już nigdy więcej nie kradniemy!
- A szkoda, fajny model... - zasmuciła się Kitsune.
- Kleptoman - westchnęła Yumenai - To nic, będziemy musieli poradzić sobie po staremu.
- Jak to "po staremu"? - zdziwił się ciemnooki.
- Normalnie... - Vitsmi stanęła na krawędzi chodnika, dumnie się wypięła i wystawiła rękę - Na stopa...
Itachi przejechał ręką po twarzy.
- Tak, patrz bo już akurat ktoś jedzie do Akumine - jęknął z politowaniem.
Nagle zatrzymał się przed nimi czarny, czysty, aczkolwiek już nieco zużytkowany samochód. Przednia szyba otworzyła się. W środku siedział Kakashi, uśmiechał się do uczniów.
- Podwieźć was? - zaśmiał się.
- No jasne! - Vitsumi nic nie mówiąc wsiadła na tył wozu. Zaraz za nią wsunął się Iachi, a potem Kenami.
- Co wy tu tak rano robicie? - zapytał szarowłosy.
- Nic - powiedziała cała trójka.
- Jasne... - zaśmiał się Kakashi.
- Nie jesteś na nas zły? - spytał niepewnie brunet.
- Niby za co mam być zły? Za ten wczorajszy wypad? No co wy, mam nadzieję, że się dobrze bawiliście. Ja w waszym wieku...- zaczął wspominać mężczyzna.
- A wczoraj to na nas nawrzeszczałeś - powiedziała urażona Vitsumi.
- Bo Jirya jest moim pracodawcą? Myślicie, ze ja nie mam lepszych rzeczy na głowie niż zajmować się wami po godzinach? Oczywiście trochę się martwiłem, ale... Na drugi raz idźcie do mnie i po prostu powiedźcie, że się wymykacie - powiedział spokojnie.
Cały tył spojrzał na siebie. Po samochodzie rozległ się głośny plask uderzenia twarzy dłonią całej trójki.
- Przynajmniej nie wylecieliśmy - uśmiechnął się Hao.
- Przestańcie! Jeden dzień w jakimś przedszkolu? Co to dla nas?! Śmieszna kara... - wyszczerzyła swoje ząbki Aya.
- A nie lepiej żeby cię wywalili z samorządu i dać sobie z tym spokój? - zaproponował Ren.
- O nie nie! Już byś chciał, myślisz że sobie nie poradzisz? - zapytała podchwytliwie brunetka.
- Ja sobie nie poradzę?! Chyba żartujesz! Będę najlepszym opiekunem na świecie! Podporządkuje sobie te dzieci od razu! - zapowiedział młody Tao, dumnie bijąc się w pierś. Nagle zaczął dzwonić jego telefon. Chłopak od razu wyjął go z kieszeni spodni. Z rezygnacją stwierdził, ze to nie Faust... Już od dawna czeka na jego odzew. Mimo tego odebrał - Tak?
- Cześć Tao~kun, byliście już u Jirayi? - zapytał Uchiha.
- Cześć- odpowiedział złotooki - Byliśmy, spoko przeżyjesz. Za tydzień pójdziemy do jakiegoś przedszkola opiekować się dziećmi.
- Co? - zdziwił się ciemnooki.
- To co słyszałeś. A wy oddaliście już ten samochód? Żyjesz jeszcze? Te dwie diablice cie nie pożarły? - prychnął Ren, za co dostał łokciem w żebra od bliźniaków z obu storn. Jęknął tylko żałośnie.
- Jakoś żyję... Ledwie mnie nie zagadały... - westchnął ciężko Uchiha za co dostał uszczypnięty przez idące po jego obu stronach nastolatki - W każdym razie już wracamy...
- Dobra. To miłej podróży, cześć - Ren odłożył słuchawkę.
- Cześć - Uchiha zrobił to samo. Wsadził telefon do kieszeni spodni - Dobra, to idziemy na dworzec?
- No, jasne! - uśmiechnęła się Kenami.
- Tylko będziesz musiał nam założyć na bilety, nie wzięłyśmy kasy ze sobą - powiedziała spokojnie Vitsumi.
Trójką szli ulicami Tokio. Już pożegnali się z Mitsuki, która musiała spieszyć się na samolot powrotny. Deidara i Sasori zgubili się gdzieś w tłumie, ale nastolatkowie postanowili ich nie szukać. Zajęłoby to zbyt dużo czasu w szczególności, że nie wiadomo gdzie poszli.
Itachi staną. Spojrzał pytająco na nastolatki.
- Jak to..? Nie wzięłyście kasy ze sobą? - zapytał oszołomiony patrząc to na jedną dziewczynę, to na drugą.
- No nie. Myślałam, że ty masz kasę przy sobie - wyjaśniła czerwonowłosa.
- Czy ja wyglądam na bankomat?! - zirytował się brunet - Jak my teraz wrócimy do Akumine?
- To może weźmy... - zaczęła mówić Kenami pokazując na Toyotę stojącą obok.
- NIE! - powiedział dumnie Uchiha - Dziś, ani już nigdy więcej nie kradniemy!
- A szkoda, fajny model... - zasmuciła się Kitsune.
- Kleptoman - westchnęła Yumenai - To nic, będziemy musieli poradzić sobie po staremu.
- Jak to "po staremu"? - zdziwił się ciemnooki.
- Normalnie... - Vitsmi stanęła na krawędzi chodnika, dumnie się wypięła i wystawiła rękę - Na stopa...
Itachi przejechał ręką po twarzy.
- Tak, patrz bo już akurat ktoś jedzie do Akumine - jęknął z politowaniem.
Nagle zatrzymał się przed nimi czarny, czysty, aczkolwiek już nieco zużytkowany samochód. Przednia szyba otworzyła się. W środku siedział Kakashi, uśmiechał się do uczniów.
- Podwieźć was? - zaśmiał się.
- No jasne! - Vitsumi nic nie mówiąc wsiadła na tył wozu. Zaraz za nią wsunął się Iachi, a potem Kenami.
- Co wy tu tak rano robicie? - zapytał szarowłosy.
- Nic - powiedziała cała trójka.
- Jasne... - zaśmiał się Kakashi.
- Nie jesteś na nas zły? - spytał niepewnie brunet.
- Niby za co mam być zły? Za ten wczorajszy wypad? No co wy, mam nadzieję, że się dobrze bawiliście. Ja w waszym wieku...- zaczął wspominać mężczyzna.
- A wczoraj to na nas nawrzeszczałeś - powiedziała urażona Vitsumi.
- Bo Jirya jest moim pracodawcą? Myślicie, ze ja nie mam lepszych rzeczy na głowie niż zajmować się wami po godzinach? Oczywiście trochę się martwiłem, ale... Na drugi raz idźcie do mnie i po prostu powiedźcie, że się wymykacie - powiedział spokojnie.
Cały tył spojrzał na siebie. Po samochodzie rozległ się głośny plask uderzenia twarzy dłonią całej trójki.
~*~ENDING~*~
Kenami: Ohayo mina! Dzisiaj notka trochę krótsza i o niczym, ale jakbym miała ją zrobić w jednym kawałku razem z "karą właściwą", to zajęłoby mi to ponad 20 stron ^^"
Aya: I jakoś mało mnie było D:
Kenami: Trzeba było tyle nie spać i jechać z nami... Poznałabyś mamę Vitsumi! ♥
Aya: Nie mogę opuszczać Akumine...
Kenami: Niby dlaczego?
Aya: Muszę pilnować moich batonów, żeby mi ich nikt nie ukradł!
Anna: Jakich batonów?
Aya: Tych wszystkich co dostałyśmy za bliźniaków!
Anna: Jakich bliźniaków?!
Aya: A ile bliźniaków znasz? A właśnie! *znika, po czym wychodzi, ciągnie za sobą długą wstążkę, na której końcu są związani i zakneblowani Asakurowie* Macie dziewczyny bawcie się! Ale tylko przytulanie!
Hao&Yoh: Q_Q
Anna: Aya... Sprzedałaś mojego chłopaka?
Aya: Ato źle?
Anna: BARDZO! >_<
Aya: Gomenasai Q_Q Ale już zapłacone...
Anna *facepalm*
Itachi: Dobrze,ze ja nie mam dziewczyny z nimi same problemy!
Kenami: Zapytałabym, czy nie zapomniałeś o Tao~kun, ale... Daruję sobie :3
Ren: Dzięki >_<"
Kenami: Nie ma za co ^^ Maja cieszę się, że rozdział ci się podobał :) Mam nadzieję, że ten nie będzie dużo gorszy... Raionie i wszyscy inni, którzy są tym zainteresowani jutro, bądź w piątek dodam do zakładki "Bohaterowie" ich wzrost :) A pod 13 odcinkiem rozpiszę rozkminę i wyjaśnienia do tego, bo teraz trochę się spieszę, a obiecałam Onee~chan, że rozdział będzie jeszcze dziś >_< I co do roku szkolnego to tak, niedługo wakacje :D Znaczy niedługo... W szkole do wakacji zawsze jest długo...
Aya: Kumiko~chan! Za tort czekoladowy możesz... Nie no dobra, nie będę już taka pazerna... Może jak już dla Hao minie foch za te batony to sam mi upiecze taki tort :D W sumie... Mogłam tak zrobić od razu -_-"
Itachi: Tak mi milutko na sercu, że mnie lubisz *_*
Anna: A co do duchów, to mogę zdradzić, że już niedługo będziemy mieli okazję się z nimi spotkać. Wyczuwam to jako medium :)
Kenami: Spokoyoh! *_* Co do moich konfliktów to... Mogę się ograniczyć do tego... *szturcha Rena w ramię kijem od mopa*
Ren: >_<"
Aya: I zgadzam się z tobą, to była wina Akasuny~kun! Nie moja D: Przez niego musiałam to wszystko przepisywać Q_Q
Kenami: Tak Jiraya jest w porządku! Lubię go, to mój ulubiony dyrektor w tej szkole!
Vitsumi: Imoto~chan? On jest JEDYNYM dyrektorem w tej szkole...
Kenami: Oj tam, cicho!
Itachi: Arigato Spokoyoh... Ale myślę, że niestety to marzenie o braku pokoju bez klamek się nie spełni...
Aya: No przecież masz klamki w pokoju o.O
Itachi: Nieważne...
Kenami: Trzeba było tyle nie spać i jechać z nami... Poznałabyś mamę Vitsumi! ♥
Aya: Nie mogę opuszczać Akumine...
Kenami: Niby dlaczego?
Aya: Muszę pilnować moich batonów, żeby mi ich nikt nie ukradł!
Anna: Jakich batonów?
Aya: Tych wszystkich co dostałyśmy za bliźniaków!
Anna: Jakich bliźniaków?!
Aya: A ile bliźniaków znasz? A właśnie! *znika, po czym wychodzi, ciągnie za sobą długą wstążkę, na której końcu są związani i zakneblowani Asakurowie* Macie dziewczyny bawcie się! Ale tylko przytulanie!
Hao&Yoh: Q_Q
Anna: Aya... Sprzedałaś mojego chłopaka?
Aya: Ato źle?
Anna: BARDZO! >_<
Aya: Gomenasai Q_Q Ale już zapłacone...
Anna *facepalm*
Itachi: Dobrze,ze ja nie mam dziewczyny z nimi same problemy!
Kenami: Zapytałabym, czy nie zapomniałeś o Tao~kun, ale... Daruję sobie :3
Ren: Dzięki >_<"
Kenami: Nie ma za co ^^ Maja cieszę się, że rozdział ci się podobał :) Mam nadzieję, że ten nie będzie dużo gorszy... Raionie i wszyscy inni, którzy są tym zainteresowani jutro, bądź w piątek dodam do zakładki "Bohaterowie" ich wzrost :) A pod 13 odcinkiem rozpiszę rozkminę i wyjaśnienia do tego, bo teraz trochę się spieszę, a obiecałam Onee~chan, że rozdział będzie jeszcze dziś >_< I co do roku szkolnego to tak, niedługo wakacje :D Znaczy niedługo... W szkole do wakacji zawsze jest długo...
Aya: Kumiko~chan! Za tort czekoladowy możesz... Nie no dobra, nie będę już taka pazerna... Może jak już dla Hao minie foch za te batony to sam mi upiecze taki tort :D W sumie... Mogłam tak zrobić od razu -_-"
Itachi: Tak mi milutko na sercu, że mnie lubisz *_*
Anna: A co do duchów, to mogę zdradzić, że już niedługo będziemy mieli okazję się z nimi spotkać. Wyczuwam to jako medium :)
Kenami: Spokoyoh! *_* Co do moich konfliktów to... Mogę się ograniczyć do tego... *szturcha Rena w ramię kijem od mopa*
Ren: >_<"
Aya: I zgadzam się z tobą, to była wina Akasuny~kun! Nie moja D: Przez niego musiałam to wszystko przepisywać Q_Q
Kenami: Tak Jiraya jest w porządku! Lubię go, to mój ulubiony dyrektor w tej szkole!
Vitsumi: Imoto~chan? On jest JEDYNYM dyrektorem w tej szkole...
Kenami: Oj tam, cicho!
Itachi: Arigato Spokoyoh... Ale myślę, że niestety to marzenie o braku pokoju bez klamek się nie spełni...
Aya: No przecież masz klamki w pokoju o.O
Itachi: Nieważne...
Kenami: I akurat wo jak ulica wyleciała w powietrze było fajne!
Itachi: JAKA ULICA?! O_O
Kenami: To ty tego nie widziałeś?
Itachi: NIE!
Kenami: To żadna :| Lioness nie będę zła na ciebie, możesz sobie brać Tao~kun!
Ren: Nie handluj mną!
Kenami: Ja nie handluję ja cię oddaję ^^" Dobra mniejsza... Ale przypomnę, że to ty plotkowałeś o mnie z Asakurą w szatni!
Ren: Skąd ty o tym wiesz? O////O
Kenami: Ja wiem wszystko :D
Itachi: I ponownie dziękuję za życzenia! I wcale nie boję się szalonych rzeczy!
Vitsumi: No rzeczywiście... Ostatnio widziałam jak wyjmowałeś chleb z tostera widelcem... To było szalone...
Itachi: >_<
Kenami: Gomene Kini~san, byłam pewna, że cię powiadomiłam! I dziękuję za pochwalenie openingu i endingu :) Heh, jestem pewna, że jak się postarasz też ci takie wyjdą! I przeczytam twoją notkę jutro, zupełnie o niej zapomniałam, gomene Q_Q A teraz idę się już położę, bo i tak późna pora... Pozdrawiam serdecznie wszystkich i dziękuję za komentarze bardzo mi miło się je czyta i tak miło robi się na serduszku ♥ Ja ne!
Itachi: JAKA ULICA?! O_O
Kenami: To ty tego nie widziałeś?
Itachi: NIE!
Kenami: To żadna :| Lioness nie będę zła na ciebie, możesz sobie brać Tao~kun!
Ren: Nie handluj mną!
Kenami: Ja nie handluję ja cię oddaję ^^" Dobra mniejsza... Ale przypomnę, że to ty plotkowałeś o mnie z Asakurą w szatni!
Ren: Skąd ty o tym wiesz? O////O
Kenami: Ja wiem wszystko :D
Itachi: I ponownie dziękuję za życzenia! I wcale nie boję się szalonych rzeczy!
Vitsumi: No rzeczywiście... Ostatnio widziałam jak wyjmowałeś chleb z tostera widelcem... To było szalone...
Itachi: >_<
Kenami: Gomene Kini~san, byłam pewna, że cię powiadomiłam! I dziękuję za pochwalenie openingu i endingu :) Heh, jestem pewna, że jak się postarasz też ci takie wyjdą! I przeczytam twoją notkę jutro, zupełnie o niej zapomniałam, gomene Q_Q A teraz idę się już położę, bo i tak późna pora... Pozdrawiam serdecznie wszystkich i dziękuję za komentarze bardzo mi miło się je czyta i tak miło robi się na serduszku ♥ Ja ne!
Już się nie mogę doczekać tej kary. Yoh puści dobrą muzykę i poprowadzi małe zajęcia z rytmiki, Hao upiecze z nimi jakieś babeczki, a potem wspólne dekorowanie ich (i trzeba będzie kogoś poprosić o posprzątanie powstałego bałaganu), Ren... *zastanawia się* wyciągnie jakieś puzzle i gry planszowe, tylko niech nie zabiera Guan-Dao ze sobą. Dla reszty też się znajdzie jakieś zadanie, ale komentarz by się za bardzo rozrósł ^^"
OdpowiedzUsuń"- Tak, patrz bo już akurat ktoś jedzie do Akumine - jęknął z politowaniem.
Nagle zatrzymał się przed nimi czarny, czysty, aczkolwiek już nieco zużytkowany samochód. Przednia szyba otworzyła się. W środku siedział..." czy tylko ja w pierwszej chwili pomyślałam, że to Billy, który niejednokrotnie pojawiał się, by podwieźć naszych szamanów w czasie turnieju? A później przeczytałam, że Kakashi i takie... "hmm, dobra, też może być...". Potem, przyznaję, zrobiłam facepalm i dobrze wiedzieć, że nie jako jedyna XD
Ren, nikt tobą nie chce handlować, ja to robię z troski o ciebie. Wiesz, stres i nerwy tylko szkodzą *kiwa głową*
Pozdrawiam :)
A to mnie cieszy że taka kara nie inna, no cuż to nie takie złe pilnowanie dzieci ._. No i znowu nie zostałam powiadomiona, ale cicho, bo nie jestem zła. Rozumiem że szkoła i te sprawy. A u mnie 3 już jest rozdział: http://calkiem-inna-historia.blog4u.pl i chyba sama zapomniałam powiadomić Cię o 2 ;^;. Znaczy komentarz nie chciał dojść >_<. O tak nie ma to jak handel bliźniakami O.o' tylko oby nie zmaltretowali ich. Tak bardzo brakuje nam duchów ||^||. A Kakashi jest spoko że coś takiego powiedział.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam już wczoraj, ale nie miałam czasu skomentować, więc nadrabiam teraz^^
OdpowiedzUsuń"Uchiha~san! Masz zakaz zadawania się z bliźniakami!" - padłamXD czyżby to były jakieś insynuacje pod adresem bliźniaków?XD myślę, że by się na nie oburzyli...XD XD
taak... mama Yumenai wymiataXD i jej praktyczne podejście do partnerki/partnera (właściwe podkreślić lub w sumie zostawić oba...XD) jest zaiste epickieXD XD plany matrymonialne związane z Itachim zresztą teżXD serio, wspaniała kobieta;D
haha, a potem ta wizyta u JirayiXD wspominałam już, że to genialny dyrektor?XD
"- JAK MOGLIŚCIE ZROBIĆ MI TO Z MOIM ITACHI~CHAN?!" XD prawię mi się go żal zrobiło...XD o lol, i potem jak go Aya pocieszała... biedny człowiek^^' jego psychika padnie tu szybciej, niż psychika Itachiego...^^'
opieka nad dziećmi? niby nic trudnego, ale... dlaczego mam wrażenie, że może w tym być jakiś haczyk? i rozumiem, że dzieci nauczą się przy swoich nowych, szlonych opiekunach bardzo ciekawych rzeczy, jak na przykład podkładanie materiałów wybuchowych, tak?XD aczkolwiek taki Haoś z Yohsiem czytający dzieciaczkom bajki... słodki widok^o^ ja też chcę do takiego przedszkola^o^
epic-end by Kakashi i mina Itachiego i dziewczyn - bezcenneXD
i co ja mogę jeszcze powiedzieć? rozdział jak zwykle świetny... to aż się robi nudne, nie sądzisz?XD XD
A Itachiemu mogę wypożyczyć swój pokój w psychiatryku, jeśli chce^^
buziaczki i czekam na next:)
Haoś daj się jeszcze raz przytulić ^o^ *podchodzi do Hao i przytula się do niego* W sumie szkoda, że jednak już nic za ten tort nie dostanę ;_; W każdym bądź razie i tak jestem happy^^
OdpowiedzUsuńMamuśka Vitsumi jest najlepsiejsza z najlepsiejszych tyle powiem. Na tyle na ile znam siebie, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, iż podczas rozmowy z panią Yumenai też by mi się buźka nie zamykała. Podzielam jej opinię na temat Itachi'ego i Deidary. Z Uchihy byłby świetny zięć, a Deidara... no wiadomo xd Przez wzmiankę o tym, że Kenami piła czekoladę na tym wypadzie, sama teraz mam na nią smaka - niedobra Ty >.< Najgorsze jest w tym wszystkim to, że ja nie mogę teraz się tej czekolady napić *płacze, wtulając się w Hao na pocieszenie* A co do schodów i wind - też mnie przerażają =,=
Zapowiedź kary bardzo mnie zaintrygowała. Coś mi się wydaje, że Tao wcale z tymi dzieciakami tak lekko mieć nie będzie, tym bardziej, że (przepraszam) nie sprawia wrażenia osoby, która mogłaby wzbudzić w dzieciach pozytywne odczucia. Jak się Ren wkurzy i pokaże swoją prawdziwą naturę, to te dzieciaczki od niego zwieją >.< Nie wątpię oczywiście, że Hao będzie świetnym opiekunem *w końcu się od niego odkleja* *.*
Nie współczuję naszemu dyrektorkowi, powiem szczerze, trochę przeraża mnie fakt iż Jiraya, aż tak bardzo ubóstwia Itachi'ego, to jak dla mnie nie mieści się w granicach normy, ja się tego gościa zacznę lękać ;_; Swoją drogą jeśli dalej będzie tak się angażował uczuciowo, jeśli chodzi o Uchihę, to jestem pewna, iż niedługo jego psychika zacznie się sypać (nie ma to jak być optymistycznie nastawionym do wszystkiego XD) I tak mi go nie szkoda ^^
Ren, błagam nie mówi mi, że zaraz zwymiotujesz, przecież to takie słodziaśne *.* (pogodziłam się z tym, że Hao nie jest mój -_-) Zobaczysz, przestań nas wszystkich kłamać, że masz serca z kamienia, a w żyłach lód, przecież to wiadome, że jeślibyś tylko chciał, to mógłbyś mieć każdą.
Trochę też zmartwił mnie fakt, iż Faust tak długo się nie odzywa. Jestem niemal pewna, iż po przeanalizowaniu tego wszystkiego, dokona jakiegoś niesamowitego odkrycia. Nie chcę nikogo obrażać w tej chwili, ale coś mi się nie wydaje, aby Kenami była zwykłą, miło dziewoją z sąsiedztwa. Co nie zmienia faktu, że i tak ubóstwiam ją XD Choćby za miłość do jednorożców ^^
Jest już późny piątek, a wzrostu bohaterów w zakładce dalej ani śladu... no nic, pozostaję tylko czekać. Mam nadzieję, że w 13 rozdziale wytłumaczysz nam to i owo, zresztą sama to napisałaś w rozmowach końcowych.
Rozdział był jak zwykle boski, w tym zgadzam się ze Spokoyoh w 100%
Czekam na next ;D
Przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale tak jakoś wyszło.^^ Ale jak już Ci pisałam, to bardzo mi się podobał.^^
OdpowiedzUsuńMama Vitsumi jest świetna. :D Komentarz o chłopaku/dziewczynie Sasori'ego wymiatał xD tak samo jeśli chodzi o Itachi'ego i jego predyspozycje odnośnie małżeństwa. XD
Biedny Jiraya, dostał załamania nerwowego. xD. ale jak go Aya pocieszała...padłam xD
Itachi, teraz musisz iść do Jirayi, powiedzieć, że już będziesz grzeczny, wzorowy, aby już się nam dyrektor nie załamamywał. xD
Coś czuję, że ta kara to nie będzie bułka z masłem. Coś o tym wiem. Mam siostrzenicę i bratanicę w wieku przedszkolnym, i gdy spotkają się w jednym miejscu, to ja już po dwóch godzinach mam dość. XD
Końcówka też była świetna. :D w ogóle cały rozdział wymiatał. XD
Pozdrawiam i czekam na next.^^
http://calkiem-inna-historia.blog4u.pl nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńOkey. W końcu przeczytałam twojego bloga ^^.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba oprawa graficzna tego bloga. Wielce (i pozytywnie) zdziwiło mnie istnienie openingu i endingu.
Co do tekstu, nie widzę w nim żadnych rażących błędów. Twój pomysł jest po prostu @#$%^& (<--- wpisz tutaj wszystkie pozytywne słowa świata).
Mam nadzieje, że nowy rozdział będzie szybko. Czekam :3.
Super napisane. Musze tu zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuń